Skocz do zawartości
Nerwica.com

Budowanie Nadziei


samotny

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio pisałem że udaje mi się wychodzić z NN. Faktycznie tak jest. Dużą zasługą są leki które biorę już ponad 4 miesiące, nie chodzę na terapię staram sam sobie jakoś tak organizować czas żeby odcinać się od tej choroby. I to faktycznie dobra rada aby iść do przodu trzeba odciąć się od przeszłości i tego co było. Przez leki i tą pogodę czuję się wiecznie zmęczony i śpiący oraz boli mnie głowa ale... oprócz leków na NN (feavrin) jestem alergikiem i też biorę swoje prochy, a zarówno jedne jak i drugie mogą powodować senność. Po pierwsze powątpiewanie znikło niemalże całkowicie, natrętne myśli...hmm znikły niemalże już całkowicie. Pozostaje trochę lęku, ale to w sumie taki lęk związany z powrotem do normalności w sumie nic groźnego i to z czasem uda mi się pokonać...wiem że nie myśli lecz czyny świadczą o nas. I tego trzeba się trzymać. Życzę wam krótszego niż u mnie czasu do powrotu do zdrowia (u mnie 4 lata walki). Jedyne tylko co jest minusem to że nie można pić alkoholu...a imprez pełno ...ale spoko i to da się pokonać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie jakby porównywać mój stan obecny do tego z przed paru miesięcy..to jest nieporównywalnie lepiej. Leki które biorę od stycznia podziałały w pewnej mierze (fevarin), tymczasem zaczynam uczyć się od nowa, życia a właściwie od początku. Ktoś mi powiedział że żeby wygrać z chorobą należy odciąć się od przeszłości i nauczyć się żyć tu i teraz. Tu i teraz to często sobie powtarzam staram się nie patrzeć w wstecz ani do przodu w przyszłość...my niestety wszyscy tak żyjemy i dlatego tak naprawdę większość z nas nie potrafi w pełni żyć. Ja również dopiero uczę się życia tu i teraz i nie jest to wcale łatwe, ale po woli mi zaczyna to wychodzić. Jedno jest pewne nie ruminuję już tak jak kiedyś, a straszne myśli się wyciszyły, zdarzają się sporadycznie ale staram się ich nie blokować niech sobie przejdą obojętnie przez moją głowę...wiem kim jestem, wiem gdzie jestem i dobrze wiem że nasze myśli wcale nie mówią o nas i nie są prawdziwe, są pewną formą chaosu jaki się robi nam codziennie w głowie, staram sobie teraz całkowicie opróżnić ten śmietnik wprowadzając nowy tryb życia - powiem szczerze że jest to plan ambitny i wszystko zależy od samego siebie. Wiem że ten post jest dość długi ale tak jak sobie przysiągłem, jeżeli choć w pewnym sensie uda mi się wyjść na prostą to poprzez pisanie na forum będę starał się pomagać innym. Wracając do mojego planu ja ruszam z jego realizacją od jutra, może i wam on przyjdzie do gustu. W każdym razie zamierzam aktywnie spędzać czas..ile to czasu zajmujemy umysł pierdołami przez co robi się nam śmietnik w głowie. Także mój plan wygląda w taki sposób że 2 razy dziennie będę ćwiczył (rano i wieczorem). A plan dnia wyglądać będzie mniej więcej tak : 5:30 - pobudka

- poranna toaleta

- 30 pompek, 20 przysiadów, 100 brzuszków (tak codziennie przez 7 dni w tygodniu)

 

Do tego 3 razy w tygodniu siłownia

 

Kolejnym postanowieniem tego ambitnego planu jest tworzenie własnego planu dnia (wiadomo wszystkiego nie da się zaplanować ale przynajmniej można uniknąć 90% bałaganu w głowie i życie zaczyna nabierać tempa)

Gdy człowiek nie ma zoorganizowanego czasu jak np ja przez całe 4 lata mojej choroby to żyje niechlujnie, obija się i zostaje sam na sam ze swoimi myślami przez co bardziej się wkręca..a nie tędy droga. Jednym z moich lęków było unikanie ostrych przedmiotów i jednego cholernego noża którego uwielbia używać moja matka..nadal mam jeszcze lęk lekki przed tym nożem. Tymczasem wczoraj krojąc sobie pomidora, zaczynałem znowu filozofować nad temat tego lęku: dlaczego się boję tego noża? przecież to narzędzie tylko samo nikomu nic nie zrobi...i gdy tak myślałem o mały włos nie odcięłem sobie palca..tak się zaciąłem że krew ostro się lała. Wtedy zdałem sobie sprawę że był to znak aby "odciąć" się od takiego robienia śmietnika w mózgu..znowu wtedy nie żyłem tu i teraz bo w pełni byłem zabsorobowany skupianiem się nad swoją chorobą. Doszło do mnie że przez sekundę poczułem że jestem tu i teraz w momencie kiedy poczułem ból i podjąłem szybką reakcję...to było naturalne...i tak samo naturalnie bez śmietnika w głowie powinniśmy nauczyć się żyć, nie szukać tysiąca pytań na które nie znamy odpowiedzi, nie grzebać w tym dlaczego jesteśmy chorzy...po prostu musimy się nauczyć oczyścić swój umysł ze zbędnych informacji i zająć go czymś co może wnieść coś pozytywnego np. zamiast bezproduknywnego siedzenia przed pc-etem, zająć się sprzątaniem pokoju albo czytaniem ciekawej książki..hobby to też forma lekarstwa ja odkąd zachorowałem odnalazłem w sobie pasję i talent do fotografowania, nawet myślę na ten temat bardzo poważnie, mam na swoim koncie już kilka sukcesów i wspópracuję jako fotoreporter z pewną gazetą...a moim celem jest bycie zawodowcem a najlepszą promocją są konkursy fotograficzne na których można pokazać swoją twórczość. Ważnym elementem aby wyjść z tego bagna czyli NN jest bycie wśród ludzi...mimo że możemy mieć często różne natręctwa w stosunku do ludzi(to jest głównie czynniekiem naszej alienacji co też przerabiałem ) to wiedzmy że nasze myśli jakie by one nie były nie mają szans się zmaterializować, one nas blokują ale musimy się zmusić do przebywania w towarzystwie innych ludzi poprzez rozmowę będziemy po woli zapominać o naszych własnych zmartwieniach. Trzeba się przełamać mam nadzieję że wam się to uda..ja jestem teraz jak mała płotka w wielkim oceanie ale po woli uczę się już płynąć pod prąd i tego samego wam życzę bądźcie zdrowi...bo prawdziwym lekarstwem jesteśmy tak naprawdę my sami w sobie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ładne to co piszesz. Myślę, że to cenne wskazówki. Warto z nich skorzystać. Tylko problemem jest jak się za to zabrać. Raz prawie mi się udało. Zaczęłam ćwiczyć. Postanowiłam sobie parę rzeczy. Jednak moja wola okazała się za słaba. Poza tym dodałabym jeszcze jak bardzo ważna jest samoświadomość. Być świadomym właśnie tego "tu i teraz", być świadomym tego kim jesteśmy. Nie pozwolić zawładnąć nad sobą niekontrolowanymi myślami. Ignorować je. Usłyszeć swój wewnętrzny głos. Nie chorobę. Tylko siebie. Zapomniec o chorobie. Pozdrawiam serdecznie. Trzymam mocno kciuki aby Twój plan się powiódł. Myślę, że dasz radę. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc naprawde warto skonczyc z dotychczasowym zyciem nerwicowca. Wszystko jedno jaka to metoda czy z lekami czy bez.Kazdy miej wiecej wie na co moze sobie pozwolic.Ja musialam wybrac lek bo dla mnie nie bylo juz innego wyjscia. Tylko trzeba miec swiadomosc ze sam lek to nie jest wyjscie. Praca nad soba , wytyczanie kolejnych zadan do wykonania , sport i determinacja to jest droga ku lepszemu zyciu. Nawet to forum to fajna sprawa dla nas bo tu kazdy jest wysluchany , zrozumiany i moze znalezc pomoc w chwilach kryzysu. Ja juz zmagania mam za soba udalo sie. Jestem duzo madrzejsza i nawet jakby nerwica wrocila to wiem jak ja zniszczyc juz w zarodku. Pozdrawiam was serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×