Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychiczne znęcanie się?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Chciałam się dowiedzieć jakie podjąć kroki..chodzi o to że mój mąż jest inteligentnym człowiekiem mgr 150IQ, znamy sie ok.4lata, 3 lata po ślubie, mamy dziecko 3 letnie, jestem niepracującą matką.Chodzi o to że od pewnego czasu mój mąż się zmienił, po urodzeniu dziecka, zaczął mi dokuczać, do tego stopnia że gdy przeglądałam się w lustrze, rzucał do mnie teksty typu "jakaś Ty brzydka, blada, chuda, czasem też byłam gruba- nie wiem od czego to zależało..".Wiadomo że po ciąży ciało się zmienia już nie jest takie idealne, wpadłam w rozpacz z powodu swoich piersi, a on potrafił mi powiedzieć "masz obwisłe cy*ki!".Straciłam poczucie własnej wartości, chociaż spokojnie mogłabym robić karierę fotomodelki..ale olałam sprawę :( Takie zaczepki byłam jeszcze w stanie znieść.. ale zaczął po mnie krzyczeć "Spier** stąd bo tu wszystko należy do mnie, ja wszystko kupiłem, pracuje i płacę za wszystko"(mieszkanie, które wynajmujemy, wyremontowaliśmy z pieniędzy z ślubu, on dokupił z wlasnych oszczędności takie rzeczy jak dwa Tv,lodówkę itp).. Jest pedantem ale to do tego stopnia że nie pozwoli się moim zwierzakom bawić ponieważ wg. niego tracą przez to sierść którą widać na panelach, a gdy psiak miał rozwolnienie i załatwił się na panele (oczywiście posprzątałam bo on się brzydzi) to wtedy dostał po tyłku.. Gdyby tego było mało..to wszystko przenosi się na dziecko, parę dni tamu biegło,potknęło się i przewróciło na panele nie zdążając przed tym podłożyć rąk, przegryzając sobie wargę.. krew się lała byłam w szoku, ale działałam automatycznie, na ręce i zimna woda.. on przyszedł za nami i zaczął wydzierać się po dziecku, które się aż zanosiło z strachu i szoku odzywki typu "na drugi raz tak nie biegaj bo do szycia pojedziesz! patrz pod nogi. A Ty mu ubierz jakieś kapcie w których nie będzie się ślizgać!Bo nie uważasz na niego" a byliśmy wtedy oboje w pokoju dziecięcym, bawiłam się z dzieckiem na dywanie a on spał na sofie..

Najbardziej chyba zabolała mnie zaczepka typu "jesteś złą matką" wtedy automatycznie zareagowałam płaczem.. nawet teraz łzy cisną mi się do oczu.. staram się poświęcać jak tylko mogę, jestem praktycznie cały tydzień z dzieckiem w domu, może raz w tygodniu uda mi się gdzieś wyrwać..

Przeszłam raka, niezłośliwego, niestety po operacji nie mogę mieć więcej dzieci.. z tego powodu maż tez mi dokuczał stwierdził ze jakbyśmy wzięli rozwód to i tak mnie facet rzuci bo nie dam mu dziecka..

Ostatnio zaczął mnie też straszyć że zostawi mnie samą bez niczego, wygra sprawę w sądzie bo ma znajomości (koleżankę prawniczkę której ojciec jest sędzią..), że wyląduję pod mostem bo nie mam nic, nic nie jest tutaj moje.. że odbierze mi wtedy dziecko bo już nie zapewnię mu nic, bez pracy, mieszkania..rodzice mnie nie przyjmą, zbyt mało ojciec zarabia.

 

Wiele razy próbowałam wszystko naprawiać, biegałam z ścierką jak dziecko zrobiło małą plamkę na podłodze, stałam nad załatwiającym się w kuwetce kotem, aby posprzątać zeby nie mówił ze śmierdzi..zaczęłam sama wpadać w paranoje, a jak coś szybko robiłam żeby zdarzyć nim wróci z pracy.. wszystko z rąk leciało i sypało się..no i znów kolejna awantura ze jestem do niczego..ja juz naprawdę nie chce niczego naprawiać, mam już dość opadłam z sił, codziennie wieczorem, jeśli mam chwile dla siebie.. zamykam się w łazience i płaczę.. ale wtedy wcale nie jest lepiej, nie wiem gdzie szukać pomocy, boje sie ze mąż porwie mi dziecko i ucieknie do innego kraju, wiem z to nie takie łatwe, ale to też mi obiecał.. Nie kocham już męża, nie noszę obrączki, nie śpimy razem, zamienimy tylko pare słów dziennie, prócz wytykania i kłótni..staram sie siedziec cicho ale to sie tak we mnie gromadzi ze nie wiem czy kiedys nie wybuchnę, nie chodzi tu tylko o słowa..

 

Bardzo proszę o odpowiedz psychologa czy jest to znęcanie się psychiczne, przypominam też ze jestem bez pieniędzy..więc mam ograniczone możliwości.. Przepraszam też ze strasznie chaotycznie napisałam post..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa, Twoje życie u boku męża, który gnębi Cię psychicznie jest koszmarem. Na pewno odbija lub odbije się też na twoim dziecku.

Czas podjąć rozmowę z mężem na temat Waszej rodziny. Im wcześniej - tym lepiej.

 

Jeśli rozmowa nie pomoże, warto pomyśleć o swojej niezależności: pracy i mieszkaniu.

Nie warto dać się dołować i "poniewierać" psychicznie mężowi.

Szkoda czasu ! Życie jest tylko jedno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa, To jest psychiczne znęcanie się. Mąż chce Cię sterroryzować. Najlepiej by było postawić się już na samym początku, a nie słuchać tych bzdetów. Nie bój się go. Zgłoś się do tego Centrum Interwencji, albo jakieś organizacji zajmującej się pomocy ofiarom przemocy (pierwsze co znalazłem to http://www.pomocpokrzywdzonym.pl/). Twój mąż powinien się leczyć, a co najmniej pójść na jakąś terapię małżeńską. Mam wrażenie że i tak nie będzie chciał i wtedy zostaną te wcześniejsze rozwiązania. Ciekawe w czym mu pomoże ta "znajoma prokurator" i "150IQ" jak będzie miał przeciw sobie fundację, dowody i przede wszystkim fakty. Czy on nie widzi co robi?

Tobie w tej sytuacji też przydałaby się rozmowa z psychologiem. Pomogłaby Ci sobie z tym poradzić i ew. rozmawiać (albo nie rozmawiać) z nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa przeczytaj sobie książkę "Kobiety, które kochają za bardzo", jest tam opisana chyba bardzo podobno sytuacja do Twojej, o ile nie pomyliłam książek. W każdym razie i tak warto przeczytać.

 

Poza tym to jest właśnie to, czego doświadcza wiele kobiet, które po zawarciu małżeństwa postanawiają zostać w domu z dzieckiem. Musisz zrozumieć, że jesteś od niego w 100% zależna, bo nie masz nic. Ani własnego mieszkania ani pracy, ani innych środków, które pozwoliłyby Ci na samodzielną egzystencję. Nie bronię Twojego męża, bo zdecydowanie przegina, ale sama byłam w podobnej sytuacji, kiedy na studiach mieszkałam 3 lata ze swoim ex, który nie miał roboty, a jak już znalazł jakąś "to był w niej nie szanowany" i szybko z niej rezygnował, a ja utrzymywałam nas oboje z tego, co dostałam z domu i co zarobiłam sama studiując dziennie. Muszę przyznać, że po 2 latach byłam już maksymalnie sfrustrowana, miałam serdecznie dość tego, że zapieprzam jak łoś, a on nie poczuwa się do żadnego obowiązku pomóc w utrzymaniu. Byłam wtedy bardzo drażliwa, wkurzałam się na niego często, miałam nawet gdzieś jego słodką minkę kiedy z dumą stwierdzał, że posprzątał, ugotował obiad czy zrobił pranie, a ja po 22giej wracałam do domu po całym dniu zajęć i pracy, głodna i zmęczona. Samodzielne utrzymanie domu może być bardzo frustrujące to raz. Poza tym w facetach zdarza się drzemać coś takiego, że kiedy patrzą na inne kobiety, które pracują, robią karierę i jeszcze wychowują dziecko czują się źle z tym, że jego żony czy partnerki siedzą w domu z dzieckiem i nawet myślą o podjęciu pracy. Z tego rodzi się brak szacunku. Ja nie twierdzę, że każda kobieta powinna być robotem wielozadaniowym, powinna urabiać się po łokcie w pracy i jeszcze harować w domu. Ale wychowanie dziecka czy utrzymanie domu nie jest aż tak absorbujące, że trzeba na to poświęcić cały swój czas, bo jednak kiedy dwoje ludzi pracuje łatwiej jest wtedy i dzielić obowiązki i odpocząć trochę od siebie spędzając te kilka godzin poza domem. Myślę, że z tej frustracji zrodziła się u Twojego męża nienawiść, którą wyraża w mało elegancki sposób. Łatwiej byłoby się rozwieźć jeżeli ma dość takiego stanu w waszym małżeństwie niż Cię poniżać, ale może zrozumiał, że taki sposób działania poprawia mu nastrój. Jest to patologia, to fakt, i szczerze mówiąc niewiele to usprawiedliwia, ale prawda jest taka, że nie miałabyś środków do życia żeby rozpocząć samodzielne życie, a zamiast to zmienić zamykasz się w kiblu i płaczesz. Bezsilność jest czasami siłą hamującą, ale z tego wszystkiego wychodzi, że nie masz innego wyjścia jak zmusić się do działań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, racja święta...

mój mąż też kiedyś miał pomysła, żebym siedziała w domu i mieszała w garach, ale za dobrze wiedziałam czym to pachnie - po pierwsze moją frustracją, spadkiem poczucia własnej wartości, a po drugie - musiałabym się podporządkować, odpowiadać za dom i dzieci, brak partnerstwa, masakra... Od niedawna zarabiam tyle co mąż i czuję się z tym dobrze, bo mogę wymagać od niego tyle samo wkładu w dom, co od siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w facetach zdarza się drzemać coś takiego, że kiedy patrzą na inne kobiety, które pracują, robią karierę i jeszcze wychowują dziecko czują się źle z tym, że jego żony czy partnerki siedzą w domu z dzieckiem i nawet myślą o podjęciu pracy. Z tego rodzi się brak szacunku.

To fakt, ale zaobserwowałam też, że kiedy moja matka poszła do pracy to i tak nic się nie zmieniło, nic to nie dało. Tyran to tyran i trzeba uciekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa, twój mąż jest lustrzanym odbiciem mojego ojca. Moja matka mogłaby swoje życie opisać dokładnie tak samo. Też ciągle słyszy, że jest nic nie warta i beznadziejna. Ciągle jest wyzywana i poniżana. Cokolwiek się stanie jest jej winą. I widzę, że ona w to wierzy. Wiem, że to łatwo tak mówić, ale dla swojego dziecka powinnaś odejść od męża. Tak jak już wcześniej ktoś wspomniał to się na nim będzie odbijać. I to wiem z całą pewnością, bo sama jestem tego przykładem. Twój mąż jest tyranem tak jak mój ojciec i oboje nigdy się nie zmienią. Tacy ludzie się nie zmieniają. Dla dobra swojego dziecka i samej siebie musisz wziąć się w garść i zrobić coś ze swoim życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa, przepraszam ze to powiem, ale ja bym Ciebie nie zniosla. Nie pasujecie do siebie, charakterologicznie zwlaszcza. Gdybys robila co Ci kaze stracilabym do Ciebie szacunek. Gdybys sie tak tym przejmowala to silą rzeczy stawiajac sie w roli ofiary postwilabym sie w roli kata. po prostu nie moglabym zniesc Twojej bezradnosci, a dodatkowo tego ze musze Ci dawac swoje ciezko zarobione pieniadze. Sa mozliwosci pracy nie wychodzac z domu.

i nie moglabym zniesc tego ze tylko dziecko Cie interesuje, ze nie dbasz o siebie. wiesz jak sie nazywa opiekowanie sie dzieckiem 24/h? NADOPIEKUŃCZOŚĆ. dlaczego nie zadbalas o to, by mąż brał udział w wychowaniu dziecka?

 

kazdy normalny czlowiek w takim wypadku poczynil by odpowiednie kroki by opuscic miejsce zagrozenia. nie pierdol ze to niemozliwe.

moim zdaniem jestes egoistka- bo chociaz zajmujesz sie dzieckiem i tylko nim w sumie to w ogole nie myslisz o konsekwencjach jak dorosnie i bedzie mial zrypana psyche. niewlasciwie sie nim zajmujesz. zrezygnowalas z wlasnej tozsamosci i niby chcesz miec jakis wplyw na meza in posluch? moim zdaniem nikle szanse ze uda sie to zmienic.

on Cie nie kocha i trzeba bylo pomyslec przed slubem jak to bedzie po, a nie miec klapki na oczach. przestan byc wyrodna matka i oszczedz dziecku takiego dziecinstwa.

albo znajdz prace, zacznij sie stroic, znajdz hobby, dziecko wlepiaj tatusiowi i znajdz sobie kochanka. moze to podziala.

zrozum- silne charaktery bycie ofiara i podporzadkowanie sie postrzegaja za manipulacje. poza tym- co on ma z tego malzenstwa, oprocz dziecka? a co Ty z niego masz oprocz dziecka, ktorego poki co nawet pod uwage nie bierzesz?

od urodzenia dziecka...hmm...nie tylko on sie wtedy zmienil zapewne. trza bylo przed slubem sprawdzac jego wytrzymalosc na rozne twoje zachowania. jakby mi tak powiedzial to nie dosc ze dostalby w trojnasob to jeszcze poszlabym sobie od razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zima jak czytam twój post to włos mi się jeży na głowie, jak można takie rzeczy pisać z taką pewnością. Przecież człowiek nie jest w stanie pewnych rzeczy przewidzieć, nikt nie ma patentu na przyszłość, gdybym wiedziała że się przewróce to bym siadła. Ja staram się nie dawać nikomu rad co i jak ma robić, nikt mi nie dał takiego prawa. Często jest tak że radzimy innym a sami nie umiemy poradzić sobie że swoim życiem, na twoim miejscu byłabym ostrożna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa, zwiewaj od swojego ślubnego w podskokach, zanim Cie kompletnie wykończy psychicznie, az zaczniesz łykac psychotopy - wtedy bedzie twierdził żes wariatka i wszystko sobie wymyslasz. Jeszcze dłużej pomieszkasz z takim kieszonkowym hitlerkiem, i dzieciak tez bedzie w takiej formie jak Ty teraz... pomyśl o tym , nie narażaj dziecka na wzrastanie w takiej chorej atmosferze. Przestan wierzyć w te farmazony, którymi mąż Cie straszy, zwroc sie do jakiejs organizacji po pomoc prawna /mieszkaniową/psychologiczna, nie musisz użerac się z nim sama. Zobacz, ile osób chocby na tym forum stara się teraz Ciebie wspierać w swoich odpowiedziach.

Błędem jest to, ze chyba za krótko znaliscie sie przed ślubem i dzieckiem, pewnie mąż wczesniej by sie zdemaskował jako dupek :roll: no i czesto własnie tak wyglada urocza rola gospodyni domowej na utrzymaniu. Lepiej byc niezalezną finansowo, żeby żaden uroczy mężuś nie mógł Ci wyrzygac, jaką to łaske robi, utrzymując SWOJĄ rodzine. Dziecko juz nie takie małe i bedzie coraz wieksze, wiec na pewno uda Cię sie zorganizowac jakos opieke nad nim a sobie pracę... dasz rade, tylko sie nie poddawaj. I pamiętaj, im wiecej czasu spędzisz z toksycznym partnerem, tym bardziej on Cie osłabi psychicznie i będzie Ci trudniej odejść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poza tym- co on ma z tego malzenstwa, oprocz dziecka? a co Ty z niego masz oprocz dziecka, ktorego poki co nawet pod uwage nie bierzesz?

 

Dokładnie tak. Z tego małżeństwa nie wynika nic oprócz dziecka. Ale najlepiej postawić się w roli ofiary i uważać się za świętą, poświęcającą się dla dobra rodziny. A czym ty autorko się tak poświęcasz? Tym, że siedzisz w domu z dzieckiem 24h i ogarniasz dom? To nie jest żadne poświęcenie. Robią to miliony kobiet na całym świecie, dodatkowo pracując i znajdując czas na pasje. Są partnerami dla swoich mężów/facetów, a nie opiekunką dla dziecka. Z tego wynika, ze zachowujesz się jak zatrudniona pomoc domowa, która wywiązuje się ze swoich obowiązków i w zamian dostaje za to dach nad głową i jedzenie.

przypominam też ze jestem bez pieniędzy..więc mam ograniczone możliwości.. Przepraszam też ze strasznie chaotycznie napisałam post..

 

Wiesz co miałam ochotę napisać kiedy to przeczytałam? "To sobie zarób!" Nikt nie ma obowiązku cię utrzymywać, ani mąż, ani rodzice, ani nikt inny. Mamy XXI wiek i nie ma już polowań na czarownice ani za próbę podjęcia pracy przez kobietę nikt nie wrzuci cię do jeziora z obciążonymi cegłą nogami. Jesteś zdrową kobietą, więc może wypadałoby wziąć los w swoje ręce? Poza tym 3letnie dziecko wypadałoby, żeby zaczęło uczyć się samodzielności, poszło do przedszkola, zaczęło rozwijać się w społeczeństwie, a nie tylko wciąż przebywało z mamusią. Żądając zmian od innych, na których przebywanie zgodziłaś się z własnej, nieprzymuszonej woli (bo chyba nikt cię nie zmuszał do ślubu akurat z tym facetem?) należałoby zadać sobie pytanie co daje się z siebie? Dopiero kiedy dasz z siebie wszystko i wtedy okaże się, że to nic nie zmienia można się zastanawiać nad tym co z danym człowiekiem jest nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żądając zmian od innych, na których przebywanie zgodziłaś się z własnej, nieprzymuszonej woli (bo chyba nikt cię nie zmuszał do ślubu akurat z tym facetem?)
Podejrzewam, ze jego tez nikt nie zmuszał do slubu z @Filigranową - podejrzewam tez, że nie została ona w domu z dzieckiem wbrew woli meżą. Szkoda, że autorka tematu gdzies znikneła i nie reaguje na nasze posty - wtedy mogłaby wyjasniić, na jaki podział ról w zwiazku sie umówili.

IMO nie jest tu problemem jej siedzenie w domu z dzieckiem, tylko chamskie i ponizajace reakcje małzonka - przecież gdyby jemu na prawde tylko to przeszkadzało, że on sam utrzymuje rodzinę, wystarczyłaby sensowna rozmowa z Filigranową i ustalenie rozwiazania tej sytuacji :arrow: dzielimy się obowiązkami domowymi i oboje pracujemy, dla dziecka załatwiamy opiekę :bezradny:

Tak dzieje sie w wiekszosci nietoksycznych związków, kiedy pojawiaja sie problemy - omawia sie trudności i znajduje dla nich wspólnie rozwiązanie, a nie znęca psychicznie nad partnerem :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aneczak, je jej nie daje rad- ja pokazuje jak to moze wygladac od strony jej męża. wcielam sie w jego skore...

 

 

Candy14, tak domem tez sie pewnie zajmuje. i jeszcze nazywa to harówą albo pełnoetatową praca. rany. tak sobie ustalila ze ślubnym to tak ma.rany- opieka nad dzieciem i sprzatanie, gotowanie itp. to zadna praca. cale zycie tak zamierza przezyc?

 

Ale najlepiej postawić się w roli ofiary i uważać się za świętą, poświęcającą się dla dobra rodziny. A czym ty autorko się tak poświęcasz?

 

dokladnie. z tymze ja nazwalabym to egozimem- dba o wlasna dupe i nawet nie pomysli na co naraza dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

opieka nad dzieciem i sprzatanie, gotowanie itp. to zadna praca.

a robilas to kiedys? Nie tylko dla siebie i kiedy Ci sie chce ale dla calej rodziny

Swoja droga mowilam ze nikt tak nie dowali kobiecie jak inna kobieta. Rozumialabym gdyby napisal to facet... im sie wydaje ze maja w domu magiczne szafy z ktorych wyciagaja czyste ubrania a one wciaz tam sa...ale kobieta?

Prace domowe to ciezka praca, codzienna. Ogarniecie wszystkiego przy malym dziecku, zadbanie o dom, o niego, o jego rozwoj, wychowanie to harowka. Do tego oglupiajaca. Wiem do czego obie z MalaMi1001 zmierzacie i nie mowie, ze nie macie racji ale bez przesady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się wydaje, że praca w domu nie jest taka łatwa. Jak ktoś potrafi się zmobilizować i sprawia mu to jakąś przyjemność to nie ma sprawy. Gorzej jak się widzi w tym harówkę i rutynę. A do tego nikt tej pracy nie docenia. Jedyna zaleta, nie można narzekać na bezrobocie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś potrafi się zmobilizować

to nie jest kwestia mobilizacji a organizacji a przy malym dziecku o to ciezko bo jego potrzeby sa na pierwszym miejscu i pochlaniaja mnostwo czasu. Z tego co pamietam przez pierwszy rok zycia mojego dziecka ktore ciagle plakalo i absorbowalo mnie calym soba nie mialam czasu zjesc i spac jezeli chcialam tez ogarnac dom i poswiecic troche czasu mezowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, ja to robie tak:

dzis wypiore wszystko a innym razem kto inny. dzis posprzatam a nastepnym razzem Ty. po Tobie sprzatac nie bede, więc kup sobie szczelny plastikowy kosz z pokrywka, gdzie bedziesz wrzucal brudne skarpety i gacie. potem moze je wypiore jak mi sie zechce, a jak nie to Ty. albo zrobie to pod przymusem, ale Ty nastepnym razem.

gary po sobie kazdy myje sam. chyba ze mam nadmiar czasu i zbyt dobre samopoczucie. gotujemy roznie, ale czasem chce po prostu zjesc na miescie. nie ma reguły.

dziecko- obowiazki w miare pol na pol. wypisac na kartce co i jak oraz kto, w zaleznosci od tego jak dysponujemy czasowo. uczyc dziecko zeby znalazlo cos co je kręci i bedzie sie zajmowalo samo sobą albo dorobic braciszka lub siostrzyczke. posyłac dziecko na zajecia dodatkowe. rozne, zeby sobie wybralo co mu pasuje.

Ty do pracy- ono do zlobka.

 

dowalam, bo gdyby byla moja matka na pewno nie bylabym jej wdzieczna za zrypane dziecinstwo i brak szacunku do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zima, polecam Ci najpierw zająć się całym domem i dzieckiem (najlepiej niemowlakiem) przez dłuższy czas a potem wydawać sądy ;)

Jak już przejdziesz przez kolki, nieprzespane noce, ząbkowanie, kilka razy wylądujesz z dzieckiem w szpitalu i będziesz spać na krześle przez kilka dni, sama ocenisz czy zajmowanie się domem i małym dzieckiem to żadna praca.

Praca zawodowa to mały pikuś przy tym ile energii i czasu poświęcasz na wychowanie małego człowieka. Po pracy masz czas dla siebie, masz wolne weekendy. Mamą jesteś 24h. A z resztą...

Może sama się kiedyś przekonasz. Praca to relaks w porównaniu z tym co przechodzą niektóre kobiety przez pierwsze 2 lata z dzieckiem w domu (tu nie piszę o sobie, bo ja większych problemów nie miałam, ale nie każdy ma "bezproblemowe" dziecko bez alergii, które przesypia całe noce od 4 miesiąca)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uczyc dziecko zeby znalazlo cos co je kręci i bedzie sie zajmowalo samo sobą albo dorobic braciszka lub siostrzyczke. posyłac dziecko na zajecia dodatkowe. rozne, zeby sobie wybralo co mu pasuje.

Ty do pracy- ono do zlobka.

 

Tak niemowlaka, albo 3-latka naucz całkowitej samoobsługi :yeah:

 

P.S. Nie każdy chce "dorobić braciszka" albo posłać dziecko do żłobka. Ja nie wyobrażałam sobie zostawić kilkumiesięczne dziecko w żłobku. Na szczęście nie musiałam bo chyba pękło by mi serce. Osobie która nie ma dzieci ciężko to pewnie zrozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko,

co przechodzą niektóre kobiety przez pierwsze 2 lata z dzieckiem w domu

tylko ze autorce 4 rok leci.

wezme takiego faceta za meza ktory bedzie lubil sie zajmowac dziecmi. bo ja na pewno nie bede tego robic 24/h. nie lezy to w mej naturze.

widze ze wiele osob tutaj nie rozumie ze ktos moze nie dostaje palpitacji serca na widok dziecka. mnie to naprawde nie wzrusza. wrecz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Filigranowa,

Odpowiadając na Twoje pytanie: TAK, JEST TO PRZEMOC PSYCHICZNA.

Osobiście polecam Fundację Centrum Praw Kobiet - nie wiem czy mają odział w Twojej miejscowości. Nawet jeśli nie możesz do nich napisać z prośbą o pomoc mailem. Może polecą kogoś w Twoim mieście.

Poza tym internet i tam szukasz organizacje zajmujące się pomocą ofiarom przemocy.

Twój mąż zdecydowanie STOSUJE PRZEMOC PSYCHICZNĄ, co jest przestępstwem (art.207 k.k.) i za co jest przewidziana kara pozbawienia wolności.

Dodatkowo, jeśli jesteście małżeństwem MA OBOWIĄZEK Cię utrzymywać, zwłaszcza jeśli opiekujesz się dzieckiem a on ma możliwości finansowe. To również wynika z prawa i nie przejmuj się tekstami niektórych, że XXIw. bo to ich przemyślenia, nie wiedza.

Na pewno zacznij zbierać dowody przemocy psychicznej - jest ją trudno udowodnić przed sądem, ale można. Mogą to być smsy, maile, zeznania osób, którym o tym opowiadałaś. Także Twój post tutaj jest dowodem. Wynotuj sobie przykłady sytuacji, które miały miejsce, żeby o żadnej nie zapomnieć.

W każdym praktycznie mieście działa jakieś Biuro Porad Obywatelskich lub inne formy bezpłatnej pomocy prawnej. Tam zasięgnij informacji jakie masz dokładnie prawa.

Możesz szukać pracy i gdy ją znajdziesz złożyć pozew. Zamieszkać u rodziców, zarabiać jakieś pieniądze, dziecko faktycznie dać do przedszkola.

 

Kwestia rozmowy z mężem. Niby zawsze warto, ale gdy sprawy przybierają pewien obrót, a Ty boisz się jego reakcji i kolejnych aktów przemocy może lepiej go nie prowokować. Tutaj nie chcę doradzać niczego na 100%. Na początek odwiedź psychologa i prawnika (organizacje właśnie takiej pomocy najczęściej udzielają) i spokojnie przeprowadź swój plan.

 

Trzymaj się ciepło, nie biegaj ze ścierką żeby tylko mąż był zadowolony, bo i tak nie będzie a Ty stracisz resztki szacunku do samej siebie. To on - z tego co opisujesz - jest tu sprawcą przemocy, a Ty ofiarą, więc to nie Ty masz się starać, nie jesteś niczemu winna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filigranowa najlepiej dla Ciebie to wziąć rozwód i tyle. Po co się męczyć... No chyba nie dla "dobra dziecka" :roll:

Jeżeli ustalicie ,że dziecko zostaje z Tobą to będzie musiał płacić na dziecko alimenty. Jeżeli uda Ci się tak przeprowadzić rozwód, żeby był z orzeczeniem o jego winie to jeszcze będzie musiał płacić alimenty na Ciebie o ile nie pójdziesz do pracy.

Po co żyć ze pedantycznym s*urwysynem? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×