Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ucieczka z rodzinnego domu, lęki, pieniądze.


Albertk1990

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam pytanie, jak to możliwe że coraz więcej młodzieży, od razu po skończeniu 18 lat żyją już na swoim? Jak to możliwe, że osoby z problemami, bez żadnych pieniędzy w kieszeni uciekają z rodzinnego domu, idą na swoje i przetrwają? Znam mnóstwo takich osób i zaczynam się zastanawiać o co tu chodzi. Przecież w okolicznych miastach czynsz za wynajmowanie mieszkania wynosi do 500 zł, a wykupienie własnego podobno 160.000 więc jakim cudem?

 

Pytam, ponieważ mam problemy rodzinne, przez co chcę uciec z tego domu jak najszybciej. Obawiam się, że matka i tak mnie niedługo wyrzuci. Mam prawie 24 lata, jestem dzieckiem toksycznych rodziców i przez nich mam problemy. Wielkie trudności w znalezieniu pracy, brak środków w portfelu. No jedyne co to 2 złote ale co ja z tym zrobię?

 

Mam sposób na rodziców, który może rozwiązać problemy, ale jest ryzyko że się pogorszy i mnie wyrzucą. Chcę się wyprowadzić, być na swoim. Najlepiej na razie do Warszawy czy lublina bo mam w miarę blisko. Nie będę się tak bał pewnie podróży, wielkiego miasta (agorafobia). Wiele osób z mojego wieku mieszka w Lublinie czy Warszawie, mają pracę, mieszkają sami lub z partnerem. Ja nie poproszę o jakąkolwiek pomoc tych osób. Ludzie w tych okolicach nie są skłonni pomagać. Mi nikt nigdy nie pomógł po znajomości zdobyć pracę, nikt nie pomógł jakoś stąd wyjechać. Czyli nie mam bliskich znajomych, którzy by pomogli, nie mam przyjaciół. Dalsza rodzina też odpada bo jest z nią tak samo. Nawet ostatnio przestali się do nas odzywać.

 

Co mam w tym przypadku zrobić?

Jak to możliwe że młodsi ode mnie sobie dają radę bez pieniędzy? Wyjechali, dostali mieszkanie, dostali pracę, kupili samochody.

Mnie nawet na prawko nie było nigdy stać.

 

Do tego jeszcze dochodzi jedna kwestia. Rodzice mnie niczego nie nauczyli, specjalnie chyba. Nie nauczyli samodzielności, nie mam pojęcia jakie mogę załatwiać tam sprawy, jak załatwiać i gdzie iść. W gminie nigdy nie byłem, jedynie w urzędzie pracy zarejestrować się. Na te tematy nie mam pojęcia. Nikt mnie nigdy tego nie nauczył, nawet rówieśnicy, nawet młodsi czy starsi. Każdy ignoruje problem a wiem że trzeba się trochę na tym znać. Wiem bo rodzice ciągle przynoszą z urzędów kupę dokumentów do wypełnienia, prowadzą jakieś opłaty ale mnie nie wtajemniczą. Niczego nie wiem. Jak wynająć mieszkanie, gdzie najlepiej szukać go, co zrobić by być zameldowany gdzie indziej. Nie mam na żadne tego typu tematy pojęcia. Nie wiem dlaczego tak jest ze mną, ale z tego co zauważyłem to nawet 15 - latkowie już to wszystko wiedzą.

 

PS: Jeśli zły dział to przepraszam, gubię się tutaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ceny w Warszawie przedstawiają się tak: średnio 600-700zł za wynajem pokoju 1-osobowego (można znaleźć taniej jak się ma szczęście), 1000-1200zł za wynajem kawalerki, 200 000zł za kupno kawalerki, 300 000zł za kupno 2-3 pokojowego mieszkania, i to są ceny raczej tych tańszych dzielnic jeśli chodzi o kupno.

jak coś wynajmiesz to nie licz, że Cię ktoś zamelduje.

koszt prawa jazdy w Warszawie jak ja zdawałam to ok 1200zł + opłaty za egzamin, badania lekarskie, zdjęcia itp

bilet miesięczny po Warszawie to 100zł (za normalny) i prawie 200zł na 2 strefy

od stycznia 2014r ma być jeszcze drożej dzięki Hance.

 

nie piszę tego, żeby Cię zniechęcić, po prostu bądź świadomy jak się żyje w Warszawie i odłóż marzenia o "byciu na swoim" chyba, ze to swoje chcesz mieć w jakimś małym miasteczku, nie w Warszawie.

 

tak realnie to możesz wynająć pokój z kimś lub w jakiejś bursie młodzieżowej, hotelu pracowniczym, akademiku itp albo przy jakiejś babci, której pomożesz zrobić zakupy w zamian za niższy czynsz. ewentualnie możesz znaleźć pracę z zamieszkaniem, np jako opiekun osoby starszej lub ogrodnik, stróż, złota rączka. takie oferty można znaleźć w agencjach pracy i na portalach, głównie bogacze z willi szukają takich pracowników.

na początek możesz znaleźć pracę, gdzie wypłacają dniówki, czyli nie czekasz cały miesiąc na wypłatę. takie prace to głównie na kasie w niektórych marketach i kelnerowanie, kelner może mieć 100zł dziennie samych napiwków, oczywiście więcej lub mniej też, zależy gdzie pracuje, ilu klientów było itp ale kasa codziennie do ręki jest.

 

przydałoby Ci się też nawiązać znajomości, to bardzo ułatwia, choćby tylko tyle, żeby odreagować stres w pracy.

możesz też iść po pomoc do centrum aktywizacji zawodowej w urzędzie pracy, są bezpłatne szkolenia i porady doradców zawodowych, może też jakiś psycholog by się trafił, który Ci pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę zamieszkać gdziekolwiek aby sam i tanio. Myślałem nad małym miasteczkiem bo oczywiście boję się wielkich miast. Twoja odpowiedź nie jest odpowiedzią na mój problem. Ale chyba po długich poszukiwaniach znalazłem odpowiedź. Jestem chyba w pewnym stopniu niepełnosprawny intelektualnie. Nie mam wiedzy na temat ważnych spraw w dorosłym życiu, tj. Co załatwiać, jak i gdzie. Nie mam pojęcia w ogóle po co jest gmina, co się tam robi, w jakim celu i po co. Wczoraj się dowiedziałem że istnieje takie coś jak wydział komunikacji. Nie mam nawet pojęcia co to takiego. Nigdy nie prowadziłem składek, nawet nie wiem gdzie się je robi i na co, nigdy nie prowadziłem opłat. Pamiętam z jakichś dokumentów gdy rodzice coś tam wypełniali nazwę pit. Nawet o tym niczego nie wiem. W tym mam największe problemy.

 

A jeśli chodzi o pracę to nie zdobędę jej skoro mnie nigdzie nie chcą przyjąć.

Ten problem już mnie przerasta. Chcę uciec z tego piekła. Coraz więcej osób ma własne życie a ja ciągle siedzę na garnuszku rodziców, nie potrafiąc niczego:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, w internecie jest wszystko, o każdym wydziale komunikacji i wszystkich innych, o załatwianiu spraw, opłat itp wszystkiego możesz się dowiedzieć z internetu, albo ze stron tych wydziałów albo zadając konkretne pytania na forach, a jak Cię interesuje po do jest gmina to idź do biblioteki i poczytaj podręcznik do WOSu, nikt od razu wszystkiego nie wie, trzeba poczytać, popytać, nauczyć się.

masz problem z tym, że inni sobie radzą a Ty nie. terapia by Ci pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjechali, dostali mieszkanie, dostali pracę, kupili samochody.

Mnie nawet na prawko nie było nigdy stać.

 

A może nie dostali tylko sobie na to zapracowali?

 

Coraz więcej osób ma własne życie a ja ciągle siedzę na garnuszku rodziców, nie potrafiąc niczego:(

 

To może pora się nauczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, w internecie jest wszystko, o każdym wydziale komunikacji i wszystkich innych, o załatwianiu spraw, opłat itp wszystkiego możesz się dowiedzieć z internetu, albo ze stron tych wydziałów albo zadając konkretne pytania na forach, a jak Cię interesuje po do jest gmina to idź do biblioteki i poczytaj podręcznik do WOSu, nikt od razu wszystkiego nie wie, trzeba poczytać, popytać, nauczyć się.

masz problem z tym, że inni sobie radzą a Ty nie. terapia by Ci pomogła.

 

Dokładnie...

Poza tym "koniec języka za przewodnika" - jeśli czegoś nie wiesz pytaj... Nikt nie urodził się z wiedzą na każdy temat. Mnie np. rodzice w ogóle nie nauczyli samodzielności czy podstawowych rzeczy potrzebnych w zyciu. Możecie się śmiać, ale poprawnie adresować listy nauczyłam się dopiero w pierwszej pracy...

 

Co do mieszkania to w większym mieście np. w Warszawie ceny wynajęcia kawalerek w centralnych dzielnicach (pomijam Białołękę i inne obrzeżne dzielnice...) to około 1500 zł + opłaty czyli z jednej pensji rzadko kto może sobie na to pozwolić, bo życie jest jednak drogie. Lepiej na samym początku wynająć z kimś mieszkanie i płacić za pokój.

 

Na ilu rozmowach o pracę byłeś, że piszesz, że nigdzie Cię nie chcą? Jeśli praca nie jest dla Ciebie problemem (lęki itp.) to jest wiele miejsc gdzie przyjmują od razu. Na wynajęcie pokoju i skromne życie by pewnie starczyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W internecie jest wszystko? To dlaczego szukam przez dwa lata bez skutku? Czy podręcznik od wosu nauczy mnie wszystkiego co powinien wiedzieć dorosły, samodzielny człowiek? Z tego co pamiętam z gimnazjum to uczyliśmy się tylko o senatach itp.

Tak, terapia by mi pomogła ale po pierwsze to mnie nie stać, po drugie jeśli nawet jest na rzecz NFZ gdzieś, to w dużym mieście do którego boję się jeździć poprzez lęki spowodowane toksycznością rodziny (Agorafobia jak już wspomniałem).

Łapa "A może nie dostali tylko sobie na to zapracowali?" - Nie czytasz uważnie - "Wyjechali bez pieniędzy" (Ci biedniejsi).

"To może pora się nauczyć?" - toż po co ja tu jestem? Ponieważ nie wiem gdzie się tego uczyć, nie potrafię zadać konkretnego pytania na ten temat.

Kokojoko - No właśnie, ale dlaczego ludzie mi wpajają, że jest odwrotnie? Skoro ja czegoś nie wiem a ktoś inny tego już doświadczył to pytam ale bez sensu bo i tak każdy ignoruje moje pytania, nikt nie chce mi niczego wytłumaczyć. Nie każdy się urodził z wiedzą, ja w przeciwieństwie do innych muszę się uczyć i to dłużej niż inni.

"Lepiej na samym początku wynająć z kimś mieszkanie i płacić za pokój." - Nie mam z kim skoro ludzie unikają takich jak ja czyli osób z problemami. Każdy ma własne życie i nikt nie pójdzie na taką propozycję poza tym jak już wspomniałem - nie mam nikogo.

Na ilu rozmowach? Trudno zliczyć bo na wielu. Chodzi głównie o budowę czy w sklepie bo za komputer to o wiele trudniej się dostać. Wysyłałem mnóstwo CV - bez odpowiedzi, byłem na bardzo wielu spotkaniach. Nie pytali o umiejętności czy papierek, staże itp. Tylko spojrzeli na mnie (niski, niezbyt przystojny na gębie, niezbyt wysportowany), pytają się tylko skąd jestem. Gdy odpowiem to zakańczają rozmowę mówiąc "Przykro mi ale nie mamy miejsc". To po co ogłoszenie dawać? W wakacje nawet chciałem się zatrudnić w budce na plaży do smażenia i sprzedawania. Nawet tam mnie nie chcą, nawet na głupiego pomocnika na budowie. Nigdzie.

Praca ma u mnie kilka problemów. Pierwszy to taki że mało potrafię i boję się, że nie dam sobie rady albo od razu wyrzucą mnie a że nigdzie mnie nie chcą przyjąć to nie nauczę się przecież niczego. Drugi to to, że mam mało siły. Pracuję nad tym, ciężko ćwiczę, mój były nauczyciel od wf-u dobrał mi plan ćwiczeń oraz dietę ale nie daje to żadnych efektów. Trzecim problemem to jest to, że nie potrafię się na niczym skupić. Nie wiem czego jest to przyczyną, szukałem i na ten temat informacji w internecie jak się tego pozbyć ale nic nie znalazłem. Wracając do tematu to na staże również mnie nie chcą. Jest wiele miejsc gdzie przyjmują od razu? Gdzie? jak szukać? W lubelskim najlepiej. Do 5o km mogę tylko przejechać, dalsza podróż mnie przeraża.

 

Tak bardzo już bym chciał mieć coś własnego ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, idź na terapię na nfz, masz trochę skrzywiony obraz rzeczywistości, wszystko na nie, wierzę, że próbowałeś szukać pracy i jest ciężko, ale nie jest aż tak beznadziejnie jak piszesz. i wygląd nie ma z tym wiele wspólnego, ani stopień wysportowania. są prace, do których biorą wszystkich. choćby takie roznoszenie ulotek. menele i kryminaliści mogą to robić, więc każdy może.

 

większość młodych ludzi nie wie "tego co powinien wiedzieć każdy dorosły człowiek", tego się uczysz z czasem, jak jakaś informacja jest potrzebna to ją zdobywasz, żyjemy w erze informatyzacji i cyfryzacji, nawet o dofinansowanie z unii możesz się dowiedzieć on-line, jest taki dostęp do informacji, jak nigdy wcześniej, a druga sprawa to doświadczenie, obycie, które się zdobywa z czasem. to żaden wstyd czegoś nie wiedzieć. to, ze czegoś nie wiesz nie znaczy, że jesteś skończonym gamoniem.

 

mieszkanie wynająć z kimś to żaden problem, dajesz ogłoszenie, albo szukasz ogłoszenia o wolnym pokoju, ludzie często nie patrzą na gębę ani na pochodzenie, tylko żeby ktoś się regularnie dokładał do czynszu. mnożysz sobie problemy bo masz skrzywione spojrzenie na rzeczywistość, takie jest moje zdanie. i oczywiście nie ma w tym nic złego - to wynik wychowywania się w takiej a nie innej rodzinie. wystarczy to zmienić, nauczyć się widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest. i pomoże Ci w tym psycholog.

 

i weź sobie pomyśl, że w całej Polsce jest taka sytuacja, ludzie nie mają pracy, mieszkają na zadupiu, masowo wyjeżdżają do większych miast lub za granicę w poszukiwaniu pracy, nie tylko Ty masz ciężko, nie patrz na tych, którzy mają lepiej, zawsze się znajdzie ktoś taki, ale więcej ludzi jest w sytuacji podobnej do Twojej. tylko ich nie zauważasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pracę to u mnie w mieście przyjmują z miejsca w call-center (byłam na rozmowie, ale nie chciałam tam pracować), fast-foodach typu Mac czy KFC, kasy w supermarketach np. Biedronka, praca na ochronie, Rossman. Na staż również łatwo się dostać, ale zarabiasz tam około 600 zł, więc na samodzielne życie nie starczy.

Może nie są to prace marzeń, ale jeśli potrzeba Ci pieniędzy aby wyprowadzić się z domu to jest to jedna z opcji... Na pokój starczy.

Bardzo często studenci szukają kogoś (obce osoby) do wspólnego mieszkania, żeby zmniejszyć sobie opłaty za czynsz. Wiem, że jest trochę takich ogłoszeń.

 

Co do terapii spróbuj tą z NFZ. Mam duży problem z dojazdami a mimo to jeżdżę 1,5 h w jedną stronę. Muszę jeśli chcę zmienić swoje życie. Samo się nie zmieni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, wynajecie pokoju na stancji to koszt rzedu 300-400zl plus oplaty( co drugi miesiąc). trzeba znaleźć dobra stancję- towarzystwo musi Ci opowiada w jakis sposob, a wlasciciel uczciwie podchodzic do rachunków.

i Ty tez muszisz miec jasno okreslone wymagania, zeby wlascicielom nie przyszlo do glowy ze znaleźli dojna krowę.

jesli znajdziesz pokoj dwuosobowy i Ci to nie przeszkadza to takie chodzą nawet za 200 zl. zawsze zostaje akademik- nie tylko studenci tam moga mieszkac- mozesz sie dogadac i na przeczekanie Twojej sytuacji bedzie w sam raz.

praca nie jest trudna do znalezienia, nawet jak nie masz doswiadzczenia. jest ciężko ją znaleźć jesli masz duze wymagania.

srednia wyplata to 1000 zl wzwyż, czyli nawet jak oplacisz stancje ( max 500 zl) to reszta na zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznę może od:

Zima - Nie mam pojęcia jak szukać stancji w na razie bliskiej miejscowości, ponieważ nie doświadczyłem znalezienia jej. Fakt, szukałem w pewnym niedalekim mieście tzn w ogłoszeniach internetowych ale nie znalazłem. Nie pójdę do pierwszego lepszego domu i tak po kolei żeby spytać "Czy tu jest możliwość wynajęcia stancji?" - dlaczego? Choćby dlatego że mam lęki, przez to wszystko mam również fobię społeczną, nie potrafię również rozmawiać z ludźmi w cztery oczy. I nie chodzi tu o nieśmiałość bo zazwyczaj jestem wyluzowany tylko chodzi o moją głowę. Coś się we mnie blokuje przez co brak mi słów. Nie potrafię ułożyć zdania. Zazwyczaj odpowiadam gdy ktoś się o coś spyta albo mówię tak lub nie i tyle. Ale nie o to chodzi. Przeraża mnie to, że muszę pójść tam, gdzie nie wiadomo czy będzie np tam jakaś stancja do wynajęcia. Wiem, że mnie nikt nie rozumie, zdaję sobie sprawę, że nikt z was nie doświadczył tylu problemów i dlatego uważacie, że przesadzam, ale są ludzie w internecie, którzy mają wiele podobnych problemów co ja i rozumieją je u innych ludzi. Wiedzą jaki to ciężar nosić w sobie tyle tego i nie wiedząc jak się z tym uporać.

 

Wracając do stancji czy akademika. Chyba najpierw trzeba mieć jakieś pieniądze prawda? Wyjadę z domu, uda mi się znaleść stancję i co skoro nie wiadomo czy uda mi się znaleść pracę? Wywalą mnie i pewnie będę miał też dług do spłaty. Była taka sytuacja u mojego rówieśnika którego znam. Postanowił się usamodzielnić, wyjechał do warszawy, najpierw mieszkał u przyjaciółki, znalazł "zarobek". Nie pracę ale sezonowy zarobek bo tylko tu go przyjęli. Więc postanowił sobie, że wynajmie własne mieszkanie. Wynajął, minął miesiąc, miesiąc również trwał zarobek. Miał załatwiony oczywiście przez agencję pracy (tak to nazwał). I tak, poszedł do niej po wypłatę, a tam mu powiedzieli, że będzie małe opóźnienie, że w przyszłym miesiącu dopiero dostanie wypłatę. Właściciel mieszkania w tym samym okresie, w którym powinna być wypłata ubiegał się o czynsz. Chłopak nie miał jak spłacić go, przed przyjazdem właściciela udało się chłopakowi spakować tylko kilka swoich rzeczy. Przyjechał właściciel, reszta została w mieszkaniu, wyrzucił chłopaka na bruk. Nie miał wyjścia, musiał wracać do domu. A miał przy sobie tylko 23 złote na bilet powrotny z warszawy. Ledwo mu starczyło. Tak więc nie wyjadę póki nie uda mi się uzbierać trochę pieniędzy. Nie mówię o Warszawie ale chociaż lublin albo pobliże lublina. Tam sądzę, że napewno będzie taniej.

 

Kokojoko - A w jakim mieście mieszkasz? Jak dużym? W moim na przykład nie ma wielkiej możliwości zatrudnienia już. Przed latami 90 było tego w brud. A teraz tylko biorą do sklepów ale młodych za groma nie wezmą. Nawet gdzieś na mały zarobek, skosić trawę czy odśnieżyć coś komuś w zimę. Odśnieżają tylko dorośli. Czemu tak jest? Ponieważ domyślam się, że te miasteczko ma wyrobioną o sobie opinię. Dużo młodych kradnie, zazwyczaj szwędają się po mieście i piją na codzień albo co i rusz coś zniszczą.

Znam wielu 15 - 17 a nawet 18 latków, którzy nie mogą znaleść zatrudnienia zupełnie nigdzie. Nawet po rodzinie. Pomóc szwagrowi czy coś. Żeby dać sobie jakoś radę (oczywiście żeby mieć na picie bo zarobione pieniądze przepijają), sadzą zioło, jeśli urośnie to je sprzedają. Tylko stąd mają fundusze.

Większość młodszych ode mnie lub z mojego wieku wyjechało do Wawy lub Lublina żeby coś zarobić. Niektórzy z okolicznych wsi powyjeżdżali do Anglii.

Ja żeby nie siedzieć bezczynnie szukałem pracy, nawet zarobków, gdzie tylko były pobliskie ogłoszenia lub samemu się pytałem. Próbowałem i bez skutku. W supermarketach, w fast foodach, na budowie na cokolwiek, nawet do serwisu komputerowego (Na tym się akurat dobrze znam), na stróża i nic. Do sklepów i fast food'ów jak się okazuje wolą młode dziewczyny. Na budowach sam nie wiem czego chcą. Nie chcą mnie przyjąć i już. W serwisach też mnie spławiali, na stróża jak chciałem się zgłosić to powiedzieli że nie dam rady. Nosz kurde, nie raz mi się zdarza, że nie śpię całą noc więc co oni trują. Na call senter nie poszedłbym, ponieważ mam kłopoty z rozmowianiem (wydaje mi się, że na tym polega ta robota, siedzisz i gadasz do mikrofonu/słuchawki).

Jeśli chodzi o staże: U mnie w mieście było trochę staży. Czy to do biblioteki, czy to do pałacu (dbać o park), czy do komunalnej lub jako opiekun na wycieczkach szkolnych. Byłem, pytałem się, rozmawiałem. Były miejsca, spławiali mnie. Nigdzie się nie dostałem. W innym mieście identycznie. Albo wątpią, że sobie poradzę, albo kłamią, że nie ma miejsc, albo mi się przyjżą, albo po prostu poproszą, żebym zostawił CV i swój numer telefonu. Ale i tak nie odzywają się. Niedawno zauważyłem, że dwóch młodszych ode mnie chłopaków (jako komunalna), przychodzą na stadion sprzątać czy przygotowywać na mecz. Nie mam pojęcia już o co tu chodzi. Zupełnie nie mam pojęcia. A stawka u nas za staż wynosi 900 zł.

Jestem zarejestrowany w urzędzie pracy jako bezrobotny. Tam jest pełno ogłoszeń o pracę ale po pierwsze - na drugim końcu polski, a po drugie za marne 600 zł/mc. Dojazd samemu, mieszkanie albo dojeżdżanie również na własny koszt. Czyli do kitu.

 

"Bardzo często studenci szukają kogoś (obce osoby) do wspólnego mieszkania, żeby zmniejszyć sobie opłaty za czynsz" - Owszem, zauważyłem kilka takich ogłoszeń i wiem że się płaci po pół ale co z tego jak nie mam z czym tam się zgłosić i gdzie zarobić.

 

Terapia z NFZ. 1,5 h? Czyli około 100 km. Ja mam do warszawy 120 chyba, jedzie się 2 godziny i z tego co zauważyłem to tylko tam mógłbym jeździć. Jeśli nie chorowałbym na lęki przed dalekimi podróżami. Nigdy w życiu nie byłem w warszawie choć jest blisko. Są bliżej ośrodki, byłem tam się dowiedzieć co nieco ale za wizytę 60 złotych się płaci.

 

Veganka - Ty mnie zupełnie nie rozumiesz. "masz trochę skrzywiony obraz rzeczywistości, wszystko na nie" - Tu nie chodzi o to, że nie mam chęci, tylko o to, że ciągle coś mi staje na przeszkodzie. Ciągle mnie pracodawcy odrzucają rozumiesz? Pewnie nadal nie. Trudno.

 

"ale nie jest aż tak beznadziejnie jak piszesz" - Czyli to, że nie mam możliwości sobie poradzić w życiu, to że żyję na garnuszku przez co matka już ma tego dość, przez to, że chcą mnie wyrzucić z tego domu, przez co jedyne wyjście to pod most albo stryczek bo nikt mnie nie przyjmie do pracy i nie da darmowego mieszkania to uważasz, że nie jest tak beznadziejnie jak piszę? Owszem jest. W tym domu nabawiłem się mnóstwo problemów. Po pierwsze krytyka, która pozostała do dziś, po drugie zakaz pasji, po trzecie, przywłaszczanie sobie mojego mienia, po trzecie zakaz wyrażania swojego zdania. Cokolwiek by nie było, to "nie mam nic do gadania". "Póki tu mieszkasz to ma być tak jak my chcemy" (czyli cała rodzina:Matka, ojciec, młodsze rodzeństwo). W sumie i tak się ich nie słucham ale co do niektórych kwestii się nie da. Kiedyś miałem wielu kolegów, czasem do mnie przychodzili ale rodzinie coś odbiło i tak musieli przestać się ze mną zadawać. Koleżanek nigdy nie miałem ale mniejsza o to. Przez to wszystko co się w tym piekle dzieje - mam lęki, problemy z koncentracją, że snem, z rozmawianiem (Przez całe dzieciństwo musiałem siedzieć w domu cicho a najlepiej to się uczyć. Może to przez to tak mam). Oczywiście wstyd się może przyznać ale niezbyt potrafię się ubierać jak człowiek. Matka mi zawsze wmawiała że jestem nieudacznik i takim się stałem. Ostatnio jakoś przeczytałem książkę na ten temat (oczywiście po kryjomu bo zaraz by się czepiali jak wszystkiego, wyrzuciliby itp) i muszę stwierdzić, że to wszystko, te wszystkie problemy wyniosłem z domu. Tutaj nikt mnie niczego nigdy nie uczył, odkąd pamiętam to sam ustalałem sobie drogę. Sam szukałem informacji. O dlatego Veganka - tu jest gorzej niż beznadziejnie!

"są prace, do których biorą wszystkich" - Jeszcze do takiej nie trafiłem

"choćby takie roznoszenie ulotek" - Były ogłoszenia w internecie, dzwoniłem ale nigdy nikt nie odbierał

 

{większość młodych ludzi nie wie "tego co powinien wiedzieć każdy dorosły człowiek", tego się uczysz z czasem, jak jakaś informacja jest potrzebna to ją zdobywasz} - Tak ale ja nie wiem co powinienem wiedzieć, rozumiesz? Nie wiem o co pytać, czego szukać.

 

Owszem, jestem gamoniem, jestem mało inteligentny. Młodzież uważa mnie za frajera. Za plebsa (choć nie znam znaczenia tego drugiego wyzwiska). Niczego nie potrafię co normalny facet.

"mieszkanie wynająć z kimś to żaden problem" - Tak ale trzeba mieć na czynsz.

 

"to wynik wychowywania się w takiej a nie innej rodzinie. wystarczy to zmienić, nauczyć się widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest" - Poleć mi lub podpowiedz jak znaleść coś na temat ostatniego zdania.

 

"że w całej Polsce jest taka sytuacja, ludzie nie mają pracy" - Coś mi tu nie pasuje, najpierw mi próbujecie wmówić, że są prace dla każdego i zawsze biorą choć u mnie jest inaczej, a potem mówicie, że dużo ludzi nie mają pracy. Już mi się to miesza w głowie, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam gdzieś ludzi, którzy mają lepiej. Ja chcę tylko poradzić sobie jakoś, przetrwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990,

 

 

"że w całej Polsce jest taka sytuacja, ludzie nie mają pracy"

bzdura, ci co wybrzydzaja jej nie maja. ja zaczynałam od pracy fizycznej, chociaz skonczylam studia, a miasto nie jest duze. po roku zmienilam tez na fizyczna, ale lepiej oplacalna. po 2 och latach znalazlam ciepla posadke w biurze. ale mialam juz doswiadczenie w branzy. trzeba byc elastycznym, dopasowac sie do rynku. studia nie maja nic do rzeczy.

 

 

Owszem, jestem gamoniem, jestem mało inteligentny. Młodzież uważa mnie za frajera. Za plebsa (choć nie znam znaczenia tego drugiego wyzwiska). Niczego nie potrafię co normalny facet.

no to maskuj sie. udawaj az sie uda.

wiem co tzn fobia spoleczna i wiem ile rzeczy mozna przez nia zawalic. ale jak dobierzesz odpowiednie leki to ją pokonasz. a terapia to później jak leki się rozbujają.

tak więc zacznij od poszukiwań pracy. mozesz nie mieć doswiadczenia, ale z całych sił pokazywać pracodawcy jak bardzo ci zalezy- oni na to lecą.

taka ogolna stronka z ofertami, gdzie masz oferty z innych stron również i pracodawcy tam się chętnie ogłaszają to:

money.pl

oprócz tego na pewno masz jakąś lokalną gazetę/stronkę np.

anonse.pl

albo

anonse24 czy jakos tak.

olej staze- to opcja dla pracodawców, których nie stac na pracownika. olej urząd pracy, bo to nie miejsce gdzie mozna znaleźć pracę.jak szukasz pracy osobiscie to miej na uwadze to z kim rozmawiasz- bo jesli z pracownikiem albo kierownikiem, a nie z szefem to Twoje podanie ląduje w koszu, albo mówią Ci ze nie ma miejsc pracy.

miej porządne cv i list motywacyjny. wszystko pisane pod konkretne stanowisko, różne wersje. mozesz trochę ponaciągać, tylko realistycznie.

jak chccesz dotrzec do szefa to ślij cv i list w załączniku na maila. postaraj się by tytuł wiadomosci zwracał uwagę, ale nie może byc zbytnio przebajerowany.

np. "mogą Państwo miec dobrego pracownika".

jak szukasz osobiscie to taka opcja ma sens tylko w przypadku małych branzowych sklepików albo podrzednych barów czy restauracji.

jak celujesz w maca to ślij na maila prosto do szefostwa. tylko pamietaj- cv to połowa sukcesu. jak nie będą odpisywać w macu to ślij 2 razy w ciagu tygodnia to samo, zeby se zapamietali jaki gorliwy jesteś. w macu tez mozna zrobic kariere- zaczynasz od podrzednego stanowiska, a potem lecisz w gore na kierownicze jak chcesz. i pewnie gratis masz jedzonko.

chcesz roznosic ulotki-spoko, ale to tylko dorywczo i nie daj boze jakiejs hujowej pizzeri, bo tylko Cię wykorystaja. daj ogłoszenie w anonse.pl ze jestes chetny do roznoszenia ulotek, tylko napisz ze tylko powazne propozycje. ja tak dostalam kiedys zlecenie od pizzeri- mialam rozniesc kilkadziesiat ulotek-polozyc na wycieraczce pod kazdym pokojem w 10pietrowym bloku, a ktos po mnie chodzil i sprawdzal- oblecialam tylko jeden blok i wyjebalam wszystkie ulotki do kosza.ale innym razem zadzwonil prywatny przedsiebiorca dal 1000 ulotek i za zadanie mialam wrzucic do kazdej skrzynki nowych osiedli w moim miescie. dal 100zl zaliczki, a po skonczonej pracy dostalam 200 zl i oczywiscie napisalam mu szczegolowy raport gdzie bylam.

 

za zadne skarby nie wynajmuj wlasnego mieszkania. to nieoplacalne. albo pokoik jednoosobowy w mieszkaniu albo akademik. mozesz znaleźć stancję, gdzie nie dają umowy - robia to nielegalnie i mozesz zmyc się przed terminem zapłaty....prawnie zadnych konsekwencji nie poniesiesz, ale oni mogą jak ich podpieprzysz wiec beda siedzieli cicho. jak zechcą zaplaty z góry to powiedz ze w pracy masz pod koniec miecha np. nie mów ześ bezrobotny, a najlepiej najpierw znajdź pracę. nie stac Cię na bilet? to mozesz łapać stopa. ja tak robiłam i zyje.

olej budowę- pracownicy chleją przez caly dzień a szefowie są niewypłacalni. czy jako bezrobotny nie mozesz zrobić jakiego kursu np. operator wózków widlowych??

Mozesz starac się o pracę magazyniera na poczatek- często kogoś potrzebują na to stanowisko. znajdź w necie ładne cv na to stanowisko -napisz pod siebie i ślij, a najlepiej przejdź się wszędzie tam gdzie mają jakies fabryki albo prywatne działalnosci typu firma eksportowa.tylko idż do szefostwa albo do kierownika magazynu.

sorry, ale Twoi rodzice są pojebani i bardzo dobrze ze musisz spieprzac z domu ( o świeta konieczności! ).nieudacznikami są oni, bo nawet nie potraafią dziecka wychować i to wszystko ich wina, nie Twoja. nie ma w tym zadnej Twojej winy, nawet okruszka.

ludzie pisza- wszystko zalezy od Ciebie, bla bla bla-to kompletna bzdura! to wszystko przez tych zwyrodnialców ktorzy Cie takim stworzyli.

teraz odkad biorę leki juz rozumiem, ze "Twoje zycie w Twoich rękach", jestem gotowa na terapię i juz wiem ze wiele rzeczy nie zalezalo ode mnie, bo to musialo sie tak skonczyć. dzieki lekom mam nowe zycie i teraz mogę świadomie podejmować decyzje i wybory, bo juz nie babram się w emocjonalnym syfie. leki robia blokadę- nie zagłębiasz się w gonitwę mysli i nawet dół jest bezemocjonalny. to podłoze by uczyc się kochać siebie -czyli znaleźć dobrą terapię, bo zły psychol moze wszystko popsuć. uciekaj z domu najszybciej jak mozesz, bo to zycie i myslenie jest zaburzone i musisz wejść na drogę do wyleczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, sluchaj, a prubujesz ten czas jakos wykorzystac? UP jest bezuzyteczny zazwyczaj w szukaniu pracy, to tak naprawde quasi-socjal dla pracujacych tam urzedasow, :mrgreen: ale ma jedna zalete: kursy zawodowe, inne takie cuda, pytasz o to, jak idziesz sie odchaczyc? Trzeba wyrazic checi, wtedy inaczej patrza na czlowieka, bo ogolnie tam sa przyzwyczajeni do leserow, ktorym nie oplaca sie probowac pomoc.

Co do budowy, faktycznie to kanal, ale nie zawsze jest taka tragedia, moj sasiad majac firme budowlana wrecz modli sie o dobrego pomocnika, takiego, ktory nie chleje i nie leseruje, i bylby sklonny dobrze mu zaplacic, byle sie z holota nie uzerac. Ja pracowalem na budowach jako dzieciak, wspominam to bardzo niemilo, tak prace jak i ludzi, ale nie zdarzylo mi sie, aby ktos nie chcial zaplacic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, ja Ci piszę z perspektywy mieszkania w Warszawie, bo tu mieszkam. nie wiem jak jest u Ciebie, pisze jak jest tutaj. jest praca, jest możliwość chodzenia na terapię, jest pełno stancji, są prace dla każdego i płatne od pierwszego dnia. rozumiem, że u Ciebie jest inaczej, nie ma pracy i możliwości. ok, masz prawo być rozżalony.

dlaczego pół Polski przyjeżdża za chlebem do Warszawy? bo tu są możliwości.

nie znam recepty na Twoje problemy. polecam jednak poszukać pomocy, choćby iść do psychiatry i zapytać gdzie są darmowe porady psychologa w okolicy. siedzisz w tym i sam z tego będzie Ci ciężko wyjść. ja też pochodzę z małego miasteczka i mam cały czas lęki, że musiałabym tam wrócić. perspektywa zmienia się po wyjeździe. wtedy się inaczej odbiera świat. w Warszawie ludzie mają bardziej otwarte głowy. mieszają się ludzie z różnych regionów Polski. jest większa tolerancja i większe możliwości.

na Twoim miejscu zrobiłabym wszystko, żeby się stamtąd wynieść. ale nie umiem Ci powiedzieć jak to zrobić i skąd wziąć pieniądze. widać, że się starasz i że Ci zależy. mi pomogli rodzice, dali kasę na wyjazd dopóki nie znajdę pracy, gdyby nie to, to nie wiem co by ze mną teraz było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj zima. A co ja robię jeśli nie szukam? Ciągle grzebię w ogłoszeniach, wydzwaniam czy jeżdżę na spotkania więc nie zacznę, ponieważ zrobiłem to już dawno i nie przerwałem.

"wiem co tzn fobia spoleczna i wiem ile rzeczy mozna przez nia zawalic. ale jak dobierzesz odpowiednie leki to ją pokonasz. a terapia to później jak leki się rozbujają." daj mi na te leki lub zawieź mnie tam gdzie jest darmowy ośrodek skoro mnie nie rozumiesz.

Znam te strony. Do tego lubartow24.pl i gumtree.pl i co z tego że się staram znaleźć tam coś, skoro nie ma żadnych efektów?

"olej staże, olej urząd pracy" - ja już dawno olałem a w urzędzie jestem zarejestrowany już tylko dla ubezpieczenia. Mam na uwadze to z kim rozmawiam i zawsze to był szef.

Może tu jednak chodzi o te całe CV? Muszę nad tym się bardziej zastanowić.

O co chodzi Ci z tym mac'iem? MacDonald's? - Tu w pobliżu nie ma tego ale mniejsza o to. Mi chodzi o jakąkolwiek posadę ale taką, żebym miał na życie.

Powtarzam że do roznoszenia ulotek też nie mogłem się załapać. Patrz post wyżej, tam jest napisane.

Dawałem ogłoszenia, nawet ktoś mi kiedyś pomógł ułożyć takie fajne ale też nic z tego.

Ja mam takiego pecha że ogólnie mówiąc na żadne pytanie nie dostaję odpowiedzi, na żadne ogłoszenie, nawet głupiego komentarza pod zdjęciem na jakimkolwiek społecznościowym portalu. Wszędzie czuję się jakby mnie traktowano jak powietrze. Jakbym był niewidzialny.

 

Nie łapię stopa. Mam taką zasadę. Ja wolę autobusem czy busem jeździć.

"Olej budowę" - Niewypłacalni? Nie zawsze tak jest, można nawet dostawać 1200/mc. Tak zresztą jest w pobliżu poza moim miasteczkiem. Apropos. Pominąłem jedną kwestię. Od początku roku mamy gruntowny remont miasteczka, dużo pracy, dużo jeszcze zostało do zrobienia ale mnie nie chcieli. Nikogo z tego miasteczka. Za to widzę ludzi ze wsi którzy mają pieniądze a jeszcze im mało. Za to mój ojciec załapał się na ochroniarza. Siedzi sobie dzisiaj na mieście pilnuje. Czemu ja tam nie pracuję? Bo szefowstwo wymaga orzeczenia o niepełnosprawności drugiego stopnia a że ojciec ma takie, bo ma rentę/raka to go przyjęli.

 

Jako bezrobotny nie mogę zrobić jakiegokolwiek kursu, ponieważ nie mam na to pieniędzy. Darmowe kursy w tej okolicy są tylko na głupie BHP. Urząd pracy czy gmina nie nie wprowadza takich działań że można zrobić za darmo.

Mówiąc o szukaniu pracy podałem jedne z przykładów, czyli jako magazynier też próbowałem. I do drukarni coś w typie magazyniera. Przynieś podaj pozamiataj. I też się nie dostałem.

 

Nie przepraszaj. Wiem jacy są rodzice. W ciągu roku domyślałem się dlaczego może mi nic nie wychodzić i moje domysły były faktyczne. To wszystko przez nich i nie obwiniam siebie o to wszystko. Odkąd uświadomiłem sobie dlaczego to się wszystko dzieje już siebie nie winię, bo wiem że nic złego nie zrobiłem. To nie ja zniszczyłem sobie życie. Masz prawo tak o nich myśleć tak jak ja też myślę.

 

Chciałbym mieć nowe życie, chciałbym stąd się wynieść ale nie ma jak.

 

NieznanySprawca - "a prubujesz ten czas jakos wykorzystac? UP jest bezuzyteczny zazwyczaj w szukaniu pracy, to tak naprawde quasi-socjal dla pracujacych tam urzedasow, :mrgreen: ale ma jedna zalete: kursy zawodowe, inne takie cuda, pytasz o to, jak idziesz sie odchaczyc?" - słuchaj. Pytałem ale przestałem bo to nie ma sensu. Tam Ci niczego nie poradzdzą oprócz "Szukania pracy czy kursów na własną rękę". Dlatego ja już tam tylko chodzę się podpisywać.

Ja nie piję i jestem uczciwy. Może to też problemy. Przynajmniej w życiu towarzyskim. Z tego co zauważyłem wolą się zadawać z pijakami. Jeśli chodzi o pracę - Fajnie że Twój sąsiad chciałby takiego pracownika ale znając życie to za daleko mieszka ode mnie pewnie i do tego i tak mnie pewnie nie przyjmie jak reszta.

No właśnie veganka. To Warszawa więc oczywiste jest, że jest więcej możliwości a w takiej dziurze nic się nie da zrobić. Szukałem dawmowych ośrodków i powtarzam już kolejny raz z rzędu. W Warszawie najbliżej choć to i tak dla mnie zbyt daleko.

Mi nikt nie pomoże się stąd wyrwać. Pozostaje mi jedynie czekać aż mnie wyrzucą z domu na bruk ..

 

-- 20 paź 2013, 12:45 --

 

Ja już nie mam szans na nowe, normalne życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, przyjedź kiedyś na spotkanie forumowe do Warszawy, poznasz nas, może ktoś będzie Ci mógł jakoś pomóc, lub po prostu zyskasz nowe znajomości i wsparcie psychiczne, rozejrzysz się po mieście, może ostawisz kilka cv.

a w kwestii cv to napisz na forum, tutaj są osoby które pomagają pisać dobre cv i listy motywacyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veganka. Chętnie bym przyjechał na spotkanie ale nie mam pieniędzy i boję się tam pojechać. Jeśli jakoś znajdę sposób i jakoś pokonam lęki to może kiedyś tam przyjadę. Gdyby w ogóle ktoś mógł mi pomóc to już by to zrobił.

Nie zyskam raczej nowych znajomości. Jestem odludkiem, nie potrafię zachowywać się jak człowiek, nie potrafię rozmawiać. Ludzie mnie unikają. Im bardziej próbuję się zbliżyć, tym bardziej się mną bawią aż w końcu na koniec powiedzą co tak naprawdę o mnie myślą. Prędzej się tam zgubię w tym olbrzymim mieście, niż się porozglądam. Okej w sprawie CV napiszę na forum. Ale wątpię, że ktoś mi pomoże. Byłem przez ostatnie lata na tylu forach a ludzie potrafili się tylko wyśmiać z każdego mojego problemu.

Jestem pesymistycznie nastawiony - to fakt ale to nie moja wina. Teraz nawet nie mogę z tego wyjść, nie wiem jak z tego wyjść. Nie potrafię się uwolnić. Na codzień odczuwam ogromne uczucie ciężkości w głowie. Mam w niej tyle myśli, że czuję tak jakbym przestał kompletnie myśleć. Cokolwiek bym nie próbował z przeczytanych porad w internecie nie mogę uwolnić się od uczucia ospałości. Faktem jest że mogę rano wstawać, zazwyczaj wstaję o 6.00 a kładę się o 22.00 ale ciągle jestem senny. Czasem dobrze się czuję ale rzadko. Gdy na przykład położę się gdzieś na chwilę, siądę lub oprę się to lada chwila mogę zasnąć. Wtedy bardziej mi się chce spać. W ciągu dnia muszę sobie zrobić drzemkę (Lubię spać) ale i tak nie pomaga. Jak na przykład wytrzymam do wieczora bez drzemki i się położę spać to od razu zasnę. Wyliczyłem, że sypiam 8 godzin dziennie. Gdy sypiam mniej lub więcej to się czuję gorzej. A im dłużej śpię tym bardziej boli głowa. Tylko śpiąc mogę się lepiej poczuć. Nie potrafię się w ogóle odprężyć. Nie ważne czy w wakacje siedzę nad jeziorem, opalam się czy pływam. Nie ważne czy pójdę na ryby. Nie czuję się odprężony i wypoczęty. Czuję się jeszcze gorzej. W lecie 2012 byłem w takim stanie jakbym ciągle spał. Tak mi odpływały mięśnie przez te problemy że ledwo chodziłem. A raczej nogi mi się plątały. Byłem tak zmęczony że wariowałem od tego. Na początku tego roku jakoś minęło ale teraz w jesień czuję, że znów się to nawraca. Czasem się zastanawiam czy z tym nie skończyć. Ze sobą ale nawet tego się boję.

 

-- 20 paź 2013, 13:08 --

 

Dziękuję, że tu chociaż jakieś dobre odpowiedzi dostaję, odrobinę współczucia zamiast obrażania czy blokowania konta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? Czasem mam tak, że gdy mam zbyt dużo problemów na głowie i włączam na nie blokadę emocjonalną to miewam napady w stylu padaczki? Na początku odczuwam ogromne osłabienie, w którym mam wrażenie że zemdleję, po kilku minutach dochodzą dreszcze tak jak przy grypie. Chyba dreszcze. Nagle zaczynam się trząść, śmiać i płakać jednocześnie jakby coś mnie w brzuchu łaskotało. Ląduję w karetce, tam mi dają morfinę na uspokojenie. Podczas jednej podróży w do szpitala dowiedziałem się, że to może być nerwica. Jadąc do niego czułem tak jakbym umierał, miałem wrażenie że widziałem tylko białe światło. Noc w szpitalu pod kroplówką i do domu.

 

-- 20 paź 2013, 13:39 --

 

Jak długo? ile się da. czyli ze 2 godziny przejrzę wsystkie ogłoszenia, powysyłam CV lub zadzwonię, gdy jest podany numer telefonu i czekam do poniedziałku bo dopiero wtedy są nowe ogłoszenia. Unikam tylko pracy z informatyki, w których nie mam zupełnie zielonego pojęcia i nic na ten temat nie wchodzi mi do głowy. Tzn tworzenie oprogramowania, bibliotek potrzebnych do uruchomienia nowszych programów. Tego co zauważyłem jest najwięcej w internecie. Owszem znam się na komputerach i chyba to jest moją najmocniejszą stroną a raczej jedyną no ale cóż.

Dodatkowo dużo jest ogłoszeń "Tylko dla studentów" ale głównie roznoszenie ulotek.

 

-- 20 paź 2013, 13:46 --

 

Chyba już wiem z czym problem jeśli chodzi o pracę czy znajomości. Nie potrafię się już uśmiechać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, ja Cię zapraszam, spotkania są zazwyczaj przy pałacu kultury, zazwyczaj mało osób przychodzi, ale jakbyś się zdecydował przyjechać to coś się zorganizuje. i tutaj też są ludzie-odludki, będziesz wśród swoich :) jak się boisz, że się zgubisz to możemy się grupowo odebrać i później odstawić na autobus.

a poza tym idź do psychiatry, powiedz mu o tym wszystkim, lekarze są od tego, żeby pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

veganka proszę Cię. Mnie nie stać na psychiatrę i na wycieczkę do warszawy żeby pójść do darmowego albo na spotkanie z wami. Dziękuję za zaproszenie ale moje lęki przed podróżą są silniejsze ode mnie. Pozatym jak mówiłem - nie mam 50 zł na dwa bilety w tę i spowrotem. Jeśli jakoś zarobię na podróż oraz jeśli znajdę sposób na pokonanie lęków i je pokonam to przyjadę. A tak nie mam żadnych możliwości. A skąd ja bym na przykład brał codziennie po 50 złotych żeby pojechać do ośrodka w warszawie i wrócić? A skąd mam wiedzieć czy za pierwszym razem znajdę ośrodek czy pałac kultury skoro w życiu nie byłem w warszawie? No może z raz, jak miałem 5 lat przejeżdzałem i tyle. Warszawę to ja tylko widziałem ze zdjęć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatrę NFZ to ja znalazłem dopiero w Warszawie. To przecież mówię. Wszystko darmowe dla dorosłych związane z psychologią znalazłem tylko tam a mówiąc o tych 50 zł miałem na myśli bilet. w jedną sronę zapłacę codziennie 23 złote, których nie mam. Ktoś mi powiedział jakiś czas temu że jeśli jestem zarejestrowany w urzędzie to mogę zgłosić się do gminy do psychologa. Każda gmina ponoć ma psychologa. Okej, poszedłem tego samego dnia i co? W mojej gminie nie ma kogoś takiego. Wszystko na przekór, ciągle kłody mi los stawia nie do przejścia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, to idź do lekarza rodzinnego, trochę podkoloryzuj, psychiatrzy też jeżdżą na wizyty domowe. poza tym niemożliwe, że do najbliższego psychiatry masz aż tak daleko, na coś takiego można skargę napisać, idź co zwykłego lekarza i spytaj się co masz robić, może są jakieś zwroty pieniędzy za bilety na dojazd do lekarza? możesz też wysłać maila bezpośrednio do NFZu oni są od pomagania i nie mogą zlekceważyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już rozmawiałem z lekarzem i nie mam innego wyjścia. Nie wiem, może jest coś w lublinie i może nie potrafię szukać jak zwykle. Kto wie. Rozmowa z NFZ? To dla mnie za wysoka półka. Nie potrafiłbym czegoś takiego. Wizyty domowej bym nie zrobił bo matka by go wyj.ebała z domu i dopiero bym miał jeszcze większe piekło. Naprawdę bardzo się staram, robię co tylko się da. Ciągle szukam rozwiązania

 

-- 20 paź 2013, 14:29 --

 

Byłem nawet u pedagoga szkolnego w moim dawnym liceum porozmawiać. Ona mi pomóc nie chciała choć ma umiejętności psychologiczne. Wysłała mnie za to do jednego lub drugiego miasta do psychologa wmawiając mi, że tam jest za darmo. Byłem w obu. W jednym mi powiedzieli cenę, a w drugim zaprosili do pani psycholog, powiedziałem co jest grane choć trudno mi szła rozmowa, musiałem długo myśleć nad ułożeniem zdań. Ona mi zaproponowała terapię. Co poniedziałek no ale oczywiście płatną. Po tej rozmowie powiedziałem że przemyślę to i wyszedłem w jeszcze gorszym stanie psychicznym i emocjonalnym niż wszedłem. Tak mnie ściskał żal oraz tak czułem się otępiały że tragedia. W sumie te otępienie chyba mi pozostało. Tak jakby rzucono na mnie czar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×