Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czemu wszyscy mnie nienawidzą?


Niktita

Rekomendowane odpowiedzi

Urodziłem się znienawidzony. To przekleństwo prześladuje mnie od narodzin. Nie ma nikogo na świecie, kto by nie by nie traktował mnie jak gów... kupę, albo nienawidził. Mama i ojciec, babcia i dziadek jawnie mi powiedzieli, że brzydzą się mną, jestem odrażający i mnie nienawidzą. W szkole wszyscy mnie nienawidzili. Od nauczycieli po uczniów. Zawsze mi dotkliwie dokuczano. Nawet w sklepie jestem uprzejmy, uśmiechnę się i powiem dziękuję (mimo, iż nie powinienem dziękować za coś, co zakupiłem) i mówię do widzenia. Zero reakcji. Nawet na forum ze mnie szydzą. Czemu tak jest? Czy wszyscy ludzie są źli, czy ze mną jest coś nie tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, są na forum też ludzie którzy okazują zrozumienie ,nie bierz do siebiewszystkiego chociaż wiem jakie to trudne bywa .

 

Cóż miałeś nieudane dzieciństwo teraz jesteś dorosły i musisz świadomie odciąć się od tych przykrych wydarzeń a z czasem osób które Cię skrzywdzili

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, jak to czytam to przypomina mi sie moja osoba, zanim zaczełam brac leki. rodzina mojego ojca- dziadek nie zyl, a babka znalazla sobie innego dziadka i poszla do niego mieszkac- nie wtracala sie, tylko pozostawila rzeczy wlasnemu biegowi. Bylo to dla mnie tym bardziej niezrozumiale, gdyż to była jego matka...Teraz wiem,ze byli patologiczni- dziadek był alko i lekomanem, babka w młodości też brał leki uspokajajace i popijała wódą,znęcając się nad mężem, ciotka wciąż żre przeróżne psychotropy na potege (i od zawsze miała fazy jak schizofrenik), druga jest alkoholiczką, a ten co dał plemniki bym zostala poczeta, po licznych romansach i pobiciach, wyemigrował gdzies z kraju chyba- nie wiem dokładnie.

Wiem ze mam duzo w materiale genetycznym po jego rodzinie. Dzieciństwo utrwalajace pato stany nie pomogło mi wyjśc na emocjonalną prosta. Całe szczęscie mam dobrą Mamę, która nigdy nie piła i mam tez trochę z niej w swoim charakterze. Myslę, ze od patologiii uratowała mnie ambicja- od dziecka miałam to w charakterze, zanim ojciec zaczął pić, po prostu nie mogło byc inaczej. Ta ambicja ma i wady i zalety, ale nie wnikam.

To co mam z jego rodziny to emocjonalną wybuchowość, cos co CHAD przypomina, skłonności do uciekania od siebie na różne sposoby i szukania ofiary. Tzn. tak było kiedyś, bo odkryłam ze mozna zmienic genetykę za pomocą długo przyjmowanej chemii. Leki wyprowadziły mnie na prostą- oprócz tego są potrzebne zasady- to bardzo wazne, i chęc by byc dobrym człowiekiem. Nie za dobrym, trzeba mieć własne granice.

Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, ale ten co dał plemniki do mego poczęcia zupełnie mnie nie obchodzi. Ja mu wybaczyłam i podalam ręke, bo jesli ma mu to cos pomóc to prosze bardzo, niewybaczanie jest bez sensu, bo zycie jest krótkie i są inne absorbujace sprawy niezwiazane z nienawiścią.

Mój ojciec miał skłonnosci psychopatyczne, alkoholizm to tylko była pochodna, cieszę się że mam jednak empatię po Mamie. Nigdy nie czułam obecnosci ojca w swoim zyciu, on nie miał emocji, nie nawiązywał więzi, nawet jak nie pił. Po prostu nie uwazam go za swojego ojca, nie mysle ani pozytywnie ani negatywnie, nie czuje więzi i tyle. Nie mam obowiazku mu pomagać, zresztą on radził sobie dobrze, tylko Ci którzy byli w jego otoczeniu sobie nie radzili :D Nie rozumiem jednak dzieci, które chowaja w sobie urazę, no bo po co- przeciez to nie chodzi o ojca, tylko o nas samych. Uraza jest w nas, nie w nim, nas żżera, nie jego. Myslę, że do jego losu przyczyniła się rodzina- patologiczna i poniekąd duzo jest ich winy. W pewien sposób nawet go chronię, haha, był on dla mnie czymś niezbadanym, fascynujacym obiektem- ale tylko z daleka, powtarzam tylko z daleka. Nie da się zyć z kims, kto ma skłonności psychopatyczne. Szkoda mi mojej Mamy, bo tyle przeszła, ale widzę ze i ona sobie poradzi- ma mroczna strone jak kazdy, która generuje skłonnosci przystosowawcze.

Ojciec jest potrzebny do prawidłowego rozwoju dziecka. Ja żałowałam że nigdy go nie miałam, nawet było mi szkoda ze mama nie znalazła mi nowego tatusia. Pamietam, jak ojciec znęcał się nad matką i pamietam zapach krwi. Nigdy nie siedziałam cicho- dzwoniłam na policje albo sie darłam, ale żałuję jednego- że mu nie wpierdoliłam. zapisałam sie wtedy na sztuki walki, moim idolem stał się Bruce lee, co ja wyczyniałam zeby sie do niego upodobnić...

Potem ojciec wyprowadził się z domu, całe szczescie. No bo z walki na pewno nie wyszłabym bez szwanku. Potem słyszałam,ze on się mnie boi, jak przychodził do nas to potrafiłam go wyrzucic z mieszkania, choć się bałam. Nie rozumiem mojej Mamy, jak mozna byc z kims, kto bije, zneca sie, krzyczy że idzie po siekiere itp. On był do tego zdolny. Był zdolny by zabić. Nie wiedziałam czemu ona nie chce nas i siebie chronić. Modliłam sie by se poszedł do którejs kochanki i zeby matka go nie błagała o powrót. Nie rozumiem jej- dla mnie to brak instynktu samozachowawczego.

Osobiscie teraz jak wybieram mężczyzn to np. nie wyobrazam sobie ze wybrac takiego koksa z siłowni- walczylbym z nim, prowokowała go żeby go zwycięzyć- czułabym sie zagrozona ze jest silniejszy. Zreszta zazwyczaj maja kurze móżdzki.

sorry Niktita to Twój post, a rozpisałam sie jak nie wiem co. Moze nie powinnam sie czepiać, ale nie podoba mi się to, co w tej sytuacji robi Twoja Matka. bardzo mi się to nie podoba. Swojemu ojcu mozesz pomóc skutecznie na jeden sposób- zawlec go siłą na odzdział leczenia uzaleznień. Mozesz tez skorzystać z bezpłatnej porady, udać się na meeting AA- podpytac co nalezy robic w tej sytuacji. Rodzina Twoja zachowuje sie niewłasciwie- nie słuchaj ich i nie chódź po pomoc- nie pchaj się do nich na siłę- to oni są obrzydliwi- nie chcą pomóc dziecku- co to w ogóle za ludzie, ja pierdolę. Oni Cię wrabiaja w poczucie winy, bo sami nie wiedzą co zrobić- czaisz?

Ty jesteś mądrym facetem, gdybyś nie był- nie było by Cie tutaj, nie zadawalbyś pytań, nie myślałbys. Zadajesz pytania które ja kiedys zadawałam. Dziś juz wiem, ze to niewłasciwe pytania. Kluczem jest akceptacja- tak po prostu jest- to jest jego zycie i jego walka- być może czas byś umył od niej ręce..a jesli chcesz pomóc to musisz uciec się do drastycznych metod siłowych- zawlec go do szpitala.

Akceptacja- część z tego, co on w sobie nosi jest w Tobie, ale pomyśl - tak zabierając mu nałóg- jakie ma pozytywne wg Ciebie cechy charakteru? No bo pod warstwa nałogu jest charakter, osobowość. Uwolnic sie mozesz zaczynając przebywać w innym środowisku- fakt na poczatku jest ciężko, ale jak to przetrzymasz to staniesz się innym człowiekiem. Wazne- nie wybieraj srodowiska patologicznego. zaakceptuj siebie- nawet te czesci których nie lubisz, bo one są konieczne by zaistniały tez i pozytywne cechy Twej osobowosci. Kazdy ma w sobie Piękna i Bestię, grunt żeby Bestia nie pożarła Pięknej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×