Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boję się przyszłości. Nie widzę sensu w życiu.


smętna

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem psychologiem ani nic, więc nie wiem do jakiego działu to wrzucić.

Może opiszę moją sytuację:

Mam na imię Agata, mam 15 lat. Odkąd poszłam do gimnazjum moje życie bardzo się zmieniło. Nie odnajduję się wśród tych ludzi, bo jest to prywatne gimnazjum (że też ja głupia dałam się tu zaciągnąć!) i oni są inni niż ja ...

Ogółem nie mam przyjaciół, znajomych ... kogokolwiek.

Moja matka każdego dnia udowadnia mi, że jestem nikim, że mam zły charakter i tak dalej.

Nie widzę sensu w moim życiu, czuję taką pustkę, nicość, obojętność. Nic nie przynosi mi szczęścia. Jestem strasznie leniwa, czasem nie porafię wstać z łóżka bo np. jestem głodna. Nie wspominając już o nauce, która jest jednym z moich poważniejszych problemów. Nie potrafię zrobić czegokolwiek, bo "nie mam ochoty", "nie chce mi się".

Z jednej strony boję się przyszłości, boję się, że skończę pod śmietnikiem, ale z drugiej ... co to ma za znaczenie? W końcu i tak umrę i tak, więc nie wiem czy to ważne, czy osiągnę cokolwiek.

Często wydaje mi się, że jak coś sobie kupię, to będę szczęśliwa, idę na zakupy, kupuję a potem wracam i znowu pustka. Nie umiem się cieszyć z czegokolwiek. Czasem mam ochotę podciąć sobie żyły i to skończyć, to takie proste.

Nie wiem co robić :/

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że brakuje Ci po prostu bliskich osób. Może odśwież swoje stare przyjaźnie? Rodzice często nas nie rozumieją, a niektórzy tak jak pewnie Twoja mama mają skłonność dążenia do niewiadomo jakiego ideału. Kiedyś jej przejdzie. Może porozmawiaj z nią o tym jak ona sama Cie wychowywała, być może podejdzie do Ciebie bardziej poważnie. Zakupy... To, że nie sprawiają Ci przyjemności wcale nie musi być wadą. Na pewno masz też w życiu coś co lubisz, a o czymś nam nie napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0Rh+, tak, ale on pracuje do późna ... poza tym nie dogadujemy się najlepiej.

 

-- 31 sie 2013, 20:45 --

 

0Rh+, tak, ale on pracuje do późna ... poza tym nie dogadujemy się najlepiej.

 

-- 31 sie 2013, 20:45 --

 

0Rh+, tak, ale on pracuje do późna ... poza tym nie dogadujemy się najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

smętna, A czy jest w Twoim życiu jakaś osoba, której mogłabyś zaufać? Babcia, ciocia, rodzeństwo, ktokolwiek? Jeśli nie to może udaj się do szkolnego pedagoga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro napisalaś tutaj to znaczy, że posiadasz w sobie jakąś chęć na zmiany. Trzymaj się tego. Może to dziwne co napiszę, ale w większości wypadku czlowiek musi sobie sam radzić. Na pewno było by dobrze jakbyś mogła z kimś pogadać, ale sama musisz zorbic krok w celu zmienienia czegoś, odnalezienia sensu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna
Może i jest ... ale co to da? U nas w szkole nie ma ani pedagoga ani psychologa.

Z taką osobą możesz iść do specjalisty który Ci pomoże.

 

Dokładnie o to mi chodziło. Jeśli w Twoim otoczeniu jest Ci jakaś bliska osoba to porozmawiaj z nią o tym, co tutaj napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

W jakim konkretnie aspekcie nieodpowiadają Ci koledzy z prywatnego gimnazjum? I czy napewno WSZYSCY są tacy, czy wysunęłaś wnioski na ich temat na podstawie paru tylko osób?

Z pewnością potrzebujesz osoby, z którą mogłabyś szczerze porozmawiać, prawdziwego przyjaciela, którego niepotrafi zastąpić żaden z Twoich rodziców, ani żadne z dóbr materialnych więc nieradziłbym iść w tą stronę. Wiele osób czujących pustkę i brka ciepła ze strony drugiej osoby odnajduje finalnie szczęście właśnie w dobrach materialnych stając się materialistami. Ty jednak, musisz za wszelką cenę znaleźć taką osobę w swoim otoczeniu, jestem pewien że takowa się znajduję, nawet jeżeli jest to czas przyszły, i ma tylko "zadatki" na Twojego przyjaciela ;)

 

Moim zdaniem niepowinnaś odrazu skreślać całkowicie rodziców. Przede wszystkim, jak Twoja matka argumentuje stwierdzenie że jesteś nikim? Może chodzi głównie o Twoje lenistwo - które tak naprawdę nim niejest bo to tylko jeden z efektów stanu w którym się znajdujesz - ale skąd Ona ma o tym wiedzieć? Wiem, że z każdym kolejnym takim słowem relacje znacznie się ochładzają, i coraz ciężej jest wówczas o szczerą rozmowę, ale musisz się do tego przekonać i zdać sprawę z tego że to wkońcu Twoja Matka, i jej obowiązkiem powinnobyć przede Wszystkim pomaganie tobie jako swojemu dziecku na drodze życia. To Ty jesteś na wygranej pozycji, jej chłód w stosunku do Ciebie jest JEJ wielką porażką.

 

Powinnaś również dbać o jak-najmożliwiej urozmaicony plan dnia(nie dosłownie). Nie możesz dać wchłonąć się monotonni. Znajdź coś, co pokochasz TY; pasję, hobby, przede wszystkim co zaabsorbuje Twój czas w sposób dobroczynny dla Twojej psychiki.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NadziejaWBeznadzieji, i to jest porada, na którą czekałam!

Niestety wszyscy z mojego gimnazjum nie odpowiadają mi ... dla przykładu:

-koleżanka z ławki: Niska, wredna, ma bardzo wysokie mniemanie o sobie, lubi się wywyższać nad innymi, samolubna, egoistyczna, interesowna.

-Aśka: zapasjonowana jazdą konną ... nic w tym złego, ale ona serio ma bzika. Za każdym, dosłownie KAŻDYM razem jak do niej podejdę i zacznę rozmowę, ona zaczyna biadolić o koniach, o tym, że była ostatnio w stadninie, że jeździła. Kiedy spróbuję zmienić temat, np. zapytam czy porabiała ostatnio jeszcze coś ciekawego, ona odpowiada krótko i znowu wraca do opowieści o stadninie, o niczym innym nie da się z nią rozmawiać.

-Julka: o rok młodsza od całej klasy, baaardzo dziecinna. Przykład? Dostała 4+ ze sprawdzianu z chemii, i rozpłakała się, bo zabrakło jej jednego punktu do piątki (przypominam, że teraz idziemy do 3 klasy gimnazjum, to było w drugiej). Poza tym bardzo pyskata i zapatrzona w siebie, sztywniara.

 

Dalej nie chce mi się już pisać... ogółem wszyscy są jacyś dziwni. Moja mama mówi, że do prywatnych gimnazjów, zazwyczaj wysyła się dzieci z problemami lub takie, które nie poradzą sobie w publicznym. Ja poradziłabym sobie ... żałuję, że nie poszłam do zwykłej szkoły.

 

Co do mamy, to ona nie zawsze taka jest, ona miała bardzo trudne dzieciństwo, jest samotna i ogółem jest bardzo wybuchowa (choleryk). Czasem nawet wpada w szał, wyzywa wszystkich od najgorszych. Potem się uspokaja i mówi, że nie pamięta nawet co się działo. Na ogół jest zwykłą, kochającą matką.

Można się przyzwyczaić.

 

Co do pasji to naprawdę nie mam mobilizacji ... jak chcę zacząć coś robić, to zaraz mi się odechciewa :/

 

aha i jeszcze jedno. Właściwie to mam przyjaciółkę, od roku, ale nie chce mi się pisać, bo teraz i ona zeszła na złą drogę a ja zawiodłam, bo nie umiem jej "naprawić", nie mam siły po prostu, więc jest jak jest.

 

Serio już się wypisałam, może później napiszę o co z nią chodzi.

 

Proszę o pomoc!

 

-- 02 wrz 2013, 20:03 --

 

Czytałam, że można się zmuszać do wykonywania jakichś czynności. Czasem tak robię i potem jest z górki, ale ciężko mi zacząć ... nie umiem się zmusić :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najtrudniejszy zawsze jest początek i koniec. Narodziny i śmierć. Poznać kogoś i stracić kogoś. Rozpocząć i wykończyć. Cała frajda tkwi pośrodku. Sugestia; skoro niepotrafisz zmusić się do rozpoczęcia czegokolwiek, może dokończ poprostu coś, czego jescze nie skończyłaś? Podobnie z Twoją przyjaciółką, jeżeli jesteś w trudniejszej sytuacji do rozpoczęcia nowej znajomości, może wyprowadź tę starą na dobre tory?

 

Właściwie nieistnieje coś takiego, jak "niepotrafię się zmusić", bo rolę odgrywają tutaj emocje. Kiedy NAPRAWDĘ do czegoś się zmuszasz, robisz to mechanicznie nawet choć niemiałoby to przynieść żadnych rezultatów w postaci satysfakcji, więc pozytywnych emocji z tym się wiążących. Przecinasz linę łączącą emocje a "zrobię to" i robisz to bez ich udziału. To raczej dość nienaturalny proces, ale czasem by dojść do "pośrodku" niema innej drogi. Jednakże, przykładowo kiedy jjemy, otrzymujemy nagrodę w postaci pozbycia się głodu. Problem w tym, że w Twojej sytuacji, na horyzoncie nie widać jasnych rezultatów tego co zrobisz. Możesz zastąpić to czymś w postaci "sztucznej nagrody". Np. gdy dzisiaj coś zrobię, będę mógł/mogła zrobić coś co sprawi mi przyjemność - kompletnie obojętnie co. Może być to nawet jakaś słodycz/obejrzenie kolejnego odcinka jakiegoś serialu. Szczerze powiedziawszy, to sam przy pracy przy komputerze często powstrzymywałem się od zażycia kolejnej kostki czekolady dopóki niewykonam określonej czynności i to naprawdę motywowało ;)

 

Mam nadzieję że przemyślałaś pomysł rozmowy z mamą, która myślę jest Ci teraz bardzo, jeżeli nie najbardziej potrzebna, i wzniesiesz się na wyżyny swoich możliwości by chociaż spróbować :)

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NadziejaWBeznadzieji, rośnie kolejny forumowy filozof. :P

 

Dobry pomysł, rzeczywiście trudno czasem wyjść z doła, bo cel jest zbyt odległy. Poza tym trzyma nas wewnętrzna siła. Nerwica to taki konflikt, chcemy być szczęśliwi, ale niekoniecznie chcemy zmienić warunki.

 

smętna, te małe nagrody, czasem się to sprawdza. Spróbuj wprowadzić mechanizm nagroda/kara skoro przestał funkcjonować naturalnie. Osobiście myślę, że pogoń za nagrodą, a ucieczka od przykrości jest jednym z głównych motywów człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj smętna, masz 15 lat, hmm, dorastasz, więc "chaos" w głowie i ciele jest naturalny - tak podaje Wikipedia :D oczywiście w wolnej interpretacji. Nie przejmuj się tak bardzo rzeczywistością, tym jak Cię oceniają inni, za kilka lat nie będzie to miało znaczenia. Buduj swoją samoocenę na sobie, na tym co lubisz i potrafisz robić, żyj dniem dzisiejszym, jutro jest nieznane. Jeżeli jeszcze nie znalazłaś swojej drogi to na pewną ją znajdziesz. Nie trać czasu na negatywne myślenie, zacznij działać - jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia i odkrycia. Pogadaj z mamą, a jak nie z nią to z kimś z dorosłych. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, moja mama chodzi od rana nabuzowana ... to był zły moment by zapytać o psychologa oto co usłyszałam. "Z tobą to chyba faktycznie jest coś nie tak, albo raczej z tym twoim internetem, kto ci napieprzył takich głupot?!" a na koniec dodała "Co ci do depresji ?!" - tu chodziło jej o to, że przecież ja nie mam prawa mieć kłopotów emocjonalnych ... (dosłownie!)

 

Ech, mam już dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×