Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Róża, Ty jesteś na pewno dobrze przebadana i juz sie nie macaj za dużo. Ja tez mam różne nierówności pod obojczykami tylko po prostu ja akurat sie tym nie martwię. Kazdy z Nas ma różne dziwne węzły itp ale Ty akurat jestes na tym punkcie przewrazliwiona. Jesteś przebadana i zdrowa. Na pewno nic Ci nie jest !!!

Jak sie dzis czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biedronka, wiesz, ja już tez mam różne myśli. Ostatnio się jakos nie stresowalam i nawet moje wypróznienia się unormowaly. W MIARE :roll: i juz nawet wydawalo mi się, ze wszystko wraca do normy ale...dziś wstalam znow poczulam potrzebe pojscia do wc i oczywiście papka i to jeszcze z takimi odglosami, ze po prostu masakra :shock: przepraszam za te szczegółowe opisy ale musze się wygadac. Nie wiem czy to nerwica czy realna choroba. Tak jak Róża ma z tym swedzeniem skóry. Czlowiek myśli, ze juz się pozbieral i chce wierzyc, ze jest zdrowy ale ma realne objawy różnych chorób i koło się zamyka. Znow stres i glupie mysli..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ania, a co u Ciebie?

 

Biedronka, w pewnym sensie zazdroszczę hipochondrykom, których badania uspokajają. Ja robię badania, żeby się uspokoić, ale zazwyczaj nakręca mnie to jeszcze bardziej na kolejne badania, bo jak usłyszę, że jest ok, to po prostu w to nie wierzę.

Teraz uwierzyłam w to, że jestem zdrowa na 3 dni i od nowa zaczynam myśleć, czy on dokładnie zbadał itp. Ale pamiętam, że te obojczyki badał mi dokładnie. Więc na pewno nic nie pominął.

 

Rak trzustki, poza chloniakiem, przeraza mnie teraz najbardziej. Szczególnie, że mnie boli pod lewym żebrem czasem. I skóra swędzi.

 

Ania, ja czasem mam wrażenie, że my już nigdy z tego nie wyjdziemy... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Róża, tak jak wlasnie pisalam, u mnie znów zaczynają się jazdy na punkcie wyprózniania itd. Oczywiście mialam kilka dni spokoju a teraz znowu wszystko wraca.

Tez wydaje mi sie, że marne mamy szanse na to, żeby kiedys wygrać z ta nerwicą. Jak to zrobić, skoro mamy tyle różnych objawów i automatycznie ciągle się nakrecamy na jakąś chorobe :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś już mniej swędzi, wczoraj jak wzięłam hydroksyzyne to przestało swedziec w ogóle. Więc chyba to jednak na tle nerwowym, ale znowu przejmuje się obojczykiem i węzłami w pachwinach :(

 

Kochana, węzły w pachwinach ja tez mam i to calkiem spore. Na prawdę mam takie wyczuwalne kulki i to jest na 1000% od depilacji. Takze tym się nie przejmuj. Pod pachami ja tez mam a na usg tak jak pisalam, nic nie wyszło. Przy obojczykach tez mam różne nierówności i to nie są zadne rakowe węzły. Nie zamartwiaj sie tak!!! :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ania, zrobiłam sobie kolejna krzywdę :hide: tak macalam coś, co wyczułam pod obojczykiem, że napuchlo.

 

Bardzo ładnie, Róża, bardzo ładnie :roll::oops:

 

Widzisz, nie mozesz robić takich rzeczy bo sama robisz sobie krzywdę. Jak ja zaczelabym macać wszystko co wydaje mi sie podejrzane, to pewnie nie jendo bym znalazla :) jak sie dzis czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roza nie macaj sie! Ja wczoraj tez nagle poczulam jak cos mnie ciagnie w zagieciu lokcia, pierwsza mysl, ze pewnie mi sie wezly chlonne tam powiekaszaja i od razu zaczelam macac, w pierwszej chwili naprawde cos wymacalam, ale potem postanowilam podejsc do tego z dystansem i stwierdzilam, ze to jakis przyczep miesnia albo cos podobnego. Kazdy jak sie zacznie macac to wymaca rozne dziwne rzeczy, nie ma bata, przeciez cialo ludzkie nie jest nieskazitelnie gladkie.

 

Wiecie co, ja postanowilam sie troche ogarnac, doszlam do wniosku, ze po pierwsze najpierw zaczelam bac sie tego raka i ciagle o tym myslec, a dopiero potem pojawily sie te bole i inne sensacje brzuszno-jelitowe, kurcze to bylby naprawde zbieg okolicznosci jakby dopadlo mnie nagle to czego sie balam, po drugie mecze sie z tym juz w sumie 1.5 roku i przez ten czas objawy raczej nie narastaja, no i w nocy nic mi nie jest, nic nie boli, nie wstaje do wc ani nic, zaczyna sie jak sie budze, czasem wczesniej czasem pozniej, a jak zasypiam to wszystko mija. Kurde rak to chyba nie czekalby az sie obudze, zeby zaczac dawac objawy? Jak mialam kilka lat temu kamienie w pecherzyku zolciowym to ataki mialam bez wzgledu na pore, w dzien i w nocy. Niby brzmi to logicznie tyle, ze ja ciagle mam OBJAWY i to nie pozwala mi uwierzyc, ze to jednak nerwica :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny (chłopaki też :D) musimy się pozbierać do kupy! I to natychmiast!

Wiem, że może to nie będzie do końca pokrzepiajace, co teraz napisze, ale prawda jest taka, że choroba czy ból jest nieodłącznym elementem, wpisanym w życie człowieka. Nie można tego uniknąć. Każdego coś czasem boli. A hipochondrycy błędnie twierdzą, że w zdrowym organizmie ból nie występuje. Każdego czasem boli głowa, i nie jest to wynik choroby, guza mózgu itp. Po prostu czasem tak się dzieje! Nikt z nas nie wie, co go czeka. Być może wcale nie zachorujemy na raka, a zginiemy np w wypadku samochodowym, albo w jakieś innej dziwnej Sytuacji, której się kompletnie nie spodziewamy. Bo przeważnie w życiu dzieje się to, na co nie jesteśmy przygotowani. I co? I przez ten ostatni ułamek sekundy przypomnimy sobie, że czas który miałyśmy spędzilysmy na zapobieganiu czemuś, co i tak przyszło, tylko w innej sposobności.

Tak też sama próbuje sobie to tłumaczyć. Wczoraj miałam zły dzień, uległam mojej słabości po raz kolejny. Ale! Przynajmniej nie siedzę już i nie ryczę, nie czytam stron o chorobach. Muszę tylko jeszcze zwalczyć te chęci szukania ciągle czegoś.

 

Biedronka, ja węzły łokciowe też przerabialam. Mam w zgieciu łokciowym taki waleczek trochę przesuwalny. Ale sprawdzali mi to na usg i powiedzieli, że żadnych węzłów tam nie ma. Ale przypomniałas mi o tym i już się znowu tam zmacalam. Tym bardziej, że w lewej tego nie mam.

 

Pierwszy węzeł wyszedł mi w październiku, mamy maj... Więc chyba coś by mi się pogarszalo?

 

Biedronka, przy takich chorobach stan pogarsza się z tygodnia na tydzień. Gdyby to było TO, to myślę, że jeżeli jeszcze bys żyła, to już po chemii i z pełną historia chorobowa.

 

Ania, a jak u Ciebie dziś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biedronka, przeczytalam to, co napisalas i zgadzam sie z Tobą w 100%. Gdybyśmy były chore to w nocy objawy cudownie by nie znikały. Ja mam to samo, rano wstaje i wtedy się zaczyna. Muszę biec to toalety, czasem to nawet ze trzy razy pod rząd. Czy sie stresuje czy nie, to co widze w toalecie jest baaaardzo różne :roll: w nocy śpię, nie musze biec do wc, jest spokoj. Ja skolei kiedyś mialam kamień na nerce i tak jak pisałaś, jak czlowiek jest faktycznie chory to ataki bolu nawet ze snu wyrywają. No ale mozemy tak sobie tlumaczyc..a potem kazdy i tak sie stresuje i zamartwia. Ja jutro ide do ginekologa i juz jestem zestresowana, boje sie, serce mi wali i pije melise :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam znowu macac ten łokieć i to dziwne coś które przy ucisku się przemieszcza i znowu zaczęłam się denerwować tym że to jakiś węzeł :shock::why::mhm:

 

Róża...Ty się tak wszystkim nie przejmuj. Dopiero co nam tłumaczylas, ze trzeba się ogarnąć, ze trzeba czerpać z życia jak najwięcej i tego się trzymaj. Nie można ciągle macac węzłow bo tak na prawdę każdy z nas coś by sobie wymacał. Tym bardziej ze jesteś przebadana i nie masz żadnego raka. Spróbuj się nie nakręcac. Jak się masz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry państwu, widzę, że przez kilka dnia nagromadziło się sporo postów. Większość na szczęście o tym samym, czyli powiększone węzły i rak trzustki, zatem klasyka nerwicowca, nieodłączny urok i piętno, z którym zmaga się każdy z nas, niektórzy mocniej, inni słabiej. Zacznę od trzustki; ktoś wspomniał o bólu pod lewym żebrem. Ongiś już pisałem, to takie nieprzyjemności są bardzo często w całej populacji świata chyba, bo tam znajduje się zgięcie jelita. Takoż od lat zmagam się z podobnymi dyskomfortami, które przechodzą, gdy się wypróżnię. O trzustce niestety sporo gadają w mediach, bo wszak znane postaci miały nowotwór tegoż narządu, Przybylska, Swayze, czy Steve Jobs. Wiadomo co sobie wtedy myślimy: "skoro znanym i bogatym nie pomogli, to jak my to przetrwamy"?! No i jeszcze te wywiady z rodziną Przybylskiej, że nie miała żadnych objawów i cała reszta pierdów. Moi drodzy, a skąd wiemy jak było naprawdę? Patrick Swayze mógł od lat mieć jakieś dolegliwości, które olewał, podobnież Steve Jobs, który skądinąd należał do tej wąskiej grupy osób żyjącej ponad 5 lat z tym gównem. O Ani wydali przecież niedawno książkę, więc wypadałoby, aby dobrze się sprzedała, a czyż ludzi nie poruszają takie historie, o których napisałem powyżej? Zresztą, jej ojciec chorował na raka, więc miała genetyczne predyspozycje. Chyba Róża pisała o podwyższonym cukrze przy raku trzustki. No tak, ale tysiąc innych chorób i dolegliwości również powoduje zwiększoną glukozę. Przypomnę, że jeszcze kilkanaście lat temu norma była do 120, za kolejne 20 lat pewnie zmniejszą do 90, bo ludzie MUSZĄ KUPOWAĆ LEKI. To jest biznes, interesiki, pieniążki w kabzie. Psychiatra, do której uczęszczałem, mi to powiedziała, bo również lazłem do niej przerażony, gdy cukier wyszedł 106 na czczo. Chucz z tym, że robiłem badanie w przypływie potężnego stresu, dla mnie to była poważna choroba, mimo że inne współczynniki profilu trzustkowego wyszły perfekcyjnie, wzorcowo, powinienem dostać czerwony pasek na wydruku z laboratorium. Trzeba przeprowadzać regularną detoksykację organizmu, nie żreć gówna, to ciało powinno pracować dobrze. Nie ma złotej metody, ale lepszy rydz, niż nic.

 

Węzły - i co ja wam mówiłem, dziewczęta? Szczególnie Tobie, Róża, że jeśli nie pójdziesz do psychiatry po pomoc, to zaraz wkręcisz sobie coś innego. No i jak, czyż nie miałem racji? Lekarze zracjonalizowani Twoje wkręty, uspokoili, ale nerwica, która Cię opętała jest zbyt potężna, musisz użyć większej armii, aby ją pobić, a nie nędznej partyzantki z lasu. Podejrzewam, że wcześniej naczytałaś się o chorobie, która sieje zniszczenie w Twojej głowie, bo nie w ciele. Zatem doskonale wiesz o objawach występujących przy niej. Początkowo skupiałaś się tylko na węzłach, więc cała reszta nie była istotna, ale siedziała w kącie głowy, czekając na wyjście. Po badaniach okazało się, że nic Ci nie dolega, więc pojawiła się chwila spokoju, ale nerwica to nie jest byle kto, nie poddaje się, ot tak. Wtedy postanowiły ujawnić się inne dolegliwości, o których wiedzę posiadałaś, ale świadomość tymczasowo je odrzucała. I popatrz jaki piękny mechanizm, znika jedna wkrętka i od razu na jej miejscu pojawia się nowa. Moja pani psychiatra miała teorię "nerwicy jako krasnoludka", który skacze po organizmie i wyszukuje słabsze punkty. Ty, Różo, jesteś tego wzorcowym przykładem, mogliby opisać Twój przypadek w jakieś książce dla początkujących terapeutów ;).

Pamiętam grube jazdy związane z sercem. Gdy poszedłem na Echo z Dopplerem, do jednej z lepszych kardiolożek (he, he, ale jestem poprawny politycznie) w Trójmieście, to wychodząc z wynikami, które oczywiście były perfekcyjne, dostałem tak silnej depersonalizacji, że wydawało mi się, iż już kompletnie oszalałem. Dlaczego tak było? Bo ta ku*wa, ta nerwica, ta szmata najgorsza, nie miała jak zaatakować serca, ale absolutnie nie mogła się poddać, więc wyszukała sobie inną drogę, obeszła choroby cielesne, zajęła się mózgiem. Wtedy postanowiłem, że bez psychologa i psychiatry się nie obejdzie. Cieszę się Różo, że masz niedługo wizytę u specjalisty od głowy, trzymam kciuki :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili taak, wiem, że jestem książkowym przykładem nerwicy.

Jak mam "lepsze" godziny w ciagu dnia, to też tak stwierdzam. No, ale potem pojawia się kolejny trzask w tej mojej durnej głowie i jestem przekonana, że jestem chora, a mi wszyscy próbują nerwice wkręcić, bo jestem ciężkim, wyjątkowym przypadkiem :D swoją drogą, kolejny standard przy nerwicy :D a to wszystko dlatego, że oczywiście naczytalam się przejmujących historii w necie, że lekarze diagnozowali nerwice i robili durnia z człowieka, a okazało się, że to realna choroba. Woda na młyn dla wyobraźni.

 

Dzwonili właśnie z gabinetu, czy nie mógłabym przyjść dziś na wizytę, bo zwolnilo się miejsce, więc pewnie, że idę! Jakże się ucieszyłam :)

 

No i muszę sobie przywiazac ręce, bo ciągle coś wymacuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×