Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

@mark123 oczywiście, masz rację, możesz pisać, gdzie chcesz. Rodzi się tylko pytanie, czy powinieneś.... Fajnie by było okazać trochę empatii innym użytkownikom, którzy wpadają tu i czytają, jak opetani wszystko, co jest tu napisane. Uważam, że to forum powinno uspokajac, a nie pogłębiać paranoje innych, że lekarze są tacy "be". Nieładnie wydawać opinie całemu środowisku medycznemu na podstawie tylko swoich doświadczeń. Ktoś może trafić na świetnych specjalistów, a po Twoich wpisach zwatpic w ich wiedzę i uwierzyć internetowemu znawcy "który też tak mial". Wiem o czym pisze, bo byłam w tym miejscu. Jestem typem hipochondryka, którego badania nie uspokajają i brak mi wiary w wiedzę lekarzy, mimo, że badali mnie najlepsi specjaliści w regionie. A w tym chorym przeświadczeniu umacnialy mnie posty, takie jak Twoje, znalezione mimochodem.

Swoją drogą, uważam, że masz mega problem i jesteś zeschizowany na jakąś wyimaginowana chorobę, w której istnienie wierzysz Ty sam. Tylko nie jesteś typem, który siedzi i płacze, tylko roszczeniowo chce udowodnić wszystkim swoje racje. Tak jak napisała Alicja, jeżeli masz taki styl bycia w Realu i uważasz, że jesteś najmadrzejszy na świecie, bo potrafisz wpisać slowo-klucz w wyszukiwarkę Google (winszuje umiejętności, na studiach medycznych tego nie uczą-to fakt), to nie dziwię się, że Cię splawiaja, bo normalny człowiek do lekarza z gotowa diagnoza nie przychodzi. Jak wyjdziesz ze swojej obsesji na punkcie nie istniejącej choroby, to może spojrzysz na to trzezwiej. A teraz nie graj internetowego prowokatora i przestań siać panikę. Taka przyjemność Ci to sprawia? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, nerwa napisał:

to dlaczego sam sobie nie porobissz tych badań? Zapłać, zrób i będziesz miał spokój.  Jesli nie wierzysz lekarzom możesz przecież się diagnozować i leczyć sam. 

Tak bym zrobił, ale nie mogę z powodu, który powinien być oczywisty. No chyba, że społeczeństwo jest ogólnie tak bogate, że nie jest to oczywiste, a więc zaawansowane badanie w prywatnej służbie zdrowia nie są dostępne dla "przeciętnego zjadacza chleba".

30 minut temu, Roza00 napisał:

Swoją drogą, uważam, że masz mega problem i jesteś zeschizowany na jakąś wyimaginowana chorobę, w której istnienie wierzysz Ty sam.

Jestem osobą, która nie uwierzy, że ma zdrowe jelito cienkie "bo tak". Nie uważam tego za niewłaściwe, nietrzeźwe podejście.

33 minuty temu, Roza00 napisał:

Tylko nie jesteś typem, który siedzi i płacze, tylko roszczeniowo chce udowodnić wszystkim swoje racje.

Mam ochotę "wulgarnie wrzeszczeć do megafonu", że mam chore jelito cienkie i o tym, co z tego wynika. Jak się ma bardzo mocno niecierpliwą urodę psychiczną, a dolegliwości bombardują i nie ma wykonanego odpowiedniego badania, to taka jest reakcja na dolegliwości i niewiadomą odnośnie fizycznego stanu narządu. 

49 minut temu, Roza00 napisał:

jeżeli masz taki styl bycia w Realu i uważasz, że jesteś najmadrzejszy na świecie, bo potrafisz wpisać slowo-klucz w wyszukiwarkę Google (winszuje umiejętności, na studiach medycznych tego nie uczą-to fakt), to nie dziwię się, że Cię splawiaja, bo normalny człowiek do lekarza z gotowa diagnoza nie przychodzi.

Nachodzi mnie czasem wrażenie, że jakbym miał taką postawę w realu, to bym więcej zdziałał. Pewna osoba z rodziny właśnie taką postawą wywalczyła potrzebne badanie. A po grzeczności to ją spławiali. No ale na razie nie chcę iść do lekarza z taką postawą bo jest ona ryzykowna, mogłaby pomóc, a mogłaby zaszkodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem kilka dni wcześniej, że mam problem z kręgosłupem lędźwiowym. Ktoś by powiedział - normalna rzecz, trzeba iść na rehabilitację. Ale ja już mam raka wszędzie. Bo to nie kręgosłup boli tylko narządy wewnętrzne. Miałem w tym roku gastroskopię, kolonoskopię, USG nerek. Nic. Na domiar złego przez ostatnie trzy dni przeszedłem chyba jakiś wirus żołądkowy. Znacie to dobrze pewnie. U mnie wyzwoliło to napady lęku i obaw o życie. Tylko nie wiem czy nerwica wywołała dolegliwości żołądkowe, czy może na odwrót. W każdym razie był to koszmar. W końcu nie wytrzymałem i w sobotę rano wziąłem Afobam. Skutek był taki, że mi odcięło zasilanie i cały dzień praktycznie przespałem w jakiejś malignie. Kurw.a mać co za syf.Przepraszam za słowa, ale co ja mam do ciasnej pi.zdy robić żeby czuć się jak normalny człowiek? Zero radości z życia, strach przed wyjściem gdziekolwiek, wieczny strach i diagnozowanie się. Jestem w po prostu w czarnej dupie. Jeszcze mnie łokieć zaczął boleć. Normalnie nie boli, ale kiedy dźwigam coś cięższego, to czuję ból w łokciu promieniujący do nadgarstka. No i nie jem nic od trzech dni. Tylko woda. A i tak mam cały czas odruch wymiotny, który towarzyszy mi już od dłuższego czasu. @Pholler pozbyłeś się tego objawu? Też coś tam miałeś z tym.

Jestem w rozsypce, a jutro do roboty:classic_wacko:. Przy następnej wizycie u psychiatry poproszę o zamianę esci na paro. Wolę żyć bez seksu, ale mieć coś z życia niż tkwić w takim gównie jak teraz. Myślicie, że ten łokieć może napieprzać od kręgosłupa też?

 

 

Trzymaj się kobieto. Wiele lęków i obaw mamy wspólnych (nawet ten cholerny łokieć) i przechodziłem większość z Twoich objawów. Choć jesteś ciężej doświadczona przez życie jednak. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci jak najlepiej.

@Doriis

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ugh, a ja mam teraz tak, że jak się rozciągne na łóżku albo jak stoje i się przechyle tak mocniej do tyłu to mnie tak dziwnie boli w nadbrzuszu na środku i nie wiem czy to przepona jest czy co...Miał ktoś z was tak kiedyś? to jest taki ból jakby rwący(?) coś w tym stylu (tak normalnie to mnie nie boli)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, dzisiaj mi sie calkiem pogorszylo... chyba przez to wolne w pracy - caly tydzien na zwolnieniu, a w weekend zadnego zajecia. Wiec czytalam przez caly ten czas fora onkologiczne, blogi osob cierpiacych na nowotwory i strony "o zdrowiu"... wczoraj zasnelam dopiero po 4:00, przez całą noc czytalam blog dziewczyny chorujacej na raka, na sam koniec przeczytalam gdzies na innym blogu, ze dziewczyna przegrala walke... tak wiec dzis po prostu schizuje, przerobilam juz nowotwor pluc, piersi, kosci, chloniaka... tak sie nie da zyc... kazde zaklucie, inne samopoczucie czy jakie kolwiek "głupie cos" traktuje jako objawy choroby zagrazajacej zyciu. A ja chce zyc, chce sie cieszyc tym zyciem. Tylko jak to zrobic, kiedy masz ciagle obawy przed szybka utrata tego życia... od kilku dni bola mnie plecy, ledzwia, ale najgorsze sa takie klucia z lewej i prawej strony pleców na wysokosci pluc... do tego klucia po bokach na wysokosci zeber i pod pachami... klucia w piersiach i nad obojczykiem... do tego wszystkiego cos mi bulgocze i juz sama nie wiem czy to w przelyku, a moze w plucach? Jeszcze ten bol lokcia, tyle, ze to jest bol kosci (tej odstającej) przy dotyku, oparciu. Taki typowy jak po uderzeniu...

Boję sie cholernie. Koncze pierwsze opakowanie Parogenu i chyba udam sie do lekarza o zwiekszenie dawki. Ale z drugiej strony caly czas towarzyszy mysl, ze to moze jednak rzeczywiscie jest co innego, a wszyscy mysla, ze nerwica... Mam juz tego dość... Wszyscy mi mowia, ze cale zycie przede mna, a ja tylko siedze i rozmyslam o chorobach. Moze i maja racje. Ale jesli nie mam jednak calego zycia przed soba? Tak tylko sie mowi, nikt nie przewidzi co moza nas jeszcze w zyciu spotkac...

Nie wiem juz co mam myslec o sobie, o moich objawach i lękach. Mam nadzieje, ze jutrzejszy powrot do pracy pomoze mi sie znowu podniesc i zapomnieć na chwile o tych wszystkich chorobskach... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Teksas

Widzę, że wpadłeś w potężny dołek, mogę jedynie przesłać internetowe wsparcie i trzymam kciuki, aby się udało wyjść. JA WIEM, że nie jesteś poważnie chory, ale jednocześnie mam świadomość, że Twoja psychika podpowiada zupełnie inny scenariusz. Kurwa, jak ja to doskonale znam, jedno ukłucie zwiastuje raka, jeden przeskok serca zawał, a skurcz mięśnia stwardnienie zanikowe boczne. I ten absurd, który dyktuje warunki naszym mózgom. 

Przeziębienia, wirusy, jelitówki - to zawsze źle wpływa na hipochondryka, sprzyja nerwicy, karmi ją, a nasycona neuroza to najwredniejsze bydlę. 

I tak Teksas - łokieć może boleć od kręgosłupa. Poczytaj sobie o łokciu tenisisty. Mnie od problemów z kręgosłupem drętwieją ręce, nogi i czasem nawet mam bóle w klacie. Wystarczy, że wrócę do sportu, rozciągania - magicznie przechodzi. 

Trzymaj się stary, walcz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze proszę Was bracia i siostry w nerwicy - dajcie na luz, nie kłóćcie się, wszyscy tu jedziemy na jednym wózku. Podajcie sobie dłonie w geście pojednawczym i naładujcie broń, bo musimy odeprzeć ataki naszej koleżanki nerwicy. Wiemy doskonale jak silną armią dysponuje. 

Edytowane przez Tukaszwili

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bezsenna noc..co za masakra..i myśli zafiksowane w kółko na jednym, co mi dolega 🙁 mam siebie dość płakać mi się chce. . czy ktoś z Was miał problemy z plucami? tzn. jakieś bóle, puki co z węzłami dałam spokój na kilka dni po tym jak 3 lekarka powiedziała ze nie widzi nic złego trzeba obserwować czy nic nie rośnie wiec chwilowo zmieniłam obiekt podejrzeń n płuca a to dlatego że nie ma ostatnio dnia żeby coś mnie tam nie bolało, raz boli z lewej raz jakby całe płuc prawe to pod lopatką to w plecach teoretycznie płuca nie bolą wiec kwestia tego co to może być innego..myślałam ze moze jest to spowodowane wymuszona pozycja w pracy bo siedze ale wczoraj to już myślałam że wyląduję na pogotowiu, niby dzień rozpoczął się całkiem nieźle robie z dzieckiem sok aż tu nagle jakiś ból w klacie i taki jakby się rozlal po całości. .serce juz bije i panika o co chodzi siadlam i CZYTAM co się dzieje wiec juz teorie ze zakrzepica bo w ciąży to możliwe,  że dlawica piersiowa, rak płuc itp. a tu ciągle boli! z jakieś 10 min pobolalo ale tak mnie to rozstroilas na cały dzień ze juz co chwile sprawdzałam głębszy oddech itp. po południu taki ucisk w klatce juz do wieczora czułam no i klucha w gardle to ostatnio dość upierdliwy temat, ściska i to wcale nie w jakiś stresujących sytuacjach tylko tak o z nikąd sie pojawia! i mam dodatkowo takie wrażenie zzawalonego gardła jakby mi coś sciekalo mimo że nie mam żadnej infekcji..juz normalnie zwariować idzie z tym wszystkim..co sądzicie czy te płuca to powód do zmartwień?  ja już o niczym innym nie myślę, czytam rokowania itp. w lutym miałam rtg klatki niby ok ale teraz w ciąży to już odpada, czy jakieś badania wskazane? chyba oszaleje 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak co do tego że boli mnie w nadbrzuszu albo pod żebrami bardziej pod lewym (sama nie wiem jak to opisać) to jest to taki jakby ciągnący ból, taki jakby ktoś mi coś tam rozciągał i odczuwam go jak czasami stoję i się wyprostuje/przechyle do tyłu żeby się przeciągnąć to wtedy ten ból odczuwam, lub jak leżę i też się chce rozciągnąć to wtedy tak samo i strasznie mnie denerwuje....A tak to normalnie jak nic nie robie to mnie nie boli. Ale oczywiście ja już w głowie mam 7543675 myśli i teraz bardziej skupiam się na tym bólu i z czego on jest niż na jelitach...Ja już od razu myślę że pewnie to jakieś wrzody przez te wszystkie stresy jakie w życiu miałam i dalej czasami mam, albo jakaś inna choroba oczywiście żołądka czy tam wątroby...Ugh żyć się odechciewa dosłownie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@obłędna

Miałaś tak klasyczny napad paniki, że bardziej podręcznikowo się nie da. Niestety napadów nie da się przewidzieć, najczęściej występują w sytuacji spokojnej, ot tak. 

Kurde, ja tu Was pocieszam, służę radą, a dziś w nocy sam miałem coś a'la atak paniki. Nie mogłem zasnąć, wierciłem się z boku na bok, jakoś po pierwszej udało mi się oddać Morfeuszowi na jakąś godzinkę. 02:30 pobudka z dusznościami. W sypialni okno zamknięte, takoż drzwi, więc powietrza niewiele. Otworzyłem okno, podchodziłem po mieszkaniu, uspokoiłem się i przeszło. Kilka minut lęku. Okna już nie zamknąłem, na szczęście partnerce nie przeszkadzało. Teraz jadę do pracy i znowu lekko mnie łapie, ale staram się racjonalizować lęki. 

Wiedziałem, że coś nadchodzi, bo nerwica ewidentnie szukała jakiegoś punktu zaczepnego, ale jestem na tyle dobrze przebadany, że ciężko jej było znaleźć na mnie cokolwiek. Wróciła więc do klasyki, obaw kardiologicznych. Właściwie RTG miałem 2 lata temu ostatni raz. I już myślę o wejściu na profil w Luxmedzie i zapisaniu się do lekarza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie moi mili w ten jakże piękny dzień 😜
@mark123 w zasadzie mogłabym tutaj napisać złośliwą odpowiedź, ale widzę, że tkwisz w hipochondrii nawet nie po uszy – ale po czubek głowy. Chyba cokolwiek bym napisała, Ci nie pomoże – tak mocno jesteś przekonany o swojej racji. Cóż, przebadaj sobie to jelito cienkie, uzbieraj pieniądze, tylko odpowiedz sobie na pytanie, co będzie, jak okaże się, że jest całkowicie zdrowe – i gdzie będziesz szukał przyczyny swojej choroby? W końcu w głowie czy nadal nie?


@patisson134 ja się stresuję już na tym świecie pewnie z dwie dekady i nadal wrzodów nie mam. Za młoda jesteś na wrzody, a po przeciąganiu coś tam może zakuć. Mnie ciągle coś kłuje nowego. 
Wrzody bolą jak cholera. Za młoda jesteś w ogóle na wszystkie choroby, daj spokój. 

@obłędna kłuje mnie tak jak Ciebie, choć klatka piersiowa teraz nie, ale od tego generalnie zaczęła się moja hipochondria. Pieprzu tutaj dodaje fakt, żem palaczką, ale dzięki nerwicy rzucam i od dzisiaj to już ostatecznie zero fajek 😜.

@Tukaszwili współczuje, ale daj se z badaniami spokój. Ostatnio miales badania medycyny pracy. Jesteś tak zdrowy, że powinieneś dostać za to order. Nie badaj się ;p. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi cały czas nie daje spokoju to drżenie wewnetrzne i zewnetrzne. Do tej pory nigdy sie nie wkręcalam w zadne stwardnienia rozsiane ani nic. Mialam od czasu do czasu ogolne oslabienia, ale jakos zawsze bylam pezekonana ze to od nerwow i przechodzilo.
A teraz to rozstrzesienie jakby (w rekach, nogach) trwa juz ze 2 tyg. I naprawde zaczynam się obawiac. Nie jest ono jakies super duze (nie wylewam herbaty trzymajac kubek ;) ) ale wiecie jak to jest - caly czas je czuje.
Teoreczynie drzenie rąk to moze byc standard przy nerwicy. Ale tak non stop.....?
NIe chce zacyznac czytac na temat chorob bo wiecie jak to jest...
Lekarz rodzinny dał skieowranie do neurlogoa, ale wiaodmo, ze czeka sie miesiacami. Nie chce z kolei bez potrzeby chodzic i wydawac kasy prywatnie :-/  I juz nie wiem co robic.  MIal ktos moze keidys takie dolegliwosci? :(  (to troche takie wrazenie jak po duzej adrenalinie, wtedy czlowiek jest taki lekko roztrzesiony w konczynach. Albo jak po duzym wysilku gdzies na silowni, kiedy potem nogi są jak z waty).

Edytowane przez nerwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kochani 🙂

Przychodze do Was z przemyśleniami po weekendowymi. Widziałam ze tu na forum było małe spięcie przez jednego forumowicza, ale tak jak wyżej pisaliście nie ma co się kłócić i trzeba się nawzajem szanować. To forum to miejsce które ma Nas uspokajać a nie dodatkowo nakręcać i powodować nerwy. 

Wrocilam ze SPA. I wiecie co? Zamiast wrócić zrelaksowana, wypoczęta, z pozytywnym nastawieniem ja wróciłam senna i zmarnowana. Cały weekend myślałam tylko o jelitach o ogolnie o zdrowiu. Wczoraj trochę bolało mnie gardło i zobaczyłam siniaka na nodze ( pewnie od tych masaży w basenie) trochę tez bolał mnie kark i wiecie co? Przyszło mi do głowy ze albo mam jakaś białaczkę stad moje zle samopoczucie albo mój guz w jelitach powoduje ze mam krew utajoną i stad ten brak energii. Chore 😕 mało tego w zasadzie w ten weekend normalnie się załatwiałam, nic mi nie było na prawde i zamiast się z tego cieszyć albo po prostu nie myśleć o chorobach to ja cały czas z tylu głowy mam ten lęk, ze coś mi bedzie. Strach przed biegunkami, strach przed jakimkolwiek bólem...nikt normalny ze tak powiem nie zastanawia się nad swoim Zdrowiem jeśli nic go nie boli a ja? Wy pewnie tez, co chwile analiza swojego stanu zdrowia...to jest dosłownie jakis obłęd 😮 do tego zauważam ostatnio krew na chusteczce jak muszę wysmarkac nos i bola mnie zatoki. (Pewnie to podrażniona śluzówka) ale w głowie juz pozostaje ten straszny niepokój :( jak pisałam niby załatwiałam się normalnie choc stolce były raczej jasne a na papierze toaletowym widziałam jakies czerwone malutkie kawalki czegos...nie wiem czy to od pomidorów które jadłam czy co to było. Może to krew sama juz nie wiem :( :( :( 

Edytowane przez zestresowana1990

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zestresowana1990 na pewno od pomidorów, bo takie skórki chyba sie w ogole nie rozkladają i to musi byc jakos wydalane. A robiłas testy na krew utajoną? Ja wlasnie robiłam w tamtym tygodniu (lekarka mnie skierowala, wlasnie przy bólach jelit), ale nic nie wyszlo. Ide jutro znow na wizyte i zobacze co powie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, nerwa napisał:

@zestresowana1990 na pewno od pomidorów, bo takie skórki chyba sie w ogole nie rozkladają i to musi byc jakos wydalane. A robiłas testy na krew utajoną? Ja wlasnie robiłam w tamtym tygodniu (lekarka mnie skierowala, wlasnie przy bólach jelit), ale nic nie wyszlo. Ide jutro znow na wizyte i zobacze co powie...

Nie, nie robiłam bo powiem Ci szczerze, ze ja jestem tym hipochondrykiem „tchórzem”. Kiedyś robiłam o wiele częściej badania a teraz to powoduje we mnie dodatkowy lek 😕 i w ogóle się zastanawiam jak pobrać ta próbkę do badania? Wiem ze to okropne pytanie ale...ja mam taka muszle, ze wszystko odrazu wpada do wody i jak wtedy pobrać próbkę? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zestresowana1990 hahhhaha :D dokladnie mialam ten sam problem!!! (z próbką). Jak okazalo się, ze mam zrobic to badanie, to od razu pomysllaam.... WTF?! ale JAK??!!?  Zaczelam szukac na necie itd.   Ogolnie mozna polozyc sobie w muszli cos (np talerzyk jednorazowy), ja polozylam kartonik, i na wierzch napakowalam papieru toaletowego. Zrobilam co trzeba, wzielam probke (jak kupujesz w aptece to jest taki pojemnik ze szpatułka, wiec bierzesz na nią doslownie troche), a potem wyjelam ten kartonik tak, ze cala reszta z papierem spadła do wody. Ten sposob wydaje mi się najmniej obrzydliwy, chociaz niestety mało się przy tym nie porzygalam :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

w zasadzie mogłabym tutaj napisać złośliwą odpowiedź, ale widzę, że tkwisz w hipochondrii nawet nie po uszy – ale po czubek głowy.

Czy się to komuś podoba czy nie, fachowo jest tak, że najpierw wyklucza się odpowiednimi badaniami fizyczne przyczyny dolegliwości, a dopiero potem można stwierdzać hipochondrię,  a w moim przypadku jest do tego konieczne badanie jelita cienkiego. Przed odpowiednimi badaniami hipochondrię można tylko rozważać jako jedną z opcji.

28 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

tylko odpowiedz sobie na pytanie, co będzie, jak okaże się, że jest całkowicie zdrowe – i gdzie będziesz szukał przyczyny swojej choroby?

To już sobie odpowiedziałem dawno temu. Jakby jelito cienkie okazało się zdrowe, to pozostaną dwie możliwe przyczyny. Albo moja choroba żołądka i dwunastnicy z biegiem czasu zaczęła dawać dolegliwości jelitowe, albo przyczyny psychosomatyczne. 

Choroby żołądka i dwunastnicy nigdy wyleczyć nie mogłem, m.in. dlatego, że bierze się leki z grupy IPP i prokinetyków, a ja tego typu leków brać nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nerwa to jest dobra metoda, masz racje, ze jest to najmniej obrzydliwy sposób bo jak niby inaczej pobrać TO do badania :D może się skuszę 😂 

a wiesz co, apropo tych Twoich dolegliwości związanych z tym drżeniem rąk itd to ja tez coś takiego mam nawet ostatnio to miałam i myśle, ze to jest od nerwicy a Ty gdzieś tam podświadomie juz skupiasz się na tym i dlatego to nie mija. Ja zauważyłam to u siebie i tez wlasnie drżały mi rece i miałam takie jakby osłabienie w nogach i rękach ale jakoś odpuściłam temat i zapomniałam chociaż dość często mi się to zdarza takze myśle, ze to nic strasznego 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zestresowana1990 ludzie którzy pracują chyba z żywnoscią, musza robic badania okresowe gdzie zbierają takie próbki 3 dni z rzędu - to musi być hardcore :P   No ale... do zrobienia!

Dzieki za pocieszenie z tym drżeniem. No wlasnie.. ja na 90% tez obstawiam nerwy, tylko wiesz jak jest.. jak cos nie mija i jest to cos dla mnie nowego to juz zaczyna się wkrecanie. Ale dokladnie mam tak jak mowisz, takie oslabienie w rekach, nogach. Moze jak nie mysle, to ciagle je nieswiadomie jakos napinam :-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zestresowana1990 napisał:

Nie, nie robiłam bo powiem Ci szczerze, ze ja jestem tym hipochondrykiem „tchórzem”.

Właśnie to jest cholera najgorsze. Zazdroszczę tym, co chodzą się i badają. Naprawdę. Mnie przeraża każde badanie i jego wynik. Każde - nawet morfologia, mierzenie pulsu, ciśnienia, cukru. Nie wspomnę o bardziej zaawansowanych.

Też mam tak jak Ty - z tymi elementami w wiadomo czym oraz z krwią, jak smarkam (niedużo tak jak u Ciebie, ale się zdarzało). MASAKRA.

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wiecie co, ja miałam podobnie. Pomimo tego ze przez wiele lat mialam ciagle oslabienia, kołatania serca, bole glowy, scisk w glowie itd. To u lekarza ani na badaniach nei bylam z 7 lat :) Teraz na krew chodze akurat czesciej z powodu anemii - i po prostu lekarka zleca mi kontrole, czy mam przyjmować żelazo (i to jest moje wielkie osiagniecie, bo cale zycie tak panicznie balam sie pobierania krwii, ze unikalam za wszelka cene. A teraz w sumie tez sie boje, ale jestem w stanie isc). Ale robienie jakichkolowiek innych badań to jest taki stres! A odbieranie wyników to juz w ogole jedna wielka tragedia.

Dlatego w sumie boje sie zapisywac do n eurologa, bo obawiam sie, ze moze dac skierowanie na rezonans, a ja nie chce :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Właśnie to jest cholera najgorsze. Zazdroszczę tym, co chodzą się i badają. Naprawdę. Mnie przeraża każde badanie i jego wynik. Każde - nawet morfologia, mierzenie pulsu, ciśnienia, cukru. Nie wspomnę o bardziej zaawansowanych.

Też mam tak jak Ty - z tymi elementami w wiadomo czym oraz z krwią, jak smarkam (niedużo tak jak u Ciebie, ale się zdarzało). MASAKRA.

Tez masz podobnie? Kurcze z ta krwią to myśle, ze mogą to być jakies popękane naczynka od smarkania chyba nie? A z tymi resztkami w ... to nie wiem od czego to. Mam nadzieje, ze każdy to ma tylko nie każdy tak zwraca uwagę na to wszystko jak my. Ja zauważyłam, ze mam strasznie szybka przemianę materii. Dzis dosłownie zjadłam obiad i za godzinkę juz chciało mi się na toaletę i TEGO było dość sporo ale w kawałkach i dość jasne. Przeprszam za te opisy ale nie da sie inaczej. Tez czasem Ci się zdarza ze tak szybko się wyprozniasz po tym jak coś zjesz? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwólcie, że się wtrącą w kwestię smarkania krwią. Krwotoki z nosa mam od zawsze, szczególnie gdy zmienia się pogoda. Teraz zimną potrafię codziennie puścić juchę z nozdrzy. Nic strasznego. Jednakże ja jestem obarczony genetyczną chorobą Rendu-Oslera-Webera, na którą cierpiał mój pradziadek, babcia i teraz matka. Okazało się, że stoję następny w kolejce.

Krew z nosa może lecieć z tysiąca powodów, osłabienie, pękające naczynka, krzywa przegroda nosowa, stan zapalny i mógłbym jeszcze wymieniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów nie polecam w ogóle nic czytac na ten temat, ale czesto mnie uspokajają bo wychodzi, ze trzeba naprawde zrobic sporo badan i połączyć w jedną calosc a nie na podstawie jednego objawu czy jednego odchylu w wyniku juz panikowac. Nie pocieszylo mnie, ze wszyscy pacjenci chudli po te 6kg w rok bez jakis objawow - to byly fazy chyby początkowe i chudniecie w sumie jest takie charakterystyczne, ale chudne juz od 9 miesięcy biorac pod uwagę, ze to agresywny nowotowor to pewnie juz by mi sie cos dzialo, jakies oslabienie a czuje się fizycznie naprawde dobrze. Przynajmniej tak sobie tlumacze 🙂

Co do diety to skonczylam na niskoweglowadanowej a wysokotluszczowej. Dietetyk zalecila mi na początku z niskim ig, produkty razowe, ale wyszlo, ze prawdopodnie moge miec SIBO, mam biegunki i bole brzucha po duzych ilosciach blonnika i pelnoziarnistych produktach 😕 weglowodanow prostych jesc nie moge ze wzgledu na cukier wiec trzeba bylo cos wymyslic i czuje sie super, energia jak nigdy, jak trzymam diete na 100% to nie mialam zgag i pieczenia w zoladku, od kilku miesięcy wrocilam do chleba i nie zwracalam uwagi az tak na co jem i niestety zgagi sie pojawily wiec musze wrocic do diety na 100%.

W sumie mam to na własne zyczenie, jakbym sie tyle nie stresowala tymi chorobami to bym sie nie rozlozyla, o. Stres rozwala hormony 😕 Jeden lekarz powiedzial, ze jak nie uporam sie z nerwica to skoncze z cukrzycą, jak czytalam po roznych grupach to duzo jest takich osob, wszyscy sie teraz czyms stresuja ehh do tego zla dieta, pośpiech. Szukam jakis ziol na uspokojenie nie chciałabym na stale isc w antydepresanty.

Co do tego cukru to nie wiem, pisali ze wykryta cukrzyca i stan przedcukrzycowy powinny byc jakby testem przesiewowym do raka trzustki, z tym, ze jesli sie go wtedy wykryje to te wahania cukru sa raczej objawem nowotoworu od początku no i to jest raczej gwaltowne. Ale nie wchodzilam w to glebiej, z tym ze tego lekarze nie robia bo ten nowotowor jest rzadki i koszty bylyby za wysokie w porównaniu z iloma osoba moznaby to wykryc - nieoplacalne, wiec nie panikuje, wybijam to z glowy, jest dosc rzadki. Bardziej sie boje, ze ten stres mi cos wywola w polaczeniu z ta maja insulinoopornosc, ale to juz moje mysli, które najbardziej mnie męczą i to juz od samego poczatku nerwicy, ze od stresu dostane wiadomo co, ze sie "doprosze" wkoncu. 

Bardziej mi teraz bo glowie chodzą jajniki 😜 a do ginekologa dopiero za 2 miesiace bo nie ma terminu teraz ...

Z dobrych wieści, pije jakies ziola na uspokojenie i w toalecie dzis prawie wzorowo, smuga bardzo malutka haha - jakby ktos z wewnątrz to poczytal to by pomyslal, ze same wariaty hahahah :D Śmiem twierdzi, ze "normalni" nie ogladaja tych spraw :D a juz napewno nie z latarką 😂😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×