Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

  Teksas napisał(a):
Cześć Wszystkim. Ja trzy miesiące temu walczyłem z SM. Ale wtedy walczyłem ze wszystkimi chorobami. Nie chcę nawet wspominać tego okresu, kiedy myślałem że umrę. To było straszne. Z najświeższych wiadomości: zakończyłem leczenie u laryngologa. Po zapoznaniu się z wynikami TK stwierdził, że od strony laryngologicznej nic mi nie dolega. Piski w uszach, które nie ustąpiły i zawroty głowy, które tez jeszcze dokuczają nie są wywołane laryngologicznie. Natomiast "zmiany torbielowate w zatoce szczękowej", zostały przez lekarza zbagatelizowane jako zupełnie nieszkodliwe i nie wymagające żadnej interwencji. Jutro idę to oczywiście skonsultować u internisty.

Jeśli chodzi o endokrynologa, to stwierdziła, że ewidentnie cierpię na chorobę Hashimoto. Mam receptę na euthyrox. Najpierw małe dawki a docelowo 75 mg. Kontrola za trzy miesiące, bo jeszcze jakaś niewielka torbiel jest widoczna i trzeba monitorować czy nie rośnie.

Czuję się staro wiecie? Wszystko się sypie. Dziś pomyślałem, że to może przez Czarnobyl. Różne takie dziwne myśli mi przychodzą do głowy.

Powiedzcie mi jeszcze, bo jesteście bardziej w temacie ode mnie: czy paroksetyna może spowodować pogorszenie ostrości widzenia? Okulary noszę od bardzo dawna, ale od kilku, czy kilkunastu lat wada była stała i się nie pogarszała. A teraz ostrość mi się pogorszyła. Może to być od leku?

na TK głowy tez wyszła mi torbiel w zatoce szczekowej. takie cos dzieje się od zęba! okazało się,ze mam zęba zepstego i musiałam usunąc. PO usunięciu do pól roku możesz miec podniesione OB i CRP bo to siedlisko bakterii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Alexandra napisał(a):
Teksas, mnie piszczy w uszach od września, dostałam od tego pierwszy raz takiego ataku paniki w nocy, że myślałam, że umieram, koszmar. U mnie nerwica to głowa, czyli zawroty, dziwne prądy w głowie, uczucie obręczy, ciężkości takiej ze mam wrażenie ze z wariuje, umieram, trac e swiadomosc. Teraz znowu mam uszy zatkane i zawroty, miałam we wrześniu endoskopie uszy, gardła i nosa, może powinnam raz jeszcze iść.

Alexandnra moja nerwica to dokladnie te same objawy co u Ciebie- GłOWA. dokładnie to samo co opisujesz, zawroty, prady, piszczenie w uszach, obręcz, kask, istna maskara.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maleństwo, ja na początku nerwicy miałam taką obręcz, że głowę przytrzymywałam ręką, ucisk nachodził mi nawet na nos, jakbym w imadle była. Utrzymywało mi się to od rana do wieczora, nie do wytrzymania. Pomogło mi na to proste ćwiczenie- kładziesz się na podłodze, pod głowę zwinięty jasiek, ręce wzdłuż ciała, nogi prosto- leżysz tak 10 minut bez ruchu. Robilam tak codziennie- obręcz zaczęła schodzić. Znalazlam to ćwiczenie w internecie. Nie chciało mi się wierzyć, że pomoże, ale szybko jest ulga. Spróbuj, ja pozbyłam się obręczy na długie miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, ja mam podobnie... ciągle czuję ucisk u nasady nosa, pieką mnie oczy do tego czasem mam zawroty głowy. .. nie muszę dodawać ze od tego boje się ze mam raka mózgu. .. ciężko mi się na czymkolwiek skupić, nie mogę spać bo ciągle analizuje czy jestem normalna tzn czy nie mam dalszych objawów raka ( mój wujek umarł na glejaka 5 lat temu ) ostatnio w mieście była zbiórka na leczenie 5 letniej dziewczynki z ta chorobą... ze sama mam dziecko w tym wieku bardzo mnie to dotknęło. .. ta dziewczynka niedawno umarła a teraz ja umieram ze strachu przed tym... to jakiś koszmar... ciężko mi dobierać słowa podczas rozmowy bo jestem tak zestresowany i skupiona na jednym... prawie nie myślę. Jak coś robię to i tak myśli krążą wokół jednego.... w 2013 dostałam padaczki i wtedy miałam robione TK i rezonans z kontrastem i wszystko było ok ale to było 3 lata temu... może już nie jest w porządku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś zassałem pierwsze 50mg sertraliny. Smakuje trochę jak chrzan z Chin :lol: połączył mi to psychiatra razem z mirtą, pomimo "istotnej interakcji" jaka zachodzi między lekami. Ale faktycznie muszę "zaufać lekarzom". Wchodzę powoli i ostrożnie ⚠ mam nadzieję, że lek spasuje jak ulał.

 

Też miałem bóle głowy i to przez kilka lat. Zaczęło się od zawrotów, derealizacji i mrowienia lewej strony ciała. Potem zaburzenia widzenia. TK niczego nie wykazała. Derealki przeszły z czasem, mrowienia też, zostały zaburzenia w oczach i codzienne bóle głowy. Palące, kłujące, ściskające, tępe, punktowe, rwące. Każde możliwe. Do tego doszło uczucie napięcia skóry na czole, które mam i dzisiaj. Te niekończące się cierpienie wpedzilo mnie w głęboka depresję, zegnalem się że światem. Przeciwbólowe nie działały. Bóle nasilały się, a do tego wyskoczył mi nisko węzeł chłonny z lewej strony nad obojczykiem, a ten to akurat zwiastun najgorszego. częściowo potwierdził to lekarz, który robił mi usg tego węzła, powiedział, że jego obecność to choroby o których on woli nawet nie mówić. .Zdawało mi sie też , że gorzej czuje smaki, czyli otepienie zmysłowe też się pojawiło. Mierząc ciśnienie zauważyłem, ze moje tętno to 59/min. Bradykardia - czyli wg wujka Google ostatnie stadium guza mózgu, który pod wpływem zwiększenia ciśnienia srodczaszkowego zwieksza ciśnienie, zmniejszając tętno. I codziennie tętno na poziomie 60/min, szczególnie rano. Kolejna wizyta u okulisty, który znalazł coś na tarczy dna oka. Kolejny dowód na podniesione ciśnienie srodczaszkowe. Byłem pewien guza. Jakiś czas później zaczęły się problemy z oddychaniem - też objaw guza. Postanowiłem żyć dalej reszta życia i tak z miesiąca ma miesiąc zacząłem po jakichś 3-4 latach w miarę normalnie funkcjonować. Zostały tylko lekkie zaburzenia widzenia (być może od astygmatyzmu), wolno pracujące serce i ciągły ból głowy, choć już nie tak mocny, i dało się z nim normalnie żyć. I tak 8 lat.

Obecnie badania dna oka są w porządku, węzeł chłonny okazał się wynikiem zakażenia skóry, które wtedy miałem na karku (choć znikał ponad 3 miesiące, jak po zakażeniu już dawno śladu nie było i został lekko powiększony, zwloknialy). Od niedawna i bóle głowy zniknęły. OTo moja historia "Głowy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się chwalić, ale kolejny dzień czuję się dobrze. Rak kości powoli odchodzi w zapomnienie, choć nadal zastanawiam się nad badaniami, ale rzadziej, niźli chociażby tydzień temu. W środę dzwoniłem do kliniki, w której robili mi kolonoskopię, aby się spytać czy jest już mój wynik histopatologii. Bardzo miła pielęgniarka powiedziała, że tak i że wynik jest dobry, więc nie muszę się obawiać :). Jakoś pozytywnie nastawiły mnie te wieści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam już siły. Zaczynam wątpić czy to ostry nawrót nerwicy czy choroba. Wybrałam się dzisiaj do miasta, gdzie były tłumy i moje zawroty głowy przeszły wszystko. Miałam wrazenie non stop , że ide po trampolinie, zapadania, ogromny lęk, istny koszmar. A miałam sobie spokojny i miły dzień spędzić.

 

Nie mogłam chodzić, ciągle jakieś ciągnięcie w głowie, wbijanie w chodnik. Usiadłam w Starbucksie i wzięłam Xanax. Po 40 minutach wstałam i poszłam dalej, nawet normalnie weszłam do sklepu, zawroty jakby mniejsze, ale jestem nieżywa ze strachu. Ile można tak żyć?

 

Ja nigdy nie wiem kiedy to będzie, czy mogę gdzieś normalnie iść. Czuję się uwiązana, brak mi swobody, mam wrażenie, że nie jestem jak normalni ludzie. Ciągle myślę, że inni normalnie gdzieś chodzą, umawiają się, jest to dla nich normą, a dla mnie to jakiś koszmar, czy ja dam radę, czy nie dostanę odrealnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Tukaszwili napisał(a):
. W środę dzwoniłem do kliniki, w której robili mi kolonoskopię, aby się spytać czy jest już mój wynik histopatologii. Bardzo miła pielęgniarka powiedziała, że tak i że wynik jest dobry, więc nie muszę się obawiać :). Jakoś pozytywnie nastawiły mnie te wieści.

 

Mnie też pozytywne wyniki badań leczą lepiej niż Najlepsze benzo z wódka :) good 4 you

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

torbiele w zatokach szczekowych sa czesto pozostaloscia po zepsutym zebie, to nic groznego, sama mam ...

jesli nie masz tam rozsianych polipow itp to nie ma sie czyms martwic...

 

Aleksandra- ja mam tak samo- czuje sie przez to o wiele gorsza od innych, boje sie wejsc do sklepu, bo mam wrazenie, ze nie bede w stanie z niego wyjsc :/:/

 

jak wchodze w jakies wieksze miejsce to jest koszmar, nie moge normalnie krokow stawiac...

i jeszcze teraz w szpitalu musialam wjechac ruchomymi schodami na pietro... masakra- zjechalam juz winda, bo ze schodow myslalam, ze zlece...taki strach mam wtedy...

podobnie gdy jest jakies wzniesienie, gorka, nierownosc chodnika :/

 

narazie laryngolog zapisal mi antybiotyki na zatoki, mam skierowanie na rezonans glowy i na badania blednika...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Mili89 napisał(a):

 

narazie laryngolog zapisal mi antybiotyki na zatoki, mam skierowanie na rezonans glowy i na badania blednika...

 

Technika laryngologa: sprawdzam wszystko. W sumie ok, ale antybiotyk dał ma zasadzie strzału w ciemno? Bo może to zatoki, a potem się przebadamy? Pewnie gdyby mi taki schemat leczenia zapodał to bym go przyjął i tak, ale to chyba taki typ: może pomoże, a może nie, sprawdźmy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Alexandra napisał(a):
Biorę Fluoksetyne 20mg na stałe głównie na natręctwa myślowe i depresję. Mili, czyli Ty też tak.masz jak gdzież jesteś, że zawroty, miękka podłoga? Ja dzisiaj miałam mocno i się wystraszylam :(((( A 3 m-ce miałam przerwy...

 

Mi bujanie w głowie przeszło po mirtazapinie, może zmiana lub dołożenie leku warto rozważyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Alexandra napisał(a):
Nie mam już siły. Zaczynam wątpić czy to ostry nawrót nerwicy czy choroba. Wybrałam się dzisiaj do miasta, gdzie były tłumy i moje zawroty głowy przeszły wszystko. Miałam wrazenie non stop , że ide po trampolinie, zapadania, ogromny lęk, istny koszmar. A miałam sobie spokojny i miły dzień spędzić.

 

Nie mogłam chodzić, ciągle jakieś ciągnięcie w głowie, wbijanie w chodnik. Usiadłam w Starbucksie i wzięłam Xanax. Po 40 minutach wstałam i poszłam dalej, nawet normalnie weszłam do sklepu, zawroty jakby mniejsze, ale jestem nieżywa ze strachu. Ile można tak żyć?

 

Ja nigdy nie wiem kiedy to będzie, czy mogę gdzieś normalnie iść. Czuję się uwiązana, brak mi swobody, mam wrażenie, że nie jestem jak normalni ludzie. Ciągle myślę, że inni normalnie gdzieś chodzą, umawiają się, jest to dla nich normą, a dla mnie to jakiś koszmar, czy ja dam radę, czy nie dostanę odrealnienia.

ja tez tak czasami mam. Dziś wykosiłam cały ogród , wiec jakbym miała cos z głowa to bym już nie żyła. Cisnienie mam ksiązkowe 120/80 , puls troche podniesiony.

Alexandra, ja w zeszłym tygodniu miałam wazny egzamin, jak miałam wejśc na sale, to zawroty, rozpływanie podłogi , szybki oddech, szybkie bicie serca i nie umarłam , wiec to nerwica.

Ja leków nie biore, ide teraz na terapie nr 2!Powiem szczerze,że behawioralna pomaga na hipochondrie, bo tak już chorób się nie boję. Jedynie gówniane objawy z stresie GŁOWY mi zostały, tak mnie to wqrwa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, miałam właczany stabilizator nastroju, po którym prawie zeszłam... dostalam jeszcze wysypki po nim i psychiatra kazała odstawić. Boję się eksperyentować dalej.

 

Zapisałam się do neurologa, może zrobię ten tomograf glowy,

 

Maleństwo, ja to mam najczęściej jak oddalam się od domu/zaparkowanego samochodu. W pracy znośnie, w domu najlepiej, jak chodzę z psem po osiedlu też niezle. A jak mam zrobić coś poza taką rutyną- koszmar. Dzisiaj jeszcze byłam w urzędzie w tym tłumie i upale. Tam poczułam mega lęk i pewnie wywołał te zawroty. Ale, do cholery, z brakiem tchu, bólem brzucha- mogę chodzić, ale z zawrotami i tym bujaniem już nie. I to jest najgorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się to wszystko około miesiąc temu - znużona długim siedzeniem przed komputerem przysypiałam, jednak nagle włączył mi się w głowie jakiś dziwny sygnał alarmowy - którego nigdy wcześniej nie znałam. Postanowiłam sprawdzić w Internecie co to może być (dobra rada na przyszłość, nigdy nie szukajcie chorób w Google jeśli nie chcecie oszaleć) i wyczytałam że mogę być chora na wściekliznę. Jako że mam kotkę która lubi używać swoich zębów kiedy jest niezadowolona, ogarnął mnie natychmiastowy strach - zaczęłam się trząść, serce waliło mi jak oszalałe, dostałam gęsiej skórki, żołądek podszedł mi do gardła. W końcu zaczęłam wymiotować. Prawie miesiąc piłam wodę hektolitrami udowadniając sobie że nie mam wodowstrętu kluczowego przy wściekliźnie, byłam z kotem u weterynarza, chodziłam do lekarzy. Każdy jeden upewniał mnie że z pewnością kotka niczym mnie nie zaraziła i jestem zdrowa, ale ja nie wierzyłam. Byłam przekonana że jestem chora, że jak zasnę to już się nie obudzę, że zostało mi może kilka dni życia. W końcu minęło, jednak ciągle wymyślałam sobie inne rzeczy, więc i objawy somatyczne nie ustępowały. Wróciłam do wyszukiwania chorób w Internecie - najpierw białaczka, potem ziarnica, następnie rak kości. Im straszniejsza i trudniejsza do wyleczenia choroba, tym mocniej ją sobie wmawiałam. Miałam robione badania krwi, wyszły niemal idealnie książkowe. To mnie nie uspokoiło.

Wciąż wyobrażam sobie siebie samą, łysą, bez włosów, bladą i umierającą na oddziale onkologii. Wyobrażam sobie jak moja wychowawczyni oznajmia klasie że zmarłam. Wyobrażam sobie siebie leżącą w trumnie w kaplicy cmentarnej, a następnie zakopywaną w ziemi, gdzie robaki tylko czekają aby się za mnie zabrać. Wyobrażam sobie moich zapłakanych rodziców, nie mogących znieść bólu po śmierci najmłodszej córki. Co noc śnią mi się coraz bardziej pokręcone i dziwne sny, co noc budzę się zlana potem i przerażona, z silnymi nerwobólami. Wydaje mi się że wariuję od tego wszystkiego, nie radzę sobie ze sobą kiedy jestem sama w domu, dopadają mnie wtedy najczarniejsze myśli. Nie widzę sensu w nauce, planowaniu przyszłości - przecież do tego czasu mogę umrzeć. Dostałam od psychiatry nauczanie indywidualne na przyszły rok szkolny ze względu na moje lęki, oraz lek Asertin 50 mg, jednak wcale nie czuję się po nim lepiej. Coraz częściej mam wrażenie że zwariuję, stracę rozum i kontrolę nad sobą. Czuję się jakbym była zamknięta w więzieniu czy labiryncie własnego umysłu, z którego nie ma ucieczki. Czuję się wariatką, ponieważ ludzie w moim wieku chodzą na koncerty, jeżdżą na wycieczki szkolne, korzystają z życia i biorą je pełnymi garściami, a ja siedzę skulona na łóżku i boję się czegoś, co najprawdopodobniej jest wytworem mojego umysłu i zbyt wybujałej wyobraźni. Nie wiem już czy mój problem tkwi w umyśle czy w ciele, wszystko wydaje mi się takie skomplikowane i straszne. Zdaję sobie sprawę z bezsensowności moich wypocin, po prostu doświadczyłam kolejnego ataku paniki i musiałam to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dziś mega słaby dzień od rana siedzę i czytam tylko o węzłach chłonnych i wszędzie je u siebie czuję, to jest normalnie masakra. Do psychiatry 31 nie wiem już sam może powiem żeby mi coś wypisała :?:

Zawsze się przed tym wzbraniałem, ale jest ciężko ostatnio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem w piątek u internisty. Potwierdził, że torbiele w zatoce szczękowej się zdarzają, najprawdopodobniej od uzębienia, że ma je co trzecia osoba na świecie i że nie kwalifikują się do zabiegu. Biorę więc nadal cierpliwie parogen i euthyrox. Spokojnej niedzieli towarzysze w niedoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Teksas napisał(a):
NothingMore, witamy w klubie. Jak długo bierzesz leki?

 

Najpierw dostałam Escipram od lekarza pierwszego kontaktu, to było jakoś w marcu. Niestety połknięcie połowy tabletki skończyło się wieczornymi wymiotami. Następnie mama dała mi Pramolan który sama dostała od neurologa. Działał w miarę dobrze, ale strasznie usypiał. Mogłam po nim przespać ze 12 godzin.

Asertin który otrzymałam już od psychiatry w sumie jest dla mnie obojętny. Nie czuję jakiegoś specjalnego nasilenia objawów, są równie mocne jak były zawsze, poprawy też nie ma. Chyba przy następnej wizycie będę musiała o tym powiedzieć.

Chciałabym uwolnić się od tych niedorzeczności i wariacji, ale nie wiem czy to w ogóle możliwe. Jak nie jedno mnie niepokoi, to drugie. Zawsze coś. Nie mogę spokojnie posiedzieć na słońcu czytając książkę albo oglądając serial, bo wydaje mi się że jest zbyt idealnie i zaraz coś się stanie - dostanę objawów strasznej choroby, ktoś zginie, itd. Nie umiem cieszyć się tym że dostałam na następny rok szkolny długo wyczekiwane nauczanie indywidualne (w obecnym stanie psychicznym bycie z klasą w jednej sali i normalne uczenie się nie wchodzi w grę) bo boję się że w ogóle go nie dożyję bo tego czasu dopadnie mnie jakaś straszna choroba. Eh, hipochondrii nie życzę nawet najgorszemu wrogowi, to straszne co ona robi z człowiekiem.

A Wy jak się trzymacie? Radzicie sobie w tą słoneczną niedzielę czy równie nieciekawie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kochani, po piątkowym ataku lęku i zawrotów głowy w mieście, weekend był w miarę, choć ciągle ciągle z głowa coś mam, boję się iść po chodniku, że upadnie, równowagi nie utrzymam. Mam wrażenie że w ciągu dnia moja głowa stanowi oddzielny byt- jest taka słaba, pełna waty, ciągle coś mi się się niej rusza. Nie znoszę światła dnia , razi mnie i wtedy jestem taka.słaba. Nie jest to słabość wynikajaca ze zmęczenia czy pogody- to jest tak dziwne, że chyba psychiczne. Jakbym już nie mogła kroku zrobić. Czekam az się ściemni,bo wtedy zaczynam być normalna, moja głowa też jest normalniejsza, idę pewniej po chodniku, wychodzę wychodzę psem itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Pholler napisał(a):

 

Teksas - a u Ciebie jest poprawa?

 

Nie da się ukryć, że jest lepiej. Wiesz, pełnej formy i radości życia sprzed kilku miesięcy już nie osiągnę pewnie, ale da się żyć. Dziś napieprza mnie cała szyja i nie mogę skręcić głowy. Pewnie przewiało albo kręgosłup się odezwał. Ale miesiąc temu pewnie byłby to objaw śmiertelnej choroby i powód do lęków i ataków paniki, a teraz jakoś bardziej racjonalnie do tego podchodzę. Słowem nieco lepszy okres. Widzę po postach, że też walczysz. Pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Alexandra napisał(a):
. Czekam az się ściemni,bo wtedy zaczynam być normalna, moja głowa też jest normalniejsza, idę pewniej po chodniku, wychodzę wychodzę psem itd.

 

Brawo Ty. Każdy z nas radzi sobie jak umie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×