Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Podaj mi proszę link do sklepu gdzie mogę nabyć ksiązke o kt. mówisz - po polsku.

nie umiem tego znaleźć, pisałam Ci to już ale zawsze się wnerwiasz - tak tak, wiele rzeczy umiem znaleźć a tego nie:P

jak mam tego szukac na fb chetnie poczytam opinie , co wpisać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ta książka jest tylko po angielsku, można ją dostać na amazonie http://www.amazon.co.uk/Thrive-overcome-depression-illness-self-esteem/dp/B0096997LE/ref=pd_sim_14_3?ie=UTF8&dpID=51dHybdSuSL&dpSrc=sims&preST=_AC_UL160_SR124%2C160_&refRID=1G3VCNQHMWM3Z3MGPTAN

i nie wnerwiam się, czasem mam tylko wrażenie, ze nikt tu nie chce wyzdrowieć i każdy codziennie szuka miliona dowodów, że jego przypadłość jest nieuleczalna, sama jestem emeto na 10000% ale trzymam się każdej nadziei, każdego sposobu, wszystkiego co tylko ktoś mi podpowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znam ang na tyle by czytac ksiązki. Niestety du.pa. gdyby chociaż było w pdfie to bym sobie czytała tłumaczem

widze, że komentarze sa zaskakujące, byłabys w stanie powiedzieć mi w 2 zdaniach o co chodzi w tym programie-chodzi mi o konkretne działąnia? czy nie da się?

 

alu mocno przesadzasz z tym ''nikt tu nie chce wyzdrowieć i każdy codziennie szuka miliona dowodów, że jego przypadłość jest nieuleczalna''

każdy szuka na miarę swoich mozliwości, nie widzę nikogo kto nie robi NIC. Ja sama nie opisuję wielu rzeczy i przeróżnych autopsychoterapii, które stosuję co dnia z róznym skutkiem. Czuje ogromny zawód i straciłam nieco nadzieję po psychoterapii, którą przeszłam. Czytałam w zyciu juz troche pozycji o depresji i nerwicy ale psychoterpia była dla mnie ostatnią, deską ratunku. I g.wno.

Przeczytałaś coś godnego polecenia po polsku? Albo ktoś inny? podzielcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, a potas sprawdzalas? Niedobór potasu daje takie objawy tez. Ajesli to nie to to obstawiam nerwy.. :(

Sprawdz to cisnienie i puls, bo mize to Twoje subiektywne odczucie.

 

Ja sie strasznie boje tego tezca.

Jesli szczepienie mialam mniej niz 10 lat temu to czy moge zachorowac? Wbil mi sie ten metal w palec a czytalam, ze nawet od drzazgi mozna go dostac i jestem przerazona:/ nie wiem czy pojechac i prosic o zastrzyk czy mnie wysmieja z takim skaleczeniem.. Widać tylko cm ranke...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ja jak zaczynałam terapię tym programem o którym piszę też wiedziałam, ze to moja ostatnia deska ratunku i co jeśli nie pomoże? Jak nie pomoże to już żadnej nadziei? No i nie pomogła, na koniec terapeuta mi powiedział, że gratuluje mi udowodnienia sobie swoich racji. Trochę mną to wstrząsnęło, ale miał racje. Nie wystarczy chodzić, czytać, wydawać kasę, trzeba wdrażać ćwiczenia co na początku jest mega trudne. Jak zaczyna mnie mdlić to mogę sobie powiedzieć "o, znow objaw fizyczny, ale spokojnie, zawsze mija i nie będę mu poświęcać całej swojej uwagi, dalej robię swoje" albo "rany boskie, a co jeśli tym razem to grypa żołądkowa? będę rzygać? o jezu, będę rzygać, czuję to!" - raz wygrywa jedno raz drugie, ale ćwiczeń zmieniających myślenie jest mnóstwo. Teraz ten program przerabiam sama, raz jeszcze.

 

Zrobię listę książek, które warto przerobić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili proszę Cię:( Wiem, że każdy objaw na daną chwilę dla danej osoby jest najgorszym zagrożeniem. Ja często się kaleczę, drzazgi miewam zwykle w lecie. Nawet nie wiem czy byłam szczepiona. A o moim męzu to nawet nie mówię. Nic Ci nie będzie. Wiem co przerzywasz i jakie jest nasilenie lęków o własne zdrowie/życie gdy w domu ma się noworodka. :( Nie możesz sie poddawac takim błahostkom, szkoda Twojej energii.

Piję teraz wody magnezowo-potasowe typu Słotwinka i zuber . moze to mi pomoże na niedobory o ile je mam.

 

Alu będę wdzięczna za jakąś mała listę;)

Alu słuchaj, na terapię poszłam nastawiona na wytęzoną pracę nad sobą. Absolutnie nie było podejścia typu "pochodzę, zapłacę a nóż coś wyjdzie w międzyczasie i zostanę uleczona". Nawet nie wiem o jakich ćwiczeniach mówisz. Nie dostałam żadnych ćwiczeń poza nauką dwóch rodzajów samouspokajania się (liczenie, wsłuchiwanie się w oddech, oddechy w stylu "wdycham spokój - wydycham niepokój") sama też bym na to wpadła.

 

Oczekiwałam, że bedę ze sobą pracować, może coś pisać?, że dostanę listę mądrych ksiązek? (Pawlikowska jest fajna ale zbyt banalna, taka raczej na rozweselenie), jakies wskazówki jak zmieniać błędne nawykowe myślenie itp.

może za wczesnie zakonczyłam, może po etapie moich monologów nt. przeszłości doszłybyśmy do praktycznych porad, ćwiczeń. Gdy byłam na ost. spotkaniu nie usłyszałam, że wymagam dalszej terapii.

Oczywiście sposoby w momencie lęku typu "olać lęk, są objawy niech sobie będą, płyną, a niech zemdleję, a niech upadnę" czyli lekceważenie ich przerabiałam z psychiatrą 10 lat temu. Trochę pomogło przy agorafobii. Ale te pieprzone lęki i objawy somatyczne w domu gdy jest dobrze, jest spokój. Te lęki o życie, zdrowie, wspomnienia dzieciństwa, jakies obraz z podstawówki, z domu...to śmieszne ale żal mi siebie, takiej małej biednej dziewczynki, którą rodzice mieli w du.pie.

 

Alu czy pisałaś kiedyś coś w rodzaju dziennika/pamiętnika? myslałam o pisaniu wspomnien, zyciorysu. Może to byc coś pomogło? Najważniejsze to wyjść z domu, coś robić, mieć pasję, cele. Nie wiem jak to z siebie wykrzesać. Ot tak od zaraz. Nie mam przyjaciół, nie mam dokąd iść, basen, fitness moze pojdę ale juz widzę siebie :shock: od zawsze byłam raczej inrtowertyczką, nie pochodze za długo :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, dziekuje. Ja pisalam kiedys pamietnik jak lezalam w szpitalu. To byl bardziej dziennik

Pisalam tam jak sie dzis czuje, co mnie boli, czego sie boje, i co bym chciala zrobic, co zrobilam... I tak tydzien pozniej cos mi dokuczalo patrzylan ooo to juz bylo

.. I jakos lepiej mi sie robilo.

 

Ale zadan z psychoterapii nie wykonalam. Kazali mi napisac list do niezyjacego Dziadka... Nie potrafilam... A moze powinnam spróbować by zamknąć ten rozdzial.minelo juz 18 lat a mnir nadal to boli:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rowniez pisze cos w stylu dziennika podsumowuje codziennie swoj dzien w procentach niby taka glupota,a tak naprawde wiele daje..Ostatnio codziennie boli mnie glowa nie jest to mocny bol,ale jest do tego kaszel z nerwow i inne pierdoly,nie mam sie przed kim otworzyc,bo w sumie rozmowy z psychologiem daja mi tylko takie uczucie pewnosci na chwile :x nie biore zadnych lekow uspokajajacych ani przeciwbolowych narazie staram sie z tym walczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kapi popróbuj ziół - melisa, dziurawiec, szyszki chmielu, kozłek lekarski, serdecznik - kupić zioła sypane zmieszac i pić 2-3 razy dziennie, to naprawdę pomaga. Szczegolnie na początku. Jesli nie chce Ci się parzyć to kup sobie tabletki uspokajające Labofarm, ziołowe i bierz regularnie przez miesiąc.

 

Są jeszcze krople Bacha - tzw. krople pierwszej pomocy - krople ratunkowe, nawet jest wersja w sprayu żeby móc uzyć natychmiast w lękach i atakach paniki, agorafobii. Przymierzam się do zakupu.

 

Mili ja miałam napisac list do brata, ktory odszedł w 2012r. W gabinecie psych. byłam pełna entuzjazmu, że zaraz jak będę w domu to napiszę.

Stało się coś dziwnego, bardzo odsuwałam tą czynność. Nie mogę, nie jestem w stanie, dla mnie list to pożegnanie się z kimś na amen. Boję się pisać. Na samą myśl chce mi się płakać:((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są jeszcze krople Bacha - tzw. krople pierwszej pomocy - krople ratunkowe, nawet jest wersja w sprayu żeby móc uzyć natychmiast w lękach i atakach paniki, agorafobii. Przymierzam się do zakupu.

Ooooo, muszę je mieć!

 

nefretis, tak z ciekawosci - jak wygląda Twój dzień? Ja mam dziś dzień fatalny, wstałam o 10:30, posnułam się po domu, poudawałam, że pracuję, odwołałam 2 spotkania, bo przecież tragicznie się czuję, ubrałam się o 16:00 żeby mąż mnie nie widział w takim rozpiździaju i to w sumie tyle - takie stany tylko utwierdzają deprechę i wiem o tym, jestem ciekawa jak to u Ciebie wygląda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, mialam identyczne odczucia. Tez myślałam najpierw, ze to dobry pomysl a pozniej ciagle to odwlekalam jakos to mnie przerazalo i przerastalo. A widocznie cos w tym jest skoro nam obydwu ktos to zalecil.

Ja często modle sie jakby rozmawiajac z Dziadkiem. To taki monolog ale wiem, ze mnie slyszy. Ponoć zmarlym jest ciezko gdt za nimi ciagle placzemy dlatego teraz obiecalam nie plakac tylko sie modlic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu te krople znalazłam na jakimś forum. Na ich stronie są interesujące informacje nt. ziół. Ale te krople to musze mieć. Tylko kwestia dojrzenia do decyzji:) Sa jeszcze na noc. Bo na mnie waleriana juz słabo działa, juz lepiej łyk jakiegoś koniaku prosto z gwinta, ale to zostawiam na ostateczność 8)

 

A więc pobudka koło 8, jak mąż wie że nie spałam w nocy to budzi mnie poźniej i tak często wstję koło 9:30.

Śniadanie, ogarnięcie bajzlu w kuchni. Potem się zaczynają moje słabości, ataki, często leże albo siedze na necie aż przejdzie.

Potem praca (jak wiesz pracuje w domu), jestem na telefonie z męzem i robie co trzeba przy kompie. Odkurzanie...bo jestem chorą perfekcjonistką. Potem obiad. Robie codziennie, raczej nie gotuje na 2 dni. Po obiedzie czesto jedziemy na zakupy jedzeniowe, nie kupuje w supermarketach więc objeżdzamy kilka sklepów w kazdym cos innego. Zajebista rozrywka co nie? hah

wracamy, kawa, ja jakieś zioła (jak stara baba):)

i leci jakoś, net, durny Klan, jakies przebieranki w garderobie (poprawia mi to nastrój), dołącza mała, potem kolacja, kładziemy dziecko i NET hahah. A co może robić osoba uzależniona od googlowania? Czytam, nakręcam się, emocjonuję, potem mycie, ksiązka i spać.

Każdy dzien podobny, nic konstruktywnego, pozytecznego. Nie no, fakt, pomagam męzowi w pracy i prowadzę dom, jestem matką. Moje marzenia to otworzyć sklep Bio i wogole coś działać bo marnuję się. ale moje objawy i poczucie że jestem na cos chora i nie warto, bo niebawem choroba się ujawni i szkoda kasy na inwestycje....

 

W międzyczasie popłakuję, kilka razy mam odjazd, zreszta ciągle spięcie i rózne objawy. Nigdy 100% nic.

 

Mili ja najczęsciej płaczę do brata gdy mi źle i prosze zeby sie za mnie pomodlił/wstawił (a ja za niego). tak samo za kochaną babcię, ktora miała tyle wspaniałych rad. Czasami pytam ją o coś...

Ale się rozchorowałam, kapie z nosa, łeb spuchnięty ale za to nie miałam dziś uderzeń gorąca...może ze 2 razy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie gotujesz męzu?:)

Szczerze? Nie. Rzadko gotuje, zazwyczaj wtedy jak dobrze się czuję i sama jem obiad (czyli..rzadko). Mój mąż albo zjada kanapkę, albo coś sobie sam zrobi, czasem zamawiamy z knajpy. Dopiero jak przeczytałam to co sama napisałam to widzę jak to wygląda ...

w ogóle nie poczuwam się do obowiązków domowych, robię coś od wielkiego dzwonu.

 

Jestem do niczego, ależ mnie olśniło :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

weź

gotowanie to nie koniec świata

ja nie robie 10 innych rzeczy które robi statystyczna żona czy w ogole osoba

np. nie wyszykowuje dziecka do szkoły, od kilku lat robi to mąż. Nie robię dzieciom śniadan bo spie, nie wiem jak wygląda poranek o 7, wyrodna matka, wygodnicka żonka

 

gotuję bo mam przymus zdrowego żywienia (moze i dobrze choc meczy to strasznie) inaczej bym nie gotowała tylko wzieła kogoś albo zamawiała żarcie w barze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, to może już widzimy, gdzie mamy spore pole do wdrożenia zmian? To co, ja jutro ugotuję obiad, a Ty wyszykujesz dzieci do szkoły, albo zrobisz im śniadanie - w każdym razie wstaniesz o tej 7 :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie wstaje rano. Tzn wstaje uczesac i ubrac Corcie do przedszkola i zaprowadza Ja tam moj maz. Teraz wiadomo wstaje i w nocy i rano bo karmie. Ale wczesniej bylo tak ze Maz rano ogarnial wszystko.

Za to obiady ja robie. Uwielbiam gotowac i sprawia mi to przyjemnosc

Mam wyrzuty sumienia gdy np robie zupe a maz nie lubi jej i robi sobie kanapke zamiast ciepłego posilku.

Sniadan nie jadam... Corcia rano zawsze je danonka i monte, pozniej jakies sniadanko jak sie rozbudzi

Ja np nie robie zakupow robi je maz od roku przez moja nerwice a pozniej ciaze. On robi pranie i je rozwiesza:) nie moge narzekac. Sprzatamy obydwoje chociaz to maz odkurza albo myje podloge. Ja scieram kurze myje szafki ukladam wszystko. A sprzatanie po mojej Coece to sprzatanie jak po huraganie;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu nie, prosze tylko bez takich.

Boże śmieszne to ale takie wstanie rano byloby stresem, napewno budziła bym sie 10 razy w nocy, ja wiem że to pielęgnowanie nerwicy

ja nie wiem jak dla Ciebie gotowanie ale dla mnie wczesne wstanie to lęk, zbyt duzo czasu wolnego wolę przespać jakąs częśc dnia:(

 

Mili to u nas podobnie:) mąz własnie wiesza pranie, ja juz nie gonie go odkurzania bo zapieprza w pracy ale do mycia łazienki owszem, u nas w ogole jest zawsze awantura o sprzątanie. tzn ja narzekam strasznie że muszę coś robić:(

przez moja nerwice było podobnie z zakupami, ale agorafobia po latach troche sie wyciszyła chociaż nadal jest, w sklepie daje radę do 30-40min (czasami dosłownie chwile). W ciązy nie chodziłam wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co...może gdybyśmy pracowały jak inne kobiety, 6 pobudka, wyszykowac bez słowa dzieci, się wypindrzyć i lecieć do roboty z ludzmi, powrót o 16, z zakupami - zrobionymi samodzielnie, bo inaczej nie będzie co żreć i radośc ze jest sie w domu i myslenie tylko o wyspaniu się, ugotowaniu rodzinie, spacerze. nasi faceci nas rozpieszczają i utwierdzają w bagnie.

takie znudzone panienki z objawami, tak jakos mi się to jawi :? moze tu jest prawda? inni faceci biorą za morde i nie ma mowy o biadoleniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×