Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie widzę sensu życia.


Niktita

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Powiem pokrótce jak wygląda moja sytuacja. Mam 20 lat, jestem jeszcze rok na rencie socjalnej. Przyznano mi ją po tym, jak przerwałem studia AGH (Informatyka, samogłoski) po dwóch miesiącach. Nie dlatego, że nie szła mi nauka, ale dlatego, że chciałem się zabić i prawie mi się to udało. Niestety mnie odratowali. Leczę się od dwóch lat bezskutecznie na depresję. Za rok kończy mi się renta a ja mam tylko wykształcenie średnie. Jestem zerem. Nic nie osiągnąłem i nie osiągnę. Teraz to, co napiszę wyda się wam zapewne trywialne, ale nie chcę opisywać jak rodzina i otoczenie wpędzili mnie w depresję. Pragnę tworzyć. Co tam tworzyć. Uczyć się robić filmy. Studiować reżyserię. Kiedyś, jak byłem w 1 klasie gimnazjum i dostałem pierwszą kamerę to się nią bawiłem i robiłem filmiki z efektami specjalnymi (walczyłem u boku Mace Windu z mieczem świetlnym. strzelałem z kątomierza, były wybuchy, itp.) Przez kilka lat w mojej głowie tworzył się scenariusz trzech filmów. "Sennej Jawy", "Kryształu Rathnivar" i "Los Illuminatos".

Problem w tym, że aby studiować w Polsce trzeba mieć pieniądze i znajomości. Wymagania są chore na reżyserkę w Łodzi. 2 scenariusze (do 100 stron maszynopisu) -ok. Praca z aktorami- ok, lecz 5-minutowa etiuda filmowa - nie ok. Kamerę dawno sprzedał ojciec na picie. Skąd ja wezmę aktorów, rekwizyty? Na dodatek tam liczą się znajomości i jest test znajomości filmów polskich. W tym na pewno bym odpadł bo nie cenię takich filmów pokroju "Kac Wawa". Wkurza mnie to, że tyle jest beznadziejnych "serialików", filmów, a nie daje się szans uczyć młodym ludziom i próbować. Może mam talent i mógłbym nakręcić jakiś dobry film? Nie dadzą szans. Zostaje mi tylko wyjechać za granicę za rok i do końca życia pracować na zmywaku w Birmingham (UK), albo Pitlochry (Szkocja) za minimalną cenę(tam mam pewne znajomości dzięki matce i praca by była). Nie chce mi się żyć(nie pragnę popełnić samobójstwa by ktoś czasem po policję nie dzwonił!!!), jest mi ciężko. Nie chcę umierać i nie pozostawiać po sobie zupełnie nic. Nie interesuje mnie rodzina, jestem aseksualny. Tak strasznie pragnę tworzyć, wątpię by ktokolwiek mnie zrozumiał. Pewnie myślicie sobie "kolejny gówniarz, który nawet nie wie czego chce". Tylko życie typu praca- bezsenność, praca - kłopoty ze spaniem, praca- spanie jest ok, ale jak daje to możliwości rozwoju. Obliczyłem, że za dokładnie 55 lat odłożę około 300 tyś złotych. Takie mam perspektywy. Co robić? Naprawdę ten świat mnie dobija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Całkowicie rozumiem Twój duży pociąg do tworzenia. Również mam duszę kreatora(choć w moim wypadku to akurat głównie design/architektura, lecz w przeszłości były też incydenty z filmami czy innymi związanymi z tym rzeczami). Dla tego typu osób jak My, niezbędne jest by chociaż co jakiś czas wprowadzać swoje wizje rojone w głowie w rzeczywistość, inaczej pozostaje tylko roztargnienie/złość lub uczucie beznadziejności wywołane przez brak takiej możliwości - tego współczuję Ci najbardziej... Nie możesz się w żadnym wypadku poddawać, nawet wyjazd do pracy na zmywaku niemusi kompletnie nic przekreślać - to tylko pewien etap w Twoim życiu, którego zostało Ci jeszcze WIELE - masz dopiero 20 lat! Pozwolę sobię przytoczyć przykład pewnego artysty, który również u początku swej drogi wyjechał do UK za pracą. Po długim czasie tam spędzonym przestał wierzyć w to że kiedyś będzie miał możliwość utrzymywania się tylko ze swojej pasji. Zrozumiał jednak, że nie może bez niej żyć, uwierzył w swoje możliwości, wrócił do Polski i do dziś jest jednym z najlepszych artystów w naszym kraju, wydającym płyty w legalnej wytwórni ;). Może jest w Twoim mieście jakieś "kółko zainteresowań" dot. filmów i wszelkich aspektów z nim związanych? Musisz koniecznie poszukać. Może powinieneś spróbować również jakichś innych produkcji, niewymagających aktorów? - dla Twojej artystycznej duszy wszystko jest możliwe, wystarczy tylko trochę pomyśleć a pomysł sam wpadnie do głowy. Pamiętaj że nic, zupełnie nic nieprzekreśla Twoich marzeń. Cokolwiek zrobisz, gdziekolwiek będziesz za rok, za dwa - zupełnie nic nie znaczy i nieprzesądza tego jak będzie wyglądała Twoja przyszłość. Potraktuj wyjazd do pracy jak JEDEN Z PUNKTÓW dojścia do celu, a nie jako mniejsze zło które będzie celem samym w sobie. Pieniądze zawsze się przydadzą, ale niemuszą być Twoim głównym przewodnikiem, za którymi będziesz szedł kurczowo przez całe życie bojąc się o ich stratę. Czasem trzeba trochę zaryzykować ;)

 

Mówią że sam talent to tylko 10% sukcesu. 90% to jego dopieszczanie i umiejętność wykorzystania/pokazania go szerszemu gronu. Ale bez tego 10%, następne 90% nieistnieje/niema sensu. Posiadasz więc bardzo wiele, niekażdemu jest dane POZNAĆ(bo każdy ma tam jakiś ma)i być świadomym swojego talentu. Ciesz się tym, póki wciąż tworzenie(choćby nawet na sucho) sprawia Ci przyjemność, niekażdemu jest to dane.

 

Pozdrawiam, i jestem dobrej myśli :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikita

Wiem, że egzaminy wstępne na reżyserię nie są proste (mam znajomych którzy startowali albo są po). To całkiem normalne, że musiałbyś nagrać 5minutową etiudę filmową.

Głównym problemem, myślę jest to że nie masz kamery. Jako aktorów można "użyć" znajomych (tak robił mój kolega). Podstawą jest jednak dobry pomysł, koncept. Kiedy już taki stworzysz, pożycz kamerę albo telefon z dość dobrą rozdzielczością albo aparat, który ma funkcje nagrywania filmów i realizuj! Sama skończyłam Sztukę Mediów na warszawskiej ASP, robię filmy dokumentalne zwykłym handycamem i moje filmy są doceniane przez środowisko artystyczne. Nie możesz się poddawać. Możesz zrobić dobrą etiudę małymi środkami, to z pewnością możliwe!

 

Jak byłam w Twoim wieku załamałam się, bo nie dostałam się za pierwszym razem na ASP. Ścięłam moje kręcone pukle, zamknęłam się w domu i ciągle malowałam. Rok później udało mi się dostać.

Studiowałam u cudownych ludzi, poznałam ważne osobistości ze świata artystycznego. To wszystko jest przed Tobą. Tylko zacznij działać.

 

-- 31 lip 2013, 14:24 --

 

Jeśli myślisz, że egzaminatorzy z filmówki cenią filmy typu "Kac wawa" to grubo się mylisz. Widzę, że ciągle znajdujesz sobie usprawiedliwienia typu - znajomośći, kasa, tępi egzaminatorzy (sic!) - byle nie wziąć życie za bary. Nie potrzebujesz profesjonalnych aktorów, cudacznych rekwizytów, zarąbistej kamery ani świateł by zrobić ciekawą etiudę filmową godną uczelni w Łodzi. Jeśli już na starcie uważasz, że nie podołasz, to co by było gdybyś się dostał i musiałbyś zacząć robić filmy w pełni profesjonalnie przy naprawdę małym budżecie? A takie są właśnie studia artystyczne. Nikt nam nie daje kasy, musimy kombinować, pożyczać sprzęt, ubiegać się o sponsorów by wydrukować, namalować, zmontować itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko miłe, co piszecie, lecz to nie dla mnie. Jak będę studiował, to na pewno w UK, nie w Polsce. W Polsce nie mam możliwości. Najgorsze jest to, że tutaj najważniejszy jest papierek (matura). Zdałeś matematykę i informatykę to już zostać lekarzem nie możesz. Moim zdaniem powinny być egzaminy na studia, a nie matura. Jest jakaś Akademia Filmowa w UK, ale bardzo droga. Nie będzie mnie stać. Chyba pozostaje mi pisać książki (co już kiedyś robiłem), lecz adiustacja wynosi 15 tyś zł. Dostajesz za to 300 egzemplarzy i rób sobie z nimi co chcesz. Także choćbym napisał książkę i ją wydał jako debiutujący, to i tak nikt nigdy o mnie nie usłyszy. Dla porównania czytałem, że książka Kasi Cichopek (jak ona to napisała) zarobiła ponad 500 tyś zł na swojej książce (możecie sprawdzić). Nawet Jolanta Rutowicz napisała książkę(też się dziwię jak. Jak to jest, że tacy ludzie piszą książki a dla mnie to takie trudne?) i sporo zarobiła. Ja jestem na dnie, a (tak mi się wydaje) mam tyle pomysłów, których jeszcze nigdzie nie dostrzegłem. Mam nadzieję, że po śmierci będę mógł tworzyć, bo ponoć "Co związaliście na Ziemi, będzie wam związane w Niebie, a co rozwiązaliście, będzie rozwiązane". Także może lepiej odejść z tego świata? Skoro na tym świecie nie mam żadnych możliwości rozwoju, to po co żyć? Moja babcia zawsze powtarzała: "Ucz się ucz! Nauka to potęgi klucz!". Fajnie, ale po co mi pasek na świadectwie, świetnie zdana matura, jak i tak nic z tego nie mam? I tak wyląduję na zmywaku? Potrzebują niewolników a nie artystów. Nie mam wielkich wymagań. Mogę żyć byle gdzie, jeść byle co, ale chcę tworzyć i pragnę by inni mogli dostrzec mą twórczość, ocenić ją, czerpać z niej radość, albo może nawet i jakieś idee. Mój własny świat trzyma mnie przy życiu. To już jest chyba eksapizm. Mam nadzieję tylko, że po śmierci będę mógł tworzyć :(. Nosz do jasnej ciasnej, musi gdzieś być ta sprawiedliwość przecież! Jak tak może być, by ciągle Samael władał tym światem, a nie wielki i miłosierny Jahwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, masz pasje i zainteresowania a to juz bardzo duzo.

Leczę się od dwóch lat bezskutecznie na depresję.

w jaki sposob?

 

1.Oddział leczenia zaburzeń osobowości 1 miesiąc w Klinice Psychiatrycznej Krakowie

2. Oddział leczenia zaburzeń afektywnych w Tarnowie (3 miesiące)w PZP.

3. 3-miesięczna terapia psychodynamiczna w Krakowie.

4. Miesiąc w Szpitalu Ogólnopsychiatrycznym w Straszęcinie po próbie samobójstwa.

5. Przyjmuję non stop leki. Miałem z mózgu galaretę, teraz mam kisiel. Odczuwam silnie nieprzyjemne parestezje i RLS. Cierpię na bezsenność, a dawniej spałem w nadmiarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim. Nie powinieneś łączyć prawdziwej sztuki z popularnością. Sztuka zawsze charakteryzowała się tym, że była niszowa.

Myślę że powinieneś się zastanowić czy interesuję Cię tworzenie(np. pisanie) tylko POD ludzi jak np. Kasia Cichopek i robienie na tym góry pieniędzy, czy tworzenie DLA siebie(tylko tego co akurat teraz chcesz tworzyć, co czujesz). Ja po wielu takich przemyśleniach właśnie odnośnie tej niesprawiedliwości ostatecznie doszedłem do wniosku że niewarto szukać atencji całego świata, bo stracisz na tym więcej czasu, niż na tworzeniu tego, co będziesz promował. Wystarczy garstka ŚWIADOMYCH osób, w pełni świadomych tego co chciałeś przekazać swojej twórczości, interpretujący ją samemu - a nie takich, którzy mogliby np. obierać ziemniaki do Twojej muzyki(tylko przykład) niezwracając na nią specjalnej uwagi.

Jakakolwiek praca niemusi przecież ograniczać Cię w tworzeniu po wróceniu do domu. Zacznij tworzyć, dopiero potem zaczniesz przejmować się pieniędzmi, wydaniem itd. Bo teraz trochę to wszystko brzmi jak głównym celem dla którego chciałbyś to robić są pieniądze(a chyba tak nie jest? ;) ) bo z góry martwisz się o to jak duży bęzdzie zasięg odbioru.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastawienie to podstawa? CO, jak zmienię je, to nagle stanę się kimś wyjątkowym? Nagle wszystko łatwo mi przyjdzie? RockAlone2K na graniu w gry i prowadzeniu na yt swoich filmików zarabia ponad 20 koła per miesiąc. Ludzie na kasie pracują po 14 godzin dziennie za 900 zł per miesiąc. To jest chore!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, nie wiem kto rządzi światem i nie wiem czy Jola Rutowicz jest w stanie sklecić poprawne zdanie w języku ojczystym, nie wiem czy po śmierci można tworzyć, czy Bóg istnieje (jeżeli nie daj boże istnieje to dzięki bogu). Wiem, że chcieć to móc.

Z takim nastawieniem (jak czytam to zaczynam widzieć wszystko czarno biało z naciskiem na czarno) to daleko nie zajdziesz. UK to dobra perspektywa, czemu więc takie czarnowidztwo? Moja siostra sprzątała domy i skończyła ukochaną fotografię. Dziś pracuje, robi zdjęcia i żyje na swój sposób.

Nie stawiaj sobie przeszkód, szukaj rozwiązań. Brak aktorów- koledzy. Brak kamery- teraz telefony kręcą filmy w rozdzielczości takiej, że łeb urywa.

Zacznij powoli, od jednego projektu. Spisz sobie cele i kosekwentnie dąż. A że na zmywaku? Każda praca jeżeli pomaga spełnić marzenia jest dobra. Glamour i poklask jest dla maluczkich i głodnych pochwały. Artysta tworzy nie dla braw, nie dla klakierów- tworzy dla siebie, dla pokoleń, dla sztuki. Uwalnia postaci uwięzione w płótnie, marmurze czy na taśmie filmowej. Rejestruje rzeczywistość, opisuje ją najlepiej jak potrafi. Pokolenia i historia ocenią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko ja jestem nikim. Nic nie potrafię. Co do aktorów. Nie mam żadnych kolegów. Nikt nigdy się ze mną nie kolegował. Jestem sam, jak palec. Czeka mnie bida, rozczarowanie i starość Pariasa. To wszystko. Choć raczej nie dożyję starości, bo jest ze mną coraz gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, właśnie podałeś doskonały przykład "jak szukać problemów kiedy ich nie ma". Brak kolegów? Rzucasz hasło na facebooku, spotterze czy jakimkolwiek forum "kto chce wziąć udział w nagraniu etiudy" i aktorów masz do wyboru do koloru.

Szukaj rozwiązań a nie przeszkód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, właśnie podałeś doskonały przykład "jak szukać problemów kiedy ich nie ma". Brak kolegów? Rzucasz hasło na facebooku, spotterze czy jakimkolwiek forum "kto chce wziąć udział w nagraniu etiudy" i aktorów masz do wyboru do koloru.

Szukaj rozwiązań a nie przeszkód.

 

A skąd wezmę mikrofon, rekwizyty, kamerę i światło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, nikita to chłopak :-)

 

Nikita dużo ludzi cierpi tutaj ,nie myśl że jesteś sam . Myślę że teraz powinienes skupić się na tym by dojść do siebie ,a swoje plany odłożyć,zanim staniesz na nogi .

 

 

Jaki tam chłopak? Stary dziad już jestem. Wiem, że inni cierpią, ale nie da się nikomu pomóc. Po prostu się nie da. Ci, co mają pieniądze są szczęśliwi, zaś zrozpaczone masy nie widzą dalej, niż kawał kiełbasy. Aby pomóc, trzeba mieć pieniądze. Ci co je mają wypinają się i kpią z biedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, okej przeczytałem, teraz od początku.

 

Choroba naszych czasów to deficyt uwagi. Każdy chwiałby być zauważony, doceniony, akceptowany. Być może w domu dla rodziców byłeś niewidoczny. Mieli ważniejsze sprawy, typu obieranie ziemniaków i oglądanie TV. Już nawet ten ziemniak, go chociaż mama wzięła w rękę i cieszyła się, że jest, bo jest co jeść. A z ciebie jaki był pożytek, tylko przeszkadzałeś w oglądaniu. Biegałeś po pokojach, zadawałeś pytania, robiłeś "dziwne" rzeczy. To taki przykład, w miejsce ziemniaków możesz wstawić cokolwiek. Nie umniejszam twoich rodziców, ale skądś to się musiało wziąć, stąd moje podejrzenia.

 

Teraz myślisz, że jak ktoś cię zauważy, że tworzysz filmy to W KOŃCU będziesz coś znaczył. Fajnie, że w to wierzysz, ale ja rozwieję tę iluzję: nie będziesz. Tłum nie da ci akceptacji, to rozhukane morze podobnych twarzy, gdzie każdy myśli że są wyjątkowi, choć można by tworzyć społeczeństwo metodą kopiuj-wklej.

 

Tak wygląda nasz świat: liczą się jednostki, reszta to nie ubliżając nikomu tłum. Może ubrani w kolorowe ciuszki, ale czarno-biali pod wieloma względami. Gotowi przyklasnąć każdemu kto podtrzyma ich iluzje.

 

Spotkało cię dno, to najlepszy czas na wyciągnięcie ręki z nocnika i zaczęcie życia prawdziwego, a nie iluzorycznego.

 

Może znajdź sobie jakiś wzór. Dla mnie to (sorry piszę to dla niego, wy już wiecie) Petroniusz i Prince. A jak chcę zasięgnąć duchowego spokoju to mam również swojego żyjącego buddę. Tak, wierzę w wiele z tych "bzdur".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×