Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich


Null

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Prawdę powiedziawszy wybrałam pierwsze forum o tej tematyce, które wyskoczyło mi w przeglądarce. Mam 20 lat, mieszkam w Szczecinie i pracuję jak na razie dorywczo. Jestem raczej kobietą kontaktową, szukającą towarzystwa i rozmowy.

 

Nie mam pojęcia czy w tym temacie mogę napisać to, co sprowokowało mnie do tego żebym się tutaj zarejestrowała ale zaryzykuję.

Od dłuższego czasu zmagam się z silnymi wahaniami nastrojów, ciężko określić mi co jest ich konkretną przyczyną. Od ostatniego pół roku jest gorzej, często płaczę, nie kontroluję swoich emocji. Zdarza mi się płakać i śmiać na przemian. Płaczę, bo czuję się często samotna, mimo, że mam mężczyznę z którym jestem już od półtora roku i który stara się jak może żeby było mi w życiu dobrze. Zdarza mi się coraz częściej popadać w histerię, uginać się pod nawałem myśli. Odkąd pamiętam mam skłonności do samo okaleczania. Nie jestem żadnym "emo", które robi sznyty na pokaz żeby się z tym odnosić publicznie. Zresztą to nie tylko o sznyty chodzi. W napadach płaczu i bezsilności często się biję po twarzy, nogach, brzuchu. Tnę się głownie na brzuchu i udach, czego zdarza mi się już nie kontrolować - popadam w jakiś stan w którym robie to wszystko tak bezmyślnie, przyzwyczajona jedynie do tego żeby robić to w miejscach niedostępnych dla obcego oka, a później panicznie biegam i tamuje rany przestraszona tym co zrobiłam. Często też gryzę się po rękach. Ból fizyczny daje mi ulgę w bólu psychicznym, zapominam chwilowo o tym co dręczyło mnie jeszcze 10 minut temu.

 

Mieszkam w 4 pokojowym mieszkaniu z matką, jej mężem i przybraną siostrą. Do tego dorzucono mi jeszcze chorych rodziców ojczyma, którzy stawiam, że ze względu na wiek robią się z dnia na dzień coraz bardziej zgryźliwi i nieznośni. Każdy powrót do domu doprowadza mnie do szału, mimo, że nie mam już siły się unosić i denerwować. Myślę, że moje relacje z matką i siostrą są dobre. Z ojczymem natomiast mam kontakt neutralny. Nie wydaje mi się więc żeby niechęć do miejsca zamieszkania wynikała tylko z kontaktów z mieszkańcami. Mimo to często wychodzę na całe dnie, zaszywam się w parku lub szukam wyjezdnej pracy żeby tylko spędzić więcej czasu poza tymi czterema ścianami. Ostatnio udało mi się taką pracę znaleźć. Szczerze mówiąc praca po 14 godzin dziennie była dla mnie błogosławieństwem - nie miałam czasu myśleć w trakcie, a kiedy wracałam, kładłam się spać na trzy-cztery godziny i znów szłam do roboty. Nie chciałam wracać, ale moja sytuacja finansowa nie pozwala mi na wyprowadzkę, zwłaszcza do innego miasta. Myślę,że straciłam też sympatię do Szczecina. Tak samo jak i do znajomych. Niechętnie wychodzę się z nimi zobaczyć, raczej zaczęłam unikać imprez i spotkań w większych grupach.

 

Chciałabym wybrać sie do jakiegoś lekarza, który mi spróbuje nakreślić jak radzić sobie z takimi zachowaniami, ale wizyty u psychologów są dość drogie, a na państwową wizytę czeka się 2-3 miesiące i nie wiem czy nie mija się to wtedy z celem. Jeżeli ktoś miał podobne problemy, to prosiłabym o jakieś porady z życia wzięte, którymi mogłabym się kierować. Pozdrawiam i z góry wszystkim dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

też jestem ze Szczecina, jeśli chodzi o psychologa to możesz zapytać na Żołnierskiej w Centrum Psychiatrycznym, tam chyba nie powinnaś czekać tak długo, poza tym jeszcze na Bolesława Śmiałego w przychodni i jest jeszcze na Piotra Skargi 16 placówka MSW i mają psychologów.

Ja się przeprowadziłem do Szczecina 5 miesięcy temu, urodziłem się tutaj ale ostatnie 20 lat mieszkałem pod Szczecinem (Police) i dobrze się tu czuję póki co, bardzo możliwe, że to właśnie przez obecne Twoje mieszkanie masz takie samopoczucie skoro piszesz, że ciężko Ci tam wracać i lepiej się czujesz poza domem ale to pewnie lepiej jak porozmawiasz o tym z lekarzem, to brzmi bardzo poważnie Twoje samookaleczanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejdę się po tych placówkach, które wymieniłeś. Obecnie czekam na wizytę u psychiatry na Energetyków, zapisałam się tam pod koniec maja, a wizytę mam na 24 lipca. Nie wiem na kogo trafię i jak będzie wyglądała taka wizyta, mam nadzieje, że będzie to osoba przy której nie będę się zanadto krępować - mówienie o problemach sprawia mi gigantyczny problem bez względu na to czy jest to osoba mi znana czy obca. Dużo lepiej wychodzi mi pisanie.

Dziękuję lukk79 za odpowiedź i pomoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na kogo trafię i jak będzie wyglądała taka wizyta, mam nadzieje, że będzie to osoba przy której nie będę się zanadto krępować - mówienie o problemach sprawia mi gigantyczny problem bez względu na to czy jest to osoba mi znana czy obca. Dużo lepiej wychodzi mi pisanie.

Siemasz. Psychiatrzy nie takie rzeczy widywali podczas praktyki. Szybka porada? Jeśli masz problem ze zwerbalizowaniem swoich problemów - druknij swego posta i podaj psychiatrze na wizycie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deader - o tym prawdę mówiąc nie pomyślałam. Może faktycznie najlepiej będzie chociaż wspomóc się opisem problemów w formie pisemnej. Dziękuję za poradę i jeszcze raz dzień dobry osobom witającym mnie tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×