Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schizofrenia a związki


Flymo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Dziś chciałem poruszyć temat schizofrenii w związkach.

Dlaczego tak, jest, że schizofrenia oznacza wykluczenie? Czy to przez brak wiedzy o tej chorobie?

Choruję od pół roku. I wszystkie potencjalne partnerki zawsze to odstraszało gdy tylko napomknąłem na co cierpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś choruje a się nie leczy to rzeczywicie może być nieciekawie. W pozostałych przypadkach, to schizofrenia może odstraszać jak pozostałe zaburzenia psychiczne. Ktoś ujął to tak że ludzie chorzy psychicznie są skazani na podwójną samotność. Z jednej strony lęk przed innymi ludźmi, a z drugiej strony lęk innych ludzi przed nimi. Jednak nie musi tak być.

Schizofrenia nie jest w prosty sposób dziedziczna, ale są takie przypadki kiedy ktoś nagle nie chce przyjmować leków, bo jest przekonany że go ktoś chce otruć i wtedy sytuacja robi się trudna, a w telewizji słyszy się właściwie tylko o takich przypadkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia to poważna choroba, różnie to się dzieje z takimi ludźmi. A odstrasza to, bo raczej jest tak, że większość kobiet wolałaby mieć kogoś na kogo wsparcie może liczyć, kogoś kto by ją wspierał i się w pewien sposób opiekował, czułaby stabilizację w życiu, a nie faceta, którym trzeba by się opiekować, jego wspierać, pocieszać i obawiać się, że taka osoba może być nieobliczalna i nie daje poczucia bezpieczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezimienna123, są też kobiety, które lubią matkować, są opiekuńcze, a nawet lubią się poświęcać.

Zawsze mi takie kobiety przypominają o tej piosence:

 

Znalazła raz pewna pani

Aparat do bani.

Z sentymentem wzruszona

Wzięła go w ramiona i...

I czule do niego rzekła:

"Ty jesteś rodem z piekła,

A ja jestem rodem z nieba,

Nic więcej nie potrzeba,

Nic więcej nam nie potrzeba."

 

Ty jesteś starym gratem,

Ja Cię naprawię zatem,

Zmienię Ci obudowę

I włożę części nowe i...

I będziesz piękny, jak dawniej

I będziesz działać sprawnie!

Znów pokażesz klasę

I zaświergolisz czasem,

A ja Cię wsadzę w klatkę...

Byś nie odleciał przypadkiem...

 

 

Nie rozumiem takich związków i nie zrozumiem. Nie rozumiem i nie akceptuję poświęcania się, nie poświęcę się dla nikogo i nie chcę, żeby ktokolwiek się poświęcał dla mnie. A już na pewno nie chciałabym, żeby ktoś przygarnął takiego starego grata jak ja, odświeżył go, oczywiście po swojemu, żebym mu świergoliła, ale naturalnie w klatce.

 

Dla mnie jednak związki muszą, MUSZĄ, być partnerskie. Matkowanie, opiekowanie się i wielkie poświęcenie to nie jest dla mnie zdrowy związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dla mnie jednak związki muszą, MUSZĄ, być partnerskie. Matkowanie, opiekowanie się i wielkie poświęcenie to nie jest dla mnie zdrowy związek.

takich związków, gdzie kobieta się poświęca, jest mnóstwo, może nawet więcej niż partnerskich.

moja babcia 80+ ze złamaną ręką gotowała dziadkowi obiad i zmywała. bo dziadek nauczony, że na godz 12 obiad jest stawiany na stole.

większość tradycyjnych, katolickich rodzin ma ten rys. kobieta dba o wszystko kosztem siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój wujek miał schizofrenię i był zarąbistym człowiekiem, chodzące dobro, a do tego przystojny, czarne włosy, czarne oczy. szkoda, że nie zdążył znaleźć wybranki swojego życia.

Flymo, nasze społeczeństwo niestety stereotypowo reaguje na słowo schizofrenia, co nie wyklucza możliwości znalezienia świadomej partnerki. ale trudniej, to fakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazła raz pewna pani Aparat do bani.
Kurczę, słyszałem tą piosenkę tyle razy, a nigdy nie kojarzyłem że o to w niej chodzi.

Ja też myślę że związek w którym jedna osoba jest jakby rodzicem drugiej jest ryzykowny. Po prostu kiedyś współczucie się wyczerpie, a cierpliwość się skończy.

Nie mam pojęcia jakie są statystyki większości związków, chyba gdyby rzeczywiście było tylko chorych to byśmy wymarli jako społeczeństwo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też myślę że związek w którym jedna osoba jest jakby rodzicem drugiej jest ryzykowny. Po prostu kiedyś współczucie się wyczerpie, a cierpliwość się skończy.

Nie tylko, "dziecko" może również zechcieć wyfrunąć z gniazda, a to "rodzicowi" się z reguły nie podoba, bo dla niego to była inwestycja - naprawiał, dbał, urabiał, tworzył po swojemu i to nie po to, żeby teraz kto inny z tego korzystał. ;-)

 

Nie mam pojęcia jakie są statystyki większości związków, chyba gdyby rzeczywiście było tylko chorych to byśmy wymarli jako społeczeństwo...

Niekoniecznie, na DDA/DDD się np. nie umiera, tylko z reguły przenosi się to dalej i jest więcej zaburzonych. ;-)

 

W trakcie remisji człowiek zachowuje sie całkiem normalnie, wiec nie ma potrzeby nikomu matkować. Trzeba tylko systematycznie przyjmować leki.

Tylko w czasie nawrotu chorzy bardzo często leki odstawiają i mamy problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję od pół roku. I wszystkie potencjalne partnerki zawsze to odstraszało gdy tylko napomknąłem na co cierpię.
Zabrzmiało jakby tych partnerek było nie wiadomo ile :P Może po prostu za wcześnie na taką informację? Nikt na pierwszej randce nie mówi o chorobach czy problemach w rodzinie. Lepiej być zdystansowanym od początku i dopiero po jakimś czasie wyjaśnić dokładnie czym to jest spowodowane. Kiedy ktoś już Ciebie bliżej pozna, polubi Twój charakter to taka informacja nie przestraszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezimienna123, są też kobiety, które lubią matkować, są opiekuńcze, a nawet lubią się poświęcać.

Zawsze mi takie kobiety przypominają o tej piosence:

 

Znalazła raz pewna pani

Aparat do bani.

Z sentymentem wzruszona

Wzięła go w ramiona i...

I czule do niego rzekła:

"Ty jesteś rodem z piekła,

A ja jestem rodem z nieba,

Nic więcej nie potrzeba,

Nic więcej nam nie potrzeba."

 

Ty jesteś starym gratem,

Ja Cię naprawię zatem,

Zmienię Ci obudowę

I włożę części nowe i...

I będziesz piękny, jak dawniej

I będziesz działać sprawnie!

Znów pokażesz klasę

I zaświergolisz czasem,

A ja Cię wsadzę w klatkę...

Byś nie odleciał przypadkiem...

 

 

Nie rozumiem takich związków i nie zrozumiem. Nie rozumiem i nie akceptuję poświęcania się, nie poświęcę się dla nikogo i nie chcę, żeby ktokolwiek się poświęcał dla mnie. A już na pewno nie chciałabym, żeby ktoś przygarnął takiego starego grata jak ja, odświeżył go, oczywiście po swojemu, żebym mu świergoliła, ale naturalnie w klatce.

 

Dla mnie jednak związki muszą, MUSZĄ, być partnerskie. Matkowanie, opiekowanie się i wielkie poświęcenie to nie jest dla mnie zdrowy związek.

 

masz spaczony obraz związków międzyludzkich.

aha, czyli, że jak druga połówka złamie nogę a mi się akurat nie chce nic robić, to nie wolno mi podać jej obiadu bo odebrać by to można jako poświęcenie?

trochę feminazizmem zalatuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie związki na pewno nie są łatwe...moja ciąża ma męża chorego na schizofrenie..i nie ukrywa że ich małżeństwo już wiele razy była na skraju...choroba niestety raz na jakiś czas daje o sobie znać...wiele zależy tez od tego jaka pomoc otrzymuje sam chory oraz jego najbliżsi...mojej cioci bardzo pomogła grupa wsparcia zorganizowana w http://psycholog-ms.pl/poradni. Jest jej o wiele łatwiej, pomimo że np w tym roku wujek miał bardzo ostry rzut choroby. Nie jest to łatwe, życie ale jeśli tylko znajdzie się odpowiednie wsparcie psychologiczne...można tak żyć i być szczęśliwym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja współczuję mojemu mężowi, że musi ze mną wytrzymywać. Wiosną miałam nawrót choroby i byliśmy już blisko rozstania. Chyba jednak jesteśmy w sobie za bardzo zakochani, żeby zdecydować się na coś takiego. Problemem jest, i to pewnie nie tylko w moim małżeństwie, że osoba chora nie może pracować i zwykle ma przerwy w pracy. Wiem, ze to niesprawiedliwe, ale co poradzić. Sama teraz nie jestem w stanie podjąć jakąkolwiek pracę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłam sobie odkopać ten temat, ponieważ problem schizofrenii dotyczy mojego związku- mój chłopak jest chory, diagnoza została postawiona we wrześniu, po próbie samobójczej spowodowanej tym, że myślał, że ktoś go śledzi i chce go skrzywdzić. Spędził po tym 2 miesiące w szpitalu, dostał leki, które pomogły, od czasu wyjścia ze szpitala bardzo dobrze nam się układało, podczas remisji to cudowny człowiek.

Od kilku dni jest źle, znowu wydaje mu się, że jest śledzony, boi się o siebie i o mnie. Jest mi ciężko, bo jego urojenia są kompletnie niedorzeczne, a on przez nie płacze, boi się i znowu mówi o samobójstwie. Przeraziłam się i zmusiłam go, żeby zadzwonił do swojego lekarza, dostał polecenie żeby zwiększyć dawkę leków i ma zgłosić się na wizytę w poniedziałek. Boję się, że sobie coś zrobi, nie mam możliwości pilnowania go przez cały czas, jego rodzice też nie. Jestem w rozsypce, może ktoś wie jak sobie radzić z taką sytuacją? Co robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim słuchać się lekarza. Jeśli Twojemu chłopakowi naprawdę będzie coś groziło, na pewno lekarz skieruje go do szpitala. Dacie radę, trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim słuchać się lekarza. Jeśli Twojemu chłopakowi naprawdę będzie coś groziło, na pewno lekarz skieruje go do szpitala. Dacie radę, trzymam kciuki.

Dzięki. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego, bo ostatnio bardzo kiepsko znosił pobyt w szpitalu, wczoraj mówił mi, że nie pójdzie tam znowu, ja też wolałabym, żeby obyło się bez tego, ale jeśli będzie to jedyna opcja, żeby go powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego, to trzeba będzie jakoś go nakłonić. Mówił lekarzowi przez telefon, że chciałby uniknąć szpitala, lekarz powiedział, że raczej nie będzie konieczności hospitalizacji, ale może wnosił po tym, że skoro pacjent sam dzwoni i zgłasza, że jest problem i potrzebuje wizyty w natychmiastowym trybie, to nie jest tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×