Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria, nerwica czy coś innego:(


Ellwe

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę czasu musiało minąć zanim zdecydowałam się napisać cokolwiek o sobie. Mam 27 lat, jestem szczęśliwą mężatką, mam dobrą pracę, co prawda nie do końca zgodną z moimi zainteresowaniami i nieco stresującą, ale w tej chwili chyba trudno o taka, która nas całkowicie zadowoli.

Właściwie już od dzieciństwa byłam strasznym nerwusem i cholerykiem. Na dodatek właściwie każda lekko stresująca sytuacja powodowała u mnie okropne bóle brzucha. Wszystkim się zamartwiałam, a dodatkowo nieśmiałość i ciągły lęk przed reakcją otoczenia często utrudniały mi normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Pomimo wszystko udało mi się jednak skończyć studia i zacząć samodzielnie układać życie. Moje problemy zaczęły się kilka miesięcy temu. Zawsze byłam bardzo szczupła i mam bladą cerę (po mamie) jednak któregoś dnia rodzice stwierdzili że bardzo mizernie wyglądam i wydaje im się (szczególnie mamie, która zawsze była lekko przewrażliwiona naszym zdrowiem), że coś może mi dolegać i na pewno się przetrenowałam. Faktycznie dużo wtedy ćwiczyłam, nie dla utraty wagi ale poprawy samopoczucia. Do lekarza na badanie moczu i morfologie. W tym samym czasie stwierdziłam u siebie lekko powiększone węzły chłonne na szyi, właściwie ledwo wyczuwalne, Badania krwi i moczu wyszły ok jedynie nieco niska (ale też w normie hemoglobina). Jednak ja doszukałam się czegoś w badaniach (sama nie wiem czego) i wybrałam się do rodzinnej. Lekarka zmierzyła mnie wzrokiem i stwierdziła że badania są ok. Węzły też w porządku i mam przyjść jeśli się powiększa. Dla świętego spokoju wypisała mi skierowanie do alergologa (cały czas czekam na wizytę), mówiąc że może od tego tez węzły. Stwierdziłam że mnie olała i zrobię kolejne badania krwi. Zrobiłam pełną morfologię+próby wąrtobowe+CRP, OB+immunogloginy+poziom cholesterolu+TSH. Znów wszystko w porządku. No i zaczęła się jazda. Obmacywanie węzłów co 5 minut (!), przeszukiwanie internetu i ta ciągła myśl że na pewno jest mi coś poważnego. Doszukiwałam się już u siebie objawów: białaczki, wszelkich rodzajów raka, chłoniaka i innych chorób. Przestałam normalnie funkcjonować. Chodziłam ciągle otępiała, zaczęły mi się trząść ręce, nie mogłam spać, serce walilo mi oszalałe i oblewały mnie zimne poty. Na dodatek czułam się jakby oderwana od rzeczywistości. Pojawiły się bóle pleców, bóle w miednic, nerwobóle w klatce piersiowej. Czasem, gdy dokuczliwe myśli odlatywały, np. w pracy, było wszytko w porządku. Jednak gdy wracałam do domu i siadałam do komputera w poszukiwaniu chorób, wszystkie dolegliwości wracały. Doszło do tego, że po pracy leżałam w domu gapiąc się tępo w sufit, nic mnie nie cieszyło, przestałam się interesować przygotowaniem obiadu, czy innymi obowiązkami domowymi. Mój mąż, który jest bardzo cierpliwym człowiekiem i moi rodzice stwierdzili, że zachowuje się jak hipochondryczka. Doszło do tego, że potrafiłam dzwonić do mamy z płaczem, ze względu np. na kłucie w dowolnym miejscu ciała lub lekko obniżona temperaturę (mierzyłam ją kilka razy dziennie). Pomimo, że jakieś pół roku wcześniej rzuciłam palenie, wróciłam do papierosów i w tej chwili palę jednego za drugim. Straciłam na wadze i zaczęły wypadać mi włosy. Trzy tygodnie temu trafiłam na oddział ratunkowy, ze względu na silne skurcze brzucha i ból w podbrzuszu, dodatkowo wystąpiło u mnie dodatkowe krwawienie po tygodniu od miesiączki. Zostałam zbadana przez chirurga i ginekologa. Wyniki, mała torbiel na jajniku i podejrzenie endometriozy. W oczekiwaniu na wizytę u ginekologa (już prywatnie), na która zapisałam się tego samego dnia, obudziłam się w środku nocy z myślą, że przecież aż dwa lata temu miałam robioną cytologię i na pewno mam raka szyjki macicy. Zaczęłam szperać w internecie i objawy zaczęły pasować, a bóle pleców przypisałam do raka szyjki w rozległym już stadium. Zadzwoniłam do mamy z płaczem, że na pewno mam raka. Stwierdziła, że jeśli zaraz się nie uspokoję, to sama przyjedzie i zrobi mi krzywdę:) I że nowotwór w tym stadium jest już widoczny w czasie dokładnego badania ginekologicznego.Gdy nadeszła wizyta u ginekologa prawie zemdlałam pod gabinetem ze strachu, tym bardziej że od kilku dni zaczęłam czuć silne bóle w miednicy.Pani ginekolog, z której swoja droga jestem bardzo zadowolona, stwierdziła, że na jajniku nie mam torbeli, ale ognisko endometrialne i sądząc po objawach ognisk jest więcej. dokładnie mnie przebadała. Zapisała mi leki i stwierdziła, że jeśli zamierzam wkrótce zacząć starać się o dziecko to bez laparoskopii się nie obejdzie. I znów pojawił się problem. U lekarza byłam przedwczoraj. Lek miałam zacząć brać na początku miesiączki, która miała zacząć się teoretycznie w dniu wizyty u ginekologa, z tym, że minęły dwa dni i nadal jej nie mam. Nadal chodzę jak zombie, boję się wyników cytologii, które mam odebrać pod koniec tygodnia, ciąglę myślę, że wykryją raka. Nie śpię, nawet nie mam ochoty jeść. Dziś ze względu na to, że nie mogłam wstać z łózka z braki chęci i bólu pleców nie poszłam do pracy, tylko do przychodni. Trafiłam na innego lekarza rodzinnego, u którego spędziłam pól godziny, dostałam zastrzyk przeciwbólowy, ze względu na stwierdzone nerwobóle, lekarka zbadała mi węzły i powiedziała że jeśli nie urosły od tego czasu to jest wszytko w porządku i ze względu na to, że są ledwie wyczuwalne, mogą być zwłókniałe, ale na wszelki wypadek mogę dostać skierowanie na usg węzłów. Ciągle zadręczam się tym, że może dolegać mi coś bardzo groźnego. Do tego stopnia, że kiedy przyjaciółka powiedziała, że zamierza przebadać się na hiv, ponieważ pękła jej prezerwatywa podczas stosunku, z chłopakiem, z którym była dość krótko, doszukałam się w swojej przeszłości podobnej sytuacji, która miała miejsce ponad 10 lat temu. W tej chwili zamierzam jak najszybciej również zrobić test. Doszukuję się u siebie objawów, których teoretycznie nie ma (ale przecież te węzły), jednak gdy tylko zaczną mnie pobolewać mięśnie wpadam w panikę, płacze i tracę chęć do życia. Bez przerwy mam czarne myśli. W tej chwili, gdy pisze to wszystko, trzęsą mi się ręce i czuję duszności. Przepraszam za tak długi post. Nie wiem czy dobrze trafiłam, ale może znajdzie się ktoś, kto doświadcza podobnych dolegliwości/problemów.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ,!!!są to typowe objawy dla nerwicy lękowej która zapewne przejdzie w etap hipochondri jeżeli nie zaczniesz tego leczyć,to jest tylko nasza wybujała wyobraźnia,piszę bo twoje objawy są dosłownie identyczne jak moje,leczę się na to dziadostwo od 10 lat obecnie mam 30 lat,najgorsze jest to że nie można o tym przestać myśleć np. rozmawiasz. z kimś udajesz że go słuchasz a w żeczywistości myślisz o swoich węzłach i raku którego masz, a powodem powiększenia węzłów jest nowotwór i drzysz w środku ,ponieważ myślisz o wynikach swojego lekarza który stwierdził nowotwór złośliwy,ja na przykład obecnie mam raka krtani i jelita gróbego do tego tętniaka i obawiam się zatoru płucnego a w rzeczywistości nic mi nie jest,raz w tygodniu ból głowy i to przez ucisk guza ,wiem o czym piszesz i wiem jak ciężko się z tym żyje,najgorsze jest to że ludzie z którymi przebywarz nigdy tego nie zrozumieją,nerwica dopada najczęściej ludzi inteligentnych.Np rolnik który przyjdzie po 10h z pola nie ma pojęcia o żadnej nerwicy ponieważ tego nie rozumie,a jak ma złe samo poczucie to sobie piwo wypije i taka jest różnica między nim a nami ,ja zawsze jak zamykam się w sobie ze swoimi chorobami to mówię sobie tak.Samotny w śród ludzi którzy mówią on nigdy nie jest sam,koniecznie terapia i leki bez tego będzie ciężko,pozdrawiam i życzę powodzenia i pamiętaj że nie jesteś sama jest nas wielu :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam dziękuję za odpowiedź. No i pewne słowa pocieszenia. Monika - oczywiście, że myślałam i nadal myślę o terapii. Na razie umówiłam się do psychiatry. Zobaczę jak sprawy się mają. Sama mam świadomość, że dzieję się ze mną coś złego i nie mam tutaj na myśli tylko kwestii fizycznej. Mam objawy o których mówił Konrad. Najgorsze jest to, że mimowolnie odsuwam się od ludzi, czeto irytuje mnie ich radość, ponieważ czuję się nie rozumiana. Wszyscy powtarzają, że wszytko jest w porządku i zanim zacznę się czymkolwiek zamartwiać, powinnam wykonać badania, które potwierdzą lub zaprzeczą moje przypuszczenia. Tyle że na to potrzeba czasu, a ja obawiam się, tego że lekarze nie zdążą mnie zdiagnozować i będzie za późno:( Bóle mięśni i żeber nadal mi dokuczają a na dodatek mam natrętny ból głowy. Widzę że ludzie mają już dosyć moich narzekań i wcale się im nie dziwę. Za tydzień mam wyjechać na wakacje, zaplanowałam cudowne dwa tygodnie, ale nawet to mnie nie cieszy i boję się że swoim nastawieniem mogę popsuć wyjazd innym.Zaplanowałam już usg wszystkiego co możliwe, wizytę u onkologa, neurolog i psychiatry. Poza tym czuję silną potrzebę robienia morfologii co 2 tygodnie:/ Do tej pory byłam szczęśliwa, ni zwracałam uwagi na to co dzieje się z moim ciałem i szczerze mówiąc nawet nie wiem, jak długo te moje nieszczęsne węzły są powiększone. miałam hobby, uprawiałam sport, byłam aktywna. W tej chwii mam ochotę zamknąć się w domu i spać lub siedzieć w internecie w poszukiwaniu nowych chorób:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ellwe, Internet jest źródlem informacji, ale niekoniecznie prawdziwych. Czytanie niczego Ci nie da, oprócz wpędzenia Cię w stan lęku, więc proszę odpuść sobie poszukiwania chorób.

Pomyśl, gdybyś była na coś poważnego chora, nie żyłabyś już ;)

Umów się jak najszybciej na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie oczekiwania na wizytę u psychiatry. O terapii prywatnej też myślę. Wiem, że jestem trudnym przypadkiem. Martwią mnie jednak te silne promieniujące bóle pleców i głowy. które trwają cały czas.Czy ktoś z Was zmagał się z takimi objawami nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie oczekiwania na wizytę u psychiatry. O terapii prywatnej też myślę. Wiem, że jestem trudnym przypadkiem. Martwią mnie jednak te silne promieniujące bóle pleców i głowy. które trwają cały czas.Czy ktoś z Was zmagał się z takimi objawami nerwicy?

 

 

Na nerwicę cierpię ok 10 lat. W przeciągu tego czasu, a zwłaszcza w ostatnim okresie, cierpię na okropne bóle w krzyżu, w rejonie żołądka, oraz potworne głowy. Nie mogę sobie z tym poradzić. Czasami, jak napiję się alkoholu, rozluźniam się, wtedy ból znika. Nic innego nie pomaga. Nie miałam odwagi iść na terapię. Kilka lat żyję strachem, że mam różnego rodzaju nowotwory. Ok. tydzień temu wylądowałam w szpitalu ze sparaliżowaną twarzą oraz rękami, które wygięły mi się każda w swoja stronę i nie mogłam nimi ruszyć. Lekarz stwierdził, że to od stresu (oczywiście wyparłam się mówiąc, że wiodę całkiem spokojne życie). Prawda jest taka, że o chorobach myślę cały czas!! Potrafię nawet płakać, że jestem taka młoda, a chora.. Myślałam, że jestem silna, ale jestem słaba i bezradna.. Były nawet takie okresy, że sama dzwoniłam na pogotowie, lub symulowałam u lekarza rodzinnego, żeby tylko dostać na coś skierowanie..

 

Patrząc na swój przypadek, terapia jest obowiązkowa. Obecnie czekam aż mój upatrzony psychiatra wróci z urlopu i pędem biegnę do niego. Wizyta kosztuje 100zł. Jednak na chwilę obecną, kiedy całe dnie umieram z bólu, nie mogę oddychać, cała się trzęsę, serce wali jak oszalałe, odczuwam silne lęki... jestem w stanie wydać na siebie każde pieniądze. Szkoda czasu z tą wstrętną chorobą. Wolę odmówić sobie nową parę spodni, lub tusz do rzęs..

 

Trzymaj się!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×