Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boje się wszystkiego


maniek1234

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku uprzedzę, że obojętnie od tego jak może wam się to wydać głupie, chore i śmieszne, wręcz żałosne, ja naprawdę nie wiem co zrobić :(

 

Może najpierw wypiszę "dane" ważne do tego by każdy mógł potem wiedzieć o co chodzi i jaki co ma związek.

 

Ja mam 21 lat, żyję z rodzicami, w wieku, tata 50 lat, mama 47 lat, piesek, shih tzu, 4,5 roku, babcia (ze strony taty) 75 lat. Mam siostrę która żyje z chłopakiem, ma 23 lata. Mam też dziadka ze strony mamy w wieku 72 lat który żyje z synem (mój wujek), który ma lat 45 około.

 

Tata rok temu przeszedł zawał, mama ma tylko bóle nóg związane z pracą, babcia siedzi od dłuższego czasu w domu, bo miał usuwaną nerkę, ma tarczycę i zaćmę, jest schorowana, ale i tak myślę że dobrze się trzyma, choć jest słaba, bo mało się rusza, praktycznie tylko leży i śpi.

 

Babcia ze strony mamy umarła w wieku 69 lat, poczuła się słabo, trafiła do szpitala i po operacji była śpiączce i zmarła. Dziadek został sam z wujkiem, który też jest chory, ma zanik mięśni i chory kręgosłup, chociaż nie skarży się na przewlekłe bóle, dziadek też nie nie ma żadnych bólów i choć wydaje się iż po tych 5 latach, jest już w jakiś sposób ok, to... żyją sami, w swoim domu, na wsi, tak jak zawsze,...

Dziadek ze strony taty, zmarł dawno temu, też w wieku 69 lat, po prostu naturalnie...

 

Ja mam teraz 21 lat, i nie skończyłem szkoły, miałem problem z tym jak ludzie mnie postrzegali, jestem gruby i choć są odemnie grubsi, to chyba problemem jest fakt, że nie umiem się bronić... i boje się... nie mam kolegów, ani dziewczyny, siedzę w domu, bo ktoś musi być przy babci... zawsze byłem przestraszony, myślałem naprzód i bałem się, polegałem na rodzicach i siostrze, nie chciałem brać odpowiedzialności i przez jakiś czas chyba odpychałem te myśli, nie myślałem o tym w ogóle, wiedziałem o tym, ale nie myślałem... aż...

 

W wielkanoc, obejrzałem film, który uświadomił mi jak kruche jest życie i jak łatwo zostać samemu, uświadomił mi, że na całym świecie, cierpią zwierzęta i ludzie... próbowałem to sobie tłumaczyć, że... tak jest i nie mam na to wpływu, ale... te myśli się pogłębiły...

 

Teraz myślę, o tym, co będzie dalej... jestem bardzo związany z moją rodziną i psem, są dla mnie najdrożsi, ale wiem, że nie będzie tak wiecznie... że wszystko się skończy, siostra ostatnio mnie ochrzaniła, że mam tak nie myśleć, bo nic mi to nie da i tylko rodzicom szkodzę...

 

Ale ja już nie potrafię, przez kilka dni płakałem i... nie wiem co dalej robić, miałem swoje hobby, śledziłem info na tematy które mnie interesują w internecie, ale... to już mnie przestało cieszyć... rodzice pracują i mówią, że mam się nie przejmować tym, że oni utrzymują dom, bo ktoś musi pilnować babci... i ja to rozumiem, ale... nie wiem co mam robić... włączam tv... i widzę filmy i seriale z lat, kiedy byłem o wiele młodszy i kiedy byłem szczęśliwy, bo wiedziałem, że wszystko jest ok i że będzie ok... ale teraz widzę, że świat się zmienia, że aktorzy z którymi lubię oglądać filmy, starzeją się, odchodzą, że "znika świat, na którym się wychowałem, w którym czułem się szczęśliwy i bezpieczny"... choć, więc, że wiele lat, może być tak jak jest, to... to wiem, że kiedyś tak nie będzie i dlatego... się boję...

 

Jestem najmłodszy, nawet od siostry, wiem, że będę musiał patrzeć, jak mój piec, którego traktuje jak brata, jak mój tata, mama, będą się starzeć i umierać... mój pies, ma 4.5 roku, ale ten czas mija szybko i on zniknie i co wtedy... pustka... potem wiele lat, będą żyć rodzice i co... też znikną.... zostanie mi tylko siostra, mówię tylko bo... bo ona ma swoje życie i choć ona i rodzice mówią, że ona mnie nie zostawi, to wiem..., że to nic nie zmieni, ona mi pomoże, ale rodzice i pies... znikną i będę sam...

 

Tak myślę... czy życie polega na zastępowaniu wszystkiego?... rodzice i siostra choć kochają psa i traktują jak członka rodziny, to... kiedyś spytałem się ich, co będzie jak on odejdzie, czy kupimy nowego?... spodziewałem się odpowiedzi, że trzeba będzie żyć dalej, lub coś co mnie pocieszy, ale nie odp. że, nie wiedzą czy będą mieli pieniądze na nowego... Tak w głębi serca, zazdroszczę im tego iż są w tym wieku, sam bym chciał być w tym wieku... być już bliżej grobu niż dalej...

 

Boję się co będzie gdy będę musiał patrzeć jak będą się starzeć i umierać, a ja będę żył w świecie tego szajsu, tablety, super telefony, pieniądze itd.... boje się tego świata, ludzie których kochałem, odejdą, świat (filmy, autorzy książek) którym żyłem, przestanie istnieć i przyjdzie nowy...

 

Wstydzę się też siebie, kiedyś miałem psy i zwierzęta, których teraz nie ma, a ja dopiero gdy sam poczułem się słabo, przypomniałem sobie o nich... nie wiem co mam robić teraz, i jutro i za kilka lat, a płaczę gdy pomyślę co będzie gdy ci których kocham będą starzy i będzie ich coś bolało... a gdy odejdą, ja będę żył w świecie którego... się boję...

 

Boje się odpowiedzialności, bo co jeśli ja będę musiał się kiedyś opiekować rodzicami?... boje się tego... przerasta mnie to...

 

Wiem, że niektórzy mogą myśleć apropo psa, to tylko pies... ale dla mnie jest jak rodzina, jest z wyjątkowej rasy, która potrzebuje by ktoś przy nim był, ale mam wrażenie, że... nic dla niego nie robię, nic nie robię dla rodziców... ale to nie wrażenie, to prawda...

 

Boje się wszystkiego i nie wiem co robić, nie chcę tworzyć swojej rodziny i zapominać o tych których kocham, bo co będzie, jak o nich zapomnę... nie chcę tego... widzę jak świat na którym się wychowałem znika i boje się tego...

 

Ludzie którzy żyją wokół mnie... starzeją się i też umierają, sąsiedzi, ci dobrzy i ci "wrogowie", też znikną, aż zostanę stary i przestraszony z myślą, że... że jeszcze sporo czasu, będą tutaj musiał żyć, bez mojej rodziny w nowym świecie...

 

I czuję, że nie ma na to lekarstwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po historii rodzinnej przejdźmy do konkretu...

Ja mam teraz 21 lat, i nie skończyłem szkoły, miałem problem z tym jak ludzie mnie postrzegali, -dlaczego to co mówili na Twój temat było dla Ciebie ważne? Przecież to nie był nikt bliski na kogo zdaniu mogło Ci zalezeć jestem gruby i choć są odemnie grubsi - są też chudsi, robisz cos by to zmienić? , to chyba problemem jest fakt, że nie umiem się bronić... - potrafisz tylko nie próbowałeś (tak sądze) i boje się... - strach jest częścia Twojej natury, tylko zamiast szablozębnych boisz sie teraz opinii na swój temat nie mam kolegów, ani dziewczyny, - od kiedy to koledzy i dziewczna są tym co daje pewność siebie? zawsze byłem przestraszony, myślałem naprzód i bałem się, - nie zawsze... dziecko do 4-6 roku zycia nie myśli na przód - nie ma ego, polegałem na rodzicach i siostrze, nie chciałem brać odpowiedzialności - dobrze ze sie przyznajesz ;) To bardzo ważne bo wiesz nad czym pracować. Dorzucił bym jeszcze potrzebe akeptacji.

 

W wielkanoc, obejrzałem film, który uświadomił mi jak kruche jest życie i jak łatwo zostać samemu, uświadomił mi, że na całym świecie, cierpią zwierzęta i ludzie... próbowałem to sobie tłumaczyć, że... tak jest i nie mam na to wpływu, ale... te myśli się pogłębiły...

To prawda - tak się dzieje na swiecie. Reklamy tego nie pokazują. Reality show też nie. Seriale typu "dlaczego dupa" tez nie. Prawda czasami boli. Ale zamiast się bać - działaj, żyj - ciesz się!!!! Z tego co masz i co mozesz jeszcze uczynić by coś zmienić.

 

Teraz myślę, o tym, co będzie dalej... - to zależy od Ciebie.

 

Wyłącz tv - włącz myslenie. Czytaj książki brachu. Polecam "Drogę miłującego pokój wojownika - Dan Millman".

 

Jestem najmłodszy, nawet od siostry, wiem, że będę musiał patrzeć, jak mój piec, którego traktuje jak brata, jak mój tata, mama, będą się starzeć i umierać... Welcome to the real World mój pies, ma 4.5 roku, ale ten czas mija szybko i on zniknie i co wtedy... pustka... potem wiele lat, będą żyć rodzice i co... też znikną.... zostanie mi tylko siostra, mówię tylko bo... bo ona ma swoje życie i choć ona i rodzice mówią, że ona mnie nie zostawi, to wiem..., że to nic nie zmieni, ona mi pomoże, ale rodzice i pies... znikną i będę sam... - czy umierałeś juz wiele razy byś mógł powiedzieć co jest po śmierci?

 

Tak myślę... czy życie polega na zastępowaniu wszystkiego?... Jesz by się najeść, pijesz żeby się napić, żyjesz żeby żyć.

 

Boję się co będzie gdy będę musiał patrzeć jak będą się starzeć i umierać, a ja będę żył w świecie tego szajsu, tablety, super telefony, pieniądze itd.... boje się tego świata, ludzie których kochałem, odejdą, świat (filmy, autorzy książek) którym żyłem, przestanie istnieć i przyjdzie nowy... - myslenie o tym co może być tworzy halucynacje, myśli i wyobrażenia na temat przyszłości. Myślenie o tym co bedzie zabiera Ci to co jest tu i teraz.

 

Wstydzę się też siebie, - do kogo sie zatem porównujesz?

 

 

 

Boje się wszystkiego i nie wiem co robić, -nie boisz się komputera - bo napisałeś ten post.

 

I czuję, że nie ma na to lekarstwa... - jest - MIŁOŚĆ do siebie na początek a reszta przyjdzie sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie grubym, to nie jest mój kompleks, kiedyś tak było, ludzie wykorzystywali to i... było jak było, mój tata jest gruby i moja siostra też teraz przybrała na wadze, i ona sobie z tym radzi, choć zawsze była szczupła, po prostu żyje i jej to nie przeszkadza, jest silna psychicznie. Ja nie jestem, ale teraz, bycie grubym, mi nie przeszkadza...

 

Ale nie rozumiem o co ci chodzi... "historii rodzinnej", dla mnie to ważne, a ty to tak... spłycasz? :(

 

 

Moim problemem nie jest brak pewności siebie, to mi nie potrzebne, boje się braku rodziny, tej której mam i świata który znam i który już mija :(

 

Nie wiem, czy dziecko 4-6 letnie tak ma... ale ja, zawsze się bałem i tak myślałem, pamiętam iż wśród rodziny krąży żart, gdy chciałem gdzieś pójść, nawet do drugiego pokoju, mówiłem, do mamy, lub taty, czy dziadka, by szła/szedł, ze mną, bo się boję, oni na to, a czego?, a ja "wszystkiego" i tak było zawsze, w całym dzieciństwie, a teraz zauważyłem dopiero, że... że to jest część mojej natury, że ja nie wyrosłem z tego :(

 

Boje się brać odpowiedzialność, a nie boje się braku akceptacji...

 

Nie zależy ode mnie, nie jestem w stanie sprawić by moja rodzina, mój pies, żyli wiecznie, nie mogę sprawić, bym umarł wcześniej :(

 

Nie mówię o tym co będzie po śmierci, jestem wierzący i wierzę iż po śmierci, ludzie i zwierzęta są w jednym miejscu...

 

Problemem jest i będzie ich brak tutaj...

 

Przepraszam, że to piszę, ale... nie zrozumiałeś mnie, problemy które wypisałem i na które odpowiedziałeś... nie pomogły mi te odpowiedzi, albo były nie na miejscu, tzn, nie odnosiły się do tego co piszę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KAżdy się boi stracić bliskich..wszyscy się zastanawiamy co będzie dalej..ja również nie wiem jak będę żyć kiedy zabraknie mojej mamy..kiedy o tym pomyślę automatycznie mam łzy w oczach..ale póki co.. ONI SĄ! Powinieneś zacząć cieszyć się z dnia codziennego z chwili z najmniejszych rzeczy..kiedy zaczną cieszyć Cie najdrobniejsze rzeczy zaczniesz cieszyć się również chwilą, która trwa a tym samym zaczniesz doceniać to co jest i zobaczysz, że teraz myślenie o przyszłości nie ma sensu bo zabiera nam cenny czas z naszymi bliskimi..Trudno odpychać od siebie te okropne myśli i tutaj warto udać się do terapeuty..to nic strasznego lekarz taki sam jak każdy inny a może pomóc odzyskać normalne życie :) Trzymaj się na pewno dasz radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... tylko mam wrażenie iż u mnie jest to silniejsze, od zawsze byłem silnie związany z rodziną i... czasem o tym zapominałem, że w niektórych przypadkach zdrowie rodziny mnie nie obchodziło... to chore i głupie... ale tak było, nie wiem czy to było spowodowane tym, że myślałem iż oni są nietykalni i zawsze będą przy mnie... ale no tak było... :(

 

Wiesz, po prostu, trudno mi się cieszyć z tego co jest, jestem wdzięczny bogu, że jest tak dobrze, ale... wiem, że to się skończy, że będę żył kiedyś bez nich... że... świat się zmieni, że w tv, na bilbordach, w radiu, wszystko będzie inne, że to na czym się wychowałem i z kim żyłem, przestanie istnieć...

 

To mnie naprawdę przeraża...

 

Co do terapeuty... mogę tylko przez internet się próbować gdzieś skontaktować, bo nie wychodzę często z domu, mój pies jest z rasy, która potrzebuje by przy nim być, bo... taką mają naturę :P i ja wolę przy nim być, zaś druga sprawa, to babcia, przy której trzeba być, bo trzeba się nią zająć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, po prostu, trudno mi się cieszyć z tego co jest, jestem wdzięczny bogu, że jest tak dobrze, ale... wiem, że to się skończy, że będę żył kiedyś bez nich... że... świat się zmieni, że w tv, na bilbordach, w radiu, wszystko będzie inne, że to na czym się wychowałem i z kim żyłem, przestanie istnieć...

 

To mnie naprawdę przeraża...

 

Tu naprawdę nie poradzisz nic więcej jak zmiana toku myślenia..i nastawienia..żyjesz w ciąglej obawie..musisz(z pewną pomocą) przestać dopuszczać do siebie te mysli. Uwierz wielu z nas ma tak samo tutaj. Mnie nachodzą bardzo często obawy o moją rodzinę..zdarza się, że jak zamknę oczy widzę jak ktoś z nich ginie..ale to jest tak bolesne, że automatycznie ganię się za takie myślenie - no bo przecież tego nie chcę! Chcemy żeby nasi bliscy żyli, więc nie możemy dopuszczać do siebie tak okrutnych myśli..Cieszmy się, że są, że są wsparciem.

Co do terapeuty... mogę tylko przez internet się próbować gdzieś skontaktować, bo nie wychodzę często z domu, mój pies jest z rasy, która potrzebuje by przy nim być, bo... taką mają naturę i ja wolę przy nim być, zaś druga sprawa, to babcia, przy której trzeba być, bo trzeba się nią zająć

 

Co do tego to rozumiem Twoją trudną sytuację..ale jestem pewna, że Twoi bliscy zrozumieją również Ciebie jeśli zechcesz wyjść. Jedna wizyta zajmie Ci godzinkę..napewno znajdzie się ktoś kto w tym czasie zostanie z babcią. Tak samo myślę, że powinieneś wyjść do ludzi - to jest świetna terapia. Też zaczęłam się odseparowywać (mam trochę inny problem niż ty, nerwica lękowa i hipochondria) i wtedy było jeszcze gorzej..bo jeśli nie zmieniasz otoczenia to nasilają się Twoje lęki..organizm reaguje tak, że natretne myśli wygrywają z codziennymi czynnosciami.. A wychodząc do ludzi automatycznie wkraczasz w nowe towarzystwo, otoczenie, miejsca.. masz nowe odczucia, inne emocje..myśli zmieniają kierunek.. spróbuj bo to jest duża pomoc w walce z lekiem..ciężko jest się przemóc ale jak już zobaczysz, że raz Ci pomogło wyjście do ludzi do potem będziesz sam chciał powtarzać te spotkania! Ale napewno musisz chcieć - i nie szukać wymówek bo jak mówilam jestem przekonana, że znajdzie się ktoś kto zostanie na tę chwilę z babcią.. Mój lekarz mi powiedział porownując oczywiscie do mojego problemu "łatwiej jest powiedzieć potem, że się bylo chorym niż przyznać się, że nie dałem rady" ;)dość brutalne słowa ale jednak mają sens.. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeuta odpada niestety, bo... 1) rodzice różnie pracują, a babcia musi mieć opiekę 24/7 2) piesek, to mały shih tzu, 4.5 roku, choć często wariuje, to potrzebuje by ktoś przy nim był. A co do wychodzenia... ehh, nie ma na to na razie szans... a ja boję się wszystkiego... straty bliskich i tego świata przyszłości... kasa, technologia... to mnie przeraża...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jest jeszcze siostra..ją też możesz poprosić o zmianę przy babci prawda? :) ja nie chcę Cię oceniać bo ty sam wiesz najlepiej czy jest taka możliwość czy nie ale mnie osobiście się wydaje, że boisz się rownież sięgnąć po pomoc..dowiedz się może są wizyty domowe..tu napewno jest potrzebna psychoterapia :) no i leki..które osobiscie biore chodź też wolalabym się obyć bez..ale pomagają napewno zagluszyc mysli :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo, siostra już z nami nie mieszka, mieszka u chłopaka w dość dużym domu, jego rodziców, mieszka z nimi jeszcze jego młodsza siostra i pies i ona przyjeżdża... czasami raz na miesiąc, a czasami częściej, ale nie tak by móc być przy babci, bo... bo to by było bez sensu, ma spory kawałek do nas, a... to po prostu bez sensu, żeby tak jeździć na zmiany, ona ma teraz swoje życie... :| tak bywa...

 

Co do wizyt domowych... moi rodzice wzięli by mnie za wariata, tak myślę, chociaż nie, wzięli by za wariactwo, taki pomysł, bo w końcu... trzeba żyć i nie ma co się pie****ć :P tak by to ujęli w swoich słowach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli to rodzice to zrozumieją..:) wystarczy szczera rozmowa..ja na poczatku balam się powiedzieć swojemu tacie (mamie mogę jak najbardziej zaufać) w koncu się przełamałam..wysluchał..zrozumial jeszcze ucalował w czolo i powiedział, że się cieszy, że się zdobylam na pomoc psychiatry :) sprobuj nic nie stracisz..a najlepiej porozmawiaj, że chcesz..i wtedy napewno sami coś wymyślą, żebyś znalazł czas iść na wizytę..:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... ja potrzebuję rozmowy z ludźmi... silnymi psychicznie i życiowymi, którzy mi coś powadzą... rodzice podchodzą do tego tak, że życie to życie, nie ma lekko i trzeba przez wszystko przejść, a za pomysł o psychiatrę to... by mnie w najlepszym przypadku, wyśmiali, nie mówiąc o gorszym :P

 

Ja starałem się napisać, dokładnie wszystko co mnie trapi, mam nadzieję, że jednak ktoś zrozumie dokładnie wszystko co mnie gryzie, nie tylko strzępki, ale dzięki za twoje słowa :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

julkaapril, "Każdy się boi stracić bliskich.. "- ja się nie boję. Mam świadomość tego że każde "ciało" umiera. Dusza - nie umiera. Nie okłamuje się że tak nie będzie bo to głupie. Poza tym szkoda mi czasu na myślenie o tym. Wolę z nimi przebywać, rozmawiać, śmiać się i cieszyć się ich obecnością.

 

maniek1234, Niczego nie spłycam - daję Tobie do zrozumienia że jesteś bardzo zależny od tego co się dzieje w domu. Od rodziny. A czujesz się źle dlatego że tak właśnie jest. A jeśli byś przestał to wziął byś odpowiedzialność w swoje ręce. I czuł się dobrze.

 

maniek1234, "boje się braku rodziny, tej której mam i świata który znam i który już mija" - załóż swoją rodzinę (nie ironizuję) odetnij pępowinę od swojej rodziny. Świat robi swoje, jest taki jaki jest i nie pyta czy Ci się to podoba czy nie - zmień stosunek do niego bo jeśli zostaniesz przy tym podejściu które masz czyli nie wyrażasz zgody na to jaki on jest - będziesz cierpiał.

 

Ja też prosiłem mamę żeby chodziła ze mną siku - długo... długo... Nie jesteś skazany na lęk. Mówię tak bo sam to zrozumiałem. To nie są suche teksty tylko lekcje wyciągnięte z rzeczywistości.

 

Nie chcesz wziąć odpowiedzialności za swoje życie - BO...??????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maniek1234, wydaje mi się,że cię rozumiem. Moje najgorsze myśli jakie mnie wręcz dręczą,męczą to co zrobie ze wszystkimi rzeczami moich rodziców (ubrania,książki w wielkiej liczbie,inne przedmioty) jak oni umrą. Jak to będzie kiedy odejdą. Jak ja to przeżyje. Boje się,bo wiem,że to może nastąpić tak naprawde każdego dnia. Wystarczy,że nie odbiorą telefonu a ja już mam czarne myśli...Też mam psa i też jestem z nim związana...tylko,że moja sunia ma 14 lat,wiec..sam rozumiesz. Mam tylko ogromną nadzieje,że mnie nie bedzie w domu kiedy odejdzie bo nie przeżyłabym tego. Mam 20 lat i od października (mam nadzieje) zaczynam studia. Będę musiała zostawić rodziców i zamieszkać w innym mieście,sama....Więc to wyzwanie,które mnie nie minie.

Trzymaj sie! Nie jesteś sam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo się boję, a co do rodziny, to jest moja rodzina, nie chce zakładać własnej i zapomnieć o tym co było, nie chce też czekać wieczności by się z nimi spotkać, kiedyś, gdzieś tam, tego się boję, vii nie pisz już bo... bo mnie dobijasz... :(

 

-- 14 maja 2013, 10:58 --

 

maniek1234, wydaje mi się,że cię rozumiem. Moje najgorsze myśli jakie mnie wręcz dręczą,męczą to co zrobie ze wszystkimi rzeczami moich rodziców (ubrania,książki w wielkiej liczbie,inne przedmioty) jak oni umrą. Jak to będzie kiedy odejdą. Jak ja to przeżyje. Boje się,bo wiem,że to może nastąpić tak naprawde każdego dnia. Wystarczy,że nie odbiorą telefonu a ja już mam czarne myśli...Też mam psa i też jestem z nim związana...tylko,że moja sunia ma 14 lat,wiec..sam rozumiesz. Mam tylko ogromną nadzieje,że mnie nie bedzie w domu kiedy odejdzie bo nie przeżyłabym tego. Mam 20 lat i od października (mam nadzieje) zaczynam studia. Będę musiała zostawić rodziców i zamieszkać w innym mieście,sama....Więc to wyzwanie,które mnie nie minie.

Trzymaj sie! Nie jesteś sam!

 

Ja tego wyzwania nie chcę, mój pies ma 4.5 roku, jest dla mnie jak brat, ale gdy ja będę miał lat... 50? ich wszystkich już nie będzie... dobija mnie to, że będę patrzył jak będą się starzeć...

 

Codziennie próbuję spać dłużej na siłę, bo wtedy... o niczym nie myślę... a jak już wstanę to się boję, płaczę, mam lęk... :( :( :(

 

-- 14 maja 2013, 14:30 --

 

Codziennie widzę jak życie idzie dalej... reklamują te gówna, tablety, laptopy, kupujcie, bo to spaja rodzinę... przyjdzie mi żyć w świecie, który mnie przygnębia, a obok mnie nie będzie ludzi których kocham...

 

Nie wiem co mam zrobić, nie chcę kiedyś zastępować ludzi których kocham, chcę mieć tych co mam, chcę by mój pies był przy mnie i.... już sobie z tym nie radzę, boli mnie głowa i jest mi smutno :(

 

-- 14 maja 2013, 15:54 --

 

Co chwilę przypominam sobie coś co chciałbym tutaj napisać...

 

Obecnie po głowie chodzi mi myśl, że... nie mam po co żyć... nic mi już nie sprawia przyjemności, rzeczy które lubiłem robić i plany na przyszłość... teraz to wydaje się... nie, jest bzdurą, rzeczy które chciałem kupić... to tylko głupie rzeczy, rzeczy, nic nie znaczące... nie wiem, co mam robić, wszystko wydaje się bez sensu, bo są to tylko błahostki... teraz jest ok, jest rodzina, ale... ten czas tak szybko mija i... w końcu obudzę się i ich już nie będzie... nie wiem naprawdę co mam myśleć, oczy bolą mnie od płaczu :(

 

-- 16 maja 2013, 06:48 --

 

Szkoda, że nikt nie jest mi w stanie pomóc :( strasznie źle się czuję, gdy rano się obudzę i... czuję, że kiedyś obudzę się sam, bez tych których kocham... dalej nie wiem co mam zrobić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×