Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ile tak naprawdę zależy od ciebie?


Arhol

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie,ostatnio frasuje mnie ta kwestia,oklepana jak d*pa pani lekkich obyczajów przy autostradzie...

 

Wszyscy tutaj zmagamy się/zmagaliśmy z różnego rodzaju problemami,zaburzeniami,nałogami,myślami, i całą resztą....

Moje pytanie jest proste - Ile procent,czy jak duży udział mamy my sami w walce z wszelkimi niedogodnościami,to jacy jesteśmy,jak się ukształtowaliśmy,a jaki wpływ miało otoczenie,przeszłość,dzieciństwo, charakter i inne "czynniki losowe" bądź rzeczy na które siłą rzeczy nie można było mieć wpływu.

 

Moim zdaniem - (choć wszystko jest czysto hipotetyczne,oparte tylko na moim subiektywnym odczuciu, i mówię o własnej sytuacji) - Na koło 70% miałem wpływ, i mogłem cześć rzeczy zmieniać,podejmować mądrzejsze i rozsądniejsze decyzje by nie skończyć w sytuacji jakiej jestem dzisiaj,niestety przez własną głupotę i charakter skończyłem w momencie gdzieś "pomiędzy" - nie mogąc dobić dna,ale też i ruszyć do przodu, ewentualnie bardzo wolno.

Pozostałe 30% podzieliłbym na połowę - 10% - wina wieku,młodości i głupoty,brak samoświadomości (jak to dzieciak)

20% - wina rodziny,przez danie dużej swobody,ale też i pozostawienie samemu sobie (nie w sensie potrzeb doczesnych),także wpływ 1 osoby z rodziny która czepianiem się o wszystko i toksycznością mogła spowodować zaniżoną samoocenę.

 

Oczywiście nie twierdzę że wszystkie te proporcje są prawdziwe,to tylko moja teoria,może być błędna, a nawet wierutną bzdurą,jeśli ktoś ma jakieś materiały naukowe dotyczące tej kwestii, prosiłbym o linka tu w temacie.

 

Jeśli takowy temat był,bądź wypisałem tu jakieś głupoty/herezje proszę o przeniesienie do śmietnika i zapomnienie o incydencie :lol:

Jeśli nie - zapraszam do dyskusji i opinii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, to pytanie

Ile tak naprawdę zależy od ciebie?
to jest sztuczny podział i nie sposób odpowiedzieć na to pytanie, bo samo to "ciebie", jest ściśle zdeterminowane środowiskiem zewnętrznym, więc jak podejmiesz decyzje to nie jest ona wyizolowana od reszty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że większość trudno tak powiedzieć dokładnie ile zależy od nas samych, nie lubię i nie uważam za słuszne obarczać innych począwszy od rodziców, szkoły, kraju winą za to że moje życie jest do dupy. To ja, głównie moje lenistwo, brak wiary w siebie jestem winień swojej sytucji życiowej. Większość ludzi miała trudniejsze dzieciństwo ode mnie, gorszy start życiowy a lepiej im sie życie układa, to ja po prostu jestem beznadziejny i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Srodowisko,wychowanie nas kształtuje w dużym stopniu natomiast uwarzam,że wiele zależy od nas samych.Od naszego sposobu myslenia,postrzegania który warunkuje nasze realia.Dostajemy w zyciu to na czym sie skupiamy

o czym myslimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temu, że jestem leniem to sam jestem sobie winien.

Temu, że jestem do niczego, to albo są winni rodzice, albo szkoła, albo ja sam, trudno stwierdzić dokładnie.

Lęków winni są albo rodzice, albo szkoła, albo mają podłoże endogenne.

Zaburzeń seksualnych w stylu parafilii to raczej nie jestem winien, parafilie są chyba wrodzone.

Zachowań aspergerowych winni są albo rodzice, albo szkoła, jeśli wynikają z nerwicy. A jeśli faktycznie mam zespół Aspergera, to mam go wrodzonego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko podać procentowy udział :smile: ale chyba czym jesteśmy starsi/bardziej dojrzali tym więcej zależy od nas, pomijając zaawansowaną starość kiedy człowiek już niedomaga. Jako dziecko jesteśmy wyłącznie zależni do otoczenia i jeśli to otoczenie nas źle ukształtuje to w dorosłym życiu mamy problem ze sprawstwem, widzimy siebie jako nieudaczników nie dostrzegając że teraz już sami możemy coś kształtować. Otoczenie może nam nasr** w papierach już we wczesnym dzieciństwie i w przyszłości wszystko będzie przychodzić trudniej, ale ostatecznie to chyba od nas zależy czy to przeskoczymy czy nie.

 

W ogóle jestem zdania (obserwując jaka u nas panuje kultura i model wychowania), że każdy byłby chory psychicznie gdyby trafił w życiu na wystarczająco dużą ilość przeciwności, i odwrotnie. Gdyby mi się w dorosłym życiu zajebiście powodziło, to może byłabym jednie osobą "z charakterem" a nie osobą "z zaburzeniami". Ostatecznie to jednak ode mnie zależy czy tak już zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie mamy wpływ na te rzeczy, których jestesmy świadomi. Np musze wiedzieć, ze jestem chora, żeby podjąc decyzje o leczeniu/lub braku leczenia. Muszę zdawać sobie sprawę, że robię coś źle, inaczej dalej będę to robić itd.

Kolejna sprawa, czy rozpoznanie problemu skutkuje prawidłowymi decyzjami, działaniami... do sukcesu daleka droga - często nawet jeśli próbujemy cos zmienić, nie udaje się z róznych przyczyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, ja mam podejście możliwe, że podobne do zmiennego. Najpierw należy odpowiedzieć, gdzie kończy a gdzie zaczyna się to 'ja' które jest odpowiedzialne. Na podświadomość nie masz wpływu na bieżąco, ale przecież też jest to część ciebie i ma wpływ na twoje decyzje. Dla mnie pytanie bardziej dotyczy poczucia winy: kto zawinił? Można rzeczywiście przeprowadzać Rewolucję Francuską w swojej psychice i wydać wyrok egzekucji na połowę wewnętrznego towarzystwa. Szukać winnych. Ja proponuję za przeciwnika uznać poczucie winy i leczyć się z tego. Nie żałować życia na błędne decyzje, wtedy łatwiej podejmować te prawidłowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już od dzieciństwa popełniałem spore błędy, głownie chodzi o lenistwo. W okresie podstawówki z pożytecznych rzeczy, to tylko za lekcję się brałem chętnie, a tak to dobrze mi było z tym, że matka mnie zawsze we wszystkim wyręczy, nie robiłem nic pożytecznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, dzieci tak mają. No chyba nie wymagasz od brzdąca perspektywicznego myślenia. Dzieci to hedoniści, robią to co lubią a unikają tego co nudne.

Ale w okresie podstawówki to chyba zdecydowana większość dzieci ma już jakieś domowe obowiązki i chyba strasznie na to nie narzekają, a ja poza nauką nie robiłem nic pożytecznego, byłem większym leniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już, to dlatego, że nie byłeś motywowany i być może nikt cię tego nie nauczył.

Ale wydaję mi się, że gdybym miał rozum w głowie, to w pewnym momencie (najdalej pewnie gdzieś tak pod koniec okresu podstawówki) przestałbym leniuchować i zaczął coś robić.

Obecnie dalej robienie czegoś wydaję mi się nudne i mulące. Przeszkadza mi także mój pewien perfekcjonizm, bo gdy ktoś mi każe coś zrobić, to czasem mnie denerwuje, że muszę wiele razy sprawdzić, czy dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tytuł powinien brzmieć"ile zależy od waszego zdrowia"jest powiedzenie"problemy są.poto masz zdrowie żeby je rozwiązać.ja gdybym urodził się "przeciętniakiem" to bym nie przechlał i nie przećpał i nie przehulał swojego dzieciństwa,młodości,życia,rozumu i ambicji tak jak to robi 90% populacji którym się wydaje że jak mają się dobrze to tak będzie wiecznie i cały świat należy do nich.ja bym po podstawówce języki,języki i jeszcze raz języki.do tego gdyby utrzymac się w robocie było równie normalnie i łatwo jak ubrać buty i wyjśc z domu to bym szukał w ogłoszeniach i pisał CV.i bym dostatnio żył na emigracji.z lachonami bym sie nie spieszył a tym bardziej z dzieciarnią,nie korzystałbym z powodzenia i z bycie ciachem do schrupaniana głupoty,imprezy,zabawy nie marnowałbym czasu. robił bym to co do mnie należy a nie korzystał z tego że mnie lubią za to że jestem zdrowy.języki i praca przedewszystkim.wysiłek w pozniejszych latach był by sowicie wynagrodzony w postaci spokojnego miejsca na starość,wysokiej emerytury pracowniczej i humanitarnej opieki medycznej.to normalne że choruje się na stare lata.nienormalne jest urodzić sie inwalidą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czyli co Ci co sie dorabiaja nie wiadomo jakis fortun, jezdza samochodami za 1kk leza tylko w lozku a wszystko im samo przychodzi?

 

nie o to chodzi, ale każda decyzja człowieka każdego jest ściśle uwarunkowana, nie ma wolnej woli.

jak ktoś jest leniwy to nie z wyboru, jak ktoś pracowity nie z wyboru, nic nie zależy od nas, w sensie, że idziemy tak jakby zdeterminowaną ścieżką przez życie, w sieci przyczyn i skutków. ;)

 

także w takim sensie, nie w takim potocznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem leniwy raczej z głupoty z wyboru, no bo to ja podejmuję głupią decyzję, żeby nic nie robić, no bo nie robiąc nic zapewniam sobie wygodę, nie wkładam w nic wysiłku, nie robię tego, co mnie nudzi, a także nie narażam się na poczucie porażki, wyśmianie, krytykę, jakby mi coś nie wyszło.

W ogóle teraz jestem większym leniem, niż w dzieciństwie, bo oprócz słuchania muzyki, siedzenia w internecie, picia coli, oglądania telewizji, jedzenia i spania, to nudzi nie robienie czegokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×