Skocz do zawartości
Nerwica.com

wątpliwości...


Bree

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nie wiem czy w dobrym dziale założyłam temat. Byłam dzisiaj na terapii i czuję się zdemotywowana do czegokolwiek, muszę to z siebie wyrzucić.... Nie wiem czy jest sens kontynuować tą terapię, czy terapeutka jest zła, czy ja. Proszę o jakieś rady.

Terapię zaczęłam na początku marca, byłam tam już kilka razy i wciąż mam wątpliwości, że moje gadanie o wszystkim i o niczym mogłoby mi jakoś pomóc. Za pierwszym razem było super, zwierzyłam się terapeutce i mówiłam co myślę, a ona przytakiwała że rozumie. Poniekąd było to spełnieniem mojego marzenia, aby ktoś wszedł w moją głowę i mnie zrozumiał. Niestety po tej euforii przyszło jakieś załamanie, gdy zaczęło się okazywać że trafnie diagnozowałam sobie konkretne choroby/zaburzenia. Mam nerwicę i osobowość unikającą.

Za pierwszym razem powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia, później już terapeutka ciągnęła mnie za język, a raz nawet nie udawało się ciągnąc, to kazała mi robić rysunki z których tez nic nie wyszło, więc wymyśliła abym opowiedziała jej całe swoje życie. Zawsze jest tak, ze jak tam przychodzę to pada pytanie co tam. Odpowiadam dziękuję, dobrze :) i zapada cisza. Czasem coś powiem więcej, kilka newsów z mojego życia. I znów cisza. Im dłużej ta cisza trwa, tym bardziej jestem spięta i zażenowana i żałuję że tam jestem.. w końcu terapeutka zaczyna mówić o tym że muszę z nią pracować, mówić cokolwiek a ona "sobie wybierze to co najważniejsze", ale ja mam pustkę w głowie. Trwa to kilka minut, ale czuję jakby trwało godziny, poza tym z każdą minutą jest mi co raz bardziej przykro bo czuję że wyrzucam pieniądze w błoto. No więc dzisiaj zaczęłam coś mówić, o problemie z dnia wczorajszego, po raz kolejny zeszło na temat mojej mamy i po raz kolejny terapeutka wyciągnęła te same wnioski które wyciąga za każdym razem, że odwrócenie ról i że jestem matką dla swojej matki itd itd. Po raz kolejny tez zapytała ile mam lat. Nie wiem czy to takie ważne, wyglądam bardzo młodo, ale skoro pracuję tzn że muszę mieć 20 kilka. terapeutka wszystko zapisuje, zawsze jak już coś gadam to ona to notuje. Na początku myślałam, że robi te notatki po to, aby mieć "historie choroby" pacjenta i że zagląda do niej aby później być w temacie. Ale ona raczej nie zagląda, bo za każdym razem pyta ile mam lat i za każdym razem do zapisuje... Przez to ze ciągle pyta o to samo i ciągle wyciąga te same wnioski, myślę że to wszystko stoi w miejscu i zawsze będzie stać... a ja płacę... terapia kosztuje mnie 20% mojej pensji, w tej chwili mnie na nią stać, mam pieniądze z kredytu, za kilka miesięcy dostanę fajną odprawę z pracy, ale jeśli nie znajdę nowej pracy, to będę żałować że wyrzuciłam pieniądze w błoto. Na dobrą terapię nie byłoby mi żal, ale na zła... właściwie to nawet nie chodzi o to że terapia jest, czy może być zła, może to ze mną jest coś nie tak, za mało mówię itd. A nawet jakbym mówiła dużo, to nadal nie rozumiem jak takie gadanie miałoby mi pomóc. Równie dobrze mogę sobie w domu do ściany gadać...

Wracając do tego co było dzisiaj; Mówiłam o mojej mamie,pani psycholog na to że ooo w końcu się otworzyłam, czy wcześniej się bałam, czy tak ją sprawdzam?! nie zrozumiałam pytania, ale wyjaśniłam, że powiedziałam o swojej najnowszej sytuacji problemowej, ale zwykle nie mam żadnych takich problemów, a moje życie jest monotonne, więc to że akurat dzisiaj miałam o czym mówić to przypadek. Tego już nie powiedziałam, ale nie widze żebym dzisiaj powiedziała coś więcej niż zawsze. Było jeszcze ok 10 minut do końca, a ta pani powiedziała oooo zbliżamy się do końca, i zaczęła szukać dogodnego terminu następnej wizyty, wkurzyłam się, bo znowu oczami wyobraźni zobaczyłam jak marnują się moje pieniądze, i zadzwonił jej telefon, jakaś kosmetyczka albo lekarka..... zaczęła się z nią umawiać... wcześniej jak czasem dzwonił telefon to go wyciszała, albo odbierała i mówiła, że jest zajęta i oddzwoni, a teraz się umawia z jakąś babą... wtorek nie, to może środa? ok to o 15 ... ochhh nie może pani? a na 16 tez ma pani kogoś?... itd itd. Trwało to na pewno kilka minut, a ja poczułam się olewana. Jestem przyzwyczajona do tego uczucia, ale myślałam że w takim miejscu mnie to nie spotka... nie mówiąc już o marnowanych pieniądzach.... w końcu się umówiła i mówi do mnie Pani Madziu.... ( nie mam na imię Madzia, kiedyś też nazwała mnie Małgosią, ale to olałam bo była obecna ze mną tylko przekręciła imię, a teraz była myślami z panią Madzią, to pewnie ta fryzjerka).

Ta pani ma dobre opinie, ma duże doświadczenie itd. Ale może powinnam iść do kogoś innego? A może to i tak bez sensu bo może to ze mną jest coś nie tak i jestem zamknięta na terapie? A może w ogóle ta cała psychoterapia nie jest mi potrzebna, nie dowiedziałam sie na niej niczego, czego wcześniej sama bym nie wymyśliła... Ostatnie dni są dla mnie dziwne, źle się czuję. Już mi nie pomagają tabletki na sen ani na ból głowy, może powinnam iść do psychiatry...

 

Zastanawiam się wciąż, czy faktycznie mam nerwicę. Czytam tu na forum i w innych miejscach w sieci, o atakach, wzywaniu karetki, strachu przed wyjściem z domu itd itd. Ja nic takiego nie mam. Nie mogę spać, rano nie mogę wstać, serce bije mi nie równo ale może po prostu jest z nim coś nie tak (czekam na wizytę u kardiologa aby ocenil jaki jest tego powód). Miałam lęki nocne, ale miesiąc temu mi przeszło, teraz tylko czuję masakryczne zimno gdy leżę w łóżku... tylko tyle dziwnych objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bree, z jednej strony to dopiero kilka spotkań, z drugiej - chyba też bym miała wątpliwości w takiej sytuacji... Na następnej wizycie powiedz jej, co Ci nie pasuje i wkurza, zobacz co odpowie i zdecyduj. W ogóle co ona na to, że masz pustkę w głowie?

Za to odbieranie telefonu, nawet jak już był koniec sesji i miałyście ustalać termin, raczej nie powinno mieć miejsca :?

 

Nerwice są różne i to nie tylko ataki paniki, każdy ma inne objawy. Ja podziwiam, że z osobowością unikającą jesteś w stanie mówić terapeutce o swoich problemach, myślach - więc jak widać każdy inaczej przechodzi nawet tą samą chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abraxas, bardzo dziękuję za odpowiedź.

co ona na to, że masz pustkę w głowie?

w sumie nic. Milczy i się uśmiecha albo mówi, że terapia polega na tym że to ja mam mówić i jak nic nie chcę mówić to możemy milczeć przez godzinę itd itd. Albo że skoro do niej przychodzę, tzn że chcę sobie pomóc ale nie pracuję nad tym itd itd.

 

Z jednej strony czuję że nie chcę tam chodzić i że nic mi to nie da, a z drugiej boję się że całe moje życie będzie wyglądało tak jak teraz, bo nigdy się nie zmienię.

 

Myślałam o tym non stop od wczoraj i chyba wymyśliłam coś mądrego :P Na mojej uczelni mogę bezpłatnie skorzystać z pomocy psychiatry lub psychologa, więc pójdę tam i opowiem to wszystko. Może udzielą mi jakiejś rady. Myślałam, żeby iśc do innego terapeuty i o tym powiedzieć, ale bałam się że on by mi wmówił że potrzebuję terapii i że u niego... aby wyciągnąć ode mnie kasę. A jak pójdę na uczelni, to nie muszę się o to obawiać :) Tylko kogo wybrac? Psychologa czy psychiatrę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milczy i się uśmiecha albo mówi, że terapia polega na tym że to ja mam mówić i jak nic nie chcę mówić to możemy milczeć przez godzinę itd itd. Albo że skoro do niej przychodzę, tzn że chcę sobie pomóc ale nie pracuję nad tym itd itd.

Hm, na szczęście nie mam doświadczenia z różnymi nurtami i licznymi terapiami, ale nie rozumiem takiego podejścia. Bo wychodzi na to, że według niej coś ukrywasz i nie chcesz mówić. Rzeczywiście tak też może być, bo człowiek nie chce czegoś powiedzieć i kłamie, ale to przecież inna sytuacja, a ona chyba wrzuca to wszystko do jednego worka. A przecież nie o to chodzi, ja też często mówię, że mam pustkę, ale jeszcze nie usłyszałam takiego tekstu jak Ty.

 

Skoro masz obawy przed psychologiem wyciągającym kasę, to idź na nfz ;) Co do pomysłu, jeśli masz taką potrzebę to poradź się kogoś, ale ja bym to zrobiła po tym jak już pójdziesz na kolejną sesję i porozmawiasz o swoich wątpliwościach z terapeutką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, na szczęście nie mam doświadczenia z różnymi nurtami i licznymi terapiami, ale nie rozumiem takiego podejścia. Bo wychodzi na to, że według niej coś ukrywasz i nie chcesz mówić. Rzeczywiście tak też może być, bo człowiek nie chce czegoś powiedzieć i kłamie, ale to przż inna sytuacja, a ona chyba wrzuca to wszystko do jednego worka.

Tez tak to odebralam, tymbardziej ze pozniej powiedziala ze wyjatkowo duzo mowilam i zapytala czy ja wczesniej sprawdzalam...

O tych watpliwosciach mowie za kazdym razem, ale nic z tego nie wynika... Zawsze ta sama gadka, ze psyhoterapia jest dla wszystkich nie tylko chorych psychicznie i ze to pacjent musi pracowac itd itd.

 

Dzieki za rady, na NFZ to chyba potrzeba skierowanie a ja sie wstydze poprosic swoja lekarke, wiec predzej pojde na uczelni.

A do tej mojej terapeutki zapisana jestem za ponad 2 tyg wiec mam czas sie zastanowic czy chce tam isc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bree, jak tam sprawa się skończyła?

Nie wróciłam tam więcej :) Chciałam zadzwonić i odwołać wizytę, ale że ciężko przychodzi mi dzwonienie, a pani nie odebrała, to wysłałam jej smsa :P Kolega z forum polecił mi swoją terapeutkę, chodzę do niej od 9 miesięcy, jest milion razy milsza, lepsza i bardziej empatyczna, od tamtej baby. W ogóle nie wiem jak mogłam tam chodzić!

 

Przepraszam że dopiero teraz odpowiadam, ale zebrało mi się na wspomnienia i znalazłam ten temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×