Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zawaliłem sprawę


babol440

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem ostatnio u psychiatry ze swoim problemem dotyczącym niemożności poradzenia sobie z wyborem kierunku studiów (nie będę się rozpisywać na ten temat, bo nie w tym rzecz). W domu siedzę zamknięty w 4 ścianach, zdołowany, zmarnowany, a gdy wyjdę do ludzi to oczywiście udaję, że wszystko ok, tak jakby nic się ze mną nie działo. I tak też było z wizytą u lekarza (co wpędziło mnie w nowy problem). Nie zrobiłem tego specjalnie, ale rozmawiało się tak przyjemnie, że skupiłem się głównie na tym, że sobie nie radzę na studiach, nic nie wspominając o niskiej samoocenie, problemach ze snem, wielu chwilach słabości (tak, zdarza mi się beczeć), czy o nawracających myślach samobójczych (nie wiem czemu, może bałem się przyznać, bałem się pokazać jak słaby jestem).

Psychiatra powiedziała, żebym znalazł jakąś dorywczą pracę, żebym nie siedział w domu, nie rezygnował ze studiów tak od razu, tylko żebym się na to jakoś przygotował (jeśli już zechcę rzucić kierunek). Powiedziałem, że ok, postaram się czegoś poszukać. Nie przepisała leków ani nie zleciła dalszej terapii bo uznała mój stan za dobry, co w sumie nie dziwne, skoro nie przedstawiłem jej wszystkich symptomów.

Jako, że była to moja pierwsza wizyta, to byłem trochę oszołomiony po niej, ale nabrałem jakiejś nadziei, poczułem się lepiej, że coś może ruszyło, ale najgorsze przyszło dzień później. Wszystko spadło na mnie ze zdwojoną siłą. Mam ciągłe wrażenie, że do niczego się nie nadaję, boję się chodzić na uczelnię, ale zostawanie w domu to też koszmar. Mam wrażenie, że jest gorzej niż przed wizytą.

Rodzinie powiedziałem, że psychiatra nic u mnie nie wykryła, ale czuję, że z moją psychiką nic nie jest w porządku. Boję się teraz, a zarazem i wstydzę pójść do niej (psychiatry) drugi raz, żeby nie pomyślała, że migam się od szukania pracy, głupio mi, że w jakiś sposób ją też oszukałem. Już nie wiem co robić... I przepraszam, że tak chaotycznie opisałem sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

babol440, Witaj a ja Ci radzę idż do psychiatry po raz drugo powiedz dokładnie jak się czujesz to podstawa .skupiłeś się w rozmowie nie na tym co trzeba dlatego uznała,że dasz radę sobie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że powinieneś pójść jeszcze raz i powiedzieć dokładnie to, co napisałeś tutaj. To nic dziwnego, że na pierwszej wizycie miałeś problemy, żeby wyłożyć kawę na ławę. Jakby nie patrząc, psychiatra to dla ciebie obcy człowiek i ciężko takiemu zwierzyć się ze wszystkiego. Miałem to samo podczas psychoterapii, jednak na kolejnym spotkaniu zawsze starałem się powiedzieć co "utaiłem" i spróbować zrozumieć dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zrobiłem tego specjalnie, ale rozmawiało się tak przyjemnie, że skupiłem się głównie na tym, że sobie nie radzę na studiach, nic nie wspominając o niskiej samoocenie, problemach ze snem, wielu chwilach słabości (tak, zdarza mi się beczeć), czy o nawracających myślach samobójczych (nie wiem czemu, może bałem się przyznać, bałem się pokazać jak słaby jestem).

a ona nie pytala? Nie szukala przyczyny dlaczego sobie nie radzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wszystkie odpowiedzi! W sumie faktycznie, nie mam chyba wyjścia, a szukanie innego terapeuty i tłumaczenie wszystkiego od początku nie wchodzi w grę.

Candy14 Cała przyczyna leży w tym, że do kierunku jaki wybrałem nie mam predyspozycji, co sprawia, że coraz trudniej mi się skoncentrować na nauce, co z kolei przekłada się na coraz gorsze oceny, poprawki itp. A jako, że zmagam się z tym już dłuższy czas to i pojawiły się objawy, o których wspomniałem tutaj, a które zataiłem na wizycie, na której chyba sprawiałem wrażenie, że zabrnąłem w ślepą uliczkę i szukam jakiegoś rozwiązania, ale abym tylko je znalazł i sobie poradzę (co raczej jest wątpliwe).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu ludzie tutaj bardziej wierzą w psychiatrów niż w siebie?

Przede wszystkim należy samemu nad sobą pracować, umieć znieść pewne prawdy o sobie, ale również nie spaczać ich, widząc się w czarnym świetle. Uświadomienie sobie swoich słabych stron i akceptacja ich, jako że człowiek ma słabą, ułomną naturę z samego faktu bycia człowiekiem, a jeśli dodatkowo miał cieżkie doświadczenia życiowe, cieżkie dzieciństwo ma prawo być istotą która zawala sprawę czy się boi. Niemniej jednak uświadomienie sobie tego faktu powinno być pierwszym krokiem do zmiany pewnych rzeczy.

Powiedziałam sobie kiedyś, że nie po to żyję aby całe życie się bać. Nie tak chce żyć.

Uczucia często powstają z myśli, również z doświadczeń, jeśli Twoje myślenie o sobie jest a la krzywe zwierciadło (powykrzywiane) to Twoje stany psychiczne również nie będą się od niego za bardzo różniły i będą ciężkie.

Myślenie, że do niczego się nie nadajesz może być efektem negatywnych przeżyć życiowych. Z tego co zauważyłam po sobie, jeśli robiąc coś źle się podczas tego czujemy psychicznie, zmuszamy się, robimy to pod presją, w negatywnej atmosferze do tego to zwykle nam ta rzecz wychodzi źle.

Jeśli robimy coś, co lubimy, co sprawia nam radość efekt tego jest zwykle pozytywny i doceniany przez innych, oczywiście nie chce generalizować, są wyjątki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×