Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jedyną opcją będzie samobójstwo ?


mandown20

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich,

 

Być może nazwałem ten temat zbyt drastycznie, ale odzwierciedla on w pełni moje emocje. Otóż wydaje mi się, że przegrałem już to życie. Opowiem Wam w ogromnym skrócie. Trzy lata temu poszedłem na budownictwo na Politechnikę Warszawską, niestety nie poradziłem sobie i po pierwszym semestrze musiałem zrezygnować, ponieważ w życiu bym sobie dalej nie poradził, miałem za dużo niezaliczonych przedmiotów. Postanowiłem za rok pójśc dokładnie na ten sam kierunek, przykładać się jeszcze mocniej, myślałem, że będzie mi łatwiej, ponieważ pare przedmiotów miałem już zaliczonych i poszczególni wykładowcy mi je przepisali. Niestety pech chciał, że znów sobie nie poradziłem, przeżyłem ogromne załamanie, ale stwierdziłem, że pójdę jeszcze raz na studia, tym razem coś prostszego. Wybrałem więc zarządzanie i inżynierię produkcji na AGH. Myślicie pewnie, że jestem bogatym dzieckiem, które może sobie studiować co mu się tylko podoba. Wcale tak nie jest, za każdym razem był akademik i ogromne oszczędzanie, ponieważ sytuacja finansowa w moim domu wcale nie jest taka fajna. Niestety w tym momencie odpadłem i z tego. Byłem przekonany, że studia te będą proste, że to jest tego typu kierunek, na którym przejście do nast. roku czy semestru to czysta formalność.

 

To był wielki skrót. Teoretycznie więc powinienem teraz być na trzecim roku studiów, być zadowolonym człowiekiem, który wie co w życiu będzie robił. Niestety jestem w czarnym punkcie, nie mam studiów, nie mam żadnych perspektyw oraz żadnego fachu w ręku. Zastanawiam się, czy samobójstwo nie byłoby dobrym rozwiązaniem tej sytuacji, nawet nie jestem w stanie tutaj opisać Wam jak beznadziejnie się czuję, w ogóle nigdy bym nie przypuszczał, że będę na tego typu forum wypisywał takie rzeczy, a jednak.

 

Pozdrawiam Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich,

 

Być może nazwałem ten temat zbyt drastycznie, ale odzwierciedla on w pełni moje emocje. Otóż wydaje mi się, że przegrałem już to życie. Opowiem Wam w ogromnym skrócie. Trzy lata temu poszedłem na budownictwo na Politechnikę Warszawską, niestety nie poradziłem sobie i po pierwszym semestrze musiałem zrezygnować, ponieważ w życiu bym sobie dalej nie poradził, miałem za dużo niezaliczonych przedmiotów. Postanowiłem za rok pójśc dokładnie na ten sam kierunek, przykładać się jeszcze mocniej, myślałem, że będzie mi łatwiej, ponieważ pare przedmiotów miałem już zaliczonych i poszczególni wykładowcy mi je przepisali. Niestety pech chciał, że znów sobie nie poradziłem, przeżyłem ogromne załamanie, ale stwierdziłem, że pójdę jeszcze raz na studia, tym razem coś prostszego. Wybrałem więc zarządzanie i inżynierię produkcji na AGH. Myślicie pewnie, że jestem bogatym dzieckiem, które może sobie studiować co mu się tylko podoba. Wcale tak nie jest, za każdym razem był akademik i ogromne oszczędzanie, ponieważ sytuacja finansowa w moim domu wcale nie jest taka fajna. Niestety w tym momencie odpadłem i z tego. Byłem przekonany, że studia te będą proste, że to jest tego typu kierunek, na którym przejście do nast. roku czy semestru to czysta formalność.

 

To był wielki skrót. Teoretycznie więc powinienem teraz być na trzecim roku studiów, być zadowolonym człowiekiem, który wie co w życiu będzie robił. Niestety jestem w czarnym punkcie, nie mam studiów, nie mam żadnych perspektyw oraz żadnego fachu w ręku. Zastanawiam się, czy samobójstwo nie byłoby dobrym rozwiązaniem tej sytuacji, nawet nie jestem w stanie tutaj opisać Wam jak beznadziejnie się czuję, w ogóle nigdy bym nie przypuszczał, że będę na tego typu forum wypisywał takie rzeczy, a jednak.

 

Pozdrawiam Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mandown20, studia w dzisiejszych czasach wcale nie gwarantują pracy. Ze średnim wykształceniem zawsze sie znajdzie jakiekolwiek zajęcie. Możesz wtedy pracując robić studia zaocznie. No i może wybrać uczelnie z odrobinę niższym poziomem bo mam znajomych którzy maturę zdali na bardzo wysokich wynikach a na AGH po 1szym semetrze odpadli..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mandown20, studia w dzisiejszych czasach wcale nie gwarantują pracy. Ze średnim wykształceniem zawsze sie znajdzie jakiekolwiek zajęcie. Możesz wtedy pracując robić studia zaocznie. No i może wybrać uczelnie z odrobinę niższym poziomem bo mam znajomych którzy maturę zdali na bardzo wysokich wynikach a na AGH po 1szym semetrze odpadli..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mandown20, nie, to nie jest jedyna opcja i uwierz mi - wcale nie jesteś odosobniony w swoim problemie. Też powinnam być już na trzecim roku studiów, a znów jestem na pierwszym bez gwarancji, że przejdę na drugi rok i podobnie jak u Ciebie, tym razem miały to być łatwe i przyjemne studia a znów jestem w paskudnej sytuacji. Dobrze znam wstyd przed znajomymi, poczucie winy z powodu marnowania pieniędzy rodziców (chociaż nigdy od nich wiele nie ciągnęłam) i niechęć do siebie, myśli w rodzaju "do niczego się nie nadaję", "jestem idiotką", "lepiej z tym skończyć" i tym podobne. Dużo dało mi wsparcie przyjaciół, trochę pomaga mi też terapia. Postaraj się nie patrzeć na sprawę studiów tak zero-jedynkowo: możesz pójść do szkoły policealnej i mieć jakiś zawód, chodzić na staże i praktyki i nabywać doświadczenia, zawsze można też wyjechać (trzymam tę opcję w odwodzie, gdyby nic mi nie wyszło). Nie staraj się patrzeć na innych tylko skup się na sobie i na tym, by nie tracić więcej czasu, bo jego upływ też może boleć. Brak studiów to naprawdę nie koniec świata i tak jak powiedziała greenlight, wcale nie gwarantują pracy. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mandown20, nie, to nie jest jedyna opcja i uwierz mi - wcale nie jesteś odosobniony w swoim problemie. Też powinnam być już na trzecim roku studiów, a znów jestem na pierwszym bez gwarancji, że przejdę na drugi rok i podobnie jak u Ciebie, tym razem miały to być łatwe i przyjemne studia a znów jestem w paskudnej sytuacji. Dobrze znam wstyd przed znajomymi, poczucie winy z powodu marnowania pieniędzy rodziców (chociaż nigdy od nich wiele nie ciągnęłam) i niechęć do siebie, myśli w rodzaju "do niczego się nie nadaję", "jestem idiotką", "lepiej z tym skończyć" i tym podobne. Dużo dało mi wsparcie przyjaciół, trochę pomaga mi też terapia. Postaraj się nie patrzeć na sprawę studiów tak zero-jedynkowo: możesz pójść do szkoły policealnej i mieć jakiś zawód, chodzić na staże i praktyki i nabywać doświadczenia, zawsze można też wyjechać (trzymam tę opcję w odwodzie, gdyby nic mi nie wyszło). Nie staraj się patrzeć na innych tylko skup się na sobie i na tym, by nie tracić więcej czasu, bo jego upływ też może boleć. Brak studiów to naprawdę nie koniec świata i tak jak powiedziała greenlight, wcale nie gwarantują pracy. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw powiedz jak czułeś się przed studiami, jeśli do dupy to nie dziw się, że nie wyszło. Jak ktoś ma zaburzenia nastroju to wszystko jest zrobić ciężko, a co dopiero nastawić się na nauke i 'walke' o życie, wszystko jest takie demotywujące,

Pewnie jesteś inteligenty i może masz tendencje do idealizowania innych, co działa na Twoją niekorzyść, no a najważniejsze jest samopoczucie. W Anglii na uniwersytetach jest taka zasada właśnie- mówią najpierw dobre samopoczucie, później można się uczyć, bez tego sie nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw powiedz jak czułeś się przed studiami, jeśli do dupy to nie dziw się, że nie wyszło. Jak ktoś ma zaburzenia nastroju to wszystko jest zrobić ciężko, a co dopiero nastawić się na nauke i 'walke' o życie, wszystko jest takie demotywujące,

Pewnie jesteś inteligenty i może masz tendencje do idealizowania innych, co działa na Twoją niekorzyść, no a najważniejsze jest samopoczucie. W Anglii na uniwersytetach jest taka zasada właśnie- mówią najpierw dobre samopoczucie, później można się uczyć, bez tego sie nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed studiami czułem się bardzo dobrze. W pierwszej klasie liceum znalazłem sobie dziewczynę, z którą jestem po dzisiejszy dzień, to był chyba najważniejszy punkt tych ostatnich lat. Było normalnie, przez liceum przeszedłem bez problemów, maturę też zdałem na bardzo wysokim poziomie, co zresztą wynika z tego, że dostałem się na budownictwo na Polibudę Warszawską. Nikogo raczej nie idealizuję, powiedziałbym wręcz przeciwnie, że uważam , że ludzie większość czasu udają i nie są tym kim tak naprawdę są. Jednakże to tylko taka mała myśl, nie wnosząca nic do tematu.

 

Te ostatnie lata udowodniły mi to, że jestem po prostu kolokwialnie mówiąc głupi. Na studiach trudnych sobie rady nie dałem, ale na tych bardzo prostych (które wcale takie nie są) również nie. Jest mi głupio przed samym sobą, przed rodziną i znajomymi, którzy raczej wszyscy coś ciekawego robią, większość studiuje. Jestem w takiej sytuacji, że po raz setny na te studia dzienne iść mi się nie opłaca, ponieważ będę seniorem wśród pierwszoroczniaków, i nie będę się czuł dobrze, będę się czuł, jakbym marnował kolejny rok, zamiast zrobić coś ze sobą. Tylko co ja mam ze sobą zrobić, nie umiem nic konkretnego, do niczego się specjalnie nie nadaję i strasznie mnie męczą od jakiegoś czasu myśli samobójcze, których nigdy w życiu nie miałem (przynajmniej nie tak że codziennie) a tutaj nagle o proszę - mózg mi podpowiada, że jedyną opcją będzie zakończenie tego wszystkiego.

 

Studia może i nie są gwarantem pracy, zawsze można powiedzieć, że Bill Gates czy Mark Zuckerberg nie ukończyli studiów, a są miliarderami. Prawda, jednakże to są wyjątki. Większość ludzi, która ukończyła studia zarabia więcej niż ludzie bez nich. I nie mówię tutaj o studiach typu socjologia czy politologia, mam na myśli takiej bardziej konkretne. Niestety nie wiem co mam ze sobą zrobić, chętnie bym wysłuchał rad od kogoś, kto był w podobnej sytuacji i jakoś przez to przebrnął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed studiami czułem się bardzo dobrze. W pierwszej klasie liceum znalazłem sobie dziewczynę, z którą jestem po dzisiejszy dzień, to był chyba najważniejszy punkt tych ostatnich lat. Było normalnie, przez liceum przeszedłem bez problemów, maturę też zdałem na bardzo wysokim poziomie, co zresztą wynika z tego, że dostałem się na budownictwo na Polibudę Warszawską. Nikogo raczej nie idealizuję, powiedziałbym wręcz przeciwnie, że uważam , że ludzie większość czasu udają i nie są tym kim tak naprawdę są. Jednakże to tylko taka mała myśl, nie wnosząca nic do tematu.

 

Te ostatnie lata udowodniły mi to, że jestem po prostu kolokwialnie mówiąc głupi. Na studiach trudnych sobie rady nie dałem, ale na tych bardzo prostych (które wcale takie nie są) również nie. Jest mi głupio przed samym sobą, przed rodziną i znajomymi, którzy raczej wszyscy coś ciekawego robią, większość studiuje. Jestem w takiej sytuacji, że po raz setny na te studia dzienne iść mi się nie opłaca, ponieważ będę seniorem wśród pierwszoroczniaków, i nie będę się czuł dobrze, będę się czuł, jakbym marnował kolejny rok, zamiast zrobić coś ze sobą. Tylko co ja mam ze sobą zrobić, nie umiem nic konkretnego, do niczego się specjalnie nie nadaję i strasznie mnie męczą od jakiegoś czasu myśli samobójcze, których nigdy w życiu nie miałem (przynajmniej nie tak że codziennie) a tutaj nagle o proszę - mózg mi podpowiada, że jedyną opcją będzie zakończenie tego wszystkiego.

 

Studia może i nie są gwarantem pracy, zawsze można powiedzieć, że Bill Gates czy Mark Zuckerberg nie ukończyli studiów, a są miliarderami. Prawda, jednakże to są wyjątki. Większość ludzi, która ukończyła studia zarabia więcej niż ludzie bez nich. I nie mówię tutaj o studiach typu socjologia czy politologia, mam na myśli takiej bardziej konkretne. Niestety nie wiem co mam ze sobą zrobić, chętnie bym wysłuchał rad od kogoś, kto był w podobnej sytuacji i jakoś przez to przebrnął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia może i nie są gwarantem pracy, zawsze można powiedzieć, że Bill Gates czy Mark Zuckerberg nie ukończyli studiów, a są miliarderami. Prawda, jednakże to są wyjątki. Większość ludzi, która ukończyła studia zarabia więcej niż ludzie bez nich. I nie mówię tutaj o studiach typu socjologia czy politologia, mam na myśli takiej bardziej konkretne.

 

Pozwolę sie nie zgodzić. Może to też zależy od regionu, w każdym razie u mnie na Śląsku więcej zarabia sie za konkretną pracę fizyczną z fachem w ręku niż w biurze ze studiami.

 

Mówisz, że masz dziewczynę, nawet ona nie trzyma Cię przy życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia może i nie są gwarantem pracy, zawsze można powiedzieć, że Bill Gates czy Mark Zuckerberg nie ukończyli studiów, a są miliarderami. Prawda, jednakże to są wyjątki. Większość ludzi, która ukończyła studia zarabia więcej niż ludzie bez nich. I nie mówię tutaj o studiach typu socjologia czy politologia, mam na myśli takiej bardziej konkretne.

 

Pozwolę sie nie zgodzić. Może to też zależy od regionu, w każdym razie u mnie na Śląsku więcej zarabia sie za konkretną pracę fizyczną z fachem w ręku niż w biurze ze studiami.

 

Mówisz, że masz dziewczynę, nawet ona nie trzyma Cię przy życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mi to oceniać, ale pewnie nie jesteś kolokwialnie głupi, masz ładny styl wypowiedzi. Czy interesował Cię kierunek tych studiów, czy może poszedłeś tam, bo był tam wysoki próg który gwarantuje prestiż, a za 5 lat próg będzie o połowe niższy i nici z prestiżu ? :) Mówie tak, bo sam dałem się na to nabrać. Powiem Ci jeszcze, że mogłeś mieć złą organizacje czasu, może banał, ale czasem jest tak, że wydaje się, że całą dobę się uczymy a nic nie zostaje w głowie. Bardzo dobrze zdałeś maturkę, pomyśl , że niektórzy mimo zaangażowania jej dobrze nie zdają.

Z ciekawości zapytam czy kreska była u Was na wysokim poziomie ? :

Pewnie Ci za bardzo nie pomogłem, ale boli mnie to jak o sobie myślisz, dlatego, że sam byłem w podobnej sytuacji. Twój tytuł wcale nie wydaje mi się przesadzony, bo uważam, że każdy, kto nie jest usatysfakcjonowany swoim życiem powinien rozważyć samobójstwo. Daj sobie jeszcze czas, znów banał, ale może zastanów się po prostu w czym jesteś dobry i co zaspokoi Twoje ambicje. Kto powiedział w sumie, że każdy ma mieć smykałkę do zaliczania egzaminów na studiach technicznych.

Pozdrawiam i życzę poprawy samopoczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mi to oceniać, ale pewnie nie jesteś kolokwialnie głupi, masz ładny styl wypowiedzi. Czy interesował Cię kierunek tych studiów, czy może poszedłeś tam, bo był tam wysoki próg który gwarantuje prestiż, a za 5 lat próg będzie o połowe niższy i nici z prestiżu ? :) Mówie tak, bo sam dałem się na to nabrać. Powiem Ci jeszcze, że mogłeś mieć złą organizacje czasu, może banał, ale czasem jest tak, że wydaje się, że całą dobę się uczymy a nic nie zostaje w głowie. Bardzo dobrze zdałeś maturkę, pomyśl , że niektórzy mimo zaangażowania jej dobrze nie zdają.

Z ciekawości zapytam czy kreska była u Was na wysokim poziomie ? :

Pewnie Ci za bardzo nie pomogłem, ale boli mnie to jak o sobie myślisz, dlatego, że sam byłem w podobnej sytuacji. Twój tytuł wcale nie wydaje mi się przesadzony, bo uważam, że każdy, kto nie jest usatysfakcjonowany swoim życiem powinien rozważyć samobójstwo. Daj sobie jeszcze czas, znów banał, ale może zastanów się po prostu w czym jesteś dobry i co zaspokoi Twoje ambicje. Kto powiedział w sumie, że każdy ma mieć smykałkę do zaliczania egzaminów na studiach technicznych.

Pozdrawiam i życzę poprawy samopoczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mandown- mogę tylko powiedzieć, że wiem, co czujesz, bo mam identyczną sytuację- zawaliłam medycynę i już nie poszłam na studia, przez co teraz czuję się strasznym nieudacznikiem (nawet zalożyłam o tym temat). Nie mogę powiedzieć nic konstruktywnego, bo sama sobie z tym nie radzę, ale postanowiłam napisać, bo może poczujesz się choć trochę raźniej.

 

Choć mogę dać jedną radę- może zrób jakiś kurs kwalifikacyjny, jeśli studia to dla Ciebie za ciężki orzech do zgryzienia. Ja tak robię.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mandown- mogę tylko powiedzieć, że wiem, co czujesz, bo mam identyczną sytuację- zawaliłam medycynę i już nie poszłam na studia, przez co teraz czuję się strasznym nieudacznikiem (nawet zalożyłam o tym temat). Nie mogę powiedzieć nic konstruktywnego, bo sama sobie z tym nie radzę, ale postanowiłam napisać, bo może poczujesz się choć trochę raźniej.

 

Choć mogę dać jedną radę- może zrób jakiś kurs kwalifikacyjny, jeśli studia to dla Ciebie za ciężki orzech do zgryzienia. Ja tak robię.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśl o studiach Cię zżera, daj sobie rok-dwa przerwy na zdystansowanie się do sprawy. Dołączę się do głósów, żebyś się nie dał opanować przez dyktaturę wyższego wykształcenia. Ja niby mam dobry kierunek na dobrej uczelni, ale nie czuję się przez to ani trochę lepszy, a pracodawcy tez specjalnie tak nie czują. To raz, a dwa - faktem jest, że teraz o wiele więcej zarobią spawacze z certyfikatami niż siły biurowe. Pomyśl o konkretnym fachu, a jeśli masz techniczną smykałkę, przy odrobinie determinacji sprawdzisz się w nim. W urzędzie pracy dostaniesz do 3tys. dofinansowania na różne kursy zawodowe. Głowa do góry, nie widać po Tobie żebyś się na dobre mazgaił. Jakiś nowy cel i złe myśli powinny Ci wywietrzeć z głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśl o studiach Cię zżera, daj sobie rok-dwa przerwy na zdystansowanie się do sprawy. Dołączę się do głósów, żebyś się nie dał opanować przez dyktaturę wyższego wykształcenia. Ja niby mam dobry kierunek na dobrej uczelni, ale nie czuję się przez to ani trochę lepszy, a pracodawcy tez specjalnie tak nie czują. To raz, a dwa - faktem jest, że teraz o wiele więcej zarobią spawacze z certyfikatami niż siły biurowe. Pomyśl o konkretnym fachu, a jeśli masz techniczną smykałkę, przy odrobinie determinacji sprawdzisz się w nim. W urzędzie pracy dostaniesz do 3tys. dofinansowania na różne kursy zawodowe. Głowa do góry, nie widać po Tobie żebyś się na dobre mazgaił. Jakiś nowy cel i złe myśli powinny Ci wywietrzeć z głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co takiego mogło się wydarzyć w Twoim życiu ze tak drastycznie obniżył się poziom Twojej inteligencji? Nic.......

Ilu jest ludzi którzy nie potrafią wykonać działania 2+2, ilu jest ludzi którzy są po podstawówce.

Zastanów się co Cię interesuje i w czym jesteś dobry. Może lepiej zarządzanie? Psychologia? Prawo?

Na ZiP'ie i Budownictwie świat się nie kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co takiego mogło się wydarzyć w Twoim życiu ze tak drastycznie obniżył się poziom Twojej inteligencji? Nic.......

Ilu jest ludzi którzy nie potrafią wykonać działania 2+2, ilu jest ludzi którzy są po podstawówce.

Zastanów się co Cię interesuje i w czym jesteś dobry. Może lepiej zarządzanie? Psychologia? Prawo?

Na ZiP'ie i Budownictwie świat się nie kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj mandown20

Ja jestem w nieco podobnej sytuacji, z tym wyjątkiem, że jestem na III roku studiów, czyli teoretycznie powinienem być szczęśliwym człowiekiem, ale nie jestem. Wybór tego co studiuję to było kompletne pudło. Zmarnowałem 2.5 roku studiów i jeśli nie dogadam się z rodzicami to prawdopodobnie zmarnuję kolejne 2.5 (studiuję kierunek jednolity, magisterski). Prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości czeka mnie terapia, bo sporo wskazuje u mnie na depresję.

Przede wszystkim podpisuję się pod postami swoich przedmówców, odnośnie tego, że studia (poza nielicznymi kierunkami, jak medycyna czy jakieś techniczne) nie gwarantują pracy. W naszym przypadku wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą jest odpowiedzieć na pytanie w czym jesteśmy dobrzy, w czym moglibyśmy coś zwojować, w czym byśmy się dobrze czuli (i wcale nie musi się to wiązać ze studiowaniem). Ja na razie nie wiem, jestem w kropce. Też miewałem i miewam myśli samobójcze, ale nie chcę tego wcielać w życie, ze względu na swoją rodzinę i nieznaną przyszłość, która może okaże się całkiem znośna. Swoje nadzieje na razie pokładam w terapii, na którą planuję się zapisać. Być może dzięki niej poznam swoje słabe i mocne strony. Może dzięki niej będę lepiej znosić porażki i potknięcia, których nie uniknę w przyszłości.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj mandown20

Ja jestem w nieco podobnej sytuacji, z tym wyjątkiem, że jestem na III roku studiów, czyli teoretycznie powinienem być szczęśliwym człowiekiem, ale nie jestem. Wybór tego co studiuję to było kompletne pudło. Zmarnowałem 2.5 roku studiów i jeśli nie dogadam się z rodzicami to prawdopodobnie zmarnuję kolejne 2.5 (studiuję kierunek jednolity, magisterski). Prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości czeka mnie terapia, bo sporo wskazuje u mnie na depresję.

Przede wszystkim podpisuję się pod postami swoich przedmówców, odnośnie tego, że studia (poza nielicznymi kierunkami, jak medycyna czy jakieś techniczne) nie gwarantują pracy. W naszym przypadku wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą jest odpowiedzieć na pytanie w czym jesteśmy dobrzy, w czym moglibyśmy coś zwojować, w czym byśmy się dobrze czuli (i wcale nie musi się to wiązać ze studiowaniem). Ja na razie nie wiem, jestem w kropce. Też miewałem i miewam myśli samobójcze, ale nie chcę tego wcielać w życie, ze względu na swoją rodzinę i nieznaną przyszłość, która może okaże się całkiem znośna. Swoje nadzieje na razie pokładam w terapii, na którą planuję się zapisać. Być może dzięki niej poznam swoje słabe i mocne strony. Może dzięki niej będę lepiej znosić porażki i potknięcia, których nie uniknę w przyszłości.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę jestem zbulwersowany postami które przeczytałem. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo kończy się studia. Uczelnie petrzą tylko na szmal, który z tego mają.

Moi stażyści po studiach, praktycznie nie mają żadnego zasobu informacji ( każdemu zadaję kilka pytań np. całki oznaczone, różniczki i kilka fachowych). Poziom ich wykształcenia jest denny.

Nie każdy musi skończyć studia. Znam wielu ludzi, którzy są szczęśliwi że nie musieli się więcej uczyć po skończeniu zawodówki. Założyli rodziny i żyją.

Znam chorobę psychiczną, która popycha nas, aby być na piedestale - to czad. Oczywiście nic nie sugeruję.

Jeżeli dwukrotnie i to na różnych uczelniach nie dałeś sobie rady na pierwszym roku to wyluzuj, nie wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie.

Zmusza Cię ktoś abyś studiował wbrew swoim predyspozycjom?

Zastanów się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę jestem zbulwersowany postami które przeczytałem. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo kończy się studia. Uczelnie petrzą tylko na szmal, który z tego mają.

Moi stażyści po studiach, praktycznie nie mają żadnego zasobu informacji ( każdemu zadaję kilka pytań np. całki oznaczone, różniczki i kilka fachowych). Poziom ich wykształcenia jest denny.

Nie każdy musi skończyć studia. Znam wielu ludzi, którzy są szczęśliwi że nie musieli się więcej uczyć po skończeniu zawodówki. Założyli rodziny i żyją.

Znam chorobę psychiczną, która popycha nas, aby być na piedestale - to czad. Oczywiście nic nie sugeruję.

Jeżeli dwukrotnie i to na różnych uczelniach nie dałeś sobie rady na pierwszym roku to wyluzuj, nie wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie.

Zmusza Cię ktoś abyś studiował wbrew swoim predyspozycjom?

Zastanów się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała o sobie. Od mojej "przygody" ze studiami minął już jakiś czas. I coraz częściej myślę, że wysłanie się na "tamtą stronę", to już jedyne co mi zostało. Brak doświadczenia, brak pracy, brak kasy, brak pomysłu na siebie. Jedyne, co mnie tu trzyma, to myśl, iż pewnie to też bym schrzaniła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×