Skocz do zawartości
Nerwica.com

nierozgarnięci


Gość zmienny

Rekomendowane odpowiedzi

Często się mówi o kimś, że ktoś jest nierozgarnięty życiowo, że uczy się dobrze ale muł, że nieporadny, nieobrotny itd.

 

Znam ludzi, którzy świetnie się odnajdują w nawet bardzo trudnych sytuacjach, po podstawówkach, a niektórzy po wyższych uczelniach już nie.

To co taka osoba może zrobić, załóżmy, że ma te ponad 20 lat i już była w pracy itd.

W jaki sposób ktoś taki może z tą swoją niezaradnością pracować, czy to jest niemożliwe żeby to zmienić, wynika z charakteru?

Najbardziej interesuje mnie opinia psychologa, ale też użytkowników, którzy może mieli taki kłopot i poradzili sobie z nim lub mają po prostu coś na ten temat do powiedzenia.

 

Zapraszam do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często się mówi o kimś, że ktoś jest nierozgarnięty życiowo, że uczy się dobrze ale muł, że nieporadny, nieobrotny itd.

 

Znam ludzi, którzy świetnie się odnajdują w nawet bardzo trudnych sytuacjach, po podstawówkach, a niektórzy po wyższych uczelniach już nie.

To co taka osoba może zrobić, załóżmy, że ma te ponad 20 lat i już była w pracy itd.

W jaki sposób ktoś taki może z tą swoją niezaradnością pracować, czy to jest niemożliwe żeby to zmienić, wynika z charakteru?

Najbardziej interesuje mnie opinia psychologa, ale też użytkowników, którzy może mieli taki kłopot i poradzili sobie z nim lub mają po prostu coś na ten temat do powiedzenia.

 

Zapraszam do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem typowym przykładem nierozgarniętego życiowo człowieka mimo że po 30-ce już dawno jestem. Właściwie nigdy nie miałem stałej pracy i nie byłem w jakimś nawet średnio poważnym związku. Nie mam żadnych konkretnych umiejętności i kwalifikacji niby skończyłem studia ale takie byle jakie i pracowałem tylko fizycznie w pracach niewymagających żadnych kwalifikacji, a przez większość dorosłego życia po prostu w ogóle nie pracowałem.

zmienny nie wiem o co Ci za bardzo chodzi w tym poście i nie wiem jak Ci pomóc ale nie idź mą drogą ;) najlepiej znaleźć coś co lubi się robić albo przynajmniej akceptuje i to robić no i znaleźć ce życiowy bo inaczej skończysz tak jak ja wstydząc się samego siebie przed sobą i innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem typowym przykładem nierozgarniętego życiowo człowieka mimo że po 30-ce już dawno jestem. Właściwie nigdy nie miałem stałej pracy i nie byłem w jakimś nawet średnio poważnym związku. Nie mam żadnych konkretnych umiejętności i kwalifikacji niby skończyłem studia ale takie byle jakie i pracowałem tylko fizycznie w pracach niewymagających żadnych kwalifikacji, a przez większość dorosłego życia po prostu w ogóle nie pracowałem.

zmienny nie wiem o co Ci za bardzo chodzi w tym poście i nie wiem jak Ci pomóc ale nie idź mą drogą ;) najlepiej znaleźć coś co lubi się robić albo przynajmniej akceptuje i to robić no i znaleźć ce życiowy bo inaczej skończysz tak jak ja wstydząc się samego siebie przed sobą i innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlosbueno, chodzi mi głownie o to, zeby ustalic w czym rzecz, z czego to wynika?

Pojawila sie opinia, ze na gleboka wode, moze tak, ale czy wtedy czlowiek sie jedynie nie dostosuje? Nie taka wielka sztuka zalatwic sobie robote, wynajac u kogos pokoj i zyc.

Sztuka otworzyc swoj biznes, wybudowac dom.

Mi sie zdaje, ze jeszcze wynika to z braku zainteresowania, braku energii, moj ojciec jest zlota raczka i radzi sobie swietnie na wielu plaszczyznach zycia, ale od dziecka majsterkowal, sam sie interesowal co z czego, podpytywal, taki pragmatyk, a ja to bujanie w oblokach, niby jakies pasje, ale co mi to daje konkretnego to nie wiem.

 

Juz prac mialem sporo, ale mechaniczne same, tam gdzie trzeba kreatywnosci, jakiejs smykalki, to nie bardzo. Czuje sie taki slaby, ociezaly, jak mam ustalony tor, wtedy jest dobrze, ale w nowych sytuacjach to ciezka sprawa.

 

Nie wiem, ludze sie pewnie, ze mozna to zmienic, a pozostaje przepisywac dane w tabelkach i wypelniac wnioski, jak cos zalatwic to poszukac w googlach i tak isc przez zycie jak owca prowadzona przez psa pasterskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlosbueno, chodzi mi głownie o to, zeby ustalic w czym rzecz, z czego to wynika?

Pojawila sie opinia, ze na gleboka wode, moze tak, ale czy wtedy czlowiek sie jedynie nie dostosuje? Nie taka wielka sztuka zalatwic sobie robote, wynajac u kogos pokoj i zyc.

Sztuka otworzyc swoj biznes, wybudowac dom.

Mi sie zdaje, ze jeszcze wynika to z braku zainteresowania, braku energii, moj ojciec jest zlota raczka i radzi sobie swietnie na wielu plaszczyznach zycia, ale od dziecka majsterkowal, sam sie interesowal co z czego, podpytywal, taki pragmatyk, a ja to bujanie w oblokach, niby jakies pasje, ale co mi to daje konkretnego to nie wiem.

 

Juz prac mialem sporo, ale mechaniczne same, tam gdzie trzeba kreatywnosci, jakiejs smykalki, to nie bardzo. Czuje sie taki slaby, ociezaly, jak mam ustalony tor, wtedy jest dobrze, ale w nowych sytuacjach to ciezka sprawa.

 

Nie wiem, ludze sie pewnie, ze mozna to zmienic, a pozostaje przepisywac dane w tabelkach i wypelniac wnioski, jak cos zalatwic to poszukac w googlach i tak isc przez zycie jak owca prowadzona przez psa pasterskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, co za licytacja. :lol:

 

A poważnie... zmienny, dobrze, że chcesz coś z tym zrobić, zmienić to. I powiem Ci, że wg mnie to nie Twoja wina, to całe nieogarnięcie życiowe. To wina wychowania, środowiska, naleciałości. Czym skorupka za młodu nasiąknie itd... Nikt Cię po prostu nie nauczył ŻYCIOWOŚCI. Ja też zawsze byłam taka trochę nieżyciowa, jakby oderwana od rzeczywistości, nie z tej planety, nie wiedząca tylu życiowych rzeczy, niezaradna, itp. Tylko mnie jakoś (na szczęście) to nigdy nie deprymowało. Szłam przez to życie potykając się masę razy, ale przede wszystkim upór pozwalał mi dopinać w końcu swego. Jestem uparta jak osioł. I dzięki temu osiągałam większość tego co sobie wyznaczałam w przeszłości, bo pomimo mylenia się wielokrotnie właśnie przez ten brak obrotności, upartość kazała mi brnąć dalej. W tej chwili jestem może trochę bardziej życiowa, zaradna i obrotna niż kiedyś, lecz ciągle to niewiele. Ja mam w planach kształcenie się w tej materii różnymi ebookami. :P Najważniejsze, żeby robić coś z tym, co wymaga poprawy, a nie tylko narzekać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, co za licytacja. :lol:

 

A poważnie... zmienny, dobrze, że chcesz coś z tym zrobić, zmienić to. I powiem Ci, że wg mnie to nie Twoja wina, to całe nieogarnięcie życiowe. To wina wychowania, środowiska, naleciałości. Czym skorupka za młodu nasiąknie itd... Nikt Cię po prostu nie nauczył ŻYCIOWOŚCI. Ja też zawsze byłam taka trochę nieżyciowa, jakby oderwana od rzeczywistości, nie z tej planety, nie wiedząca tylu życiowych rzeczy, niezaradna, itp. Tylko mnie jakoś (na szczęście) to nigdy nie deprymowało. Szłam przez to życie potykając się masę razy, ale przede wszystkim upór pozwalał mi dopinać w końcu swego. Jestem uparta jak osioł. I dzięki temu osiągałam większość tego co sobie wyznaczałam w przeszłości, bo pomimo mylenia się wielokrotnie właśnie przez ten brak obrotności, upartość kazała mi brnąć dalej. W tej chwili jestem może trochę bardziej życiowa, zaradna i obrotna niż kiedyś, lecz ciągle to niewiele. Ja mam w planach kształcenie się w tej materii różnymi ebookami. :P Najważniejsze, żeby robić coś z tym, co wymaga poprawy, a nie tylko narzekać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlosbueno, moze jest to sztuka, ale mi chodzilo o egzystencje, wynajac pokoj za 500zl u kogos, robota za 1500 i takie o zycie. Nie pomyslalem o rodzinie, bo faktycznie samemu to tak mozna zyc, a rodzine utrzymac, to juz trzeba miec leb na karku, lub szczescie. :D

 

Black Swan, o wlasnie to masz dobrze, ze jestes uparta przy tym, bo ja nie, a to jeszcze gorzej, o ebooki to pewnie takie z zakresu organizacji, motywacji Ci chodzi? Troche tego przegladalem ostatnio, w kazdym pisza, ze te inne to najwieksze mity i, ze tylko ten jeden jest innowacyjny, zawiera ta wlasciwa wiedze.

 

A myslisz, ze wieku ponad 20lat mozna sie jeszcze wyrobic, czy to juz tak gleboko siedzi w charakterze.

 

Tu bym widzial role psychologa, nie jakies banaly, tylko takiego postawienia czlowieka na jego wlasnych nogach.

 

Wydaje mi sie, ze stad sie biora czesto problemy psychiczne, poczucie niskiej wartosci, lek, depresja, no bo jak ktos ma sie czuc pewnie, podbudowany i wartosciowy jak sam w sobie nie ma oparcia, jedynie moze uciekac w jakies dziwne teorie, uzywki, zludzenia, leki wezmie, do szpitala pojdzie, troche wpoja mu tam pseudopoczucie wartosci, wroci od zycia i znowu zobaczy, ze jest slaby, choroba wroci.

 

Czytalem, ze dostep do informacji w tej chwili jest najwiekszy, ale spoleczenstwo jest najglupsze w historii ludzkosci, bo kazda dziedzina wiedzy jest wasko wyspecjalizowana, nawal roznych metod, wszystko sie szybko zmienia, to tez przytlacza, wprawia w stan dezorientacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlosbueno, moze jest to sztuka, ale mi chodzilo o egzystencje, wynajac pokoj za 500zl u kogos, robota za 1500 i takie o zycie. Nie pomyslalem o rodzinie, bo faktycznie samemu to tak mozna zyc, a rodzine utrzymac, to juz trzeba miec leb na karku, lub szczescie. :D

 

Black Swan, o wlasnie to masz dobrze, ze jestes uparta przy tym, bo ja nie, a to jeszcze gorzej, o ebooki to pewnie takie z zakresu organizacji, motywacji Ci chodzi? Troche tego przegladalem ostatnio, w kazdym pisza, ze te inne to najwieksze mity i, ze tylko ten jeden jest innowacyjny, zawiera ta wlasciwa wiedze.

 

A myslisz, ze wieku ponad 20lat mozna sie jeszcze wyrobic, czy to juz tak gleboko siedzi w charakterze.

 

Tu bym widzial role psychologa, nie jakies banaly, tylko takiego postawienia czlowieka na jego wlasnych nogach.

 

Wydaje mi sie, ze stad sie biora czesto problemy psychiczne, poczucie niskiej wartosci, lek, depresja, no bo jak ktos ma sie czuc pewnie, podbudowany i wartosciowy jak sam w sobie nie ma oparcia, jedynie moze uciekac w jakies dziwne teorie, uzywki, zludzenia, leki wezmie, do szpitala pojdzie, troche wpoja mu tam pseudopoczucie wartosci, wroci od zycia i znowu zobaczy, ze jest slaby, choroba wroci.

 

Czytalem, ze dostep do informacji w tej chwili jest najwiekszy, ale spoleczenstwo jest najglupsze w historii ludzkosci, bo kazda dziedzina wiedzy jest wasko wyspecjalizowana, nawal roznych metod, wszystko sie szybko zmienia, to tez przytlacza, wprawia w stan dezorientacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×