Skocz do zawartości
Nerwica.com

a oto ja


mała_ja

Rekomendowane odpowiedzi

cześć wszystkim!

mam na imie kaśka mam 20 lat od 1,5 roku uwielbia mnie nerwica lękowa :roll:

1,5 roku temu byłam normalną nastolatką moze nieco bardziej pokreconą od innych ale raczej w pozytywną stronę.

moje problemy zaczeły sie chyba w szkole sredniej.

mieszkam w nieduzym miescie niedaleko poznania.

postanowiłam ze wyrwe sie z mojego miasteczka i uczyłam sie w poznaniu.

była to baaardzo duza szkoła od 3 tyś ludków.

byłam bardzo towarzyską osobą wiec podobało mi sie tam nieziemsko.

jednak szkoła szybko sie skonczyła a ja postanowiłam znalezc prace i troszke sie usamodzielnic.

znalazłam prace jak myslałam dla mnie stworzoną, nie przewidziałam tylko jak podłą osobą moze okazac sie szefowa :x wszystko co miało miejsce w relacjach szefowej z pracownikami mozna było nazwac mobingiem. zalezało mi na tej pracy wiec postanowiłam zacisnąc zęby i przemilczec wszystko to co najchetniej wykrzyczałabym pracodawcy w twarz.

moze to był moj bład.

w pewnym momencie zauwazyłam ze nie ma sensu dalej tam pracowac.

byłam chodzącym kłębkiem nerwow na widok budynku w którym pracowałam dostawałam mdłosci ale jeszcze wieksze były one wtedy kiedy myslałam o tym zeby sie zwolnic.

cała ta sytuacja trwała ok roku i w pewnym momencie stwierdziłam ze cos jest nie tak.

czasami trudno było mi złapac oddech serce waliło mi jak oszalałe z byle powodu.miałam bole żołądka migreny i z dnia na dzien dochodziło cos nowego :? dotąd byłam okazem zdrowia nigdy nie narzkałam wiec moje dolegliwsci zaniepokoiły wszystkich moich bliskich. zrobiłam badania.

na poczatek wszystkie podstawowe krew mocz i takie tam z wynikami wszystko było ok.

zapisałam sie do neurologa który równiez dał mi skierowanie na rozne badania.przez jakies poł roku odkad sie to zaczeło lekarze patrzyli na mnie jak na idiotke bo co kilka dni przychodziłam do nich i mowiłam ze cos mi dolega.

oni patrzyli na wyniki badan i rozkładali ręce mowiąc ze to moze przemeczenie i ze potrzebny mi urlop.

z czasem coraz ciezej było mi sie dobudzic rano mysl o codziennych czynnosciach doprowadzała mnie do szału.

wiedziałam ze moj dzien składa sie tylko z porannej kąpieli całego dnia w pracy(piekle) i wieczornej kąpieli.

byłam ciagle senna wszystko mnie denerwowało straciłam kontakt ze znajomymi nie chciałam wogole słyszec o jakimkolwiek wypadzie do kina czy na miasto. w koncu doszło do tego ze wychodziłam z domu do pracy ze łzami w oczach i tak chlipiąc szłam przez miasto nie zwazajac na to ze ludzie patrzą na mnie krzywo i obgadują mnie za plecami. czułam sie zle.

pewnego dnia idąc z pracy naszło mnie jakies dziwne uczucie gorąca pozniej zimna zrobiło mi sie totalnie biało przez oczami słabo ugieły mi sie kolana i myslałam ze to juz koniec.

zdarzyłam tylko usiasc na kraweżniku z którego zgarneła mnie sąsiadka jadąca akurat do domu. w domu poczułam sie lepiej.

przespałam chyba dwa dni po czym leżąc w łózku w nocy zrobiło mi sie tak słabo jak nigdy.

rodzicie wezwali pogotowie.lekarz powiedzial ze nic sie nie dzieje i ze mam tylko duzo odpoczywac zapisał mi tez tabletki przeciwbolowe:/ po pewnym czasie znajomi namówili mnie na wizyte u psychologa bo przypuszczali ze moze to byc cos w rodzaju depresji.ja nie widziałam o tej chorobie zupełnie nic.zajrzałam do internetu i mnie olsniło :idea: okazało sie ze wszystko to co sie ze mną działo pasowało idealnie do objawów depresji.pełna nadziei poszłam do pani psycholog z myslą ze jesli juz wiem co mi jest to w koncu bedzie dobrze.

lekarka jednak powiedziała ze nie mam depresji bo sie usmiecham:/ byłam u niej jeszcze kilka razy po to zeby porozmawiac np o walkach gołoty i o amerykanskich raperach:) uwielbiam boks i hip hop... ale bez leków bez jakiejs normalnej psychoterapii chyba nie nalezało oczekiwac poprawy samopoczucia...

przestałam chodzic do psycholozki i w koncu zwolniłam sie z pracy.myslałam ze sama sobie z tym wszystkim poradze skoro odejdzie mi ten najwiekszy stres...odszedł ten ale miałam nastepny...zaczełam bac sie wychodzic z domu przez te historie z zasłabnieciem na miescie...

nie wychodziłam wcale wyjscie na schody przed domem było dla mnie ogromnym problemem ...

kreciło mi sie w głowie miałam nudnosci juz nie chodziłam tylko dosłownie pełzałam lub poprostu leżałam i wyłam... wiedziałam ze musze wziac sie w garsc zaczełam zmuszac sie do wychodzenia z domu w moje przymusowe spacerki zaangazowałam moja kuzynke zeby miec swiadomosc ze gdyby cos sie stało ona bedzie ze mną...

szczerze nigdy nie byłam u lekarza psychiatry.

nieufam juz lekarzom...jedyne leki które zapisali mi przez te 1,5 roku to magnez , jakies witaminki na paznokcie i leki na chorobe lokomocyjną... mecze sie strasznie sama juz nie wiem po co i dla kogo...

moja rodzina uwaza ze jesli wyniki badan mam dobre to przeciez wszystko ze mną ok i wymyslam i ze to napewno niedotlenienie bo nie wychodze z domu...nie wiedzą jak to jest zyc z tym okropienstwem jakim stresem prawie niemozliwym do pokonania jest jazda pociagiem lub innym srodkiem lokomocji...jakim piekłem jest dla mnie wyjscie do sklepu czy jakas uroczystosc rodzinna na której wszyscy na mnie patrzą i pytają co słychac a ja udaje ze jestem normalna i ze moje zycie jest piekne i kolorowe podczas gdy skupiam sie tylko na tym zeby nie zemdlec...

nie daje juz rady...chciałabym wiedziec jak to było z wami...chciałabym zeby napisał do mnie ktos z was komu sie udało przez to przejsc i wygrac...wyzdrowiec... błagam powiedzcie kto moze mi pomoc.

ja juz nie pamietam jak to jest czuc sie dobrze...nie pamietam jak to jest czuc sie sobą...

czy to juz do konca tak bedzie?? jesli tak to chce zeby koniec był juz niedługo bo ja juz tak nie chce....

mam 20 lat niedługo 21 i zadnych perspektyw na normalne zycie dzis jutro i wogole...mi juz chyba nic nie pomoze:/ nie moge liczyc na rodzine za kazdym razem kiedy zaczynam temat wybucha awantura ze oni nie wiedzą co mam zrobic ze mam isc do przychodni do lekarza rodzinnego jesli cos mnie boli...a boli mnie tylko jedno...życie...

błagam pomozcie mi walczyc sama nie dam rady...

pozdrawiam was ciepło[/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za każda odpowiedz:) otarłam łezki obiecuje juz sie nie mazać...przede mną długa droga zaczne moze od znalezienia jakiegos dobrego psychiatry przejde pewnie przez nie jedną katorge z lekami ale to i tak lepsze od nie robienia nic i bycia złym na cały swiat ze nikt mnie nie rozumie i nie chce pomoc...pewnie jeszcze nie raz pozawracam wam głowe mam nadzieje ze ze mną wytrzymacie :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

bardzodobrze cie rozumiem czytajac to co napisalas malam wrazenie ze czytam swoja historie, u mnie bylo to samo silny stres w pracy na ktorej mi strasznie zalezalo, i dokladnie tak jak ty pewnego dnia idac ulica poczulam ze lece, ze obraz mi sie rozmywa i ze to juz koniec. niestety tak to dziala tez sie balam chodzic wychodzic z domu, przez pewien czas nawet wstac z lozka, ale powoli zaczynam wracac do normy malymi kroczkami do przodu, wiesz ja mam taki cel musze wrocic do normalnosci, po prostu musze bedzie ciezko ale jest to mozliwe, trzymaj sie i nic sie nie martw ja mialam dokladnie tak samo i znow funkcjonuje moze jeszcze nie tak jakbym chciala ale powoli do przodu

 

pozdrowionka

 

KInga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×