Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prześladowania


Gość Keji

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś z was był ofiarą prześladowań ze strony rówieśników? Jak to się ma do waszego aktualnego stanu?

 

Ja byłam ofiarą tegoż przez dziewięć-osiem lat bez przerwy.

W szkole podstawowej, do której chodziłam pięć lat prędko stałam się czarną owcą; były anty-kluby, nastawianie wszystkich przeciwko mojej osobie i temu podobne dziecinne akcje, przezwiska, hasła wykrzykiwane przy każdej możliwej okazji, obrażające opowiadania wyczytywane przy całej klasie, dużo niemiłych rzeczy powiedzianych ("Nie ma dla ciebie miejsca na tej ziemi" chyba najbardziej zapadło mi w pamięć), celowe zapraszanie mnie do towarzystwa, by za chwilę zostawić samej sobie i porobić mi na złość, totalna olewka przez chłopaków, z początku pewnie dlatego, że o ile mnie pamięć nie myli, zawsze odstawałam od dzieci tym co mówiłam, myślałam, szybciej dojrzałam fizycznie, potem doszły problemy z wyglądem i poszło, choć przyczyn tak dokładnie nie pamiętam.

Bardzo chciałam od tego uciec.

Podczas roku za granicą, bez rodaków w szkole, gdzie bez języka zostawiona byłam sama sobie, przeżyłam chyba największą izolację i samotność niż kiedykolwiek wcześniej czy później. Tutaj zaczęła się już naprawdę ostra jazda, gdyż prześladowanie dosięgnęło rangi ogólnoszkolnej, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Czynny udział miało w tym parędziesiąt, jeśli nie paręset osób, bo każdy chciał zobaczyć, jak to dziwo z Polski wygląda i "przetestować". Były grupy ludzi wyjątkowo krzywdzących, nie dających spokoju na każdym kroku, nachodów, wyśmiewania, bijatyk, zaczepek czy plucia mogłam spodziewać się codziennie i najczęściej wiele się nie pomyliłam. Nie byłam bezpieczna ani w szkole, ani w czasie drogi do niej.

W gimnazjum trafiły mi się w klasie totalne przygłupy. A że ja już wtedy zdepresjonowana, zalękniona, wciąż fizycznie nieatrakcyjna, łamaga, to aż się wręcz prosiłam. Byłam jedyną laską, którą chłopaki byli w stanie bez oporów kopnąć, czy uderzyć (oddawałam, spoko), takie piękne sygnały wysyłałam.

 

Wciąż czasem to wraca i boli, w połączeniu z chorobami fizycznymi i nieciekawą rodziną dało taką mnie, jaką jestem właśnie. Zaburzoną ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłaś ciekawy temat.

My DDA zazwyczaj mięliśmy problemy w odnajdywaniu się w grupie w szkole...

Ja też byłam uważana za dziwadło. Gruba, brzydka, ciuchy jakieś dziwne , znoszone, wiecznie nie modne.Odludek, kujon.Chłopcy dla mnie to abstrakcja była nawet w szkole średniej...

Tylko w tamtych czasach nie było tak okrutnego prześladowania. Ja spotykałam się tylko z przezwiskami, odtrąceniem (ciągle sama na przerwach) z wyśmiewaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja byłem jednym z najmniekszych w klasie w podstawówce, więc byłem łatwym "kąskiem" dla małych sadystów. Jeden taki z wielką kręconą ciemno blond szopą na głowie zaczepiał mnie stale w pierwszej klasie.

Potem w czwartej klasie przyszło trzech nowych z wioski i znów pastwili się nade mną.

W skole średniej jak od początku znalazłem sobie kolegów to nikt się przez całą tę szkołę nie rzucał do mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My DDA zazwyczaj mięliśmy problemy w odnajdywaniu się w grupie w szkole...

 

Tylko dlaczego tak? Myślę, że przede wszystkim często DDA/DDD są o wiele bardziej dojrzalsi od rówieśników, bo przecież zrzuca się na nas cięższe role rodzinne, musimy być często samodzielni, myśleć o sobie za rodziców (a niejednokrotnie i o nich), a to od razu przyczynia się do tego, że w pewien sposób odstajemy od grupy. Ponadto po pewnym czasie poziom wstydu i pogłębiająca się wrażliwość, słabość urastają do takiej rangi, że niemal mamy na czole wypisane "Zrań mnie i tak nic ci nie zrobię, zabaw się moim kosztem".

Co uważam za najboleśniejsze, to fakt, że będąc wystarczająco zranionymi przez dom rodzinny wychodzimy na zewnątrz niejako z pragnieniem pomocy, a dostajemy jeszcze większe upokorzenie. To cholernie bolesne, szczególnie jak jest się małym dzieckiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie jak byłem małym dzieckiem prześladowania a przynajmniej odrzucenie dotykało z każdej strony. I o ile męki mógłnym znosić o tyle odrzucenie i samotność to było nie do zniesienia. I w pewnym momencie przestałem czuć aby móc jakoś żyć. Potem człowiekowi już się nie chce wchodzić w bliskie kontakty a czasami wręcz żadne. Więc chyba tak to jest że my sami też od tego grupy uciekamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem człowiekowi już się nie chce wchodzić w bliskie kontakty a czasami wręcz żadne. Więc chyba tak to jest że my sami też od tego grupy uciekamy.

Nawet nie o to chyba chodzi, że się nie chce. Aczkolwiek te zachowania obronne, które wypracowały się przez lata męczarni przestają być w dalszym życiu stosowne, przeszkadzają okrutnie i mącą wszystko, a zatem pojawiają się problemy z zawiązywaniem zdrowych relacji, utrzymywaniem ich i czerpaniem z nich radości. Trzeba je zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te zachowania obronne, które wypracowały się przez lata męczarni przestają być w dalszym życiu stosowne, przeszkadzają okrutnie i mącą wszystko

Jest tak że to się samo dzieje. Chcesz czegoś a tu jakiś dawny schemat się uruchamia i każe robić jak poprzednio. Według mnie trzeba do tego podchodzić jak ze szczoteczką do zębów której zmieniliśmy położenie. Uświadomić sobie w końcu że coś się zmieniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jakbyśmy se tego nie uświadamiali, to byśmy o tym nie gadali ;) Ale sama świadomość niestety niewiele daje, trzeba dokładnie przepracować owe schematy, zamienić na nowe i wprowadzić w życie, a to już więcej wysiłku wymaga. Ale jest do zrobienia, myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też przez to przechodziłam już od pierwszego dnia klasy pierwszej.... Dokładnie wtedy dali mi przezwisko które ciągnęło się za mną do ostatniego dnia klasy ósmej :( . Kiepsko się uczyłam (dużo chorowałam od urodzenia , nikt ze mną nie nadrabiał zaległości które narastały i tak zostałam na samym końcu) w domu ciągłe wyzywanie od tępaków i 'dwójarzy' ... Potem już było mi wszystko jedno byle wyjść z tej szkoły. Moja mama tylko obciach robiła na wywiadówkach wiec zawsze miałam przechlapane na dzień po od 'kolegów i koleżanek'. Miałam jakieś tam koleżanki ale w sumie zawsze byłam z tyłu bo nieślubna .... To piętno chyba też za mną się ciągnęło ze jestem niechciana i gorsza wiec byłam kilka kroków za -byłam bo musiałam. Miałam okazję być wyśmiewana również przez nauczycieli z powodu rodziny z jakiej pochodziłam. Matka koleżanki zabraniała jej się ze mną kontaktować ... chodziła do nauczycieli prosic żeby jej córce podniosła ocenę bo przeze mniała niższą....

Dużo by opowiadać ... w średniej szkole było nie lepiej z tymi wywiadówkami , zawsze mialam przechlapane przez te wymądrzania się mojej mamy.

A to jakiś nauczyciel oskarżył mnie że klamię a to że kradnę ... w obu szkołach - okazywało się to nieprawdą . Ciężko było ale próby samobójcze nie kończyły się powodzeniem, ucieczka z domu tez nic nie pomogła a ja ... już nie miałam sił do tego. Chyba dlatego się tak boję ludzi , z przyzwyczajenia ...

Bolesny temat, oj bolesny ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ta okrutna rzeczywistość. Wyrózniasz się z tłumu, jesteś inny i za samo to dostajesz po dupie. Ludzie traktują cię jak coś gorszego. A bywa i tak że zaczynasz sam siebie postrzegać w kategoriach niższości i uważać że nic ci się nie należy od życia.

Miałam okazję być wyśmiewana również przez nauczycieli z powodu rodziny z jakiej pochodziłam.

I jak to nasze polskie społeczeństwo ma być wysokorozwnięte jak w szokle uczą tacy idioci? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też byłem prześladowany i to chyba nawet w przedszkolu się zaczęło. Jednym z powodów było to że na zaczepki nigdy nie odpowiadałem nie oddawałem nigdy, a dzieci( nie tylko dzieci) jak wyczują że ktoś jest słaby i da się nim pomiatać będą to wykorzystywać ile wlezie. Stałem się takim klasowym popychadłem kimś kogo można bezkarnie wyzwać, uderzyć, napluć, poniżyć. Dodatkowo śmiano się z mojego nazwiska, z tego że mieszkam na zadupiu i moich rodziców że tacy wiekowi są.

 

Po podstawówce poszedłem do szkoły średniej( bo ja stary rocznik jestem przed erą gimnazjów) z wieloma ludźmi co byłem z nimi w podstawówce i opinia o mnie nadal pozostała mimo że wyrosłem na b. wysokiego faceta nadal mi dokuczano np. z tego powodu że nie miałem dziewczyny, seksu, nie chodzę na dyskoteki, nie piję itp rzeczy które wypada robić 16-18 latkom. A odnośnie nauki to uczyłem się dosyć dobrze poza matmą a w podstawówce to uważano mnie wręcz za kujona a w tamtych czasach dobre stopnie nie były w modzie u rówieśników zwłaszcza chłopaków. Rówieśnicy w szkołach są bezwzględni nie trzeba być DDD, DDA( takowi mnie najbardziej prześladowali z rodzin alkoholowych właśnie), niskim czy źle się uczyć aby by obiektem drwin. Wystarczy się czymś różnic albo być słabym psychicznie i nie oddawać żeby zrobili z Ciebie kozła ofiarnego.

 

Studnia bez wody najbardziej przykre to że do ataków na Ciebie przyłączyli się nauczyciele kto jak kto ale oni powinni być świadomi swojego postępowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno masz 100% racji w tym co piszesz.Ja też starej daty ;) Wiem co to odrzucenie przez klasę, wyśmiewanie nazwiska, wyzywanie od kujonów. Jak ktoś nie pasuje do większości to trzeba go zdeptać-takie podejście dominowało i dominuje w naszym społeczeństwie do dzisiaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno masz 100% racji w tym co piszesz.Ja też starej daty ;) Wiem co to odrzucenie przez klasę, wyśmiewanie nazwiska, wyzywanie od kujonów. Jak ktoś nie pasuje do większości to trzeba go zdeptać-takie podejście dominowało i dominuje w naszym społeczeństwie do dzisiaj

Niestety. Ja też byłam prześladowana. Raz, że dda, to jeszcze kiedyś w podstawówce stanęłam w obronie dziewczyny, która wyśmiewali i sama stałam się ofiarą.

Przez całą podstawówkę i gimnazjum się to ciagnęło.

W liceum już tego nie było, ani na studiach, ale zawsze miałam tak, że trzymałam się własciwie z jedną osobą , której mogłam zaufać. A jak ta osoba np. zachorowała, no to masakra w szkole, bo nie było się nawet do kogo odezwać.

Swoją drogą to były próby robienia czegokolwiek, ale nauczyciele i dyrektorka mieli to w dupie. No bo kto uwierzy jednemu dziecku, skoro cała klasa mówi co innego? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że ja szkołę skończyłem kilkanaście lat temu a wciąż to pamiętam, zostało to trwale zakodowane i ma wciąż duży wpływ na moje życie. Do dziś czuję się gorszy od rówieśników, w ogóle od innych właściwie z nikim ze szkoły żadnego kontaktu nie utrzymuje. W moim przypadku to nie w domu rodzinnym a właśnie w szkole w środowisku rówieśniczym wmówiono mi że jestem gorszy, ze jestem inny, że do niczego się nie nadaję, doznałem wielu krzywd i poniżeń i straciłem zaufanie do ludzi.

Powinienem o tym zapomnieć przecież te dzieciaki to robiły raczej nieświadomie no ale jakoś nie potrafię normalnie żyć, ciągle lękam się oceny ze strony innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, ciekawe jest to co mówisz. Na mnie to tez pozostawiło trwały ślad i dokładnie wszystko pamiętam. Ostatnio się mnie terapeutka pytała kiedy po raz pierwszy ktoś mi powiedział, że ludziom nie można ufać i tak sobie teraz myślę, że może być tak jak u ciebie. Że nie dość że rodzina, to jeszcze szkoła, a kto był pierwszy nie pamiętam. Nie mówiłam jej o tym jeszcze, może powinnam?

Tzn na pewno powinnam, tylko jakoś tak nie chcę marnować czasu na takie "pierdoły", bo w sumie sa rzeczy dla mnie wazniejsze...

 

-- 17 sie 2012, 09:49 --

 

carlosbueno, btw, a ty chodzisz na jakąś terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że ja szkołę skończyłem kilkanaście lat temu a wciąż to pamiętam, zostało to trwale zakodowane i ma wciąż duży wpływ na moje życie. Do dziś czuję się gorszy od rówieśników, w ogóle od innych właściwie z nikim ze szkoły żadnego kontaktu nie utrzymuje. W moim przypadku to nie w domu rodzinnym a właśnie w szkole w środowisku rówieśniczym wmówiono mi że jestem gorszy, ze jestem inny, że do niczego się nie nadaję, doznałem wielu krzywd i poniżeń i straciłem zaufanie do ludzi.

Powinienem o tym zapomnieć przecież te dzieciaki to robiły raczej nieświadomie no ale jakoś nie potrafię normalnie żyć, ciągle lękam się oceny ze strony innych.

 

Jakbyś o mnie pisał prawie.

Ostatnio koleżanka (jedyna z całej klasy z którą utrzymuję kontakt ) powiedziała mi że widziała się z kolegami z klasy i wspominali mnie. Cóż , moja reakcja była oczywista... 'to musieliście mieć niezły ubaw i temat do żartów'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, a dlaczego juz nie chodzisz? Przerwałes tamtą terapię czy po prostu czas dobiegł końca? Może warto by było wrócić? Jak myślisz?

przerwałem chodziłem prywatnie a szkoda mi kasy było a na NFZ jakoś się wybrać nie mogę raz byłem ale wtedy nie miałem ubezpieczenia a teraz jak w końcu mam to nie chcę mi się już jej podejmować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż , moja reakcja była oczywista... 'to musieliście mieć niezły ubaw i temat do żartów'.

A może niekoniecznie?

Może właśnie inaczej cię wspominali po latach?

 

zgadzam się, może nie koniecznie ale trudno mi uwierzyć w to tak na serio. Zbyt wiele się wydarzyło przez całe 8 klas.

Jak można było się kiedyś inaczej czuć?

W szkole wieczne kpiny i wyśmiewanie .

W domu to samo ciągle i bez przerwy jak nie 'mamusia' to 'tatuś' albo razem + braci nastawiali przeciwko mnie.

Piętno dziecka niechcianego jest jednak bardzo mocno odbite na psychice...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piętno dziecka niechcianego jest jednak bardzo mocno odbite na psychice...

Z pewnością, ale oni patrza na to z innej prespektywy, a ty pewnie nie. Pewnie wciąż jesteś tą małą zastraszoną dziewczynką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×