Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rzucił mnie i wszystko wróciło...


izucha

Rekomendowane odpowiedzi

To może i ja pojęczę... nie mam komu.

Tak w ogóle, jestem tu 1 raz, więc witam "jęczarzy".

Trudno jest pisać o swoich problemach, z którymi nie można sobie poradzić. No ale...

Otóż, ogólnie od czasu gdy miałam naście lat mam problemy z pesymizmem, z niskim samopoczuciem, z ogólną beznadziejnością świata, ludzkości, życia i brakiem chęci do życia i jakiegokolwiek działania. Myślenie o śmierci zajmuje mi sporą część życia.

Wspomnieć także muszę, że jestem DDA. Myślę, że na cały mój światopogląd to też ma wpływ.

Byłam swego czasu szczęśliwa, przez 3,5 roku... Póki mnie nie rzucił. I teraz wszystko, całe moje złe samopoczucie, złe dni, beznadzieja wróciło. Jakbym się cofnęła w czasie. Jakbym znowu miała 20 lat. Nie chce mi się żyć... Ale jestem tchórzem... I nie umiem powziąć żadnego kroku żeby coś zrobić.

Moi znajomi nie mają czasu, mają swoje problemy. Kilka osób zaledwie pamiętało o moich urodzinach. Nie mam przyjaciela. On był moim przyjacielem. A teraz nie chce nawet ze mną rozmawiać. Nie mam z kim porozmawiać, nie mam się do kogo przytulić, przy kim popłakać. Płaczę sama z beznadziejności, z bezsilności.

Wkurza mnie jak mówią: "będzie dobrze", "musi minąć jakiś czas" itp, itd. Mam dość słuchania tych pierdół.

Chodzę na terapię związaną z DDA, ale moja Pani terapeutka sądzi, że nie ma potrzeby wysyłać mnie do psychologa czy psychiatry.

Chciałabym żeby ktoś dał mi receptę, którą mogłabym wykupić w aptece, która powie mi co mam robić.... Niestety, to tak nie działa.

Beznadzieja...

No, pojęczałam...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana doskonale cie rozumiem. Ja również wycofałam sie z życia. Tylko obserwowałam. Zostałam tak skutecznie zraniona przez 'przyjaciółki' ze nie potrafiłam zaufać nikomu. Owszem bardzo tęskniłam!! Za bratnią duszą, KIMŚ! Kto by mnie zrozumiał. Nie potrafiłam cieszyć sie życiem. Słuchałam muzyki tylko dołującej. Płakałam całe dzieciństwo. Pisałam pamietniki. Które rodzice czytali i kpili sobie z moich uczuc. Szukałam od zawsze- dlaczego jestem taka- jaką jestem? Zen, buddyzm, heroina. Dlaczego inne siostry tak nie miały? Cięłam sie. Piłam. Brałam narkotyki....dopiero od 8 lat jestem czysta. Bo 8 lat zaczęłam chodzić na dda. Nieporęczna to była grupa. I ciągle byliśmy na początku bo ktoś dochodził. Tam poznałam moja terazniejsza koleżankę- przyjaciółkę. Trzymaliśmy sie blisko- ale bałyśmy sie sobie zaufać. Dopiero 2 miesiące temu, jak ona bała sie ze ma aids obydwie upewniłyśmy sie ze to jest przyjaźń. Do grobowej deski. Myślę ze to, zebyś dała czasowi czas - nie jest głupie. Człowiek dojżewa. Cierpliwości. Doskonalenie samego siebie to nie jest łatwa droga. Ale warta tego.

 

-- Cz lip 05, 2012 9:58 am --

 

Napisałaś ze facet cie rzucił....ze z nim byłaś szczęśliwa. A teraz nie jesteś. Skarbie. To czy jesteśmy szczęśliwi, czy nie nie zależy od kogoś obok. To zależy od nas samych. Szczęście jest w nas. Jak idziesz w góry...podziwiasz otoczenie, czujesz wiatr ze włosach, słońce na twarzy... Czujesz szczęście.:-) mimo ze faceta przy tobie nie ma. Jest taka książka.... Nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł: pokochaj siebie a będziesz mogła mieć każdego faceta. Od faceta potrzebujemy zrozumienia, czułości, lojalności wsparcią... ale nie zaczynamy być z kimś po to by w naszym życiu przestało być nudno. :-)musisz pokochać siebie. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy:

Twierdzi, że się odkochał i to już nie jest to, nie chce mnie okłamywać itp., itd. Ale ja myślę, że ktoś 3 tu łapy wsadzał w to wszystko.

 

Na grupową chodziłam. Ale się już skończyła, teraz chodzę na indywidualną.

 

Dzisiaj właśnie odkryłam to forum, i z pewnością będę zaglądała tu częściej.

 

Bibi:

Ja póki co nie "ratuję się" alkoholem, narkotykami czy innymi rzeczami, które przynoszą ulgę.

 

Na grupę chodziłam, przyjaciółki nie znalazłam...

 

Nie umiem być szczęśliwa bez kogoś obok, kto wysłucha, przytuli, porozmawia. Kto będzie się o mnie martwił i chciał mi pomagać.

 

P.S. Nie korzystam za bardzo z forów i nie umiem jeszcze cytować, więc wybaczcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja myślę, że ktoś 3 tu łapy wsadzał w to wszystko.

Nie mozna wykluczyc takiej mozliwosci. Dawno sie rozstaliscie?

Na grupową chodziłam. Ale się już skończyła,

Ile trwala? Bo widze, ze w Twoim przypadku za krotko... jeszcze nie radzisz sobie z przeciwnosciami

 

Dzisiaj właśnie odkryłam to forum, i z pewnością będę zaglądała tu częściej.

zagladaj :smile: dobrze sie wygadac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy Cie to w jakis sposob pocieszy,ale skoro masz myśli samobojcze(mimo braku odwagi),powinnas udac sie do psychiatry i opowiedziec mu o szczególach,ja bylem w troche innej sytuacji,ale podobnie sie czulem,lekarz psychiatra przepisal mi bardzo dobry lek:elicea,ktory sprawil,ze czulem sie po jakims miesiącu bardzo dobrze,tylko PAMIETAJ :nono: ZERO ALKOHOLU I REGULARNE BRANIE LEKOW ORAZ WIZYTY KONSULTACYJNE-tego musisz pilnowac bo mozesz wyladowac po jakims czasie w psychiatryku...

pozdrawiam

 

 

"tandeta płynie wierzchem a sztuka na dnie..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy:

jakieś 3 miesiące i kilka dni temu.

 

Terapia trwała 6 miesięcy, musiałam ją przerwać na wakacje, gdyż wyjeżdżałam do niego. Mimo wszystko grupowa w jakiś sposób mi pomogła, w związku z moją matką.

 

Darooo27:

 

Szczerze to nie chcę brać leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj właśnie odkryłam to forum, i z pewnością będę zaglądała tu częściej.

izucha, polecamy się!:)

 

-- 05 lip 2012, 11:30 --

 

Nie chce mi się żyć... Ale jestem tchórzem... I nie umiem powziąć żadnego kroku żeby coś zrobić.

Mam na dzieje, że nie mówisz o tym o czym myślę i że masz na myśli jakieś pozytywne działanie?

 

-- 05 lip 2012, 11:34 --

 

 

Twierdzi, że się odkochał i to już nie jest to, nie chce mnie okłamywać itp., itd. Ale ja myślę, że ktoś 3 tu łapy wsadzał w to wszystko.

W sumie, to i tak bez różnicy, bo skutek jest jeden prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia trwała 6 miesięcy

zdecydowanie za krotko. Dopiero pewnie lizneliscie problemy. Nie chcesz wrocic na grupowa?

 

jakieś 3 miesiące i kilka dni temu.

to jeszscze masz prawo przezywac zalobe... mnie to zajelo jakis rok

 

Szczerze to nie chcę brać leków.

slusznie... wroc na terapie a leki zawsze mozna wziac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kafka: Niestety nie mam na myśli pozytywnego działania...

Wolałabym żeby się po prostu odkochał, niżby się ktoś 3 wpychał między mnie a jego. Tego się nie dowiem już.

 

Candy: chciałam wrócić na grupową, ale była w takich godzinach, w których miałam zajęcia na uczelni.

Zostanę na indywidualnej.

 

Ogólnie nie wiem co mam zrobić ze sobą. Wstaję,chodzę do pracy, sama spaceruję, sama chodzę do kina. Czasami jest mi z tym dobrze, ale coraz częściej myślę, że mnie ta samotność tak cholernie dobija, wszak trzeba z ludźmi rozmawiać. Ale cóż, wszyscy mają swoje problemy i moje mają daleko gdzieś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izucha, zawsze możesz z nami pogadac. My też nie istaniejemy tylko wirtualnie i spotykamy się na zlotach; jest zlot ogólnopolski, ale są też mniejsze organizowane, więc z pewnością w swojej okolicy tez coś takiego byś znalazła.

Możesz poznać ludzi na forum i dzięki temu miec nowych znajomych. Wiesz, ja zostawiłam wszystko w swoim rodzinnym miescie i tu gdzie mieszkam w ogóle nie mam znajomych, poza właśnie ludźmi z forum. A ty skąd jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izucha, to wejdz w wątek miasta :D i pogadaj z ludźmi z twoich terenów, ja niestety z północy polski. Dzięki temu nie będziesz się czuć samotna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Izucha - ja też tylko dodam, że rozumiem Cię. Mój mąż kochany też mnie w pewnym sensie rzucił, a nawet wyrzucił z domu a ja cały czas w pewnym sensie czuję się nieszczęśliwa, bo w życiu szczęśliwa byłam tylko z nim. Ale walczę z tym i nie daję się. Uczę się jak być szczęśliwą będąc samą.

Na razie najwięcej radości daje mi praca. Poznałam tam fajnych ludzi i w ogóle są perspektywy i jest super.

Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Choć cały czas po cichu liczę, że jeszcze kiedyś z kimś życie sobie ułożę. A jak terapia się powiedzie to może nawet będzie to ktoś fajny :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci tak mialam bardzo podobnie i zawsze miałam nadzieję że jak będę miała chłopaka to ten stan minie i faktycznie tak się stało, depresja odeszła.

gdyby mnie rzucił po 3,5 roku to też pomyslalabym ze weszłam w ten stan przez to ze z nim nie jestem, ale w zeszłym roku ten stan wrócił mimo to że z nim jestem (6lat) i jest ok, poprostu depresja wróciła (niestety wraca) także czy byłabyś z nim czy nie mozliwe ze zmierzyłabyś się z depresją choć może i nie ale depresja też ma swoje pozytywne strony pokazuje to czego się nie widziało bądź nie chciało widzieć. np. ja siedziałam czekałam aż skończy siedzieć na kompie i zamiast coś robić swojego w tym czasje siedziałam za jego plecami.Chodzi o to że gdybym ja miała takiego chłopaka bez pasji, bez hobby, tylko by tak ślęczał nade mną to sama bym go zostawiła. Naszczęście to zauważyłam i taram się zmienić ale ciężka droga przede mną , chodzi o to żeby pokochać siebie żeby inni mogli Cię/mnie pokochać. Wiem że on mnie kocha ale ja nie kocham siebie i to wszysto psuje. To co napisała bibi to sama prawda :

 

"Napisałaś ze facet cie rzucił....ze z nim byłaś szczęśliwa. A teraz nie jesteś. Skarbie. To czy jesteśmy szczęśliwi, czy nie nie zależy od kogoś obok. To zależy od nas samych. Szczęście jest w nas. Jak idziesz w góry...podziwiasz otoczenie, czujesz wiatr ze włosach, słońce na twarzy... Czujesz szczęście.:-) mimo ze faceta przy tobie nie ma. Jest taka książka.... Nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł: pokochaj siebie a będziesz mogła mieć każdego faceta. Od faceta potrzebujemy zrozumienia, czułości, lojalności wsparcią... ale nie zaczynamy być z kimś po to by w naszym życiu przestało być nudno. :-)musisz pokochać siebie. Pozdrawiam ciepło."

to sama prawda tylko musimy się tego nauczyć. Mój facet jest przy mnie ale przez to jak ja się zachowuję czuję sie i tak samotna. I nie chce się nauczyć jak zatrzymać faceta ale nauczyć tego jak kochać siebie a wtedy on będzie szczęśliwy a ja z nim.

 

Muszę nie bać się być bardziej egoistyczna, wychodzić z koleżankami itp stać się bardziej samodzielna a nie taka nudziara choć on nic nie mówi wiem że

Muszę wszystko poukładać, wtedy próbowałam sama, nikt nie wiedział o tym co czuję ale jak w zeszłym roku wróciło powiedziałam sobie że przecież nie ja jedna i trzeba poznać innych którzy rozumieją takie stany ( a wiem że są takie osoby bo w końcu depresja jest na 2 miejscu na świecie tylko szkoda że nikt się nie przyznaje do tego co naprawdę czuje, choć z drugiej strony kto do tej pory wiedział o mnie.......tylko ja) ale wiem że trzeba to zmienić bo człowiek nie jest samotną wyspą i sam sobie nie poradzi, oczywiście musi chcieć ale są potrzebni inni. Na razie czuje się nie zrozumiana, źle sypiam, boję się czasem.......widzisz a chłopak śpi przy mnie....jakie to wszystko dziwne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izucha, jak ja Cie rozumiem. Utozsamiam sie w cierpieniu oraz Twoimi problemami, bo mam podobnie. Wiesz co doszedlem do wniosku, ze dosc zeby ktos mnie krzywdzil-pierwszy raz w zyciu chcialem byc dobry, ale jak to w zyciu obrocilo sie przeciwko mnie. U mnie powodem byla samotnosc, tzn. to tak naprawde siedzi tylko w glowie, bo jest pelno ludzi dookola, nawet tu na forum(bratnie dusze ktore Cie zrozumieja). Niestety czasami to dopada, dosyc czesto. Wtedy mysle sobie zyc sie chce jak skur... co ja sam sobie robie. nikt inny tylko ja sobie. Na to, ze ktos nas rzuci, wykorzysta, oklamie nie mamy wplywu, ale na to jak przyjmiemy zalezy tylko od nas. to nie jest proste, ale wiem ze mozna. Srodki psychoaktywne typu dragi, alkohol niestety nie rozwiazuja problemow. Niestety mozna se wiekszej biedy narobic. ´Wiem bralem, pilem. O maly wlos nie poszedlem siedziec, ale to inna historia:) Masz ochote to dawaj na gg albo jakiegos priva.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×