Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla tych co mają problem z odnalezieniem miłości


Rekomendowane odpowiedzi

Stworzylem ten wątek w opozycji do wątku Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?, gdyz uwazam ze w tym watku zbyt wielki nacisk kladzie sie na sprawy techniczne sexu, a zbyt mało mowi się o tym co nas hamuje od wewnatrz w znalezieniu partnera, partnetki.

 

Chce aby ten wątek byl budujący. Jak najmniej narzekania . Jak najwięcej pracy nad soba/ Wyszujujemy nasze wę wewnętrzne blokad, dzielimy się z innymi. Czekami na weryfikację. Taka forumowa psychoterapia grupowa.

 

Myśle tez ze problemy miłosne śą najbardziej rzucającym się w oczy skutkiem choroby psychicznej i najgłębszym powodem tejze zarazem. Totez niech was nie bierze zdziwko jezeli wciągu omawianie problemów LOVE wyjdą na wierzch problemy z innych stref życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest tysiące powodów tego dlaczego ludzie żyją w samotności lub boją się podjąć ryzyka związania się z kimś. Przeważnie patrzy się na przeszłość traumatyczne przeżycia, przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna, rodzina dysfunkcjonalna, błędna lub niska samoocena. To są główne przykłady nie powodzeń w związkach oraz nie umiejętność ich zawarcia. Ktoś kto ma problem z czymś jest osobą indywidualną ma swój bagaż doświadczeń, który pływa na niego w życiu dorosłym. Na tym powinieneś się skupić, Polecam książkę Pia Mellody "Toksyczne związki" dzięki niej znalazłem w sobie wiele dysfunkcji, których nie byłem świadomy, a psycholog pomógł mi wszystko skorygować :)

A co do prawiczków itp. to jest mit! Przecież doświadczenia seksualnego nie zdobywa się po przez ilość doznanych stosunków, ale po przez więź jaka łączy z partnerem (emocje) oraz rozmowa. Trzeba być po prostu pewnym siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja podzielę się swoimi spostrzeżeniami ze swojego życia. Wszystko się zaczęło od przeczytania ksiazki Karren Horney : "Neurotyczna osobowość naszych czasów".

 

Bez owijania w bawełnę:

 

Widzę teraz , jak jestem nastawiony oralnie na branie : w moim życiu przeważają tendencję do pochłaniania rzeczy przyjemnych ( ciągłe wcinanie słodyczy, ściaganie plikow z netu na niebotyczna skale, naurotyczne ogladanie filmow czytanie książke). Prace twórcza w swoim zyciu ograniczam do minimum. A jak wiadomo, aby korzystac z dobr zycia, trzeba cos tworzyć. Ja poszedłem na łatwiznę - pracę twórczą zrzucam na karb ludzi mnie otaczających i to z nich wysysam oralne uciechy. Tak samo stawię się do nowo poznanych dziewczyn - opowiadam im o sobie, a o nich samych nie chcę słuchac.. Ta cała sytuacja jeszcze bardziej podkresla moje dążenie do tego aby ulec, zlać się z jakimś mocnym, opiekuńczym autorytetem, wyzbyć się swojej siły woli, spocząć na laurach i czekać tylko na to co mi dostarczy obiekt. Dalej idąć, ta sytuacja umacnia moją potrzebę kontroli nad światem zewnętrznym( skoro obiekt mojej relacji ma dla mnie az tak kluczowe znaczenie --> bez niego musialbym w koncu wziasc dupe w troki) i swiatem wewnetrznym( muszę ciągle uzyskiwac aprobatę w oczach obiektu, aby ten się ode mnie nie odwrócił --> czuję lęl przed kompormitacją swojego wizerunku w oczach obiektu)

 

To tak pokrotce glowne patologie, ktore mi nie dawaly zwiazac sie z zadna dziewczyną.

 

-- 05 maja 2012, 14:30 --

 

Los chciał, ze akurat dzisiaj przypomniala mi sie pewna histroria z ubiegłorocznych wakacji. Prosze przeczytajcie ją . I napiszcie co o tym sądzicie bo jestem zdruzgotany.

 

Rok temu w czerwcu byłem na wycieczce. Była tam też jedna taka dziewczyna... Na początku wydawało mi się że w ogóle nie jest w moim guście, ale ostatnie 2 dni coś mi sie zakręciło w głowie. Pojechaliśmy z kolegami na Sląsk, a ona dalej tkwiła mi w głowie. Przyjechałem do domu. Poczułem lęk, wręcz napad paniki. Zdecydowałem sie ze napisze do niej fb i smsem, balem sie ze ja jej sie nie spodobam... Mieszkam w Wawie, a ona w Gdańsku. Umówiłem się z nią i pojechałem do niej. Tam spędziliśmy cały dzień razem. wieczorem zaczęliśmy się całować, nazajutrz rano wyjechałem. Zacząłem coraz bardziej myśleć o tym, ze jej lewa ręka ma niewykształcone paliczki dalsze i środkowe. Dopiero gdy wracałem do domu, zacząłem intensywnie o tym mysleć., Gdy dojechałem do Wawy bylem juz caly rozplakany. Czy to z tęskonoty, czy to z tej jej ręki, czy to z obecnej samotnosci, czy to z zalu ze pokochalem taką a nie inna... Gdy bylem w domu , wyszedlem na Skype, by porozmwiac z rodzicami, zaczalem ojcu opowiadac o rece tej dziewczyny, po drodze cały czas płakałem - myslalem ze sie odwodnie. Moj ojciec z początku mnie pożalowal. Ale godzinę pozniej zadzwonil do mnie już z matką - zaczęli mnie przestrzegać przed tamtą dziewczyną, a matka wzięla bilet na pojutrze do mnie. Gdy przyjechała ja znowu się rozpłakałem. Ona mi zaczęła narzekać że nic jej się w zyciu nie udalo lacznie ze mną, po co mi tamta inwalidka itd. Ja w przestrachu ją słuchałem. Chciałem brać bilet na weekend do gd, ale matka mi powiedziala, ze nie mogę tak często jeździć , bo skonczy sie kasa, potem powiedziala mi ze w ciagu roku akademickiego przeciez nie bede mogl jechac do krk, bo mam przeciez trudne studia. Pojechalem do gd tydzien pozniej niz planowalem. Tam znowu caluski itd. W sumie to niby jak bylem na miejscu to fanfarow nie bylo, ale gdy wracalem do wawy marzylem o niej. Wrócilem z nowu do Wawy. Tam jeszcze ona mnie się pytala co ja tak naprawde do niej czuję, jak będzie wyglądała nasza przyszlosc. Ja jej mowilem, ze za wczesnie ona mnie sie pyta o moje uczucia,a o przyszlosci narazie nie myslmy,,, Wrocilem do Wawy i juz nigdy wiecej do niej nie wrocilem. Ona pojechala do Hiszpanii, jakoś też zaczęla ze mną urywać kontakt, bo niby caly dzien zajeta... Tak dotrwalem do dzisiaj - dalej nie jestem w stanie odpowiedziec sobie na podstawowe pytania nt tego związku. Co robić - sam nie wiem: zapomnieć o tym czy jakoś reaktywowac ten zwiazek. Ale dzieli nas przeciez odleglosc... ? W moim zyciu bylo to przezycie najblizsze pojeciu odwzajemnionej milosci.

 

-- 05 maja 2012, 14:48 --

 

gd i krk = gdańsk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak będę się trzymał reguły, że trzeba umieć żyć w samotności (w sensie brak związku). To cholernie trudne dla zwykłego człowieka a skąd dopiero dla neurotyka. Ale taka jest prawda. Jeśli będziemy potrafili żyć w zgodzie, szacunku i miłości do samego siebie to druga osoba będzie tylko uzupełnieniem życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89 masz do wyboru parę opcji każda z nich pociągnie za sobą pewne konsekwencję oraz zmiany w Twoim życiu oraz jej życiu. Przemyśl jaką decyzję warto podjąć nikt tej decyzji nie podejmie za Ciebie, bo tylko Ty wiesz co czujesz. Każdy związek czegoś uczy daje nam lub wzbudza w nas pewne emocje. Gdyby nie moja była partnerka nie wiedziałbym co to psychologia i jakie mam dysfunkcje związane z moją przeszłością. I tak samo traktują teraz ja mam swoje życie ona swoje i niech tak zostanie. Wrzuciłem na realizm i widzę wiele rzeczy jaśniej. Inaczej podchodzę do związku niż kiedyś i wielu innych spraw związanych z życiem. Wiadomo mam do niej sentyment, ale życie dalej się toczy i trzeba cierpieniu stawiać czoła wtedy stajemy się silniejsi emocjonalnie, przełamujemy bariery i nabieramy sił!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89,

defekt tej dziewczyny chyba tak naprawde nie był powodem, dla którego przestałes sie nia interesować. To był tylko pretekst, żeby zakończyc tę znajomość. Przyczynę takiego Twojego zachowania trudno stwierdzić, ale dopóki do niej nie dojdziesz, to chyba nici ze związków. Masz racje, ze to nasza psychika wpływa na relacje z płcią przeciwna, ale psychika steruje całym naszym życiem. Na pewno Twoi rodzice wykonuja tez krecia robotę, zniechęcali Ciebie do tej dziewczyny, tylko dlatego , ze ma cos z reką. Ale Ty ze swojej strony zwróciłes sie do nich, kierowałes sie ich opinią - dojrzały mezczyzna nie konsultuje sie raczej z rodzicami w sprawie randek . Chyba nie odciąłes do końca pepowiny. I mam wrazenie, że rodzice tez nie sa do końca w porzo wobec Ciebie, tylko cos strasznie mieszają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę to co w tamtym temacie. Nieśmiałość, trudności z nawiązywaniem relacji, strach przed samotnością, trudności w prowadzeniu rozmowy, kompleksy związane ze swoją seksualnością. Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NO tak - moi rodzice... Z punktu widzenia psychologii to ź l i ludzie.

 

Mój ojciec ma impulsywne zaburzenia osobowości. Zawsze się wkurwia. Gdy z nim gadasz zawsze mowi wszystko naodwrót. Jak wyrażam coś co by godziło w jego poczucie wartośći, to nie odzywa się calymi dniami ,dopoki go nie poprosisz o wybaczenie. Zaczyna wtedy wytykać ile to on dla mnie zrobił. Sam bezrobotny od 10 lat. Ostrzegający zawsze mnie przed niebezpieczenstwami. Grozacy odejsciem w dziecinstwie. Zawsze mial do mnie zawyzone wymagania - w szkole sredniej same piatki itd. 10 lat temu upijał się, sam miał ojca pojebanego. Wychowal sie bez matki.

Jego zdaniem ja musze miec do niego szacunek i nie moge nic mu zarzucac.

 

Matka - zaborcza s''''' . Zależna od innych. Narzekająca na klątwę ktora zwisa nad naszą rodziną. Przy innych ludziach udaje jako to ona nie jest w stosunku do mnie opiekuncza. Nie radzi sobie z męzem to do mnie się teraz lepi. Caly czas mi zarzuca ze inne dzieci sluchaja rodzicow, a ja jestem taki uparty. Jak jej mowisz, ze jest slaba psychicznie, to zaczyna płakać i budować we mnie poczucie żalu. Ale gdy bylem maly i mniej pewny siebie miala moje zdanie w d///// .Zaborcza. Chce mnie sobie przywłaszczyć. Jak jej jestem posłuszny odrazu mnie pochłania i nie chce odpuscić. Tez nigdy nie chce przyznac przed sobą swoje problemy.

 

 

NIENAWIDZE ICH !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tia - narazie kupujemy dom. Raczej staż lekarski spędze razem z nimi. Wtedy też zweryfikuję, co robic dalej. Generalnie gdyby rodzice sie dowiedzili ze biore SSRI to by mnie wyklęli. Jest równięż w zyciu parę rzeczy, których nie wiem czy nie robie ze względu na nicH; wyjechanie na staż za granicę, pojscie latem na dzienny oddzial nerwic, jezdzenie do powyzszej dziewczyny do Gdańśka itd. Kiedy byłem w domu kilka lat temu poszlismy do psychiatry. On przepisal leki, a rodzice nie chcieli pozniej mi je dawać.

 

-- 06 maja 2012, 14:01 --

 

Ja zaczęłem wtedy krzyczec by dawala mi leki. A ojciec zaczal grozic ze mnie pobije. A tak jak ja mialem wtedy napad lęku to się ugiąłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89, kupujecie dom ? :shock: wiesz co to znaczy ? że będziesz w tym domu mieszkał razem z nimi.... bo rodzice nie kupują domu po to, żeby tam mieszkać we dwójkę... to pułapka. W która wchodzisz... bo staż spędzisz razem z nimi ... można wiedzieć po co , skoro ich nienawidzisz ? A potem sie zobaczy ... halo ? kiedy chcesz zacząć się usamodzielniać, wyrwać spod ich wpływu, który Ci niewątpliwie szkodzi ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gdybym mial narzeczona to sprawa bylaby prosta - odrazu bym sie wypowadzil i tyle, ale jestem sam.

 

A samemu mieszkac tez lipa - wlasnie od roku mieszkam sam

 

A na stazu bede dostawal 1800 pzl netto to trochę za mało na samodzielne życie.

 

Dom kupują - a co ja niby mam zrobić - za swoje pieniądze kupują. Nie chcę miec pozniej wyrzutow sumienia ze oni mi kupili 2-pokojowe mieszkanie i sobie tez a domu nie kupili. Niech kupują ten dom i idą w p**** . Narazie zamieszkam u nich, jak bedzie koszmar to ide na wynajem mieszkania. Oni beda plakac, ojciec bedzie plakal ze dostanie zawalu ale CHWDP

 

-- 06 maja 2012, 14:16 --

 

Bede wspolwlascicielem domu - to tak na wypadek, jak ktos z nich kopnie w kalendarz to bede mial swoja wyplate za 20 lat cierpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przemawia do mnie pomysł, ze lepiej mieć z toksycznymi rodzicami dom na spółkę niż dwa osobne mieszkania. Ale nie moja brocha.

 

Wiem, ze kiedyś byłam w podobnej sytuacji, tzn mój narzeczony miał dom do spółki z matką. Tysiące argumentów, czemu lepiej mieszkać razem w domu /np. : my możemy być na górze, ona na parterze, w domu jest garaż, ogród, itp/ niż wyprowadzic sie do mieszkania /no przecież on nie zostawi starej matki samej w domu.... /. Skończyło sie tak, że ja spakowałam manatki a on został w domu z matką, której zreszta nie cierpiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toksyczni rodzice bardzo wyniszczają i wpływają na relacje po między otoczeniem, a osobą poszkodowaną. Powinieneś postawić sobie cel w życiu, który mógłby wyzwolić Ciebie od toksycznych rodziców oraz spowoduje to, że będziesz stał twardo na gruncie. Mieszkałem z toksycznym rodzeństwem oraz matką. Całe szczęście los tak chciał, że w wieku 17 lat dostałem mieszkanie gdzie mogłem odciąć się od nich! Uspokoiłem się i myślałem, że wszystko będzie dobrze w życiu, ale zdarzenia, które mi się przytrafiły i system granic jaki wyniosłem z domu psuł moje spojrzenie na świat oraz relację pomiędzy ludźmi. Musisz się w życiu przygotować na to, że warunki w jakich dorastałeś będą wpływały na relacje z partnerem, przyjaciółmi, w pracy itd. Więc bierz pod uwagę, że idąc dalej w głąb i siedząc w rodzinie toksycznej narażasz się na dalsze pogłębianie dysfunkcji jakie mogą Ciebie dotyczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mnie strach ogarnia jak pomysle sobie, ze odkryja to ze biorę SSRI. Normalnie Bog go wie co bedzie sie dzialo. Plus taki, że będąc wspołwlascicielem domu , nie moge byc wygnany przez rodziców.

 

-- 06 maja 2012, 16:23 --

 

NO ale ogólem wszyscy moi znajomi uciekaja od rodzicow. Na to wygląda ze kazdy ma wkurwiajacych rodzicow.

 

Moi rodzice os wiekow mieszkali w mieszkaniu 120 m2. Sprzedali go i mieli do wyboru dwie opcje : kupic 2 50m2 mieszkania lub dom. W 50m2 mieszkaniu nie chca sie gniezdzic, wiec pozostal dom 200 m2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89,

 

jasne, nie możesz być wyrzucony z domu, możesz być tylko przez nich dręczony.... masakra w co sie pakujesz. Ja wolałabym mieszkac na wycieraczce niz ze starymi.

 

A jesli chodzi o Twoje pytanie : oczywiście, że to był między nami koniec. Za dużo krwi juz sie wtedy napsuło.

Przestrzegam przed mieszkaniem z teściami lub rodzicami, wtedy nie tylko musisz sie dopasować do partnerki, ale jeszcze i do innych osób. Jesli w dodatku środowisko rodzinne jest toksyczne , jak np. Twoja rodzina, czy moja, to sie robi jatka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gdybym mial narzeczona to sprawa bylaby prosta - odrazu bym sie wypowadzil i tyle, ale jestem sam.

ale dokad bys sie wyprowadzil gdzie nie mozesz wyprowadzic sie sam?

 

Kawalerka - wynajem 1000 zeta + rachunki. Moje stazowe wynosi 1800 zeta. Gdybym mial partnerkę to obydwoje bysmy placili i sytuacja bylaby lepsza.

 

Ale tak czytajac i patrzac na ludzi to zaczyna mi sie wydawac, ze wiekszosc rodzicow są tokscyczni. Większość partnerów jest problematyczna. Większość dzieci jest chamskich. Nic - tylko wyjechać na Syberię i mieć wszystich w d****

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tak czytajac i patrzac na ludzi to zaczyna mi sie wydawac, ze wiekszosc rodzicow są tokscyczni. Większość partnerów jest problematyczna. Większość dzieci jest chamskich.

Co do rodzicow sie nzgadzam..co do reszty niekoniecznie... szczegolnie jezeli chodzi o dzieci.

 

Kawalerka - wynajem 1000 zeta + rachunki. Moje stazowe wynosi 1800 zeta. Gdybym mial partnerkę to obydwoje bysmy placili i sytuacja bylaby lepsza.

ale utrzymacv musialyby sie tez dwie osoby.:) To chyba jednak nie jest takie proste

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No + to, ze mieszkając caly rok sam zastanawiam sie czy taki stan rzeczy jest normalny.\\

 

Caly weekedn sam ze soba w mieszkaniu nad książkami. Z nikim nie zamienić słowa. Spotykać ludzi na zajęciach a pozniej wracac do pustego domu. A najgorsze te weekendy. Nikoby nie byc potrzebnym Czy to jest OK?

 

-- 06 maja 2012, 19:51 --

 

No dobra - no sprobuje z nimi pomieszkac jak nie wypali to sie wynoszę.

 

Co lepiej - dać im szanse w nowych warunkach, czy odrazu skasować szance na wspolne zycie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89,

dla mnie dorosły, samodzielny facet nie mieszka razem z rodzicami, szczególnie toksycznymi. Poznasz jakąś laskę i co, zaprosisz ją na noc do domu rodziców ? To jaskrawy przykład ;) , ale mieszkanie samodzielne da Ci dużo więcej swobody i luzu.

Poza tym wspólne zycie chyba powinienes planowac z osobą płci przeciwnej a nie rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×