Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rzuciłem medycynę, nikt mnie nie rozumie...


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Chciałbym się po prostu wyżalić i usłyszeć kilka dobrych rad. W liceum chodziłem do klasy biologiczno chemicznej, namówił mnie na to mój ojciec, który jest kardiologiem i pragnął mieć syna lekarza. Nie miałem nic przeciwko, byłem tak młodym człowiekiem, że wizja bycia lekarzem, dużych pieniędzy, szacunku społecznego ogarnęła mnie całkowicie. Przygotowywałem się od pierwszej klasy liceum, rodzice opłacali mi zajęcia dodatkowe z chemii oraz biologii. W trzeciej klasie doszła matematyka. Zdałem maturę i wybrałem się na studia medyczne do Krakowa, wiadomo jaka uczelnia. Powiem Wam szczerze, szło mi dobrze. Nie miałem żadnego zaliczenia do tyłu. Niestety w grudniu ubiegłego roku zdałem sobie sprawę, że te studia nie są dla mnie. Po prostu poczułem to, nikt mi nie wmówi, że jestem głupi, że z medycyny się nie rezygnuje i tym podobne. Walczyłem ze sobą coraz mocniej, starałem się przekonać siebie, że muszę to skończyć, ponieważ będzie mi w życiu lepiej. Niestety im bardziej tak myślałem, tym szybciej doszedłem do wniosku, że trzeba podjąć jakieś radykalne kroki. Było i jest bardzo, ale naprawdę bardzo ciężko. Zdałem semestr, wlaściwie nie do końca, ponieważ uznałem, że to już nie ma sensu i wróciłem jednego weekendu do domu, aby poinformować wszystkich o mojej decyzji. Nie udało mi się, rodzice i dziadkowie od razu zaczęli się wypytywać jak mi idzie, jakie oceny, tylko to było ważne. Nikt nie zapytał o to jak się czuję, jaki jest mój stosunek do studiów. Ciągle tylko dzwonili i pytali się jak mi idzie, czy mam coś do tyłu, że są ze mnie bardzo dumni. Nie udało mi się. Wróciłem więc do Krakowa na tydzień jeszcze, ale już nie chodziłem na zajęcia, właściwie to nie było wtedy już do końca tak zajęć. Postanowiłem w kolejny weekend. Wróciłem i powiedziałem mamie, że rezygnuję i za rok pójdę na zupełnie inne studia, które mam w planach. Niestety to była katastrofa. Nikt mnie nie rozumiał i nikt nadal nie stara się zrozumieć. Nie chcę opisywać krok po kroku reakcji mojej rodziny, ale uwierzcie mi, totalna porażka. Moi rodzice uważają mnie za wybitnego człowieka, który ma multum znajomych i niewiadomo jak ciekawe życie. Ojciec nawet mi mówił niedawno przed moim odejściem ze studiów, że muszę swoją "paczkę znajomych" zebrać i w wakacje wybrać się gdzieś do pracy na wakacje. O czym on w ogóle do mnie mówił ? Paczkę znajomych? Jaką znowu paczkę? Moich dobrych znajomych mogę wyliczyć na palcach u JEDNEJ RĘKI. Moje życie wcale interesujące nie jest. Jestem samotnikiem, czy z wyboru? Tego nie wiem. Być może chciałbym mieć bardziej atrakcyjne życie społeczne, ale jest tak jak jest. Oczywiście w tym momencie wszyscy się ode mnie odwrócili i mam postawione ultimatum, że albo za rok pójdę na medycynę, albo nikt mi nie będzie opłacał żadnych innych studiów (Mam na myśli akademika czy jakiejś stancji).

 

Być może ja wszystko wyolbrzymiam, może troche inaczej to odbieram, ale tok wydarzeń jest taki jak opisałem. Szkoda, że własna rodzina mnie nie potrafi zrozumieć. Ważne są tylko studia, wykształcenie i pieniądze. Jest mi bardzo przykro, że nie mogę iść na studia, które mi odpowiadają. Aa miałem nie pisać jakie, bo wiem, że ludzie lubia się obecnie wyśmiewać z tego kierunku. Chciałbym studiować ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Ciągnie mnie do tego, nawet rok temu miałem taką chęć złożyć tam papiery, ale mówię sobie - wstyd i hańba, przecież ja sie dostałem na medycynę. Nie chcę, aby ktokolwiek kwestionował moje decyzje, chciałbym tylko usłyszeć kilka dobrych rad, ponieważ czuje sie fatalnie z myślą, że za rok będę musiał albo iść jeszcze raz na medycynę, albo w ogóle nigdzie.

 

Jestem teraz takim intruzem we własnym domu...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podjęcie decyzji o rezygnacji ze studiów jest bardzo ciężkie (sama wiem po sobie). szczególnie jeśli wobec Ciebie zostaly postawione wysokie wymagania, rodzice już wcześniej określili kim MASZ być, szkoda że nie zapytali Ciebie o zdanie...

W Liceum człowiek uczy się, bo uczy ale tak naprawdę mając 17 lat ciężko jest okreslić co się będzie robić w przyszłości.

A żadna to frajda, jakbyś się potem męczył kilkadziesiąt lat wykonując zawód, którego nie lubisz. Nie mówiąc o ilości nauki do przyswojenia, którą zacząłbyś pewnie w końcu nienawidzieć...

 

Moim zdaniem podjąłeś dobrą, męską decyzję. Wiesz, czego chcesz, a raczej - wiesz czego nie chcesz. To dobry start.

Jeśli rodzice postawili Ci takie ultimatum, to postaw na swoje - pojedź do tej Warszawy,zacznij studia dzienne na publicznej uczelni, znajdź jakąś pracę na weekendy, albo odwrotnie - praca na pełny etat i studia zaoczne.

 

Myślę, że rodzicom w końcu przejdzie. Teraz uraziłeś ich dumę - bo miałeś być kolejnym lekarzem, a nim nie będziesz. Nie musisz być swoim drugim ojcem, bądź sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to mi się podoba! Sam byłem w takiej samej sytuacji dwa lata temu dokładnie. Ja byłem na prawie. W mojej rodzinie medycyna i prawo to jedyne kierunki to na które powinienem iść i w ogóle tylko po tych kierunkach jest praca. A ja dwa lata temu stwierdziłem, że prawo mi kompletnie nie odpowiada, będę się męczył w tym zawodzie przez najbliższe nie wiem 30 - 40 lat. O nie! Postawiłem się wszystkim i rzuciłem to w cholerę. Wybrałem inny kierunek studiów i teraz jest mi z tym w miarę dobrze. Wyjechałem daleko od rodziny i mam spokój.

 

Teraz dążę powoli do realizacji swojego największego marzenia, czyli dostania się do pewnej artystycznej szkoły. To jest postanowienie i do tego będę dążył.

 

Więc jeżeli Ciebie kusi na tą ekonomię, to idź na tą ekonomię! Znajdź sobie pracę i żyj. A przede wszystkim nie przejmuj się rodziną. Ktoś mi kiedyś powiedział, że oni kiedyś odejdą wszyscy a Ty zostaniesz sam za jakieś no nie wiem 20 - 30 lat. Jako ktoś kim nie chcesz być. Więc idź na ekonomię!!

 

Mi zawsze imponowały osoby, które rzuciły studia jakieś tam super ekstra, a zaczęły studiować to co naprawdę chciały.

 

Także życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Driv3r, bardzo dobrze rozumiem co czujesz. Sama mam mamę lekarza, której baaaaaaaaaardzo zależało na tym, żebym poszła na medycynę. Też na początku niby chciałam, a im bliżej było wyników rekrutacji tym większą miałam nadzieję, że się nie dostanę. Zabrakło mi minimalnej ilości punktów. Więc oczywiście zaczęło się pchanie mnie na płatne. Oponowałam. Potem dwa razy byłam molestowana o poprawianie matury. Nawet teraz zdarza jej się pytać czemu nie poszłam na medycynę i czy nie żałuję.

Prawda jest taka, że rodzice nie zawsze wiedzą co jest dla Ciebie najlepsze ;) I czasem nie rozumieją, że to, co jest dobre dla nich nie musi być dobre dla Ciebie.

Na pocieszenie powiem Ci, że znam sporo osób, które stwierdzały, że nie interesuje ich to co studiują i zaczynały coś innego (jedna nawet na trzecim roku nie mając żadnego tytułu). Wszystkie są teraz szczęśliwe i zadowolone ze swoich decyzji.

Mam nadzieję, że Tobie też wszystko się ułoży :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Driv3r, Jak widzisz tutaj wszyscy jednak to rozumieją. Też uważam ,że zrobiłeś bardzo dobrze. Lekarzem powinno się zostawać z powołania, a nie dla pieniędzy czy prestiżu (oczywiście to tylko marzenia :evil: ) . Nie wyobrażam sobie ,że ktoś kto tego nie czuje sprawdzi się w tym zawodzie, więc po co? Na dodatek Ty jak widzę doskonale wiesz co Cię interesuje i co chciałbyś w życiu robić, więc tym bardziej powinieneś walczyć o swoje. Masz szansę pracować w zawodzie , który Cię interesuje i daje spełnienie. Oczywiście optymalnie byłoby gdyby się udało wytłumaczyć to rodzicom i przekonać ich do Twojego wyboru. W żadnym razie jednak nie powinieneś poddać się ich presji , bo za kilka lat zostaniesz użytkownikiem tego forum , ale w innym temacie. Trzymamy kciuki , nie poddawaj się i walcz o swoje , to Twoje życie i masz prawo je przeżyć po swojemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewalem sie tylu milych slow, jest mi naprawde bardzo milo, poniewaz od nikogo z moich najblizszych nie uslyszalbym takich pozytywnych komentarzy. Nie chce siedziec caly dzien w domu, bylem dzisiaj zapytac w sklepie meblowym w ktorym pracowalem przez wakacje czy moge na magazynie popracowac poniewaz niestety sytuacja mnie do tego troche zmusza, a ponadto chce jednak cos udowodnic swojej rodzinie. Pani mnie nie pamietala ale powiedziala ze prawdopodobnie od przyszlego tygodnia moge zaczac. Co prawda to tylko 5,50 za godzine, jednak siedzac w domu bym pewnie skisl. Martwi mnie jednakze to, ze rodzice , a wlasciwie ojciec, nie zgodzi sie na moje studia w warszawie na kierunku ktory na pewno on uwaza za strate czasu, a z takiej dorywczej pracy trudno mi bedzie sie utrzymac, ale licze bardzo mocno ze zmienia zdanie. Troche mi tez szkoda straconego roku, ale nie wiedzialem ze w koncu sie przemoge i uciekne stamtad, naprawde to tak we mnie narastalo, najpierw uwazalem to za glupie ciche mysli az w koncu przerodzilo sie to w rezygnacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesteś dorosły, rodzice nie mogą Ci zabronić żyć własnym życiem. jak na miejscu znalazłeś pracę to sądzę że w Warszawie też dałbyś radę, może uruchom jakieś kontakty, popytaj znajomych ;)

a może narazie coś zarób i spróbuj odłożyć i od września szturm na stolicę? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, że ta ekonomia może bardzo poprawić jakość Twojego życia w kwestiach społecznych. Wiadomo - na medycynie miałbyś kilka lat wyciętych z życia, bo musiałbyś się w pełni oddać zakuwaniu, a na ekonomii będziesz miał trochę więcej luzu i - co za tym idzie - więcej czasu na poukładanie spraw towarzyskich. Tzn. właśnie na znalezienie paczki przyjaciół czy towarzyszki życia. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sparafrazuje temat Twojego tematu "Rzuciłam weterynarie, nikt mnie nie rozumie..."

 

Czemu uważasz ze lekarski nie jest dla Ciebie? Jesteś pewien, że nie chcesz kontynuować tych studiów czy nie poradziłeś sobie z presją rodziców? Szkoda by było jakbyś powtórzył schemat na swoim wymarzonym kierunku. Wykorzystaj ten czas mądrze i zacznij psychoterapię.

 

Opisz bardziej swoje relacje z ojcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też uważam, że podjąłeś słuszną decyzję, jeśli naprawdę na tej medycynie byś się męczył. Bez sensu uczyć się jeszcze kilka lat tego co nie interesuje człowieka. Mam koleżankę, która po pierwszym roku rzuciła medycynę, ojciec chciał aby była lekarzem, podobna do Ciebie historia.

Poszła na ekonomię.

Układaj sobie życie abyś był szczęśliwy, powinni to rodzice zrozumieć i przykro mi, że nie rozumieją. Idź na ekonomię, spróbuj, w tym zawodzie przecież też możesz dużo osiągnąć, życzę Tobie wytrwałości, nie poddawaj się w dążeniu do celu i trzymam za Ciebie kciuki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej znam parę osób, które poszły na medycynę ,ale to było marzenie ich życia. W stosunku do jednej z tych osób marzyła o tym od 6 klasy podstawówki dostała sie za 4 razem , było niezrozumienie ze strony rodziny. Ostatnio widziałam jej ojca i mi powiedział sam ma prywatna firmę, ze po co jej ta medycyna teraz, po medycynie lekarze mało zarabiają i powinna iść na jakąś ekonomie, hihi na serio. Jej ojciec by chciał żeby przejęła po nim jego firmę a ona nie ma na to najmniejszej ochoty ;) widzisz życie bywa przewrotne.

Lekarz to trudny zawód i nie każdy się do tego nadaje, trzeba patrzeć na cierpienie innych , na krew, poinformować rodzinę lub kogoś osobiście ze niedługo umrze lub o śmierci kogoś.

Lekarze często dużo piją i mnie to nie dziwi nie wytrzymują presji, w tym zawodzie jest spory procent alkoholików. Poza tym sporo godzin pracy za w sumie wcale nie tak duże pieniądze . Mam kolegę lekarza, byłam na paru imprezach z wałbrzyskimi młodymi lekarzami i naprawdę bardzo dużo pracują , na okrętkę można by rzec.

Poza tym 6 lat dość ciężkich studiów, które za bardzo nie interesują może być nie fajne i prowadzić nawet do stanów depresyjnych, dobrze, ze zrezygnowałeś , masz marzenia i to ważne , że wiesz co chcesz studiować.

Myślę ,że rodzicom jakoś to przejdzie będą gadać, ,ale wcześniej czy później pogodzą się z ta sytuacja i Ci pomogą możesz zagrać na ich uczuciach i powiedzieć, ze chyba wola mieć syna po innych dobrych studiach niż bez studiów. Możesz tez w razie W szukać już pracy w Wawie jeździć na rozmowy ,żeby mieć pracę od następnego semestru czy nawet zacząć prace wcześniej. Poszukać kogoś kto z Tobą wynajmie mieszkanie żeby było taniej i studiować zaocznie , w tej sytuacji to najlepsze wyjście dla Ciebie chyba. Wielu ludzi tak robi i daje rade. Oczywiście pomoc rodziców wszystko ułatwia, ale w życiu różnie bywa.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że psychoterapia odpada. Mój stan nie jest psychicznie krytyczny, czy w jakimś stopniu uszkodzony. To, że moje życie nie jest tak ciekawe jak innych ludzi w moim wieku o niczym nie świadczy. Mogę napisać o swoich relacjach ze swoim ojcem, to nie jest żadna tajemnica. Tak naprawdę to relacji nie ma między mną a nim żadnych. Jest to człowiek w moich oczach rygorystyczny, mający na każdy temat, nawet najbardziej mu odległy, najwięcej do powiedzenia. Podam przykład, ostatnio była w telewizji wzmianka na temat bitwy w 1805 roku, nie pamiętam dokładnie gdzie, było to w Jednym z Dziesięciu. Mój ojciec wiedział o tym najwięcej, następnie przeszedł do powstań, uznał Polaków za ludzi gorszych, ponieważ dali się w Powstaniu Warszawskim tak łatwo pozabijać. Jest to człowiek, który nigdy się nie zgodzi z kimś, kto ma odmienne zdanie, jego zdania zmienić nie można. Powiem Wam, że rozmowa na temat moich studiów z nim była wylewaniem tony słów na wiatr. Tłumacząc mu jak wygląda sytuacja, on odparł, że ja jestem jeszcze za młody i zbyt mało doświadczony, i powinienem w niektórych kwestiach posłuchać osoby starszej, która przeszła w tym życiu więcej niż ja. Praktycznie zawsze to słyszę, jest to chyba jego życiowe motto. Moje relacje z nim są beznadziejne, szanuje go jako czlowieka, ale uważam, że przesadza. Tak pokrótce wygląda ta cała sytuacja.

 

Rzucenie studiów to nie był kaprys młodego człowieka, który nie wie czego chce. Radziłem sobie lepiej niż większość grupy, ale to naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Coraz częściej wracając z uczelni miałem te smutne myśli, te wątpliwości, tą narastającą niechęć. To głupie przekonywanie samego siebie, że to tylko sześć lat męczarni, potem zrobienie jakiegoś stażu i po około 10 latach wyszedłbym na prostą. Uważam, że postąpiłem dobrze rezygnując z tego. To naprawde nie jest dla mnie. Jestem przekonany, że po takich studiach miałbym przyszłość przynajmniej na dobrym poziomie, zdaje sobie z tego sprawę, ale mówię temu stanowcze nie.

 

Tak jeszcze dodam od siebie, że siedzę sobie teraz w pokoju, patrzę w lustro i uzmysłowiłem sobie, że ja nie mam nawet jednej osoby, do której mógłbym zadzwonić, aby się spotkać i porozmawiać. Nie wiem co mam o tym myśleć, może ta sytuacja ulegnie kiedyś zmianie, chociaż zdążyłem się już przyzwyczaić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Driv3r,

przykre jest to ,ze nie masz do kogo napisać czy zadzwonić bo ja mam takich osób 9 co najmniej nawet jak są np. w Anglii , widać ze ojciec jest zasadniczy i nie da sobie przegadać,

sama pamiętam jak sie pokłóciłam kiedyś z moim o to co pisze w encyklopedii i się okazało ,że mam racje , oczywiście były wyzwiska w moją stronę od najgorszych, i że ja nie mam o niczym pojęcia a jak się okazało , że mój ojciec się pomylił nie było słowa przepraszam, i multum takich sytuacji było :? , natomiast nie czepiał sie o takie rzeczy jak szkoła, miałam chodzić i skończyć,

wiesz rodzice często wydaje sie,ze nie ustąpią, ale a po jakims czasie jednak zmieniają zdanie, moze jak zobaczą,ze się zawziąłeś ,że masz pracę studiujesz i mieszkasz poza domem to może docenia to i jednak Ci pomogą, bo cała sytuacja jest przykra,

są rodzice, powinni wspierać dopóki są i bys sie czuł dobrze,że idziesz tam gdzie się widzisz ,ze to Cie interesuje a tak są kwasy tylko :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć

przeczytałam twoja opowieść i wypowiedzi innych użytkowników; pragnę wyrazić swoje zdanie na ten temat

zgadzam się z osobami, które piszą że studia medyczne maja jeden wielki wymog jakim jest powolanie, kolejnym wymogiem jest matura

 

zgadzam sie tez z faktem, ze nie warto tracic zycia na cos czego sie nie chce robic tylko trzeba isc swoja droga, w swoim kierunku, ALE

 

to wszystko co teraz napiszę- po prostu to przeczytaj

 

aktualnie jestem na 2 roku studiow chemicznych ktorych SZCZERZE I Z CALEGO SERCA NIENAWIDZĘ i codziennie wieczorem zanim zasnę wyobrazam sobie ze bomba podlozona przeze mnie niszczy caly ten zalosny wydzial

nienawidzilam tych studiow od kiedy pierwszy raz przekroczylam prog tej uczelni a nienawisc moja trwa do dzis jednak zdazylam sie przyzwyczaic

jestem tu bo nie dostalam sie na kierunek z ktorego ty zrezygnowales :) i w tym roku po raz kolejny poprawiam maturę

w ramach wyjasnienia- nie chodzi o to ze ja nie moge sie dostac a ty zrezygnowales i szykuję na ciebie pulapkozasadzę w ktora wpadniesz i moi ludzie cie beda dozywotnio laskotac, ale no mnie nie oszukasz niestety, bo wiem, ile pracy wymaga dostanie sie na medycynę

mozesz sie ze mna zgadzac lub nie, ale i tak napiszę to, co chcę przekazać

ja naprawdę nienawidze moich studiow ale i tak wstaje rano i ide na uczelnię, spedzam cale dnie w laboratorium, co nie czyni mnie bohaterem bo madry czlowiek po prostu za 1 dostalby sie tam gdzie chce, niestety KAZDY ma jakies problemy w zyciu i nie wszystkim musi sie wszystko udawac; z reka na sercu przyznaje- mi sie nie udalo, ale robie to co robie bo szkoda mi tej calej kasy ktora wlozyli we mnie moi rodzice, szkoda mi ich, bo wychowali mnie od malego, dawali mi jesc, ladowali pieniadze w moja edukację, dzieki nim jestem kim jestem i NIE WMOWISZ MI ze POWINNISMY w zyciu robic tylko to, co zadowola wylacznie nas samych

 

przepraszam, ale nie wierze, ze studiujac te cholerna medycynę przez 3 miesiace byles w stanie po wszystkich tych mozolnych przygotowaniach, zmienic swoj poglad na temat kim chcesz byc! mozecie wszyscy uwazac ze to jest nieistotne, ze kasa nieistotna ze CARPE DIEM, ze zycie jest jedno, ale wedlug mnie to, ile SIEBIE SAMYCH wlozyli w twoja edukacje, korepetycje i twoje pol roku studiow twoi rodzice, jest wazne i to bardzo i nie miej do nich pretensji o to, ze cie nie rozumieja, bo maja prawo cie nie rozumiec, skoro przez 3 lata liceum twoje zycie krecilo sie wokół czegos konkretnego a teraz ty po pol roku, nawet tak naprawde nie starajac sie nawet dac sobie samemu szansy (!) mowisz ze JEDNAK NIE

przyznaj sie ze napisales na forum wlasnie po to, zeby przeczytac slowa aprobaty i uznania i dobrze, bo twoj krok, jezeli jest przemyslany dobrze i doglebnie wlasnie na to zasluguje- na slowa uznania i niewazne czy ktos rezygnuje z turystki i rekreacji czy z medycyny, ale to, jaki jest prawdziwy powod twojej rezygnacji okaze sie dopiero po tym jak staniesz sie studentem ekonomii i mam nadzieje ze to bedzie po prostu brak powolania

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z powołania to można iść na księdza. Na medycynę idzie się dla prestiżu i pieniędzy. Przyzna to 90% członków tej grupy zawodowej. Nie wiem skąd w głowach młodych, naiwnych idealistów gnieżdżą się te puste frazesy na temat powołania i szlachetnych pobudek jakimi rzekomo kierują się studenci medycyny, ale widocznie macie fałszywe wyobrażenia na temat zawodu lekarza. Może za dużo Dr. House'a? Lekarze to w większości aroganci i zarozumiałe snoby, nie jest ich celem uzdrowić galaktykę czy czyjkolwiek marny żywot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tam bym chciała ratować życia i mieć z tego satysfakcję, a że kasa dobra przy okazji to nie pogardzi ;-)

tyle że nie stać mnie na studia i nie ogarnęłabym tej masy wiedzy w obecnym stanie umysłu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z powołania to można iść na księdza. Na medycynę idzie się dla prestiżu i pieniędzy. Przyzna to 90% członków tej grupy zawodowej. Nie wiem skąd w głowach młodych, naiwnych idealistów gnieżdżą się te puste frazesy na temat powołania i szlachetnych pobudek jakimi rzekomo kierują się studenci medycyny, ale widocznie macie fałszywe wyobrażenia na temat zawodu lekarza. Może za dużo Dr. House'a? Lekarze to w większości aroganci i zarozumiałe snoby, nie jest ich celem uzdrowić galaktykę czy czyjkolwiek marny żywot.

 

 

Nie zgodzę się z Tobą. Na medycynę powinno się iść tylko i wyłacznie z powołania. Jeśli ktoś nie posiada za grosz empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka oraz nie "czuje" tego,że chce zostać lekarzem to choćby się za przeproszeniem zes*ał to się nie sprawdzi w tym zawodzie.Za dużo tam ludzkiego cierpienia ,niemiłych widoków itp. A co do zarobków lekarzy też nie jest najlepiej. Nie uważam ,że są to biedni ludzie, zarabiający mało,ale kokosów na tym nie zarobisz chyba,że będziesz pracował 24/h 7 dni w tyg , więc jeśli ktoś chce być super bogatym to niech zostanie biznesmenem stanowczo na tym lepiej wyjdzie a i nie skrzywdzi nikogo. Kończę własnie ratownictwo więc troszeczke zaznaczam troszeczke wiem coś o tym. Przyglądam się osobom z tzw. "mojej" grupy zawodowej i zauważyłam kilku lekarzy, którzy lubią to co robią. Chociaż niestety takich osób jest mało. Księży z powołania też jest mało a podejrzewam,że "zbijają" więcej kasy niż lekarze :D

 

Co do autora tematu to dobrze zrobiłeś. Nie warto się tyle lat męczyć bo to do niczego dobrego by nie doprowadziło załamał byś się w pewnym momencie. Życzę Ci powodzenia w spełnianiu swoich nowych planów. Rodzicami się nie martw. Kiedyś zrozumieją, gdy zobaczą ,że ty jesteś szczęsliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na medycynę powinno się iść tylko i wyłacznie z powołania. Jeśli ktoś nie posiada za grosz empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka oraz nie "czuje" tego,że chce zostać lekarzem to choćby się za przeproszeniem zes*ał to się nie sprawdzi w tym zawodzie.

Popieram w całości!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja powiem szczerze że uważam że zrobiłeś głupotę rezygnując z medycyny.Widzę że twoi rodzice są raczej zamożni,nie poznałes co to znaczy nie mieć pieniędzy,nie doceniasz tego że lekarz to dobry zawód z dobrą pensją i pozycją a po ekonomii to pośredniak chyba tylko,no może najlepsi coś z tego kierunku wycisną.Te bzdury o powołaniu to moim zdaniem banialuki,praca to praca nie dziejowa misja ma być w miare przyjemna,w miare dobrze płatna,w miare pewna i tyle.

Ale zrobiłeś jak uważałeś,nawet w pewien sposób to szanuje że się przeciwstawiłeś rodzinie i robisz swoje.Nie zamiartwiałbym się tak rodzice w końcu to przetrawią,bedę Cie pewnie naciskać przez najbliższy czas i początek nowego roku akademickiego ale w końcu się złamią wątpie żeby nie dali Ci kasy na studia,no trochę postaw się w ich sytuacji racjonalnie rzecz biorąc to mają trochę racji.Ale jak mówiłem myśle że w końcu to zaakceptują.

Ciekawą rzeczą jest to że czytając twój post odniosłem wrażenie że od tego że rzuciłeś medycynę znacznie bardziej boli Cie to że nie masz przyjaciół i ogólnie zbyt pozytywnych relacji z najbliższymi ludźmi.Tutaj Ci nie poradzę nic,pewnie i tak jeste w lepszej sytuacji niż ja,bo ja to już totalna załamka w tej sferze.Ale jak widzę to samotność jest przeludniona ,jest moim zdaniem mnóstwo ludzi którzy są samotni szukają ,jak to powiedziałeś,swojej paczki znajomych,ale nie mogą się jakoś styknąć.Ja sam mowiąc szczerze czuję że do szczęścia brakuje mi dziewczyny i pary dobrych znajomych,może kiedyś sie to zmieni.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Driv3r, Cóż ja rozumiem Twoich rodziców...Szło ci dobrze jak mówisz na prestiżowym wydziale....

 

Pieniądze i życie na wysokiej stopie miałbyś zapewnione..

 

Chcesz studiować ekonomię ?

 

Przemyśl to dobrze, studia te są nudne jak mało które i naprawdę trzeba być porządnie zajawionym żeby się tym zainteresować...

 

Dodatkowo jeśli nie okażesz się kimś pokroju Balcerowicza, Kołodki czy Petru...po prostu jesli nie zostaniesz naprawdę wybitnym ekonomistą to może czekać cię całe życie na podrzędnym stanowisku biurowym za podstawową pensję...Niestety.

 

Chyba, ze rzeczywiscie jesteś bardzo zdolny i i temat cię naprawdę zajawi...to mozesz zostać potem na uczelni, doktorat itp itd i w ten sposób robić karierę...ale do tego musisz być wybitny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja Ci proponuję pokazać ten wątek swoim rodzicom. Może im to trochę oczy otworzy?

 

Powiedz, że żartujesz. Naprawdę myślisz, że na szanowanym kardiologu zrobią wrażenie werbalne wymiociny i złote rady od osób zaburzonych psychicznie, skoro nie potrafi wysłuchać własnego syna i zaakceptować jego decyzji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×