Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli egzystencjalne


kaczanov

Rekomendowane odpowiedzi

Dręczą mnie od długiego czasu obsesyjne myśli egzystencjalne. Przeraża mnie ogrom rzeczywistości, złożoność zjawisk, to, że wokół mnie są tryliardy skomplikowanych struktur, ciężko mi to opisać. Po prostu uświadamiam sobie, że tak naprawdę jako ludzie nie wiemy NIC na temat NICZEGO. Opisujemy rzeczywistość za pomocą słów, koncepcji, teorii, dogmatów, nadajemy rzeczom nazwy nie mając pojęcia czym one w ogóle są. Działamy według wyuczonych schematów jak automaty, jesteśmy uwarunkowani przez środowisko, otoczenie, kulturę w której żyjemy. Przeraża mnie nietrwałość wszystkich form materialnych, przeraża mnie to, że wszystko prędzej czy później się rozpadnie, przeraża mnie sam fakt, że ISTNIEJĘ, z niejasnych przyczyn chodzę po jakiejś PLANECIE(?!) jednej z tryliardów. Czasem w nocy przelatują mi setki obrazów z przeszłości, które wydają się całkowicie nierealne i zastanawiam się czym w ogóle jestem? O co w ogóle chodzi? Na czym polega życie? Szukamy przyjemności, pieniędzy itd., ale to przemija i jakie znaczenie ma to, że rok temu przeżyłem coś przyjemnego? Zostaje tylko informacja w pamięci, równie dobrze mógłbym sobie o czymś pomarzyć, to są tylko myśli. Dlaczego mam wierzyć w Boga, dlaczego mam być katolikiem, bo urodziłem się tutaj a nie tam? Dlaczego mam wierzyć w cokolwiek? Skoro Bóg nas stworzył to powinien oficjalnie ujawnić się w jakiejś formie i powiedzieć, słuchajcie jest tak i tak. Nie dał żadnej instrukcji obsługi, więc dlaczego ma wymagać od nas czegokolwiek? Czytam bardzo dużo książek, ostatnio Ian Stevenson -"Twenty Cases Suggestive of Reincarnation", badania naukowe na temat Near Death Experience (śmierć kliniczna), świadomości, mam pierdolca na punkcie śmierci i reinkarnacji, czytałem też dużo Junga, wiele rzeczy religijno-filozoficznych i mam od tego wszystkiego w bani TOTALNY KOSMOS. Od zawsze poszukiwałem, zadawałem pytania ale odpowiedzi nigdzie nie znalazłem i mam przez to wszystko ataki takiej desperacji , że mam ochotę sięgnąć po sznur i się powiesić, ale nie zrobię tego bo boję się odrodzić jako zwierzę albo trafię do jakiegoś piekła. Nie chce mi się żyć, doświadczać, nie bawi mnie to. Czuję się uwięziony w formie cielesnej i nic z tym nei mogę zrobić. Nie podoba mi się moja egzystencja, nie chcę jej i nie widzę wyjścia. Cały czas muszę być czymś zajęty, bo te myśli wracają i wystarczy chwila samotności i już dostaję pierdolca. A i tak w końcu mnie dopadają i dostaję takiej depresji, że leżę i cały się trzęsę. Kompletnie straciłem ambicję, jaki ma sens robienie czegokolwiek skoro to i tak nie da mi satysfakcji i przeminie a tak w ogóle to jutro mogę zginąć albo ciężko zachorować? CZY ktoś ma coś podobnego? Jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mogła sie u Ciebie wytworzyc nerwica natręctw myślowych na punkcie śmierci , która ma źródło w tym, że wszystko za bardzo przeżywasz , wiesz pytania, które zadajesz są domena ludzi myślących, to właśnie o to chodzi zeby mysleć zeby sie zastanawiac. Są to pytania, które towarzyszą ludzkosci od zarania dziejów dlatego cżłowiek wymyślił religie, o tym mysleli starozytni filozofowie, z tego powodu napisano swięte ksiegi, ale odpowiedzi nikt jeszcze tak naprawdę nie znalazł i byc moze nigdy nie znajdzie, te pytania filozoficzne dlaczego pchają nas na przód dzięki nim rozwija się technika chcemy uzyskać odpowiedź i wiele juz jako ludzkosc osiagnęliśmy, kiedyś pewnie polecimy do gwiazd,ale pytania o sens istnienia, oz ycie ,czy jest coś później zawsze bedą .Kiedys byliśmy ciekawi co jest za wielką woda a teraz co jest tam daleko w galaktyce to tak naprawdę istota człowieczeństwa i rozwój cywilizacji, która powstała dzieki pytaniom filozoficznym id lategoo zawsze bardzo chce mnie się śmiać jak ktoś mowi ze filozofia jest bezużyteczną nauką.

Ty masz problem u ciebie owe pytania poszukującej ludzkosci dlaczego, po co tu jestesmy i dotyczące smierci przeszły trochę w formę obsesji połaczoną z myślowymi natręctwami , które wykształciły sie na tej bazie. To nie daje Ci spokoju to stało sie czymś co zaprząta Twoją psychike i nie pozwala juz normalnie żyć dodatkow z tego wszystkiego dopadły Cie mocne somaty w postaci drżenia całego ciała i te somaty są połaczone jak sam piszesz z tymi myslami , somaty są nastepstwem odreagowaniem tego mocnego stresu , który powstaje w organizmie gdy zaczynasz o tym myslec.

Powinieneś isć do psychiatry i opowiedzieć mu dokładnie co sie dzieje , jak to wygląda wypisze ci leki i moze na terapię do psychologa bo ewidentnie masz duzy problem, który jest na tyle mocny,ze nie pozwala juz ci na normal e funkcjonowanie. Pociesze Cię zę ja też często mam podobne myłśi i zadaje takie pytania, ale u mnie to akurat funkcjonuje w miare normalnie i nie mam obsesji, moze trochę na punkcie śmierci chociaż kiedyś miałam więksża ,ale pogodziłam sie z tym zakceptowałam i jakos daje radę. Poza tym pewnie masz duzy lęk wewnętrzny przed smiercia przed tym ze trzeba umrzeć stało sie to Twoją obsesja i ine mozesz zakceptowac tego a poradzić na to tez nic nie mozez i nastepna rzecz, która pewnie nakręca u Ciebie cała tę sirale i niepozwala normalnie zyć, funkcjonować. Musisz zacżac walczyc i dojsc do stanu , w którym te pytania bedą tylko pytaniami, które pozawalają Ci sie rozwijać wewnetrznie i stawać lepszym człowiekiem a nie stawac na przekór życiu. Mam pytanie czy masz też natrętne mysli hipochondryczne, czy wymyslasz sobie co chwilę nowe choroby i wydaje Ci się,e umrzesz niedługo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipochonrdykiem nie jestem, mam 25 lat, więc śmierć wydaje mi się sprawą dosyć odległa - i to mnie najbardziej wku..a, że muszę się na tym padole męczyć jeszcze nie wiadomo ile lat. Czasem myślę, jak fajnie byłoby być prostym niewykształconym debilem żyjącym teraźniejszością. Naprawdę zazdroszczę tym prostym ludziom, którzy żyją z dnia na dzień i zajmują się bieżącymi sprawami. Im człowiek mniej wie i myśli, tym jest szczęśliwszy...Ostatnio nawinął mi się film na youtube pt. DMT - Molekuła duszy, niesamowicie ciekawy i szokujący jednocześnie. Jest takie powiedzenie "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła" i w moim przypadku chyba się to sprawdza. Najmądrzejszą filozofią w tym powalonym świecie jest chyba ZEN - Kim jestem? Nie wiem, Tu i Teraz. Czysty umysł i życie teraźniejszością. Próbowałem medytacji, ale moja ciekawość jest bardzo silna, setki pytań, pewne rzeczy o których przeczytałem po prostu mnie przygniatają "A co jeśli to prawda?" itd., to ciągle wraca, koszmary i potwory w moim umyśle się mnożą. Szczególnie intryguje mnie kwestia świadomości, której nauka nie może rozwikłać, relacje naukowców, lekarzy, którzy przeżyli śmierć kliniczną itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej pytałam o hipochondrię i wymyślanie chorób , ponieważ na bazie leku przed śmiercią mogło sie u Ciebie rozwinąc obawa o własne drowie, natrectwo myslowe zwiazane z chorobami, lęk o to,że coś Cie dopadnie, jakaś choroba i za szybko zejdziesz z tego swiata kaczanov, moze naprawe poszukaj pomocy specjalisty bo u Ciebie chyba jest zachwiana równowaga pomiedzy samorozwojem a lękiem i lek Cie paralizuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź, byłem u psychiatry rok temu. Przepisał mi SSRI i skierował na psychoterapię. Psychoterapeuta nie był w stanie mi pomóc, rozłożył ręce. Psychoterapia wiesz, to jest próba naprostowania człowieczka, żeby był w stanie funkcjonować "normalnie" w społeczeństwie jako szary niewolnik. Może być skuteczna w leczeniu np. alkoholizmu, uzależnień czy anoreksji, ale psychoterapeuta nie odpowie mi na moje pytania. Mój problem ma podłoże egzystencjalne, mam po prostu taką naturę, że kwestionuje wszystko. Znam mechanizm powstawania moich lęków, znam ich przyczynę i nie widze możliwości jej usunięcia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaczanov, mam ten sam problem co Ty. dodatkowo studiuję socjologię i to determinuje mnie do czytania wielu tekstów filozoficznych (szczególnie na pierwszym roku studiów jak byłem), bo to nauka z której socjologia się wywodzi. moja obsesja polega na tym, że często szukam po internecie jakiś wiadomości na temat zjawisk paranormalnych aby uświadomić sobie, że jest więcej niż ciało i umysł, że istnieje jakiś świat pozamaterialny. jestem wierzący, a i tak czuję strach przed totalnym zniknięciem. nie umiem sobie wyobrazić braku świadomości. teraz jestem w trakcie leczenia nerwicy, więc owe obsesje trochę odeszły na bok acz co jakiś czas się uaktywniają. jakieś 3 tygodnie czytałem wszystko co się dało o Cudach Fatimskich. szukałem dowodu na istnienie Boga. najgorsze momenty przeżywałem kiedy przez dwa dni cierpiałem na przerażającą wręcz derealizację. ciągłe zastanawianie się nad swoją cielesnością, dlaczego jestem człowiekiem, dlaczego jestem materią. czy mam w sobie pierwiastek duchowy itp.. w pewnym momencie pojawiła się w mojej głowie chora idea, że tak naprawdę jestem jednym człowiekiem na ziemi, a wszystko inne to iluzja tworzona przez jakieś chore stworzenia, które sprawdzają czy warto hodować rasę ludzką :| na szczęście trwało to tylko dwa dni, tabletki pomogły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili - fajnie że ktoś mnie rozumie! Ja na codzień pracuję, (nie wiem jak długo jeszcze, bo już mam dosyć pracy, dosyć systemu) czasem jest normalnie przez miesiąc, dwa jest OK, ale to powraca zawsze ze zdwojoną siłą. Np. jadę samochodem i dopada mnie atak derealizacji, muszę się zatrzymać bo nie ogarniam! Setki pytań zaczynających się od DLACZEGO...? Nie widzę wyjścia. Duszę się na tym świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaczanov,

mi nie chodzilo o to zeby psychoterapeuta próbował Ci powiedziec na pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi, raczej, żeby terapia doprowadziła do stanu w którym te problemy nie będą az tak bardzo na tobie ciązyć i by nie były oe siłqa przewodnia Twojego zycia i by nie przysłaniały Ci zycia, zeby ta terapia naprostował Twoje widzenie świata, które jest zaburzoone i zeby doprowadził do tego zebyś tak bardzo sie tym nie przejmował i zaczął inaczej patrzeć na dzień codzienny,ale to etap długotrwały, jeśłi rozumiesz co mam na mysi nie chodzitylko o dojście skad ten problem sie wział nie chodzi o odpowiedź na pytania tylko o zmianę Twojego postrzegania tych spraw, zeby to nie było tak uciążłiwe dla Ciebie, tu nie chodzi o zadawanie pytań, które sa poniekad bardzo ciekawe chodzi o to by Twoja percepcja, odbiór świata nie byl postrzegany tylko i wyłacznie przez pryzmat tych pytań a do tego ma doprpowadzic terapia, leki moga zniwelowac te netretne mysli, bierzesz je, pomagaja jeśłi nie bierzesz to ile czasu brałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg .... kosmos ....

mam takie momenty ze oddalam sie powoli od miejsca w którym jestem

ostatnio na parkingu pod Ikeą nagle zaczelam sie zastanawiac...jak to jest

ze pod sklepem stoją autobusy (bo to pętla)

ziemia jest zakrzywiona a one stoją

i tak je widac z wysoka

i te autobusy na tej pętli istnieją w ukladzie slonecznym

w naszej galaktyce

krązą wokól słonca

wokół tych autobusów krąży księzyc

taka kulka ziemi z przykjeonymi autobusami

ziemia jest oklejona różnymi rzeczami....

ziemia oklejona mostami krązy wokół słonca

czy te mozsty wiedza ze krążą wokoł słonca

ludzie biegaja po tym sklepie, upychaja cos do koszykow

i krązą wokół słonca

i razem z galaktyka wisza w kosmosie

to wszytsko to jest to samo?

gdzie ja w tym wszystkim....

a przeciez nasza galaktyka jest jedną z "n" galaktyk

wyobraziłam sobie ten nasz uklad sloneczny

jaki on mały w kosmosie

i doslownie po kazdej mysli te autobusy na pętli i ja

ja w tym gigantycznym kosmosie

nie istniejąca własciwie....

a jednak jestem jakims zbitkiem mięsa przyklejonym do czegos co pływa w kosmosie

to przerażające....i dokąd ja tak płynę

niemozliwe zeby bez celu

i gdzie ten Bóg siedzi skoro nieba nie ma

a moze nic nie ma....moze to wyobraźnia płata figle

moze wokół nic nie ma, jest czerń i pustka

jak czarna dziura zasysająca wszytsko

jakie to uczucie kiedy sie wpada w tą antymaterię....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre ;)

Weźmy np. taką bakterię, żyje sobie ona gdzieś, żywi się treścią naszych jelit i dla niej to jest cały świat. Tak samo jak dla nas ziemia. Nic nie kumamy. Wkur..a mnie to.

 

-- 18 lut 2012, 16:12 --

 

tahela : brałem leki przez 6 miesięcy i czułem się lepiej, myślałem pozytywnie. Ale przecież nie będę ich brał do końca życia. Teraz myślę negatywnie i odczuwam brak sensu robienia czegokolwiek, co z tego, że sobie coś fajnego poprzeżywam skoro to i tak przeminie. Przed chwilą jadłem banana, był bardzo dobry ale teraz gdy piszę tego posta nie ma dla mnie żadnego znaczenia fakt, że go zjadłem. Podobnie jak to, że rok temu byłem z fajną dziewczyną nad morzem. Albo patrzę na zdjęcie brata, który szczęśliwy macha ręką na plaży, a teraz nie żyje i go nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do kwestii Boga - podziwiam go. Jest absolutnym geniuszem, chociaż nawet on ma problemy z psychiką. I to poważne. Gdyby był zdrowy świat wyglądałby chyba lekko inaczej. To jest jeden wielki wszechpotężny abstrakcyjny absurd. Czy może być coś gorszego niż schizofreniczny Bóg?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mają przecież wolną wolę.

 

Taaaa??? Spoko, to weźmy za podmiot delikwenta, który np. jest od dziecka sparaliżowany od głowy w dół i rodzice porzucili go w ścisłym centrum peruwiańskiej puszczy. Chociaż faktycznie ma wolną wolę, może oddychać albo wstrzymać oddech, ewentualnie zamknąć oczy.

 

Konstrukt świata logiczny? Majaczysz ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaczanov

Pogubiłeś się,sorry że to piszę, ale uważam, że to racja.

Mam cytat z książki, którą sobie bardzo cenię, a który brzmi: " Życie jest do życia, a nie rozumienia. Najpierw trzeba żyć, dopiero potem można próbować zrozumieć jakieś małe fragmenty swojego doświadczenia. Jeśli starasz się zrozumieć życie, zamiast je przeżywać, wtedy analizujesz je intelektualnie z bezpiecznej odległości i tracisz podwójnie. Po pierwsze, gdy polegasz wylącznie na intelekcie, patrzysz na życie przez zdeformowana soczewke. Intelekt staje sie wowczas bariera, nie pozwalajaca zyc. Po drugie chronisz sie przed zyciem w swojej glowie, zamiast wziac w nim czynny udział......Intelekt nie jest najlepszym instrumentem rozwiazywania wielkich egzystencjalnych kwestii. Jest to raczej narzedzie egzystencji, lepiej przystosowane do zapewnienia ci chleba z maslem. Ale w zetknieciu z wielkim tajemnicami zycia - takimi jak kwestie milosci, cierpienia, smierci, Boga, tozsamosci, sensu istnienia-musisz pozwolic by intelekt wycofal sie skoromnie na drugi plan i zamilkl".

 

Idz ugotuj zupe - dowiesz sie wtedy czy ja umiesz ugotowac czy nie, jakich skladnikow potrzebujesz, jaki jest przepis i gdzie go znaleźc.

Dobrze Ci radze, od razu lepiej sie poczujesz i wcale nie mysl, ze bagatelizuje Twoj problem.

A książka to "Odwaga poddania się"

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajmowałem i nadal zajmuję się w życiu różnymi absorbującymi aktywnościami. To nie jest tak, że siedzę i myślę, chociaż ostatnio faktycznie mam trochę więcej wolnego czasu. Ale ja tak miałem od zawsze, od dziecka. Zawsze pod prąd, na przekór konwenansom ;) Mówili idź do szkoły, na studia, ucz się, z bólem dupy chodziłem i się uczyłem a teraz z bólem pracuję w jebanej korporacji. Muszę chyba znaleźć swoje powołanie na tej ziemi i zacząć robić coś do czego zostałem stworzony, poczuć harmonię i spokój zamiast wewnętrznych konfliktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio tylko siedzę i myślę bo za żadną robotę nie chcę mi się zabrać. Jak pracowałem to też dręczyły mnie owe myśli egzystencjalne czułem się bezwładnym trybikiem w maszynie. Zawsze przedkładałem myślenie i analizowanie nad działaniem a życie uciekało mi między palcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat troche nietypowy, nie chodzi tutaj konkretnie o zagadnienie depresji, ale mysle, ze sa ze sobą ściśle powiązane.

 

Zaczne tak. Mam 19lat, depresje od 11 roku życia, uwazam, ze wyleczylem sie z wiekszosci objawów, nie mam juz gonitwy mysli, kompleksów, przygnebienie przychodzi duzo rzadziej, mam energie na życie, śpie dobrze, czuje sie 'wzglednie' szczesliwy. Problem w tym, że moja aktualna egzystencja nie przynosi mi całkowicie ukojenia, kazda mysl o przyszlosci przynosi dla mnie tylko kolejne zmartwienia, żal, smutek. Aktualnie moje życie jest pozbawione wyższego celu. Chodze do szkoły, bo chodzę, nie z zalem, ale sam nie wiem po co. Matura za 2 miesiace, chyba najwazniejsza rzecz dotychczas w moim życiu, klucz do jakiejkolwiek przeszłosci, ja jestem na nia zupelnie obojetny, ucze się tyle co nic, zeby dostac sie na wymarzone studia (akustyka) musze miec w miare dobre wyniki, oprócz tego podstawowa wiedze muzyczna (na kierunku jest jeszcze test wewnetrzny muzyczny). Uczyc sie nie ucze praktycznie nic, nie czuje, ze przyniesie mi to szczescie, całe dnie spedzam przed komputerem, duzo czasu staram sie spedzac ze swoja dziewczyna (bardzo sie kochamy), do tego gram na gitarze, dosyc czesto i spotykam sie z kumplami, do tego czytam sobie jakies psychologiczne czy duchowe ksiazki (buddyzm, zen) Jednym slowem - czysty hedonizm, nic nie robie z przymusu, chociaz tez nie czuje sie szczesliwy. Nawet gdybym sie dostac jakims cudem na te studia, jakbym sobie na nich poradzil? Uczyc sie trzeba, a ja nie jestem takim typem czlowieka, ktory jest zdolny do tego. Gadki o przyszlosci, pieniadzach, dobrym zawodzie nie nastawiaja mnie motywujaco, musial bym sie 'meczyc' kolejne lata tylko w oparciu o iluzje szczesliwej przyszlosci ktora sobie stworzylem, a dobrze wiem, ze tak kolorowo nie bedzie.

 

Mam straszna pokrecona filozofie życia. Nie interesuja mnie pieniadze, nie chce byc czescia korporacyjnego systemu, staram sie unikac wszystkiego co wiaze sie z bolem, smutkiem, przygnebieniem - nie czytam gazet, nie rozczulam sie nad wypadkami, unikam konfrontacji, boje sie walki co przynosi wiadomo porazki. Jestem minimalista, nie chce wielkiego domu z basenem, nie chce wypasionego samochodu, najchetniej poszedlbym w swiat z plecakiem, i zyl zyciem odrzutka spolecznego. Zawsze mi się wydawało, że jak 'wyzdrowieje' checi na wszystko przyjdzie sama, na nauke, samorealizacje, na samo życie. Nie czuje sie źle, depresji nie mam, czuje czesto raczej apatie. Chcialbym nie myslec o przyszlosci, ale nie potrafie siebie widziec bez niej. Nie mozna zyc z dnia na dzien, nieprzejmujac sie niczym, trzeba skads wziac pieniadze, utrzymac rodzine. Ale to wiaze sie z kolejnymi wyrzeczeniami, zmiana stylu zycia na konformistyczny, a ja nie chce sie zmianiac. Nie wiem co robic.

 

Staram się jak moge, ale swoim umyslem nie moge tego wszystkiego objac, zrozumiec, znalezc rozwiazanie. Licze na waszą pomoc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwazasz, ze powinnienem sie zmienic, tak? Mam nadzieje, że nie. W duzej czesci podoba mi sie moje aktualne postrzeganie, mysle, ze jest to moja siła. Nawet gdybym jakims trafem zmienil swoj styl i np. poszedl do pracy to przeciez nigdy nie bedzie tak pieknie jak bym sobie tego zyczyl. Trafie na dziwnych ludzi, bede mial wscieklego szefa, ciagle bede narzekal na bezsensownosc mojej pracy i pewnie tez na pensje, wpadajac w ten sam 'tryb' jak wiekszosc ludzi zyjacych w takim systemie. Nie chce tego, starczy mi, ze widze co zrobilo to np. z moimi rodzicami.

 

Jak sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×