Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odmieniec?


odmieniec2012

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę tutaj bo nie wiem co mam o sobie myśleć - a myślę o sobie delikatnie mówiąc źle.

Mam już aż 31 lat, szczupły cholerny okularnik najpiękniejsze wydawało by się lata młodzieńcze już za mną, a piękne niby te lata nie były, bo moje problemy towarzyszą mi już od kilku lat, lecz teraz są one nie do zniesienia.

Często mam ochotę płakać jak dziecko. Mieszkam z rodzicami nie mam własnej rodziny, a bardzo pragnę mieć żonę, dziecko. Boję się samotności, jestem z tych nieśmiałych.

To co mnie jeszcze kilkanaście tygodni choć troszku mnie cieszyło to teraz mnie denerwują, na nic nie mam ochoty na niczym nie potrafię się skupić, jestem ciągle smutny, zły, zdenerwowany, mam wyrzuty sumienia że najpiękniejsze lata spieprzyłem. Jedynie w pracy i u znajomych robię dobrą minę do złej gry. Nawet nie mam ochoty już do moich znajomych chodzić - są to moi najlepsi znajomi ale nie wiem jak to nazwać, ale chyba zazdroszczę im bo mają siebie i dziecko, po prostu unikam ich jak tylko mogę.

Czuję się ten jako gorszy od innych taki nieudacznik, odmieniec który nie ma tego co mają inni od lat od szczenięcych lat, a ja?

A ja mam już tyle lat, że na pewne rzeczy już jest za późno, dałem sobie już święty spokój ze wszystkim. Ja już nie dążę do niczego, bo nie mam już siły na nic.

Ten wiek co mam to mnie przeraża, cholernie mnie przeraża, że już wszystko za mną. Ostatnio nawet złamałem zasadę, którą dałem samemu sobie już dawno temu, że: cokolwiek by się stało nie będę nadużywał alkoholu - przegrałem i z tym. Od początku roku w zasadzie codziennie robię sobie drinka a nawet dwa. Jedynie trzymam się zasady - że nie pójdę do łóżka z pierwszą lepszą i tak do dnia dzisiejszego ( chyba to jedynie z tego jestem troszku dumny z siebie, że potrafię się powstrzymać i nie zepsuć jakiejś dziewczynie życia - lecz czy to jest uzasadnione? ) Tak tylko bez celu wegetuję w tym cholernym świecie.

Ostatnio na imprezie troszku dużo wypiłem z całego towarzystwa zostali tylko naprawdę moi najlepsi znajomi, kolega też sporo wypił jego żona nic nie piła bo i było ich też dziecko i kiedyś po imprezie któregoś dnia mi powiedziała, że jak wypiłem to powiedziałem jej co sądzę o jej małżeństwie, a ja nic nie pamiętam co powiedziałem, lecz mi powiedziała pewne zdanie, które mi nie daje spokoju: żeby każdy facet był taki jak ty. A ja te słowa często słyszę, lecz co to zmienia w moim pochrzanionym życiu?

Przepraszam za te bzdury co napisałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przepraszaj, jesteśmy tutaj aby pomagać.

Nie rób sobie na przekór, nie pij. Alkoholizm jest straszny i nie trzeba nikomu tego powtarzać. Mój brat 25 lat i pije codziennie, ma dobrą pracę, lecz często wydaję mi się, że jest smutny. Jest bardzo przystojny, zamiast gdzieś wyjść i znaleźć sobie dziewczynę, to otwiera piwo i ogląda telewizję. Mój ojciec jest alkoholikiem i nie mam z tym dobrych wspomnień.

 

Każdy ma w sobie coś wspaniałego, nie warto tego psuć. Jeżeli uważasz, że nie wykorzystałeś życia do końca, to czemu tego nie zrobisz?

Jest tyle marzeń do spełnienia, tyle pięknych piosenek których jeszcze nie przesłuchałeś, tyle dobrych ludzi...

Na wszystko jest czas, nie usprawiedliwiaj się tym, że masz tyle lat i już nic nie możesz zrobić w życiu. Może to być Twój najpiękniejszy czas.

Jest bardzo dużo ludzi samotnych którzy myślą tak samo jak Ty. Często też warto zawrzeć nowe znajomości, bo monotonia jest nudna.

Nie wiem czy chociaż trochę dałam Ci nadziei na lepsze życie, samej jest mi trudno. Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ovverdose

Ja już nie mam siły kompletnie na nic. Jak bym miał coś w sobie niby wspaniałego, to pewnie nie czuł bym się zagubiony, bezradny w tym pochrzanionym nic nie znaczącym życiu. Ja przez te lata pewnie że chciałem wykorzystać moje życie jak najlepiej. Wszystkie zawody w relacjach z dziewczynami to mnie jeszcze bardziej dobijało. Dla mnie nie ma nic ważniejszego jak mieć własną rodzinę, wspierać się trudami jak i cieszyć się życiem.

Człowiek według mnie nie jest stworzony po to, aby egzystował we świecie samemu lecz być z kimś. Chyba, że Pan Bóg stwierdził inaczej co do mojej osoby. Nawet nie potrafię już chodzić do kościoła.

Tak masz racje, moje życie to jedna wielka monotonia, i tak będzie do końca moich dni.

 

@Bellatrix

Kiedy ja się naprawdę czuję jak odmieniec. Tylko że życie do 30 a po 30 to jednak jest różnica nawet sprawność fizyczna daje już o sobie znać. Tak skupiam się tym co mam - tylko co ja mam? Nie mam nic!

Ja już naprawdę nie potrafię w normalny sposób funkcjonować. Jak już wspomniałem unikam kontaktów ze znajomymi - chociaż jak pójdę to się chociaż przez moment pobawię się z ich dzieckiem 4 latką - to jest jedna z niewielu chwil że się uśmiecham i jestem bardziej radosny. A po powrocie do domu to mam ochotę zacząć płakać...................

Mam w sobie taką pustkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odmieniec2012, nie zgodzę się że przekroczenie 30-stki to jakaś granica za którą na tych co nie ułożyli sobie jeszcze życia czekają tylko mroczne chmury i sromota. Sam niedawno przekroczyłem tą granicę i choć nadal nie mam rodziny to niespecjalnie się tym przejmuję. Myślę że mam jeszcze na wszystko czas, póki co spokojnie czekam aż na horyzoncie pojawi się moja "Małgorzata" i staram się realizować swoje pasje i marzenia. Nieco gorzej mają kobiety z którymi czas obchodzi się bardziej surowo od nas, dla mężczyzny liczba wiosen nie ma tak dużego znaczenia. Jeżeli jest ci źle w twoim obecnym życiu to najwyższy czas coś w nim zmienić. W pierwszej kolejności radził bym pójść do poradni zdrowia psychicznego i porozmawiać z psychologiem, gdyż z tego co piszesz wynika iż twój stan zahacza o depresję, a ciężko jest zmieniać swoje życie gdy ta gadzina ciąży na duszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odmieniec2012, Po pierwsze masz skrajnie złe, nieprawdziwe nawyki myślowe.

 

Bo NIE przegrałeś życia.

 

Masz 31 lat, jestes młodym meżczyzną. Jesteś zdrowy , masz dwie ręce i dwie nogi, możesz wszystko robić, pracować, chodzić na imprezy, bawić sie itp itd

 

To taka podstawka.

 

A dwa polecam zgłosić sie do dobrego psychiatry lub chociaż psychologa-psychoterapeuty...

 

Uwierz stany, które przeżywasz nie czynia z ciebie odmieńca ani dziwoląga.

 

Jesteś po prosty wrażliwy, masz pewnie jakieś stany nerwicowo-depresyjne (bardzo częste w obecnych czasach).

 

Zgłoś sie po pomoc jak pisałem wyżej. Z nerwicy, depresji, samotności itp itd można wyjść. Daj sobie troche czasu, psychoterapia może trwać kilka-kilkanaście miesięcy, ale warto spróbować.

 

-- 07 lut 2012, 14:05 --

 

I Mephion dobrze napisał, będąc chorym na stany depresyjno-lękowe (napisałeś, ze jesteś niesmiały a ta cecha jest pochodną wysokiego poziomu lęku) masz niewielką szansę na zmianę swojego życia.

 

Dlatego udaj sie do specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz kolego 31 lat i mówisz o sobie, że jesteś odmieńcem i że zmarnowałeś czas życia, który masz za sobą. Są ludzie, którzy budzą się z podobnymi uczuciami mając 50 lat albo i później. Więc jeszcze nie jest źle. Że coś zmarnowałeś? I co z tego? Ważniejsze jest czy jakieś wnioski na przyszłość potrafisz z tego wyciągnąć.

Moje zdanie jest takie, że odmienność jest supercennna. Mogłabym książki o tym pisać. Wyjdź na ulicę i zobacz jacy wszyscy podobni do siebie, jak powtarzają te same bzdury i robią te same ogłupijące czynności. Dlaczego? Bo boją się być inni. Inność to odwaga, możliwość zobaczenia jakiejś innej strony rzeczywistości. Spróbuj to docenić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że jestem inny, odmieniec, dziwoląg, który zmarnował sobie życie. Chwilami mam powiedzmy dobry humor ale ten stan zaraz mija. Piszecie, że są ludzie którzy budzą się z takimi uczuciami w wieku 50 lat, dla mnie to już żadna różnica bo ja to już czas przeszły bez przyszłości - porównałbym siebie do osób, którzy są przykuci do łóżka na całe życie! Zmarnowałem przegrywając swoje życie. Jakie miałbym wyciągnąć wnioski, kiedy miałem porąbane życie, kiedy ja tylko chciałem sobie jakoś ułożyć życie? Ja już nawet nie potrafię normalnie funkcjonować, zaczynam się stresować jak mam coś do załatwienia, że coś spieprzę jak dziecko - to nie jest normalne. Nie potrafię się już niczym cieszyć, lubiłem czytać książki a teraz nie potrafię się skupić.

Dzisiaj byłem na urodzinach u znajomych, czułem się jak kretyn nie pasujący do towarzystwa. Reszta się śmiała cieszyła a ja udawałem, że dobrze się bawię miałem ochotę wyjść zaraz po przyjściu.

Jak by nie dzieci, które mnie ciągnęły do innego pokoju aby się z nimi pobawić to pewnie bym wyszedł, chociaż wtedy się uspokoiłem odstresowałem i po prostu się z nimi bawiłem i przez chwilę czułem się jak dawniej - normalnie, bo byłem troszku uśmiechnięty.

Wracałem do towarzystwa to już mnie cholera brała, jedynie co sobie obiecałem, że nie będę pił wódki, o dziwo mi się udało - ale chyba to tylko dzięki dzieciakom, reszta piła. Momentami ktoś coś głupiego do mnie powiedział, ja wiem że w żartach ale nie potrafiłem się odnaleźć i zripostować, lecz jak kretyn coś idiotycznego powiedziałem. I chwilami czułem się jak by reszta mnie traktowała jak powietrze.......

 

W tym towarzystwie była jedna para z dzieckiem, których bardzo ich lubię i wiem, że i oni mnie lubią. Często siebie nawzajem odwiedzamy. Zaczęli się już tylko ze mną umawiać na wyjazd w góry jak tylko cieplej się zrobi, a ja nawet nie wiem jak ja mam im odmówić, bo za cholerę nie mam ochoty nigdzie jechać......

Właśnie im w ostatnim czasie kiedy wypiłem dość dużo, to podobno się wyżaliłem, że zawiodłem się na kobietach. Powiedziała mi o tym, ja byłem w szoku miałem ochotę schować się pod ziemię, lecz mi powiedziała, że ja po wypiciu powiedziałem to co mi na sercu leży i dodała żeby każdy facet był taki jak ja. A jaki ja jestem? Beznadziejnym ponurakiem. Od tego momentu mam cholerne poczucie wyrzuty sumienia, bo powiedziałem o tym co chciałem zachować dla siebie, pewnie teraz z litości na mnie patrzą.

Boże jak ja im zazdroszczę, zaraz się rozbeczę przepraszam dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy uwazasz, ze nieustanne litowanie sie nad soba i uzalanie sie jak bardzo Ci jest zle, w czymkolwiek Ci pomoze?

Otoz NIE. Nie pomoze. W absolutnie niczym. Bedziesz tylko coraz bardziej i bardziej sie pograzal az staniesz sie chodzacym warzywem. Chlopie! Masz DOPIERO 31 lat! Jakie zmarnowane zycie, co Ty w ogole piszesz?! Jestes mlody, znajdz w sobie sile do dzialania! Musisz udac sie do psychiatry po pomoc, bo inaczej nie wyjdziesz z tego stanu. Z tego co piszesz to wyglada mi na depresje, wiec psychiatra koniecznie, dostaniesz leki i dojdziesz do siebie. Wtedy znajdziesz w sobie sile zeby wyjsc do ludzi, znowu czytac ksiazki, moze znalezc jaks prace, w kazdym razie ruszysz do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjdź z depresji, którą najwyraźniej masz i wtedy zastanów się nad swoim życiem. Zastanów się czy Twoje chęci są na tyle silne byś się mógł spełnić jako mąż i ojciec. Ja nie podołałem, mogę teraz zrzucać winę na moją dystymię ale fakty są takie, że zawiodła się na mnie i nie wytrzymała życia z ponurakiem kobieta która mnie kochała, a przez to nasze dziecko straciło rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zatracony

Ja nie wiem czy mam depresję czy jej nie mam. Puki co to ja nie mam zamiaru iść do nikogo, kto mógł by to potwierdzić. Ja po prostu delikatnie mówiąc jestem cholernie nieszczęśliwy. A na pewno to nie mam zamiaru truć się jakimiś sztucznymi chemikaliami co miało by mi poprawić samopoczucie.

Nie szczęśliwość z życia i dystymia w moim przypadku to odmienne stany. Fakt jestem bardziej teraz niż dawniej nerwowym, może mam niższą samoocenę, może i straciłem sens życia, ale na pewno nie mam zaburzeń osobowości, nie mam myśli samobójczych - ja pragnę żyć, ale chcę się z kimś dzielić moim życiem a nie być samemu. Wracam po pracy do domu do pustych ścian, nie mam do kogo gęby otworzyć. Dla tego mnie irytują spotkania ze znajomymi bo po prostu im zazdroszczę i dla mnie to jest ciężkie przeżycie. W pracy w śród obcych osób, to powiedzmy że jakoś w miarę się czuję bo mam gębę do kogo odezwać.

Czy ja jestem pewnym że byłbym dobrym mężem i ojcem? Ja jestem z natury spokojną osobą, nie kłótliwą, z wyczuciem taktu do sytuacji, jestem ugodowy, nie na widzę kłótni ani krzyków, ja nawet z nikim jeszcze się nie pokłóciłem bo to nie w moim stylu. Więc uważam, że byłbym w miarę dobrym mężem, może nie idealnym, ale z którym można przejść przez to cholerne życie.

Czy byłbym dobrym ojcem? Jeśli Bóg obdarzył by mnie dzieckiem to na pewno bym był dobrym ojcem - ja kocham dzieci, lubię przebywać w ich towarzystwie. Dzieci mnie lubią. Tylko mnie na imprezach ciągną abym się z nimi bawił nikogo więcej, a są to dzieciaki od 2 do 8 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odmieniec2012,

hej jestęś fajnym człowiekiem z zachwianym troche poglądem na własne życie i emocje, to nieprawda,ze po 30-ce jakos zmienia się zycie, ja zam pełno osob, które są w tym wieku i róznie sie zycie układa, ale dalej ludzie się bawią , rozmawiają itp. rzeczy a ty sie czujesz wyobcowany w towarzystwie, jakaby obok ludzie rozmawiają smieją się a Ty jestes obok są to objawy depresji, niemoznosć wbicia sie w towarzystwo ,lepiej idź do lekarza bo samo nie przejdzie, jeszcze się moze pogoszyc i dojdziesz to stanu ze w ogole przestaniesz z domu wychodzić albo ta depresja juz sie nie pogłebi,ale przejdzie w stan chroniczny a leki jakos Cię ustabilizuja, chociaż troche pomoga, i pamietaj nie jesteś beznadziejny tylko po prostu jesteś jaki jesteś,ale wcale to nie znaczy,że gorszy od innych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odmieniec2012, , wszyscy dobrze Ci radzą..cóż to jest 31 lat...

Ja w wieku 42 lat, po ciężkiej wygranej walce z chorobą, zmieniłam całe swoje życie. Zakończyłam toksyczne małżeństwo, stworzyłam swoim dzieciom, wraz z moim drugim Mężem, dom spokojny, kochający...cały czas dbając o to, by Synowie nie stracili kontaktu ze swoim Ojcem. Bywało trudno, mnóstwo bolesnych emocji...ale udało się. Dlaczego...bo tego pragnęłam, chciałam być szczęśliwa, żyć w spokojnym związku :!::!: Mimo silnych przeżyć - śmierć Rodziców i trauma spowodowana chorobą naprawdę poważną, szukałam i walczyłam, budowałam wszystko od nowa...

Spróbuj i Ty, jeśli masz wolę i pragnienie zmiany swojego życia, musi udać się...ale być może, jest tak, jak sugerują moi Poprzednicy, że potrzebujesz pomocy specjalistów, by móc ruszyć do przodu..... :?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odmieniec2012, Chlopie, to, ze nie masz myśli samobójczych to KOMPLETNIE NIE oznacza, że nie masz depresji....

 

Masz własnie typowe objawy depresji : przygnębienie, zły nastrój, niechęć do spotykania się z innymi, zapętlanie się na negatywnych przeżyciach, rozpominanie przeszłości , niemożność pójścia do przodu (przeskoczenia swoich problemów).

 

Tu pomóc moze tylko psychiatra lub (najlepiej i) psychoterapia.

 

Mówisz, ze nie chcesz truć sie chemikaliami ? To ja Ci powiem, że sama depresja bardzo negatywnie wpływa na zdrowie fizyczne , na serce, na ciśnienie , na koncentrację, na odporność.

 

Skutki uboczne nowocześniejszych leków ( SSRI, SNRI ) to nic przy tym co depresja robi ze zdrowiem. Dodatkowo leki z grupy SSRI najcześciej w ogole nie wywołują żadnych skutków ubocznych.

 

Co więcej leki te nie działają w ten sposób, ze masz sztucznie wysoki nastrój, nic z tych rzeczy. Leki ogólnie rzecz biorąc redukują neurotyzm , dzięki czemu jesteś tym samym człowiekiem. Tylko mocniejszym psychicznie.

 

Chociaż jak nie chcesz od razu iść do psychiatry to mozesz udać sie do psychologa, niech on oceni czy potrzebne jest leczenie czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytala o sobie samej, z ta roznica, ze jestem kobieta i nie siegam z tego powodu po alkohol. Ty jako mezczyzna masz o wiele lepsza sytuacje - masz jeszcze sporo czasu na zalozenie rodziny. Zegar biologiczny kobiety tyka szybciej, wiec odczuwam presje, ze niedlugo moze byc za pozno na pewne rzeczy.

Od znajomych sie praktycznie juz odizolowalam, co gorsza-zaczynam sie izolowac od wlasnej rodziny. Nie chce patrzec na ich szczescie - wokol mnie sa albo same szczesliwe rodzinki lub szczesliwe pary, ktore sie za chwile pobiora. Moze to i zazdrosc, wiem, ze nie powinnam sie tak zachowywac, ale nie moge...

Tez uwazam, ze zycie jest bez sensu, stracone i przykro mi jest, ze nie bedzie mi dane to, o czym najbardziej marze- maz i dzieci. Mysli samobojcze tez miewam, ale nie mam odwagi, by zrobic ten krok (jedna probe mam juz za soba) Najchetniej oddalabym zycie (np. organy) komus, kto umie lepiej wykorzystac zycie niz ja. Wtedy moja smierc mialaby przynajmniej sens.

Nie wiem, czy to depresja, byc moze...

 

Od pewnego czasu staram sie odganiac mysli pt. "przegralam swoje zycie" wmawiajac sobie, ze wcale nie musze zyc wedlug schematu "maz i dzieci" bo rownie dobrze moge zyc sama i robic rozne rzeczy, by nie odczuwac pustki. Nie dziala to zbyt dobrze.

 

Nie wiem jak jeszcze sobie pomoc, wiec szukam informacji w necie i tak natknelam sie na wasze posty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×