Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jest nerwica natręctw?


Rekomendowane odpowiedzi

Dzieki niemu zyskalam pewnosc siebie. Po za tym lubilam jego cieplo, rozmawiac z nim. Uwielbiam takze jwgo charakter dzieki niemu bylam lepsza osoba nareszcie sie szczerze usmiechalam oraz smialam. I te szybsze bicie serca... Na sam jego widok odczuwalam niepochamowane uczucie szczecia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, czulam sie wazna dla kogos, doceniona i piekna. Wraz z jego odejsciemzniknęło pozucie wlasnej wartosci. Chcialam tylko zeby sie mna opiekowal. Pragnelam jego bliskosci, ale jednoczesnie balam sie zawsze podjac dzialnia. (To on mnie zawsze przytulal) Bardzo boje sie bliskości innych ludzi a jego desperacko pragnelam. Odczuwalam frustracja gdy za dlugo sie nie widzielismy a gdy tylko sie spotaklismy wszystko mijalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiec jest możliwość że to jest całkowicie normalne :) Szczerze mówiąc to nie odnowie kontaktu dopóki nie zalecze nerwicy. To też jest dziwne myślenie, bo boje się że to zaburzenie się nasili lub mną zawładnie gdy odnowie ten kontakt. Ale wiadomo to tylko głupie analizowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli macie jakiekolwiek obiekcje co do swojego stanu zdrowia, to dobrze jest to skonsultowac ze specjalistą. Ja parę lat temu potrzebowałam takiej pomocy i zgłosiłam się do pani psycholog Katarzyny Niewińskiej z psychomedic w warszawie i bardzo mi pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim,

 

Chciałabym zapytać Was, co sądzicie o moich objawach, czy mam nerwicę natręctw. Dodam, że jestem po 1 wizycie u psychiatry, który stwierdził zespół natręctw, ale naszły mnie wątpliwości, czy to aby na pewno to. Do moich wątpliwości wrócę później, najpierw opiszę objawy, o których wspomniałam lekarzowi, a o których nie (niestety miałam wrażenie, że lekarz nie chce wysłuchać wszystkiego, może ja to tak odebrałam, nie wiem).

 

To, co powiedziałam psychiatrze:

 

- o tym, że jestem osobą, która się wszystkim przejmuje (no, może nie wszystkim, ale tak powiedziałam): i dałam przykłady, że np. jak obcinam kotom pazury, a obok stoi kubek z herbatą to boję się, że jakiś pazur tam wpadnie i ktoś to wypije; że jak piszę jakiś esej na uczelnię to pytam innych o opinię, czy jest dobrze; że jak zapomnę o czymś wspomnieć lekarzowi, to potem o tym myślę, że czegoś nie powiedziałam; że po 1wszym egzaminie ustnym byłam na 100% pewna, że nie zdałam, i przez tydzień do ogłoszenia wyników byłam zestresowana tym; sprawdzanie kurków od gazu, piecyka, drzwi - ale nie zawsze,co podkreśliłam- np podałam przykład dnia wizyty - przed wyjściem szarpałam dwa razy klamkę czy abo na pewno zamknęłam+ze 3 razy patrzyłam czy kurki od gazu są wyłączone

- jakie mam objawy "nowe" - miałam je około przez tydzień, na około miesiąc przez wizytą, jednak zaznaczyłam, że do czasu wizyty wyciszyły się, może nie całkowicie ale rzadko o tym myślę. Chodzi o to, że przez te kilka dni uczepiły się mnie obraźliwe myśli na temat Ducha Św. (a ktoś mi kiedyś powiedział, że obraza DŚ jest grzechem śmiertelnym, od którego nie ma odwrotu). W związku z tym bałam się, że pójdę do piekła po śmierci i nie ma już odwrotu. [było to motywacją pójścia do lekarza - chciałam chyba usłyszeć, że to nie moja wina i że w takim razie to nie grzech . Myślałam, że po wizycie lekarskiej muszę porozmawiać z osobą duchowną, żebym mogła się wyspowiadać i pozbyć tych zmartwień - tego w nawiasie nie powiedziałam]

 

-objawy miałam także "stare" - postaram się wypisać je w kolejności z datami:

* bałam się spać u babci na wsi, a w 2009r (miałam 18 lat) rodzice nie pozwolili mi nie jechać tam, a ja nie chciałam jechać bo źle się czułam, bałam się siebie, że coś zrobię rodzinie. Trwało to około miesiąca. W tym czasie kiedy wstawałam rano, od razu czułam silny niepokój i stres. Powoli się to wyciszyło, chociaż czasami pojawi mi się taka obawa, że coś mogę komuś zrobić ale nie zamęczam się z tego powodu jak wtedy. Podejrzewam, że po tym został mi niepokój do noży i ostrych narzędzi. Np., może nie za każdym razem, ale jak widzę brudny nóż na blacie to wkładam go do zlewu. Czuję niepokój również, jak ktoś z domowników ogląda jakiś film, program, o ludziach opętanych (o tym, że miałam kiedyś fazę, że bałam się opętania ale o tym nie wspomniałam), psychopatach, mordercach, etc. Chyba podświadomie boję się, że "a co jeśli ja też taka jestem?"

* było to około roku 2012 lub 2013, nie pamiętam. Szłam zimą, wieczorem z koleżanką przy ulicy. Wygłupiałyśmy się, i rzuciłyśmy sopel lody na jezdnię. Było to blisko mojego domu. Kiedy koleżanka odprowadziła mnie pod klatkę, wróciłam się sprawdzić, czy te sople tam są, bo zestresowałam się, że komuś coś się stanie.

* 2014: kiedy cała rodzina wyjechała na pogrzeb wujka, musiałam zajść do mieszkania siostry i dziadka nakarmić kota wieczorem. Kiedy wracałam, zaczęłam się zastanawiać, czy może czasem nie zahaczyłam jakoś o kurki od kuchenki i co jak się ulatnia gaz? Z płaczem zadzwoniłam do mamy i wróciłam się sprawdzić czy wszystko jest ok. [oraz to o czym nie wspomniałam - potem w domu i tak się zastanawiałam nad tym cały wieczór, i zaglądałam na lokalne media czy nie ma doniesień o wybuchu gazu]

* wspomniałam też o czasach gimnazjum, że jak skończyłam szkołę i moja przyjaciółka poszła do innej szkoły, ciężko mi było z tym, nie mogłam się z tym pogodzić, nie chciałam lub też nie czułam się komfortowo robiąc coś bez niej

*wspomniałam o tym, że jako dziecko często płakałam przed snem, bo nie chciałam, żeby moja babcia i dziadek umarli. (+to co nie wspomniałąm: modliłam się do Boga, żeby długo żyli, że Bóg może mi zabrać kilka lat z życia i dać je im)

 

Lekarz zapytał mnie, czy te moje rozkminy trwają co najmniej godzinę dziennie, bo to jest warunek diagnozy zespołu natręctw. Powiedziałam lekarce, że nie jestem w stanie określić tego, bo nie liczę czasu i że od czasu tych bluźnierczych myśli objawy zelżały. Ale ona naciskała, żebym się określiła. Spytała o ostatnie 2 tygodnie, ale stresowałam się wizytą, i często myślałam o swoich objawach. Dalej nie określiłam czasu, to lekarka spytała mnie o dzień wizyty, ile czasu poświęciłam na moje wątpliwości i rozmyślanie - powiedziałam, że ok. 5minut, na co lekarka: "widzi pani, a mamy dopiero 9". Wtedy przyznałam, że może i uzbiera się ta godzina. Jednak, teraz już sama nie wiem jak tak o tym myślę - czy faktycznie tak jest, czy to pod wpływem presji tak powiedziałam.

 

Czy objawy muszą występować godzinę dziennie? Czy te przykłady, np z esejem, jeśli są pojedyncze, nie jakieś 'stałe' (bo to zależy od konkretniej sytuacji, wiadomo że eseju nie piszę się codziennie, czy nie codziennie chodzi się do lekarza) nie są mylące? Zaznaczałam że to są tylko przykłady.

 

Czy myślicie, że na podstawie tego, można stwierdzić zespół natręctw? Boję się, że tak przedstawiłam fakty, że sama to zasugerowałam lekarzowi (a czytałam przed wizytą dużo o objawach i dużo pasowało). Teraz jednak mam wątpliwości. Ciągle rozmyślam, czy dobrze zrobiłam, że poszłam do lekarza... Że może jednak przesadzam? Nie mam tak jak inni jakieś obsesji na punkcie mycia się, mycia rąk. Nie czuję potrzeby symetrycznego ustawiania przedmiotów, itp (ogólnie to raczej jestem bałaganiarą). Jednak nie lubię jak ktoś nie opuszcza deski w WC jak spuszcza wodę, po w łazience są ręczniki i szczoteczki do zębów, a bakterie lubią wędrować przy spłukaniu wody, kiedyś mówili o tym w tv ;)

 

Mówiłam lekarce, że to nie jest tak, że codziennie nad czymś rozkminiam, ale zdarza się. Sama już nie wiem ;/.

 

Dostałam Fluxemed 20mg. Nie wiem, czy powinnam to brać? Lekarka stwierdziła, że po co się męczyć, a widzi, że to przeżywam, i że jak widać, to co jakiś czas wraca. Biorę lek już 2gi dzień. Rodzice wracają dziś z wycieczki, o niczym nie wiedzą. Boję się im powiedzieć. Jeśli to faktycznie NN, to nie wydaje mi się być ciężka... Nie czuję się bardzo źle, chociaż w gabinecie się spłakałam, ale to ciężko było opowiedzieć o czymś takim komuś po raz pierwszy, i to rzeczy z przestrzeni kilku lat. Idę do psychologa 1.06. Myślicie, że jak powiem mu o moich wątpliwościach i obawach, to będzie w stanie zweryfikować diagnozę lekarki? Kolejna wizyta u psychiatry 15 czerwca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj dizzy_orange!

 

Myślę, że na podstawie Twojego opisu z dużym prawdopodobieństwem można podejrzewać zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czyli nerwicę natręctw. Nie sądzę, że cokolwiek zasugerowałaś lekarzowi. Oczywiście możesz powiedzieć psychologowi o swoich wątpliwościach, ale podejrzewam, że diagnoza będzie taka sama. Trzymaj się zaleceń lekarza, jeśli chodzi o leki. Porozmawiaj też o swoich problemach z bliskimi. Nie ma sensu tego przed nimi ukrywać. Wierzę, że jak otworzysz się przed nimi, to będzie Ci lżej, a poza tym będziesz mogła liczyć na ich wsparcie. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×