Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jedzeniowa obsesja


mika136

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem , czy powinnam tu pisać,ale nie wiem juz , co mam ze soba zrobic , jak sobie poradzić.Moje zycie to jakis kiepski horror.Nie potrafie mysleć o czym innym niz jedzenie , dieta.Raz chudnę , a potem mam takie kompulsy , których nie moge opanować.

Chcę schudnąć,ale kiedy ograniczam jedzenie czuje wielki strach.Jakby coś zaraz miało mi się stać.Nawet jesli cos zjem , zaraz czuję jak rosne , tyje.zdarza sie , że budze sie w nocy i mysle , jaka jestem gruba albo śni mi sie, że nie mam , co na siebie włozyc, że jestem obrzydliwa.Nie mogę się na niczym skupić, w szkole idzie mi coraz gorzej.Chodze zdenerwowana , wyładowuje się na wszystkich.Czasami nie chce wychodzic z domu, nie kupuje nowych ubrań, a ostanio odczuwam lek przed ważeniem się.Wszystko traci dla mnie sens.Czuje straszna niesprawiedliwosć ,że musze się ograniczać , a inni jedza, co im sie podoba.Ostatnio dręczy mnie mysl , że jeżeli przyjdzie lato i dalej będe tak wyglądać to chyba cos sobie zrobię.Próbowałam sobie z tym radzic , myslec pozytywnie , zdrowo sie odżywiać , ale wszystko powracało jak jakis bumerang.Zamiast byc lepiej jest coraz gorzej.Boje sie każdego dnia , każdego kęsa , każdego kilograma.Czuje sie jak w jakims jedzeniowym więzieniu.CZasmi nie chce mi sie jesć , ale po prostu muszę , bo wiem , że to nie da mi spokoju.Czy ktoś ma podobnie ? Czy kiedys się tego pozbędę ? Jak mozna to leczyć ? Prosze , pomóżcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mika136, witaj.Miałam podobnym problem i w sumie dotyczy mnie to nadal tylko w mniejszym stopniu.Przypominasz mi siebie z przed lat... :( ...

 

Jak możesz sobie pomóc? Tylko i wyłącznie z pomocą terapeuty.Sama się nie wyleczysz z ed,choć pewnie tak myślisz,ja myślałam,że jak schudnę to moje problemy jedzeniowe przestaną istnieć,tylko ile miałabym schudnąć jak dolny próg w miarę chudnięcia się obniża-pewnie to znasz.

Jestem po terapii choć nie ukierunkowanej na ed to i tak jest o niebo lepiej:wyleczyłam się z bulimii,choć zdarza mi się wymiotować,ale to ja o tym decyduje kiedy.Nie jestem całkowicie skupiona na jedzeniu,wadzę,nadal jest to dla mnie ważne,ale nie myślę o tym całe dnie.Czasem tęsknię za starym bo przysłaniało to mi wszystko wokół co bolesne,ale poza tym teraz np. nie odkładam życia na później,aż schudnę tylko żyję,a odkładałam wszystko:wyjście do koleżanki,powrót do szkoły z indywidualnego nauczania w domu, o zakupie ubrań nie wspomnę bo to oczywiste.

Cóż...całkowitego wyleczenia może i nie ma,ale z całą pewnością po leczeniu jest to mniej dokuczliwe.

 

a tak z ciekawości z pytam,jeśli chcesz to nie odpowiadaj:

ile masz lat?

jak długo masz te problemy?

podasz bmi?

byłaś/ jesteś związana z pro aną?

 

Warto się leczyć,choć większość z dziewczyn obawia się leczenia,nie słusznie.

 

Pozdrawiam

Kasia.

 

 

możesz na pw,albo wcale

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się leczyć. Jak można mieć ed, nie będąc kościotrupem? Dla ludzi zdaje się to być niepojęte, że ktoś, kto nie jest ekstremalnie chudy może mieć problemy z odzywianiem. Mam jak koleżanka, ktora załozyła temat. Nie mam pojęcia już jak sobie z tym poradzić, ale przecież wyglądam normalnie, nigdy nie trafiłam pod kroplówkę, nikt nic nie zdiagnozował, więc jak mogę mieć ed? Chociaż wariuję już od ciągłego odchudzania, przybierania na wadze, przeczyszczania, samookaleczeń, nienawidzenia się, bólów brzucha, głodówek i kompulsów. Nie umiem jeść. Nie potrafię jeść normalnie już od dwóch lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się leczyć. Jak można mieć ed, nie będąc kościotrupem? Dla ludzi zdaje się to być niepojęte, że ktoś, kto nie jest ekstremalnie chudy może mieć problemy z odzywianiem. Mam jak koleżanka, ktora załozyła temat. Nie mam pojęcia już jak sobie z tym poradzić, ale przecież wyglądam normalnie, nigdy nie trafiłam pod kroplówkę, nikt nic nie zdiagnozował, więc jak mogę mieć ed? Chociaż wariuję już od ciągłego odchudzania, przybierania na wadze, przeczyszczania, samookaleczeń, nienawidzenia się, bólów brzucha, głodówek i kompulsów. Nie umiem jeść. Nie potrafię jeść normalnie już od dwóch lat.

 

czuje się dokładnie tak, jak ty. Nie jestem chuda, wręcz mam nadwagę (kiedyś - otyłość), ale ciągle zamęczam się dietami, kompulsami, przeczyszczaniem, głodowkami, i tak w kółko. Nie mam juz sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny dzieki , bo czuje , że nie jestem sama.za dwa tygodnie mam pierwsza wizytę u psychologa.Zdecydowałam ,że sama sobie nie dam rady, bo to i tak zaszło juz za daleko.

Codziennie powtarzam sobie , ze jutro z tym skoncze, zacznę zdrowo jeść i schudnę , a konczy się na tym , że się obżeram , mam wielkie wyrzuty i zdarza mi się wymiotować. Brakuje mi sił ,czuję się , jak w jakiejs pułapce, a przeciez tak nie powinno byc.JEstem młoda , powinnam cieszyc się zyciem , ale cos sprawia , ze nie potrafie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja historia z ed (bo problemy psychiczne zaczęły się dużo wcześniej) zaczęła się w lato 2010, po prostu w wyniku stresu związanego z leczeniem po próbie samobójczej przestałam jeść. Schudłam bardzo, spodobało mi się i chciałam to kontynuować testując na sobie tysiące diet. W końcu gdy byłam już dostatecznie wygłodzona, mój organizm zaczął się domagać jedzenia i zaczęły się pierwsze kompulsy. Rzygam od jakiegoś roku. Rok temu brałam często narkotyki więc to też mi pomagało w niejedzeniu. Teraz staram się odżywiać zdrowo, nie brać nic, nie pić dużo... Wymiotuje raz na miesiąc, jak są okazje typu święta, sylwester, lub jak dziś - urodziny, jem do oporu z premedytacją wiedząc, że i tak pójdę to wyrzygać. Przynajmniej część.

Dziś kiedy siedzę samotna, w dwudzieste urodziny, chora i na antybiotyku, stwierdziłam, że jedyna forma celebracji to nawpieprzanie się. Ale za przyjemność trzeba płacić, w toalecie. Chyba da się już to po prostu zaakceptować, że tak już jest.

Chciałam tylko się tym podzielić. Chyba poddałam się we wszystkim, w walce z CHAD, z obsesjami, z ed... Nie leczę się już nigdzie, nie chodzę już na terapię, odstawiłam wszelkie leki, nie mam już z kim o tym rozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie możemy się poddawać.JA mam w sobie gdzieś iskierkę na lepsze życie, bez wymiotowania , diet , gdzie nie musiałabym ciagle myślec o jedzeniu.Dla mnie nażarcie sie jest formą ucieczki i chyba jedyną przyjemnościa w życiu.Chciałabym nie myslec , nie walczyc , po prostu zyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytasz czy to minie...

Kochanie,nie napisze ci ile lat sie z tym mecze...

Lepiej nie...

Zjad£am wczoraj torta

mia£am sen

ze by£a na przyjeciu

sami s£awni ludzi

ja wsrod nich,flesze wywiady

i nagle...zacze£am tyc

peka£a sukienka

wylewalo sie t£uste cia£o

potem zacze£a pekac skora

wylewa£a sie zo£ta mazia

ludzie wyli y obrzydzenia

strzela£y flesze

a ja z nerwow i przerazajacego wstydu

aby dope£nic czare upokorzenia

zacze£am wymiotowac

flesze...

to jeszcze lajtowy sen...

Powodzenia

ja chyba za pozno zrozumia£am

ze jestem chora a nie £akoma

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi żadne leki nie pomagały, choć też szukałam "pigułki szczęścia", która weźmie w ryzy mój apetyt [albo raczej łaknienie, bo to jest bardziej potrzeba jedzenia niż jedzenie dla zabicia głodu...]. ale nic nie pomagało. nie pomogło. znaczy... owszem - jest lepiej, nie przejadam się tak często, a jeszcze rzadziej wymiotuję. lecz w dalszym ciągu patrzę na swoje ciało z obrzydzeniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest straszne co piszecie, może potrzebne wam wsparcie ze strony psychologa, kogoś kto profesjonalnie zajmuje się takimi przypadkami, co z waszymi rodzicami, czy nie widzą co się z wami dzieje, same sobie nie pomożecie potrzebujecie wsparcia z zewnątrz. Parcie na ładną sylwetkę zamienia się w koszmar z którego tylko lekarz może was wyrawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspominalam w tym wątku, że teraz wymiotuję rzadko, ale wiecie co, zauważyłam pewną prawidłowość... od kiedy mieszkam w swoim wynajętym mieszkaniu i dbam sama o zaopatrzenie lodówki - juz raczej rzadko zdarza mi się objadać i wymiotować, prędzej w drugą stronę, albo jem zdrowo albo właściwie nic. Obsesja dalej jest, ale w ryzach. Zaś gdy jestem w domu u rodziców tracę kontrolę, ten dom kojarzy mi się z objadaniem i wymiotowaniem, nie mogę tego powstrzymać... Muszę coś zrobić by przestać czuć to "przyzwolenie" na obżeranie się tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flav, zobacz jakie podobieństwo: ja przez 6 lat mieszkałam poza domem (liceum i 3 lata studiow), ale to nie była jakaś straszna odległość, rodzice mogli (i to robili) mnie kontrolować. Mama ciągle przywoziła mi jedzenie, baardzo dużo jedzenia, o wiele za dużo, głównie w niedziele i zawsze wtedy miałam posiedzenia w toalecie, objadałam się i wymiotowałam po kilka razy, aż lodówka była pusta. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Od października mieszkam ponad 300km od domu, mama nie ma wpływu na to co jem i kiedy jem. Sama robię zakupy, staram się kupować tyle, ile potrzebuję. Wymiotuję raz na jakiś czas i nie czuję tak silnej potrzeby objadania się właśnie. 2 tygdodnie byłam w domu rodzinnym i jadłam non stop :pirate: Piszesz, że w domu tracisz kontrolę, ja też. Źle działa na mnie tamto miejsce.

Odległość od rodziców działa na korzyść. Tylko są chwile, gdy do tego domu wracamy i... jw. Myślę, że w końcu znajdziemy jakieś skuteczne panaceum, by po powrocie do domu również jeść "normalnie", cokolwiek to znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm to jest bardzo ciekawe..że dom rodzinny kojarzy się wam z czymś złym, szkoda że rodzice nie zdjają sobie sprawy że krzywdzą własne dzieci wprawdzając złe nawyki żywieniowe, super że możecie mieszkać same i kontrolować co jecie. Człowiek jak staje się smodzielny to inaczej na wszystko patrzy, wie że nie potrzebuje mieć wypchanej po brzegi lodówki, nie marnuje też pieniędzy i jedzenia. Jednak kiedy my się obrzeramy inni umierają z głodu, jedzenie nie powinno się marnować. Ja nuczyłam się zdrowo jeść sama też na studiach jak wyjechała, wtedy odkryłam radość gotowania tego co lubię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie tez przywitam. Moglabym byc Wasza mamą,mam prawie 40 lat :( . I nie moge sobie poradzic z jedzeniem. Caly czas jestem glodna,zjem prawie wszystko,potem zdycham. Mam tez CHAD i jak mam faze depresji to tak jem ze nawet potrafie cos wyciagnac z kubla na smieci. To jest dno :oops::oops: Jak druga faza to nic nie jem,tylko surowe warzywa i owoce. I cagle tyje i chudne. W tamtym miesiacu 97kilo,dzisiaj 85 kilo. Ale juz wczoraj mialam dola i znowu napad obzarstwa,wiec za dwa tygodnie bedzie znowu setka. Co to za cholerstwo ze czlowiek nie umie powiedziec sobie- DOSC,NIE JEM TEGO. Jest wogole jakies leczenie na kompulsywne objadanie sie??FDodam ,ze nie wywpluje wymiotow,tylko rano zaczynam diete a wieczorem znowu to samo. Obled :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nuska, Kiedy to się zaczęło? może zaczęłaś się radykalnie odchudzać i organizm zaczął się domagac skladnikow ktorych mu brakuje? to fizyczna mozliwosc przyczyny problemu... wtedy to chyba najlepiej isc do dietetyka albo wyedukować się samemu jak jeść by zdrowo schudnąć.

no a psychika to już powazniejsza sprawa... ja sama probuje się dowiedziec skad u mnie to się wzielo. najlepiej sprobowac terapii, obzeramy się by stlumic cos, jakis problem, jakies emocje. potem poczucie winy i znowu zatacza się koło.

przepraszam za czesty brak polskich znakow, ale jestem w szpitalu i piszę z komorki :)

no i jeszcze zaraportuje (:)) jak u mnie, otoz obiecalam sobie ze nic nie powiem o ed w szpitalu (wiem, glupia jestem, ale balam sie ze beda mi kazac jesc za duzo i przytyc, a na dodatek jestem wegetarianka to jeszcze się balam ze beda we mnie wpychac jakies tluste mieso) ale sami spytali, z racji tego ze mam niedowage... no i powiedzialam. pilnuja czy jem (co mnie niesamowicie denerwuje) ale nie tucza ani nic i szanuja moj wegetarianizm. a sama nie mysle o jedzeniu, mam inne zmartwienia i zajecia. no i nie ma tutaj specjalnie mozliwosci na obzarstwo :P trzymajcie się cieplo i nie pozwolcie na utratę kontroli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flav trzymam kciuki za Ciebie. Napewno pod dobra opieka wszystko bedzie dobrze.

Nie wiem skad u mnie ten problem,pochodze z rodziny gdzie ojciec byl sadysta a mama rekompensowala nam bicie,np,miską frytek,dobrym domowym kompotem,albo sloiczkiem borowek. Od 20 lat jak mi zle,smutno,mam problem w pracy...zaczynam czuc napiecie,musze cos zjesc. Po obzarciu wszystko przechodzi a za chwile mam wyrzuty sumienia,bo jestem gruba,beznadziejna i słaba.Och zeby tak znalesc jakis zamiennik. Kiedys biegalam po 12 km dziennie, 5 razy w tygodniu,wtedy mniej mialam atakow. Teraz mam znowu dola to i nawet posprzatac nie mam sily a co dopiero mowic o bieganiu. Nie mam zadnej przyjaciolki,nikogo bliskiego i zaufanego,jestem w Anglii wiec psychoterapia odpada ze wzgledu na jezyk,mowie ot tak sobie,ani zle ani dobrze-- ale o uczuciach powinnam mowic perfekt. Nie ma wyjscia. Kiedys zajem sie na smierc. A diety zadnej dluzej niz jeden dzien nie wytrzymalam.Gubia mnie slodycze :twisted: :twisted

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To przykre. Te problemy wynikaja z Twojej przeszlosci, to pewne...

Nie masz jakiejs innej rzeczy, ktora moze sprawić podobna przyjemnosc jak jedzenie (niedesktruktywną tylko).

i czy to niezdrowe jedzenie i slodycze jest w domu czy idziesz do sklepu i z premedytacją kupujesz? ja mam tak ze nie mam tego w domu, a jak jest mysl by się nazrec to zanim zaloze buty i pojde do sklepu to juz zdaze przeprowadzic ze soba rozmowe i się rozmysle... gorzej u rodzicow jak jest tam duzo roznego dobrego zarcia (wcale nie niezdrowego) to się rzucam. bo moze jak zarządzisz w domu zdrowa dietę, nie bedzie w domu nadmiaru jedzenia (tylko tyle ile potrzebujecie z rodzina mniej wiecej) to będzie lepiej...

albo nie jedz w samotności, wtedy latwiej się pohamować niektorym...

w UK mieszkasz w duzym miescie? moze jest gdzies polski psycholog?

 

-- 28 lut 2012, 14:08 --

 

Aha! i czy leczysz się jakoś w kierunku chad?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flav, też jestem wege :D

Trzymaj się tam i staraj się nie zwracać uwagi na to, że Cię pilnują podczas posiłków, jedz w swoim tempie i będzie ok ;)

nuska, hmm, co do leczenia, to można włączyć np. Seronil (stosuje się go np. w bulimii), ale podstawa to psychoterapia, tak uważam. Widać, że zajadasz złe emocje. Ech, tylko ze względu na język, to odpada :bezradny: A masz możliwośc, aby udać się do dietetyka, nie myślałaś o tym? Są dietetyczne porady online. Powodzenia!

 

-- 28 lut 2012, 14:10 --

 

nuska, a czy bierzesz jakieś leki teraz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ,ja w domu mam same zdrowe rzeczy,brazowe ryze,makarony,jogurty,ciemny chleb. Ciastka kupuje dla dzieci,czasem lody. Ja sie tymi zdrowymi rzeczami tak obrzeram. Gdybym miala w domu jeszcze na dodatek jakies swinstwa to bym z 200 kilo wazyla. Ale jak sie najem suszonych owocow, 10 kanapek z maslem orzechowym,tabliczke gorzkiej czekolady,z kilo winogrona,z kilka bananow,jablek,poprawie to stosem gotowanych warzyw z ryzem i kurczakiem to i tak przesada. Mam problem moze nie z jakoscia ale z iloscia jedzenia. Czasem zdazy mi sie pojsc wieczorem do supermarketu i kupic drozdzowke ktora z wielkim poczuciem winy zjadam. Na depresje biore Amitriptyline,dostalam od Gp (lekarz rodzinny),sama nie wiem czy mi to poprawia czy pogarsza sprawe. Jak odstawilam bo wpadlam w hipo to nic nie jadlam,ale balam sie ze sobie z radosci cos sobie zrobie,wiec biore znowu a to powoduje nowe napady jedzenia.Dziekuje za odzew,to dla mnie bardzo wazne. Mieszkam w Liverpool.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Izzie, to mamy strasznie duzo wspolnego :) jak bede miec normalny internet chetnie bym sobie porozmawiala z Toba :)

 

U mnie bylo zalamanie po kolacji. bylo pozegnanie jednego pacjenta i byla tona ciasta i dla grzecznosci zjadlam jeden kawalek i zakonczylam na tym bo moglo to sie zle skonczyc. a oni mi jecza ze jedz -.- no a potem kolacja, nie mialam miejsca, nie dalam rady zjesc i czulam sie tak obrzydliwie pelna uh, wybieglam zapalic i jakos sie ogarnelam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×