Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mitingi DDA - moje i Wasze opinie


DddMan

Rekomendowane odpowiedzi

Post został założony, aby opisywać skuteczność mitingów DDA. Wg "kodeksu" mitingowego nie powinno mówić się na zewnątrz, o czym się rozmawia na mitingach, więc również proszę o uszanowanie tego.

 

Do mitingów podszedłem bardzo poważnie, ale mam wrażenie, że w moim chronicznym stanie psychicznym (samotność i pustka) stały się one bezskuteczne, a nawet szkodliwe. Coraz częściej mam wrażenie, że ludzie, którzy tam przychodzą, to po to, aby się wyżalić, a niektórzy tzw. wysoko wyleczeni DDA (termin typowo roboczy) i niepijący alkoholicy myślą, że już są na takim etapie wychodzenia, że mentorsko i bez prawdziwej empatii pouczają innych w tonie rozkazującym.

 

I to jest miecz obusieczny. Bo na mitingach nie powinno się udzielać domorosłych porad, ale ta zasada bywa łamana. Mało tego, osoba która za rodzica miała tyrana i psychopatę (piszę o swoich doświadczeniach) jest wyjątkowo wyczulona na rozkazy i groźby. O wiele szybciej i łatwiej trafia do niej styl łagodny, ale zdecydowany.

 

Drugim minusem, jaki da się zauważyć, jest tzw. sztuczna atmosfera (oczywiście w moim subiektywnym odbiorze). O ile mogę przeboleć trzymanie się za ręce, to obściskiwania się na koniec mitingu zrozumieć nie mogłem (oczywiście nie wszyscy mieli to w stylu robić). Czy nie wystarczy podać ręki? Nie znam człowieka, żadnej więzi z nim nie tworzę, a on się do mnie (i do innych) tuli?

Jeśli tak się ma zachowywać tzw. weteran DDA, to ja dziękuję. Może on to robi naturalnie, ale może być to odbierane przez innych sztucznie. Mnie się to nie podobało i odbierałem to jako zakamuflowany fałsz.

 

Trzecim minusem jest tzw. ważenie problemów. Bądźmy szczerzy, każdy swój problem uważa za PROBLEM, ale gdy poruszam swój problem życia bez rodziny na skraju ubóstwa i z możliwością w każdej chwili znalezienia się w noclegowni dla bezdomnych, a ktoś twierdzi, że dla niego problemem jest złamany paznokieć (mówiąc kolokwialnie), to ...

 

 

Plusem takich mitingów jest to, że po prostu są i że może przyjść każdy DDA/DDD, utożsamiać się z grupą i się wypowiedzieć.

 

W przeciągu 8 miesięcy byłem kilkanaście razy na różnych mitingach DDA i jedynym plusem jaki z nich wyniosłem, to to, że zacząłem zagłębiać literaturę DDA/DDD, ale jak szukałem siebie, tak i dalej szukam siebie i ... nie mogę znaleźć.

 

Nie poznałem tam żadnego kolegi i koleżanki, z nikim nie nawiązałem trwałej znajomości. Ale to przecież moja wina, bo nie umiem nawiązywać znajomości i ich utrzymywać.

 

Mój apel jest nadal aktualny, w innym wątku. Po prostu szukam kogoś bardzo samotnego.

Na mitingach niestety czułem się niezrozumiany, rozumiany - owszem, ale niezrozumiany, bo ja i siebie tak na prawdę nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem na mityngach dda bardzo trudno uzyskac jakąkolwiek pomoc. Nie ma tam tego co jest w aa - jednolitego problemu. Trudno znaleźć kogoś o podobnym problemie, a jeszcze trudniej kogoś kto sobie z takim problemem poradził i zechce pokazać jak.

Moim zdaniem już możesz szukać innych grup wsparcia lub terapii bo samo dda będzie za słabe.

 

A co do apelu na razie odpada z mojej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakoś też nie czuję klimatu mittingu. parokrotnie uczestniczyłam, ale czułam się tam obco i jakoś nieważnie... sama nie wiem. miałam wrażenie, że wchodzę z buciorami w jakąś 'wielką rodzinę', której członkiem się nie czułam. i ta 'czułość' i te 'rytuały' jakoś mi nie podeszły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to mnie nastraszyliście.

Mnie denerwuje jak ktoś się o mnie przypadkiem obetrze w autobusie a co dopiero żeby mnie miał ściskać!

pojutrze idę na pierwsze spotkanie i mam nadzieję że nic takiego się tam dziac nie będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja grupa terapeutyczna jest grupą zamkniętą. nie ma żadnego obściskiwania ani podawania rąk, aczkolwiek tez czasami wydaje mi się ze niektorzy są "za mili" i za słodcy i ciuciu ciu (to są głównie kobiety).

 

co ciekawe każdy z nas dzieli się tym jakiś problemów doświadcza z byciem w tej grupie i to jest fajne.

powiedzcie po prostu na grupie o tym , co was denerwuje. zobaczycie jaka będzie reakcja innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam i nie czułam się tam fajnie, ba, wrecz bardzo zle, miałam wrazenie, ze wszyscy udaja, albo faktycznie pomagaja im proste slowa " jestes coś warta", tak jakby nigdy bez terapii tego nie słyszeli, albo sobie tego nie uświadomili sami... Były różne "zabaewy", a po nich kazdy stwierzał, że czuje sie lepiej, proste wytłumaczenia swej obenej kondycji zyciowej, a po nich kazdy stwierdzal, ze czuje sie lepiej. Czułam się jak w komedii, jakiejś szopce, odgrywaniu czego, by mozna powiedzieć:"przeprowadzilam/przeżylam terapię dla dda, teraz wiem, rozumiem, radzę sobie, jestem po".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam i było ok.

Nie było to spotkanie terapeutyczne tylko samopomocowe.

Wreszcie poczułam, że ktoś mnie rozumie.

Co do samej oraganizacji, były ciastka świeczki i wspólne odmawianie modlitwy przy trzymaniu się za ręce.

Podkreślane jest, że jest to "siła wyższa przez niektórych nazywana Bogiem" , więc niby ok dla ludzi ktorzy nie wierzą w Boga, jednak gdybym wierzyła w jakąś siłę wyższą do której bym sie modliła itd to myślę że było by mi dużo łatwiej, a tak to musze klepac glupią formułkę, w którą nie wierzę i nic mi nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, właśnie czytałam o tych terapiach dda, że na nich próbują nas przekonać do tego, że istnieje jakaś siła wyższa, że Bóg istnieje. masakra. klub jehowych normalnie. :?

 

-- 04 sie 2012, 04:15 --

 

coś mi się zdaje, że oddalam się od pomysłu terapii, wierzę w Boga, bo w coś trzeba wierzyć, ale nic poza tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, to mityngi, nie terapia, więc myślę, że wątek jest o grupach wsparcia, samopomocowych, bez terapeuty.

Na terapii chyba czegoś takiego nie ma. Też mi się to nie podoba. K*, jakbym wierzyła , że jest ktoś nade mną i czuwa, to byłoby mi dużo łatwiej, no ale sorry, mózgu sobie nie przeprogramuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, no ale nie wiem, jest coś takiego na terapii faktycznie?

Przecież to bzdura robienie czegoś takiego.

Ja rozumiem np że te samopomocowe grupy na czymś się muszą opierać, ale terapia?

To może zamisat iść na terapię, powinniśmy pójść do kościoła? :twisted::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, no ale nie wiem, jest coś takiego na terapii faktycznie?

Przecież to bzdura robienie czegoś takiego.

Ja rozumiem np że te samopomocowe grupy na czymś się muszą opierać, ale terapia?

To może zamisat iść na terapię, powinniśmy pójść do kościoła? :twisted::roll:

Właśnie nie wiem czy jest... nigdzie nie znalazłam w necie na ten temat nic.

Jeśli tak jest to raczej tam nie wytrzymam, bo od dawna nie chcę mieć nic wspólnego z Bogiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja od września idę na terapię grupową... poczytałam trochę i też nie podoba mi się wątek z Bogiem i modlitwą.

ee to chyba tylko na chrzescijanskich ? Na normalnych nie ma modlitw

No ale czytając tylko 12 kroków to widać że tam wszystko podporządkowane,,sile wyższej,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, DDA ma też swoje kroki do wyzdrowienia i też jest tam miejsce na siłę wyższą z tego co czytałam... W praktyce nie wiem, jak jest, ale Gunia76, jak tam pójdziesz, to nam musisz koniecznie opowiedziec, czy ludzie będą gadac o Bogu, jaki to on cudowny, bo ich strzeże. Gdyby nie on, to oni by się już zabili. Tiaaa. Ja widzę to inaczej, że Bóg musi byc chory, skoro dopuszcza do takich przykrych sytuacji w życiu. To jest nie fair, że jedni mają normalną rodziną, a drudzy nie. Nie równo nas traktuje. Myślałam, że każdy zasługuje na szczęście. No ale dobra nieważne :P W każdym bądź razie mam tak jak Ty Gunia76, nie chcę mieć nic wspólnego z Bogiem.

 

PS. Jeśli na AA mają wierzyć w takie brednie, to już jestem pewna, że moja matka nigdy nie wyzdrowieje...

Już wiem, czemu tak dużo ludzi nie kończy terapii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monarno właśnie, ja kiedyś jako dziecko ciągle z mamą chodziłam do kościoła, ona była bardzo wierząca, i ja przy niej czułam coś mistycznego w tych modlitwach... aż do jej śmierci, bo dostała wylewu właśnie w kościele, u ,,swojego,, Boga. I od tamtej pory straciłam wiarę, no bo co to ma być? Ona taka wierząca że ją zabrał do siebie, i miał w d.. nas-rodzinę.. t co on jest samolub?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niby tak, ale bazuje na 12 krokach

no właśnie

ale chyba nie wszystkie

ja proponuję żeby się zapytać u swoich terapeutów jak to będzie wyglądało i to rozwieje nasze wątpliwości

Gunia76, ja tez jako dziecko wierzyłam, ale z czasem mi to słabło i słabło. Na bierzmowanie poszłam już tylko po to, by miec papier na przyszłośc do ślubu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×