Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość narcystyczna


milhouse

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy nikomu bym nie powiedział, że czuję się samotny.

Singiel z wyboru.

 

majmana, a ja się zwierzyłam raz i baaardzo żałuję. Myślę, że to jeden z powodów, dla których nie jesteśmy razem (choć teraz widzę plusy takiego stany rzeczy), dlatego chyba nie warto. Taka tajemnica. Każdy powinien mieć swoje sekrety ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, masz rację, są rzeczy, których nigdy nikomu nie powiem.

ale jestem już na takim etapie walki absurdem narcystycznego myślenia, że byłabym w stanie przyznać się do pewnych słabości, ale wtedy podświadomie starałbym się to skompensować byciem jeszcze lepszą w innym aspekcie życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I u mnie z empatią jest różnie, a samotność, no cóż, gram fantastycznego młodego mężczyznę, który z każdej sytuacji podbramkowej, w jakiej się znajduje, potrafi wyjść. Tak dla nie-rodziny, rodzina mnie zaś zna i wiedzą, że ze mną zawsze były jakieś problemy. Nie nadaję się do żadnego związku, jeszcze jak jeździłem na terapię, to wyzwoliła ona we mnie pragnienie - oczywiście - wyidealizowanej miłości. Później to się o kant dupy rozbiło :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

można sobie to zrekompensować zakochując się w kimś nierealnym :mrgreen:

albo kimś niedostępnym :mrgreen: (terapeuta, aktor, muzyk,... )

 

a jak się postarać to można sobie stworzyć świetną jazdę :-) jak się nie ma prawdziwego obiektu, a jest potrzeba kochania, to można sobie samemu go stworzyć :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wel2, żeby czuć bliskość tej drugiej osoby, jakieś bezpieczeństwo. Dla mnie np. związek na odległość nie ma szans. Choć znam osoby, które potrafiły w ten sposób ze sobą żyć parę lat i wytrwały. Dla mnie to nierealne. Może tylko ja tak mam, ale ta ogromna potrzeba bliskości przyćmiewa nawet fakt tego, że wygodniej i łatwiej mi być samej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tylko napisałam, ze odkryłam sposób jak sobie zrekompensować chęć bliskości z kimś, jeśli się nie umie w rzeczywistości.

i to daje naprawdę bardzo miłe emocje.

i ostatnio czuję się się wręcz wyzwolona dzięki temu od frustrujących resztek kontaktów z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bawią się w ''ja uciekam - ty mnie goń''. Robią wiele, by budzić niepokój i zazdrość: znikają, flirtują na boku, wyłączają telefon, nie odzywają się, kilka razy dziennie strzelają jakiegoś niezrozumiałego focha - i patrzą, co ta druga osoba z tym zrobi. Jeśli cierpi, niepokoi się i goni króliczka, to znaczy, że dobrze jest. Gdy zmęczony i wkurzony partner w końcu przestaje gonić króliczka - tango rusza w stronę przeciwną, jak to w tangu.

Jakie to prawdziwe... Ja robię dokładnie tak, jak zostało to opisane... Co prawda ten fragment miał się odnosić do związku dwóch narcyzów, jednak myślę, że związek narcyza (z niektórymi symptomami bordera) z borderem też się w to wpasowuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi terapeutka powiedziała że wszyscy mają coś z narcyza i że i ona ma ;-)

 

(bo ona chyba nie chciała, żebym patrzyła na siebie przez pryzmat diagnozy jakie dostałam po nieudanym castingu do 7F.

I ona sama nie zamierza mnie diagnozować. Bo ona zajmuje się moją terapią a nie diagnozowaniem.

 

- a ja jej na to. że czytałam, że kiedyś powszechnym typem osobowościowym była histeria, a teraz generalnie to jest właśnie narcyz)

 

 

A sobie ostatnio myślałam że większość reklam skierowana jest to osób narcystycznych. Właściwie cała nasza kultura zachodnia (szczególnie popkultura) premiuje, promuje osoby narcystyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, czytałem o tym, że każdy ma coś z narcyza, no i tak jak w tym wywiadzie zostało to poruszone, że teraźniejszość "produkuje" narcyzów. Ja co prawda osobowości narcystycznej nie mam zdiagnozowanej i nie mówię, że ją mam, jednak jak czytam o tym zaburzeniu to pasuje do mnie jak ulał, i to właśnie zaburzenie, a nie posiadanie czegoś z narcyza. Z drugiej strony kiedyś myślałem, że mam borderline... (Jednak niektóre symptomy tak czy siak pasują do mnie, bo jednak te dwa zaburzenia są w jakimś stopniu podobne) Tak to właśnie jest z diagnozowaniem się przez Internety. :D W sumie to cały czas szukam, kim jestem; chciałbym, żeby w końcu ktoś kompetentny mnie zdiagnozował, bo borykam się też z innymi problemami. Niestety, w miasteczku w którym mieszkam nie jest to możliwe, ale może za kilka miesięcy uda mi się pójść do lekarza, ponieważ zamierzam się przeprowadzić do dużego miasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inmate, a może człowiek jest na tyle złożoną strukturą że diagnoza wystawiona po kilku rozmowach nie określa zdiagnozowanego człowieka w pełni.

Tylko go sprowadza w sztywną ramę, niezależnie od tego czy została wystawiona prawidłowo czy też nie.

 

Mnie się wydaje że najważniejsza jest sama terapia.

Tylko, często tak ciężko trafić na odpowiedniego terapeutę.

 

 

ale zawsze chyba warto drążyć, szukać, nie stać w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inmate, a może człowiek jest na tyle złożoną strukturą że diagnoza wystawiona po kilku rozmowach nie określa zdiagnozowanego człowieka w pełni.

Tylko go sprowadza w sztywną ramę, niezależnie od tego czy została wystawiona prawidłowo czy też nie.

Zależy ile się na tą terapię chodzi. Jeśli ponad rok, to może terapeuta jest w stanie trafnie to określić. Ja już się z tym pogodziłam, a nawet się z tego naśmiewam czasem (choć nie wiem czy to dobry objaw ;)).

 

Cytuj:

Bawią się w ''ja uciekam - ty mnie goń''. Robią wiele, by budzić niepokój i zazdrość: znikają, flirtują na boku, wyłączają telefon, nie odzywają się, kilka razy dziennie strzelają jakiegoś niezrozumiałego focha - i patrzą, co ta druga osoba z tym zrobi. Jeśli cierpi, niepokoi się i goni króliczka, to znaczy, że dobrze jest. Gdy zmęczony i wkurzony partner w końcu przestaje gonić króliczka - tango rusza w stronę przeciwną, jak to w tangu.

 

Jakie to prawdziwe... Ja robię dokładnie tak, jak zostało to opisane... Co prawda ten fragment miał się odnosić do związku dwóch narcyzów, jednak myślę, że związek narcyza (z niektórymi symptomami bordera) z borderem też się w to wpasowuje.

 

Moje związki z normalnymi partnerami też tak wyglądają, więc chyba tak już wśród niektórych NPD/BPD bywa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne macie rację, że terapia jest najważniejsza, bo w sumie, co to zmienia, że miałbym zdiagnozowanego narcyza? Tak naprawdę nic... Jednak chyba poczułbym się lepiej, jakbym miał na papierze to potwierdzone, nie wiem czy dlatego, że poczułbym się wyjątkowo, czy z innego powodu...

 

Tak się zastanawiam, jak wygląda taka terapia dla narcyza i czy da się jakoś ujarzmić jego zachowanie... Bo z jednej strony wiem, jak się zachowuję, ale co z tego, jak takie sytuacje narcystyczne się powtarzają...

Co do terapeuty, to wiem, że miałbym wieeelkie wymagania. :lol:

 

Ja zawsze patrzę na wszystko i wszystkich przez pryzmat siebie, swoich potrzeb, zachcianek etc.

Obraz mojego wewnętrznego "ja" jest zniekształcony. Nigdy nie byłem sobą, zawsze dążyłem do tego, by być jak ktoś, kto w danym momencie mnie zachwycał. Teraz na przykład mój chłopak (jak już wspomniałem, ma zdiagnozowanego bordera); to jest ten ból, mój wewnętrzny ból, że nigdy nie będę jak on, nigdy nie powielę jego zachowań, nigdy nie będę miał wystarczająco wielkich problemów w życiu jak on etc. To jest niebezpiecznie, bo jak można chcieć... rujnować własne życie?

 

-- 16 sty 2015, 09:50 --

 

Kurczę, przeglądam posty w tym temacie i szkoda, że dużo osób już tutaj nie zagląda... Te wszystkie opisy są takie prawdziwe i tak bardzo dotyczące mnie... :roll: Chciałbym mieć kontakt z kimś takim jak ja. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne macie rację, że terapia jest najważniejsza, bo w sumie, co to zmienia, że miałbym zdiagnozowanego narcyza? Tak naprawdę nic... Jednak chyba poczułbym się lepiej, jakbym miał na papierze to potwierdzone, nie wiem czy dlatego, że poczułbym się wyjątkowo, czy z innego powodu...

 

Tak się zastanawiam, jak wygląda taka terapia dla narcyza i czy da się jakoś ujarzmić jego zachowanie... Bo z jednej strony wiem, jak się zachowuję, ale co z tego, jak takie sytuacje narcystyczne się powtarzają...

Co do terapeuty, to wiem, że miałbym wieeelkie wymagania. :lol:

 

Ja zawsze patrzę na wszystko i wszystkich przez pryzmat siebie, swoich potrzeb, zachcianek etc.

Obraz mojego wewnętrznego "ja" jest zniekształcony. Nigdy nie byłem sobą, zawsze dążyłem do tego, by być jak ktoś, kto w danym momencie mnie zachwycał. Teraz na przykład mój chłopak (jak już wspomniałem, ma zdiagnozowanego bordera); to jest ten ból, mój wewnętrzny ból, że nigdy nie będę jak on, nigdy nie powielę jego zachowań, nigdy nie będę miał wystarczająco wielkich problemów w życiu jak on etc. To jest niebezpiecznie, bo jak można chcieć... rujnować własne życie?

 

-- 16 sty 2015, 09:50 --

 

Kurczę, przeglądam posty w tym temacie i szkoda, że dużo osób już tutaj nie zagląda... Te wszystkie opisy są takie prawdziwe i tak bardzo dotyczące mnie... :roll: Chciałbym mieć kontakt z kimś takim jak ja. :?

 

Najlepszą terapią dla narcyza jest życie z psychopatą... Psychopata nie będzie patrzył na Ciebie przez pryzmat Twoich potrzeb i zdecydowanie ujarzmi Twoje zachowanie. Choć może to się skończyć tragicznie dla narcyza - samobójstwem lub zabójstwem.

Natomiast dwóch narcyzów w życiu się nie dogada dlatego, że musieliby sobie wzajemnie ustępować a silny narcyzm to wyklucza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemaneczko. Jakieś półtora roku temu stwierdzono u mnie osobowość narcystyczną. Dokładniej to narcystyczno-paranoiczna. Jednak po terapii i wgladzie stwierdzam, ze to narcyzm dominuje.

 

I tu pojawia się pytanko... Czy ktoś z was jest po dłuższej terapii, która przyniosła WYMIERNE efekty? Może o niej nieco opowie.

 

Ja swoją wspominam jak ciągłe zwodzenie mnie, by nie szufladkowac co mi, jest i skupiac sie na teraźniejszości, co mnie jako fanatyka statystyk i danych niesamowicie wkur... i odnajdywaniu przez psyche drobiazgow, z których powinienem się cieszyć. Aczkolwiek miała też plusy, wreszcie się dowiedziałem czemu jestem ''inny'' od innych, i to z racji właśnie dzieciństwa podszytego lękiem i niepewnością stosunku rodziców do mnie, jak się okazało przybranych.

 

Zdałem sobie też sprawę, że często, w sytuacjach, kiedy zostawalem na lodzie, bądź slusznie podejrzewalem, że ludzie mnie nie lubia, to z racji bardziej mojego zachowania, najczesciej arogancko-pseudointelektualnego (chyba nawet tutaj nieswiadomie chce sie ''kwieciście'' odczytać), bądź zachowania dziecka, któremu odebrano zabawkę, ten gniew, zawiść. No i wiadomka, fantaze o byciu badassem, polbogiem podszyte muzyka, grami, filmami i innymi tałatajstwami sprawiły, że totalnie życie mi się podzieliło na narcystyczną megalomanię w głowie, i chu*nię na zewnątrz. Jak słusznie ''Dorotka'' zauważyła- widzę świat w czarnobiałych barwach. Albo Mega zajebiscie, idealnie, po prostu cud-miód, Albo totalnie bezwartościowy (bo co to za śmieć, co to za robak, co nie ma jakiegos mega talentu, urody, nie podziwia go nikt, nie zauważa, przecież jego istnienei to zabieranie nam- wspaniałym pieprzonego tlenu). Jak już przy szufladkowaniu- to jedziemy dalej - ludzie

a)Bogowie Najczęściej idole ze świata muzyki i ewentualnie wybitni literaci0

b)szlachta My sami, inni ''wyjątkowi ludzie'', kumający ''to czego nie kuma grupa c, czyli....)

c)Motłoch, masa, ścierwa. Pieprzone prostaki jarające się jakimiś gównami, popem, typowymi zainteresowaniami typu golfik 3, bmw m3, honda civic, cu**owymi (czesto najpopularniejszymi) klubami muzycznymi i papką tam serwowan,ą. Typowymi zajęciami niedzielno-weekendowymi, ''Polaki, Biedaki, Cebulaki'' (koniec reklamy),50 twarzami Krystiana Szarego, transformersami, szybkimi i tryskającymi, ogladajacych na wspolnej i klan, Świnię Gessler, jezdzacy na te wypizdowskie stawiki rybacy, zagryzajacymi kiszonymi luksusową I TAK DALEJ, I TAK DALEJ- WE HATE YOU.

 

Takze tego, mam pokrzywione w glowie, bo najwięcej napisalem o tym, czego nienawidzę. Najczęściej z powodu wlasnej ignorancji, bo sma nie robię NIC.

 

A wracając... pytanie o terapię zadałem z racji tego, że przez swoją bierność, przegrywanie życia na fantazjowaniu i zawiści chcę wrócić na terapię, popier**loną przeze mnie przez moją pracę. A raczej znaleźć nową terapeutkę, może terapeutę, który może lepiej mi wskażę drogę, którą iść, by wyrwać się z ''rytuałów'' Tylko najważniejsza kwestia, DO DOŚWIADCZONYCH PO TERAPII - CZY WARTO, CZY JEDNAK WARTO POGODZIC SIĘ Z BYCIEM STARYM KAWALEREM (w wieku 21 lat) I WIECZNYM DZIWAKIEM Z PRETENSJAMI DO ŚWIATA.

Pozdro600

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GodlikeSnake, masz fajną osobowość. Paranoja to nie choroba tylko uważne obserwowanie rzeczywistości, a narcyzm sprawia że masz w dupie wszystko i skupiasz się na sobie ;). Taki żarcik

A tak na poważnie z tym da się chyba żyć. Znajdź dobrego terapeute. Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×