Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęc do pracy


rav71

Rekomendowane odpowiedzi

"Z objawów dysocjacyjnych pacjent czerpie korzyści w postaci wyeliminowania z pamięci nieakceptowanych, bolesnych treści oraz w postaci zainteresowania, uwagi ze strony otoczenia czy uwolnienia się od niechcianego działania (np. unika pracy)"

 

Takie cos znalezałem http://psychologia.wieszjak.pl/lek-i-nerwica/309312,Podwojna-tozsamosc-u-osob-z-nerwica.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna miałam niechęć do swojej pracy na średnim poziomie. Mam pracę, której nie da się kochać, ale w samym zajęciu nie ma wiele do zarzucenia - ot zwykła robota jako środek do zaspokajania podstawowych potrzeb. Mam alergię na pewną substancję, z która muszę pracować, ale spoko - biorę leki na alergię i jakoś daję radę.

Problem się pojawił wraz z tematem "kto z ekipy przejdzie na zmianę do pani kierownik". Temat ciągnął się ponad miesiąc napawając chyba nie tylko mnie strachem i niepewnością. Strachem nie przed tym, że oto będziemy pod czujnym okiem pani kierownik. Raczej strachem przed nieobliczalnością tejże. Każdy znał opowieści na temat tej osoby; że czepia się np. tego, że inaczej niż ona trzymasz narzędzie pracy; że jak nie ma humoru, to "tresuje" wybrana osobę, nie można wtedy zapytać jej o nic i lepiej, żeby nie słyszała żadnych rozmów między pracownikami (na co jest zezwolenie, gdy królowa jest w dobrym nastroju - wtedy to sama inicjuje rozmowy i ploteczki). Najstraszniej brzmiały historie, w których doprowadziła kogoś do płaczu przez traktowanie jak gówniarę (jednej takiej sytuacji byłam świadkiem, tamta osoba nie wytrzymała i zwolniła się).

Takie rzeczy opowiada się z ust do ust i nawet zmienniczka mojej kierownik w tym nie próżnuje. Trudno się wtedy nie bać. Wyszło tak, że oto ja trafiłam do jaskini lwa, chyba gorzej być nie może.. rzygać mi się już chce tą pracą w strachu. Idziesz do roboty i nie wiesz, czego się spodziewać, bo nie wiadomo, czy jaśnie pani ma humor, czy nie i będzie cie je*ać za błędy, niekoniecznie Twoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich po dośc długiej przerwie. Przypomniałam sobie dziś o tym forum, trochę poczytałam zaległości.

U mnie nic się nie zmieniło. Od jakiegoś czasu nie wychodzę z domu, jestem bliska wariactwa. Nie szukam pracy bo lęk.

W zeszłym roku byłam na stażu, byłam z niego bardzo zadowolona, nawet sobie radziłam choć mój brak pewności siebie dał sie odczuwać w wielu sytuacjach, plus był taki, że poznałam tam fajnych ludzi, byłam bardzo lubiana, komplementowana.

Obiecywano mi dalszą współpracę, jednak nie doszło do tego z powodu "wsadź mojego bo nie może znaleźć pracy", i te stanowisko dostał protegowany kogoś tam. Miałam wielki żal, ale cóż, takie zycie.

Na terapie DDA chodzę w kartkę, za dużo mnie to zaczyna kosztować. A może i dobrze mi z wiecznym użalaniem się nad sobą i pretensjami do złego świata.

Czuję, że zaraz zwariuję więc albo pójdę do zakonu albo coś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze 3 lata temu na praktykach często prosiłem o nowe zadania, bo czułem, że powinienem coś robić, jak jestem na praktykach; na praktykach rok temu było różnie, raz prosiłem, raz nie; a obecnie na stażu to już mam silne pragnienie nicnierobienia i cały czas siedzę cicho, a gdy mi już dadzą jakieś zadanie, to się nie mogę doczekać, by je skończyć i znowu siedzieć i nic nie robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szuka pół roku pracy, mam zrobione prawko C+E, wszystkie kwalifikacje na kierowcę Tira. Mam dylemat, bo mogę iść do spokojniejszej pracy, fizycznie ciężka, (noszenie szyb), bo tam jest mniejsza odpowiedzialność. Lubię jeździć samochodami, ale boję odpowiedzialność jaką ma kierowcą Tira, taki samochód jest warty 200 tyś, lub więcej, plus naczepa, oraz ładunek. Codziennie człowiek musi martwić się, czy ciebie nie okradną, czy nie spowodujesz jakieś wypadku, czy nie zginiesz, czy będziesz mógł gdzieś stanąć na parking, czy ciebie ktoś nie wygoni, czy podczas kontroli dostaniesz mandat na 120 euro. To jest bardzo ciężki zawód. Szkoda jest mi wydane pieniądze na prawko, gdy robiłem to nie byłem świadomy do końca tego zawodu. Byłem rok temu na próbie w magazynie, pracodawca powiedział że za wolno robię, w innych zakładach tak samo było. Dostałem 3 razy umowę po trzy miesiące. Chcieli mnie sprawdzić, ale kierownikowi nie spodobała się moja praca. Próbowałem dostać się do ochrony, bez znajomości nie ma szans. Nikt mnie nie chce polecić, żebym mógł dostać pracę po znajomości. Jeden lekarz mówi że nie mogę być kierowcą, drugi lekarz od renty chciałem ją dostać, powiedział że mogę być kierowcą. Renty mi nie chcą przyznać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cichyczlowiek, Największym plusem kierowcy Tira to chyba zarobki, bo chyba zwykle powyżej 4 tys na rękę za nie płaca zwłaszcza jak się za granicę jeździ w tej branży ale wiadomo odpowiedzialność, stres spory. Dla mnie praca przy noszeniu szyb też by była odpowiedzialna bo jednak ryzyko związane z ich stłuczeniem spore. Też w wielu swoich pracach nie wytrzymywałem szybkiego tempa, w ostatniej jakoś daję radę ale i też zarobki i forma pracy nie jest specjalnie ciekawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój kumpel zrobił prawo jazdy na ciężarówki - nigdzie nie chcieli go przyjąć do roboty, po kilku miesiacach bezskutecznych prób zatrudnił się w fabryce zabawek. Myk polega na tym, że pracodawcy nie chcą przyjąć ludzi bez doświadczenia. No a jak tu zdobyć doświadczenie w tym sektorze, kupić TIRa i przez rok samemu jeździć po świecie..? Strasznie porypany paradoks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam niechęci do pracy, ale mam niechęć do ludzi. Chciałabym mieć taką pracę,żebym nie musiała mieć w ogóle kontaktu z ludźmi. Nie musiałaby być to praca w domu, nawet żeby gdzieś dojeżdżać byle być sama, bez żadnych ludzi. Wśród ludzi źle się czuje, obserwuje ich czy mnie nie obgadują a czuje, że tak jest, patrzę czy czegoś nie knują przeciwko mnie. Ciekawe czy znajdę taką pracę :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe Słuchajcie obawiam się, że takowej bez ludzi nie ma. Chyba żeby się było jakimś analitykiem giełdowym czy coś to wtedy można by z domu z kompa mają login i hasło do systemu 8) Ja też mam podobny kłopot z ludźmi, że jak trafię na takich co ich nie polubiłem bo mało otwarci i sympatyczni jak ja to niestety za długo nie mogłem usiedzieć w takiej robocie. No muszę mieć komfort i dobrą atmosferę w pracy i wtedy mogę zasuwać jak mi ktoś nie działa na nerwy i nie krytykuje co godzinę. :twisted: A widzę, że z wiekiem coraz mniej mi się chce z ludźmi handryczyć. Byłem młodszy to jakoś się kłóciło i jechało dalej. Teraz już nie daję w taki sposób rady. Mam często chęć powiedzieć: "Idź człowieku i nie męcz mnie już" no ale wiadomo, że często tak nie można zwłaszcza szefowi. :roll: Kiedyś pamiętam pisałem i drukowałem ojcu jakieś pisma dla jego firmy i ciągle mu coś nie pasowało a to, że margines a to że nagłówek nie taki a wszystkie dane się zgadzały i w końcu wybuchnąłem: "Weź to se k....wa sam to napisz jak takiś mądry. Nie będę tego drukować po 10 razy". Owszem jednym razem faktycznie pomyliłem się w dacie i to moja wina była ale inne jego przytyki to zwyczajne czepialstwo już było. No i z tego względu praca z ludźmi też jest dla mnie uciążliwa ale cóż jak MUS to MUS. Obieałem sobie tylko, zę nie będę popełniać starych błędów. Jeśli jakaś atmosfera w pracy mi nie będzie pasić to do widzenia. Choćbym miał szukać tej pracy 100 km dalej! Moje zdrowie i nerwy ważniejsze a nie potem leczenie nerwicy i deprechy przez 5 lat bo tak się właśnie kiedyś skończyło. Nie potrafiłem sobie odpuśćić i zamiast szybko szukać czegoś innego to tkwiłem tam uparcie nie wiedzieć czemu. :hide: Z resztą jedna koleżanka powiedziała mi kiedyś, że ona to tam na moim miejscu nawet miesiąca by nie wytrzymała. Ja potem byłem taki roztrzęsiony po tamtej pracy, że z łóżka nie mogłem wstawać, myśli samobójcze i wgl całkowita degrengolada życia osobistego i zawodowego. Ciężko mi się było po tym wygrzebać. Niestety gdzieś mi chyba jakaś trauma została i chyba już zostanie do końca życia. No ale cóż jakoś żyć trzeba. Nie taka praca to inna. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AdrianR, Wiem,że to nie jest proste i raczej nie możliwe. Ja to mam inny problem, nie chodzi o atmosferę w pracy tzn nie chodzi mi o otwartość ludzi w stosunku do mnie, bo ja raczej jestem zamknięta na innych i ta otwartość mnie denerwuje. Nie bardzo lubię kontaktować się z ludźmi, nie interesują mnie rozmowy z pracownikami, wolałabym mieć zupełny święty spokój. Najlepiej,żeby mi nikt nad głową nie siedział bo to powoduje u mnie napady lęku i nie jestem w stanie zrobić nic. Czasami sobie myślę, że ja to się do niczego nie nadaję bo jak znaleźć i utrzymać pracę skoro ma się takie problemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AdrianR, Najlepiej,żeby mi nikt nad głową nie siedział bo to powoduje u mnie napady lęku i nie jestem w stanie zrobić nic. Czasami sobie myślę, że ja to się do niczego nie nadaję bo jak znaleźć i utrzymać pracę skoro ma się takie problemy

Nie no Jak ja nad czymś pracuję to też wolę mieć ciszę i spokój. Zwłaszcza jak kiedyś musiałem tworzyć jakieś ważne pismo, cytować jakieś przepisy z ustawy a do tego wcisnąć jakąś tabelkę z EXCELA z obliczeniami no to naprawdę wtedy muszę się skupić nad czymś bez gadania. Ale w międzyczasie lubiłem zagadać z takim fajnym kolegą z pokoju. Razem puszczaliśmy sobie muzę z CD jeśli akurat nie było czegoś pilnego do roboty. hehe :P:D Większość w sumie jechałem wg szablonu więc nie zawsze musiałem się skupiać. Ważne było stworzyć sobie kilka modeli pism na różne tematy i potem to już wg szablonu się pisało, tylko zmiana nazwisk, jakiś tam opłat, itd. Czasem zdarzały się zadania specjalne i wtedy to już np musiałem się konsultować z kimś o umyśle ścisłym (informatykiem lub kimś z politechniki ;) ) lub bardziej doświadczonym kolegą. Ogólnie to tam dawałem sobie nieźle radę ale początkowo jedna koleżanka nic mi nie chciała wytłumaczyć o co kaman a potem jeszcze miała tupet przyjść z prośbą żebym coś tam jej pomógł. A wcześniej stwierdziła, że nikt ci tu nie pomoże, że samemu sobie musisz radzić. Owszem no swój mózg też mam i nie potrzebuję prowadzenia za rączkę ale czasem na początku musi ktoś cię wdrożyć choć trochę żebyś załapała specyfikę. Na szczęście taki starszy współpracownik mi pomagał. Czasem go nie byłojak jechał na cały dzień w teren ale od czego są tele komórkowe żeby się poradzić. A z czasem to już nie musiałem się nikogo radzić. ;) Ja tam pomagałem stażystce nic nie chcąc w zamian jak do nas przyszła na staż . No może poza wypiciem wspólnej kawy podczas przerwy. :tel2:;)

Też mi się czasem wydaje, że po tamtej pracy do niczego się nie nadaję ale wiem że tak nie jest bo inaczej nie skończyłbym tak trudnych studiów z przedmiotami typu ekonometria, statystyka czy badania operacyjne. :roll: Mimo to gdzieś w środku czuję się często niedowartościowany i słaby. :? Pewnie to zasługa domu rodzinnego albo sam nie wiem czego. Dokopywanie się do tego po latach na terapii nie wiem czy byłoby dobrym i skutecznym pomysłem. :P Jakoś się żyje do przodu mimo swoich ograniczeń i lęków. ;)

 

taa odpowiednia praca dla nerwusów ,założyć prywatną działalność jakąś ale to też kupa nerwów.

Nerwów i zapewne starć z ZUSem i skarbówką. :evil: Warta jest jednak skórka za wyprawkę jeśli miałaby być z tego dobra kasa. Ostatecznie można rozliczenia zlecić jakiemuś biurze rachunkowemu. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruje na fobie przed praca..Domyślam się przez co...Moja mam za wszelką cenę chciała ,abym się dobrze uczył.Niestety ona była była bardzo surowa biła mnie ,bo w świetle mojej siostry wypadałem słabo(ja też biła ,ale nie tak , ona jest zdrowa)z powodu moich lęków ,a mam jej od dziedziństwa.Znienawidziłem każda minute nauki z moją mama (ją tak samo).Popadłem przez to w depresje i największym horrorem była szkoła bo zaliczałem sam jedynki i byłem bardzo nieśmiałą osoba co doprowadziło do depresji.Gdyby nie moja siostra to bym pewnie juz w pierwszej klasie został.

Skoczyłem wszystkie gówniane szkoły(polubiłem tylko technikum).Po technikum zatrudniłem się w firmie Jonhson Control ,produkcja części samochodowych ,nie potrafiłem opanować lęku,3 godziny przed praca pojawialy się okropne lęki które utrzymywały się do końca zmiany,pol godziny do nastepnej zmiany to był najszczesliwczy moment w mojej pracy.Kazdego ranka budziłem się z wielkim dołem ,że znow musz iść do pracy ktora mnie psychicznie zabija.Po poł roku pracy stałem się wrakiem człowieka do tego moja była mnie rzuciła co też bardzo przeżyłem.Moja druga praca to na frezarkach cnc ,oczywiscie stresy mega ,jednak praca polegała na tym aby wkładać komponenty do maszyny ,stworzyć program nowej części do samochodu ,było fajnie gdyż maszyny były oddalone o 10 metrów i pracowałem sam..Niestety kierownik mnie nie lubił pomimo ,że dobrze pracowałem.Po 6 miesiacach kiedy nasze stosunki się nie polepszyły ,pod koniec wygarnałem mu to wszystko ,pier.dolnalem drzwiami i adios.

Generanie po tej pracy czułem się jak wrak człowieka po pewnym czasie zacząłem brać opiaty ,wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym.

Od dwóch lat jest bezrobotny ,bo poprostu boje się pracy i to bardzo.Na samą myśl o pracy chce mi się rzygać.Jak sobie z tym poradzić ,macie jakieś rady ? Czy człowiek który od dzicinstwa nienawidził pracy może zmienić nawyki ,jesli tak to jak ?

Jak u was to wyglądało ,w dzicinstwie przezyliście coś traumatycznego i stad ten problem ? A może tak nagle wam sie to pojawiło ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam niechęć do pracy. W swoim 30-letnim życiu zmieniałam prace ze 20 razy. Najdłużej pracowałam 2 lata w jednej firmie ale to jak miałam 20 lat i moje zaburzenia były ukryte. Potrafiłam się dostosować szybko, byłam wesoła i nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Później było coraz gorzej. Mam troche pecha bo trafiam na mało przyjaznych pracodawców. Od kiedy trafiłam pierwszy raz do psychiatryka ( 3 lata temu) przez ten czas były próby podjęcia pracy ale zawsze po tygodniu, dwóch, miesiacu rezygnuje. Zastanawiam się jak wytrzymac w pracy 8 godzin???. Przecież to wieczność.

Jutro mam kolejną rozmowę o pracę, kolejne podejście.. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull, Mi na pół etatu nie opłaca się pracować, bo dostaje z mopsu zasiłek w wysokości pensji na pół etatu, jak dostane prace to ten zasiłek jest wstrzymywany.

Miałam dziś tą rozmowę kwalifikacyjną, miałam test ze znajomości excela. I poszło mi całkiem nieźle. Czekam na telefon.

Praca jest od 9-17 i dalej nie wiem jakbym miała w niej wytrzymać tyle godzin. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie w pracy wyrabiają ponad 300 h w miesiącu, a jak teraz czasem się trafia 8 godzin bo jest okres zastoju w branży to wielu narzeka i domaga się dłuższej pracy bo 8 godz to za mało dla nich minimum 12 chcą i to od poniedziałku do soboty. No ale praca jest tak kiepsko płatna że żeby zarobić 2 tysiące trzeba od rana do wieczora 6 dni w tygodniu robić, a dla tych który mają rodziny czy jakieś większe wydatki każdy grosz się liczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×