Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęc do pracy


rav71

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko że ja nie przebywam w Szczecinie długo, tylko tu przyjeżdżam, co jakiś czas. Natomiast ja mieszkam na Mazowszu, poza Radomiem. To jest mała mieścina, bez perspektyw dla młodych. Kompletne bezrobocie. Tam wielu ludzi zwolniono z miejsc pracy, ponieważ brakowało pieniędzy dla pracowników.

Mieszkać w dużym mieście jest z jednej strony lepiej, a z drugiej też nie jest łatwo. Sam wynajem mieszkania, to ok. tysiąc złotych, plus opłaty za rachunki, telewizje, Internet, jedzenie, ubranie, jakieś przyjemności. To zależy od tego, jaką się ma pracę, i czy legalną.

W naszym kraju, RYNEK PRACY jest pokręcony, bo rządzi się swoimi prawami. Każdy pracodawca decyduje, kogo chce zatrudnić i na jak długo. Lata 90-te już się skończyły i teraz jest wszystko sprywatyzowane. Nawet, takie dobro, jak: Lasy Państwowe chcą prywatyzować, bo to są ogromne pieniądze.

A wtedy, wielu pracowników w Nadleśnictwach straciłoby prace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, no właśnie w dużym mieście można więcej zarobić ale życie droższe i w sumie na to samo wychodzi, oczywiście można jeszcze dojeżdżać ale to też związane jest z kosztami i stratą czasu. Czytałem przed chwilą artykuł o pracownikach hipermarketów zatrudnianych przez agencje pracy zarabiają po 4,5 zł na h oczywiście bez jakichkolwiek praw i to w dużych miastach. Polsko dokąd zmierzasz, zwalniasz zachodnie sieci handlowe z podatków a oni traktują pracowników jak śmieci, podczas gdy w Niemczech w tych samych sieciach kasjerzy zarabiają minimum 1300 Euro a ceny w sklepach zbliżone wiadomo gdzie wędruje więc zyski i dlaczego się do nas tak garną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Europie Zachodniej,po stronie pracowników marketów stanęło wielu ludzi.Politycy,celebryci i inni.U nas wielu ludzi uważa,że w marketach pracują nieuki,którym nie chciało uczyć.A teraz narzekają,po za tym nasze społeczeństwo jest zapatrzone tylko w siebie.Idziemy do marketu,po tam taniej i dużo towarów.I co nas obchodzi kasjerka,która zarabia grosze ? Nie wszyscy jesteśmy socjalistami.Jedynym człowiekiem w Polsce,który chcę pomoc pracownikom marketów to Ikonowicz.Dziś każdy patrzy na siebie,na swój portfel.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, najbardziej śmieszy mnie, a w zasadzie bulwersuję że w internecie pod artykułami, wpisami o tym jak słabo niektórzy zarabiają, są wykorzystywani ludzie piszą że trzeba było się uczyć. Przecież wiadomo że ktoś musi wykonywać te proste prace w hipermarkecie, sprzątać, pracować w fabryce na taśmie itd a oni uważają że to wina ich nieuctwa choć pewnie spora cześć tych osób ma nie gorsze wykształcenie od nich, bo w młodym pokoleniu wykształcenie dziś rzadko daje awans społeczny.

 

Ogólnie wśród ludzi których się powiodło po 1989 roku panuje pogarda dla klasy robotniczej, ludzi wykonujących proste prace uważają że słusznie oni zarabiają marne pieniądze i są dymani przez pracodawców a przecież ilość stanowisk menedżerskich, biurowych, tzw umysłowych jest ograniczona, ale oni wielcy mędrcy chyba se z tego sprawy nie zdają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze była pogarda.Bo to robol,głupek.Tylko umie kopać rowy i nic więcej.Ani z takim porozmawiać,ani nic.

Za komuny tak nie było przynajmniej oficjalnie, klasa robotnicza była wywyższana ponad inne. Ale zachciało się jej strajków i teraz mają za swoje, choć faktycznie przecież to nie oni obalili komunę a dziś są największą ofiarą transformacji na równi z młodym pokoleniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takich marketach, przy wykładaniu towarów, pakowaniu, to tam poganiają pracowników. Jak któryś z pracowników tylko na chwilę odpocznie, to już są pretensje, że ktoś się tam obija i nie pracuje.

Moja ciocia jeździła do takiego marketu, w Piasecznie, pracowała przy wykładaniu towarów i też przy płytach DVD. Opowiadała, jak poganiali, i jeszcze mieli pretensje, że ktoś za wolno pracuje.

A jeszcze płacą śmieszne pieniądze. Taka jest praca w tych marketach. W tym kraju, zwykłych pracowników, na niskim poziomie, traktuje się gorzej. Tutaj trzeba być na stanowiskach, pracować w biurach, żeby się liczyć. Ale ludzie głupi nie pomyślą o tym, że gdyby nikt nie wykonywał prostych prac, to ludzie żyliby w chaosie, w brudzie. Niektórzy nie mają poszanowania dla takich zajęć. To jest chore...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, Takie prace jak praca w markecie, wykładanie towarów itp wszędzie są nisko płatne i raczej niepoważane ale za granicą zarobisz to minimum 8-10 Euro albo 6-7 funtów na godzinę i da się spokojnie wyżyć choć bez rewelacji a w Polsce będziesz na granicy śmierci głodowej. A pracodawcy( choć faktycznie zleceniodawcy) jeszcze narzekają że nie ma chętnych do pracy, niech zaproponują jakieś rozsądne pieniądze to się znajdą. Teraz jeszcze często firmy wymagają jakiś zaświadczeń o niepełnosprawności, rent, czy zatrudniają tylko studentów, emerytów żeby nie płacić składek, podatków moja kuzynka o taką się stara bo inaczej nie dostanie pracy jako sprzątaczka w Zusie :twisted: . Tu też z forum jeden chłopak dostał pracę tylko dlatego że dostał odp zaświadczenie od psychiatry o jakiejś formie niezdolności( a może jakoś inaczej się to nazywa)do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, teraz oni wymagają czegoś takiego.

Ale nawet jak ludzie tam pracują i mają umowę o taką prace, to też, tylko ma jakiś okres. Nikt teraz nie gwarantuje pracy stałej. I co z tego, że jest taka praca w tych marketach, jak jest ciężko z tego wyżyć? To o czym tu rozmawiać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, najlepiej jest otworzyć własną działalność, ale to też nie jest proste. Też trzeba coś umieć, mieć dobry pomysł na coś. No i nie ma gwarancji, że działalność się uda, że wypali.

Jest duża konkurencja na rynku, i każda działalność się bije ze sobą o lepszy zysk. Różnie kombinują, żeby lepiej na czymś wyjść. Czasem nawet nieuczciwie. I nie każdy, kto się uczył, to dostał dobrą pracę, dobrą posadę. Zależy wiele od dobrych znajomości, od kierunku studiów, czy zawodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, Właśnie, otworzyć własną działalność to nie takie proste.

Oprócz tego wszystkiego co wymienione to trzeba mieć jeszcze kasę.

Bo na urzędy lepiej nie liczyć, zresztą i tak trzeba mieć na rozruch bo od razu nie zaczniesz zarabiać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to prawda. Musi być w coś spory wkład, a też nie zawsze można liczyć na kredyty bankowe. Banki teraz już tak łatwo nie udzielają kredytów, bo się zabezpieczają.

Teraz to nikogo nic nie obchodzi. Nie ma ktoś kasy na założenie działalności, to jego problem. Jak ktoś sam sobie z czymś nie poradzi, to nie bardzo inni w tym pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy spróbować iść do pracy czy dać sobie jeszcze spokój i przedłużyć świadczenie rehabilitacyjne.. przyjdzie jesień.. siedzieć w domu i myśleć to też nie rozwiązanie. A w pracy mega lęki nie do wytrzymania.. a ciągłość dochodów muszę utrzymać.

I bądź tu człowieku mądry :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skończyłam stosunki międzynarodowe. Robię magistra z politologii. Znam bardzo dobrze angielski, hiszpański, jestem animatorem czasu wolnego, zaczęłam roczny kurs chińskiego...pracuję zdalnie.

Doświadczenie zawodowe? Wiele, wiele lat nic. Obrona przed pracą, mogłam normalnie przeglądać oferty, ale wysłanie CV to była męką. Musiała mnie rodzina zmusić do tego. Co i tak wykorzystywałam nie odbierając telefonów z nieznanych numerów. I tak złożyłam wniosek do MOPS i stałam się opiekunem niepełnosprawnego dziadka-który ze mną mieszka(co skutkowało tym, iż 600zł to był mój fundusz.) O praktykach studenckich nie mówię. I tak przez rok. Aż do czasu kiedy to NSA odrzucił mój wniosek o kolejny rok składkowy-mimo iż ministerstwo odpisało mi, że taka pomoc mi się należy.

Tym sposobem na drugi dzień po odmowie NSA pod wpływem złości itp. złożyłam CV do firmy zajmującej się rynkiem mediów, analizą mediów itp. Przeszłam rekrutacje-może też dlatego że wszystkie rozmowy zbyły przez Skype. I tym sposobem od maja pracuję zdalnie w domu. Z początku wstydziłam się mówić, że pracuję w domu...do pierwszej wypłaty :P kiedy okazało się, że zarabiam więcej niż moi przyjaciele w renomowanych firmach z dużym doświadczeniem zawodowym. Oczywiście praca ma swoje minusy, ktoś powie że nie ma kontaktu z ludźmi-ale ja zawsze mówiłam, że ludzie przy dłuższym kontakcie mnie drażnią.

Ale wiem też, że gdyby nie ta praca zdalna nie dałabym rady gdzieś indziej. Zbyt przeżywam rozmowy kwalifikacyjne face to face i chyba nie dałabym rady usiedzieć 8h w jednej pozycji (kolejną zaletą mojej pracy jest to iż mogę pracować jak chcę, w godzinach jakich chcę i nawet w piżamie :D ), zresztą ja odkąd pamiętam mam problem z tym i stresuje mnie sama myśl, że muszę siedzieć gdzieś wyznaczony czas a jeszcze do tego w ciszy. Masakra, dlatego studia są dla mnie horrorem-ale to może wina fobii szkolnej.

 

Przepraszam, za taki chaos i ogólnie rozwleczenie się w temacie. Ale może komuś pomoże myśl, że istnieje coś takiego jak praca zdalna-dla nas-tych bardziej wrażliwych na świat. Których ludzie uważają za leni, nieudaczników i pasożyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza praca na umowę 2 lata,zwolniłem się bo chciałem zacząć jakiś nowy etap.Druga praca 7 miesięcy,porzuciłem ją chcąc zacząć jakiś nowy etap.3 Praca którą zakończyłem niedawno to okres 15 miesięcy,nie mogłem już tam wytrzymać.Generalnie jeszcze nigdy nie zostałem nigdzie zwolniony,zawsze po pewnym czasie się wypalam.Kto wie czy to się na mnie kiedyś nie zemści.Dzisiaj miałem iść pierwszy dzień do nowej pracy,podszedłem pod firmę i została mi godzina do rozpoczęcia.Nagle zacząłem sobie myśleć jaki jest sens właściwie tego wszystkiego i wróciłem do domu.

Po tym jak kupiłem sobie wszystkie potrzebne rzeczy materialne(Które myślałem że dadzą mi jakąś chociaż namiastkę szczęścia),poremontowałem dom,zrobiłem siłownię itp.za pieniądze z poprzedniej pracy,zastanawiam się jaką teraz powinienem mieć motywację żeby pracować(Pomijając wiadomo jedzenie,rachunki itp).Jestem typem samotnika,mam odłożone środki na jakieś 4-5 miesięcy.Nawet miewam takie głupie myśli że fajnie by było jakbym miał jakiś dług to wtedy by przyszła motywacja :D na miłość raczej nie mam co liczyć...Kiedyś gdy upadałem na dno,powstałem i miałem powera przez prawie 2 lata.Teraz chyba jakoś podświadomie chciałbym sprowokować taki upadek żeby znowu odnaleźć jakiś sens...

I tak wiem jestem dziwny :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , choć odwiedzam ten temat codziennie z myślą o tym że ktoś znowu napisze , o swoim problemem z pracą postanowiłem dodać swoje trzy grosze.Mam 23 lata pochodzę z łodzi.Pierwszy raz z pracą miałem do czynienia w 2010 roku mój ojciec który jest elektrykiem załatwił mi po znajomości u swojego kolegi z którym wtedy współpracował , praca miała miejsce w wakacje polegała ona na wykopaniu dołu wokół domu pod bednarkę miałem 100 zł za dzień i było fajnie podobało mi się.Mogłem zapalić kiedy chciałem , nikt się nie dar robiłem swoim rytmem , ale też nie można było nic nie robić spaliłem się tak na słońcu że nie jedne solarowa panna pozazdrościłaby mi wtedy opalenizny w podobnym charakterze pracowałem w ferie w 2011 roku i w wakacje.Po skończeniu szkoły w 2012 roku musiałem zacząć szukać pracy w jakiejś fabryce czy coś typu Dell czy bosch , zostawiałem to cv masowo z myślą że ktoś się do mnie odezwie i w końcu zacznę pracować mijały miesiące i nikt się nie odzywał chodziłem na rozmowy i nic w domu rodzina zaczęła wyzywać mnie od nierobów itd , problem w tym że miałem niechęć do jazdy po firmach i agencjach i zostawiania CV bo wiedziałem że nikt nie oddzwoni i nic z tego nie będzie.w 2013 roku w lutym znalazłem pracę jako kasjer w tesco z początku się cieszyłem ale jak poszedłem na szkolenie to zacząłem odczuwać straszną niechęć , nic mnie nie interesowało zawieszałem się i byłem znudzony po powrocie do domu piłem alkohol żeby się odstresować i przygotować na następny dzień. Szkolenie trwało 3 dni po tym miałem zacząć pracę miałem zadzwonić do faceta z agencji i powiedzieć że już po szkoleniu , 2 dnia szkolenia ''patrz normalnej pracy '' poszedłem do kierwoniczki i zwolniłem się wymówka że boli mnie ząb i muszę iść do dentysty a powód był taki że nie chciałem tam przebywać dłużej ani minuty.Po całym tej męczarni nie zadzwoniłem do nikogo i jakoś o mnie zapomnieli bałem się że będą dzwonić i się pytać dlaczego nie jestem w pracy itd dodam że zrobiłem manko na tej kasie 17 zł z hakiem :mrgreen: miało być bezpłatne to ale zapłacili za te 3 dni w marcu.Dalej do Listopada nie miałem pracy siedziałem w domu znaczy ojciec załatwił mi w maju w też przy kopaniu na 2 tygodnie coś tam zarobiłem ale się skończyło. We Wspomnianym Listopadzie znalazłem prace na montażu wiązek kablowych cieszyłem się że idę do pracy itd poznałem tam piękną kobietę zakochałem się :yeah: ale mniejsza tam tak samo odczuwałem niechęć robiłem wolno nie chciałem tam przychodzić marzyłem o tym żeby ta praca się skończyła jak najszybciej i tak się stało po 2 tygodniach 4 grudnia sam odszedłem :lol: i siedziałem w domu do kwietnia tego roku kiedy znalazłem prace w zakładzie pracy chronionej bo mam stopień niepełnosprawności.Pracowałem tam miesiąc sam odszedłem kazałem nie przedłużać mi umowy nie podobało mi się tam było strasznie źle ale powiedziałem chociaż jedną pełną wypłate dostanę i uciekam w diabły.po jakimś czasie znowu od ojca i matki słyszę że nic nie robię pracy nie szukam itd poszedłem do sortowni paczek kurierskich dostałem umowę na 2 tygodnie wstępną praca od 15 do 21 godziny dość blisko miałem ale po 3 dniach powiedzieli że mają za dużo ludzi i mi podziękowali i 4 innym osobą cieszyłem się z tego :P Nigdy nie mówiłem rodzicom że sam odchodzę z jakiejkolwiek pracy tylko wymyślałem że albo nie ma pracy już albo nie przedłużają umowy itd. W czerwcu po awanturach w domu znalazłem prace przy pakowaniu pracowałem tam 2 miesiące całe wakacje od końca czerwca to 2 miechy z hakiem sam się oczywiście wyniosłem po wakacjach mnie już tan nie było.Rodzicom powiedziałem że skończyło się zlecenie i nie potrzebują tymczasowych łykneli to.Dobra meritum bo się rozpisałem za bardzo i tak jest to dość chaotycznie napisane ale przepraszam nie lubię wyrażać swoich myśli pisemnie. :smile: Jakoś tydzień temu wychodząc na spacer z psem spotkałem sąsiadkę gadu gadu i temat pracy że idzie ona i się spieszy i ja się pytam czy nie potrzebują bo szukam ona że zobaczy i potrzebują w poniedziałek zeszły byłem w firmie i patrzyłem mieli zadzowonić do mnie myślałem że nie zadzwonią bo już czułem się źlę z tym itd ale niestety od poniedziałku idę do pracy na 8 rano na montaż , boję się jak nie wiem cały czas się stresuję czuję lęk i niechęć nie wiem co mam zrobić mam też myśli samobójcze boje się że sobie nie poradzę itd i będzie dupa.Napiszę jeszcze jednego posta ale kiedy indziej bo ten już jest zbyt długi przepraszam za zbytnią chaotyczność i zachęcam do przeczytania go.Pozdrawiam Arek :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam tymczasową niechęć do pracy, spowodowaną przez nawrót schizofrenii. Biorę leki i nie mam już objawów choroby, ale czuję się okropnie na myśl o szukaniu pracy. Moja pierwsza praca to roznoszenie ulotek, później 9 miesięcy w sklepie z ciuchami, 3 lata w jednej gazecie, około półtora roku w firmie mojego męża (praca przy komputerze) i 3 miesiące w kolejnej gazecie. W tej chwili piszę powieść SF.

 

Jednak sytuacja w domu zmusza mnie do podjęcia pracy. Szukam pracy w sklepie, bo nie czuję się na siłach, żeby pracować w moim zawodzie, czyli jako dziennikarka. Do tego stresuje mnie jeszcze egzamin na prawo jazdy. W czwartek będę zdawać po raz pierwszy. Trzymajcie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już chyba pisałam coś kiedyś o mojej niechęci do pracy, ale nie pamiętam gdzie i kiedy. Niechęć trwa i ma się dobrze. Ja jednak wciąż pracuję. Jest to dla mnie koszmarem. Wciąż tylko gadam o tym, jak bardzo tego nienawidzę, już nikt nie chce tego słuchać. Jest mi w pracy bardzo ciężko z uwagi na tą niechęć, nadwrażliwość na zachowanie ludzi i dużo problemów ze zdrowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Julusia a w jakim charakterze pracujesz? I co w twojej pracy sprawia że jest ona dla ciebie koszmarem? Kurde to już jutro , strasznie się denerwuję i stresuję odczuwam też lęk że będę coś robił źle i w ogóle. Najchętniej to bym tam jutro nie poszedł , doradźcie mi co mam zrobić :roll: szkoda że nie mam żadnego alkoholu. :cry:

 

ps. Z drugiej strony to dziwne , bo jak sam sobie znajdę pracę to się tak nie stresuję i nie przejmuję , ta ma być po znajomości a czuję się jak bym szedł na egzekucję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LaGG91, powiem tylko ogólnie, że jest to praca w instytucji państwowej, nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie wiadomo, kto to czyta i co skojarzy ;)

Co sprawia, że praca jest koszmarem...wszystko, ale spróbuję krótko wymienić:

- moja osobowość i patologiczna niechęć do pracy

- ludzie, ich głupie żarty i komentarze, dokuczanie mi, atmosfera i moja nadwrażliwość na takie rzeczy

- nadmiar obowiązków, zmiany, konieczność uczenia się nowych rzeczy, duże wymagania ze strony przełożonych

- za dużo siedzenia a mam problemy z kręgosłupem

- w ogóle jest mi ciężko, bo mam dużo problemów ze zdrowiem.

 

A co do Ciebie, to nie dziwię się, że się stresujesz bo to praca po znajomości, pewnie się boisz być źle ocenionym przez osobę, która Ci załatwiła tą pracę i że tam pewnie myślą, że jak ktoś polecony, to pewnie bardzo dobry...Ja też nigdy nie lubiłam pracy po znajomości, choć z drugiej strony czasem bym chciała, żeby mi ktoś załatwił taką pracę, jaką bym wolała od swojej.

Spróbuj się jednak nie stresować jutrem, pójdź i zobacz jak będzie, choćby z ciekawości, a może nie będzie tak źle ? Jak nie zobaczysz, to się nie przekonasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×