Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Nowa szkoła, jak zwykle mina na nie uśmiechnę się, nie kichnę, nie podchodzić. Poznałam dwie osoby. Jedną to za nim się wyłączyłam, się przedstawiłam, a druga podeszła do mnie pierwszego dnia i czemu ja tak cały czas sama. Ja że lubię tak, coś tam chwilę pogadałyśmy i tyle. Nie żeby mi na niej zależało. Nie zależało mi na niczym. Cały czas zastanawiałam się, co ja robię w jednym z najlepszych liceów w mieście. Jak ja nie miałam zwykle siły nawet na to, żeby odrobić lekcje... Nie poradzę sobie. Na każdej lekcji siedzę sama, zwykle siadywałam w pierwszej pod ścianą, lub drugiej, czy jakoś tak, bo nie przepychałam się i w sumie mi to odpowiadało.

Na matematyce tam gadali i nauczycielka do mnie coś tam czy lubię siedzieć w ławce, ja że mi to obojętne i mnie tam przesadziła z tamtymi pod ścianę. Źle się tam czuję, z tyłu i z przodu koledzy tamtych. Pewnie myślą, że lubię siedzieć w pierwszej i przesiadłam się ze złośliwości.

Na polskim zadała już zadanie, każdy miał zaprezentować wiersz piosenkę czy obraz, co go inspiruje, abyśmy się lepiej poznali. Zapomniałam wspomnieć, że klasa językowa z elementami psychologii. Po tym jak część klasy już coś przedstawiła, powiedziała, że wiele się o nas dowiedziała, ale większość zachowa dla siebie. Powiedziała, że może przeczyta, a po chwili dodała, że lepiej nie. Ja nic nie przygotowałam, bo nie mogłam się zdecydować, nawet pomysłu za bardzo nie miałam. Jednak mnie zapytała, wybrałam cytat "życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć". Na szybkiego coś wymyśliłam siedząc w ławce, tak w razie jakby mnie zapytała, chociaż miałam nadzieję, że nie. Zapomniałam oczywiście. Powiedziałam łącznie dwa zdania. Wolę nie myśleć czego ona tam się z nich dowiedziała.

Nie chcę jechać na wycieczkę integracyjną. I tak się nie zintegruję. Nawet nie wiem, czy chcę.

Mam ochotę uciec od wszystkiego, od siebie. Chciałam się zabić w ten piątek, potem zmieniłam na jutro, gdy kupię tabletki nasenne. Jednak zaczęłam się bać, że zamiast być martwą i przestać istnieć, byłabym duchem i krążyła bez celu.

 

 

 

 

Edytuję, co będę dwa posty pod rząd dodawać:

 

Wypisałam się w końcu z religii. Siedziałam podczas przerwy pod zamkniętymi drzwiami od czytelni i czekałam, bo nie za bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Kawałek ode mnie stało parę osób, nie za bardzo zwracałam na nie uwagę. Jakiś chłopak w moją stronę, coś się pokręcił, popatrzył się na mnie, ja na niego, i wrócił do tamtych. Jak mój wzrok działa na facetów, od razu uciekają :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież kiedyś, w końcu, jakoś ludzie zasypiają. W końcu. Noce są beznadziejne, ale i tak lepsze, niż dni.

Ktoś bliski zrobił mi krzywdę i nie umiem dalej żyć. Nie wiem, jak takie pisanie miałoby coś zmienić, ale może na sekundę będzie lepiej. To jest chyba właściwy post.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zmęczona. Tak po prostu zmęczona życiem.

Mam dosyć gonitwy bezsensownych myśli, dosyć ciągłego bólu głowy.

Nie chce mi się dziś iść na wizytę do terapeuty, nie mam ochoty z nikim rozmawiać.

Nie chce mi się udawać, że wszystko jest ok, kiedy nie jest.

Wkurza mnie mój własny egoizm i to jak traktuję bliskich.

Wkurza mnie pusta, bezpodstawna zazdrość.

Nudzi mnie, że za każdym razem gdy jestem w łazience, myślę o żyletkach.

Przeraża mnie, że niedługo październik, powrót na studia i kontakty z ludźmi.

Czuję się wyobcowana i wyizolowana od świata, oddzielona sterylną granicą.

Jest mi źle, mimo, że nic złego się nie dzieje.

Nie mam sił, chciałabym spać tak długo, aż poczuję się dobrze.

O ile się poczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zmęczona. Tak po prostu zmęczona życiem.

Mam dosyć gonitwy bezsensownych myśli, dosyć ciągłego bólu głowy.

Nie chce mi się dziś iść na wizytę do terapeuty, nie mam ochoty z nikim rozmawiać.

Nie chce mi się udawać, że wszystko jest ok, kiedy nie jest.

Wkurza mnie mój własny egoizm i to jak traktuję bliskich.

Wkurza mnie pusta, bezpodstawna zazdrość.

Nudzi mnie, że za każdym razem gdy jestem w łazience, myślę o żyletkach.

Przeraża mnie, że niedługo październik, powrót na studia i kontakty z ludźmi.

Czuję się wyobcowana i wyizolowana od świata, oddzielona sterylną granicą.

Jest mi źle, mimo, że nic złego się nie dzieje.

Nie mam sił, chciałabym spać tak długo, aż poczuję się dobrze.

O ile się poczuję.

podpisuję się

leki nie działają

psychiatra nie oddzwania

głowa znów boli

tak bardzo nic nie chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mój wzrok działa na facetów, od razu uciekają :105:

Och, mój też :105:

 

Pisałam ostatnio o tym chłopaczku, no i nadal mi go żal, bo biedak siedzi na przerwach sam (jak i ja), nikt do niego nie zagaduje, no i jest pozostawiony na pożarcie matematyczce, która cały tydzień rozkazuje mu przejść klasę niżej. Od razu włącza mi się opcja Matki Teresy i chcę pomagać i takie tam... Ale sama jestem w identycznej sytuacji, brak mi sił, nikt mnie nie lubi, więc moja samoocena sięga dna i nie mam odwagi.

No i nie mówię już o tym, że minie trochę czasu, klasa go zaakceptuje, a ja nadal będę tym kozłem :roll:

 

-- 06 wrz 2013, 14:15 --

 

Ach, no i wylądowałam w zaawansowanej grupie z angola, mamy godzinę więcej, robimy najwyższy poziom dostępnych z serii podręczników, nic nie rozumiem i chce mi się wyć na tych lekcjach ze swojej głupoty, super ten rok się zapowiada :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym razem aby tak mi się nie dłużyło czekanie na autobus wzięłam sobie trochę wina. Usiadłam w parku naprzeciw szkoły. Jak mi się ona zaczęła podobać, aż szkoda, że się nie upiłam na rozpoczęcie, może by się to wszystko inaczej potoczyło i bym nie miała tej miny co aż uciekają... pewnie gdybym jednak wzięła pieniądze, to bym poszła do apteki po nasenne, a dopiero potem się napiła tego wina.

Planowałam się dzisiaj zabić, bo znowu historia się powtarza, jakaś była dla mnie miła, a ja dla niej niespecjalnie, bo po co, skoro i tak umrę... No cóż.

 

Nie mam podręczników ani zeszytów, nie chcę ich kupować, ja tam nie pasuję, oni nie chcą ludzi takich jak ja, to nie ma sensu.

 

ja to "anchedonia" założyłam nowe konto, bo tamte z takim paskudnym bykiem, a i tak tylko jeden post napisałam

 

 

Nie przepadam za pomaganiem, bo potem jest takie przykre uczucie, jak tamtej osobie jest lepiej, a ja dalej tkwię w martwym punkcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam podręczników ani zeszytów, nie chcę ich kupować, ja tam nie pasuję, oni nie chcą ludzi takich jak ja, to nie ma sensu.

Ale co oni mają tu do chcenia? Żaden uczeń nie pasuje do szkoły. Jeśli chcesz sobie poradzić z tymi problemami to raczej poszukaj jakieś pomocy (psychologa czy psychiatry), bo w ten sposób problemy się tylko pogłębią. Jak chcesz pomagać innym to pomóż najpierw sobie, jak nie to też ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na dworze była taka piękna pogoda: ciepło i słonecznie. Miałem iść ma działkę, do parku, jednym słowem "być w ruchu". Niestety, ale jak to mi się ostatnio zdarza, nie chciało mi się nigdzie wychodzić: czułem lęk, niepokój,zniechęcenie i smutek. Czasami ciężko z wyra się ruszyć - też tak macie? Kiedyś byłem bardziej "energetyczny", a teraz to :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe życie słyszę "debilu, baranie, głupku, źle", może ja faktycznie jestem taki. Co wy byście zrobili na moim miejscu. Bo ja już nawet myślę o śmierci, przerasta mnie to wszystko. Myślałem że rodzina jest po to by wspierać i podnosić na duchu, nauczyć jak iść dobrą drogą i prostować jeśli się zboczy ze ścieżki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe życie słyszę "debilu, baranie, głupku, źle", może ja faktycznie jestem taki. Co wy byście zrobili na moim miejscu. Bo ja już nawet myślę o śmierci, przerasta mnie to wszystko.

Też to słyszę. Też miałam ochotę ze sobą skończyć. Jedyne co mogę poradzić, to zdystansować się do sytuacji w domu. Wiem, że to trudne, ale konieczne, przecież nie może to rzutować na Twoje całe życie. To Twoje życie, nie ich. To co ktoś mówi, jak Cię nazywa, nie musi Cię określać.

 

Myślałem że rodzina jest po to by wspierać i podnosić na duchu, nauczyć jak iść dobrą drogą i prostować jeśli się zboczy ze ścieżki.

Gdzie to słyszałeś? Może w teorii tak być powinno, ale prawdziwe życie nie jest nigdy idealne. Nie wybieramy rodziców, ani środowiska w którym się wychowujemy itd, ale mamy wpływ na nasze dalsze życie, od nas zależy czy będziemy siedzieć i jęczeć "dlaczego mam taką niedobrą rodzinę, dlaczego to mnie musiało się tak trafić" (sama to przerabiałam), czy zrobimy coś w kierunku poprawy tego stanu. Trzeba żyć dla siebie, zająć się czymś konkretnym, a uwagi puszczać mimo uszu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja wszystko tu źle robię. Sam już ku......rwa nie wiem czy nawet jeśli pracuję i zarabiam to źle nie robię. Oni zrobili mi sitko z mózgu. Ja już nie funkcjonuję normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×