Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boję się bliższych relacji.


Gość Anna Maria

Rekomendowane odpowiedzi

Założyłam ten temat bo mam nadzieje,ze Wy znajdziecie odpowiedź na mój problem-Czego ja się obawiam?,wydaje mi się to absurdalne,ale lęk pozostaje.

 

Otóż boję się bliższych,zażyłych,kontaktów z ludźmi.Rozmawiałam o tym na terapii i doszliśmy do wniosku,że boję się ,że ktoś mnie zostawi.Bardzo łatwo przywiązuje się do ludzi i obawiam się że kogoś stracę.Miałam taką sytuacje,że z dnia na dzień straciłam wszystkich przyjaciół którzy bywali u mnie codziennie,ale zawsze przychodzili w grupie.Po tym obiecałam sobie,że już zawsze będę sama,żeby więcej tak nie cierpieć po stracie.

Tyle,że się zastanawiam czy boją się znajomości czy zostać z kimś sam na sam.Prawie nikt do mnie nie przychodzi,a jak ktoś przyjdzie to właśnie sam.Czułam zawsze silny lęk,ale myślałam ,ze czuje bo ogólnie boję się ludzi i j.w.

Myślę nad tym bo podobnie dzieje się tu na forum.Bardzo dobrze się tu czuje,nie mam obaw,ale boję się pw czy gg.Boję się zostać z kimś sam na sam.Nie wiem czemu.Może trochę się boje,że ktoś mnie skrzywdzi,a ja samotnie,nie będę umiała się obronić,może bardziej ogólny lęk przed skrzywdzeniem.

Znacie mnie dłużej może macie jakieś przypuszczenia i coś zaradzicie.Nie chce tak dalej żyć.Chciałabym z Wami swobodnie pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, mocno,czy szybko-trudno powiedzieć,napewno w relacjach jestem wierna jak pies

 

tzn. że jak nie załatwie tamtej sprawy?nic się nie da zrobić szybciej?

bardzo to mi przeszkadza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, wiesz? PW można wyłączyć w Panel użytkownika->Ustawienia forum

 

a wracając do Twojego pytania, no trudno mi cokolwiek powiedzieć...

 

mogę powiedzieć z własnej strony, że czasami też się zastanawiam czy z kimś rozmawiać tak indywidualnie, bo:

jestem osobą niezbyt wylewną, i nie zawsze mam coś do powiedzenia, w zasadzie bardzo rzadko, i powiedzmy zaczynam z kimś rozmowę na PW czy gg, a przez kolejne dni nie mam w sumie nic do powiedzenia, no ale czuję że muszę coś napisać, bo ta druga strona, albo pomyśli, że się obraziłem, albo że ta druga strona stwierdzi, że już nią się nie interesuję. No i wtedy mam poczucie winy...

 

W ogóle zastanawiam, się czy pisać cokolwiek, czasami to piszę coś, po czym stwierdzam, że bez sensu to jest i kasuję i nic nie wysyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, czekaj, przemyśliwuję, co Ci najlepiej odpowiedzieć. ;-)

 

pm_77, ja widzę bardzo proste rozwiązanie - wyjaśnić ludziom, że tak masz. Jakby się do mnie nagle ktoś przestał odzywać z kim sobie wcześniej fajnie gadała, to też bym sobie mogła różne rzeczy pomyśleć (niekoniecznie, ze się obraził, ale może coś się stało, ma problem ble ble), ale jakby mi na spokojnie rzeczowo wyjaśnił, co i jak, to przecież nie ma problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, ja mam podobnie. Ludzie pojawiają się w moim życiu, później, często zupełnie niespodziewanie, znikają lub stają się jacyś obcy. To boli, ale to jest tylko życie. Ja nikogo nie spotykam w życiu na chwilę, tak przelotnie, przez przypadek. NIE WIERZĘ W PRZYPADKI. Nie wiem czy rozumiesz co chcę przez to powiedzieć. Jeśli moje drogi przetną się w którymś miejscu z drogami drugiego człowieka to STAŁO SIĘ, STAŁO SIĘ RAZ NA ZAWSZE i coś z tego wynika. Nie boję się tego, ze ktoś mnie skrzywdzi. Boję się, abym to ja nikogo nie skrzywdził, nie zawiódł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie boję się tego, ze ktoś mnie skrzywdzi. Boję się, abym to ja nikogo nie skrzywdził, nie zawiódł.

Mógłbyś rozwinąć..?

Nie boisz się, że ktoś Cię skrzywdzi, bo..?

...bo to nie mój problem. Proste jak budowa cepa. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... ja myślę, że jak ktoś kogoś zrani to oboje mają problem, bo jedna osoba musi sobie jakoś poradzić ze zranieniem, a druga z faktem, że zraniła.

 

Chyba, ze rozpatrywać to w kontekście "co mnie nie zabije to mnie wzmocni" i wychodzić z założenia, że każda rana nie jest niczym negatywnym, bo wychodzimy z niej silniejsi, ale wtedy nie ma co się bać ani ran, ani ranienia.

 

A tak jednostronnie to nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja się boję, że ktoś mnie zrani i to chyba się pogłębia. Nawet nie potrafię sobie odp. na pytanie, dlaczego moje przyjaźnie z lat szkolnych się skończyły, pewnie przez mój wredny charakter. Ja już nie ufam ludziom, boję się że się nie przełamię w relacjach interpersonalnych,ja generalnie nie lubię ludzi, rzadko dążyłam do jakiegoś bliższego kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, poczucie krzywdy jest uczuciem bardzo subiektywnym. Mnie też czasem boli i też czasem cierpię, choć druga strona może zupełnie nie zdawać sobie z tego sprawy, bo nie ma właściwej wiedzy. Nie rozpamiętuję, nie karmię nienawiści, nie szukam odwetu. Liżę rany i nic więcej.

 

Taki mój "kochany" cytat z Camusa pozwalający na rozjaśnienie.

...przypisując zbyt wielkie znaczenie pięknym czynom, składa się pośrednio hołd złu. Pozwala się bowiem wówczas przypuszczać, że piękne czyny mają tak wysoką cenę dlatego, że są rzadkie, gdy niegodziwość i obojętność bywają znacznie częściej motorami działań ludzkich. Jest to pogląd, którego nie podziela narrator. Zło na świecie płynie niemal zawsze z niewiedzy, dobra zaś wola może wyrządzić tyleż szkód co niegodziwość, jeśli nie jest oświecona. Ludzie są raczej dobrzy niż źli, i w gruncie rzeczy nie o to chodzi. Ale nie wiedzą w mniejszym lub w większym stopniu; jeśli zaś mowa o tym, co nazywa się cnotą lub występkiem, najbardziej rozpaczliwym występkiem jest niewiedza, która mniema, że wie wszystko, i czuje się wówczas upoważniona do zabijania. Dusza mordercy jest ślepa i bez największej jasności widzenia nie ma prawdziwej dobroci ani miłości.

Albert Camus - Dżuma

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, mam kilka przemyśleń na ten temat, może któreś do Ciebie pasuje:

1. masz niską samoocenę, czujesz się nieatrakcyjna jako towarzyszka dla kogokolwiek, dlatego od początku zakładasz, że zostatniesz porzucona... jeśli jesteś w czyimś towarzystwie jest Ci łatwiej, bo uwaga innych nie jest skupiona tylko na Tobie, a rozprasza się po innych obecnych osobach;

2. boisz się bycia sam na sam, bo myślisz, że ktoś zmusi Cię do otwarcia się przed nim w takiej intymnej sytuacji. A Ty wierzysz, że gdy tylko się otworzysz, ktoś to wykorzysta, wyśmieje, porzuci Cię;

3. jesteś przyzwyczajona do takiej grupowej relacji - może tak samo było u Ciebie w domu? Masz rodzeństwo? Może po prostu nie bardzo wiesz, czego się spodziewać po bliższej relacji między dwojgiem ludzi, bo nigdy Ci takiej nie pokazano. W domu nie mogłaś być blisko z kimkolwiek, bo np. kiedy chciałaś być z matką, pojawiała się siostra itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TheGrengolada, Tak zgodze sie ze wszystkimi

Dziękuje

 

Nie wiem czy to powiązane.Nie chę nikogo wpuszczać do mojego pokoju.To moje terytoriu,mam poczucie jakby ktoś mi je zanieczyścił (nie mam na myśle,że nabrudzi,tak(nie wiem jak to nazwać,brakuje mi słowa) fizycznie (?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez .... do niektórych ludzi przywiązuję sie błyskawicznie i okrutnie boleśnie....

oni moze nawet tego nie wiedzą .... ze az tak...

zatem nie mam żalu, jęsli nie są tym kim wymyslilam ze bedą dla mnie

popłakuję sobie i liżę rany....

mam intuicję....

wiem kogo pokocham i wiem kto mnie porzuci

bardzo szybko wiem

na nic mi ta wiedza....brnę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

książątko:

Po tym obiecałam sobie,że już zawsze będę sama,żeby więcej tak nie cierpieć po stracie.

 

Dlaczego strata ma być gorsza od samotności, skoro też prowadzi do samotności? Lepiej być z kimś trzy lata i go stracić czy być w tym czasie samemu i tak pozostać ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

książątko:
Po tym obiecałam sobie,że już zawsze będę sama,żeby więcej tak nie cierpieć po stracie.

 

Dlaczego strata ma być gorsza od samotności, skoro też prowadzi do samotności? Lepiej być z kimś trzy lata i go stracić czy być w tym czasie samemu i tak pozostać ?

 

moze dlatego ze sie nie rodzi nadzieja, która potem umiera....ile takich smierci mozna przezyc?

w pewnym momencie ma sie dosć....wybiera sie bezduszny i samotny spokój....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

książątko:

refren, bolało,musiał przejść długą żałobe

 

Samotność też boli, tylko jest to mniejszy poziom bólu, bo rozłożony w długim czasie. Ale też się czuje odrzucenie, że nikogo nie ma i się dziczeje. Chęć uniknięcia bólu to zdradziecka motywacja :evil: , bo bierność i tak prowadzi do bycia nieszczęśliwym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że związki to trochę coś innego niż strata przyjaciół, bo to inny typ uczuć. W związkach raczej chodzi o wyłączność, więc żeby się pozbierać, zapomnieć i być z kimś innym na wyłączność potrzeba czasem sporo czasu. Strata przyjaciół też boli, ale nie ma tego problemu, że nie możesz pokochać kogoś innego, bo jeszcze jest stare.

Wiem, że jak ktoś poczuł się odrzucony to ma duży strach przed kolejnym odrzuceniem. Ale to jak z koniem - jak się spadło, to trzeba znów wsiąść, żeby pokonać strach. Rozdrapywanie tego w samotności jest jeszcze gorsze. Wszystko co jest jakimś zyskiem - wiąże się z ryzykiem straty, ale to znaczy że lepiej nie ryzykować i nic nie mieć ?

Poza tym odrzucenie boli tym bardziej, im bardziej bierzemy je do siebie. A ludzie nie odrzucają nas, tylko swoje mniemanie o nas, a czasem nawet swój problem z nami. To nie jest równoznaczne z tym, kim jesteśmy. Jak się to załapie, jest trochę prościej, co nie znaczy, że można przeżyć życie i nigdy nie cierpieć. Nikomu się jeszcze nie udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×