Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


wiecznie_walczacy

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam na imię Artur. Właściwie to można powiedzieć, że zmarnowałem swoje skromne 23 lata życia. Mimo iż wychowałem się w zdrowej rodzinie i nie mam większych problemów z edukacją (można powiedzieć, że jest dobrze) to jednak okazało się, że jest ze mnie społeczne zero. Kończę uczelnię, nie mam żadnych dobrych znajomych. Wstydzę się (albo nawet boję) działać społecznie i ogólnie mam paskudne humory. Nawet znajomości internetowe są wyjątkowo krótkie, wyglądają tak jak bym nic nie miał do powiedzenia. Tak sobie dalej trwam, marnując życie. Od 10 lat nie mam żadnej paczki znajomych ani kogokolwiek z kim mógłbym się widywać w wolnym czasie. Wszystko formalne, nijakie. Teraz kończę studia i nawet nie będzie formalnego.. nic nie będzie. Żeby tego było mało to na skutek całości "zacofania" aż boję się coś zmienić, bo nie wiem jak, wstyd mi, że tyle przegapiłem i chyba już nic z tego nie będzie. Do tego kilka porażek osobistych, tragedia. Zastanawiam się co tu robię, przecież to nie pierwsze forum na którym piszę, ale cóż.. Wszędzie tak samo, może tu inaczej? Złudne nadzieje, ale to moja wina..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam na imię Artur. Właściwie to można powiedzieć, że zmarnowałem swoje skromne 23 lata życia. Mimo iż wychowałem się w zdrowej rodzinie i nie mam większych problemów z edukacją (można powiedzieć, że jest dobrze) to jednak okazało się, że jest ze mnie społeczne zero. Kończę uczelnię, nie mam żadnych dobrych znajomych. Wstydzę się (albo nawet boję) działać społecznie i ogólnie mam paskudne humory. Nawet znajomości internetowe są wyjątkowo krótkie, wyglądają tak jak bym nic nie miał do powiedzenia. Tak sobie dalej trwam, marnując życie. Od 10 lat nie mam żadnej paczki znajomych ani kogokolwiek z kim mógłbym się widywać w wolnym czasie. Wszystko formalne, nijakie. Teraz kończę studia i nawet nie będzie formalnego.. nic nie będzie. Żeby tego było mało to na skutek całości "zacofania" aż boję się coś zmienić, bo nie wiem jak, wstyd mi, że tyle przegapiłem i chyba już nic z tego nie będzie. Do tego kilka porażek osobistych, tragedia. Zastanawiam się co tu robię, przecież to nie pierwsze forum na którym piszę, ale cóż.. Wszędzie tak samo, może tu inaczej? Złudne nadzieje, ale to moja wina..

 

Witaj ;) każda chwila jest dobra, aby poznawać nowem osoby, niezależnie od tego, ile mamy lat :) spróbuj poszukać ludzi, którzy mają podobne zainteresowania, jak Ty, a wtedy tematy będą się same nasuwać ;)

a tak w ogóle, to próbowałeś porozmawiać o tym z psychologiem/psychiatrą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey :D. Masz dopiero 23 lata, jeszcze całe życie przed Tobą. :yeah: Wiem, że łatwo się mówi, a gorzej zrobić coś ze sobą ale trzymam kciuki ;) Zresztą jak napisałeś, kończysz studia, zapewne podejmiesz pracę - poznasz kogoś nowego. A koła zainteresowań? Jeśli się postarasz spotkasz ludzi z podobną pasją tylko musisz tego chcieć ;)

 

Heh mam dziś pierwszy raz od bardzo dawna dobry humor i powiem Ci, że grunt to się nie poddawać :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Przeciętna długość życia mężczyzn to nieco powyżej 70 lat. Według optymistycznych prognoz to nawet do 80 lat. Więc jak na razie to zmarnowałeś zaledwie 1/3 swojego życia. Nie pojmuję jak można zmarnowanym nazwać okres niemowlęcy i wczesnodziecięcy, tj. 0-7 lat - kiedy tak naprawdę miałeś nikły wpływ na swoje życie.

 

Konsultowałeś się w sprawie swojej fobii społecznej z psychiatrą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie konsultuję się z lekarzami. Tutaj jest problem bo w domu nikt nie popiera takich rozwiązań. Już narzekają na mnie, nie chcę by lekarz ich w tym utwierdził. Dyskretne spotkania z lekarzem też nie wchodzą w grę, bo praktycznie mało gdzie wychodzę, więc to by było jasne, tak samo z farmakologią.

 

Co do fobii społecznej to wątpliwa sprawa. Na uczelni jest wszystko wydaje mi się w porządku, ale jednak poza uczelnią boję się angażować w cokolwiek. Prędzej coś w kierunku osobowości unikającej, depresji itp. Nie boję się ludzi jako takich, nie trzęsę się ani nic, gorzej już z adaptacją do działań społecznych. Mam poczucie, że nic nie wiem o tym, pustka w głowie.. i rezygnuję, żeby nie stawiać się w trudnej sytuacji. Oczywiście ryzykowałem, ale to dla mnie się źle kończyło, mnóstwo stresu, przykre konsekwencje i bezustanne napięcie nawet po zdarzeniu siedząc w domu.

 

Nie wydaje się być ciekawą osobą. Wszyscy traktują mnie formalnie, nawet jak tego nie chcę. Jak już jakoś z kimś się bliżej zapoznam to ten mój formalizm sprawia że ta osoba odczuwa do mnie dystans nie do pokonania. Relacje się rozluźniają. Jeśli np staram się rozluźnić to powstają głupoty, niezrozumiałe zachowanie dla innych. Wewnątrz wtedy nie jestem spokojny, jak zauważę, że coś jest nie tak to się wycofuję gwałtownie i daję spokój pozostałym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś bał się "ludzi jako takich" byłaby to antropofobia. Fobia społeczna dotyczy relacji interpersonalnych i sytuacji społecznych. Np. osoby dotknięte Zespołem Aspergera lub o cechach osobowości anankastycznej czują się jak ryba w wodzie w sytuacjach formalnych natomiast w przypadku kontaktów towarzyskich i rozmowy nieformalnej jest tak zwana dupa blada. Oczywiście nie twierdzę, że cierpisz na cokolwiek z wyżej wymienionych. To tylko przykład.

 

-- 30 cze 2011, 17:40 --

 

W każdym razie polecam lekturę, a nuż zabrzmi znajomo:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowość_anankastyczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po powierzchniowym przejrzeniu obu zagadnień nie wydaje mi się bym cierpiał na któreś z nich. Osobowość anankastyczna całkowicie odpada, Zespół Aspengera raczej też bo w pełni spełniam tylko jedno kryterium, a resztę tylko w połowie bądź mniej. Wydaje mi się, że wielu by miało taki rozkład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może zmiksowane elementy osobowości unikającej i schizoidalnej?

 

Osobowość schizoidalna – ten typ osobowości cechuje się tendencją do izolowania się, niewytwarzania silnych związków oraz wycofywania się z kontaktów emocjonalnych i społecznych, uznawania ich za niepotrzebne.

 

Kryteria diagnostyczne DSM-IV

- brak ochoty na zawieranie bliskich związków oraz czerpanie z nich przyjemności, wliczając w to bycie członkiem rodziny

- niemal ciągłe wybieranie zajęć samotniczych

- małe – o ile jakiekolwiek – zainteresowanie doświadczeniami erotycznymi z innymi ludźmi

- czerpanie przyjemności z niewielu – o ile jakichkolwiek – rodzajów zajęć

- brak bliskich przyjaciół lub powierników innych niż bezpośredni krewni

- wrażenie bycia obojętnym na pochwały czy krytyki wygłaszane przez innych

- okazywanie chłodu emocjonalnego, dystansu lub spłaszczonej uczuciowości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie w tym kierunku. To coś w rodzaju nerwicy, niepokoju gdy wkraczam w obszary społeczne na których się nie znam, wstyd że tyle przegapiłem. Nie wiem jak się za to zabrać, boję się tego, że ktoś by mi mógł zazdrościć np dziewczyny. Kłopotliwe by było dla mnie to, że ktoś by się dowiedział ze znajomych, że takową mam. Ogromny niepokój by we mnie wzbudzało pójście do klubu z własnej inicjatywy, ale gdyby ktoś mnie zmusił z jakiegoś konkretnego powodu to bez problemu. Oczywiście ten powód nie mógł by być czymś w stylu wykazywania słabości bo wtedy tracę grunt i pewność siebie.

 

Teraz jest dodatkowy problem, bo skoro tak robiłem przez szmat czasu, to na wstępie skreślam takie pomysły czując się zacofanym. To też prawda, już nie jedna osoba się zdziwiła jak spróbowałem za namową kogoś. Wszystko się rozpada, ja się dołuję i w efekcie znowu dom. Nawet nachodzą mnie myśli by na wstępie nowo poznanym osobom dać znać, że ze mną nie ma sensu się znać (poza obszarem neutralnym). To oczywiście błąd, ale z drugiej strony prawda. Mam do wyboru odmawianie, kompromitację, albo powiedzieć o co ze mną chodzi co stawia rozmówcę w trudnej sytuacji bo nie wie jak mi pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecznie_walczacy, witaj.

Poznaj swego wroga - jak mawia przysłowie. Zapewniam Cię, że nikt nie idzie do lekarza z przyjemnością ale spróbuj przynajmniej uzyskać profesjonalną diagnozę. I nie mów mi, że w wieku 23 lat, kończąc studia nie wyrwiesz się dyskretnie na jedną wizytę u specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spisać objawy i wydać werdykt, często chybiony.

Po pierwsze - to jest ekstremalny pesymizm, rzekłbym nawet katastrofizm. Pachnie mi tu jakąś depresją (dystymia?).

Po drugie - diagnoza zawsze może być "chybiona". Jak każde działanie w życiu. Uważasz, że przed błedem uchroni Cię grzebanie w necie i próba dokonania samodiagnozy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwykły lekarz jest człowiekiem, który ukończył Akademię Medyczną i dysponuje środkami takimi jakimi dysponuje obecny stan wiedzy. Ma tylko dwie ręce. Nie dzierży czarodziejskiej różdzki. Od cudów są znachorzy, uzdrowiciele, zielarze i ta cała zgraja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczekiwałem brak cudu. To przecież zwykły lekarz a wiadomo jak u lekarzy. Spisać objawy i wydać werdykt, często chybiony. Pytanie co dalej bo jakoś nie widzę sensu.

Chwila moment!

 

Nie generalizujmy! Nie wkladaj wszystkich do jednego worka.

Ja trafiłam na bardzo kompetentnych specjalistów, zarówno psychiatrę jak i psychoterapeutkę.

Ubliżasz profesjonalistom......naprawdę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewno macie rację, jednak nie sądzę bym odważył się pójść do lekarza. Muszę próbować czegoś innego, nie wiem sam czego.

 

Osądzać czy mam depresję czy nie też nie jest mi dane, więc nie chcę się nakręcać w przypisywaniu chorób. Nie wiem czy mam depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam na pierwszej wizycie u psychologa gdyż rozłożyłam się psychicznie po zranieniu mnie przez córkę.Ta pierwsza wizyta nic mi nie dała .Mam umówioną już drugą ale patrzę na nią dość sceptycznie.Mam pytanie -czy psycholog pomoże takiej dość pełnoletniej i autorytatywnej kobiecie jak ja ? Jestem inżynierem i do lutego br.szefowałam na jednym z czołowych oddziałów huty więc myślę bardziej materialistycznie.Dotknę i uwierzę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×