Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę o pomoc


Lhotse

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich jest to mój pierwszy temat na tym forum i dodatkowo o tak trudnej dla mnie tematyce więc z góry przepraszam jeśli coś będzie nieskładne bądź nie zrozumiałe, ponieważ niezwykle trudno mi opisywać problem którego nie rozumiem i z którego dopiero niedawno zdałem sobie sprawę.

Przejdę do rzeczy otóż bardzo się martwię że coś może być ze mną nie tak, przedstawię po krótce objawy jakie mnie martwią:

 

1.Niechęć do ludzi - nie znaczy to że się ich boje po prostu wolę być sam lub przebywać z ludźmi których znam od dawna lub coś mnie z nimi łączy, w autobusach na przykład nie nawidzę gdy ktoś kolo mnie siada.Wszystko lubię robić sam mam wrażenie że inni ludzie tylko mnie ograniczają gdy jestem od nich zależny.

2.Smutek - w ogóle go nie odczuwam albo bardzo sporadycznie nie dawno spytałem żony czy pamięta czy miałem kiedyś tak zwaną chandrę

powiedziała że nie pamięta takiego dnia.

3.Współczucie - zupełnie nie potrafię odczuwać czyjegoś nieszczęścia, nie dawno w rodzinie żony przydażyłą się śmierć, bardzo to przeżywała dużo płakała była nieszczęśliwa, czułem że potrzebowała wsparcia i mam nadzieje że takowego jej udzieliłem, nigdy jej o tym nie powiedziałem ale jakoś w ogóle nie potrafiłem odczuwać jej bólu. To samo dzieje się gdy się pokłócimy czasem ona płacze a ja nie czuję wtedy nic nie jest mi ani trochę przykro gdy ktoś cierpi czasem wręcz to mnie denerwuje.w dzieciństwie gdy moja babcia umarła miałem zaledwie 7-8 lat i przypominam sobię że tylko raz zapłakałem ale dopiero kilka dni po jej śmierci i też jakoś specjalnie tego nie przeżywałem.

4.Stres w pracy mam strasznie dużo obowiązków ale stres odczuwam tylko przez kilka sekund zaraz zastępuje go gniew który jednak również nie pozostaje długo i nie przeszkadza mi w wykonywaniu pracy. Szybko analizuję sytuacje i zaczynam działać

5.Gniew - Bardzo wielu ludzi twierdzi że ciężko mnie zdenerwować i taka też myślę że jest prawda, ale czasem gdy już się zdenerwuje jest to ślepa furia i słabo nad sobą panuje.

6.Miłość i romantyzm - słyszę ciągłe zarzuty że nie jestem romantyczny otóż tak naprawdę sama myśl o tym mnie męczy zamiast np. zapalać świece rozkładać róże na podłodze wolę poczytać lub obejrzeć coś ciekawego albo się czymś zająć, czasem jednak dokonuję takich aktów romantyzmu ale nie z własnej potrzeby ale dlatego iż wiem że to kogoś uszczęśliwi.

7.Strach - czasem się boję ale nie zawsze nie dawno miałem wypadek podczas którego mogłem zginąć albo zostać kaleką na całe życie w trakcie gdy miał on miejsce w ogóle nie odczuwałem strachu tylko cały czas powtarzałem sobie nie zginę tu, nie nigdy i strałem się przeżyć, wszyscy byli zdumieni że nic zupełnie mi się nie stało to było wręcz dziwne a ja nie byłem wystraszony po prostu czułem się

dziwnie że wszyscy na mnie patrzą że mnie oceniają, analizują to co się stało. Nawet specjalnie tego nie przeżywałem po prostu się zdarzyło i chciałbym o tym zapomnieć czasem zamykam oczy i odtwarzam to sobie wtedy natychmiast muszę przestać ogarnia mnie dziwne uczucie bółu.

8.Pustka - towarzyszy mi uczucie koszmarnej pustki której nie umiem wypełnić cały czas czuję że chciałbym zrobić coś wielkiego ale nie wiem co i łapię się różnych zainteresowań. Przeraża mnie codzienność, zwykłość, szarość, jeśli oglądam film to tylko najlepszy jeśli czytam książkę to tylko wyjątkową, jeśli słucham muzyki to tylko wirtuozów itd itp

 

Zaczynam się o to wszystko martwić z początku myślałem że to depresja ale ja nie jestem ospały mam chęć do działania nie chcę umierać ani uciekać w cień czy leżeć w łóżku całymi dniami. Znajomy powiedział mi że takie symptomy to może być psychopatia ale ja nie mam skłonności do przemocy ani konfliktów z prawem w szkole często byłem "ofermą" bo bałem się że jeśli kogoś uderzę to stanie się mu krzywda i będę miał problemy.

Proszę was poradźcie coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że gdy byłem dzieckiem byłem bardziej wrażliwy.

Reszta się zgadza poza może tym wypalaniem tego jakoś specjalnie nie odczuwam.

Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden symptom:

- brak umiaru- nie chodzi tu o alkoholizm czy inne nałogi, ale np gdy spotkam się z kimś na rozmowie z kim mi zależy potrafię wszystko inne odłożyć aby taką rozmowę doprowadzić do końca, albo podczas treningów ćwiczę aż do całkowitego wyczerpania, z seksem sprawa wygląda podobnie jeśli zacznę rano to przez cały dzień mógłbym to robić, po prostu ilekroć zdarza się coś czego chce nie potrafię się od tego oderwać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uprzedze wszystkich i powiem Ci to, co uslyszysz od innych - trzeba sie wybrac do psychiatry. Opowiedziec mu dokladnie wszystko itd. Przez internet, mimo nawet najbardziej szczegolowego opisu, nie jest czlowiek w stanie poprawnie ocenic danego przypadku. Ja mam podobne odczucia co Twoj kolega, ale najlepiej pogadac o tym ze specjalista i niczego sobie nie wkrecac wczesniej.

 

Nie sadze, zeby pustka, czy brak wspolczucia byly skladowymi charakteru. Mam to samo i to jest cos, z czym sie czlowiek meczy potwornie. Jak sie meczysz sam ze soba, to chyba cos jest nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam za zainteresowanie moim tematem.

Napisałem najpierw tutaj żeby ustalić czy to rzeczywiście może być problem czy tylko ja się rozdrabniam.

Rozmowa z specjalistą, może być problematyczna nie za bardzo lubię się zwierzać zresztą nigdy nikomu w życiu się nie zwierzałem,

nigdy z nikim nie rozmawiałem o swoich uczuciach, czy problemach, gdy tak się teraz zastanowię to trochę dziwne bo przez całe życie nie rozmawiałem o sobie ani z rodzicami ani z kobietami ani nawet ze znajomymi.

Czy się ze sobą męczę? Raczej nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale COS Ci przeszkadza, skoro tutaj piszesz. Cos albo ktos Cie do tego zmusil, wiec w jakims sensie musi to byc problematyczne dla Ciebie.

 

Rozmowa z specjalistą, może być problematyczna nie za bardzo lubię się zwierzać zresztą nigdy nikomu w życiu się nie zwierzałem,

 

Tez tak mialem (dalej mam). Dlatego uprzedze Cie, zebys mowil wszystko, a moze nawet pokazal lekarzowi, co tu napisales, bo ja osobiscie na poczatku nie mialem pojecia, co mowic i wpedzilem troche lekarzy w zamet. Mysleli, ze mam depresje, podczas gdy sytuacja jest duzo bardziej skomplikowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę aby ktokolwiek dowiedział się o mojej wizycie u specjalisty. Jak to zrobić w stu procentach anonimowo część mojej rodziny pracuje w służbie zdrowia.

To co teraz napisze może was zniechęcić do mojego tematu bądź spowodować że uznacie mnie za idiotę, ale ostanio obejrzałem film o psychopacie i zauważyłem właśnie te symptomy o których wspominałem sprawiło to że zacząłem się zastanawiać dodatkowo te uwagi mojej żony o braku czułości czy romantyzmu, empatii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka

Brzmi to dla mnie znajomo

Przeczytaj sobie wątek "nic nie czuję".

Poza tym nie chcę Cię martwić, ale może masz specyficzną odmianę osobowości borderline (czyli z pogranicza nerwicy i psychozy). Moja terapeutka twierdzi, że ja też ją mam. Cos CI zaraz zacytuję:

"Lidia Grzesiuk "Psychoterapia"

Typowy pacjent nerwicowy może dokładnie opisać własne objawy. Natomiast

pacjent z osobowością z pogranicza nerwicy i psychozy zwykle nie potrafi

określić, co mu dolega. Zazwyczaj stwierdza, że nie ma radości życia, nie

może, czy też nie umie nawiązywać bliższych kontaktów z ludźmi, w tym związków

seksualnych. Podaje, że czuje się „pusty w środku", „bez emocji", „nie wie, co

by chciał", nie dostrzega własnych potrzeb: „ja nie wiem, co powinienem

chcieć". Czuje się „ogólnie gorszy", nic mu nie sprawia przyjemności, nie wie,

kim jest, ani kim chce być. Pacjenci ci doznają niespecyficznego lęku, nie

potrafią określić przedmiotu tego lęku, uskarżają się na trwale obniżony

nastrój bez wyraźnej przyczyny, opisują fobie i natręctwa cechujące się dużą

zmiennością, chwiejnością..[...]

W ramach tej jednostki chorobowej istnieją różne podziały na podgrupy. Mogą one

mieć istotne znaczenie zarówno dla diagnozy i prognozy, jak i dla doboru

najbardziej odpowiedniej formy terapii. Dla celów terapeutycznych warto

wyodrębnić dziesięć takich podgrup.

— Do pierwszej należy zaliczyć pacjentów, którzy mają wszystkie trzy cechy

wymienione wyżej: specyficzne związki z obiektem, specyficzne działania obronne,

typowe objawy słabości ego. Prognoza może być w takich przypadkach dobra. ale

istnieją różne opinie co do skuteczności stosowania psychoanalizy, czy też

innych metod leczenia,

— Druga podgrupa to osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy z objawami

podobnymi do schizofrenii; dawniej opisywane były jako schizoidia. ekstremalna

schizotymia, osobowość prepsychotyczna, dziwaczna. Pacjenci należący do tej

grupy mogą mieć nawet krótkie epizody urojeniowe, które mijają bez podawania

leków i nie zaburzają kontaktów z otoczeniem. Przy bardzo długo trwającej

psychoanalizie można tu mówić o częściowo dobrej prognozie, ale wyniki zwykle

nie są w pełni zadowalające.

— Osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy z przewagą zaburzeń nerwicowych

to trzecia podgrupa; zwykle rozpoznajemy ją i leczymy jak nerwicę, a jedynie

uciążliwość i nietypowy przebieg terapii przekonuje, że mieliśmy do czynienia z

osobowością z zaburzeniami z pogranicza nerwicy i psychozy. W tej grupie

pacjentów mamy stosunkowo najlepszą prognozę, ale należy pamiętać, że wymagają

oni większej cierpliwości i większych kwalifikacji leczącego niż typowi neurotycy.

— Czwarta podgrupa to pacjenci z objawami natręctw. Same natręctwa należą do

objawów nerwicowych, ale zwykle występują u pacjentów z osobowością z pogranicza

nerwicy i psychozy. Z tego powodu często rzekome nerwice natręctw w trakcie

leczenia okazują się przypadkami osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy. U

niektórych pacjentów prognoza może być korzystna, ale z powodu dużego

zahamowania emocji wymagają oni zwykle długiej psychoanalizy. Jeśli nie uda się

odhamować emocji, prognoza jest zła.

— Podgrupa piąta to przewlekłe postacie depresji z cechami autoagresji,

masochizmu. Rozpoznawane często jako nerwice, zwykle jednak należą do osobowości

z pogranicza nerwicy i psychozy. Oczywiście nie zalicza się tu pełnych psychoz

depresyjnych należących do psychoz afektywnych. Mogą mieć dobra prognozę tym

bardziej, że zwykle pacjenci wykazują większą motywację, a osoby depresyjne

budzą sympatię i pozytywną motywację u leczących,

— Osobowości infantylne u pacjentów z zaburzeniami z pogranicza nerwicy i

psychozy to grupa szósta. Zewnętrzne objawy często odpowiadają nerwicy

histerycznej, ale są znacznie trudniejsze do leczenia. Wymagają zwykle długiej

psychoanalizy w celu zmiany osobowości infantylnej. Przy długim leczeniu

istnieje jednak dobra prognoza.

Granice diagnostyczne między pacjentami opisanymi jako podgrupy 3., 4.. 5, i 6.,

mogą nie być ostre. Powoduje to różne trudności diagnostyczne. W początkach

leczenia może nie być jasne, do której podgrupy zaliczyć danego pacjenta.

Osobowości „as if” (pozorne, osobowości „tak jakby") to podgrupa siódma,

obejmująca osoby, które nie są zdolne do rzeczywistych relacji z ludźmi, ale

potrafią to kompensować dobrą wiedzą o tym, co robić, aby być przystosowanym.

Jest to kompensacja pozorna, bo nie oparta na istotnym związku emocjonalnym z

ludźmi, jednakże takie osoby mają intelektualne rozeznanie, w jaki sposób należy

się dostosowywać do otoczenia. Dzięki temu przez pewien czas mogą udawać

dostosowanie. Muszą być jednak zawsze samotne. Pacjenci ci rzadko zgłaszają się

do leczenia, ponieważ zwykle nie mają konkretnych objawów. Jednakże w przypadku

motywacji do leczenia rokują dobrze. W ich terapii zawsze trzeba doprowadzić do

tego, aby uświadomiły sobie mechanizm „as if”

— Ósma podgrupa to osobowości narcystyczne. Przez termin „narcyzm" rozumiemy

zainwestowanie przeważającej części emocji w kierunku własnej osoby. Osobowości

z niedostatkiem uczuć do obiektów znaczna część autorów zalicza do osobowości z

pogranicza nerwicy i psychozy. Część jednak, za Kohutem (1971, 1977), uważa, że

tworzą one osobną jednostkę chorobową. Kohut wyróżnia tę jednostkę w celach

praktycznych. Uważa on, że u tak diagnozowanych pacjentów możliwa jest

psychoanaliza, a u pacjentów z zaburzeniami z pogranicza nerwicy i psychozy

jedynie psychoterapia zorientowana psychoanalitycznie. Autor ten opisuje u

pacjentów narcystycznych poddawanych psychoanalizie dwie specyficzne cechy

przeniesienia: (l) przeniesienie bardzo idealizujące analityka; (2) tak zwane

przeniesienie zwierciadlane, gdy pacjent żąda, aby leczący wyrażał akceptację

dla jego „wielkości" i wzmacniał ją. Zwykle osoby silnie skupione na sobie

kwalifikują się do leczenia, ale wymagają długiej psychoanalizy, koniecznej do

zmiany osobowości. Wyniki mogą być tylko częściowe. Być może objawy narcyzmu w

niektórych przypadkach można usunąć tylko w pewnym stopniu.

— Podgrupa dziewiąta to osobowości typu paranoicznego. Nie należą tu oczywiście

pełne paranoje z urojeniami, ale zaburzenia osobowości z pogranicza nerwicy i

psychozy z tendencją do paranoi. Osoby z tymi z

— Dziesiąta, ostatnia podgrupa to osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy o

cechach antysocjalnych, z zaburzeniami charakteru, impulsywne, wybuchowe. W

dawnej psychiatrii były one określane ogólną nazwą psychopatii (Schneider 1943),

obecnie przeważa opinia, że na ogół mają strukturę charakterystyczną dla

osobowości o zaburzeniach z pogranicza nerwicy i psychozy. U tego typu

osobowości prognoza najczęściej nie jest dobra. Nieczęsto również występuje

motywacja do leczenia. Prognozę negatywną zwykle pogarsza jeszcze niechęć

leczącego do pacjenta. Wyraz „psychopata" określał na ogół negatywny

emocjonalnie stosunek psychiatry do pacjenta. Jednakże w piśmiennictwie są

przedstawiane przypadki nawet całkowitych wyleczeń (Winnicott 1982).

Przypadki alkoholizmu i narkomanii występują zwykle u osób z zaburzeniami z

pogranicza nerwicy i psychozy. Nie wydaje się jednak, aby celowe było

wyodrębnienie dodatkowej podgrupy, ponieważ objawy te występują często jako

dodatkowa cecha we wszystkich wymienionych dziesięciu podgrupach. Wydaje się, że

podany wyżej podział jest wygodny ze względu na prognozowanie i możliwości

doboru odpowiedniej formy leczenia. Rokowanie nie zależy od istnienia tego czy

innego objawu, lecz bardziej od tego, jakie zaburzenia osobowości tkwią pod danymi

objawami.

Najlepszą maską do ukrycia przeżycia opuszczenia i głodu uczuć u pacjenta z zaburzeniami z

pogranicza nerwicy i psychozy jest pozycja schizotymii: bez emocji, energii,

napędu i potrzeb. Maska schizotymii jest również dobrą obroną przed wrogością do

obiektu. A wrogość powstaje zawsze, gdy obiekt nie w pełni zaspokoi znacznie

nasilone potrzeby pacjenta. Nawet gdy mechanizm obronny działa z mniejszą

intensywnością, człowiek z silnym poczuciem niezaspokojenia potrzeb, głodu

uczuć, opuszczenia, często swe potrzeby wyraża z domieszką wielkiej wrogości

(zwykle nieświadomej).

Napisałam to na wszelki wypadek, ale mam nadzieję, że tego nie masz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odp już się bałem że nikt nie odpisze :)

A więc tak raczej nie mam żadnych stanów lękowych ani braku energii.

Co do osobowości "as if" to raczej spełniam te kryteria heh staram się naśladować zachowania innych.

Głodu uczuć ani odrzucenia też nie odczuwam.

Na brak napędu też nie narzekam rzekłbym nawet że niekiedy działam jak maszyna jakbym miał klapki na oczach jak coś zacznę muszę skończyć za wszelką cenę.

Masz może jeszcze jakiś pomysł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pomysł. Myślę, że powinieneś się zgłosić do psychologa na diagnozę. Składa się ona z różnych elementów, zazwyczaj testu MMPI, czasem testu Rorschacha lub innych, a także z rozmowy i wywiadu. Już psycholog będzie wiedział o co Cię pytać. My Ci tu raczej nic nie pomożemy.

A Ty KOCHASZ swoją żonę? CZUJESZ to uczucie? Czy na jakiej zasadzie jesteś z Twoją żoną? Bo ja nie czuję w zasadzie nic. A oczywiście czułam. A Ty byłeś taki od zawsze? Brałeś kiedyś leki SSRI? Bo ja mam teorię, zresztą popartą książką profesora Wciórki, że SSRI spłycają emocje. A seks? Z tego co czytam to z sesksualnością nie masz problemów? Ale jak to robisz bez uczuć? Czysto mechanicznie? Tylko na zasadzie zaspokojenia fizycznego popędu? To w sumie chyba nie ma róznicy czy robiłbyś to sam ze sobą, czy "używasz" swojej żony, skoro nie odczuwasz emocji?

 

-- 01 cze 2011, 12:19 --

 

Hmmm po przeczytaniu jeszcze raz Twojego pierwszego postu mam takie wewnętrzne przypuszczenie, że masz coś z osobowością...czy ja wiem co...trochę to przypomina osobowość schizoidalną, trochę narcystyczną, z kolei pustka jest charakterystyczna dla bpd. Może masz mieszane zaburzenia osobowości....ja tylko zachodzę w głowę jak przy takich ograniczonych uczuciach w stosunku do innych dałeś radę się ożenić? Czy przesądził seks?To Was wiązało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chec prowadzenia normalnego zycia prawdopodobnie. Zycie tymi iluzjami. Tak jak u mnie, Lhotse tez napisal, ze dopiero niedawno uswiadomil sobie, ze ma problem, wiec dla niego takie zycie po prostu bylo i prawodpodbnie sie nad tym nie zastanawial nawet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy kocham sam nie wiem naprawdę nie rozumiem tego zagadnienia, moja żona zawsze była w moim życiu i nie chciałem tego zmieniać,

poza tym to ona nalegała na ślub nie chciałem odmówić bo obawiałem się że taka zmiana mogłaby źle wpłynąć na moje życie, gdybym się z nią rozstał już na pewno nie szukałbym innej osoby gdyż związki są strasznie absorbujące i ograniczające.Jeśli chodzi o seks o tak robię to czysto mechanicznie w 100% mam nad tym kontrole i faktycznie traktuję to tylko jako zaspokojenie fizycznej potrzeby.

Nigdy żadnych leków nie przyjmowałem wydaje mi się że byłem taki mniej więcej od 9-10 roku życia ale nie jestem pewien.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:( Wydaje mi się, że Ty naprawdę masz problem. Tylko się martwię, żebyś trafił do DOBREGO specjalisty. Nie wiem skąd jesteś?

Z lekarzy można polecić dr Rosia z Warszawy, ale nie bardzo mi się wydaje, żeby Twój problem był na leki, skoro byłeś taki od dziecka. No ale ja nie będę się wypowiadać jak specjalista. Z ośrodków diagnozujących, to mogę polecić tylko oddział F10 Instytutu Psychiatrii i Neurologii, ale jestem prawie pewna, że stwierdzą Ci zaburzenia osobowości. Tak więc najbardziej chyba przydałby Ci się dobry psychoterapeuta, a wcześniej psycholog na diagnozę co CI dokładnie jest..napisz ile masz lat i skąd jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeanalizuj czy cos do CIebie pasuje:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie_osobowo%C5%9Bci

 

Ja miałam taki okres, że pasowało do mnie prawie wszystko, a teraz w sumie nie pasuje prawie nic, poza schizofrenią prostą lub strasznie nasilona dystymią, przy czym schizofrenia prosta wg większości lekarzy nie istnieje. No Ty tego na pewno nie masz, bo nie masz anhedonii, braku zainteresowań i braku napędu, masz tylko braki w uczuciach do innych...mi ( jako LAIKOWI) to się kojarzy z cechami osobowości schizoidalnej lub narcystycznej...zwłaszcza to, że musisz czytać WYJĄTKOWE książki itd to brzmi jakoś tak narcystycznie... poza tym w narcystycznej też może być nieumiejętność kochania i brak uczuć dla innych...czytałam taka książkę o leczeniu zaburzęń borderowych i narcystycznych... w pewnym sensie sa one podobne, chociaż narcystyczne są chyba lżejsze.

Coś jeszcze zacytuję ( L.GRzesiuk "Psychoterapia):

Wszystkie opisane wpływy otoczenia, działające na bardzo małe dziecko. W

pierwszym i drugim roku życia, wywołują efekt głodu emocji, który pozostaje do

końca życia, zwykle w formie nieświadomej i jest wyrażany wobec kolejnych osób,

a zwłaszcza wobec terapeuty. Z tego powodu pacjenci z przeżyciami opuszczenia

żądają od terapeuty więcej miłości i bardziej go idealizują, ponieważ matkę lub

ojca przeżywali jako omnipotentnych w zaspokajaniu bądź niezaspokajaniu swych

potrzeb. Taki podwójny mechanizm przeniesień na psychoanalityka opisał Kohut

(1971, 1977) jako typową cechę narcyzmu. Pacjent z tą cechą według Kohuta

przejawia idealizujące przeniesienie wobec analityka, ponieważ projektuje na

niego własne pragnienie bycia „lepszym". Przy „lepszym" obiekcie-analityku sam

czuje się bowiem lepszy. Ponadto terapeuta idealizowany ma większą „magiczną"

moc dawania opieki. U pacjentów narcystycznych równolegle występuje

przeniesienie „zwierciadlane". Oznacza ono według Kohuta żądanie od terapeuty

większego „odbicia", większej uwagi, większej ilości wzmocnień, podziwu.

Każdy mechanizm psychiczny wynikający z potrzeb wykształca odpowiadajmy mu

mechanizm obronny, czasem całkowicie pokrywający przeżycia pierwotne.

Przeniesienie idealizujące obiekt wywołuje na przykład mechanizm obronny w

postaci przeżyć poniżenia, degradacji obiektu, odebrania mu idealizacji, cech

pozytywnych. Często występuje degradowanie obiektu zamiast skierowanej wprost

nań agresji. Przeniesienie zwierciadlane uruchamia mechanizm obronny

przejawiający się udawaniem, że pacjent nie ma potrzeb wobec ludzi (i wobec

terapeuty). Na zewnątrz taki pozorny brak potrzeb wyraża się dużym dystansem,

chłodem emocjonalnym, odrzucaniem terapeuty i jego interpretacji. Najlepszą

maską do ukrycia przeżycia opuszczenia i głodu uczuć u pacjenta z zaburzeniami z

pogranicza nerwicy i psychozy jest pozycja schizotymii: bez emocji, energii,

napędu i potrzeb. Maska schizotymii jest również dobrą obroną przed wrogością do

obiektu. A wrogość powstaje zawsze, gdy obiekt nie w pełni zaspokoi znacznie

nasilone potrzeby pacjenta. Nawet gdy mechanizm obronny działa z mniejszą

intensywnością, człowiek z silnym poczuciem niezaspokojenia potrzeb, głodu

uczuć, opuszczenia, często swe potrzeby wyraża z domieszką wielkiej wrogości

(zwykle nieświadomej). Nie ma wiec szans bycia zrozumianym przez otoczenie.

Ludzie zwykle zwracają uwagę na te wrogość (nawet nieświadomie wyrażaną) w

większym stopniu niż na samą potrzebę. Dostrzegają u pacjenta brak potrzeb lub

rezygnację z ich zaspokojenia. Wyrażanie potrzeb, nawet bez domieszki wrogości,

przez pacjentów z poczuciem opuszczenia ma formę zaburzoną. Zaburzenie wynika z

poczucia osoby niezaspokojonej od dzieciństwa, że jej potrzeby są tak wielkie,

iż stają się niemożliwe do zaspokojenia i budzą lęk przed ich wyrażaniem. Aby

obiekt mógł zaspokoić wielkie, niemożliwe do wyrażenia potrzeby, pacjent musi

przypisać obiektowi (i terapeucie), który ma je zaspokoić, wielką, magiczną moc.

Obiekt bez wielkiej mocy nie może zaspokoić silnych potrzeb. Stąd bierze się

nadmierna idealizacja obiektu (i terapeuty). Ze względu na to, że pacjent

wierzy, przynajmniej w pierwszej fazie terapii, iż ma ona polegać na

zaspokajaniu jego potrzeb, ukierunkowuje je na osobę terapeuty i następnie

idealizuje go. Nie dostrzega jego wad, przypisuje mu magiczne zdolności.

Magiczna moc terapeuty czy innego obiektu, który w wyobrażeniu pacjenta ma

służyć zaspokojeniu jego potrzeb, posiada taką omnipotencję, jaką miała matka z

fazy symbiozy, czyli z pierwszych miesięcy życia. Magiczna moc psychoanalityka

ma polegać na tym, aby wszystko wiedział o pacjencie, nawet bez jego wypowiedzi.

Ma wyrażać się również w tym, aby terapeuta ograniczył leczenie do zaspokajania

potrzeb pacjenta z dzieciństwa, zwłaszcza tych, których pacjent nie ujawnia i

których sam nie dostrzega. Terapeuta ma zaspokajać te potrzeby przez realne

działania, albo przez magiczne zaklęcie. Takiej magii pacjent domagał się

pierwotnie od matki w fazie symbiotycznej, a jako dorosły żąda jej od innych ludzi;

współmałżonka, kolegów, podwładnych i własnych dzieci, w największym stopniu od

terapeuty. W ramach myślenia magicznego opisywany pacjent wierzy w przenoszenie

myśli na odległość, telepatycznie. Oczekuje, że obiekt (i terapeuta) odkryje

jego myśli i potrzeby oraz zaspokoi je. Jest przekonany, że kiedy obiekt nie

wykazuje takich zdolności, to jest to wyrazem braku miłości do pacjenta. Stara

się więc zmusić terapeutę do zaspokojenia swych potrzeb, prośbą lub groźbą.

Potrzeba takiej magii jest również wynikiem niepełnego oddzielenia własnego ,ja"

pacjenta od obiektu i przewagi pierwotnego procesu myślenia nad wtórnym.

Poczucie opuszczenia i niedostatku miłości jest u pacjentów z zaburzeni

Poczucie opuszczenia i niedostatku miłości jest u pacjentów z zaburzeniami z

pogranicza nerwicy i psychozy przyczyną innego ukierunkowania libido (zdolność

do kochania) niż u neurotyków. Neurotycy przejawiają chęć kochania kogoś, choć

może w formie zaburzonej. Natomiast u pacjentów ze słabszym ego cała energia

ukierunkowana jest na jeden cel: zapewnienie połączenia w jedną osobę z obiektem

(dual unity — Manier 1968). Takie połączenie sprzyja poczuciu bezpieczeństwa i

bycia „silniejszym", „lepszym", „mądrzejszym". Opisywani pacjenci zwykle

przejawiają niedojrzałe formy funkcjonowania seksualnego z powodu niedorozwoju

zespołu edypalnego. Nazwą tą obejmuje się przewagę emocji pozytywnych w stosunku

do rodzica płci odmiennej, a negatywnych do rodzica tej samej płci. Przeżycia

edypalne są dla tej kategorii pacjentów nawet groźne, bo oznaczają aktywną

miłość do rodzica jako do odrębnego obiektu, a nie symbiotyczne połączenie z

nim. U pacjentów z zaburzeniami z pogranicza nerwicy i psychozy przeważa chęć

złączenia się z obiektem w jedną osobę nad chęcią kochania go. Natomiast

pojawienie się w terapii zespołu edypalnego, a wraz z nim emocji wprost do

obiektu, oznacza u tego typu pacjentów wyleczenie.

Nie wiem czy psychoanaliza ma rację, sama mam sporo obiekcji do tej dziedziny, czasami wydaje mi się wręcz głupia, ale jeśli ma rację, to chodzi o to,że nasze zaburzenia powstały gdy bylismy bardzo bardzo mali, zakodowały się w formie nieświadomej i teraz nas atakują od środka i mają wpływ na nasze zachowanie, wybory, postawy.Ale czy to prawda to nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lhotse, myślę, że nie masz żadnych zaburzeń osobowości ani poważnej choroby psychicznej. Z opisu wyłania mi się typowy, silny mężczyzna. Kultura ukształtowała Was tak, że nie jesteście zbyt wylewni uczuciowo, dlatego nic dziwnego, że jesteś taki chłodny i stabilny. A co do śmierci babci... Miałeś z nią intensywny kontakt? Widywaliście się przynajmniej raz w tygodniu? Jeśli nie to nie dziwie się, że jako młody człowiek się zbytnio nie przejąłeś. Dzieci mają w zwyczaju wypierać z umysłu myśli o śmierci, tak jakby była odwracalna. Często nie dopuszczają myśli, że też kiedyś umrą. To taki mechanizm obronny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkaliśmy razem z babcią odkąd miałem 2 lata.

Hmm osobowość narcystyczna raczej mi tu nie pasuje nigdy siebie ani nikogo innego nie przeceniam raczej chłodno oceniam rzeczywiste fakty.

Przyszły mi dziś do głowy jeszcze dwa inne objawy:

1.Brak poczucia winy - czasem ranię czyjeś uczucia jak chyba każdy, jednak nigdy nie mam wyrzutów sumienia.

2.Zupełny brak zainteresowania innymi ludźmi do znajomych czy rodziny odzywam się tylko wtedy gdy są mi do czegoś przydatni

(wiem jak to brzmi ale nie chodzi o to że kogoś wykorzystuję tylko jeśli okoliczności mnie nie zmuszają to nie szukam żadnego kontaktu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lhotse, myślę, że nie masz żadnych zaburzeń osobowości ani poważnej choroby psychicznej

Poważnej choroby psychicznej to na pewno nie, ale co do zaburzeń osobowości to nie byłabym taka pewna....no można przyjąć, że kolega ma taki bezuczuciowy charakter, ale czy nie jest to jednak dziwne?

Poza tym zwracam uwagę, że On się z tym nie czuje dobrze, inaczej by tu nie pisał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalekiej przyszłości nie jestem w stanie zaplanować, ani nawet sobie wyobrazić.

Przecież nikt nie jest w stanie zaplanować dalekiej przysżłości. To nonsens. Co innego wyobrazić - ja jak jeszcze miałam uczucia, to super umiałam sobie wyobrazić przyszłość, nawet najdalszą.

Cele, marzenia mam i myślę że te najważniejsze realizuje.

 

Może nie jest Tobie nic szczególnego...może taki po prostu jesteś. Pytanie czy taki byłeś od urodzenia?

Martwi mnie trochę poczucie pustki...już sama nie wiem czy Ci doradzać kontakt z psychologiem czy nie. Jeśli ogólnie czujesz się w miarę szczęśliwy, to może lepiej nie grzebać w psychice, bo wiem niestety z własnego doświadczenia, że psycholodzy i terapeuci potrafią też zaszkodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marzenia spróbować wspinaczki w Himalajach.

Wydaje mi się że za trzy lata nic się w codziennym życiu nie zmieni.

Czy jestem szczęśliwy? odczuwam zazwyczaj szczęście chwili jeśli coś się uda albo zdarzy miła niespodzianka to jestem szczęśliwy ale na co dzień po prostu się nie czuję.

 

-- 05 cze 2011, 22:16 --

 

Post pod postem trochę nie elegancko ale mam nadzieje że mi wybaczycie.

Zaczyna mnie to wszystko strasznie męczyć oraz denerwować, gdy moja żona albo znajomi mówią o swoich uczuciach czuję się wtedy jak wśród kosmitów. Zupełnie nie potrafię się z kimś dogadać gdy w grę wchodzą emocje, jeśli ktoś na mnie krzyczy albo płacze podczas rozmowy to całkowicie się wyłączam nie wiem jak się zachować nie rozumiem tych reakcji zachowuje się jak idiota, czasem gdy moją żonę coś zasmuci i płacze zaczynam się bez powodu śmiać, staram się powstrzymać z całych sił ale głupawy uśmiech pozostaje. Nie wiem czy to wynika z tego że sam się nie smucę i nie denerwuje. Czasem strasznie chciałbym uciec od ludzi aby nie musieć niczego udawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×