Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Jest taka dziewczyna... Wredna, niezbyt ładna i w dodatku typowa z niej tępa idiotka. Często chodzi na imprezy na których chleje, a potem odwala i chce się bić z innymi (np kiedyś ze mną). No i nie potrafię zrozumieć tego, że była przez kilka lat w związku z takim świetnym chłopakiem, miły, przystojny, inteligentny. Niedawno zerwali, no ale znowu widzę, że ma nowego. Tego już nie znam, ale też jest mega przystojny. Stąd moje pytanie. Faceci... poważnie interesują was tylko takie dziewczyny?... Ten świat jest tak niesamowicie niesprawiedliwy, że brak mi słów. Ja już nie mam sił mieć jakiejkolwiek nadziei, że kiedykolwiek ktokolwiek się mną zainteresuje. Zdechnę w samotności... :( W dodatku za niedługo stracę pracę, znowu będę się stresować szukaniem nowej, rozmowami kwalifikacyjnymi, początkami w nowej pracy... o ile mnie gdzieś przyjmą. A jak nie to nie będę mieć za co dojeżdżać na studia. Zresztą sesje też zawale. Zabijcie mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, nie ma co się interesować życiem innych ludzi, można zdrowie stracić :D zazdrość nie jest niczym dobrym. Sama nie pojmuję wielu rzeczy, wielu ludzi, czemu mają lepiej, bla bla bla. Może wcale nie mają lepiej, a ja wiem że tracę energie na głupoty, zamiast wziąć się za coś pożytecznego. Czasem porównuje swoje życie do innych. Widzę pełno niesprawiedliwości, ale co ja mogę zrobić? Robić swoje, nie patrzyć na pozostałych.

Może tamta laska nie jest taka glupia jak ci sie wydaje. A może skoro jest to oni też są głupi? Albo jest łatwa? Wygadana? Ja też znam laskę, co urodą nie grzeszy, działa mi na nerwy, nie lubie jej, nigdy jako męzczyzna bym na nią nie "spojrzał". Ale wiem że ma dobre cechy, które sprawiają za co cenią ją inni. Z każdym tak jest. Każdy kogoś lubi bardziej/ mniej, tak samo nie ma osoby, którą by lubił dosłownie każdy kto ją zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silvo, nieprawda,nie zawsze.Im dłużej jestem sama czyt.nie w związku,czyli już jakieś 3 lata,tym nazwijmy to "dziwniejsza jestem".Nikogo nie chce do siebie dopuścić,jak ktoś sie chce do mnie zbliżyć to najpierw mu na to pozwalam,a gdzies tak w połowie rodzą sie negatywne odczucia,odechciewa mi się jestem wredna chamska i złośliwa.Chcem ale nie umiem,to tak w skrócie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj nie gadam o innych i mnie oni nie interesują, no ale jak zobaczyłam jej zdjęcie na facebooku z nowym chłopaczkiem to mi się cierpliwość skończyła. Znam dość dobrze tą dziewczynę i jej byłego chłopaka. 2 całkiem inne osoby. Nie wiem jakie pozytywne cechy może ona posiadać. Jest wygadana owszem, ale ja też do milczków nie należę. Ehhh nieważne. Owszem, robię swoje i nie patrzę na innych. W tygodniu chodzę do pracy, po południami się uczę, weekendy spędzam na uczelni. Ale przychodzi taki moment jak teraz kiedy zastanawiam się po cholerę to wszystko, po co ja się uczę, zdobywam wykształcenie, doświadczenie w pracy skoro i tak życie spędzę sama? Zwiedzę trochę świata za te ileś tam lat i mogę się spokojnie zabić żeby nie zgnić ze samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, Ciesz się, że się kształcisz, czy pracujesz. Jesteś młoda i póki co nie powinnaś twierdzić że będziesz całe życie sama. To, że ona ma kolejnego-trudno. Nie sądze by czyniło to jej życie lepszym. Lepiej czekaj na kogoś odpowiedzialnego i mądrego, bo pierwszego lepszego można tak naprawdę wyrwać od tak. Pójść do klubu, zakręcić tyłkiem. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey, a tak czysto hipotetycznie... Wiesz, że szybko się przywiązujesz. A może mogłabyś spróbować nie poświęcać się od razu w całości tej znajomości? I jak czujesz, że coś idzie za szybko, to pierwsza ją przerywać? Wiem, że bardzo łatwo się mówi, ale może jednak warto spróbować?

 

bedzielepiej, trzymaj się, pisz tutaj, zaglądaj na forum, a na pewno poradzisz sobie. Tutaj sami swoi :)

 

Indifference1, dla samej siebie, robisz to dla samej siebie, dla nikogo innego. Wiesz, o gustach się nie dyskutuje, najwidoczniej ci faceci mają taki, a nie inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajna historia : spotykam się od 3 miesięcy z facetem .... 'hura w końcu najnormalniejszy z normalnych, żaden artysta, zdrowy, ogarnięty"

nic bardziej mylnego .... sie okazało, esci itp itd

a ja od 3 miesiecy sfrustrowana, samotna i czekam na to aż zaczne w końcu coś znaczyć i zajmować jakieś miejsce w jego życiu bardziej istotne

dziś pierwsze spotkanie po prawie 3 tygodniach

ja potrzebuje GO w takich chwilach, on wtedy potrzebuje byc sam

 

:((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaprzyjaźnij się z kimś. Przywiąż się. A potem z dnia na dzień po kilku latach usłysz, że ktoś nie ma ochoty na dalszą znajomość "bo tak, nie musisz znać powodu, odp... się ode mnie". :evil:

Takie coś,chyba nawet bez usłyszenia powodu...najbardziej boli.

Właśnie brak powodu,ot tak,bez słowa wyjaśnienia kop w dupę...ni po co,dlaczego,jak,nawet człowiek nie wie co źle zrobił,chaos w głowie,ból,zdrada zaufania :<

trzymaj się,paskudna rzecz.

Jest taka dziewczyna... Wredna, niezbyt ładna i w dodatku typowa z niej tępa idiotka. Często chodzi na imprezy na których chleje, a potem odwala i chce się bić z innymi (np kiedyś ze mną). No i nie potrafię zrozumieć tego, że była przez kilka lat w związku z takim świetnym chłopakiem, miły, przystojny, inteligentny. Niedawno zerwali, no ale znowu widzę, że ma nowego. Tego już nie znam, ale też jest mega przystojny. Stąd moje pytanie.

W 100% ją znasz? Może jak mówi izaa, ma inne cechy,których nie widać w towarzystwie,może po prostu ma szczęście/wysoką pewność siebie,czy chooj wie co,że chłopów ciągnie do niej.

Może jak mówisz - właśnie ta gadka.

Ten świat jest tak niesamowicie niesprawiedliwy, że brak mi słów. Ja już nie mam sił mieć jakiejkolwiek nadziei, że kiedykolwiek ktokolwiek się mną zainteresuje. Zdechnę w samotności...

Z tego co pamiętam twoje foty,jeśli ci chodzi o wizualność - nie wierzę że nie masz zainteresowania czy powodzenia.

Może problem w charakterze,poczuciu wartości?

Pasje? Co lubisz robić? Może w takowych miejscach warto poszukiwać towarzycha.

Kolejna kwestia,twoje wymagania względem płci przeciwnej,"niedostępność" i milion innych czynników.

Priorytety w wyborze i czy w ogóle chcesz być w związku,czy też wystarczyłoby paru przyjaciół?

Akurat w przypadku kobit,jeśli wejdą ciut później w relacje,to większości chłopów to nie przeszkadza "późno" tu mam na myśli powiedzmy 25-27? Więc chyba nie ma się co śpieszyć,rozwijaj się dalej,chłop się znajdzie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam twoje foty,jeśli ci chodzi o wizualność - nie wierzę że nie masz zainteresowania czy powodzenia.

Może problem w charakterze,poczuciu wartości?

Pasje? Co lubisz robić? Może w takowych miejscach warto poszukiwać towarzycha.

Kolejna kwestia,twoje wymagania względem płci przeciwnej,"niedostępność" i milion innych czynników.

Priorytety w wyborze i czy w ogóle chcesz być w związku,czy też wystarczyłoby paru przyjaciół?

Akurat w przypadku kobit,jeśli wejdą ciut później w relacje,to większości chłopów to nie przeszkadza "późno" tu mam na myśli powiedzmy 25-27? Więc chyba nie ma się co śpieszyć,rozwijaj się dalej,chłop się znajdzie .

 

Okres od mniej więcej lutego do niedawna był (za wyjątkiem dzieciństwa) chyba najlepszym w moim życiu. W styczniu odbiłam się od dna i z dnia na dzień czułam się lepiej. Na tyle dobrze, że dałam się ponieść marzeniom, dużo się uczyłam do matury-miałam na to i siły i w ogóle ochotę. Nie przeszkadzał mi brak drugiej osoby obok, byłam w tak świetnej formie, że nawet o tym nie myślałam. Zainteresowałam się nowymi rzeczami, zaczęłam słuchać innej muzyki. Jestem dużo milsza, weselsza, otwarta, rozmawiam z ludźmi. Ciężko mi ocenić swój charakter bo on najwidoczniej się zmienia wraz z humorem :mrgreen: Jeśli chodzi o wymagania względem mężczyzn, nie zainteresował się mną nikt. Moje jedyne kontakty z płcią przeciwną to mój kumpel od wielu lat, z którym teraz też studiuje no i ewentualnie zdarzało się, że ktoś na jakieś imprezie mnie pocałował, ale na tym się kończyło i później nawet kontaktu żadnego nie było z tym człowiekiem. Wracając na chwilę do wcześniejszego, obecnie mi gorzej przez cholerną porę roku :/ Także jeszcze trochę poznosicie moje marudzenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaprzyjaźnij się z kimś. Przywiąż się. A potem z dnia na dzień po kilku latach usłysz, że ktoś nie ma ochoty na dalszą znajomość "bo tak, nie musisz znać powodu, odp... się ode mnie". :evil:

Zrobiłam to dzisiaj mojemu "przyjacielowi". Nie wiem, dlaczego zaczęłam go nienawidzić. W sumie chyba zawsze mnie odrzucał, tylko że pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć, bo chciał mi pomóc, gdy byłam w dołku. To był mój błąd. Nie zrobiłam tego świadomie - liczyłam, że może go jednak polubię, że może tylko wydaje mi się "odrażający" (kurcze ciężko to wyjaśnić, sama tego nie rozumiem). Teraz cóż, pozostało powiedzieć mu, żeby do mnie przestał pisać, a mi - wyspowiadać się na forum i czekać na publiczny lincz:( Dwa, że po prostu zaczęłam potrzebować być sama i żeby on przestał do mnie wypisywać i wiecznie prosić o jakieś wyjaśnienia i mi się narzucać :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kardamon, ja próbuję się tak nie przywiązywać od razu.

Tylko mechanizmy u mnie działają nie tak jakbym chciała. Jestem wiernym słuchaczem, więc prędzej czy później słyszę o problemach drugiej osoby. Wtedy rozmyślam, martwię się, wykazuję troskę. Chwilę potem włącza się lampka w głowie typu 'hej, może druga strona też choć trochę się martwi?' i tak dalej i tak dalej...

Mogłabym pisać o tym eseje, ale nie chcę zanudzać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłam to dzisiaj mojemu "przyjacielowi". Nie wiem, dlaczego zaczęłam go nienawidzić. W sumie chyba zawsze mnie odrzucał, tylko że pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć, bo chciał mi pomóc, gdy byłam w dołku. To był mój błąd. Nie zrobiłam tego świadomie - liczyłam, że może go jednak polubię, że może tylko wydaje mi się "odrażający" (kurcze ciężko to wyjaśnić, sama tego nie rozumiem). Teraz cóż, pozostało powiedzieć mu, żeby do mnie przestał pisać, a mi - wyspowiadać się na forum i czekać na publiczny lincz:( Dwa, że po prostu zaczęłam potrzebować być sama i żeby on przestał do mnie wypisywać i wiecznie prosić o jakieś wyjaśnienia i mi się narzucać :/

Linczu nie bydzie,ale warto by chyba było wyjaśnić co i jak,dlaczego.

Okres od mniej więcej lutego do niedawna był (za wyjątkiem dzieciństwa) chyba najlepszym w moim życiu. W styczniu odbiłam się od dna i z dnia na dzień czułam się lepiej. Na tyle dobrze, że dałam się ponieść marzeniom, dużo się uczyłam do matury-miałam na to i siły i w ogóle ochotę. Nie przeszkadzał mi brak drugiej osoby obok, byłam w tak świetnej formie, że nawet o tym nie myślałam. Zainteresowałam się nowymi rzeczami, zaczęłam słuchać innej muzyki. Jestem dużo milsza, weselsza, otwarta, rozmawiam z ludźmi. Ciężko mi ocenić swój charakter bo on najwidoczniej się zmienia wraz z humorem :mrgreen:
Wiadomo że nastrój wpływa na charakter,pewne cechy jednak,czy nawyki są niezmienne. Ale owszem każdy ma lepsze jak i gorsze momenty.

eśli chodzi o wymagania względem mężczyzn, nie zainteresował się mną nikt. Moje jedyne kontakty z płcią przeciwną to mój kumpel od wielu lat, z którym teraz też studiuje no i ewentualnie zdarzało się, że ktoś na jakieś imprezie mnie pocałował, ale na tym się kończyło i później nawet kontaktu żadnego nie było z tym człowiekiem.

Imprezy,%,młodość,więc wiele osób traktuje to raczej niezobowiązująco jakoś szczególnie,loteria tak naprawdę.

Choć to tak naprawdę jeden z prostszych/skuteczniejszych sposobów by kogoś poznać...pozostaje próbować dalej,nic innego do łba mi nie przyłazi

 

Wracając na chwilę do wcześniejszego, obecnie mi gorzej przez cholerną porę roku :/ Także jeszcze trochę poznosicie moje marudzenie

Myślę że nikomu na foro to problemów nie sprawia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność. Nie będę się powtarzał. Tak dla mnie działa to forum, wykorzystać wszystkie możliwe podejścia do narzekania, aż się skończą pomysły.

 

Czuję się samotny. Z pozoru inni ludzie nie wyginęli. Jednak kwestia tego jakie są to relacje. Zazwyczaj oparte na wzajemnej korzyści. Jeśli nie mam nic do zaoferowania to relacja się osłabia/ przestaje istnieć. A ja bym chciał czegoś bardziej bezinteresownego. No ale to nie ten sposób myślenia. Myślę, że taki liberalizm się sprawdza. Każdy dba o siebie, ludzie współpracują i wszystko gra.

 

Żeby przełamać samotność żaden człowiek nie pomoże. Jestem samotny sam z siebie. A ludzie to takie chodzące stworzenia, w przeciwieństwie do komputera posiadające tzw. wolną wolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłam to dzisiaj mojemu "przyjacielowi". Nie wiem, dlaczego zaczęłam go nienawidzić. W sumie chyba zawsze mnie odrzucał, tylko że pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć, bo chciał mi pomóc, gdy byłam w dołku. To był mój błąd. Nie zrobiłam tego świadomie - liczyłam, że może go jednak polubię, że może tylko wydaje mi się "odrażający" (kurcze ciężko to wyjaśnić, sama tego nie rozumiem). Teraz cóż, pozostało powiedzieć mu, żeby do mnie przestał pisać, a mi - wyspowiadać się na forum i czekać na publiczny lincz:( Dwa, że po prostu zaczęłam potrzebować być sama i żeby on przestał do mnie wypisywać i wiecznie prosić o jakieś wyjaśnienia i mi się narzucać :/

Linczu nie bydzie,ale warto by chyba było wyjaśnić co i jak,dlaczego.

 

Tylko skąd mam wiedzieć, o co mi chodzi, skoro to irracjonalna, fizyczna reakcja, "płynąca z samych trzewi", kompletnie pozarozumowa i poza moją kontrolą. Ot nagle zaczęłam reagować na człowieka typowo nerwicowo - ścisk w żołądku, panika w sercu, a w głowie jedno wielkie: "UCIEKAJ!". Ciut liczyłam, że ludzie stąd może rozumieją, o co chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, tylko że to jest u mnie straszne - taka cykliczność w zachowaniu - mam czas, że ludzi po prostu niesamowicie potrzebuję, szukam przyjaciół, wciąż się chcę spotykać, czasem się z tego jak widać robi jakaś głęboka znajomość, a potem NAGLE przesyt, obrzydzenie - zamykam się w domu, zrywam relację (potrafię być wtedy taka bezwzględna, przeraża mnie to), spędzam czas sama lub z rodziną... Czubek ze mnie, ewidentnie :( Może to jest to, o czym mówiłaś, strach przed głębokimi relacjami? Ech, chyba coś w tym jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko skąd mam wiedzieć, o co mi chodzi, skoro to irracjonalna, fizyczna reakcja, "płynąca z samych trzewi", kompletnie pozarozumowa i poza moją kontrolą. Ot nagle zaczęłam reagować na człowieka typowo nerwicowo - ścisk w żołądku, panika w sercu, a w głowie jedno wielkie: "UCIEKAJ!". Ciut liczyłam, że ludzie stąd może rozumieją, o co chodzi?

Czyli typowe "świrowo",czy raczej lęki,objawy choroby..cóż dla mnie i wielu innych świrów coś takiego jest już jasne i nie dziwne ; ).

Aczkolwiek dla nie-świra może być trudne do zrozumienia ;<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taka cykliczność w zachowaniu - mam czas, że ludzi po prostu niesamowicie potrzebuję, szukam przyjaciół, wciąż się chcę spotykać, czasem się z tego jak widać robi jakaś głęboka znajomość, a potem NAGLE przesyt, obrzydzenie - zamykam się w domu, zrywam relację (potrafię być wtedy taka bezwzględna, przeraża mnie to)

 

mam dokładnie tak samo i też mnie to przeraża, bo nie wiem, z czego wynika. choć podejrzewam, że największe 'obrzydzenie' i wstręt połączone z chęcią ucieczki odczuwam względem osób, z którymi się zaprzyjaźniłam, a one zaczynają chcieć więcej i więcej i zacieśniają kontakt coraz bardziej. wtedy dostaję do głowy i nie przebieram w słowach, nieraz kazałam w amoku komuś 'wyp*erdalać', bo moje nerwy były już w strzępach na myśl, że ktoś mi burzy 'bezpieczną' niewymagająca zaangażowania samotność. a najlepsze jest to, że po jakimś czasie zdaję sobie na powrót sprawę, że te osoby są całkowicie okej i te moje reakcje były jakieś z dupy :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko skąd mam wiedzieć, o co mi chodzi, skoro to irracjonalna, fizyczna reakcja, "płynąca z samych trzewi", kompletnie pozarozumowa i poza moją kontrolą. Ot nagle zaczęłam reagować na człowieka typowo nerwicowo - ścisk w żołądku, panika w sercu, a w głowie jedno wielkie: "UCIEKAJ!". Ciut liczyłam, że ludzie stąd może rozumieją, o co chodzi?

Czyli typowe "świrowo",czy raczej lęki,objawy choroby..cóż dla mnie i wielu innych świrów coś takiego jest już jasne i nie dziwne ; ).

Aczkolwiek dla nie-świra może być trudne do zrozumienia ;<

Ja mam troche inne zdanie na ten temat to nie sama choroba ale strach przed nią. Znam wiele osób(jestem także jedną z nich) które boją się angażować nawet w znajomości bo boją się dezakceptacji lub czegoś wyżej. Może to mieć także podłoże tego co było w przeszłości jak ktoś dozna bólu np fizycznego bo załóżmy tak się wypieprzy na rolkach,koniu czy czymś w tym rodzaju może już bać się wsiąść na konia lub dalej uczyć jeździć na rolkach bo zawsze wie jak to cholernie boli i z tym właśnie mu to się będzie kojarzyło tak samo z ludźmi jak coś się spieprzy i zaboli jak siekiera w plecach to zawsze będzie miał opór przed tym a różnica w tym taka że niektórzy potrafią się podnieść a inni nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×