Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli nie masz nic porządniejszego na uspokojenie (typu Afobam), to spróbuj z tymi lekami ziołowymi, albo zaparz sobie melisę (jeśli masz), podwójną, albo potrójna dawkę. I jeśli zaczynasz bać się o siebie to skontaktuj się z lekarzem, psychoterapeutą (jeśli takich posiadasz). Jeśli nie uda Ci się uspokoić to idź na pogotowie i powiedz, że masz myśli i skłonności samobójcze, jest Ci źle. Powinni Ci tam pomóc.

 

Wziąłem te zioła i jakoś przeżyłem te nic. Jestem trochę w szoku bo wcześniejsze ataki tak nie wyglądały, pojawiał się strach ,Lęk ale towarzyszyły mu głównie objawy somatyczne typu kolatanie serca , strach ze umieram, suchisc w ustach pocenie sie . Jeszcze nigdy nie miałem tak jak wczoraj -gliwa zrobiła się tak ciężka że myślałem że rozsadze ja zaraz , myśli tak skumulowane że nie można ich uspokoic, nigdy nie miałem takich myśli a wtedy chciałem żeby się to skończyło i czułem że ledwo nad tym panuje. Czy to normalne? Miał ktoś tak?

Miałam tak. Teraz już rzadziej, bo od roku jestem na lekach, ale kiedy jeszcze przytrafia mi się taki atak, to wraz z nim mam myśli samobójcze, jestem po jednej próbie. Ale problemy z sercem (typu ból, kołatanie, nierówna praca serca, drętwienie lewej strony ciała) mam często, nieraz codziennie. Wystarczy lekki stres, albo (tak jak dziś) niższe ciśnienie atmosferyczne i czuję się słabo a w klatce czuję okropny ucisk :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie też jestem zależny od ciśnienia bo dzisiaj czuje się niezbyt fajnie. Dokładnie też miałem takie myśli i przrrazilo mnie to . Pytanie czy dalej trzymać się na lekach doraźnych - hydroksyzyna -mam też colarnxen ale boję się to uzyc.

Czy zdecydować się znowu na wypróbowanie antydepresantow na dłuższą mete. Jak narazie zapisałem się do psychoterapeuty, ale wizyta dopiero 23.06 mam nadzieję że takie ataki mi się nie powtórzą do tego czasu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dzień ma się mu końcowi, dosyć intensywny dzień, a ja? Leżę i boję się zasnąć. Dlaczego? Bo za każdym razem, jak w zegarku gdy zamykam oczy i próbuje odpłynąćpojawia się coraz większy lęk, serce zaczyna szybciej nic, głowa boleć a w uszach zaczyna szumic.

To jest nienormalne , W dzień jest wdzystko ok . Zbliiza się noc i się zaczyna. A im bardziej zmęczony jestem tym jest gorzej. To normalne przy nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio w trakcie ataków takie "wędrujące po oczach plamy" i do tego paniczny lęk, uczucie, że zaraz umrę albo zemdleję. Do tego od dwóch dni mam podczas ataków tak, że się czuje jakbym był po dwugodzinnym treningu albo na kacu (pewnie od gorąca na zewnątrz).

Poza atakami to mam stały lęk wolnopłynący i myśli nerwicowe(90% myśli w głowie to takie, że zaraz umrę itp.). Już się do tego przyzwyczaiłem i jadę jakoś bez leków i terapii, ale ostatnio znowu się mocno nasila. Podczas ataków jestem bezradny, tylko czekam aż przejdą, albo aż zemdleję/umrę (co na szczęście nigdy mi się nie zdarzyło) . Czasem jak mam silny atak to jestem na granicy depersonalizacji i derealizacji (choć to drugie to chyba mam tak naprawdę cały czas podczas lęku wolnopłynącego), ale w tym epizodzie jeszcze nie doszedłem do tego "granicznego" momentu.

Aktualny epizod nerwicy trwa u mnie z różnym nasileniem 3-ci rok, a mam 23 lata.

Wcześniej miałem w sumie 3 takie takie epizody (w liceum - bardzo mocny, w gimnazjum 1-2 klasa-niezbyt nasilony, i w podstawówka 2-6-kilka krótkich okresów "dziwnego" samopoczucia i ataki paniki z tym, że w 4. i 5. klasie najbardziej)

Codziennie rano pierwsza myśl jaka się pojawia to to, że mam tą chorobę. Były takie okresy, że w ogóle o tym nie myślałem, a każdy "dziwny objaw" jeśli w ogóle występował, szybko przechodził i potrafiłem go sobie wytłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna noc . Tym razem przeszedłem samego siebie. Na noc biorę krople z oregano -kyracja odtruwajaca na prośbę żony. Z buteleczki krople.nie chciały lecieć w końcu udało mi się zaaplikowac krople ale wyszli 1 lub dwie więcej i uwaga -tak się tym zestresowalem i przestraszylem że dostałem mega ataku-musialem się wspomóc hydroksyzyna. Masakra jakie głupoty wystarcza żeby to co siedzi pod skórą wyszli odrazu na zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, ja zmagam się z nerwica lekowa od 6 miesięcy a o niej dowiedziałem się dopiero w połowie czerwca jak wylądowałem u lekarza psychiatry, który stwierdził ze to zaburzenia lekowe. Wszystko zaczęło się końcem listopada 2016r kiedy siedząc przy komputerze i czytając wiadomości poczułem jakby napływ adrenaliny, jakby miało coś się stać. Przestraszyłem się ze coś jest nie tak i zerwałem się z krzesła i co za tym idzie serce waliło szybko. Uspokoiłem się i jakoś zapomniałem o całej sytuacji ale pojawił się dziwny ucisk jakby miedzy zebrami pod lewa pacha. Nie był on dokuczliwy, nie bolał ale był i samo to dawało mi do myślenia . trochę czasu minęło no i w styczniu 2017 gdzieś tak w połowie , miałem solidne zawroty w głowie, szybkie bicie serca. Pierwsza myśl ze coś z sercem, kupiłem magnez z B6 i piłem spora ilość wody mineralnej, zredukowałem kawę do jednej na dzień. Mimo tego zwykle popołudniu pojawiały się podobne akcje. Zdecydowałem się iść prywatnie do kardiologa gdzie na wejściu sprawdził mi puls który był w okolicach 120. Kardiolog zrobił mi echo serca i ekg na którym wyszło wszystko dobrze. Zlecił mi badanie krwi (18 współczynników) , moczu i tarczycy gdyż ja podejrzewał ze być może to od niej. Przepisał również magnez, potas i concor (betabloker). badania zrobiłem na drugi dzień, które wyszły idealnie, wszystko w normie. leki ktore przepisal mi kardiolog mialem brac przez 3 miesiace, no i po concor serce pracowalo spokojnie i względny spokój był ale do czasu do 24 lutego kiedy idąc z firmy do sklepu znów dopadły mnie zawroty głowy. Źle się poczułem i wróciłem do pracy, siedząc przy biurku kręciło mi się dalej w głowie i nagle poczułem jak moje dłonie i łydki jakby powoli zaczynały drętwieć i te drętwienie jakby się nasilało . Oczywiście wystraszyłem się nie na żarty, zadzwoniłem po kumpla by do mnie przyszedł i zadzwonił po pogotowie bo chyba mam zawal. Po chwili kolega był już kolo mnie jak i inni pracownicy, a ja kontrolowałem oddech - serce zasuwało. Pogotowie przyjechało po 10 min, sprawdzili mi ciśnienie - 120/80 a puls 120. Lekarz stwierdził ze może to być nerwica. Zabrałem się z nimi na SOR by mnie przebadali. Na SOR pobrali mi krew do badania, zmierzyli ciśnienie , kolejne ekg, dali mi relanium, hydroksyzynę i magnez w kroplówce. Na wyniki musiałem czekać kolo 5 godzin, badania wyszły wyszła dobrze, elektrolity w normie. Przy wypisie ze SOR lekarz powiedział to samo co lekarz z pogotowia ze wygląda to na nerwice. Po tej całej akcji napisałem do kardiologa obszernego meila z cala ta sytuacja jaka miała miejsce i wskazał by mieć przy sobie hydroksyzynę. 3 maja wziąłem ostatni raz Concor i od tego dnia do dziś jestem bez tego leku. W maju powiały się kolejne problemy ale z łydkami, przechodząc około 300 metrów robiły się jakby napięte i zaraz kręciło mi się w głowie i strasznie bylem wtedy wyczulony na dźwięk. Jak auto zatrąbiło to ja lekowo reagowałem :/ . Po 2 tyg napisałem o tym do mojego kardiologa , który zalecił zrobić badanie Holterowskie. Akurat się złożyło ze Holtera miałem założonego wtedy kiedy wynosiłem lodówkę na 3 piętro i jeszcze robiłem remont mały w kuchni. Po tygodniu od zdania Holtera zadzwonił do mnie kardiolog ze nie za dobrze Holter wyszedł bo mój puls nadal jest za wysoki i strasznie skacze a powinno być jak sinusoida. Zlecił badanie na boreliozę metoda westen bolt IgG i IgM (200 zł) i na nim wyszło ze mój organizm w przeszłości prawdopodobnie miał do czynienia z krętkami boreliozy (IgG) ale na dzień dzisiejszy jej nie mam. Bylem z tymi wynikami u lekarza co zajmuje się borelioza i powiedział ze z opisu tego co wy teraz czytacie nic nie pasuje do boreliozy prócz tego dziwnego dyskomfortu pod lewa pacha (miedzy zebrami), zlecił kolejne badanie ELISA IgG . Miedzy czasie miałem jeszcze badanie wysiłkowe by wykluczyć niedokrwienie serca czy tez choroby wieńcowej, nie wiedziałem ze takie badanie może aż tak bardzo zmęczyć. Mój wynik mieścił się na 9 kartkach formatu A4 z którego wiele nie wiedziałem, jeden z wyników jakie zauważyłem to 15.3 METS. Kardiolog widział wyniki tego badania i powiedział ze są bardzo dobre, ja oczywiście zgłupiałem bo nadal nie wiedziałem co mi jest :/ . Lekarz od boreliozy zasugerował wizytę u psychologa lub psychiatry i tak zrobiłem kolejnego dnia, gdzie pani psychiatra stwierdziła zaburzania lekowe i przepisała 3x dziennie hydroksyzynę i sortagen 1/2 tab. przez pierwszy tydzień a potem cala tabletkę dziennie. Od czwartku biorę cala tabletkę sortagen i odczuwam że puls mi się uspokoił dość znacząco (60 - 65 w spoczynku) jak dotąd miałem, jest to możliwe żeby tak szybko lek mógł zadziałać? ponoć zaczyna działać po 2-3 tyg. Dodam ze miałem dziwne uczucie gorąca którego jakby od żołądka zaczęło powoli promieniować na cale ciało i nasilać się jakby ciepłem i zaraz po tym przeszło, jakby mnie ktoś oblał gorącą wodą.

 

przepraszam za ten chaos w zdaniach :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Pierwszy raz udzielam sie na forum. Znalazlam je dzisiaj pod wplywem nerwow, bo nie moge sobie juz ze soba poradzic.

Wiem, ze watek jest glownie o atakach, ale nie moglam znalezc bardziej ogolnikowego, aby podpiac wszystko co musze z siebie wyrzucic.

Od dziecka mam nerwice lekowa. Wtedy nie mialam pojecia o istnieniu tego rodzaju rzeczy, ale z wiekiem zaczelo sie to wyostrzac. Do lekow w stresie , czerwonej twarzy i uderzen goraca w zlosci doszly inne przykre dolegliwosci.

Wyjechalam z kraju zaraz po studiach aby odciac sie od stresu jaki zwiazany byl z domem i nie myslec o tym jakim odmiencem jestem. Niestety po czasie zaczely spotykac mnie rozne przykre sytuacje, rozstanie, zmiana srodowiska, miejsca, (dosc koczowniczy ze tak powiem styl zycia). Nie moglam znalezc sobie miejsca i przy nawet malym stresie zaczely pojawiac sie skoki cisnienia doprowadzajace czasami do zaslabniec, problemow z oddychaniem, kaszlu, atakow histerii itp.

Cala przeszlosci, sytuacje i leki przeobrazily sie w chec zapanowania i przejecia kontroli nad wszystkim co sie w okol mnie dzieje aby zapobiegac wszystkiemu (wszystkim okolicznoscia ktore moga mnie skrzywdzic lub doprowadzic do leku czy tych przykrych odczuc)

Sypie mi sie przez to zwiazek, zycie towarzyskie i musze wkladac bardzo duzo wysilku w zycie zawodowe, aby i tego nie zawalic.

Nie lubie ludzi, nie czuje sie komfortowo w tlumie , a moj zawod wiaze sie z masa klientow, bezposrednim z nimi kontaktem, zagadywaniem... zmuszam sie, zeby zapanowac nad ta paranoja.

Widze wszystkich jako lepszych, madrzejszych, pewniejszych siebie, szczesliwszych.

Co do zwiazku...mam wyrzuty sama do siebie, bo caly czas pojawia sie zazdrosc, brak zaufania, brak pewnosci siebie, wprowadzania partnera w depresje. WIele razy myslalam o rozstaniu tylko po to zeby temy biednemu czlowiekowi dac spokoj, bo widze ze ciezko jest ze mna zyc.

Probuje tyle lat i nie potrafie sie z tym uporac. Probowalam olewac drazniace mnie sytuacje i usmiechac sie na sile ludzac sie ze usmiech ten po czasie przerodzi sie w faktyczne szczescie....ymmmm nie , jednak nie.

Probowalam byc chamem i mowic ludziom w prost co mi w nich nie pasuje ..niestety wpadam z deszczu pod rynne i efekt byl odwrotny w zwiazku z czym wpadalam w jeszcze wieksza furie.

Bylam mila, wmawialam sobie ze to ja jestem lepsza (na sile, bo wcale tak nie myslalam) - skutek ten sam

Siegalam bo ksiazki "sekret", "Sila podswiadomosci".... NIC, NIC , NIC

Czy jest jakis magiczny sposob zeby nie bac sie wszystkiego, zapanowac nad tym cholerstwem i zyc spokojnie i szczesliwie?

P.S. Przepraszam za brak polskich znakow, ale moj laptop ich niestety nie zawiera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to jest pytanie roku! Też chciałbym znaleźć taki sposób! Żeby w moim przypadku wszystko wróciło do normy, było jak w grudniu gdzie byłem normalny a nie jak teraz gdzie jak mam intensywny dzień to wiem że albo wieczorem dostanę ataku lęku albo głowa będzie mnie tak bolała że będę miał myśli żeby przestać się z tym cholerstwem silowac i zejść z tego świata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze by bylo jakos na to zaradzic. Jestem genialnym przykladem na to jak w pare dni od napisania mojego posta siedze i nie moge sobie ze soba poradzic bo wszystko mi sie sypie, a to jeszcze wzmaga to cholerstwo. Wlasnie doprowadzilam osobe na ktorej mi najbardziej zalezy do momentu krytycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mialam problemy z bolem glowy swoja droga. Teraz po prostu przeradza sie to w nieopanowane nerwy albo placz zaczynam sie dusic i kaszle jak 90letni palacz (kaszel przypominajacy dlawienie, krztuszenie) osoba obserwujaca to doznaje conajmniej szoku a pozniej dziwie sie ze nie pyta jakim sposobem jeszcze zyje. W sumie zawsze robie to w odosobnieniu. Moze to dlatego :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale rozumiem przez co przechodzisz. U mnie nerwica rozpoczela sie wlasnie od serca, pamietam jak mialam pierwszy atak a serce walilo jak oszalale a ja myslalam, ze mam zawal i az zadzwonilam na pogotowanie a karetka jechala do mnie na sygnale bo wszystkie objawy jakie mialam przypominaly do zludzenia atak serca (mialam wowczas 32 lata). W szpitalu zrobili mi badania, wszystkie oczywiscie wyszly idealnie, pozniej wizyty u kardiologa, Hotler, usg, ekg i dalej wszystko idealnie a serce walilo jak szalone.... w koncu kardiolog zasugrowal mi, ze moga to by zaburzenia psychiczne i trafilam na kozetke do psychologa, a nie przypuszczalam, ze cos takiego moze mnie w ogole dopasc. Wydaje mi sie, ze wychowywalam sie w miare normalnym domu, jedynym problemem byl alkoholizm mego taty, ale on juz od dawna nie zyje i nie sadzilam, ze ten jego alkoholizm mogl tak mi zryc psychike. Moje objawy pojawily sie w momencie, kiedy mialam troche wiecej stresow niz normalnie, ale juz nie puscily niestety i od 2 latach walcze z nerwica. W miedzy czasie objawy ewaluowaly i teraz juz z sercem nie mam zadnych problemow-jak reka odjal, ale mecza mnie teraz biegunki na tle nerwowym czyli jeszcze cos gorszego niz to wczesniejsze serce. Na poczatku biegunek tez nie laczylam z nerwica, ale liczne wizyty i badania u gastrologa po raz kolejny pokazaly, ze jestem zdrowa. Teraz juz wiem w jakich sytuacjach jest ryzyko, ze mnie 'zlapie'. Ja osobiscie polecalabym Ci psychoterapie, ale nie jest to nic przyjemnego i niestety ja juz chodze na moja2 lata a swiatelko w tunelu dostrzegam, ale jeszcze bardzo daleko.

Wspolczuje Ci bardzo, ale wierze, ze pokonamy te objawy somatyczne i ze nasze zycie wroci do rownowagi. Glowa do gory:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

caly sek w tym, zeby przestac postrzegac nerwice przez pryzmat objawow i zajac sie tym, co je wywoluje. A zawsze jest jakies podloze - ZAWSZE. Strach przed przezywaniem emocji, kontrolowanie zachowan i obsesyjne skupianie sie na objawach. Wiem, bo od wieelu lat sie z tym borykam. Ale rok temu nastapil przelom. Poszlam na terapie grupowa po czym kontynuowalam indywidualne sesje z najlepsza psycholog swiata (ciesze sie, ze na nia trafilam). Juz od miesiecy w gabinecie nei mowie o objawach tylko obnazam rzeczywiste problemy mojej natury i osobowosci. Przezywam emocje. I brne do przodu. Jesli pojawa sie panika, umiem ja juz na tyle racjonalizowac, ze mija po minucie samoistnie. Wspomagam sie co prawda jeszcze mala dawka asentry, ale to bardziej jako placebo. Po 12 latach czuje, ze zdrowieje. To cudowne uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

caly sek w tym, zeby przestac postrzegac nerwice przez pryzmat objawow i zajac sie tym, co je wywoluje. A zawsze jest jakies podloze - ZAWSZE. Strach przed przezywaniem emocji, kontrolowanie zachowan i obsesyjne skupianie sie na objawach. Wiem, bo od wieelu lat sie z tym borykam. Ale rok temu nastapil przelom. Poszlam na terapie grupowa po czym kontynuowalam indywidualne sesje z najlepsza psycholog swiata (ciesze sie, ze na nia trafilam). Juz od miesiecy w gabinecie nei mowie o objawach tylko obnazam rzeczywiste problemy mojej natury i osobowosci. Przezywam emocje. I brne do przodu. Jesli pojawa sie panika, umiem ja juz na tyle racjonalizowac, ze mija po minucie samoistnie. Wspomagam sie co prawda jeszcze mala dawka asentry, ale to bardziej jako placebo. Po 12 latach czuje, ze zdrowieje. To cudowne uczucie.

Zgadzam się w 1000%. Nerwica nie bierze się znikąd. Bywa, że są to lęki czy uczucia, które na co dzień wypychamy z naszej świadomości, aż w końcu przychodzi Bum!- załamanie, ataki, i wtedy już nie możemy udawać, że wszystko jest ok. Kilka znajomych osób doradzało mi pobyt w szpitalu, ale lekarz powiedział, że w moim przypadku to żadne rozwiązanie. Szpital nie pomoże, jeśli źródło naszych problemów tkwi np.: w toksycznym środowisku.

Ja jestem na lekach od roku, też mam objawy związane z sercem. Czasami jest ok, a czasami walczę o każdy dzień, żeby się nie pociąć, czy nie wziąć garści tabletek i popić alko. Nie jest łatwo, ale praca nad źródłem problemu (a nie tylko objawami) sporo daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas pierwszego ataku też myślałem że mam zawał serca , dostałem wtedy od znajomej ziołowe tabletki i się uspokoiłem. Później już zauważyłem że prawdopodobieństwo wystąpienia ataku wzrasta u mnie min. po wypiciu zbyt dużej ilości kawy i na kacu , ale najgorszy jest brak zajęcia , co prowadzi do tego że już chyba nie potrafię się beztrosko zrelaksować i np. poleżeć na kanapie , zawsze muszę coś robić , ma to swoje plusy i minusy.Gdy w ciągu dnia czuję satysfakcję po tym co zrobiłem , zmęczę się fizycznie , biorę magnez regularnie to żadnych lęków nie mam.Mam ojca alkoholika i nieudacznika , kiedyś też wszystko wskazywało że raczej nic dobrego ze mnie nie będzie , ostatnio właśnie zauważyłem że przez to mam jakiś taki lęk który wzmaga moją nerwowość , że boję się tak skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzadko mi się zdarzają typowe ataki.

Moim stałym stanem jest stan napięcia, czuję, jak bardzo mam napięte wszystkie mięśnie pleców i wokół szyi, co też powoduje u mnie problemy z jedzeniem. Jak już czuję, że je mi się gorzej, koło się nakręca, czyli spinam się jeszcze bardziej - bo wiem, że żaden lekarz mi na to nie pomoże...Kiedy drugi raz z tego wychodziłam, obiecałam sobie, że nigdy więcej do tego nie dopuszczę...No niestety.

W stanie ataku nie jestem w stanie przełknąć nic, jakbym miała spuchnięte gardło, nie mówię o jedzeniu czy piciu, nie mogę nawet przełknąć śliny.

Pamiętam, kiedyś psycholog uczył mnie technik relaksacyjnych - wtedy miałam jeden z większych napadów lęku i do dziś jak słyszę "techniki relaksacyjne", to robi mi się słabo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie do atakow paniki dochodzi w najdziwniejszych momentach, czesc sytuacji juz znam i wiem co moze taki atak spowodowac. Jest niestety wiele sytuacji, najrozniejszych w ktorych mnie lapie "bez powodu" (jestem np. Sama, albo kiedy wracam z pracy, kiedy robie zakupy, kiedy jem obiad itd.)i pozniej omawiamy na psychoterapii co sie konkretnie dzialo, co czulam, co myslalam itd. Problem jest tylko tego typu, ze nie jestem w stanie ani ja ani T. Znalezc wspolnego mianownika tych wszystkich sytuacji. I tak sobie rozmawiamy o kazdym z tych przypadkow i w sumie wychodzi za kazdym razem, ze cos innego doprowadzilo do tej paniki (jakis kolejny wewnetrzny konflikt, zaprzeczone emocje itd.) a ja za kazdym razem sobie mysle: "czy ze mna jest az tak zle, ze te objawy somatyczne mam w chwili obecnej na praktycznie wszystko co mnie drazni a czasami mam wrazenie, ze i bez powodu i ze powoduje je za kazdym razem cos innego, czy to mozliwe zebym az tak miala zryta psyche?". W glebi duszy mysle, ze mianownik tych wszystkich sytuacji musi byc jeden tylko jak go odnalezc....moze to cos, jest bardzo gleboko ukryte w mojej podswiadomosci? Sama nie wiem ale nie poddaje sie i szukam dalej:)

Czy Wy tez macie ataki paniki w roznych momentach czy sa to zazwyczaj te same sytuacje i zdaza wam sie je miec zawsze w tych samych miejscach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma konkretnej pory, sytuacji, w których miewam atak. Mogę powiedzieć, że moje dolegliwości czasami trwają nieprzerwanie... ucisk w gardle (klucha), duszności, ból w klatce piersiowej - w różnych miejscach, ucisk i kołatanie serca. Cały czas wmawiam sobie, że nic się nie stanie, że to zawał, czy inne choróbsko, ale cóż, jakoś nie przechodzi.

Ktoś miał takie objawy??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma konkretnej pory, sytuacji, w których miewam atak. Mogę powiedzieć, że moje dolegliwości czasami trwają nieprzerwanie... ucisk w gardle (klucha), duszności, ból w klatce piersiowej - w różnych miejscach, ucisk i kołatanie serca. Cały czas wmawiam sobie, że nic się nie stanie, że to zawał, czy inne choróbsko, ale cóż, jakoś nie przechodzi.

Ktoś miał takie objawy??

 

To są typowe objawy. Pytanie, kto ich nie miał ;)

Ja po tysiącu ekg, po echu i założonym holterze cały czas nie wierzyłam, że serce mam zdrowe, a problem leży w głowie. Uwierzyłam dopiero starej pani kardiolog, która tylko się na mnie spojrzała i z miejsca wypaliła, że widać, jaka jestem znerwicowana, że nie mogę usiedzieć spokojnie na miejscu, że latają mi ręce itp. itd. I dopiero to mi tak naprawdę dało do myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może typowe, ale jakoś jeszcze uwierzyć nie mogę...

a bóle jakby żebra bolały? bardziej kości? żebra, mostek? Czy może mięśnie się naciągnęły?

Oczywiście nie mogę złapać głębokiego oddechu, bo czuję blokadę. Tylko ile to może trwać...

To może być ból nerwów międzyżebrowych. Kiedyś tak miałam. Kardiolog kazał mi się rozciągać, robić ćwiczenia gimnastyczne i to pomogło. Jednak najlepiej iść do lekarza i sprawdzić co i jak.

Psychiatra powiedział mi, że na nerwicę i lęki dobrze działa wysiłek fizyczny, sport. Jakieś biegania, czy 2- godzinne spacery. Faktycznie to działa. Polepsza się samopoczucie, ale też ciało na tym korzysta. Najciężej jednak wyjść z domu, wyjść z łóżka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma jakiś konkretnych napadów (dwa - trzy razy w życiu miałem napad panicznego lęku, wtedy to tylko benzo pomogło). Z reguły straszny spadek możliwości koncentracji. Jazda samochodem - mordęga (cały czas oczy naokoło głowy, żeby w coś nie przydzwonić). Poza tym wrażenie jakby lewe oko inaczej widziało niż prawe (zasłaniając lewe na prawe widzę normalnie i vice versa). Ma ktoś może podobne objawy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie jestem tu nowy zmagam się z tym cholerstwem gdzieś już od 2009 dużo by pisać ale jedno ciągle mam w głowie że to niemożliwe ze to tylko nerwica od 2009 umieralem wiele razy chorowalem na wszystko mi się tak wydawało ale ciągle zyje Masakra ale to nie jest życie takie jak przed nikt mi tego nie powie dopóki sam tego nie doświadczy ciągle mi coś dolega a dodam jestem wysportowany 34latkiem jak jestem u lekarza i mówię że płacze to lekarz mówi taki chłop atakie problemy dużo miałem przejść w życiu prowadzę sportowy tryb życia i ciągle wlalcze sam ze sobą że smutkiem nieraz płaczem chodzę na psychoterapię marzę iść do pracy ale mam taki lek że będę się źle czuł itp chciałbym pracować z kimś kto mnie zrozumie pocieszy itp na chwilę obecną walczę z dolegliwościami bolowymi głowy itp Jakaś dezorientacja lek. Masakra nerwowość coś okropnego chce żyć kocham życie kocham ludzi kocham moją rodzinę a gdzieś nie jestem soba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie jestem tu nowy zmagam się z tym cholerstwem gdzieś już od 2009 dużo by pisać ale jedno ciągle mam w głowie że to niemożliwe ze to tylko nerwica od 2009 umieralem wiele razy chorowalem na wszystko mi się tak wydawało ale ciągle zyje Masakra ale to nie jest życie takie jak przed nikt mi tego nie powie dopóki sam tego nie doświadczy ciągle mi coś dolega a dodam jestem wysportowany 34latkiem jak jestem u lekarza i mówię że płacze to lekarz mówi taki chłop atakie problemy dużo miałem przejść w życiu prowadzę sportowy tryb życia i ciągle wlalcze sam ze sobą że smutkiem nieraz płaczem chodzę na psychoterapię marzę iść do pracy ale mam taki lek że będę się źle czuł itp chciałbym pracować z kimś kto mnie zrozumie pocieszy itp na chwilę obecną walczę z dolegliwościami bolowymi głowy itp Jakaś dezorientacja lek. Masakra nerwowość coś okropnego chce żyć kocham życie kocham ludzi kocham moją rodzinę a gdzieś nie jestem soba

 

Cześć, czy masz przepisane jakieś leki? Czy je bierzesz?

Tego typu przygody zdrowotne należy najpierw ustabilizować lekami, a dopiero potem psychoterapia. Jak zaczynasz chodzić na terapię omotany lękami - nic z tego nie skorzystasz.

Pójdź do psychiatry, niech ci ustawi leki a potem terapia.

To są niestety sprawy ciągnące się bardzo długo- w moim przypadku już 12 lat.

U mnie to się generalnie zaczęło jak urodziło się pierwsze dziecko.

 

 

pozdrawiam,

 

Bacek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie jestem tu nowy zmagam się z tym cholerstwem gdzieś już od 2009 dużo by pisać ale jedno ciągle mam w głowie że to niemożliwe ze to tylko nerwica od 2009 umieralem wiele razy chorowalem na wszystko mi się tak wydawało ale ciągle zyje Masakra ale to nie jest życie takie jak przed nikt mi tego nie powie dopóki sam tego nie doświadczy ciągle mi coś dolega a dodam jestem wysportowany 34latkiem jak jestem u lekarza i mówię że płacze to lekarz mówi taki chłop atakie problemy dużo miałem przejść w życiu prowadzę sportowy tryb życia i ciągle wlalcze sam ze sobą że smutkiem nieraz płaczem chodzę na psychoterapię marzę iść do pracy ale mam taki lek że będę się źle czuł itp chciałbym pracować z kimś kto mnie zrozumie pocieszy itp na chwilę obecną walczę z dolegliwościami bolowymi głowy itp Jakaś dezorientacja lek. Masakra nerwowość coś okropnego chce żyć kocham życie kocham ludzi kocham moją rodzinę a gdzieś nie jestem soba

 

Cześć, czy masz przepisane jakieś leki? Czy je bierzesz?

Tego typu przygody zdrowotne należy najpierw ustabilizować lekami, a dopiero potem psychoterapia. Jak zaczynasz chodzić na terapię omotany lękami - nic z tego nie skorzystasz.

Pójdź do psychiatry, niech ci ustawi leki a potem terapia.

To są niestety sprawy ciągnące się bardzo długo- w moim przypadku już 12 lat.

U mnie to się generalnie zaczęło jak urodziło się pierwsze dziecko.

 

 

pozdrawiam,

 

Bacek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×