Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a Wychodzenie z Domu


Nati1001

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich , jestem tutaj nowa

U mnie jest zupełnie inaczej. Kiedy zaczęły się moje problemy z psychiką i nerwami , nie pamiętam jednak nasiliły się gdy straciłam pracę i właściwie jestem skazana do siedzenia w czterech kątach. Więc każde wyjście poza dom dodaje mi energii stąd cieszę się na każdą możliwość opuszczenia czterech kątów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niesttey (albo stety) muszę wychodzic z domu codziennie na uczelnie i na inne zajecia pozauczelniane. Czasami jest ciezko wiedzac ze idę sama, ze w razie czego nikt mi nie pomoze (paranoja) ale staram sie życ normlanie. Nawet wychodze na imprezy i na spotkanai ze znajomymi chociaz lęk czasami nie odpuszcza :/ unikam tylko sklepów i ogolnie jak nie muszę bardzo to nie idę w te miejsca ktore wywołują większy lęk niz i tak mam na codzien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia Znalazłam Cię tutaj...ja też nie wychodzę z domu sama od roku.Zaczęło się od potwornego zawrotu głowy, upadku podczas zakupów /byłam sama/, bez utraty przytomności.

Mnóstwo badań, wizyt u najróżniejszych lekarzy... i poza zwyrodnieniami w kręgach szyjnych i nadwyrężonym barkiem, niby wszystko jest OK. Ale to wydarzenie wywołało u mnie lęk, który utrwalił się, zakorzenił w mojej psychice. Doszły do tego inne objawy nerwicowe i cóż, nadal sama z domu nie wychodzę, chociaż udało mi się znacznie przebudować psychikę. Jak wspominałam na innych stronach, cały czas próbuję - zjeżdżam sama windą do skrzynki pocztowej, przygotowuję się do wyjścia-maluję ubieram i jeśli lęk jest do zniesienia, idziemy z Mężem, gdzieś blisko, niedaleko domu. Kilka razy wyszłam sama, oddychałam głęboko, "rozmawiałam" ze sobą - codziennie, pod każdym względem, czuję się lepiej i lepiej..../relaksacja E Foley/.

Dziwne, bo po odwiedzeniu 2 cmentarzy w sobotę, wybrałam się jeszcze z Mężem do sklepu/???/.

Mam dni lepsze i gorsze, zdarzają mi się chwile zwątpienia, zmęczenia, ale nie chcę zrezygnować z normalnego życia, będę pracować i walczyć o powrót do normalności.

Ponad 20 lat temu miałam już taki okres niewychodzenia. Zmobilizowałam się bardzo, gdy stwierdziłam, że dzieci mnie potrzebuję , jestem matką przede wszystkim.

Teraz myślę, że może niedługo będą wnuki :yeah: , a i Mąż /chory na serce/ bardzo mnie potrzebuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z opinią, że masaże są znakomitą formą likwidującą napięcia mięśniowo-nerwowe, uspokajają i poprawiają samopoczucie.. Ja także dość często, na ile pozwalają mi finanse domowe, korzystam z tych zabiegów. Polecam wszystkim, których na to stać, żałuję, że mnie nie za często - niestety!!

Warto jednak pamiętać, że należy poszukać profesjonalisty, specjalisty, który wie, co robi. Miałam kiedyś sytuację dość nieprzyjemną, tzn. poddałam się masażowi, który przyniósł wręcz przeciwny, niż oczekiwany przeze mnie efekt....czułam się rozdrażniona, bolała mnie głowa. Teraz jestem ostrożna.... :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, a szukałaś ? :mrgreen: Bardzo się cieszę i gratuluję Ci takiego optymistycznego podejścia oraz wsparcia najbliższej osoby, tak zakładam. To chyba dwa podstawowe narzędzia do osiągnięcia założonego celu. Świadomość, że jest się dla kogoś najważniejszą osobą, jak matka dla dziecka, chyba mocno buduje siły do walki z własnymi przeciwnościami. Fajnie, jakbyś informowała, jak idą postępy, może to komuś pomoże, zmobilizuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia, to z pewnością intuicja mnie tu przywiodła....cieszę się bardzo!!!!

Masz rację, że świadomość, iż jesteśmy komuś potrzebni jest bardzo pomocna w dochodzeniu do zdrowia w ogóle. Ale nie zawsze moje życie tak wyglądało i dlatego teraz "zbieram owoce" tamtych przeżyć...Staram się nie powracać do czasów dla mnie przykrych, ale chcę, żeby ludzie wiedzieli, jak bardzo, niedobrany związek dwojga ludzi, może być toksyczny. Nie twierdzę, że ja jestem "kryształowa", ale nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić,sprawić przykrości.

Od dziecka cierpiałam, gdy czułam nieszczerość, wrogość, niesprawiedliwość wobec siebie i innych. Ciągle słyszałam..jesteś jakaś dziwna!!!! Wymyślasz sobie problemy itp.

Nikt nie starał się zrozumieć, dlaczego tak myślę i czuję.

Macierzyństwo trochę mnie wzmocniło. Czułam, że to najważniejsza moja życiowa rola. Kochałam dzieci miłością intuicyjną, naturalną.

Dzięki nim ocalałam....

Teraz po latach, gdy spotkałam człowieka sprawiedliwego, mądrego/jesteśmy małżeństwem ponad 10 lat/, mimo ciężkiej choroby,która także pogłębiła moją troszkę uśpioną nerwicę,żyję jakby od nowa...

Wiem, że trudno pojąć..dlaczego więc nerwica powróciła???? Ja myślę, że mój organizm znalazł stosowny moment, warunki, by pozbyć się złej energii, która nagromadziła się przez lata życia niemiłego...

Tak podchodzę do tego problemu, może dlatego nie tracę optymizmu???

Ale jak przekazać go, jak podzielić się nim z innymi??? Tego nie wiem, a chciałabym... :?:

Nic mnie nie cieszy bardziej niż spokój, radość, uśmiech dookoła, nawet ludzi mi nieznanych. Ale martwi mnie brak potrzeby odwzajemniania serdeczności, życzliwości.

Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.

 

-- 04 lis 2011, 11:34 --

 

Dzień Dobry wszystkim...

 

Piękny dzień, a mnie prześladuje pytanie: po co mam wyjść z domu, kiedy nie muszę, nie mam potrzeby????

Tak naprawdę nie wiem, czy to lęk, czy niechęć z innego powodu, mną powoduje????

Ogólnie chęć do życia mam ogromną, ale dlaczego nie czuję potrzeby, choćby spaceru??? Oczywiście wychodzę z domu, ale, moim zdaniem, za rzadko. Nawet gimnastyka nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu... Muszę zastanowić się nad tym :mhm:

 

-- 08 lis 2011, 15:28 --

 

Byłam dzisiaj na dłuższym spacerze. Mimo najróżniejszych objawów spowodowanych lękiem, np.ból głowy, uginające się kolana, zawroty głowy nie zrezygnowałam. Po krótkim czasie dołączył do mnie Mąż, który jednak obawia się, bym nie wystraszyła się, by nic mi się nie stało.

Uwielbiam ten stan po powrocie ... jestem z siebie zadowolona - udało się :brawo: !!!!

Z pewnością piękna, słoneczna pogoda sprzyja lepszemu samopoczuciu, choć mnie nie przeszkadza deszcz, śnieg, mróz. Najbardziej nie lubię upałów, ostrego słońca. Jesień mnie zachwyca. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ze słońca zrezygnować nie można.

Jestem człowiekiem północy /chyba!!!/, zimnolubnym!!!

 

Nadal sama próbuję...relaksacje, tabletki ziołowe, muzyka uspokajająca i książki.

W tym szukam spokoju, wyciszenia. Ja mogę sobie pozwolić na cierpliwość i powolne dochodzenie do siebie. Jestem na rencie. Ale WY MŁODZI....chwytajcie się wszystkiego, co choć trochę Wa pomaga. Uwierzcie w siebie...przekonajcie siebie sami, że macie prawo być zdrowi i funkcjonować bez problemów!!!

 

Pozdrawiam :D !

 

-- 15 lis 2011, 23:37 --

 

Dzisiaj, po raz pierwszy od wielu, wielu tygodni, poczuła, że chce wyjść z domu...cieszy mnie to bardzo. Ciekawe, czy do jutra nie minie?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×