Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, Fobic napisał:

Przykro mi słyszeć, że pregabalina tobie nie pomaga, tak jakbyś chciał, ale może jest tak po części, ponieważ podświadomie doszukujesz się w niej aspektów alprazolamu? Powiem ci, że nie ma nawet dwóch takich samych benzodiazepin, które działałyby identycznie pod tym samym względem, więc nie skupiałbym się na niuansach działania, a pregabalina i tak jest najmocniejszym lekiem w swojej klasie. Piszesz jednak, że "cienizna", więc jesteś świadomy, że lek na swój sposób, ale działa. Może jeśli używasz go naprzemiennie z Afobamem to faktycznie, jest to trochę inna liga, ale odstaw alprę i pregę na 3 dni, po czym wróć do leczenia samą pregabaliną i myślę, że poczujesz ją lepiej, a Afobam zjesz sobie niedzielnym popołudniem, popijając chłodne piwko.

 

Cholera jasna, dlaczego nie potrafię pisać krótko, zwięźle i na temat... Może to jakaś choroba? Mam nadzieję, że przynajmniej da się mnie bezboleśnie czytać.

 

Odnośnie jeszcze pregabaliny, możesz ewentualnie ustalić z lekarzem zwiększenie dawki do 300 mg rano i 150 mg wieczorem albo 2x 300 mg i to jest maksymalna dobowa dawka, chociaż jak 150 mg jest cienizną, to od 300 mg również nie oczekuj cudów. Możesz poprosić też lekarza o buspiron i bierz go regularnie nie czekaj na efekty, bo one pojawią się po czasie.

Gdybyś chciał rozpocząć leczenie jakimś grubym antydepresantem, to zacznij od razu od paroksetyny, bo przeciwlękowo jest najmocniejsza, a jeśli nie chcesz przez to przechodzić, to na problemy ze snem, jak już chyba wiesz - mirtazapina w dawce 30 mg, brana codziennie powinna z czasem dorzucić lekkie działanie przeciwlękowe w ciągu dnia.

 

Od żadnego leku nie wymagam cudów (już nie) , alprazolam to również żaden "cud" , ot po prostu ma kopyto i pozwala na chwilę zapomnieć o zmartwieniach życia.... no właśnie na chwilę bo jak działanie zejdzie to i szara rzeczywistość jest ta sama.

 

Nie porównuję żadnego benzo do pregabaliny , napisałem że 150mg jest cienizna bo tak jest (wcześniejszy epizod to było chyba 300mg i też mi lęków nie kasowało) i to na ten moment lek ten jest być może dla mnie w zbyt niskiej dawce a dwa stosowany zbyt krótko bo dopiero jakiś tydzień jak wróciłem do pregabaliny więc jeszcze niczego nie skreślam a co i jak , z dawkami to już ustalę z lekarką i się zobaczy co z tego wyniknie na dłuższej mecie.

 

Typowych antydepów już unikam bo działają na mnie zbyt sedatywnie, jedyne jak mogę na nich funkcjonować to leżeć przeglądać internet i spać , nic poza tym a swoją drogą paroksetyne już przerabiałem i nigdy bym do niej nie wrócił , podobnie jak do wielu innych leków  i to nie tylko z grupy ssri.

Co do leku wspomagającego sen kiedy już bym to cholerne benzo odstawił (lub zjadł do zera i nie otrzymał więcej recepty) to wolę spróbować mianserynę bo kiedyś mi lekarz dał mirtazapinę to pamiętam nie mogłem się z tego dobudzić , a ja pracuję więc nie mogę pozwolić sobie na odczekiwanie kilku godzin po przebudzeniu żeby jakoś funkcjonować a nie dalej "spać"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, snilek napisał:

napisałem że 150mg jest cienizna bo tak jest (wcześniejszy epizod to było chyba 300mg i też mi lęków nie kasowało) i to na ten moment lek ten jest być może dla mnie w zbyt niskiej dawce a dwa stosowany zbyt krótko bo dopiero jakiś tydzień

Pregabalina nie potrzebuje czasu aby osiągnąć działanie kliniczne, może 2-3 dni, żeby stężenie leku się ustabilizowało, o ile będziesz ją regularnie przyjmował, więc nie oczekuj jakiejś znaczącej różnicy z czasem. Chociaż może ona nastąpić, ale z całkowicie innych przyczyn, które mogą zajść w międzyczasie. Różnica pomiędzy 150-300 mg jest zdecydowanie mniejsza, niż pomiędzy 75-150 mg. Jeśli nie czujesz wyraźnej poprawy przy 300 mg, to lepiej stosuj 150 mg. Mimo wszystko na twoim miejscu pozostałbym przy tym leku, bo bez wątpienia jakąś efektywność wykazuje i jej profil działania praktycznie nie zmienia się z czasem, a przy dodaniu innego leku, może okazać się kluczowym czynnikiem.

 

Początek wykładu

Co do "kasowania lęków", miałem jeszcze ze 2-3 lata temu podobne podejście. Byłem właściwie sfiksowany na tym punkcie do tego stopnia że jakikolwiek stres, odbierałem jako rodzaj lęku i mówiłem lekarzowi, że lek nie działa. Prawda jest taka, że gdybyśmy nie odczuwali lęku w ogóle, prawdopodobnie znaczna część populacji, w przeciągu kilku dni poniosłaby śmierć. Bo albo byś przejeżdżał autem na czerwonym, albo przechodził w ten sposób przez przejścia, podobnych sytuacji wysokiego ryzyka mamy w ciągu dnia przynajmniej kilka. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy odczuwamy lęk np. przez cały czas, bez wyraźnej przyczyny, lub gdy odczuwalny lęk jest tak silny, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie i może nawet być potrzebna pomoc medyczna, lub alprazolam pod język, podany odpowiednio wcześniej, ale nawet gdybyś miał zdiagnozowany lęk napadowy, oznacza to tyle, że jesteś podatny na tego rodzaju sytuacje, które mogą i prawdopodobnie wystąpią, ale nie wiesz czy jutro, czy za miesiąc i codzienne wcinanie alpry na 100% nie pomoże.

 

Jeśli dobrze pamiętam, masz problem raczej z uogólnionymi zaburzeniami lękowymi, więc masz lepiej bo nie musisz się martwić, czy z jakiegoś powodu za kilkanaście minut nie zemdlejesz ze strachu. Takim sztandarowym benzo na uogólnione zaburzenia lękowe jest diazepam (Relanium), skąd ci w ogóle przyszło do głowy, żeby brać się za 20x silniejszy alprazolam? To jest z kolei benzo przeznaczone na doraźne zapobieganie atakom paniki, dlatego zaczyna działać szybko, mocno i działa bardzo krótko, bo takie napady też nie trwają wiecznie.

 

Podsumowując, ten cholerny lęk, mimo wszystko jest potrzebny, o ile nie wymyka się spod kontroli, podobnie jak stres, który jest jednym z podstawowych czynników, warunkujących nasze zachowanie. Stres nie stanowi takiego zagrożenia, bo to nie jest uczucie jak lęk, tylko proces biochemiczny "za pomocą którego czynniki środowiskowe zagrażają równowadze organizmu lub ją naruszają i za pomocą którego organizm reaguje na zagrożenie". Może być on więc równie dobrze czynnikiem mobilizującym, budującym i wbrew pozorom pozytywnym. Takie są fakty, choć np. ja postrzegam to trochę inaczej, tak jak każdy ma do tego prawo.

Dobra, koniec wykładu.

 

Dobrze, że opisałeś doświadczenia z antydepresantami. Paroksetyna to potężny przeciwlękowy SSRI, ale bierze się go wieczorem, dlatego, że jest też najbardziej sedatywny z tej grupy, jego działanie jednak prawdopodobnie ciągnęło się przez następny dzień, więc jak najbardziej może to komuś przeszkadzać. Jeśli mirtazapina pomagała ci aż za bardzo to dla mnie dobry znak, bo przynajmniej dobrze odczuwasz działanie sedatywne leku. W tym działaniu jest na swój sposób "ostra", niektórzy porównują to trochę do "kopa", po benzo. Mianseryna, z kolei ma podobną skuteczność w działaniu nasennym, ale ta sedacja jest dla mnie praktycznie nie odczuwalna, a więc na pewno bardziej naturalna. Jej działanie może trwać odrobinę dłużej, są to także leki z tej samej grupy i jedyne w niej zarazem, więc ogólnie dużej różnicy bym się nie spodziewał.

 

W sumie do tej pory, liczba leków, które by ci odpowiadały trochę się zmniejszyła i pomimo, że nie jestem lekarzem, a tylko przerobiłem wiele dostępnych na rynku psychotropów na własnej skórze i o każdym przeczytałem, jeśli nie wszystko to dużo, w dwóch językach. Więc mniej więcej wiem, z jakich leków mogą korzystać, które próbują w pierwszej, które w drugiej kolejności, i ogólnie domyślam się w jaki sposób funkcjonują. Co prawda w wąskim zakresie, bo głównie zaburzeniach lękowych i częściowo depresji, ale dobre i tyle.

 

Widzę dwie opcje, które możesz dodać do pregabaliny:

- buspiron: jest to nietypowy lek psychotropowy o działaniu tylko przeciwlękowym, nie powoduje sedacji i nie uzależnia.

Lek jest o tyle uciążliwy, że wymaga stosowania najlepiej 3x dziennie. Proponuję na początek 3x 10 mg dziennie, minimum przez miesiąc, po tym czasie można cokolwiek stwierdzić i ustalić czy lek w ogóle działa i go odstawić, czy może jest ok, czy jednak działa za słabo i podwoić dawkę do maksymalnych 60 mg/dobę. Działa głównie na uogólnione zaburzenia lękowe i warto wdrożyć go jak najwcześniej.

- trazodon; to jest niestety lek ogólnie antydepresyjny ale nie z tych gównianych SSRI/SNRI, czasem bywa nawet stosowany razem z nimi aby zlikwidować pewne skutki uboczne. Działa głównie jako antydepresant (tego działania raczej nie odczujesz), skuteczny środek nasenny posiadający przy okazji właściwości przeciwlękowe. Tylko, że podobnie jak w przypadku mirtazapiny, działanie przeciwlękowe ujawnia się po czasie, zazwyczaj ok. dwóch tygodni stosowania. Ja go brałem kiedyś w dawce 150 mg wieczorem, nasennie, ale depresję też chyba miałem i coś tam działał. Spróbuj, zobacz jak na ciebie działa i w razie czego zmodyfikuj dawkę. Może się okazać w miarę działającym anksjolitykiem, wtedy można brać 150 mg na noc i 75 mg rano. Myślę, że ten lek również warto wypróbować, bo wielu osobom pomaga, a jeśli jednak nie... to mianseryna.

 

Wcześniej jednak proponowałbym spróbować trazodonu, ponieważ działa on przynajmniej o połowę krócej, więc poranna senność może w tym przypadku nie być problemem. Jeśli taki problem nadal by występował, to i w jednym i w drugim przypadku pozostaje zawsze kwestia dostosowania dawki. Jak wybór padłby na mianserynę, to celowałbym w 30 mg, wtedy może z czasem zadziałać lekko przeciwlękowo.

 

To wszystko oczywiście do omówienia z lekarzem, jestem pewien, że zgodzi się na każdą opcję.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał:

Pregabalina nie potrzebuje czasu aby osiągnąć działanie kliniczne, może 2-3 dni, żeby stężenie leku się ustabilizowało, o ile będziesz ją regularnie przyjmował, więc nie oczekuj jakiejś znaczącej różnicy z czasem.

Przy dawkach wielokrotnych stężenie osiąga już stan stacjonarny po 24h nawet, do 48h max.

3 godziny temu, Fobic napisał:

Paroksetyna to potężny przeciwlękowy SSRI, ale bierze się go wieczorem, dlatego, że jest też najbardziej sedatywny z tej grupy, jego działanie jednak prawdopodobnie ciągnęło się przez następny dzień, więc jak najbardziej może to komuś przeszkadzać.

Paroksetyny w żadnym wypadku nie bierze się wieczorem, bo może powodować bezsenność. Nie wiem skąd wziąłeś ten wieczór, bo nawet producent podaje, żeby przyjmować rano. Im wyższa dawka, tym bardziej nasilone działanie sadatywne, fakt, ale to też kwestia indywidualna i na 20mg to działanie jest słabe bardzo. Ja na 40mg czułam działanie sedatywne, ale bez przesady, byłam w stanie normalnie funkcjonować, za to 60mg już było dla mnie nie do przejścia pod tym względem, ale nadal nie powodowało tego, że mogłam zasnąć. Moja lekarka miała (ma?) pacjentkę, która bierze 80mg (przyszła już do niej na takiej dawce) i na takiej dawce funkcjonuje najlepiej, każda próba zmniejszenia kończyła się katastrofą. Paroksetyna za to na pewno nie jest lekiem dla sportowców, bo obniża wydolność i siłę i tu z autopsji mogę powiedzieć, że to prawda, każdy psychiatra zajmujący się sportowcami to powie. Mi to obniżenie wydolności i siły w niczym specjalnie nie przeszkadzało, ale po odstawieniu widzę, że trenuje mi się o wiele "lżej" i lepiej, wolniej się męczę (i nie jest to kwestia wytrenowania, a jeśli już to w niewielkim stopniu).

Gdyby paro działała tak super sedatywnie byłaby wykorzystywana w leczeniu bezsenności, a nie jest, bo brana wieczorem prędzej spowoduje bezsenność niż sen 🙂 z SSRI jedynym lekiem wykorzystywanym do leczenia bezsenności jest wspomniany przez Ciebie trazodon, ale najsilniejsze działanie sedujące ma w dawkach 25-50mg, wyższe, to już bardziej działanie p/lękowe niż sedujące. Na mnie trazodon w dawcach 75-150mg nie działał nasennie ani trochę, za to 25mg działało super. A uwierz, że przerobiłam wszystkie wymienione przez Ciebie leki.

Koniec off-topu, bo to temat o uzależnieniach ;) a się rozpisałam o czymś innym.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, acherontia styx napisał:

Przy dawkach wielokrotnych stężenie osiąga już stan stacjonarny po 24h nawet, do 48h max.

Nie sprawdzam każdej jednej wartości, co do której mam wg mnie wystarczająco precyzyjną wiedzę i która w dodatku nie ma jakiegoś istotnego znaczenia, tym bardziej, że kolega bierze pregabalinę już ok. tygodnia. To jest lek działający doraźnie, o krótkim okresie półtrwania, więc ja np. takich informacji, w takim przypadku nie biorę pod uwagę, bo czy taki lek, ktoś bierze 2 czy 4 dni, działanie kliniczne będzie niemalże identyczne, więc jest to całkowicie pozbawione sensu, ale tak, na pewno masz rację, dziękuję pięknie za poprawkę. W tym przypadku zupełnie bezcelowo, ale chociaż sobie trochę postukamy w klawiaturę 🤪 spalimy trochę kalorii.

 

3 godziny temu, acherontia styx napisał:

Paroksetyny w żadnym wypadku nie bierze się wieczorem, bo może powodować bezsenność. Nie wiem skąd wziąłeś ten wieczór, bo nawet producent podaje, żeby przyjmować rano. Im wyższa dawka, tym bardziej nasilone działanie sadatywne, fakt, ale to też kwestia indywidualna i na 20mg to działanie jest słabe bardzo.

Fakt, masz mnie po raz drugi, jestem idiotą i ja o tym doskonale wiem, ale nigdy nie wprowadziłem w błąd nikogo do tego stopnia, żeby wyrządzić komuś krzywdę. W ulotce dosłownie każdego SSRI/SNRI pisze, żeby brać go rano, także nic nowego nie odkryłaś, ale mi lekarz akurat zalecił branie jej wczesnym wieczorem, kilka godzin przed snem i tak to po prostu zapamiętałem, mało tego ten lek na swój sposób mi pomagał nasennie tylko, że przy większych dawkach niż 20 mg. W przeciągu tygodnia doszedłem do 60 mg.

 

Nigdzie też nie napisałem, że paroksetyna jest jakimś super środkiem nasennym. Chciałem tylko załatwić dwa problemy za jednym zamachem. Chodziło mi o to, że jest to chyba nawet jedyny, sedatywny lek z grupy SSRI, zalecany przy bezsenności, a przede wszystkim najsilniejszy z tej grupy anksjolityk, problem tylko w tym, że te gówniane antydepresanty potrafią działać na każdego inaczej, ale zawsze mają tendencję do powodowania skutków ubocznych, tutaj już u każdego bez wyjątków, dlatego ich osobiście nienawidzę. Poza tym czy snilek gdziekolwiek wspomniał, że chce być sportowcem? Ktoś coś takiego widział? To teraz z leczenia lęku lecimy w sterydy czy co? Wspomniał on też już, że miał styczność z paroksetyną, więc temat jest zamknięty, chyba, że chcesz dalej się kopać po dupach, to zapraszam. Pamiętasz główny problem pana @snilek ?? Zaburzenia lękowe... przynajmniej tyle z tego zrozumiałem. Chyba, że jest zwykłym ćpunem i po prostu naku*wia sobie benzo bo lubi się odciąć, zapomnieć o problemach dnia codziennego, ale nie traktuję nikogo z góry i z tego co pisze to ma jednak stany lękowe, wg niego lekooporne i znam to akurat z autopsji.

 

Jakbyś mnie zapytała o najsilniejszy środek nasenny w tym samym poście to odpowiedziałbym, że tzw. "złoty strzał" z heroiny i fentanylu, w proporcjach 80:20.

Schodząc natomiast z tego tonu, to na naprawdę duże problemy - doraźnie fenobarbital, nitrazepam, albo estazolam, jeśli pacjent ma zamiar się obudzić.

 

Co do trazodonu, to przepraszam, ale nie doprecyzowałem jednej, właściwie to trzeciej już kwestii, która najwidoczniej koleżankę uraziła, ale która również nie ma prawie żadnego znaczenia. Ja brałem wersję o przedłużonym uwalnianiu w dawce 150 mg, zresztą większość dostępnych teraz leków z tym środkiem jest w takiej postaci. Sprawdzi na sobie, nie spasuje działanie, to jest podziałka na trzy części i po to one są, żeby z nich korzystać. Z tego co sprawdzałem, również większość osób jest zadowolonych właśnie z takiej wersji leku i tej dawce, jeśli mowa o działaniu nasennym, ale oczywiście, są jeszcze ludzie korzystający z nielicznych już preparatów o natychmiastowym uwalnianiu, gdzie jedna z wersji ma dawkę 50 mg. Jeśli spytasz lekarza o trazodon, z miejsca dostaniesz wersję o przedłużonym uwalnianiu, i chyba jest w tym jakiś sens, skoro taka forma leku wyparła tę o którą się upominasz.

 

Ktoś, jeszcze, coś? To dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, acherontia styx napisał:

Gdyby paro działała tak super sedatywnie byłaby wykorzystywana w leczeniu bezsenności, a nie jest, bo brana wieczorem prędzej spowoduje bezsenność niż sen 🙂 z SSRI jedynym lekiem wykorzystywanym do leczenia bezsenności jest wspomniany przez Ciebie trazodon, ale najsilniejsze działanie sedujące ma w dawkach 25-50mg, wyższe, to już bardziej działanie p/lękowe niż sedujące. Na mnie trazodon w dawcach 75-150mg nie działał nasennie ani trochę

Jeszcze jedno, jak już tak lubisz się czepiać szczegółów. Trazodon jest akurat lekiem z grupi SARI (Serotonin Antagonist and Reuptake Inhibitor), dzieli tylko jedną właściwość z grupą SSRI, więc teraz to ja cię mam. Nie znajdziesz także innego sedatywnego leku SSRI, niż paroksetyna, bo takiego nie ma, a nigdzie nie napisałem, że paro działa super sedatywnie, patrz niżej:

 

8 godzin temu, Fobic napisał:

Paroksetyna to potężny przeciwlękowy SSRI, ale bierze się go wieczorem, dlatego, że jest też najbardziej sedatywny z tej grupy

Tutaj jedyny błąd jaki popełniłem, to ten, że jest to jedyny lek sedatywny z tej grupy.

 

Natomiast podane przez ciebie dawkowanie trazodonu wyjaśniłem w poście wyżej. Korzystałaś z wymarłej dziś formy tego leku. 3 lata temu już przepisywano głównie wersje o przedłużonym uwalnianiu.

 

Gdzie jeszcze nawaliłem? Może literówka? Albo przecinek nie w tym miejscu?

Nie chcę tu spamować nic nie wnoszącymi i nikomu nie pomagającymi treściami, ale nie chcę też być do tego zmuszany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Fobic napisał:

Co do trazodonu, to przepraszam, ale nie doprecyzowałem jednej, właściwie to trzeciej już kwestii, która najwidoczniej koleżankę uraziła, ale która również nie ma prawie żadnego znaczenia. Ja brałem wersję o przedłużonym uwalnianiu w dawce 150 mg, zresztą większość dostępnych teraz leków z tym środkiem jest w takiej postaci. Sprawdzi na sobie, nie spasuje działanie, to jest podziałka na trzy części i po to one są, żeby z nich korzystać. Z tego co sprawdzałem, również większość osób jest zadowolonych właśnie z takiej wersji leku i tej dawce, jeśli mowa o działaniu nasennym, ale oczywiście, są jeszcze ludzie korzystający z nielicznych już preparatów o natychmiastowym uwalnianiu, gdzie jedna z wersji ma dawkę 50 mg. Jeśli spytasz lekarza o trazodon, z miejsca dostaniesz wersję o przedłużonym uwalnianiu, i chyba jest w tym jakiś sens, skoro taka forma leku wyparła tę o którą się upominasz.

Owszem, są tabletki 75mg i 150mg trazodonu ja to wiem, bo brałam go bardzo długo. Ale po coś mają podziałkę na 3 części 🙃 i tak wiem, że wersje CR I XR to są tabsy o przedłużonym uwalnianiu, bo takie brałam, także nie musisz mi tu pisać oczywistych rzeczy. Poczytaj trochę a dowiesz się przy jakich dawkach trazodon działa sedatywnie, bo widać tego nie wiesz.

Co do bezsenności to nie pisz mi tu jakichś dziwnych i mało bezpiecznych miksów, bo wszystkie dostępne leki na bezsenność przerobiłam, mających zastosowanie od lekkiej do ciężkiej bezsenności i 99% tych leków na mnie nie działała i nie będzie działać. Mam to potwierdzone badaniami w IPiN także mało mnie to interesuje. Próbuj na sobie ćpuńskich sposobów na sen. 

Tak w ogóle gratuluję, pisać o połączeniu heroiny i fentanylu na forum gdzie są osoby z myślami samobójczymi 🙄 pracujące też w ochronie zdrowia i mające dostęp do leków typu fentanyl. Zastanów się na przyszłość co piszesz, bo takich miksów potencjalnie śmiertelnych to ja mogę podać kilka, a jednak tego nie robię.

Pozdrawiam i bez odbioru.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Fobic napisał:

Jakbyś mnie zapytała o najsilniejszy środek nasenny w tym samym poście to odpowiedziałbym, że tzw. "złoty strzał" z heroiny i fentanylu, w proporcjach 80:20.

Schodząc natomiast z tego tonu, to na naprawdę duże problemy - doraźnie fenobarbital, nitrazepam, albo estazolam, jeśli pacjent ma zamiar się obudzić.

Jeszcze tylko dodam, że daruj sobie wywody o lekach narkotycznych, anestetykach i analgetykach bo miałam z nimi do czynienia więcej razy, pracując na bloku operacyjnym i podając je pacjentom, niż Ty je w ogóle na oczy widziałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo miło z twojej strony, że pomimo takiej atmosfery pozdrawiasz🙂, ale niestety odbiór będzie, jeszcze przez jakiś czas, po czym urwie się bezpowrotnie.

 

Nie będę cię ciągle przepraszał bo to już nie ma sensu i dla ciebie nic nie znaczy. I tak stałem się w ciągu godziny synonimem śmiecia spod mostu i pogardy na tym forum, ale co mi tam.. może przy okazji się czegoś nauczę.

 

Wiesz co mnie tak rozdrażniło? To, że doczepiłaś się szczegółów, które akurat w moim przypadku odegrały pozytywną rolę. Wiesz dlaczego w ulotce leków z paroksetyną jest informacja o podawaniu leku rano? Bo nie uwzględnili działania sedatywnego leku i jego potencjalnego działania nasennego. Nie bez powodu lekarz, wiedząc że walczę z bezsennością zalecił podanie w porze popołudniowej. Ulotki bywają zresztą aktualizowane.

 

Doinformowałem się także bardzo szybko w kwestii trazodonu i racja, nie orientowałem się w profilu farmakologicznym czy jak to się nazywa, czyli jak lek się zachowuje w danej dawce. Z mojego researchu wynika, że najlepiej działające dawki nasenne padały w takiej kolejności, licząc od najskuteczniejszej 50, 75, 25=100, 150 pomijam większe, pomimo, że też się trafiały.

53 minuty temu, acherontia styx napisał:

Poczytaj trochę a dowiesz się przy jakich dawkach trazodon działa sedatywnie, bo widać tego nie wiesz

Spójrz jeśli się nie obraziłaś na jakiegoś leszcza z internetu, co wynika bezpośrednio z badań klinicznych (przetłumaczyłem na pl):

Działanie hipnotyczne (nasenne) trazodonu występuje w zakresie 25-100 mg, natomiast działanie antydepresyjne, w tym przeciwlękowe, w zakresie 150-600 mg. Więc dawka 150 mg w moim i @snilek przypadku była jak najbardziej uzasadniona, bo zachowana została w pełni komponenta nasenna z dodatkiem działania przeciwlękowego, a po to właśnie ten lek mu zaproponowałem. Zapomniałaś chyba o istocie problemu z którym próbujemy, albo raczej ja próbuję/próbowałem się zmierzyć, a ty próbujesz mi coś udowodnić. Strzeliłem z dawką w ciemno i strzeliłem bardzo celnie, kierując się doświadczeniem, więc twoje wytyki w moją stronę, żebym się doinformował może i były uzasadnione, ale jak widzisz zupełnie nie potrzebne. Nie lubię, kiedy wiem, że mam rację, a ktoś mi wmawia, że nie mam. Pisałem przecież, że znam jego przypadek z autopsji.

 

Uwierz, że głupio mi bardzo jedynie z tego powodu, że pomyślałem o innej formie trazodonu, którą mogłaś używać, przez co była rozbieżność w dawkach i przez chwilę się tego trzymałem, ale to po prostu z niewiedzy. Nie liczę, że mi wybaczysz i uznasz z powrotem za normalnego człowieka, chociaż to były tylko takie, głupie "przepychanki" w kwestiach jak widać, niejednoznacznych. Nie uważam jednak, żebym ci gdziekolwiek ubliżył, po prostu się zirytowałem tym co napisałaś, i przybrałem taki gówniarski wręcz, trochę ofensywny ton. Nie powinno mnie tu chyba w ogóle być.

Nie uważam się w niczym za lepszego od kogokolwiek, nigdy tak nie było. Zawsze byłem gdzieś z tyłu. Nie próbuję tworzyć fałszywego siebie w internecie, bo czuję, że tylko tutaj mogę być sobą. Odleciałem trochę od "tematu"... to przez muzykę.

 

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

Co do bezsenności to nie pisz mi tu jakichś dziwnych i mało bezpiecznych miksów, bo wszystkie dostępne leki na bezsenność przerobiłam, mających zastosowanie od lekkiej do ciężkiej bezsenności i 99% tych leków na mnie nie działała i nie będzie działać. Mam to potwierdzone badaniami w IPiN także mało mnie to interesuje. Próbuj na sobie ćpuńskich sposobów na sen.

To nie były miksy, tylko konkretne, narkotyczne leki psychotropowe, które przynajmniej ze swojego doświadczenia wiem, że są skuteczne w usypianiu. Nie uwierzę chociażby, że 4 mg estazolamu na ciebie nie podziała? Kobietę, która zasypiała po 25 mg trazodonu powinno to odesłać w objęcia morfeusza w przeciągu godziny na 100%. Używam czasem benzodiazepin i nie uważam żeby było to ćpuńskie zachowanie, bo się kontroluję. To ty prawdopodobnie ładujesz morfinę czy nawet diazepam ludziom prosto w żyły, więc widziałaś więcej ćpunów na oczy niż ja, to ci mogę zagwarantować.

 

Mogę cię prosić o wyjaśnienie jednej kwestii? Pewnie nie... Jakie leki na ciężką bezsenność na ciebie nie działają? Mikro dawki takiego szajsu jak trazodon potrafią cię uśpić a jakiś inny najgrubszy możliwy kaliber, który na pewno znam, ale chciałbym się dowiedzieć, po prostu nie działa?

Daj spokój, proszę z tym "Bez odbioru." Nie obrażaj się, proszę też, że zwracam się do ciebie z małej litery, ja tak po prostu mam. Jak piszę list, czy jakieś formalne pismo, wtedy zachowuję odpowiednią formę.

 

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

Tak w ogóle gratuluję, pisać o połączeniu heroiny i fentanylu na forum gdzie są osoby z myślami samobójczymi 🙄

Każda nawet mniej ogarnięta osoba, która ma, bądź miała styczność ogólnie z używkami, wie czym są opioidy i jakie są skutki ich używania, lub nadużycia. Od dziesięcioleci trąbili o tym w mediach, internecie. Nikt normalny nie chce umrzeć. Co najwyżej młodzież może ciągnąć do odmiennych stanów świadomości, ale tego nie powstrzymasz. Myślę, że na tym forum, może co najwyżej ty masz dostęp do takich, groźnych środków, jeśli znalazłyby się jeszcze ze 2-3 osoby, to trochę bym się zdziwił.

 

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

Jeszcze tylko dodam, że daruj sobie wywody o lekach narkotycznych, anestetykach i analgetykach bo miałam z nimi do czynienia więcej razy, pracując na bloku operacyjnym i podając je pacjentom, niż Ty je w ogóle na oczy widziałeś.

80+ śródków z grupy benzodiazepin, barbituranów, opioidów, arylocykloheksyloamin, ogólnie pojętych stymulantów, dysocjantów, kannabinoidów, tryptamin czy lizergamidów to mało?

Podałem wcześniej tylko nazwy trzech, silnych środków nasennych, których użyłbym w przypadku chronicznnej bezsenności, gdzie pacjent nie śpi któryś dzień pod rząd. Oczywiście w ostateczności, bo wcześniej spróbowałbym diazepamu doustnie, jakąś kroplówkę z midazolamu ewentualnie. To by chyba położyło każdego. Na pewno nie użyłbym leku przeciwpsychotycznego, bo normalny człowiek nie zasługuje na potraktowanie takim świństwem. Uważam, że mógłbym cię zaskoczyć swoją wiedzą, choć nie posiadam tak naprawdę żadnego wykształcenia w tym kierunku, ale bez przesady... nie miałem zamiaru nikogo tutaj pouczać, czy robić jakieś "wywody", bo tak naprawdę jestem życiowym zerem i niestety się z tym już niemalże pogodziłem. Cieszę się chociaż taką formą kontaktu z Tobą, bo nie jesteś kimkolwiek. Staram się cieszyć czymkolwiek, dopóki jeszcze mogę.

 

Oczywiście, też pozdrawiam 😐

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic oprócz mnie na forum jest jeszcze jedna pielegniarka, jeden ratownik medyczny i jedna osoba studiująca pielegniarstwo lub położnictwo. To tyle z osób, ktore sie ujawniły. Także tak, są tu medycy.

 

A co do pytania, chociażby midazolam na mnie nie działa, który jest stosowany do leczenia ciężkiej bezsenności. Zresztą ja nawet do znieczulenia potrzebuje większych dawek leków niż normalnie i chodzi mi tu o tzw. narkozę, bo to nawet przy badaniu w znieczuleniu ogólnym anestezjolog się śmiał, że twarda sztuka i podawał dawki jak dla 90kg faceta, tymczasem ja ważę 50kg.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest problem i nie ma problemu z takimi lekami. Ja nawet u dentysty dostaje od razu znieczulenie śródkostne bo te zwykle to mogą sobie darować, nieważne ile by tego wstrzyknęli- nie działa. 

Ale z drugiej strony moja psychiatra ma luz z dawaniem mi benzodiazepin bo ja brałam benzo (alprazolam) przez pół roku dzień w dzień - odstawiłam z dnia na dzień i nawet tego nie odczułam, gdzie 90% tego forum byłaby już dawno uzależniona. No poza diazepamem, na który reaguje paradoksalnie - to też rzadkość u osób w moim wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do neuroleptyków zgadzam się, że to ścierwo, ale czasami nie ma wyjścia. Brałam przez jakiś czas i Ketrel i olanzapinę, rispolept i pewnie jeszcze jakieś o których nie pamiętam teraz, z tym, że moja lekarka ma zasadę, że dajemy ale możliwe najkrótszy okres czasu i odstawka. A jeśli jakiś lek powoduje chociażby hiperprolaktynemię to bezwzględnie odstawka, bo nie uznaje dawania leków na objawy uboczne innych leków. Tak było z rispoleptem czy litem, który spowodował toksyczne zapalenie tarczycy i w teorii endokrynolog dal zielone światło na kontynuowanie leczenia litem przy równoczesnym braniu hormonów tarczycy, ale moja lekarka tego nie uznaje także poszedł w odstawkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z góry przepraszam, że znowu, już chyba standardowo strzelę postem na pół strony (może akurat nikt nie czyta?). Podejrzewam, że jest to jakaś choroba, tylko jeszcze niezdiagnozowana. Najwyżej się na mnie jakoś wyżyjcie 😙

 

W ramach końcówki off-topu, odniosę się tylko do LPP. Moja mama bierze zolpidem ale dosłownie raz, może dwa w tygodniu, bo źle sypia prawdopodobnie z powodu nerwicy, więc kupowała ten lek, co najwyżej dwa razy w roku. Ta sama lekarka, (stare babsko) do której zawsze chodziła, nagle po kilku latach wlepiła jej ketrel. Myślałem, że w tamtej chwili tam pojadę i jej włosy ze łba powyrywam, zwyzywając przy okazji od szmat. Prędzej dałbym mamie 1/4 klonazepamu niż ten niszczący mózg syf stworzony, dla schizofreników. Sam biorę ketrel od kilku już lat w trochę większych, niż 25 mg dawkach i mam parkinsona. Trudno mi go odstawić, bo wtedy nie śpię kilka dni pod rząd, jestem nadpobudliwy, podirytowany, serce wali jak młot, pocę się, prawie cały czas chodzę, biegam, leżąc w nocy jak kłoda z widokiem na sufit i turlając się jak naleśnik. Dostaję po prostu rodzaju psychozy tylko, że ona się nie kończy, najdłużej wytrzymałem 3 dni i nawet mając lorazepam do pomocy, nie spałem, nie mogłem się uspokoić. Biorę go, pomimo, że prawie na nim nie śpię, ale przynajmniej nie mam tych "objawów z odbicia" (dla mnie to fizyczne uzależnienie). Tej nocy dodatkowo, przed pójściem spać, nagle pojawił się parkinson (najczęściej i najsilniej występuje bezpośrednio po ketrelu, kiedy chociaż próbuję sformułować myśli) i w ogóle nie spałem, może trochę przez tą zupełnie bezcelową konfrontację.

Jeśli masz na to jakiś wpływ to błagam, nie polecajcie, nie przepisujcie tego gówna jako niby bezpieczny lek, bo w porównianiu z doraźnym używaniem zolpidemu, czy nawet relanium albo i afobamu, to jest dopiero prawdziwa trucizna, w dodatku kardiotoksyczna, każda bez wyjątku. Sam kilkukrotnie straciłem po tym przytomność, to co dopiero starsze, schorowane osoby, z niewydolnością krążeniową. Waliłbym takim, nakrytym lekarzom obfite kary finansowe, ostatecznie pozbawiając prawa do wykonywania zawodu bo to jest chore. Świat powinien iść do przodu, a nie produkować kaleki i niepotrzebne zgony.

 

10 godzin temu, Fobic napisał:

Myślę, że na tym forum, może co najwyżej ty masz dostęp do takich, groźnych środków, jeśli znalazłyby się jeszcze ze 2-3 osoby, to trochę bym się zdziwił.

Ty + 3 osoby, trafiłem w dziesiątkę. Więc proszę = 😯 trochę się zdziwiłem.

 

Fajnie, że nadeszła odpowiedź, bo nie chcę nigdzie produkować sobie wrogów. Może mnie ktoś nie lubić (np. ty, droga acherontio, bo pewnie uważasz, że wypisuję bzdury), ale, żeby czuć do mnie nienawiść, potrzebny jest konkretny pretekst, Nie chcę nikomu takiego pretekstu dawać.

 

@acherontia styx Mam nadzieję, że nie żywisz do mnie urazy, za wczoraj. Widzisz już chyba, że każdy miał trochę racji i ani ja nie byłem w błędzie, ani ty i było to po prostu niepotrzebne. Mogłaś równie dobrze mnie po prostu olać, ale wtedy chyba wpadłbym w depresję na dwa dni. I tak już mój nastrój podupadł wieczorem na tyle, że nie wiedziałem co zrobić 😁, dobrze, że nic nie ćpam, ani nie piję, bo pewnie poleciałbym w ciąg.

 

Nie ma tutaj raczej wątku o barbituranach, więc wypowiem się w tym temacie, a właściwie to zadam pytanie, chociaż dobrze znam odpowiedź, ale nie pracuję w służbie zdrowia, więc nie mam kompetencji i wolę się upewnić. Wiem też, że nikt mi raczej nie pomoże, bo to gruba sprawa. ->

-> Mogę z pewnością stwierdzić, że mam romans z benzodiazepinami od jakiegoś czasu, które niestety zdradziłem. Romans ten trwa gdzieś ponad rok, ale jest, a przynajmniej jego inicjacja była uzasadniona. Od dawna walczę z zaburzeniami lękowymi, miałem nawet dwa napady, ogólnie jestem też fobikiem społecznym i czasami zwykłe codzienne czynności nawet potrafią sprawić mi pewną trudność. Może z tego powodu nie mam też przyjaciół, nie mówiąc już o partnerce, a być może po prostu jestem zwykłym ch*jem, tylko o tym nie wiem. W każdym razie ok. 3 lata temu w momencie nasilenia się wyżej wymienionych problemów, poszedłem do psychiatry na NFZ. Po tym okresie i przerobieniu ponad dwudziestu w sumie leków, w tym NaSSA, TLPD, SSRI, SNRI, kilku unikalnych wynalazków oraz różnej maści neuroleptyków, które z perspektywy czasu, tylko mnie zwarzywiły, zwróciłem się do prywatnego lekarza rozwijając mu przed nosem cały magiczny zwój z farmaceutycznymi zaklęciami, które na mnie nie podziałały. Tutaj na chwilę przerwę...

... jest w tym dziale, temat o dopalaczach, więc nie będę tego ukrywał - miałem z tym tematem styczność już 11 lat temu. Czuję, że mógłbym, może tam komuś pomóc, chociaż jest to mało aktywny temat. Zaczęło się od suszu roślinnego nasączonego, roztworem z syntetycznych kannabinoidów. Były to gotowe produkty o zapadających w pamięć nazwach, jak np. Mocarz, Czeszący Grzebień, Wyrwidąb, czy Sztywny Misza. Nie wypada tutaj rozpisywać się o działaniu, bo wyjdzie na to, że gloryfikuję narkotyki. Byłem wtedy jeszcze młody, dość naiwny i głupi, ale przede wszystkim głodny odmiennych stanów świadomości po spożyciu trudnych do zliczenia substancji psychoaktywnych. Przez 5 lat paliłem syntetyki, dzięki nim nie popełniłem samobójstwa, co może wydawać się dziwne, ale tak w istocie było, w tamtym przypadku uchroniły mnie one przed całkowitą utratą zmysłów i zdrowego rozsądku (tak było, nie zmyślam). Następnie poznałem pobudzające, euforyzujące substancje i wpadłem z kolei w to uzależnienie. Było tego trochę, a grupy tych środków wymieniłem w którymś poście powyżej. W końcu poznałem benzodiazepiny czterokrotnie, ośmiokrotnie mocniejsze od najmocniejszego wtedy dostępnego na receptę klonazepamu. Były urwane filmy, trochę krzywych akcji, dwa poważne napady padaczkowe grand mal, jeden za drugim, także świętym mnie nazwać nie można, ale odkryłem wtedy przy okazji uspokajające, rozluźniające, nasenne i przede wszystkim przeciwlękowe właściwości tych substancji. Tutaj wracam do lekarza...

...Ponieważ wiedziałem już wtedy w jaką grupę leków celować, lekarz zaproponował Lorafen 2,5 mg. Lek, oczywiście po raz pierwszy od ponad trzech lat, okazał się skuteczny. Niwelował lęki, mogłem pozałatwiać różne zaległe sprawy, nie bałem się nigdzie wychodzić, chętnie rozmawiałem z ludźmi, pozwalało mi to swobodnie uczestniczyć również w terapii grupowej, byłem po prostu sobą. Zmieniłem lek na klonazepam, ponieważ działał dłużej i nie odczuwałem skutków jego fizycznego uzależnienia. Pomimo, że nie brałem tych leków na co dzień, to wciąż pozostawał problem rosnącej tolerancji. W międzyczasie były, prawie wszystkie inne benzo, ponieważ chciałem po prostu sprawdzić ich działanie i ta cholerna karbamazepina. Po ok. roku romansowania z benzodiazepinami, postanowiłem wypróbować fenobarbital, który okazał się zaskakująco skuteczny przeciwlękowo, a działał bardzo długo. W sumie brałem go, nieregularnie, co 2-3 dni, w dawkach 200-400 mg, przez okres ok. czterech miesięcy, nie biorąc jednocześnie benzodiazepin. Od ostatniej dawki, które odpowiednio wcześniej zmniejszałem i podawałem co raz rzadziej, minął ponad miesiąc. Żadnych objawów odstawiennych nie czuję, w dzień mogę normalnie funkcjonować, tylko zaczęła mi dokuczać nocna bezsenność. Jak myślicie, jest to związane z fenobarbitalem i jeśli tak, to jak długo może potrwać ta bezsenność? Normalnie stosuję 100 mg kwetiapiny, już tylko żebym nie zwariował bo nasennie to jest często loteria + 20 mg mianseryny, które prawie nic mi nie dają. Mam też klonazepam, lecz go nie używam, ponieważ... 6 mg nawet nie specjalnie działa, więc szkoda mi go marnować. Jak myślicie? Jestem już całkiem stracony?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fobic napisał:

Jak myślicie, jest to związane z fenobarbitalem i jeśli tak, to jak długo może potrwać ta bezsenność?

Nie sądzę, żeby to miało związek z fenobarbitalem, przynajmniej bezpośredni. Fakt, że dawka 400mg to już dużo, nawet jak na dorosłego, max to chyba 250mg, ale dawka jest też zależna od stężenia leku w organizmie, tylko przy braniu nieregularnie ciężko uzyskać stałe stężenie. Na początku, pierwsze kilka dni to może i była bezsenność z odbicia (ale nadal nie sądzę), teraz szukałabym przyczyny w czymś innym. 

Fenobarbital owszem uzależnia, ale też on jest stosowany czasami długotrwale u pacjentów z padaczką, także to nie jest też takie czarno-białe jeśli chodzi o uzależnienie i nie wiem czy w jego przypadku nie jest tak jak np. z tramadolem, który brany zgodnie ze wskazaniami, czyli p/bólowo, nie uzależnia, dopiero brany "rekreacyjnie" i w celach innych niż p/bólowe nabiera potencjału uzależniającego. To bym musiała sprawdzić. Ja z tym lekiem miałam niewiele do czynienia i ostatnio pewnie z 10 lat temu, także ciężko mi na jego temat coś więcej powiedzieć. Na blokach operacyjnych go nie ma.

 

Co do dopalaczy to jest najgorsze ścierwo, gorsze od narkotyków nawet. Wystarczy sobie porównać zachowanie takich pacjentów, którzy trafiają na SOR. Ten po narkotykach ogólnie nikomu nie wadzi specjalnie, bo przeważnie siedzi, co najwyżej widzi jakieś różowe słonie czy inne cuda, ale ogólnie "grzeczni" są tacy pacjenci. No i na takich, jak zaczyna się dziać coś groźnego pod względem zagrożenia życia mamy nalokson. Problemy są z tymi po dopalaczach, bo oni nie dość, że odp****ją jakieś szopki, to tak na prawdę często nie wiadomo co im podać, żeby odwrócić działanie dopalaczy i ich uratować. Ja na SORze nigdy nie pracowałam, ale znajomy ratownik ma takich historii na pęczki z osobami po dopalaczach.

 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za informację o fenobarbitalu, byłem niemal pewien, że to z jego winy i dopiero może się zacząć "zabawa". Jego czas półtrwania, to 2-5 dni, więc bardzo długo, ale mimo wszystko objawy odstawienne powinny pojawić się dużo wcześniej niż miesiąc od odstawki, w dodatku maksymalnie spowolnionej i rozłożonej w czasie.

 

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

Co do dopalaczy to jest najgorsze ścierwo, gorsze od narkotyków nawet.

Nie pomyśl, że cię pouczam, absolutnie, ale dopalacze to są też narkotyki, czyli substancje psychoaktywne działające na układ nerwowy, tyle tylko, że inne od tych "klasycznych", których jest garstka. Największy problem, który wydaje mi się, że masz na myśli jest oczywiście w takich gotowych produktach o niewiadomym składzie, z nazwą własną, jak np. "Cząstka Boga", które mogą i najczęściej są mieszanką dwóch, trzech lub więcej NSP (Nowe Substancje Psychoaktywne), nie wiadomo jakich i w jakim stężeniu. To zjawisko jak najbardziej potępiam, bo takich ludzi często nie da się uratować, kiedy ktoś jest pod wpływem np. mieszanki mocnych stymulantów i dysocjantów jednocześnie czy nawet pojedynczego bardzo silnego kannabinoidu, to pacjent zwyczajnie umrze zanim znajdziecie sposób, czy w ogóle możliwość na uratowanie mu życia. To jest okrutne.

 

Ja osobiście takie niespodzianki omijałem i to powyżej mogę śmiało nazwać również "najgorszym ścierwem". Natomiast jestem w stanie wymienić do 50 konkretnych substancji psychoaktywnych, których przynajmniej raz spróbowałem i które są powiązane, lub bezpośrednio nazywane dopalaczami, natomiast zostały odkryte dziesiątki lat temu, i w dodatku przebadane, tylko po prostu nie zostały zarejestrowane jako leki. Znane jest ich działanie na układ nerwowy, łącznie z siłą takiego działania, ogólny profil farmakologiczny, czas półtrwania, toksyczność, na tyle były szczegółowo badane te związki. Takich przypadków jest ponad sto.

 

Weźmy taki klonazolam, który powstał mniej więcej wtedy co klonazepam, różni się tylko jednym elementem strukturalnym, bo jest to triazolowa wersja klonazepamu. Taki zabieg zwiększał aktywność cząsteczki, często kilkukrotnie, ale mógł też zmienić jej profil farmakologiczny, chociażby skracając znacznie jej czas działania. Klonazolam został normalnie odkryty przez tych samych ludzi, tylko był już w swej naturze na tyle silny i nieprzewidywalny, że w małych dawkach działał bardzo silnie i dobrze (klonazepam przy- zolamie to jest pusta, sztuczna zabawka), ale przy niewielkim zwiększeniu dawki powodował np. silną amnezję i po prostu przedział w dawkowaniu nie był wystarczająco bezpieczny, żeby to wprowadzić do lecznictwa. Zresztą praktycznie nie ma benzodiazepin takiego kalibru na receptę, z wyjątkiem triazolamu, którego u nas już nie ma. Też jest zresztą sławny z wywoływania amnezji, ale z jakiegoś powodu jednak go wprowadzono do użytku. Mogę też z pewnością stwierdzić, że nigdy, żadna odmiana marihuany na świecie nie dorówna pod względem działania "rekreacyjnego" niektórym syntetycznym kannabinoidom z początków tego zjawiska, kiedy zaczynały dopiero działać sklepy stacjonarne. Nie były też tak uzależniające i toksyczne jak można by się spodziewać.

 

Co do ludzi trafiających na SOR po spożyciu dopalaczy, jeśli jak mówisz odp****ją jakieś szopki, to prawdopodobnie są po prostu w psychozie m. in. po alfapirolidynoketonach (mdpv, a-pvp, czyli "flakka" i pochodne, które bardzo szybko indukują silne stany schizofrenii parainoidalnej), więc przeciwpsychotyk + benzo, sedacja najogólniej.

W świecie dopalaczy praktycznie nie funkcjonują opioidy, więc nalokson, czy naltrekson nic nie pomoże, nie traciłbym na to czasu. Najprędzej będą to silne, pochodne benzodiazepin, więc raczej flumazenil, ale sam raz dostałem nalokson i flumazenil jednocześnie, więc chyba tak też można.

Dzisiaj dopalacze to bardzo często najogólniej środki stymulujące, więc spodziewałbym się postępowania podobnego jak przy przedawkowaniu kokainy, amfetaminy, metamfetaminy, czy ekstazy.

Staram się jedynie pomóc. Nie liczę tylko przypadków po spożyciu "najgorszego ścierwa", bo to jest zawsze wielka niewiadoma.

 

Chociaż mi również zdarzały się... wpadki.

Bywałem intubowany. W tym roku spędziłem 5 dni skrępowany pasami od nóg po szyję na toksykologii, po mieszance benzodiazepin, barbituranów, opioidów, stymulantów i alkoholu. Oprócz stymulantu i alkoholu, reszta to leki apteczne. Wstyd mi jak cholera.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic jasne, z tym, że jeśli to jest substancja, która jest znana, to ok, jak nawet nie jest powszechnie znana, to lekarz może sobie sprawdzić zarówno jej działanie jak i odtrutkę. Gorzej jak przyjeżdża delikwent i nawet nie jest w stanie powiedzieć co wziął🤷‍♀️ a i tacy się zdarzają, bo stwierdzają, że a dostał coś od kumpla, ale nie wie co to było 🙄

Nalokson i flumazenil znam bardzo dobrze, zwłaszcza nalokson, bo on jest stosowany często na bloku przy "zatruciu" Fentanylem lub jak pacjent się za długo wybudza, to też się podaje, żeby się sprężył z tą pobudką po zabiegu 😛 flumazenil podawałam chyba tylko jako odwracacz na midazolamu po badaniach przezprzełykowych za czasów pracy na kardiologii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień do bani , tak jakoś z niczego. Pełno napięcia ,lęków,  niepotrzenych nerwicowych wyobrażeń które to wszystko napędzają no i co mamy tu za wyjście ? Weź alpre to będzie lepiej.... 

Oj będzie ciężko zejść z tego 1mg , to tylko 1mg a się już tak przyczepil że sama myśl o zmniejszeniu dawki jest trudna do zaakceptowania.

Lekarka nie dała mi żadnego diazepamu czy coś tylko zaleciła zmniejszenie dawki najpierw do 0,75mg a później zapewne niżej aż do zera , z tym że uświadomiła również ze to zmniejszanie dawki będzie skutkowało złym samopoczuciem.  K*rwa nie zejde z tej alpry chyba , przeciez jak pomyślę co się dzieje na tych odstawiennych co już parę dni miałem to aż mnie telepie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedzenie nawet na tym 1 mg w ciągu doprowadzi cię do złego samopoczucia. Nie ciągnij tego, jak już czujesz, że będzie słabo. Uspokój myśli, zrób sobie ciepłej herbaty i tnij dawki. Nie jesteś nawet uzależniony fizycznie do takiego stopnia, żeby to był dla ciebie problem. A jak tak cię trzęsie z tego lęku, to albo kombinuj Relanium, Elenium i na nich sobie schódź, albo zgłoś się do szpitala, to cię zdejmą z tego w 2-3 dni.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, snilek napisał:

 z tym że uświadomiła również ze to zmniejszanie dawki będzie skutkowało złym samopoczuciem.  K*rwa nie zejde z tej alpry chyba , przeciez jak pomyślę co się dzieje na tych odstawiennych co już parę dni miałem to aż mnie telepie.

Powtarzamy Ci to od początku, że im dłużej to będziesz ciągnąć, tym będzie gorzej, bo za jakiś czas dojdzie jeszcze uzależnienie fizyczne. Skończ to dopóki masz "tylko" takie objawy odstawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, acherontia styx napisał:

Powtarzamy Ci to od początku, że im dłużej to będziesz ciągnąć, tym będzie gorzej, bo za jakiś czas dojdzie jeszcze uzależnienie fizyczne. Skończ to dopóki masz "tylko" takie objawy odstawienia.

Ja bym to skończył już wtedy po tych kilku dniach gdzie nie brałem nic ale miałem właśnie dosyć tych "tylko takich" objawów,  nie spodziewałem się że na odstawianiu może telepac jak alkoholika 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dla przykładu z moich notatek. Po dwu miesiącach brania - dwa powolnego odstawiania z wagą jubilerską:

 

Alprox
- cała tab. waży 0,118g
- 1/2  tab. waży 0,059g

0,75mg/doba - 3x 0,059g - marzec
0,50mg/doba - 2x 0,059g - kwiecień
0,44mg/doba - 2x 0,052g - 8-12 maja - 5 dni
0,41mg/doba - 2x 0,048g - 13-21 maja - 9 dni
0,38mg/doba - 2x 0,045g - 22-29 maja - 8 dni
0,34mg/doba - *2x 0,080g - 30-5 czerwca - 7 dni
0,29mg/doba - *2x 0,070g - 6-11 czerwca - 6 dni
0,25mg/doba - *2x 0,060g - 12-20 czerwca - 9 dni
0,23mg/doba - *2x 0,055g - 21-24 czerwca - 4 dni
0,19mg/doba - *2x 0,045g - 25-2 lipca - 8 dni
0,15mg/doba - *2x 0,035g - 3-7 lipca - 5 dni
0,11mg/doba - *2x 0,025g - 8-10 lipca - 3 dni

*dotyczy tab. 0,25mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, snilek napisał:

Ja bym to skończył już wtedy po tych kilku dniach gdzie nie brałem nic ale miałem właśnie dosyć tych "tylko takich" objawów,  nie spodziewałem się że na odstawianiu może telepac jak alkoholika 

No te objawy będą, takie uroki uzależnienia od jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Dlatego jeśli ktoś ma skłonność do uzależnień/nadużywania substancji tego typu, to moim zdaniem lekarz w ogóle nie powinien benzo przepisywać, a jak to jeszcze pociągniesz to skończy się tak, że będziesz latał od lekarza do lekarza żebrząc o benzo 💁‍♀️ bo 1-2mg przestaną ci wystarczać szybciej niż myślisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A prawda jest taka, że nie wiem czy poza mną ktoś tu na forum stosował długotrwale benzo (powyżej 1-2 miesięcy) ciągiem, codziennie i odstawił bez problemu. Moja lekarka ma wypimpane na mnie i benzo, bo wie, że ja w gorszym okresie mogę sobie brać dzień w dzień dłuższy czas i odstawię z np. 2mg do 0 z dnia na dzień i nawet tego nie odczuje, ale zna mnie już na tyle długo, że wie, że ja jak już proszę ją o benzo to znaczy, że jest źle, a często kończy się tak, że wezmę z opakowania 1 tabletkę, a reszta leży miesiącami (niedawno znalazłam w domu blister alprazolamu ważny do 2020 roku 🤣 ale ten to akurat neurolog mi przepisywał kiedyś). No i ja też nie biorę benzo z powodu lekkich lęków czy ataków paniki, ba, nawet go nie noszę ze sobą.

I wie też, że jestem na tyle świadoma i odpowiedzialna, że jak zauważę że zacznie to iść w złą stronę to jej po pierwsze o tym powiem, po drugie sama zareaguje nie czekając na wizytę u niej.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, acherontia styx napisał:

, a jak to jeszcze pociągniesz to skończy się tak, że będziesz latał od lekarza do lekarza żebrząc o benzo 💁‍♀️ bo 1-2mg przestaną ci wystarczać szybciej niż myślisz

 

To ile mogę jeszcze na spokojnie jechać na tym 1mg ? Niepotrzebnie w te maliny wlazłem ale jak wspominam zlekceważyłem wątki trudnego odstawiania itp a że po zażyciu jest po prostu dobrze no to wiadomo słowo stosuj doraźnie nie zaistniało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, snilek napisał:

 

To ile mogę jeszcze na spokojnie jechać na tym 1mg ? Niepotrzebnie w te maliny wlazłem ale jak wspominam zlekceważyłem wątki trudnego odstawiania itp a że po zażyciu jest po prostu dobrze no to wiadomo słowo stosuj doraźnie nie zaistniało

Już powinieneś odstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×