Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ukochany z nerwicą - jak mu pomóc?


googoodoll

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem tu nowa, nie wiem czy taki temat już się pojawił, więc jeśli powtórzyłam takowy to przepraszam.

 

Mój ukochany cierpi na nerwicę. Nie znam zbyt wielu szczegółów, wiem, że objawia się to poczuciem niskiej wartości i bardzo łatwym popadaniem w nałogi - pali i nie potrafi rzucić, mimo że próbował kilka razy, ostatnio uzależnił się od tzw ' jednorękich bandytów'. Zdaje sobie sprawę z tego, że ma problem i chciałby się poprawić ale nie potrafi. Nie wiem, może nie ma odpowiedniej motywacji. Dowiedziałam się, że chce poprosić o zwiększenie dawki leków bo sobie nie radzi. Boję się o niego i chciałabym mu pomóc, żeby było mu łatwiej, żeby jakoś to u niego zniwelować. Boję się, że ja sobie nie poradzę jeśli coś się stanie, bo zdarzało musię myśleć już o samobójstwie.

 

Bardzo proszę o pomoc, radę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapytałem niedawno (na innym forum) o to samo. W wersji jak pomóc rodzeństwu. Otrzymałem kilka odpowiedzi: nie pomagać. Trochę mnie zmroziło, bo jak tu nie pomagać najbliższym w potrzebie? Ale kiedy nad tym się zastanowić to ma sens. Wszelkie próby "pomagania" w związkach czy w relacji z bliskimi kończą się źle (lub b. źle) dla pomagającego. Toż to równia pochyła do współuzależnienia. I witaj toksyczny związku. Można jedynie zasugerować bliskiej osobie, że istnieją psychoterapie. Próba zmuszenia (szantaż) kogoś do tego jest z gruntu bezcelowa.

 

Nie jesteśmy odpowiedzialni za swoich bliskich. Niestety lub na szczęście, jak kto woli.

 

Nie pomożemy ukochanym z problemami, bez względu na to jakbyśmy chcieli (z autopsji). Za to bardzo trzeba uważać na siebie, żeby nie zacząć odwalać głupstw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Broń Boże szantażu czy przymusu. Nie pomagać? też mnie zmroziło. Ale jak zachowywać się w sytuacjach gdy on ma... hm... ' nawrót' ? Jest wtedy okropnie przybity, mówi w przygnębieniu różne rzeczy, które często ranią. Jaką wtedy przyjąć postawę? Bo przypominanie mu, że go kocham, że ma mnie i może na mnie liczyć, że mimo tego jaki jest i tak będe przy nim i że akceptuję w pełni jego osobę nie pomaga. ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś z nim rozmawiałam, zaproponowałam możliwość terapii.... Ale on nie chce. Ma swoje poglądy i nie spróbuje. Dziś uważa, że sobei radzi.

Boję się, bo sama ze sobą też mam problemy ( nawroty ciężkiej depresji bez leków czy terapii - bo nie chce psychotropów, w rodzinie był schizofrenik i odziedziczyłam skłonność, nerwicowe bóle klatki piersiowej, które mnie wykańczają), więc nie wiem czy dam radę być dla niego całkowitym oparciem, jednocześnie sama go nieraz potrzebując.... Czy jest coś jeszcze, co moge zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jest coś jeszcze, co moge zrobić?

 

1. Zaakceptować go takiego jaki jest, bez poprawiania jego natury. Z tym da się żyć, choć nie jest to wymarzona bajka. Zająć się własnymi sprawami. Budować bliskość a nie mamusiować.

lub

2. Jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować - odejść.

 

Czasem obecność w życiu osoby, na której zawsze można polegać (czyli na Tobie) nie pomaga ale przeciwnie - upośledza.

Chyba masz za partnera "wampira emocjonalnego". Nie przepadam za tym określeniem ale cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×