Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Topielica piszesz tu ze z toba zle, a juz bylo tak pieknie. co sie stalo? o co chodzi? z kolei ja gram w gry. W GRY na kompie. ludzie to jest po prostu mistrzostwo. jak gram tzn ze juz jest calkiem niezle. dlaczego? bo one mnie interesuja. czuc emocji nie czuje. nie zalezy mi na tym. byleby byla motywacja do dzialania. poza tym biore 400mg (2 tabletki po 200mg) na wieczor o 18:00. spanie mnie bierze o 22 i wtedy ide spac. spie roznie. spalem do 8, ale dzisiaj sie chyba obudzilem o 5, bo cos mnie wybudzilo i nie dalo rady usnac z powrotem. zobaczymy jak dalej bedzie. jesli chodzi o SSRI to jest syf i nigdy tego do geby nie wezme. a niech se pisza naukowcy ze to zbawienie a ja wiem ze to syf, wiem bo bralem. sertralina wje&*la mnie w ciezka depresje wiec s#am na ten lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam brak uczuć, ale te podejrzenia co do hipohondrii wynikają chyba z różnego przeżywania przez nas pustki, cierpienia i anhedonii. Odnoszę to co opisujesz do siebie oraz swoich doświadczeń i wiem, że ja w takim stanie jaki opisujesz nie byłem w stanie funkcjonować i stąd moje zdziwienie, ze sobie radzisz pomimo tego stanu. Teraz wiem, że jest tak jak to opisuje uht bo sama to potwierdziłaś. Jeżeli poczułaś się dotknięta moją wypowiedzią to bardzo przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś koszmar. Dosłownie chyba nie można się czuć gorzej. Może ludzie z rakiem na łożu śmierci czują się gorzej. No na pewno. ALe ja się czuję jakbym była juz wpół martwa. Od 2 dni czuję nawet w nocy cierpienie, tzn. wybudzam się wiele razy i bardzo, bardzo źle się czuję. Do tego dziś w nocy śniły mi się same sny o tym, że nic nie czuję i sen o tym, że rodzina kupiła i mojemu facetowi obrącvzki i że sobie robiliśmy z takim fotografem jak do ślubu, a mi w głowie telepała tlyko myśl "przecież ja nic nie czuję, nie cie czuję do mojego faceta ani nie czuję radości, która powinna towarzyszyć w takich momentach ani nic". W pracy już od rana poczułąm się tak znużona, że ja nie umiem tego opisać, ale to jest zmęczenie śmiertelne, takiw którym człowiek nie daje radywejść po schodach ( na szczęście mamy windę w pracy). Do tego szczypały mnie oczy, nie czuję smaku w buzi ( mam z tym problem już od paru miesięcy i zwł. jak czuję pustkę, to nie czuję smaku w buzi), do tego kompletna anhedonia i poczucie ogólnego cierpienia psycho-fizycznego tak silne, że człowiek ma ochotę płożyć się w trumnie. zuję się znów tak znużona jak wtedy 2 tyg temu, od czego zaczęło się moje załamanie. I znów mi sercetak inaczej waliło. Zastanawiam się czy to zmęczenie i serce nie jest od zwiększonej dawki sulpirydu. Mój kolega też mi mówił, że czuł ogromne zmęczenie po sulpirtydzie. Jak chyba po każdym neuroleptyku. Więc wychodziłoby na to, że ja toleruję tylko 50 mg sulpirydu jak i solianu :/.A uczucia oczywiście nie wracają po takiej dawce. Czuję się jak kompletne zwłoki dziś - jak to mówi Magic. Jak Truposz. Najgorsze jest to znużenie, ono jest tak koszmarne, że nawet nie myślę o braku uczuć i pustce.A ja jak wiecie nie odczuwam senności, mogę padać, a nie zasnę bez tabletki, więc nawet się zrelaksować i zapaść w sen nie mogę.

I teraz Was zadziwię i zszokuję pewnie. I nie pytajcie mnie jak ja to robię, bo nie wiem. CHyba mam mimo wszystko silne poczucie obowiązku. O tym jeszcze za chwilę. W każdym razie napiszę Wam, że w tym koszmarnym stanie zdołałam jeszcze zrobić w pracy swoją robotę ( było tego bardzo mało) i dużą część dodatkowej roboty w tzw. międzyczasie. Po prostu stwierdziłam, że czuję się tak koszmarnie, że jak mam wytrzymać 8h, to szybciej mi to minie jak się czymś zajmę. Zastanawiam się skąd ja biorę siłę na to chodzenie do pracy i w ogóle na to, że w takim stanie jeszcze żyję i -jak to ujęła psycholożka - jak na mój stan żyję bardzo aktywnie. Bo ogólnie to nie jest aktywnie, ale jak na mój stan to rzeczywiście jest to aktywnie. Otóz myślę, że klucz do wszystkiego tkwi w wychowaniu. Ja nigdy nie mialam łatwo, bylam twardo wychowywana i paradoksalnie chyba teraz mi to pomaga jakoś żyć. U mnie w domu nie było, że czegoś nie dam rady, że się źle czuję, że mi się nie chce. Mama uczyła nas, że jak trzeba to trzeba i teraz chyba po prostu z automatu wcielam to w życie.

 

-- 06 kwi 2011, 17:25 --

 

Nawiązałam na forum o schizofrenii znajomość z jedną matką z mojego miasta, której syn miał schizofrenię prostą ( niestety już nie żyje) i opisałam jej trochę o sobie, ona odpisała, że wydaje jej się, że mam schizofrenię prostą...wiem, to nie lekarz, ale przechodziła to szereg lat ze swoim synem to może stwierdzić czy objawy są podobne czy nie...ona nie wie co czuł jej syn, bo on z nią prawie nie rozmawiał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie no nie czaje brak uczuć tak ciężko a do pracy idziesz no takei skrajności masz ze moze dlatego ci dali chwiejną borderline co nie pasuje do ciebie ale sprzeczna jestes jak diabli...najbardziej cierpisz a najwiecej robisz z nas !!!jak to możliwe???a to nawiązanie do wychowania w pustce jest chyba bezsensu że to cie ratuje ze chodzisz do pracy...no bo tak ci kurewsko za przeporszeniem ciężko i o wychowaniu pomyślałaś ja wogóle o takim czymś nie myśle w swoich stanach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jednak nie utrzymałem dzisiaj swojej dobrej formy z wczoraj, jestem w stanie stacjonarnym, to i tak nieźle, bo trochę po mieszkaniu pochodziłem, głównie to jednak spałem i leżałem. Musiałem wyjść na dwór szukać kota, bo od dwóch dni nie wracał i jak spacerowałem, czułem się jak brak uczuć w pracy. Najgorsze jest to, że się w ogóle nie przejąłem tym, że mój kot może być martwy, na szczęście wrócił już cały do domu.

Jak będę szedł na rentę to nie tylko na psychikę ale też na kręgosłup, bo nie może być tak że wychodzisz na 15 minut spaceru i już cie kręgosłup boli, drętwieją ręce i chrupie w karku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere napisała w wątku o borderach

Na trzy lata stracilam uczucia wyższe-wszystkie oprocz tęsknoty.

 

Nic mnie nie cieszyło,bylo mi wszystko jedno,nie czulam zachwytu,ani troski o nikogo-czulam jedynie pieprzony ból psychiczny-bolalo mnie to,że nie mogę czuc dobrych rzeczy,że jest wiosna,a ja nie czuję jej zapachu,że slonce zamiast cieszyc drażn,że nie mogę byc taka jak inni,nie moge sie cieszyc,przezywac czegos prawdziwego.Wszystko zdawalo się plytkie i niewarte uwagi.Motywacja zanikla do zera.

Wsrod swoich rowiesnikow czulam sie przecholernie samotna,jakbym byla w worku foliowym,w szkatule.

Jesli widzialam cos dobrego-wtedy czulam ten straszny bol,najgorszy z możliwych-jakbym stala przy malej chatce,w srodku bylo cieplo,jasno i byli ludzie-szczesliwi..ale nie moglam tam wejsc.Moglam tylko patrzec na nich przez okienko.

Ten straszny ból.Przy jednoczesnej obojetnosci,braku zainteresowania czymkolwiek.

 

Zdiagnozowalam sobie dystymię,ale psychiatrzy byli jednomyslni-ciągle dostawalam diagnozę Borderline Personality Disorder.

Ja niestety nie czuję nawet tęsknoty

Czasami czuję uczucie przykrości, gdy poważnie zrani mnie rodzina, ale nawet ono nie jest takie do konca prwdziwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak widzisz brak uczuć nie tylko we mnie budzisz takie mieszane uczucia, ale też magic napisał:

nie no nie czaje brak uczuć tak ciężko a do pracy idziesz no takei skrajności masz ze moze dlatego ci dali chwiejną borderline co nie pasuje do ciebie ale sprzeczna jestes jak diabli...najbardziej cierpisz a najwiecej robisz z nas !!!jak to możliwe???a to nawiązanie do wychowania w pustce jest chyba bezsensu że to cie ratuje ze chodzisz do pracy...no bo tak ci kurewsko za przeporszeniem ciężko i o wychowaniu pomyślałaś ja wogóle o takim czymś nie myśle w swoich stanach...

więc jak widzisz każdy z nas inaczej przeżywa swój stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech to. Miałem pojechać na uczelnię w sprawie urlopu zdrowotnego, ale po prostu nie jestem w stanie. Napisałem do dziekanatu maila, może da się to drogą elektroniczną załatwić. Przecież równie dobrze mógłbym być w szpitalu i co wtedy? skreśliliby mnie z listy studentów?

Nie dobrze się to zapowiada na czas pobytu na oddziale dziennym, będę mieć problem z tym żeby wstać i tam dojechać. Ale po to ten oddział chyba jest, żebym zawalczył i podjął tą aktywność jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lepiej zadzwonić a jak byś był w szpitalu to szpital zaświadczenie wystawia zapewne,jakies chorobowe...

 

-- 07 kwi 2011, 15:38 --

 

Schizofrenia prosta

 

Dla tej postaci schizofrenii charakterystyczne jest wycofanie z rzeczywistości i zagłębianie się w pustkę. Chory obojętnieje, zarówno złe jak i dobre wieści nie robią na nim wrażenia. Wiadomość o śmierci kogoś bliskiego może nie mieć dla niego znaczenia. Schizofrenik popada w apatię. Swoje obowiązki wypełnia automatycznie, zdaje się nie myśleć nad tym co robi. Zajmują go zaś inne rzeczy jak np. jałowe rozważanie sensu życia, zapisywanie wielu stron wyrazami bez związku itp. Codzienne czynności nabierają doniosłego znaczenia i zmieniają się w rytuał, którego nie można zaburzyć. Sugestia nawet najmniejszej zmiany w sposobie ubierania, czesania czy wykonywania czynności spotyka się z gwałtownym sprzeciwem. Chory zdaje się być uparty. Rodzina stara się go „rozruszać”, lecz ten nie reaguje, pytania zbywa milczeniem. Wycofuje się w pustkę, interesuje go jedynie jego własny świat.

 

dziś zadzwonił lekarz do siostry termin mam na 20 kwietnia na oddział w klinice...nie wzrusza mnie to wogóle dziś...

 

-- 07 kwi 2011, 15:38 --

 

http://gabinetpsychologiczny.wroc.pl/pol/Zakres-pomocy/Psychoterapia/Psychoterapia-osob-cierpiacych-na-schizofrenie-lub-inne-zespoly-urojeniowe/Schizofrenia-prosta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bylem dzisiaj na silowni. 40 minut biegania bez przerwy. Pozniej poczulem sie calkiem dobrze, ale fizycznie. Psychicznie dalej tak samo obojetny i pusty. Nawet bardziej sie tylko wkurzylem na siebie, ze moj organizm sie dobrze czuje, a ja dalej zamkniety w tej puszce, ktora sam sobie stworzylem. Kiedy to sie skonczy do cholery?

Uswiadomilem sobie tez dzisiaj cos, o czym juz zdazylem 'zapomniec' majac do czynienia z problemem na codzien. Rece mi sie trzesa. Zwlaszcza jak trzymam male rzeczy. Lyzeczke z cukrem, z zupa, jakis element modelu np., czy igle. Jak kiedys bylem po trawie u babci z kuzynami na obiedzie, to rece mi sie tak trzesly podczas jedzenia zupy, ze musialem odlozyc lyzke i przeczekac. Wiem, ze to moja hipochondryczna natura sie odzywa, ale szukam wszedzie.

W ogole to musze sobie zrobic nastepujace badania:

- na pasozyty

- jakies neurologiczne

- paciorkowiec i inne bakterie

- tarczyca

Zeby wykluczyc chociaz czesc czynnikow biologicznych.

Przypomnialo mi sie zawilinski, jak mowiles o tym stolcu i spermie. Magic Cie wysmial, ale ja nie widze w tym nic glupiego. Cos w tym jest. Wiec moze badania nasienia tez? Nie wiem... Nie sadze po prostu, ze moj problem jest tylko psychiczny. Tak w ogole, to kto mi wytlumaczy, jaka jest zaleznosc miedzy procesami myslowymi, a tym jak sie czujemy? Dlaczego niektorzy myslac o czyms smutnym, po chwili sa juz w dobrych humorach, a inni wpadaja w depresje? Tak naprawde wszystkie nasze stany zaleza od pracy mozgu, wiec jaki wplyw ma np. wygadanie sie psychologowi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech to. Miałem pojechać na uczelnię w sprawie urlopu zdrowotnego, ale po prostu nie jestem w stanie. Napisałem do dziekanatu maila, może da się to drogą elektroniczną załatwić. Przecież równie dobrze mógłbym być w szpitalu i co wtedy? skreśliliby mnie z listy studentów?

Nie dobrze się to zapowiada na czas pobytu na oddziale dziennym, będę mieć problem z tym żeby wstać i tam dojechać. Ale po to ten oddział chyba jest, żebym zawalczył i podjął tą aktywność jednak.

 

Korat jestem z Ciebie dumna! :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja nie mam tych fizycznych symptomów, chyba bym zauważył jak:

"Nie rozumie się natury doznawanego pobudzenia. Na przykład komuś kołacze serce, robi mu się gorąco, ale nie uświadamia sobie, że się boi albo jest zdenerwowany."

 

Nawet gdybym nie umiał tego połączyć z emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam czasami scisk w sercu albo wlasnie te trzesace sie rece, wiec moze cos w tym jest. Ale jestem odciety od tego. Tzn. nie powiedzialbym, ze to jest strach, a to zlosc np. W ogole nie czulem nic, co mozna by tak konkretnie nazwac od bardzo dlugiego czasu. Ale uderzylo mnie to o tej hiperlogicznosci itd., bo dokladnie tak jest w moim przypadku. Trudno mi sie zdecydowac czy 16 bedzie lepsza czy 18. Wszystkie decyzje, nawet najprostsze (np. wybranie czegos z menu w restauracji) mnie przerastaja, bo nie mam zadnych preferencji, wszystko wybieram logicznie, racjonalnie. Moze to faktycznie o mnie. :( Moja mama byla troche nadopiekuncza, wiec mozna isc tym tropem.

 

-- 08 kwi 2011, 18:20 --

 

braku uczuc, sorry, ze pisze tutaj, ale cos sie spieprzylo z PW. Na mailu mi pisze, ze odpisalas na moja wiadomosc, a jak sie loguje na forum do w Skrzynce Odbiorczej niczego nie ma. Moglabys jeszcze raz mi ja wyslac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tragedia. Ja nie wiem jak ja żyję. Ja od 6 lat się nie wysypiam. Moje zmęczenie jest tak ogromne, że nie da się tego wyrazić. Nawet kiedyś się zastanawiałam czy to z tego niewyspania mi mózg nie odciął emocji.

Niestety nie mam szans, żeby rzucić pracę. Moja mama znów wyjechała jak zawsze, żebym przestała brać te wszystkie tabletki, bo bo że to wszystko się stało przez tabletki. Ja nawet się z tym zgadzam. ALe jak mam nie brać tabletek, jak nie śpię bez tabletek. Jak mam nie dobierać w nocy clonazepamu jak ja nie mam sił siedzieć w pracy. Powiedziałam Jej, że mogę nie dobrierać tabletek na sen jak będzie mnie utrzymywać, bo ja nie dam rady bez snu w pracy. Moja Mama na to, że moim sponsorem nie będzie. No więc teraz może bardziej rozumiecie dlaczego ja chodzę do pracy. WAS WASZE RODZINY UTRZYMUJĄ. Jak ja bym przestała chodzić do pracy to wolę nie myśleć jak by mnie moja rodzina traktowała jakby MUSIAŁA mnie utrzymywać. Jedno piekło bym zmieniła na drugie.Nie wiem...nie chce mi się żyć. Może to faktycznie przez tabletki, a konkretnie przez SSRI przestalam odczuwać emocje. Wydaje mi się to całkiem mozliwe.

 

-- 08 kwi 2011, 20:26 --

 

Uht- piszę do CIebie to co napisałam: A próbowales solianu? Ja kiedys bardzo chcialam elektrowstrżąsy, ale się dowiedzialam, ze po nich się traci pamięc i nie pamieta sie kim się jest...wyobrazasz sobie - nie dosc, ze nic nie czujesz, to jeszcze nie wiesz kim jestes...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć co ty piszesz elektrowstrząsy pamięc jak już chwilowo i nie u wszytskich to rzadkki skutek uboczny...

 

nie porównujmy elektrowstrząsów z lat 70 tych do obecnych czasów...

 

zresztą nigdy ci tego nie zrobią w twoim stanie ruchowym i pracującym zresztą neiwiem znajac ciebie i do tego dopniesz:(jakby miało pomóc to tez bym poszedł...a co mi tam...najwyżej,..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myslalem, ze to tylko jakies mega powazne przypadki dostaja elektrowstrzasy. Ja bym sprobowal, do stracenia nie mam zupelnie nic, wiec dla mnie to zaden problem. Ale chyba przesadzilas braku uczuc z ta pamiecia. To jest chyba tak, ze przez jakis czas mozna zapominac rozne rzeczy, troche jak w Alzheimerze. A nawet jak by sie to mialo skonczyc na calkowitej utracie pamieci, to co z tego? Lepiej nie wiedziec jakim sie smieciem bylo i zyc sobie jako takie warzywo niz meczyc sie z tym do konca zycia. Tak jak w Shutter Island z Di Caprio. :) To mi sie podobalo.

 

Moze ktos chce zagrac w literaki na kurniku czasem?

 

Aaa, wlasnie. Piszesz o tym zmeczeniu, braku uczuc. No ja wlasnie tak zaczalem swoja przygode z leczeniem, mozna by rzec. Bo bedac w liceum zauwazylem, ze nie wysypiam sie totalnie. Zawsze sie budzilem zmeczony. To znaczy, wiesz jak to jest. Organizm fizycznie byl wypoczety, zakwasy schodzily itd., ale ja bylem taki otepiony wiecznie. I co ciekawe (dalej tak mam), kiedy sie budze to od razu mam mozg na pelnych obrotach. Wiem, ze ludzie maja problemy, zeby sie zwlec z lozka, ze jeszcze sobie dosypiaja. Ja tak nie mam. Budze sie i wstaje momentalnie. Od razu mysli, mysli, mysli. Nie pamietam, kiedy ostatnio bylem zrelaksowany, mimo ze nie robie NIC, co mogloby mnie jakos meczyc specjalnie. Ale nigdy nie mam takiego spokoju ducha. A jak staram sie wylaczyc ta mozgownice, to cos jest nie tak, zaczynam sie zle czuc i znowu myslenie i myslenie. Powinienem byc geniuszem z takimi obrotami mozgu, a jestem skretynialym pajacem, ktory juz nie potrafi sie nawet nauczyc paru slowek z jezyka obcego. Szkoda gadac... :/

Ide na silownie, moja dziewczyna mnie zmusza, zebym to robil codziennie i ma racje. Musze sie zwlec sprzed komputera, bo nim zagluszam tylko mysli, ale nic nie zmieniam. Silownia przynajmniej pozwoli mi utrzymac cialo w jakims tam porzadku. Chociaz o higiene juz dawno przestalem dbac.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwazam, ale nikt nie chce mi tego przyznac. Bo ja na zewnatrz tworze calkiem dobry obraz siebie i wszyscy sie na to nabieraja. A ja nie potrafie np. lezec w lozku caly dzien i powiedziec, ze nie mam do niczego motywacji, z niczego satysfakcji, nie czuje sensu zycia, bo bym mial, nazwijmy to wyrzutami sumienia. Bo wiem, ze jestem na tyle sprawny, zeby robic niektore rzeczy, dzialac. Tylko ze psychicznie jestem wypalonym warzywem, robotem, ktory wykonuje polecenia. I robie to wszystko, bo nikt by mi nie pozwolil z mojego otoczenia na to, zebym nie robil. Bo wygladam na zdrowego. A ja sam nie wiem, po co utrzymuje ten swoj imidz caly czas, trzymam sie go tak kurczowo. Nie mam zielonego pojecia. Ale nie chce stracic tego, co zbudowalem, nawet jesli zbudowalem to na klamstwach.

 

Chetnie zagram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szachy proponuje na kurniku ale literaki też dobre...

ja shadowmere border nie jestem nie kocham nie nienawidze nie tęsknie...niewiem czemu oddział afektywny myślicie pomoże?niewiem bo to niejest normalne wyalienowanie takie...wiem jak było kiedyś a jak teraz no coś jest ciągle nie tak...to chorobowe czy nie?jest na to lek ,operacja jakaś terapia czy nie?czy poprostu nie jestem cżłowiekiem tylko cholera wie czym i tak ma być bo medycyna jest bezradna???o nie...wole tamten świat choć niewiem co tam jest :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej naprawdę myślę, że większosc z nas moze miec schizofrenię prostą, tylko w Polsce panuje tendencja do nie rozpoznawania jej.Ja bym dała nie wiem co, by czuć tęsknotę...a milosc to juz w ogole... Uht, ja sie nie budze z klebkiem mysli, ja sie budzę FIZYCZNIE wyczerpana...to potwierdza moją dopaminową teorię, bo czytałam gdzies niedawno, że dopamina odpoawiada za sen.

Uht, a jak funkcjonujesz w związku?

Po porstu tylko jesteście razem, ale nic nie czujesz, ami milosci, ani przywiązania, ani seksualnosci, tak? Taki sztuczny związek? U mnie wlasnie tak jest. Tylko oparty na rozumie. A prawdziwy związek nie moze byc opoarty tylko na rozumie.

TOPIELICO! Jak u CIebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, a Ty byś chciała nie być człowiekiem, tak jak my? Bez uczuć, bez celu, bez sensu, nikogo nie mogąc pokochać, wegetując i myśląc o śmierci z rozsądku? Jak tak, to ja się chętnie zamienię. Zresztą, jak tylko zaczynałam czuć, to czułam na pełnych obrotach i całymi dniami płakałam i też myślałam o śmierci, ale to było co innego, to już było życie, ciężkie, ale życie jak człowiek, dlatego piękne. Teraz mam regresje, nie czuję znowu, ale staram się "wierzyć" intelektualnie, że to przejściowe...i znów wrócą mi uczucia, tak bardzo bym chciała móc znów się przejmować, kochać, lękać się, smucić, rozpaczać, a nawet cieszyć się, czuć świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×