Skocz do zawartości
Nerwica.com

Klnięcie


Sean1

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sie zastanawiam, co kryje sie pod tym ladnym jezykiem postow wsrod forumowiczow, jak to wyglada w realu :P Klniecie duzo, czesto? Czy nerwica ma jakis wplyw na to czy nie? Ja przyznaje klne ogolem malo, przy rodzinie w ogole, przy kolegach mysle, ze przecietne. Czesto jak jestem zly zdarzaja mi sie wiazanki przeklenstw, ale glownie pod nosem. A wplyw nerwicy? Mysle, ze musi byc, przez frustracje jaka mnie podczas niej dopada. A temat nie chcialbym zeby zostal przeniesiony, gdyz tylko przy okazji jest o wplywie nerwicy, ale ogolnie jest o przeklinaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozkminiam, czemu przeklinam :smile: Jak mam ochotę to to robię- czyli non stop :mrgreen: Ciągle rzucam jakimś mięchem... Moje ulubione to 'chyba cię poje*ało :mrgreen: ' :pirate: Ale na razie nie mam potrzeby się tego oduczać... heh. Chociaż czasem mnie to wkurza, że nie umiem przestać!

Gorzej, jak będę mieć dziecko- przy nim nie przeklnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojjj ja też klne ,aż miło :lol: czasami to aż tak głupio :oops: ale nie sądzę abym kiedykolwiek się tego pozbyła bo i po co ;) jak trza to umiem się pohamować np. w pracy, czy przy babci (bidulka na zawał by chyba zeszła jakbym takim soczystym mięchem rzuciła ;) ) ale czasami to taka ulga jak się jakąś kurfą albo ujem rzuci ;):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo klnę w domu, nie hamuję się.Odnoszęwrazenie,ze wtedy złość , którą okazuję nabiera większego wymiaru, ale to są moje odczucia. W pracy natomiast nie praktykuję używania mocnych słów, nie wypada poprostu. W domu też nie wypada, zresztau mnie w domu wszyscy klną i tak było od zawsze, wzrastałam w tym klimacie wyzwisk.

Wiem,że to nieładnie. Mimo wszystko cieżko zastąpić brzydkie słowa ładniejszymi podczas sytuacji stressujących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wcale nie kumam o co chodzi z tymi bluzgami- taki sam zlepek liter jak przy innych słowach. Ktoś tam wymyślił, ze takie a nie inne słowa są brzydkie i ludzie się tym podniecają.

Osobiście najbardziej drażni mnie, gdy ktoś mówi np. złape, drape zamiast złapię, drapię, garek zamiast garnek :evil: - czuję się wtedy, jakbym rozmawiała z jakimś niedorozwojem umysłowym.

Bluzgi wcale mi nie przeszkadzają i nie robią na mnie żadnego wrażenia...no, chyba, ze ktoś używa qrwy jako przecinka- to juz świadczy o prymitywiźmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak... Przekleństwa podobno są fe, ale spójrzmy na pierwszą lepszą dyskusję o nich. Padają radosne stwierdzenia "hoho, ja to klnę jak szewc, hihihihi, hohoho, uhuhuhu", śmiechu i radości nie ma końca, lecą lole i greeny, duma aż ludzi rozpiera... Chociaż czasami dla niepoznaki dodają:- ale baldzio siem tego wstydziem.

 

Ja dosyć mało przeklinam, ale bynajmniej nie dlatego, że mam coś przeciwko wulgaryzmom. Ja po prostu mam kompleksy na punkcie swojej dykcji. Dzisiaj i tak mniejsze niż kiedyś, ale jednak dalej są.

 

Od zawsze niewyraźnie wymawiałem "r", zamiast niego wychodzi mi takie połączenie amerykańskiego "r" oraz "y"... W pewnych okresach życia była to dla mnie katorga, z opisaniem której miałbym poważne trudności. Nie przesadzę jeśli powiem, że to jedna z głównych przyczyn, dla których ugruntowała się moja nerwica, dystymia, a potem depresja.

 

W klasie licealnej miałem aż trzech gości z podobną wadą wymowy, każdy z nich nieco inaczej kaleczył. Jeden wymawiał r jako "l", drugi, "ł" , trzeci "y"... Kulwa , kułwa, kuywa.... Za chwilę do tych ziomków wrócę.

 

Trafiając do liceum zobaczyłem wyraźnie, jaką potęgę mają proste, soczyste, warczące bluzgi, bez dodatków i udziwnień. Zawsze wiedziałem, że ludzie wyszczekani, agresywni i przebojowi nie narzekają na brak szacunku i społecznej aprobaty, ale po doświadczeniach z gimnazjum jakoś nie sądziłem, że można się obyć bez siły fizycznej przy walce o ten szacunek. Mój pogląd zweryfikowałem szybko po zapoznaniu Kubusia J. w nowej klasie - z którego było wyjątkowe chucherko, ale z ust jego wypadały tak doskonale wściekłe kur.wy, że nie było takiego kpiarza co by do niego fikał.

Pamiętam, siedziałem na lekcjach i zazdrościłem "poprawnym erowcom", kiedy to dziewczyny chichotały ekstatycznie, gdy tylko któryś z klasowych adonisów powarkując po nosem z ostatniej ławki, wyrażał dezaprobatę/zniechęcenie do przebiegu lekcji...

Taa... Też chciałem kozaczyć, dominować, cwaniakować. I nie mogłem za cholerę. Słyszałem jak przeklina Kuzka albo Rutkowski: "...i mówię ci kulwa staly ja wtedy kulwa a on mi kulwa, no kulwa ja pieldole!!!" To było żałosne i ja nie chciałem brzmieć jak oni.

 

Katorgą była myśl, że tak niewiele dzieli mnie od szczęścia, od możliwości swobodnego dania emocjom ujścia, naturalnego zdobycia aprobaty ludzi wokół. Do dzisiaj nie tego ogarniam. W dalszym ciągu mam wrażenie, że miałem wszystko na wyciągnięcie ręki; brak jednej maleńkiej cegiełki zniweczył wszystko... Troszkę zbyt gruba końcówka języka i gówno, gówno, gówno, jedno wielkie gówno. Czuje to ktoś?

 

Ile to razy siebie pytałem, co takiego złego zrobiłem, że ta pierdo.lona Bozia czy jakieś inne fatum, taki kawał mi wycięła?

 

Moje kompleksy urosły do tego stopnia, że zacząłem unikać wymawiania wszelkich wyrazów zawierających "r". Kontrolowałem każde słowo w trakcje wypowiedzi, i kiedy trzeba było, starałem się zastąpić je ekwiwalentem bez "r". Mowa straciła na płynności, co w połączeniu z derealizacją przyniosło koszmarny efekt... Często nie mogłem się kompletnie wysłowić, zacinałem, jąkałem, bełkotałem...

 

Minus do minusa, i całokształt biorąc, w klasie licealnej cieszyłem się zaaaaajjebistym rispektem :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w podstawówce nie przeklinałem wogóle bo tak mi wpojono w domu (wraz z innymi idealistycznymi teoriami) i byłem z tego względu traktowany jako klasowy mięczak itp.W szkole średniej wpadłem już w przyzwoite towarzystwo,zacząłem myśleć i wyzbyłem się głupich zasad jakie mi narzucono w dzieciństwie.I wiecie co?Wyszło mi to tylko na dobre.Szkoła średnia była genialna a towarzystwo w jakim sie obracałem super pod każdym względem.

 

Uwielbiam przeklinać ale w domu rzadko mi się zdarza tak samo jak w pracy w rozmowie z przełożonymi itp.Za to wśród kumpli to mogę sobie pozwolić na dowolną ilość tych szczególnych słów ;) .Oczywiście wszystko z umiarem ale zdarza się przeginać nieraz.Uważam że tego typu słowa podkreślają i akcentują naszą wypowiedź :mrgreen: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że tego typu słowa podkreślają i akcentują naszą wypowiedź :mrgreen: .

 

Taaa, szczególnie uwielbiam takie akcentowanie jak idzie przede mną trzech kolesi chodnikiem i rzucają bluzgami gdzie popadnie i zajmują cały chodnik a jak ich nie mam jak wyminąć :P

 

Zauważyłam też jedną rzecz, że jak już ktoś zaczyna przeklinać i zauważy, że się ludzie na niego gapią to robi to coraz głośniej i coraz bardziej po szewsku, szczególnie jeśli jest to facet ze swoimi kumplami ;) I to owszem bywa żałosne. Przeklinanie w miejscach publicznych mnie naprawdę wkurza.

 

Mi się też się zdarza przelęknąć, jak jestem wściekła, ale umiem się opamiętać. W ogóle nie lubię przeklinać bo jak już zacznę to się coraz bardziej nakręcam i jestem coraz bardziej wściekła, także mi to raczej nie służy ;) Ale nie powiem, że czasem to się nie przydaje, szczególnie jak ktoś się przyczepi i trzeba mu dać jasno do zrozumienia żeby sobie poszedł... Do niektórych inaczej nie dociera.

 

Mam takie pytanie: czy uważacie słowo "zajebisty" za przekleństwo? Bo jak ja się nad tym zastanawiam to dla mnie to już chyba jest normalne słowo... Coś jak "kurde" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiek1234 Ty chyba nadal nie myslisz, ze szacunek mozna zdobyc przeklinajac. To zalezy od osobowosci, jak ktos jest silny reszta to wyczuwa, i wcale nie musi klnac, zeby miec szacun, ba nawet przewodzic grupa, jak ktos jest slaby i widac to po nim wyraznie, przeklenstwa nie beda mialy wplywu na ocene osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiek1234,

Pozwolę sobie zapytać się Ciebie o tą Twoją wadę wymowy....

Domyślam się,że to dyficyt rozwoju języka. Ale czy Ty chodzileś na jakąś terapię logopedyczną?

 

Tak, dwukrotnie przystępowałem do terapii, niestety w obu przypadkach musiałem przerwać, zanim pojawiły się efekty. Wynikły bowiem bardzo nieciekawe komplikacje - siadałem w domu do ćwiczeń zleconych przez logopedę, i tak się w tych ćwiczeniach nakręcałem, że zamiast przykazanych 10 minut, siedziałem po trzy lub więcej godzin... Za wszelką cenę chciałem się "naprawić". To przeradzało się w obsesję i nie potrafiłem inaczej z tego wybrnąć, niż definitywnie odstawić ćwiczenia. Szybko zrozumiałem, że moim głównym problemem nie jest sama wada wymowy, tylko kompleksy na jej temat. I na ten aspekt postanowiłem skierować siły. Dzisiaj mogę powiedzieć, że zrobiłem bardzo wyraźne postępy, ale jest jeszcze sporo do zrobienia. Ogólnie, już tak nie trzęsę się nad tą całą poprawnością i już praktycznie nigdy nie rzutuje to na płynność i składność moich wypowiedzi. Niestety przekleństw z "r" dalej na siłę unikam.

 

Krzysiek1234 Ty chyba nadal nie myslisz, ze szacunek mozna zdobyc przeklinajac.

 

Nie, oczywiście że nie. Nigdy nie myślałem, że da się to zrobić tylko i wyłącznie przekleństwami.

 

To zalezy od osobowosci, jak ktos jest silny reszta to wyczuwa, i wcale nie musi klnac, zeby miec szacun, ba nawet przewodzic grupa, jak ktos jest slaby i widac to po nim wyraznie, przeklenstwa nie beda mialy wplywu na ocene osoby.

 

To tylko piękna teoria, sprawdza się w powieściach Szklarskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarza mi się przeklinać,zwłaszcza jak jestem wkurzona ;P Staram się hamować ale nie zawsze wychodzi i w towarzystwie mi się często przeklnie,przez co potem mi trochę głupio...,że pewnie wychodzę na 'chamkę' :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tylko piękna teoria, sprawdza się w powieściach Szklarskiego.

 

Niestety to nie tylko teoria, to prawda, i sprawdza sie. Moze po prostu nie dostrzegles tego, ale tak jest w kazdej grupie spolecznej, ze silne osobowsci zawsze beda mialy respekt. Od patologii, poprzez gimnazja, licea, subkultury, az do miejsca pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×