Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mistrzyni w uciekaniu od siebie


Gość galazka_jabloni

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś byłam u psychiatry. Jak weszłam to chciałam wyjść, bo on nic nie mówił i czekał aż ja zacznę. To zaczęłam i powiedziałam, że przyszłam, bo jestem bardzo rozbita w środku i nic więcej nie umiałam powiedzieć. On czekał... Aż zaczął zadawać pytania pomocnicze i jakoś się potoczyła rozmowa. Ale powiedział mi, że jestem mistrzynią w ukrywaniu własnych potrzeb i emocji, zapytał gdzie je chowam. Jak mu opowiedziałam o swoim życiu, to powiedział, że z przerażeniem tego słucha... Powiedział też, że mnie nie nie trzeba leczyć lekami i za to mu dziękuję, naprawdę mądry facet. No podsumowując zapisuję się na terapię... No tak jak można leczyć człowieka, kiedy to nie on jest chory tylko jego życie, a to raczej trudno się leczy. Dobrze wiedzieć, że jednak jest się w czymś dobrym...Będę musiała na nowo budować siebie i swój świat... Nie napawa mnie to optymizmem, ale poradzę sobie, jak zawsze... Czasem przymus bycia silnym jest przekleństwem...

PS. Polecam doktora Okońskiego z Białegostoku na ul. Staszica... Naprawdę mądry lekarz... Chyba miałam szczęście, że na niego trafiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przerwałem terapie indywidualną ...terapeutka była młoda dziewczyną ,odrazu po studiach (chyba)

Czesto odnosiłem wrażenie ,że te chwile milczenie ,to nie czas dla mnie na zebranie myśli. Tylko jej bezradnośc i brak doświadczenia ...jestem w trakcie szukania terapeuty,musi to być kobieta (mam lepszy kontakt z kobietami) ...musi mieć znacznie wiecej doswiadczenia od ostatniej .

Też jestem dobry w ucieczkach .

galazka_jabloni, życzę Ci powodzenia w budowie nowego życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, chwile milczenia. Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z tym wszystkim, swoją walkę, ale wiem, że gdyby ten lekarz czekał... Ja bym nie potrafiła mówić, a tak metodą małych kroczków i pytań przeszliśmy tą godzinę. Na koniec nawet zażartował, że jeszcze pół godziny i bym go przekonała jakie mam wspaniałe życie... Używał takich życiowych metafor... Ja mam raczej taką naturę, że wszystko sygnalizuję między wierszami... A on potrafi czytać między tymi wierszami... Dzięki, Ty też się trzymaj na swojej drodze i życzę Ci żebyś spotkał kogoś takiego... Jedyne co mi się nie podobało, to to, że powiedział, że to jest przerażające, to ja mu powiedziałam, że właśnie dlatego uciekam, żeby nikt tak nie pomyślał i tak tego nie odbierał. Nie chcę być widziana jako ofiara losu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co mi się nie podobało, to to, że powiedział, że to jest przerażające, to ja mu powiedziałam, że właśnie dlatego uciekam, żeby nikt tak nie pomyślał i tak tego nie odbierał. Nie chcę być widziana jako ofiara losu...

 

Może tak powiedział ...bo chce żebyś sama zobaczyła ,że jest to przerażające...takie spostrzeżenie może zmotywować do zmian .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie to jestem bliska posypania się.... I jak to wszystko wpuszczę w siebie to się zupełnie posypię... ale może o to chodzi, może trzeba coś rozbić, żeby z kawałków złożyć nowego człowieka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja poczyniłem spostrzeżenie...mało ważne jest co mówi psycholog. Istotne natomiast co w konsekwencji wypowiedzi psychologa ,powiemy sami . Powiemy głośno i wyraźnie...to właśnie te wypowiedzi zmuszają nas do chwili refleksji...analizy naszych własnych błędów.

To samo dotyczy forum...czasem nawet skryci pękają i piszą co ich gryzie. To przynosi ulgę i zmniejsza natężenie (odczuwania niedogodność,ww problemu)...w efekcie ,stabilizuje emocje i pozwala trzeźwo myśleć .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może masz rację... Jak teraz wracam myślą do tej rozmowy, to on chyba pytając mnie gdzie są te emocje, to wszystko, chciał chyba usłyszeć, że w środku we mnie... A ja zamiast tego potraktowałam to jak pytanie retoryczne, pewnie dlatego pytał kilka razy, a ja opowiadałam o tym pośrednio... Tłumaczyłam wszystkich dokoła, żeby sobie nie pomyślał... Chyba trzeba było mu powiedzieć o tym co we mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Chyba trzeba było mu powiedzieć o tym co we mnie...

Dobry trop :)

U psychologa nie ma pytań retorycznych,jest tylko ułatwianie pacjentowi dotarcia do sedna problemu.

Zawsze możesz założyć temat i potrenować na forum ...lub wbić do Jęczarni ..i tam potrenować mówienie wprost :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co wróciłam bardzo boleśnie wróciłam, nie wiem co będzie do końca lipca, ale muszę dać radę, moje ucieczki się na mnie zemściły z ogromną siłą i teraz to się czuję jakby mi ktoś wypruł mózg...... nawet nie wiem jak to opisać jakbym była conajmniej pijana, jakbym w ogóle nie uczestniczyła w niczym nie wiem jak to nazwać, a jeszcze dzielnie starałam się walczyć z sesją, jeszcze starałam się wierzyć, że dam radę, ale....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adaś przypadek, no, ja tez nie umiem rozpoznać czego chcę chyba. Nie umiem się określić. nie rozwijam się...mam taką świadomość na dzien dzisiejszy.

Chcialabym czegoś......ale nie potrafię okreslić czego..........chyba muszę zapelnić pustkę w moim życiu osobistym. Po pierwsze wyprowadzic się od mamusi i tatusia.........to wiem na pewno. A potem? Potem....wydaje mi się,ze będe samotna. Ale to moze mi sie tylko tak wydaje...........sama nie wiem........

Napewno tu nie mogę z nimi być. Oni mnie kontrolują, zwłąszcza matka, dzis wyszły ode mnie koleżanki.....mnóstwo pytań z jej strony.........To jest poprostu manipulacja i chęc wiedzy z jej strony, dotyczący wszystkiego co siemnie tyczy. To jest qrwa chore!

 

Pracę mam ....stanowisko też, próbuję tam sięod nowa odnaleść......teżmną manipulowano.....bo dałam się.......tylko ciekawe dlaczego? Pewnie stary schemacik ......

Kurcze......wydaje mi się,że mam jeszcze tyle pracy nad sobą. Ciekawe czy ja to wytrzymam........

Kiedy będzie normalnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest kwestia czego chce, bo ja nic nie chce tylko świętego spokoju i żeby nic nie było, żeby nic ode mnie nie chcieli, dziś byłam na zakupach z siostrą, gdyby nie ona nie byłabym w stanie zrobić tych zakupów... całą siłę wytężam żeby do mnie coś dotarło, a szkoda gadać. oni nigdy tego nie zrozumieją, ja już jestem warzywem i przeraża mnie to, nawet nie umiem już myśleć... ciężko mi nawet mówić... nawet nie mogę odpocząć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mądrze piszecie...ale fakt faktem

gimela jest i dużo udawania...i skomplikowane to wszystko ,czy my jesteśmy narodem wybranym???tylko my sami sobie potrafią sie chyba zrozumieć ,bo [przeciętny człowiek nie ma szans chyba...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle lat uciekałam od tego wszystkiego co mnie boli w pocieszanie innych, w masę zajęć, w pracę w studia, na które poszłam dla świetego spokoju, bo moja kochana rodzinka chciała ten kierunek a nie inny, w uszczęśliwianie mojego ex. Tyle lat starałam się robić wszystko żeby nie było powodów do konfliktów, a i tak zawsze wszystko źle, a ból we mnie był bardzo silny i potrafiłam wstać zacisnąć zęby i brnąć w to pieprzone życie bo nie było wyjścia. Ubzdurałam sobie, że jaka to ja nie jestem silna jak to ja sobie nie poradzę i żeby nie wiem co się stało to dam radę, każdego dnia zbierałam w siebie te kamyczki bólu swojego i wszystkich dokoła, każdego dnia przysięgałam sobie, że dam radę przy pomocy papierosa. aż przyszedł taki dzień, że te kamyki zebrane wciągają mnie w przepaść i szybko spadam w dół. To wszystko uderzyło we mnie z taką siłą, że szkoda gadać, to już nie jest smutek, który można przeżyć zagryzając zęby, to już jest coś nie do opisania, coś co nie pozwala kontaktować. Nie potrafię nawet zapamiętać zakupów, w ogóle koszmar nie umiem tego opisać wszystkiego, i tylko pretensje "a tego zapomniałaś, a mówiłam że to i to" Ja nie chcę żadnego użalania się nade mną ani wyręczania mnie we wszystkim, ja bym chciała dawać radę, ale nie radzę sobie kompletnie, nawet nie mam gdzie sobie popłakać, przeraża mnie to wszystko, próbuję tłumaczyć, ale słyszę tylko coś w stylu "wszyscy mamy kłopoty" "co ja mam powiedzieć" ciągłe pytania o studia, ani momentu spokoju ja naprawdę się już nie nadaję do życia, nawet nie jestem w stanie pójść do pracy, choćbym chciała, naprawdę mój dół sam mnie uderzył z taką siłą, że sobie nie wyobrażałam, jakby tak coś jeszcze mnie uderzyło, tak żeby mnie zmiotło z powierzchni ziemi, bo sama tego nie zrobię bo wiem, że ani mi to nie pomoże, a im narobi tylko kłopotów. W końcu musiałam uwierzyć, że to nie jest tylko kwestia doła, bo wcześniej nie umiałam. Teraz to już z tym nie potrafię walczyć...przeraża mnie to wszystko...nie chcę żyć, tak bardzo nie chcę żyć, nie chcę już nawet iść do psychiatry na 28 lipca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj wczorajszy dzień to również bagno. Kontrolowanie mnie dorosłej osoby, i tylko kiedy chcę wyrazić swoje poglądy, to nie wiem czy są śmieszne, czy głupie, bo wszyscy mnie hamują. Kobieta durną musi być?! Chodzi o to, że źle czuję się przez to w rodzinie, partnerstwie i społeczeństwie. I co ucieknę dziś, nie zostawię listu...Toksyczni są oni czy ja mam problem, jak uważacie. Samotność to taka straszna trwoga. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×