Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak sobie radzicie z napadami lękowymi?


anonimowa1

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym się dowiedzieć, jak sobie radzicie gdy macie silne napady lękowe. Z pierwszego mojego postu jest opisane, że jestem teraz w trudnej sytuacji. Wiążę się to też z tym, że nasiliły mi się lęki i natręctwa. Jedno z moich natręctw polega na tym, że panicznie się boję że coś złego zrobię, mam też fobię przed przekleństwami, boję się że przeklnę to we mnie wzmaga taki paniczny strach teraz też go mam, że nie wiem co mam robić. Tabletki nie bardzo pomagają. Jutro jadę z rana do lekarza, ale co mam robić jak zasnąć? Tylko proszę, nie piszcie mi "to przeklnij" bo to mnie dopiero przeraża i jeszcze bardziej wzmaga lęki. Kiedyś 10 lat temu to stosowałam i jeszcze bardziej mi się te lęki pogłębiły. Tego nie da się opisać słowami, jaki to jest strach, przerażenie, sparaliżowanie gdy mam te napady lękowe. Jest to tak silne napięcie, że czuję się jakbym bombę w sobie nosiła. Byłam dziś na basenie i w miarę jakoś było, ale teraz na wieczór znów się te lęki pojawiły. Tak bardzo się boję, że mogę zwariować, nie panować nad sobą. Jak mam się uspokoić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja mma nerwicę lękową, nie nerwicę natręctw tak jak Ty, ale w moim przypadku również mam silne napady lęku ( tzn. miałam, bo już siez tego wyleczyłam- kiedyś ataki wygladały tak ze powtarzały siebardzo często, teraz najwyżej raz w roku albo na 2 lata). Radziłam sobie z tym tak, ze po pierwsze nie dopuszczalam do tego aby silne napiecie wewnętrzne, które prowadzi do ataku rzeczywiscie do niego doprowadziło tzn. trzeba odwrócić uwagę- każdy musi znaleźc swój sposob- ja np. dzwonię do kogos , pisze sms, robię herbate ... itp. najważniejsze jest to żeby tak zajać swój umysł że nie będziesz w stanie mysleć o swoim ataku, lęku. mnie pomagają działąnia fizyczne, wymagajace ruchu a zarazem myslenia o tych czynnościach ( np. dzwoniac do kogoś myslisz o tym żeby z kimś pogadać a poza tym mozesz chodzić po pokoju itp.) poza tym ratuję się lekami uspokajacymi ( tymi bez recepty, ziołowymi) i zapalam światło gdy jest to noc. atak przechodizl po kilku minutach, choć czasem był tak silny, ze nie potrafiłam zasnąć długo w nocy, poza tym miałam kiepski humor z powodu tego co siewydarzyło itp. ale odkad umiem " nie doprowadzać" do wystapienia lęku one po prostu ne przychodzą, wiedzą ze nie maja szans ;p jak chcesz to poczytaj sobie moje pozostałe posty, w których opisuję swój przypadek bardzo dokładnie, a sama zobaczysz ze też nie było rózowo i nadal nie jest jeśli chodzi o dalekie wyjazdy , a jednak zrobiłam duuuży krok do przodu! Trzymam kciuki!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zazdroszczę Ci, że sobie potrafisz radzić. Właśnie Matiasce napisałam na PW to co teraz napiszę - ja mam leki antycypacyjne potocznie zwane "boję się że się boję". U mnie to jest tak, że myślę że coś złego zrobić mogę, że przeklnę i ten lęk przed tym narasta, zamienia się w okropne przerażenie, że zwariuję, że stanie się coś złego ze mną, że stracę kontrolę, to się nakręca i nakręca. Bardzo cierpię. A dziś mi lekarz powiedział, że na oddział mnie nie przyjmą. I jak tu potem nie być zdołowanym? Jak ja mam całe wakacje siedzieć w domu? Przecież to się pogłębi. Szpital mi nie pomoże, bo byłam tam 2 razy i nabawiłam się jeszcze więcej objawów i fobii. Tam tylko walną Ci relanium i leżysz. A ja potrzebuję terapii, potrzebuję rozmawiania o tym z zaufanymi ludźmi, mam silną potrzebę wygadania się na forum, gdziekolwiek. Najlepiej anonimowo. Tekst który mi Matiaska posłała jest dokładnie taki jak ja mam - nawet jak mam nieco wyciszone lęki, ja już myślę o tym, jak będę się czuła za godzinę, wieczorem czy zrobię coś złego, czy coś się stanie, czy zwariuję czy nie wytrzymam i potem znów mam te lęki. Nawet jak rozmawiam przez telefon to o tym myślę, czy przeklnę czy nie przeklnę na kogoś, to jest z boku śmieszne i głupie ale dla mnie to jest naprawdę piekło. Z tym oddziałem dzisiaj to jestem dobita. Czy jest tu jakiś lekarz, psycholog, terapeuta? Potrzebuję pilnie terapii grupowej, jakiś mitingów, spotkań. Więcej informacji mogę podać na PW. Proszę, pomóżcie mi dobrzy ludzie. Wiecie jakie piekło człowiek przeżywa, wiecie jak to jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonimowa rozumiem Cie doskonale,sama przechodze przez to pieklo.Co do zwariowania to zapewniam,ze Ci nie grozi i nic nikomu ani sobie zlego nie zrobisz-to sa Twoje mysli i lęki,ktore nie zrealizuja sie.Wrecz przeciwnie,osoby takie sa zahamowane i nie ma mowy o czyma takim.Moja lekarka mnie o tym zapewnila i tego sie trzymam,a mialam takie leki jak Ty,a zatem uchwyc sie tej mysli,ze nic Ci nie grozi.Staraj sie na sile odwrocic te mysli-choc wiem,ze to nie latwe.Zrob cos co sprawia Ci przyjemnosc,zajmnie uwage.A co do terapii,to przeciez w poradniach zdrowia psychicznego sa psycholodzy i tam mozesz ch odzic na terapie.Zorientuj sie jak to wyglada w Twoim miejscu zamieszkania.Ja od 14.06 zaczynam terapie na NFZ.Jesli lęk jest paniczny to tableteczka i juz.Anonimowa glowka w gore,uwierz nie jestes z tym sama,jest nas mnostwo z takimi objawami i lepiej badz gorzej musimy sobie radzic.Powiem Ci,ze najwazniejsze jest nastawienie tzn.boisz sie czegos, powiedz sobie,ze dasz rade,to nie bedzie silniejsze od Ciebie.Wiem,ze to nie latwe,ale uwierz-pomaga.Mysli Ci nie zagrazaja,a sa to tylko mysli i pomimo rob swoje a z czasem one zlagodnieja badz ustapia,ale musisz byc konsekwentna i systematyczna.Badz dumna ze swoich malych a nawet bardzo malych sukcesow,bo to motywuje.Zycze powodzenia i wierze,ze dasz rade,bo dasz,choc dzis moze w to nie wierzysz,ale zacznij dzialac i przekonasz sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę do psychologa co 2 tygodnie tylko, że teraz lekarz stwierdził że mój stan nadaje się do szpitala :-( Staram się jakoś żyć, ale łatwo mi nie ma, bo jak już pisałam w sąsiednim wątku mam Tatę chorego, Mama też już tych stresów nie wytrzymuje, też ją to dziś wkurzyło że mnie na tą terapię przyjąć nie chcą. No i nie mogę jej obarczać swoimi problemami, zostałam z tym sama. Chciałabym znaleźć pracę, ale męczę się nad zrobieniem c.v.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jako że nie każdy tu zawsze jest od razu, to podam Wam swoje gg 24114252 może mógłby ktoś do mnie napisać i porozmawiać "na żywo" - on line? Będę dziś późnym popołudniem, ale dam znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anonimowa1- Wcale to nie jest śmieszne!! Ja tez mialam róne "dziwne" lęki i jak sobie tylko przypomnę moja pierwszą wizytę u psychologa to sie poryczałam, płakalam tak długo że mój tata musiał opowiedzieć o wszystkim, bo ja tam przez 1o minut skulona siedziałam i jak już coś chcialam powiedzieć to głos mi się łamał... dopiero jak on zaczął i potem wyszedł z mamą z gabinetu to jak sieotworzyłam- mialam wtedy 17 lat czyli 4 lata żyłam w lęku i nikomu o tym nie powiedziałam!! Tak mi sieto rozrosło że maskara... poza tym nie mialam pojęcia co sieze mną dzieje, nie wiedziałąm co to nerwica itp. Ale co do Ciebie- ja tez mialam myśli o oddychaniu, po prostu bałam się oddychać- też brzmi dziwnie prawda?? Bałam sie ze muszę wykonywać tę czynnośc do końca zycia inaczej umrę, ze bedę to do końca zycia kontrolować itp. Miałam lek Asertin, który jest na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czyli cos takiego jak Twoje, u mnie tak to zaczęło dzialąć że to czy oddycham nie było dla mnie problemem, jakoś przestało mnie to interesować, właśnie po tych lekach i oczywiscie po psychoterapii. Mam nadzieję że chodzisz do psychoterapeuty?? No i mam jeszcze jedno pytanie: czy zdarzyło Ci się kiedys przeklnać właśnie w tym strachu??? Zacznim odpowiesz na to pytanie to ja myśle że nie :D zgadza się?? To tylko nerwica, ja też sie bałąm tego że bedę prowadzic samochód i nagle w kogos wjadę bo tylko lekko skrece kierownicą- nigdy w zyciu nie chcialbym nikomu zrobić krzywdy a tu mnie naszły takie obawy... kiedy uświadomiłam sobie ze to nerwica to wiem ze nawet nie wiem jaką byś miala nerwicę to nie przeklniesz, tylko będziesz sie tego bała, no chyba ze zrobisz to tylko w tkai sposób żeby nikt nie slyszal, żeby nikog nie zranic itp. ja też bałam sie tego że zrobie komuś krzywdę na drodze, był jeszcze element z nożem, bałam sie ze mając takie ostre przedmioty w domu mogę komus zrobić krzywdę- wlaśnie bałam sie tego ,ale MY- WSZYSCY NERWICOWY- tylko się tego boimy, bo mamy zakorzenione coś innego w psychice, inną moralność dlatego podczas nerwicy boisz się ze mozesz cos takiego zrobić co będzie przeczyć Twojej moralności, ale tak naprawdę nigdy tego nie zrobisz!! Ja teraz już to wiem i jeżdże autem w mieście, gdzie jest dużo ludzi, zalaczam muzyke i wiem że nic nie jest w stanie sprawić zebym dzialą na szkodę drugiego czlowieka!! Pozdrawiam Cię serdecznie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wytłumaczenie. Ojej tylko żebym ja się teraz nie zaraziła od Ciebie i nie bała tego, co Ty. Wiem, że to wszystko jest irracjonalne, tylko właśnie jak to w sobie pokonać? Najlepiej nie myśleć o tym, o swoich objawach no ale trudno mi tak. Wielu z Was tutaj pisze że już powoli wyszło ze swoich objawów, też bym chciała. W sumie też jako tako czułam się dobrze, tylko jak się w życiu parę spraw zwala na głowę to potem człowiek zaczyna źle się czuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to prawda, jak cos zaczyna się walić to potem te lęki wracają... Ja mam 21 lat i z tym "paskudztwem" radzę sobie raz lepiej raz gorzej już od 8 lat... Na początku było tak, że nerwica była bardzo nasilona przez pierwsze 3 miesiące (całkiem na początku jak to się wszystko zaczęło) potem to się cofało na 1 miesiac (lęków nie było, ale miałam paskudny humor, chodziłam smutna, zmartwiona bo nie wiedziałam co mi się dzieje- 13 latka , całkiem sama ze swoim probleme, ktora ma jakieś napaday paniki bez przyczyny, nikt o tym nie wie, bo w końcu jak powiedzieć, komus " boje się ze umrę, bo musze oddychać", dusiłam to w sobie, nie wiedząc że mogę pójsc do psychologa, bo nie wiedzialam co mi jest , do kogo się udac), ale potem po miesiacu takiego dołka, z którego wyciągała mnie mimo wszystko szkoła, bo musiałam zając się nauką znów wracalo - ale nigdy do takiego stanu jak na początku. Dużo dały mi zajecia w szkole, obowiazki, koleżanki, które pozwalaly mi zapomnieć , mimo że o niczym nie wiedziały... Potem okresy silnych lęków były coraz krótsze, a czas spokoju był dłuzszy. teraz po tych kilku latach moje lęki trwaja jeden dzień a okresy spokoju jakieś 2 lata!! Tylko na wszystko potrzeba czasu, to niestey nie jest grypa która przechodzi po antybiotyku i tygodniu leżenia w łóżku.... Jak długo masz już nerwicę?? Jakie leki zażywasz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×