Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szpital psychiatryczny


C(c)złowiek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Chciałem żeby się tu wypowiedzieli ludzie którzy byli w szpitalu, nieważne czy na oddziale dziennym czy zamkniętym. Ciekawy jestem waszych opinii, ponieważ ja w poniedzialek ide pierwszy raz do szpitala i strasznie sie boje :((( Chcialem dzienny, ale nie dal mi go. Szkoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C©złowiek, nie bój się.Mi bylo wspaniale w szpitalu.To bylo jedyne miejsce,w którym nie czulam się "inna".Zanikła fobia spoleczna.Czulam się bezpieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko ja tam ide pierwszy raz jako pacjent, wczesniej bylem tam 2 razy jako gość. Już dziś miałem iść, ale nie było wolnych łóżek. Mam nadzieje ze w poniedzialek sie dostane. Dzis tylko rozmawialem z psychiatra - taki wywiad. Cos mowila ze chyba mi leki zmieni. Bo ostatnio moj stan sie pogorszyl. Mam mysli s. i nie chce mi sie zyc. Jedyne co mnie trzyma przy zyciu to moi rodzice :( Myslalem ze kogos poznalem ostatnio, ale z tego oczywiscie nic nie wyszlo i teraz czuje sie strasznie samotny i nieszczesliwy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się.Podreperuja Cię tam , i będziesz jak nowy.Ja leżałam narazie tylko raz.Ale niestety zbyt krótko, bo tylko 3 tygodnie.Musiałam wracać do domu , do dzieci.Panie , które tam poznałam i leżały duzo dłużej niż ja , wyszły prawie zdrowe.Nie bó się.Naprawdę nie ma czego..Trzymam za Ciebie kciuki.Pisz jak Ci tam jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta, mam nadzieje ze mnie podreperuja i pomoga. Pewnie znow sie od wszystkich odizoluje... ale moze sie przelamie i z kims pogadam? No nic, wszystko sie okaze. Na razie jestem na jakichs tabletkach uspokajajacych na nerwy. 3 tygodnie to krotko? Kurcze..., ciekawe ile ja tam bede... eh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może ja się trochę wyłamię od wcześniejszych wypowiedzi. W moim przypadku szpital psychiatryczny to była ostateczność. Za każdym razem trafiałem tam na żądanie/prośbę moich rodziców, po moich próbach i ostrych myślach samobójczych. Raz byłem na oddziale dla internowanych sądownie (30 chłopa na sali). No cóż ... przerwa w życiorysie. Szpitale mi nie pomagały, ale dostałem tam taki wycisk, że nie życzę takich katorg psychicznych i fizycznych nikomu.

 

By nikogo nie zrażać i się jednocześnie ie narażać celowo nie podaję nazwy i adresu, gdzie byłem. Było to jednak trochę lat temu, a o tym szpitalu było niejednokrotnie głośno w lokalnych mediach (od tej złej strony).

 

Swoją drogą zawsze chciałem trafić na typowy oddział chorób afektywnych i/lub zaburzeń osobowości - nigdy nie było mi to dane.

 

Tak, jak pisałem. Szpital to ostateczność, schron przed samobójstwem/zabójstwem/trwałym uszkodzeniem ciała,mienia etc.

 

Jest to moje subiektywne zdanie i proszę nie sugerować się moją opinią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Ja leczyłam się w szpitalu w sumie ok. roku. Najpierw na oddziale całodobowym, potem przychodziłam na dzienny. Pierwszy tydzień pobytu mi umknął bo dali mi leki, po których nie mogłam się dobudzić. Później trochę czasu zajęło mi przyzwyczajanie się do takich niedogodności- jak niemożność zamknięcia się w toalecie czy pod prysznicem ale gdy już przywykłam nie było źle. Szpital bardzo mi pomógł- właściwie uratował mnie.

Nie masz się czego obawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram to ,co napisaly Marta i Natasza.Nie ma czego się bac,dużo dać Ci może,że zobaczysz,że nie jestes "sam na świecie"Oczywiscie forum także daje taką możliwość.Ale w szpitalu jest na żywo,naprawdę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szpital psychiatryczny to nic dobrego i zarazem nic złego. To takie miejsce "zawieszone w próżni" - wszystko tam jest codziennie takie same i takie samo. Stałe godziny wstawania, jedzenia (śniadanie, obiad, kolacja), brania leków, zajęć z terapeutami, odwiedzin, obchodów, "spotkań społeczności" z personelem oddziału (lekarze, pielęgniarki, sanitariusze i ordynator + zastępca ordynatora), spania, itd. To taka "matnia". Nic na pobycie w "wariatkowie" nie zyskasz - sam byłem tam 5 razy. Dostaniesz leki, po których będziesz ospały, po kilku tygodniach leki pobudzające do życia, po których przytyjesz 25 kilo (jak ja :? ). Wyjdziesz ze szpitala i będziesz musiał się znowu dostosować do życia "za murami".

 

Pobyt w szpitalu psychiatrycznym to najgorsze, co cię może spotkać.

Motto takich szpitali to "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie...".

 

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylem 2 razy. w Lublińcu

Pierwszy pobyt na oddziale zamknietym zakończyłem na własne żadanie.

Nie mam nic do zarzucenia warunkom, personelowi czy tez "pensjonariuszom"

Nie jestem w stanie znieść zamkniecia, nawet dla mojego "dobra" (reminescencje z przeszłości-pobyt w areszcie śledczym). mam taki uraz i koniec. Nie dam rady.

Drugi pobyt był juz na oddziale otwartym.

Inna historia. Czerwiec, cieplo, duzy teren szpitala, park leśny obok, duzo czasu wolnego.

Mozna tam zapomniec o świecie . Żarcie pod pysk, regularne wstawanie, spanie, opieka lekarska (ale wizyty takie troche po łebkach ). Można wyłapac namiastke luzu ( w przypadku mojej choroby CHAD-mieszana odmiana -raczej niemozliwe, ale zawsze coś )

Niestety nic mi nie pomogli. Musialbym chyba tam siedzieć z rok, aż wypróbowali by wszystkie leki....kto wie-może będąc kawalerem bez zobowiązan przesiedziałbym tam i rok byle by byc zdrowym.

reasumując-żadna tragedia pobyt w tym szpitalu na tym oddziale.

Najgorszy powrót-do hałaśliwego, pędzącego miasta, obowiązki wzgledem dziecka, finanse, sprawy, samochód i jego eksploatacja itd

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam dwa razy na otwartym oddziale - w tym ostatnio trzy lata temu przez 4 miesiące i zwiałam, nie wytrzymałam do końca terapii. Dziś żałuję...

Szpital jest przygnębił mnie jeszcze bardziej i generalnie terapia to ciężka orka. Trzeba dojrzeć do zmian, żeby rozstać się z choroba i zapanować nad objawami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem w szoku bo wypuscili mnie na przepustke od piatku do niedzieli. Takze mozna powiedziec ze moj pierwszy tydzien w szpitalu psychiatrycznym mam juz za soba. :) Wrazenia? Koszmar, zgroza i przede wszystkim wielka NUDA. Tu sie nic nie dzieje. Normalnie umieram tu z nudow, nawet pogadac nie mam za bardzo z kim, wiekszosc to ludzie starsi ktorzy cale dnie leza. Chociaz czasem zamienie pare slow z mlodszymi. Nie mam zadnych zajec. Doslownie ŻADNYCH. Zero terapii. Zero psychologa. Zero niczego. Tylko o 9 rano leki, potem o 14 i o 21. I spac. Przynajmniej jest TV w swietlicy, ale ile mozna, no ile mozna? W poniedzialek wypisuje sie na wlasne zadanie chyba, bo dluzej tego nie zniose :((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C©złowiek,

 

1). Jeżeli jesteś niepełnoletni to niestety nie wypiszesz się na własne żądanie.

2). Jeżeli zgłosiłeś lekarzowi w wywiadzie myśli "s" to się nie wypiszesz.

3). Jeżeli będziesz się upierał przy wypisie to skończy się to tak :

a). Podpisujesz papierek, że nie zgadasz się na leczenie.

b). Po podpisaniu wkracza ordynator i sanitariusze przypinają cię do "wyra" w pasy do następnego dnia.

c). Ordynator dzwoni do sądu - następnego dnia pani sędzina przybija ci przymusowy 3 miesięczny pobyt na oddziale zamkniętym - oczywiście na wniosek ordynatora, zgodnie z ust. o zdrowiu psychicznym. I przez te 3 miechy musisz tam siedzieć i mieć świadomość, że ordynator może wystąpić o kolejne przymusowe leczenie - wystarczy, że stwierdzi, że możesz grozić sobie jak i innym.

 

To tak obrazowo. Wiem, bo ciocia jest psychiatrą w Rybniku.

 

 

 

Tak więc powodzenia. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofT: dużo masz racji w tym, co piszesz, lecz nie do końca się zgadzam z 2-gim punktem.

 

Za każdym razem byłem w szpitalu z 'S'-ką i ... jakoś mogłem się wypisać na własne żądanie. Lekarz ocenia REALNOŚĆ gróźb/zamiarów/myśli samobójczych i na tej podstawie podejmuje decyzję. A do głowy pacjenta i tak nie wejdzie, a 'aktorów' niemało w szpitalach.

 

C©złowiek: z tego co opisujesz, to rzeczywiście trafiłeś na nudny i lekki oddział. Łagodnie Cię potraktowali i powinieneś się z tego cieszyć, bo chyba byś nie chciał trafić na 30 chłopa na sali, uwierz nie nudziłbyś się w iście kryminalnych warunkach, dodatkowo od ciężkiego upośledzenia poprzez katatonię i schizofrenię paranoidalną, zboczenia, psychopatie, symulacje i na depresji kończąc.

 

Tak w ogóle to czego oczekujesz od pobytu w szpitalu? Trafnej diagnozy? A może, że wyjdziesz zdrowy? Możesz się rozczarować, bo szpital to ostatnia deska ratunku dla ciężko chorych psychicznie, a - nie gniewaj się - Ty sprawiasz wrażenie trochę zagubionego (coś o tym wiem, bo sam taki byłem i jeszcze w pewnym stopniu jestem).

 

Nie neguję, że masz problemy, ale szpital ... no Twój wybór.

 

 

KrzysztofT świetnie napisał, że jak wyjdziesz, to znowu będziesz się musiał dostosowywać do życia 'za murami'. Taki proces przechodził chyba każdy, choć znam i takich, co szpitale po prostu lubią, ale to już pozostawiam bez komentarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam raz na oddziale zamkniętym. Wyglądało to z grubsza tak jak u ciecie, nic się nie działo, żadnej terapii. Na obchodzie wpadała grupa lekarzy, padało hasło "jak się dzisiaj czujecie?" i odzew "bez zmian". Życie tam toczyło się od posiłku do posiłku, zaś życie towarzyskie kwitło w palarni, gdzie wszyscy schizofrenicy spędzali długie miesiące.

Chociaż ja się w szpitalu wyciszyłam, może nie pozbyłam się "głupich myśli", ale nie miałam takiego parcia na ich wykonanie. Z resztą musiałam bardzo udawać, że czuję się w miare dobrze, bo lekarze wprost uwielbiali dawać depresyjnym jakieś mózgotrzepy, po których spało się cały tydzień.

Mimo wszystko był to dobry wybór :3 Myślę, że to był pierwszy i najważniejszy krok ku zdrowiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×