Skocz do zawartości
Nerwica.com

moje wieloletnie doświadczenia z nerwicą


animus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich

 

serdecznie

Mogę powiedzieć , że cieszę się z powodu znaleźienia tej stronki, choć być może byłoby lepiej gdyby takie

 

stronki w ogóle nie istniały. Nie dlatego , że problem jest ukrywany a istnieje , ale dlatego , że go po prostu nie

 

ma.

Ale to już tylko moje pobozne życzenie.

Ja ze swoją nerwicą "walczę" Już ok 20 lat tzn od momentu kiedy

 

zorientowałem się , że to co odczuwam i jak "odczuwam" rzeczywistość jest chyba nienormalne. Niestety zanim do tego doszło

 

nie miałem bladego pojęcia , że coś jest ze mną nie tak. To słowo którego użyłem tzn "walczę" jest i właściwe i zupełnie

 

niewłaściwe. Z jednej strony kiedy się zorientowałem że mam problem podjąłem działania w kierunku jego dobrego rozpozanania i

 

poczynań w kierunku rozwiązania . I to mozna w zasadzie nazwać walką. Ale wiem już po tych wszystkich latach praktyki z

 

próbami wyleczenia się , że walka to złe słowo , bo to co jest głęboko w nas ( psycholodzy różnie na to mówią i pewnie wielu

 

z Was o tym wie

ze nazywają to wyparciem , nieuswiadomieniem , za kurtyną itd itp)

żyje niejako swoim niezależnym

 

zupełnie od naszego pojmowania intelektualnego życiem.Przejawia się tylko wówczas kiedy "ono" "to coś" w nas uzna zę

 

zewnętrzna sytuacja jest zagrażająca i reaguje całą gamą silnych uczuć i emocji i reakcji typowych dla poziomou ciała (

 

somatycznych)

Mógłbym się tutaj rozpisywać w nieskończoność ale nie chciałbym zanudzać nikogo swoimi wywodami . Powiem

 

tylko tyle ,że ( choć zdaję sobie sprawę , że dla wielu z was nie zabrzmi to optymistycznie) że po wielu latach czytania

 

dziesiątek książek , artykułów , opracowań , przedyskutowanych nocach z ludzmi cierpiącymi podobnie i po ponad

 

sześciomięsięcznej terapii ( sumująć każdy dzień nazbierało się pół roku .. a to sporo) z naprawdę konkretnymi fachowcami ,

 

próbami hipnozy, medytacji treningów relaksacyjnych ......................itd itp bo mógłbym jeszcze wierzcie mi sporo

 

napisać nie zmieniło się nic w moim odczuwaniu i odbieraniu go na poziomie emocjonalnym. nadal boję się ludzi, odczuwam

 

sztywnienie całego ciała w sytuacji kiedy muszę rozmawiać z moim szefem ( choć lubimy się i jesteśmy per Ty) nadal odczuwam

 

po przebudzeniu ten wstrętny niepokój i uczucie zagrożeni i że świat jest groźny i zły i wiele innych obrzydliwych

 

wykradających chęć i radość życia objawów nerwicy.

To co się zdarzyło dzięki tej pracy na pewno to fakt , że uzyskałem

 

głęboką świadomość przyczyny swojego problemu i rozumiem dlaczego czuję tak własnie a nie inaczej i dlaczego tak właśnie

 

reaguję na otaczającą mnię rzeczywistość. I jednym absolutnie wymiernym zyskiem ( choć myslę że czesto ten jedyny zysk ratuje

 

życie przed samobójstwem albo powolnym konaniu w narkotycznym albo alkoholowym obłedzie) jest to ..... że w 45 % przeżywania

 

tych wszystkich trudnych emocji nie dokopuję sobie później i nawet siebie żałuję tłumacząc "sam sobie" , że to jak czuję nie

 

jest moim wyborem albo głupotą czy innym i pierdłami typu ( weź się w garść) tylko jest skutkiem moich wczesnodziecięcych

 

doświadczeń. A to już nie ma nic wspólnego z tzw, wplnym wyborem.

Niestety czasem jest tak , że to wszystko boli jeszcze

 

bardziej bo odczucia nerwicowe są jak były ja je rozumiem i nic nie da się zmienić. Ale to chyba cena za świadomość .

Po

 

prostu mówiąć w wielkim skrócie doświadczyłem niemal samej przemocy i odrzucenia przy prawie kompletnym braku doświadczenia

 

miłośći ciepła i poczucia oparcia i "bycia chcianym i ważnym"

Takie wydarzenia które trwały przez całe moje wczesne ,

 

późniejsze dzieciństwo i okres dorastania spowodowały , że gdzieś głęboko ..... baaaardzo głęboko w mojej podświadomośći

 

doszło do silnych przekonań ( coś w rodzaju przepaklenia bezpieczmników" że swiat jest grożny , niebezpieczny a ludzie wrodzy

 

i źli

I wierzcie mi , że pomimo prób przekonywania mnie przez psychologów , że mam korzysci z takiego stanu i jestem za

 

bardzo przywiązany do swoich uczuć i tym podobne bla bla bla... to tak naprawdę ludzie nie mają możliwości wnikania w głębie

 

ludzkiej podświadomości i robienia tam porządku. Podświadomiość rządzi się swoimi prawami i nie jest zainteresowana

 

jakimikolwiek sugestaiami , że jest inaczej

> Gdyby to było moje zdanie, ok nie ma problemu , mylę się , nie potrafię

 

tego zmienić ale to nmie noirma. Niestety po wielu różnorodnych terapiach w wielu miejscach w polsce rozmawałem z wieloma jej

 

uczestnikami jeszcze długo po ukończeniu terapii i wszyscy oni jednoznacznie twierdzili że w odczuwaniu nie zmieniło sie

 

nic

Świadomośc problemu jak zwykle wzrosła , ale odczuwanie pozostało to samo.

To co chciałbym powiedzieć wam na koniec

 

swojego przydługiego wywodu który niejednego z was zszokuje i odbierze nadzieję to fakt , że tak naprawdę czułem ulgę w

 

przezywaniu nerwicowej koszmarnej paranoi wówczas kiedy zdarzyło się coś co ni e miało miejsca wtedy kiedy mieć powinno.

 

Kiedy jako dorosły człowiek , silny i dobrze zbudowany , wysoki i wysportowany mężczyzną zacząłem się nagle bać jak małe

 

dziecko (tak dosłownie jak małe dziecko posunę się nawet dalej i powiem że niemal emocjonalnie i psychicznie stawałem się

 

małym dzieckiem)

to to co dawało mi natychmiastową ulgę i zniknięcie objawów to był ociepłe przytulenie przyjaznej mi

 

kobiety w ramionach której mogłem się po prostu wypłakać. Ciekawe co ?

Tylko niestetety kobiety raczej we mnie szukają

 

często oparcia bo postrzegają we mnie silnego "tatusia" którego nigdy nie było w ich życiu i nie są zainteresowane ocieraniem

 

moich "chłopięcych łez".

Ale to już zupełnie inna historia

Pozdrawiam wszystkich nerwicowców i życzę wam dużo siły i

 

polubienia siebie pomimo tego , że tak bardzo trudno siebie zaakceptować a co dopiero mówić o polubieniu( to strasznie

 

ważne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Animus, jak nie lubie dlugich postow, tak Twoje

 

"wywody" bardzo mi sie spodobaly. Widac, ze ten temat nie jest Ci obcy:) Zapraszam do czestych wypowiedzi na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!

Hehe, skleroza koleżankę "po fachu" dopada? Eeee,

 

można z nią żyć, to pesteczka w porównaniu z nerwicą :wink:.......

Animus, miło mi że zawitałeś na forum i podzieliłeś

 

się swoimi przemyśleniami. Z twojego postu można wiele wynieść...... Również zapraszam do częstego odwiedzania tego

 

forum.....

Pozdrawiam!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam animus i wszystkich, którzy czytaja moją wypowiedź. Jako dziecko miałam

 

nerwicę-potem ustapiła na kilka lat tak gdzies 5 lat miałam spokój ( w okresie dojrzewania) i po 20 roku zycia powróciła!!! i

 

trwa tak 4 lata raz lepiej raz gorzej...czuje sie tak jak tez animus pisze jak małe dziecko...psychivcznie i

 

emocjonalnie...duzo mi daje jak moge sie przytulić do mojego chłopaka. Myślę tak sobie czy on długo wytrzymie moje stany? i

 

znów pojawia się STRACH przed odrzuceniem.... Leki biorę rzadko i tylko ziołowe- delikatne- sama w sobie zbieram siły czasem

 

mam ich czasem czuje sie jak sflaczały balonik- tak jak dzis:-( a to prowadzi do depresji. Byłam u lekarza rodzinnego to mnie

 

wyzwał i zaczął rzucac kartkami wypisał juz 2 razy leki bardzo mocne- ale je wyrzuciłam bo po przeczytaniu ulotki

 

stwierdziłam ze maja zbyt duzo skutków ubocznych!! Kilka razy byłam u psychologa...a stany nieprzyjemne powracają...Mam

 

nadzieję ze to minie na kilka lat chociaz i chciałabym aby nie powracało! Codziennie modlę sie o to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×