Witajcie. Mam 34 lata i przed kilkoma dniami postawiono mi diagnozę: ADHD. Opinię wydał dobry psychiatra po przeprowadzeniu bardzo szczegółowego wywiadu. Wygląda więc na to, że po kilkunastu latach szukania przyczyn moich problemów społeczno-psychologicznych trafiłem na właściwą ścieżkę leczenia.
Byłem zdziwiony, ponieważ co prawda od zawsze jestem roztargniony i emocjonalny, lecz nie sprawiałem problemów wychowawczych i nie byłem nadpobudliwy w okresie szkolnym, więc skąd niby ADHD? A jednak, im więcej na temat tej przypadłości wiem, tym bardziej jestem przekonany, że to mój przypadek.
Dotychczas leczyłem się na depresję i nerwicę. Bezskutecznie. Elicea, parogen, trazodon… Tym razem lekarz zaproponował bym najpierw przez kilka tygodni przyjmował asentrę, a po osiągnięciu poprawy, zacznę metylofenidat.
Mam nadzieje, że uda mi się stanąć na nogi… Depresja i nerwica dobiły mnie w ostatnich latach na tyle, że skończyły się myślami o braku sensu… Okazać się może, że moje skłonności do myślenia o sobie najgorzej, obwiniania się, izolacji i rezygnacji z realizacji planów zawodowych mogą wynikać z nierozpoznanej wcześniej przypadłości, która gdyby była leczona, nie zniszczyłaby mi najlepszych lat młodości.
Mam jednak wątpliwości dot. pracy własnej w kontekście ADHD. Boję się, że leki pomogą tylko doraźnie, sprawiając, że wzrośnie mi poziom dopaminy, lecz nic nie zastąpi zmiany stylu życia, myślenia, nastawienia. Jak przemóc lęk przed stawianiem sobie nowych celów? Jak żyć pełnią życia, pomimo, że przez lata wolałem raczej się chować w swojej strefie komfortu? Chciałbym aby ta diagnoza była dla mnie przy okazji nowym etapem, tym bardziej, że staram się znaleźć i otrzymać nową, lepszą pracę.
Ogólnie, mam pytanie: jak żyć z ADHD? Jakie macie strategie by funkcjonować normalnie pomimo tego schorzenia? Czy po metylofenidacie lepiej zapamiętujecie i kojarzycie? Jakieś wrażenia, porady?