-
Postów
69 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez drjeckylmrhyde
-
Oby nikt mnie nie obserwował pod tym kątem, gdyż od niedawna mieszkam na pokoju (ze wspólną kuchnią i łazienką) z m.in. synem właścicieli mieszkania i muszę się ze stanem swojego zdrowia raczej ukrywać. A żony nie mam. Nie wiem czy to nie jest aby tak, że nie dopuszczam nikogo zbyt blisko siebie i w ten sposób bronię się przed odrzuceniem. Ale to takie tłumaczenie przez pryzmat łatki-szablonu-diagnozy borderline. Tak może być, ale mi jest całkiem ok w samotności... choć czasami... sam nie wiem...
-
Nie odnotowuję żadnych zmian w libido w zw. z neuroleptykiem, a biorę 30 mg olanzapiny. W przeciwieństwie do SSRI. Teraz już nie potrafię za bardzo ocenić jak jest, bo zażywam SSRI już ładnych parę, paręnaście lat i się przyzwyczaiłem nie mając punktu odniesienia, ale po moim pierwszym SSRI, citalopramie, jak zadziałał, różnica w odczuwaniu była wręcz skokowa.
-
Alprazolam (Xanax, Alpragen, Afobam, Alprox) niektórych przymula, powoduje senność... U mnie tak nie działa. Dla mnie to jest lek - cud; znosi lęki, w tym te napadowe (ataki paniki właśnie - że się nagle umrze, nagle zwariuje w miejscu publicznym na przykład), jak i wolno płynące (zamartwianie się), jak i lęki społeczne. Czuję się po nim wybornie. Jest dobry na spotkania towarzyskie, na rozmowę o pracę itp. sytuacje. Czuję się po nim pewnie i jestem bardziej otwarty i gadatliwy. Są też minusy: fatalnie wpływa na pamięć i ... uzależnia. Jednak, jak już pisałem w innym wątku, odstawiłem go od razu po około 5 latach stosowania bez żadnych "jazd", ale w tym jestem ponoć odosobniony i ludzie mają różne rewelacje w związku z odstawieniem. Na oddziałach szpitalnych detox od benzo jest uważany za cięższy i jest dłuższy, niż np. od alkoholu. Tu przydatna stronka: https://benzo.org.uk/polman/index.htm jednak jak dla mnie mnogo przesadzona w tych punktach, w których traktuje o odstawianiu. Ale to dla mnie, a ja już się nie nastawiam lękowo na żaden lek. Po prostu coś tam łykam, nie rozmyślam o tym... i się nie nerwicuję. Jak coś odstawiam - też się nie nerwicuję... Obecnie go biorę sporadycznie, jak mam. Jakbym go teraz miał, to bym schrupał, hyhy... A najlepszą metodą na lęk napadowy, paniczny jest przyjęcie sobie takiej perspektywy, że "moje życie nie jest aż tak istotne i jak mam teraz umrzeć, będzie to koniec tej całej męki. Jak się nie istniało, przed życiem, też niczego to nie zmieniało - nie było się i już. Nie cierpiało się jak podczas tego pier... życia". Na mnie taki sposób myślenia podczas "ataku" działa tak dobrze, jak alprazolam, hyhy EDIT: Innymi słowy: śmierć i tak nastąpi i jedyne, co możesz z tym zrobić, to pogodzić się z tym faktem.
-
Cześć, witaj Dryagan. Jeśli chodzi o diagnozowanie szpitalne, to była to zwyczajna spychologia, a nie psychologia. 10 minut rozmowy z lekarką i bach - łatka zab. osobowości BNO (bliżej nieokreślonych... bo pewnie sama nie wiedziała). Co do zespołu uzależnienia jednak mieli rację, nie przeczę. Czemu stawiam sobie mocniejszą diagnozę... Otóż, zbyt dużo miałem tych okresów psychotycznych w życiu. Nie sięgając daleko ostatnio i to na 30 mg olanzapiny (plus 200 sertraliny, plus 100 mg depakiny - ale to tak nawiasem), przez duży stres. Urojenia prześladowcze i urojenia ksobne. Ale w moich dawniejszych stanach psychotycznych, sprzed trafienia do psychiatry byłem kuźwa Jezusem i diabłem jednocześnie; kompletne fixum dyrdum i wydawało mi się ponadto, że jestem zdrowy i gdyby nie absolutnie potworne ataki paniki, chyba bym nigdy nie trafił do psychiatry i ciągle bym trwał w tym stanie. Jak na wikipediowski podpukt dot bpd "przelotne, związane ze stresem myśli paranoiczne (ang. paranoid ideation) lub poważne symptomy rozpadu osobowości (ang. dissociative symptoms)", to zdaje mi się tej całej paranoi coś u mnie za dużo. Ale ok, nie będę się na siłę spierał. I tak mam ostatecznie do odwalenia całkiem to samo, co inni ludzie i to się liczy. A po nową (lub starą) diagnozę idę niedługo do nowego szpeca...
-
Alprazolam (Xanax, Alpragen, Afobam, Alprox) niektórych przymula, powoduje senność... U mnie tak nie działa. Dla mnie to jest lek - cud; znosi lęki, w tym te napadowe (ataki paniki właśnie - że się nagle umrze, nagle zwariuje w miejscu publicznym na przykład), jak i wolno płynące (zamartwianie się), jak i lęki społeczne. Czuję się po nim wybornie. Jest dobry na spotkania towarzyskie, na rozmowę o pracę itp. sytuacje. Czuję się po nim pewnie i jestem bardziej otwarty i gadatliwy. Są też minusy: fatalnie wpływa na pamięć i ... uzależnia. Jednak, jak już pisałem w innym wątku, odstawiłem go od razu po około 5 latach stosowania bez żadnych "jazd", ale w tym jestem ponoć odosobniony i ludzie mają różne rewelacje w związku z odstawieniem. Na oddziałach szpitalnych detox od benzo jest uważany za cięższy i jest dłuższy, niż np. od alkoholu. Tu przydatna stronka: https://benzo.org.uk/polman/index.htm jednak jak dla mnie mnogo przesadzona w tych punktach, w których traktuje o odstawianiu. Ale to dla mnie, a ja już się nie nastawiam lękowo na żaden lek. Po prostu coś tam łykam, nie rozmyślam o tym... i się nie nerwicuję. Jak coś odstawiam - też się nie nerwicuję... Obecnie go biorę sporadycznie, jak mam. Jakbym go teraz miał, to bym schrupał, hyhy... A najlepszą metodą na lęk napadowy, paniczny jest przyjęcie sobie takiej perspektywy, że "moje życie nie jest aż tak istotne i jak mam teraz umrzeć, będzie to koniec tej całej męki. Jak się nie istniało, przed życiem, też niczego to nie zmieniało - nie było się i już. Nie cierpiało się jak podczas tego pier... życia". Na mnie taki sposób myślenia podczas "ataku" działa tak dobrze, jak alprazolam, hyhy
-
Otóż to. Ludzie, panikujecie strasznie. Na pierwszy rzut oka widać, że macie nerwicę i to lęki w Was generują objawy psychosomatyczne. Też kiedyś podobnie panikowałem, choć nie aż tak bardzo. Zdarzało mi się brać leki na czczo, ze śniadaniem, po śniadaniu, z wódką i bez... i żyję
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
drjeckylmrhyde odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
1. Sertralina jest w mojej ocenie lekiem o wiele lepszym, niż esci, a co do libido, to zabija je tak samo jak esci i pozostałe ssri (chyba, że mamy na myśli paroksetynę, która wywołała u mnie anorgazmię przy działaniu gorszym, niż sertralina) 2. Nie wiadomo jak zareagujesz. Ja już nie pamiętam, jakie jest moje "normalne" libido. Tak długo biorę ssri, że po prostu przywykłem i... nie narzekam. 3. Teoretycznie, jeśli schodzisz z jednego ssri bezpośrednio na inny - powinien zadziałać szybciej. Jednak to sertralina "ładuje się" najszybciej, bo jakieś 10-15 dni przy dawce 150 mg i wyższej. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
drjeckylmrhyde odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
To, że jestem wyjątkowy w temacie uzależnienia od konkretnie alprazolamu, powiedziała w szpitalu nawet lekarka. Otóż, wpierniczałem średnio 6 mg dziennie przez jakoś 5 lat. Kombinowałem nawet lek przez internet. Aż pewnego dnia źródełko wyschło i, zwyczajnie, przestałem brać, bez żadnych efektów ubocznych, trzęsawek, napadów padaczkowych czy tzw. lęku z odbicia. Obecnie dostaję od rodzinnego receptę na 30 tabl. 1 mg miesięcznie i biorę sobie rekreacyjnie przez parę dni. Ale biorę, bo UWIELBIAM ten luz po alprze, a jak mi się kończy, to też tragedii nie ma... W ostatniej psychozie tudzież quasipsychozie doszedłem do wniosku, że odstawiam narkotyki (nie ma z tym problemu) i alkohol (jest problematycznie - każda wizyta w sklepie, to batalia z demonem alkoholizmu, ale daję radę już kilkadziesiąt dni), ale z miłych chwil z alprazolamikiem nie zrezygnuję; też mi się coś od życia należy! -
Cześć Dalja! Z tymi diagnozami, to jest trochę tak, że to takie "szufladki", dsmy i inne icdy, które upraszczają całą złożoność psychiki, ludzkiego indywiduum. Ja się nie boję nawet najcięższej diagnozy, bo co ona zmienia? A avatar, faktycznie fajny - nie mój, kradziony. Też mi się spodobał (dlatego ukradłem).
-
Znam to. Ataki paniki, poczucie, że się właśnie umiera. Coś strasznego, jeśli nie najstraszniejsze; na pewno pod pewnymi względami. Początkowo pomagały mi benzodiazepiny. Obecnie, jakoś potrafię sobie z takowym lękami radzić powtarzając sobie mnie więcej coś takiego: "Jeśli nawet umrę, to co? I tak nie cierpię tego mojego życia...". Ta metoda u mnie działa.
-
Cześć. Mam na imię Marek i mam 40 lat. Obecnie, od niedawna mieszkam w Poznaniu. Jestem zdiagnozowany przez wieloletniego psychologa i wieloletniego psychiatrę oraz jednego incydentalnego psychologa, jako borderline, podtyp borderline (nie: podtyp impulsywny). Ze szpitala psychiatrycznego, w którym byłem trzykrotnie otrzymałem łatkę: zaburzenia osobowości BNO (bliżej nieokreślone) i zespół uzależnienia. Jakoś się nie zgadzam z tymi diagnozami i ze względu na liczne stany psychotyczne, które przechodziłem, wydaje mi się, że choruję na schizofrenię. Niedługo mam wizytę u nowego lekarza, do którego pójdę bez żadnej historii leczenia i zobaczę, jak mnie zaszufladkuje. Lubię dobrą muzykę, dobry film i dobrą książkę. Nie mam żony, dziewczyny, ani dzieci. Z wykształcenia jestem magistrem politologii, a pracuję w zupełnie czymś niezgodnym z wykształceniem i - jak sądzę - poniżej zdolności, tudzież umiejętności. Niniejszym witam!