Skocz do zawartości
Nerwica.com

marcin92

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia marcin92

  1. @zew dziękuję Ci za odniesienie się do mojego wychodzenia:)
  2. 3 lata PAROGEN 20 mg, 1,5 roku 30 mg, od lipca znowu 20 mg a od września 10 mg. czuję ciężkość głowy, mięsnie mają lekkie prądy, ale trzymam się decyzji żeby wyjść z tego... pociągne te 10 mg nawet i do końca roku... ciekawe jak to będzie jak w ogóle zabraknie leku w mózgu...
  3. marcin92

    SSRI-temat ogólny

    Kochani, to forum kilka lat temu uratowało moje funkcjonowanie. myślałem, że umieram... skończyło się na lekach od psychiatry. Od stycznia 2020 roku biorę PAROKSETYNĘ. 3 lata 20 mg, potem 1,5 roku 30 mg, od miesiąca znowu 20mg. Wszystko jest ok, lęki pod kontrolą, ale niestety przez te lata przytyłem kilkanaście kg. Mój lekarz to ignoruje. Ostatnio moja znajoma lekarka powiedziała, że powinienem przerzucić się na FLUOKSETYNĘ. Co myślicie? No i najważniejsze pytanie. Jak mam przejść z jednego leku na ten drugi? Pozdrawiam Was!
  4. Cześć Wszystkim, jestem nowy na forum. przeczytałem wiele stron. dało mi to dużą dawkę wiedzy. jestem 15sty dzień na parogenie. pierwsze 4 dni: 5mg, do teraz biorę 10mg. rano, do śniadania, stała pora. pierwsze dni były ciężkie: zawroty głowy, senność, mdłości, ale nie było koszmarnie. zdarzają się długie godziny, że jest super, ale są też godziny gdzie czuję, że coś jest nie tak. najgorsze, że straciłem rachubę co jest ubokiem a co jest moją "przypadłością" której chcę/chciałem się pozbyć. poszedłem do psychiatry, bo: miałem stany lękowe (wieczne wrażenie, że dziś umrę), nasilona hipochondria (taka, że co dzień nowa choroba), lekka depresja (problemy w pracy). Jak czytam forum to wydaje mi się, że Wielu z Was było/jest w gorszym stanie, u mnie najgorsze było to, że od pół roku co kilka tygodni zmieniało mi się miejsce w ciele, które mnie "bolało". Zaczęło się od kłucia w sercu (badania ok), potem bóle żołądka, po przebytej jelitówce w październiku zaczął się dramat. moje ciało drżało, nie miałem siły stać, chciałem tylko lezeć. Myślałem, że to odwodnienie. Tygodnie mijały, wmawaiłem sobie kolejne choroby. Potrafiłem leczyć katarek tak jakbym miał zapalenie płuc. Wmawiałem sobie skrajne osłabienie. Lekarz powiedział, że po 4 dniach brania 5mg mam przejść, na 10mg, też 4 dni, a potem tabletkę rano. Po przeczytaniu wielu stron postanowiłem brać 10mg dłużej, a wczoraj doszedłem do wniosku, że 10mg może być odpowiednią dawką dla mnie. Wciąż czuję zmeczenie w dzień, senność, drżenie w okolicach klatki piersiowej/żołądka. Mam wysokie ciśnienie 155/80. Mam też większy apetyt, prądy w nodze, ból przy uchu, taki żuchwowy, gorący jestem bardziej niż zazwyczaj. Lekarz powiedział też, że mam każdego dnia brać 3 x alprox. Ale nie wziąłem ani razu. Boję się tego leku, noszę go przy sobie, to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Jak myślicie, czy mogę go np. dziś wziać na wieczór, 2,5mg? Jak myślicie dawka 10mg może mi pomóc czy na pewno mam ją zwiększać już teraz (15.dzień) na 20mg? Pozdrawiam PS wciąż mam myśli, że jednak jestem na coś chory... najgorsze jest to, że nie potrafię opisać lekarzowi co mi jest. to jest takie poczucie, że coś mi drży w środku... okolice klatki/żołądka. takie rozbicie fizyczne, które przekłada się na emocjonalność. Czy to nerwica? Tak mieliście może?
×